Komentarze do: A co Ty zrobiłeś dla swojego biegania? ../../2010/05/a-co-ty-zrobiles-dla-swojego-biegania/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2010/05/a-co-ty-zrobiles-dla-swojego-biegania/#comment-1044 Mon, 01 Apr 2019 12:35:51 +0000 ../../a-co-ty-zrobiles-dla-swojego-biegania/#comment-1044 wojtek.bob.bobrowski

2010/05/31 18:49:06

Ojj tylko 2h snu dzisiaj, ale mam usprawiedliwienie. Mój weekend zaczyna się już w środę, i mam zamiar to wykorzystać. Oj, ale będzie mi się dobrze spało 😉 W niedzielę IV Półmaraton Słowaka.


sfx

2010/05/31 20:40:02

Pochlebiasz nam tą „śmietanką”… ale skoro zapytujesz więc o kilometrach mniej… o odpoczynku więcej…
… i właśnie tego ostatniego ostatnio nie brakuje
… wprawdzie tradycyjnego snu u mnie nie uraczysz wiele… zwykle ok. 6-6,5h, ale w dzień trochę leżenia przed Roland Garros i drzemka zwykle taka, by nie zobaczyć ostatnich chwil pasjonującego meczu…
… rozciągania nigdy nie odkładałem na bok, a więc zawsze „po” jest go w okolicy 15 minut

Niestety tylko te pozytywy istnieją, bo brak u mnie czegokolwiek poza tym co powyżej… no może jeszcze czas spędzany na spacerach z przedszkolakiem po lesie i wypadami na place zabaw.
Odżywianie też leży i lubię sobie pizzę „do syta” skonsumować… choć ostatnio poza budyniem zdarza mi się przyrządzić całkiem niezły twarożek „do syta” z „bogatym wnętrzem”. Poza tym oczywiście PepsiMax i (głównie czekoladowe) słodycze, których ostatnio jakoś nie mogę wytrzebić z jadłospisu.

Rzeźnik to wszystko niestety zweryfikuje, ale jestem pozytywnie nastawiony. Dam radę.


drproctor

2010/05/31 22:04:45

Staram się wysypiać jak mogę – ale moja siedmiomiesięczna córka ma na ten temat czasem odmienne zdanie. Dziś na przykład o wpół trzeciej obudziła się, zjadła… i stwierdziła, że dalej nie śpi, przynajmniej na razie. Tata więc musiał przyjąć to na twarz – dosłownie i w przenośni:-I


beautyandb

2010/05/31 22:10:21

To ja idę spać… Mam urlop wiec dzisiaj tylko 5 godzin przed kompem…


ocobiegatu

2010/05/31 22:33:00

Wojtku gratuluje pudła na brązowy czyli tak jak ja..:). Raczej nie chodzi tu o wysypianie się ale o to ..aby jak najmniej biegać..:).
No bo co to za sztuka biegać 150km tygodniowo i jakiś tam wynik zrobic..
Sztuka to jest biegac 10km raz na tydzien i coś tam odlecieć , jak nie chwaląc się ja..:).
A piszę to w kontekscie odpoczynku, który jest nagrodą i jest najwazniejszy.
Oczywiście nagrodą za III strefę a la zawody raz na tydzien…:).
Mogę podac jeszcze przykład z mojej dalekiej historii – prawdziwa anegdota.
Otóż brałem kiedys w liceum udział w olimpiadze z niemieckiego , jako uczeń z tym językiem ,tak zwanym poszerzonym. Jakoś tam uzyskałem słownik idiomów niemieckich i postanowiłem sobie , że nauczę się ich ze 100 czy ile tam…i jaki by nie był tekst do opracowania to wstawię furę idiomów, bo nie ma szans aby sie nie udało…:).
Jaki był tekst , nie pamiętam , ale kilka ładnych idiomów pod tekst udało się wstawić i zwyciężyłem , zachwycilem nauczycielki, przechytrzyłem je bo im sie zdało , że ja świetnie znam ten niemiecki, no skoro tak wyszukane idiomy znam..:). Mam ten bajer w glowie od tylu lat bo do dziś mnie bawi..
Tak samo jak bawi mnie bieganie raz w tygodniu i robienie pudła w zawodach w dużym mieście..:)


czepiak.czarny

2010/05/31 22:40:53

Dziki, nie wiem co napisać, wierzę, że będzie dobrze, że pośmiejecie się z Tatą losowi w twarz.
Na razie badań i mądrzejszego leczenia niż jedzenie NLPZ zrobić nie mogę, jeszcze tego nie przeskoczę, w odwrocie czeka steryd, w smutnej wersji hardocore bez lekarza.

