Komentarze do: Sportowa sobota ../../2009/07/sportowa-sobota/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2009/07/sportowa-sobota/#comment-1024 Mon, 01 Apr 2019 12:29:37 +0000 ../../sportowa-sobota/#comment-1024 sfx

2009/07/27 21:59:27

Miałem okazję próbować. Mamy taki park pod ręką… tj. mija się go zawsze gdy biega się na Górze Chełmskiej… tam właśnie się zaczyna taki przyjemny 1100m podbieg (75m przewyższenia)… zna go już johnson.wp, bo nie omieszkałem mu go zaprezentować.
A dziś w tejże okolicy (johnson też wie gdzie), zrobiłem 7 x 150m SB – 80x skip A + 60x wieloskok).

Niestety nie mam jakichś niesamowitych odczuć, a byłem tam kilka razy. Dlaczego? Ano dlatego, że próbowałem różnych extremów, a zacząłem najgorzej jak to tylko można – banji. Po tym już mi adrenalina nie skacze. I wszystko niestety porównuję podświadomie właśnie do tego doświadczenia. A próbowałem i katapult, i jakichś wahadeł nazwanych „big swing” (też w parku linowym).

Ale chciałbym się zmierzyć ze swobodnym spadaniem… tj. nie skoki spadochronowe, gdzie od razu otwierasz czaszę (zwykle podpinasz się do instruktora), ale takie, gdzie wpierw masz 60 sekund lotu… Niestety w mojej okolicy ani jednego, ani drugiego uraczyć się nie da.


torex

2009/07/27 22:29:00

Ja też byłem w tym parku linowym – właściwie to bywam tam kilka razy w roku. Raz moje dzieci pokazały mi jak się wchodzi na najwyższe drzewo w okolicy (a drzewa mam duże, bo mieszkam przy lesie), odtąd tam chodzimy – jest to jednak bardziej bezpieczne od wspinania na to drzewo. A na trasie extreme byłem raz w zeszłym roku i na razie mi wystarczy adrenaliny, następnym razem pójdę dopiero z córką.


biegofanka

2009/07/27 22:54:45

Nigdy nie byłam, nie próbowałam i szczerze mówiąc, nie palę się do tego… ale podziwiam tych, którzy te trasy przechodzą:))


1arturro

2009/07/27 23:21:50

Witam, dawno nic nie pisałem, ale czytam cały czas:) Teraz nie mogłem wytrzymać, bo muszę się pochwalić sobotnim wieczorem-tj. biegiem Powstania. Dotąd moja życiówka to było 51:36 (ponad rok temu, samotnie na stadionie), teraz to miały być moje pierwsze zawody na dychę, marzyło mi się zejście poniżej 50 minut -mimo, że regularnie cały czas trenowałem, ale nie widziałem zbytnich postępów. W czwartek z lekkim bólem mogłem zrobić 10* 400 m w tempie ledwo poniżej 5 min/km na ok 1,5 min przerwy, tydzień wcześniej 6 * 1000 m/400m, w podobnym tempie ,dodatkowo byłem niewyspany, więc byłem bardzo sceptycnie nastawiony, na nic specjalnego sie nie nastawiałem. Z perspektywy , obiektywne pozytywy to 2 pełne dni odpoczynku, dużo picia i kawa godzinę przed, poza tym pogoda była wręcz idealna. Więc gdy się zaczęło , ruszyłem ostrożnie (plan ok. 5:05/km), ale okazało sie, że tempo cały czas ok 4:50/km przy świetnym sampoczuciu i pełnym luzie w nogach, jak chyba nigdy dotąd. Na pólmetku 23:40, czyli życiówka na 5 km poprawiona o 17 sek i cały czas pełny luz. Cały czas trzymał mnie strach, że przesadzam i zaraz pęknę, ale czułem sie super, tempo idealnie równe. Ostatni kilometr na podbiegu -przyspieszenie do ok 4:30/km, a ostatnia prosta -ile fabryka dała, poniżej 4min/km, do tetna 190, wyprzedzone chyba ze 20 osób. Efekt -druga piatka w 23:09, a dycha w 46:49, dla mnie kosmos, bajka (choć obiektywnie wiem, że żadna rewelacja, ale mnie cieszy strasznie), średnie tętno tylko 172, samopoczucie już chwilę po -bardzo dobre , a psychiczne-rewelacyjne. Nie wiem jak mi się to udało i to jeszcze tak komfortowo, w każdym arzie jak dotąd to mój życiowy bieg, idealny w zasadzie pod każdym względem (tym bardziej, że rodzinny-szwagier -też życiówka 43:50 i brat). Super!!!! Pozdrawiam wszystkich