Robię ćwiczenia wymienione przez wojtka na pro-pio-co, dziś udało się też równoważne, miło, widzę poprawę. Dalej jestem skurczona i zesztywniała, bez biegania złapałam przeziębienie, jak zawsze. W nagrodę przespałam popołudnie 🙂

Dalej jem ponad kg warzyw dziennie, większość to zielone: sałaty, brokuły. Megazdrowe. Unikam cukru, nie służy mi, chyba że więcej biegam, ćwiczę siłowo. Dziś wyjątkowo karpatka na pocieszenie, takie Karpaty dla ubogich, wolałabym deser śmietanki, dużo smaczniejsze błoto i Bieszczady. Ruskim targiem niech będzie mój lasek, górki, błoto, komary i upaćkane łydki 🙂


nuggers

2010/05/31 23:48:33

ja dziś natomiast doszedłem do wniosku na basenie na potockiej, po kilkudziesięciu sesjach na przestrzeni ostatnich miesięcy, że jestem jedynym człowiekiem, który po pływaniu się rozciąga… a to przecież cholernie ważne, zwłaszcza jak się tak katuje kraula jak ja to mam w zwyczaju. jak nie zrobię porządnego rozciągania jeszcze na torze (ale z szacunkiem dla pływających osób – osobiście nie cierpię blokowania toru na pogaduchy albo stanie na zasadzie „nic się nie dzieje, stoimy..”) to nadrabiam po chwili pod prysznicem czy w szatni. zawsze towarzyszą mi dziwne spojrzenia otoczenia. wstyd dla pływającej Warszawy…

a odpoczynek? kocham!!! do tego stopnia, że dziś poświęciłem jeden z 3 pozostałych mi na ten rok dni na żądanie na pozostanie w domu i zregenerowanie się po okrutnie męczących dziesięciu dniach, podczas których dużo się bawiłem, dużo tańczyłem (ależ to biegania pomaga w brylowaniu do bladego świtu, wszyscy wokół odpadają jak króliczki z pewnej serii reklam baterii a człowiek ma ochotę na jeszcze kilka „kilometrówek”, c’nie?), zwiedzałem, spałem w samolocie bo nie było za bardzo kiedy ;), dużo jadłem i śmigałem na rowerze. wstyd się przyznać, ale na bieganie już nie starczyło sił i czasu…

;)))


quentino-tarantino

2010/06/01 10:16:50

Czarna – mam nadzieję, że oprócz tego kilograma zielonki coś konkretnego jeszcze dostarczasz swej maszynerii biegowej 😉 Ja biegam, staram się jeść dużo zdrowych potraw (inna sprawa – co dziś jest zdrowe…) ale absolutnie nie zrezygnowałem z przyjemności! Zresztą gdyby odcieli mnie teraz od słodyczy to trafiłbym na reanimację a gdyby odebrali piwo to na cmentarz 😉

nuggers – toś poszalał chłopie! Takie odreagowanie jest raz po raz konieczne 😉

Dziś pobiegłem 10km i to było PIĘKNE ! Czułem się doskonale choć kolano obserwuję wzrokiem hipochondryka – biedronka w trawie beknie, pszczoła puści bąka a ja nasłuchuję czy to nie moje kolano…:-)
Biegło się powerowo do tego stopnia, że musiałem się hamować. Inna sprawa, że zaczałem pracować nad zmianą techniki biegu…choć w moim przypadku powinno raczej być – nad wprowadzeniem techniki biegu…Zaczyna to wyglądać obiecująco ale za wcześnie jeszcze o tym pisać…Za pół roku będę wiedział więcej.


biegofanka

2010/06/01 12:58:53

Wysypianie się i zdrowe jedzenie… tak… w kolejnym życiu chyba;) Szczególnie, że aby zdrowo jeść, trzeba byłoby tylko z ekologicznych upraw korzystać… owoce i warzywa ze sklepików niestety też mi podchodzą chemią… dobrze, że mama w ogrodzie swoim zieleninkę uprawia i jakiś drobny sadek owoców ma, to czasem coś naprawdę zdrowego uda nam się zjeść;))


biegofanka

2010/06/01 13:27:46

Od razu wróciły wspomnienia zapachów w ogrodzie i sadzie babci… a te smaki… a dziś jak wchodzicie do sklepu warzywnego, co widzicie i czujecie? Jest pięknie, kolorowo od tych różnorodnych gatunków, a zapachy? Wejdźcie, zatrzymajcie się i sprawdźcie, zapachy jakich owoców i warzyw do Was dotrą?


czepiak.czarny

2010/06/01 14:44:28

Quentino, lubię Cię, napij się i zjedz coś słodkiego 😉 Co w tym piwie jest takiego? Jedyne, które kiedyś pijałam to niepasteryzowany Kasztelan, i jakieś z Poznańskiego, co aktualnie zapomniałam nazwy 😉 (w butelkach 0,33l).
Gdy choruję dietę i tzw. zdrowe żarcie, czyli codzienną dietę, mam gdzieś. Jem to, na co mam ochotę, co nie ma kalorii, btw i innych wartości. Normalnie, dieta zbilansowana lub niskoww, wtedy porządne ilości ww okołotreningowo. Taka sama jak wtedy, gdy zmniejszałam się. Dziś już była czeko z orzechami, to na pocieszenie zmiany leku na silniejszy 😉 Z perspektywy wiem, że łatwiej zgubić kg niż wychodzić z doła.

Biegofanko, zdrowe jedzenie, podstawa żywieniowa to temat rzeka, Dziki miał rację pisząc, że każdy musi dopasować ją pod siebie. Brokuły hurtowo kupowałam, gotowałam i mroziłam w wakacje, gdy były najtańsze i najsmaczniejsze, sklepowe sałaty to jedno wielkie widmo z pierwiastkami, ale ogródek na razie za mało obrodził, by wykarmić takiego królika jak ja 🙂 Nie kupię np. kalafiora, bo śmierdzi azotem na kilometr. Wszystkie owoce i warzywa wącham przed zakupem, w miarę możliwości staram się jeść sezonowo, imo zimą np. pomidory są niesmaczne i bezwartościowe, wybiorę przecier z pomidorów działkowych, pryskanych, ale wiem w jakiej ilości był środek i wiem, że przed zbiorem minął okres karencji. Bez oprysku nie byłoby ich wcale. Zjadłabym taki agrest jak u Babci (i drożdżowe, ale to taki piekarnikowy owoc 😉


czepiak.czarny

2010/06/01 14:46:38

Do ogródka, i dla leniwych do doniczki (w zimie rosła też w domu) nadaje się rukola (rokietta), wychodzi dużo bardziej ciemnozielona i aromatyczna niż sklepowa, a nie wymaga pracy (poza ewentualnie podlewaniem 😉 Smakuje orzechowo, ideał 🙂


czepiak.czarny

2010/06/01 14:51:47

Sprawdziłam, to piwo to Fortuna Czarne, Browar Fortuna w Miłosławiu. Jest też w wersji miodowej, kusidiabeł 🙂 Znacie?


corvus78

2010/06/01 15:44:11

pewnie, że znamy czarną fortunkę i to miodowe również; natomiast moim numerem jeden jest noteckie ciemne (taki Guinness w wersji ekonomicznej), kiedyś bardzo lubiłem okocim palone niestety zostało wycofane ze sprzedaży;

oj tydzień mnie nie było przygotowanie do czynnego udziału w konferencji (prezentacja) i później uczestnictwo w niej wyłączyły mnie trochę, ale już powoli wracam do normalnego życia;

całkowicie zgadzam się z większością opinii dotyczących wypoczynku, jest on niezmiernie ważny, natomiast moim zdaniem największym naszym problemem jest brak czasu i ciągły pęd otaczającego nas życia; dlatego też jeśli uda się nam wygospodarować chwilkę na bieganie to staramy się jak najefektywniej (najszybciej/najdalej) go wykorzystać. Rozgrzewkę, schłodzenie i rozciąganie zmniejszamy do minimum, a to podstawowy błąd. Kiedyś trenowałem wyczynowo i każdy trening składał się z rozgrzewki+ćwiczeń ogólnorozwojowych (około 30-40 min.) treningu właściwego (30-40 min.) i schłodzenia/rozciągania/relaksacji (20-30 min.) i pomimo dużej intensywności treningów nie wiedzieliśmy co to jest kontuzja – może też dlatego, że mieliśmy po 20 lat.

cieszę się, że większość wraca do zdrowia po kontuzji i tak trzeba trzymać

a biegowo moja smycz wydłużona do 8,25 km, zwiększam kilometraż o 10 procent tygodniowo i jak obliczyłem do października dobiegnę do 42 km czyli 10.10.2010 o 10.10 wystartuję!!!, może jeszcze połówkę w Pile po drodze pobiegnę?
Podczas konferencji zrobiłem mały eksperyment poranną mini wycieczkę biegową nad Zalewem Zegrzyńskim z Ryni wzdłuż linii brzegowej, nie zabrałem żadnych gadżetów monitorujących i odtwarzających muzykę tylko zegarek aby nie spóźnić się na śniadanie. i słuchajcie rewelacja, ptaki śpiewały, ryby pluskały, przyroda budziła się do życia niesamowita dawka energii na nadchodzący dzień szczerze polecam
książkowo skończyłem Murakami ego i niestety mam pewien niedosyt, może moje oczekiwania od tej książki były inne, choć tak naprawdę nie wiem dokładnie na co liczyłem sięgając po nią; teraz zacząłem książkę od Wojtka za którą jeszcze raz bardzo dziękuję
pozdrawiam wszystkich serdecznie