biegofanka

2009/07/28 08:14:44

1arturro – gratuluję wyniku! Takie komentarze, jak Twój, dodają bodźca do dalszego trenowania, bo ja też u siebie nie widzę postępów, a za miesiąc moja pierwsza 15-tka…:))


wqu

2009/07/28 10:47:18

1arturro – Twój opis potwierdza, że to czego można dokonać na zawodach nie da się porównać do samotnego biegu, gdzie mamy tylko siebie za rywala. Wojtek też opisywał tu, jak w czasie treningów czasem trudno mu było na krótkim dystansie utrzymać tempo, którym potem biegł cały maraton.


ocobiegatu

2009/07/28 11:39:52

arturo – gratuluje ( a tak nawiasem mowiac to Ty chyba pisales tu zima o napotkanym dziwnym obiekcie- rzezbie pod lasem , ktory to obiekt juz teraz sie roztopil…:)).
Ja podobnie biegam na swoich zawodach w parku – jak chce pobiec zyciowke na 10km to biegne pierwsze 5km niemal w tempie zyciowki na 5km a pozniej…decyzja co z tym dalej ( albo zawody za trzy dni..albo ciagne dalej druga piatke). To sa biegi „na dociągnięcie” i wbrew pozorom ten szybki poczatek mi służy. Nie wyobrażam sobie abym pobiegł życiówke na 10km nie mając nadrobionej pierwszej piątki choc na 10-15s. Prawda , ze najpierw wolno zaczac sie zaleca. Jednak jak ktos stale te zachowania trenuje z szybkim poczatkiem po dobrej rozgrzewce, to ma juz taka specyficzność treningu ( tak mówia trenerzy a my amatorzy mozemy powiedziec – co sie trenuje to sie ma), ktora mozna chyba przeniesc na zawody . No i przede wszystkim klaniaja sie tutaj mozgowe teorie zmeczenia. Widzimy na wzgorzu banany 5km – biegniemy na maksa , banany zgniłe..widzimy następne wzgórze z bananami i znów nowa nadzieja i nowe siły..))


ocobiegatu

2009/07/28 14:47:32

zobaczyłem właśnie o tych rozciąganiach na „para na maraton” i trudno mi nie było dodac komentarza..Zreszta pochwala rozciagan jest tez w poradniku… Według mnie , nie jest dobrze jak sie pisze iż rozciągania „zabezpieczają” przed kontuzjami – po prostu nie ma czegos takiego… Badania naukowe wykazują , że rozciągania nie maja wpływu na ryzyko kontuzji a nawet w niektorych badaniach wyszlo , ze ci co sie rozciagali mieli czesciej kontuzje…
Rozciagania sa tez oczywiscie komercyjne – na nich tez da sie zarobic.
Po przeczytaniu szeregu artykulow o rozciaganiu poczulem sie zwolniony z ich potrzeby i mam sie bardzo dobrze…Rozciaganiami trenujemy to…ze nasze mięśnie maja byc rozkapryszone i tego potrzebują..
Galloway tez uważa , ze nie nalezy sie rozciagac a to w koncu , w odroznieniu ode mnie , fachowiec. Oczywiscie genetycznie jestesmy rozni i byc moze kumus tam pomoze ale to trzeba sprawdzac na sobie. Mowienie o tym jakoby rozciagania zabezpieczaly jest podobne do mowienia o tym ze maseczka na buzie zabezpiecza przed grypa.
Ktos zle zrozumie i bedzie zle – ok bede biegal od razu 100km tygodniowo a zabezpiecze sie przed kontuzja w prosty sposob – bede sie rozciagal..


johnson.wp

2009/07/28 16:21:28

ocobiegatu – próbujesz obalić dwa kanony dobrego biegania naraz… jeśli spojrzysz na tekst arturro (przy okazji – gratulacje!) to on miał pierwszą piatkę 30 sek gorszą od drugiej. To jest piękny przykład właściwej gospodarki motywacją do max wysiłku. Jak zrobisz max wysiłek w pierwszej połowie to jak masz wykrzesać z siebie cos więcej pod koniec? Chyba że i w pierwszej i w drugiej połowie biegłeś poniżej swoich mozliwości, bo ich niedoszacowałeś. Ja, dwa pierwsze biegi w tym sezonie (10 i 21k) pobiegłem ostroznie tak jak arturro i byłem zdolny do długiego ostrego finiszu. Potem ambicja mnie poniosła i pobiegłem 42k i 21k za szybko w pierwszej połowie i się ugotowałem. Teraz wyliczyłem sobie ile muszę stracić w pierwszej połowie i spróbuję na obu dystansach wykonać plan, którego poprzednio nie udało mi się zrealizować.
Co do rozciągania to dobrze że dodałeś ostatni akapit, bo bym nie wiedział o co Ci chodzi. W przypadku marszobiegów (Galloway) to rzeczywiście rozciąganie niepotrzebne bo co kilka km wydłużasz krok w marszu co ma funkcje rozciągające. Natomiast przy prawdziwym bieganiu to pierwszy raz czytam taki argument jak Twój. Może uzasadnisz? Na pewno, jak Cię znam, masz jakieś argumenty w zanadrzu…


johnson.wp

2009/07/28 16:31:34

Wojtku, gratuluję osiągnięcia nowego extremum… Mnie jakoś to nie ciągnie, pewnie dlatego że nie mam ani trochę lęku wysokości. Natomiast na bungee jump nigdy bym się nie zdecydował. Mam za sobą intensywną przeszłość wspinaczkową i długi lot na linie to jest w mojej łepetynie ostateczna ostateczność czyli juz nie extrem ale wręcz horror


1arturro

2009/07/28 20:00:04

3:40/km. Pozdrawiam jeszcze raz 🙂


biegofanka

2009/07/28 21:11:47

Ocobiegatu, chcesz sprowokować dyskusję… ja jako laik nie będę się wypowiadać na ten temat, zaznaczę tylko, że w tym wypadku ufam naszemu trenerowi… jak pisze, rozciągać się, to się rozciągać i tak też czynię:))


biegofanka

2009/07/28 21:18:20

Johnson.wp – Ty masz wprawę biegania po górkach. Aby przygotować się do półmaratonu ślężańskiego, wystarczy, żebym raz w tygodniu począwszy od września robiła większy podbieg, np. na Ślężę, czy Wielką Sowę? Oprócz tego oczywiście normalne treningi 3 razy w tygodniu:))