biegofanka

2010/06/01 18:17:00

Ale tak poważnie wracając do tematu, to faktycznie biorąc pod uwagę wskazówki, dwa miesiące przed półmaratonem wspomagałam się dodatkowo kompleksem witamin i minerałów, jeśli chodzi o dietę, to zazwyczaj nie jadam fast foodów, ciast nie lubię, słodkie owszem czasem, moje ulubione czekoladki, więc z tym nie miałam problemów, przy intensywniejszym trenowaniu zjadłam przed treningiem banana czy batona, przez kilka dni przed startem jadłam więcej węglowodanów, a że makarony uwielbiam z różnymi warzywami, pastami, czy owocami morza, jak i ryż przeważnie z rybą więc ochoczo wzbogaciłam dietę. Problem był tylko z wygospodarowaniem dodatkowego czasu na sen.


johnson.wp

2010/06/01 20:09:30

Dziki – do naszych nadziei rzeźnickich dołączyła poważna intencja – dla zdrowia Twojego Taty. Oby się udało!


johnson.wp

2010/06/01 20:11:54

Wojtek – jeżeli chodzi o Bieszczady to śmietanka raczej nie. Lepszy makaron. Chociaż niepokoi mnie to, że tak mało go we mnie wchodzi na raz… To chyba efekt braku rozciągania:)


quentino-tarantino

2010/06/01 20:34:37

Poniżej wrzucam opis rezonansu magnetycznego stawu kolanowego. Poglądowo i…może ktoś ma jakieś doswiadczenie w tej materii. Czeka mnie wizyta u fachowca, który skomentuje ten opis ale info nigdy za wiele. Generalnie bardzo dobrze. Ilość płynu umiarkowana, nie budząca zastrzeżeń.

Badanie MR stawu kolanowego wykonano w plaszczyźnie strzałkowej, czołowej i osiowej w obrazach T1, T2 i PD zależnych oraz w obrazach z saturacją tkanki tłuszczowej.
Prawidłowy obraz utkania beleczkowego kości tworzących staw kolanowy.
Zmian ogniskowych śródkostnie nie stwierdza się.
Prawidłowa szerokość chrząstki stawowej.
Umiarkowanie zwiększona ilość płynu w stawie udowo-piszczelowym.
Zachowana ciągłość wiezadła krzyżowego przedniego i tylniego oraz ww. pobocznych. Nieco większa ilość płynu w bocznym przedziale stawu udowo-piszczelowego pod wiezadłem pobocznym.
Prawidłowy obraz więzadła właściwego rzepki.
Łąkotka przyśrodkowa i boczna bez zmian.
Prawidłowa zawartość dołu podkolanowego.

Uff! Finito.


corvus78

2010/06/01 22:05:15

…no to run Quentino run i wierzę, że ortopeda powie tak samo – cieszę się bardzo i mam nadzieję, że niedługo dojdziemy do formy i Johnson zabierze nas na nadwarciańską wycieczkę (oczywiście jak woda opadnie)
pozdrawiam i życzę relaksacyjnej i spokojnej nocy


wese

2010/06/01 22:11:39

Śpię po 12 godzin dziennie a jak trzeba i wychodzi 16 i spoko :)) nie mam nigdy problemu z niedospaniem chyba że odwrotnie .Robiąc dwa treningi dziennie zawsze musi być komar 2h 🙂


wese

2010/06/01 22:15:33

Robie dla swojego biegania bardzo duzo , sen , sauna , relaks,masaż , gimnastyka i picie piwa :))