ocobiegatu

2009/07/28 21:19:19

johnson – nie dziwie sie , ze sie nie rozumiemy bo na razie jestesmy z innych planet..
Dla mnie zawody sa przede wszystkim w parku na znanych mi trasach…
Jak biegam zawody ( czytaj np. zyciowke na 10km – proba) to biegam ostro pierwsze 5km ( nie na maksa) , z nadróbką na wymarzony na 10km wynik..
Ja mogę miec zawody co kilka dni i to na tej samej trasie – i to mnie odróznia od większości z was biegajacych zawody..
Na mojej trasie na 10km 4 razy mam droge – musze tam grzecznie poczekac az przejada ew. samochody i wszystkie moje aspiracje sa ustawione pod te samochody..)),musze wiec pobiec ostro pierwsze 5km aby liczyc na to ,ze …niektorzy kierowcy zamiast wozic d…na 4 kolkach pojda na piechote w czasie kiedy ja biegam druga piatke..)). No i wszystko jasne…Z tym , ze ja te zachowania chce przeniesc na zawody – jak mam taki luksus , ze na 10km nie bede mial samochodow – to jak nie pobiec ostro pierwszych 5km? – a wiec pewne przeniesienie zachowan z treningow..
O to mi chodzilo. A co do rozciagan… to co sie tutaj dzieje co do zalecania tych rozciagan to juz jest pandemia a z pandemia trzeba walczyc..)) , i to mimo calej sympatii dla Polska Biega i Wojtka..
Nie ma czegos takiego ,ze rozciagania zapobiegaja kontuzjom ( a takie cytaty tu sa..)
tu link http://www.coachr.org/ten_laws_of_running_injuries.htm
ja sie moge nie znac ale trudniej obalic link amerykanskich trenerow..
W tym linku jest 10 praw odnoszacych sie do kontuzji…
Rozciagania NIE zabezpieczaja przed kontuzjami…a nawet w pewnych badaniach wychodzi , ze ci co sie rozciagaja to latwiej doznaja kontuzji..
Jak tu w ogole myslec , ze praca wykonana przez kilka minut moze przed czymkolwiek zabezpieczac..Mi rozciagania nie sa do niczego niepotrzebne . Podam wiec przyklad. Otoz w biegach tak od 12-14km z reguly mialem pobolewania posladkow. Nawet za rada Wojtka stosowalem skrupulatnie rozciagania – typu stan przy drzewie – wymachy nog po kątem ( pytal sie o to kiedys tu model1944 chyba) – no i nic !! zero wynikow !! jak moze czynnosc co trwa 2 minuty cokolwiek poprawiac ? Sprobowalem chodu sportowego z napinaniem posladkow – to dopiero jest praca – tak sie przejsc 10km…
Aby cokolwiek osiagnac potrzebna jest praca i to dluga.. wiec smiesza mnie porady z netu typu : ” chcesz wzmocnic miesnie stopy to stosuj rozciagania typu..” – ile ? przez 3 minuty na dzien…?


biegofanka

2009/07/29 08:51:40

Ocobiegatu – no, no, ale się rozpisałeś… a co z piłkarzami, których łapie… jak się przed meczem porządnie nie rozciągną, to akurat wiem, bo syn trenuje i zdarzają się takie przypadki też w jego drużynie, on sam też jak biegł ze mną i nie zrobił przed biegiem rozciągania, to miał kłopoty w biegu, być może kwestia przyzwyczajenia mięśni do tego typu ćwiczeń, on np. musi wykonać serię przed biegiem czy meczem, ja owszem, nie rozciągam się specjalnie przed treningiem, wystarczy mi troszkę truchtu, za to rozciągnięta jestem dobrze, bo dwa razy w tygodniu od trzech lat robię to na siłowni, wcześniej też zawsze ćwiczyłam w domu łącznie z wykonywaniem ćwiczeń rozciągających z jogi…))


ocobiegatu

2009/07/29 09:42:28

biegofanko – pilka nozna to wiadomo – zupelnie inny sport , cala kombinacja biegow.
A nie pamietam aby po meczu pilkarze sie rozciagali.
Zwykle jest tak , ze jedni wymachuja rekami , robia kolka , czasem tancza a potem powoli schodza do szatni. Inni w tym czasie klada sie na ziemi , patrza w niebo i najczesciej zakrywaja twarza rekami. Lub klecza i probują bic glowa w murawe. Ale czy to sa rozciagania ?..).
oczywiscie ci co maja ochote po meczu sie polozyc to Polacy a tamci to Niemcy..
Albo klada sie ci z Wisly a ci Estonii wymachuja rekami ..


biegofanka

2009/07/29 10:37:55

Po… faktycznie, albo skaczą i wygłupiają się z radości, albo… smutek, że aż żal, ale przed meczem, tak…;)


wqu

2009/07/29 10:46:55

Wy tu o piłce, a przed nami maraton.

torex – mam wątpliwości, czy słusznie robisz nastawiając się teraz na poprawienie życiówki w biegu na 10km. Jeżeli dobrze pamietam, to tę zyciówkę pobiegłeś stosunkowo niedawno i wcale nie na luzie. Wiec, żeby ja poprawić i to aż o 1,5 minuty, musiałbyś skupić się na treningu szybkości i siły. A przed debiutem maratońskim, zwłaszcza jeżeli obawiasz się długich dystansów, lepiej – moim zdaniem – skoncentrować się na wytrzymałości biegowej. Jeżeli z wytrzymałością nie ma kłopotu i pobiegnie się dobrze taktycznie, to do złamania czwórki w maratonie wystarczy przygotowanie szybkościowe pozwalające pobiec 10km w 51 minut. A my biegamy przecież szybciej. Ambitny trening szybkościowy trudno połaczyć z wytrzymałościowym biegając, jak ja, tylko cztery razy w tygodniu. Dlatego w ramach przygotowań do maratonu chętnie pobiegnę 10km, ale gonić zająca na 46 min sie nie piszę. Po maratonie, proszę bardzo.
Wojtku, napisz proszę co Ty o tym sądzisz?


biegofanka

2009/07/29 11:36:08

Wqu – „Rozbroiłeś” mnie tym zdaniem… ja mam do pierwszego mojego maratonu jeszcze sporo czasu…;)


sfx

2009/07/29 11:54:30

wqu… a ja się wtrącę…

Myślę, że poprawianie życiówki, nawet o 1,5 minuty nie musi wiązać się ze strategiczną zmianą nastawień treningowych.

Wydaje mi się, że start, gdzie w ocenie swoich możliwości można przełożyć na poprawienie życiówki jest jak najbardziej na miejscu – tym bardziej, że żadnej rywalizacji nie powinno traktować się „po łepkach”, lecz z pełnym zaangażowaniem (zresztą Skarżyński też o tym pisze – jak zawody, to nie treningowo).

Uważam również, że przed taką dychą nie trzeba zanadto pracować nad szybkością – w moim przypadku robię we środę lub wtorek przed startem interwały (co zresztą opisywałem). Jeśli forma pozwala to tak czy inaczej życiówka będzie. My tu wszyscy (?) zgrupowani mamy jeszcze sporo miejsca na poprawę swojej wydajności, a przy regularnym treningu to jest nawet nieuniknione i kolejne rekordy mogą padać nawet co tydzień.


torex

2009/07/29 22:26:02

wqu: aby uściślić: najważniejszym moim celem na ten rok jest Maraton, wszystko inne dzieje się po drodze i nie jako przy okazji. Biorę udział w różnych biegach ponieważ jest miło, ale też aby sprawdzić jak moje postępy – i w tym celu wystartuje w kolejnych startach, chcialbym aby każdy kolejny start był szybszy, a zważywszy, że biegam dopiero od 4 miesięcy na pewno do mojego maksimum jeszcze daleko, więc mam nadzieję, że się uda.

Ps. oczywiście zająca nie planuje, to był żart – no chyba, że wyskoczy zza drzewa co w rejonach rozgrywania frograce zdarza się 🙂


1arturro

2009/07/29 22:37:50

3:40/km? ). Pozdrawiam


wqu

2009/07/30 10:17:27

torex – To może jestem za ostrożny. Inna rzecz, że 46:00 to dla mnie jeszcze po prostu za szybko. Co nie zmiania faktu, że we Frograce chętnie pobiegnę. Zwłaszcza, że mam tam zająca – będę Ciebie gonił 🙂

]]>