fajka

2010/06/01 23:21:33

Temat dominujący w tym odcinku prowokuje mnie do zabrania głosu w kwestiach dla mnie trudnych, wstydliwych nawet.
Wojtek zapytał, co robicie dla biegania ?
Ja dodam, co robimy/robię dla niebiegania ?
Owszem, sypiam regularnie minimum 8 godzin, czasem więcej. Z tym żadnych problemów.
Dieta ? Sporadycznie,przed startami makarony i ryż. Generalnie pochłaniam wszystko, słodkie, ostre, chude i tłuste, a waga i tak od miesięcy zatrzymała się na 79, przy 187 cm wzrostu. A organizm sam odrzuca pewne ciężskostrawne potrawy. Najadam się na kolację i żadnych wyrzutów sumienia, pełen komfort.
Ale teraz o czymś, co dla mnie szczególnie ważne i trudne, coś co kłóci się z moim bieganiem, z istotą sportu jako takiego, nawet na moim poziomie..Nie wiem co pomyślicie o moim zwierzeniu, ale niech tam..
Jestem pieprzonym palaczem i w weekendy popijam drinki..
Palę całe życie. Kiedy zaczynałem biegać jarałem grubo ponad paczkę dziennie. Nie zakładałem, że równocześnie rzucę fajki. Zakładałem, że zbyt ambitne cele sprawią, że nie będę biegał, a będę palił. Ileś miesięcy później czytam wywiad z Galloweyem, który mówi to samo: nie każcie palaczowi, który biega rzucać palenia,bo rzuci bieganie..
Dziś palę dużo, dużo mniej, kilka fajek dziennie, przy okazjach, do kawy, piwa, itp. Jest to zmiana jakościowa, bo to kilkadziesiąt szlug dziennie mniej aniżeli jeszcze dwa lata temu. Ale popalam, a najgorsze, że na razie nie chcę, nie potrafię tego zmienić. Tym bardziej, że czuję się ok i lubię czasem ten dymek.
Przez jakieś 7-8 lat paliłem fajkę, taką prawdziwą, jak kapitan na statku, markowe tytonie z Holandii i Danii. Byłem znany z tego, że w ustach trzymam cybuch, a wokół roznosi się rozkoszny aromat tytoniu (stąd moja ksywa/pseudo/login – fajka)
Popijam też drinki i browary (głównie marki Waglewskiej – to też chyba ulubiona marka Quentino ?) W weekendy bywają 2 – 4 spore drinki, przy muzyce, albo ognisku, kilka piw. W tygodniu raczej pas.
Dodam do tego jeszcze kawę, minimum trzy dziennie I tak jest progres, bo dawniej było 5 – 6.
Oto co fajka robi dla niebiegania.
Nie wiem co o tym pomyślicie, ale ja cieszę się z tej spowiedzi
I biegam dalej
Dziś był BNP: 5 km – średnio 5 min 40 s, 3 km – średnio 5min, 2 km – średnio 4 min 45 s.
pozdrowienia, fajka


wojciech.staszewski

2010/06/02 00:59:04

Fajka – jako urodzony wróg palenia, człowiek, który nigdy nie palił (czynnie) powiem Ci: pal, ile chcesz 🙂
Mnóstwo ludzi pali, mnóstwo sportowców podpala, biegacze też. To nie jest zdrowe, ale to temat na inne forum albo inną rozmowę.
Bieganie to nie zakon. Dlatego z podniesioną przyłbicą przyznaję się do pijackich wieczorów, które mi się od czasu do czasu zdarzają. Chociaż uważam, że systematyczne, a już nie daj Boże codzienne sączenie alkoholu – to uzależnienie w czystej postaci. Ale to też osobny temat.
Nikt nie przewiduje, że biegacze amatorzy nie będący sportowcami lub tylko bawiący się w sportowców, będą aniołami czystości. Fajka, jeśli chcesz ograniczać palenie albo popijanie – to jestem twoim kibicem. Ale rób to z pozytywnych motywacji – dla zdrowia albo dla poprawienia wyniku. A nie z poczucia winy, że biegacz, a pije i pali.
Powtórzę, bo lubię to hasło: bieganie to nie zakon.
Ja np. dziś wbrew wywiadowi z MSŻ zarywam noc. Bo musiałem oddać wywiad przed środą rano, tak się umówiłem. Postaram się jutro odespać (ale nie rano, tylko po pracy, bo rano jestem umówiony na bieganie).


andante78

2010/06/02 08:05:57

Fajka, powtórzę to jeszcze raz, wiedziałem od początku, że z Ciebie nietuzinkowy gość :-). Jak czytałem, to co napisałeś to przyszły mi na myśl słowa Kantaty w wykonaniu Andrzeja Zauchy (z 1978 r., jest na youtoubie, polecam), gdzie pod koniec jest taka fraza: „Wszystkie chwile uderzą naraz do serca, i spór będą wiodły, do której z nich należę. I niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia. Nie chcę by okradano mnie z mojego życia.” :-). Tyle namiętności w Tobie, wydawoałoby się nie do pogodzenia, a tu proszę, teraz Twoje wyniki robią jeszcze większe wrażenie i udowadniasz sobie, że potrafisz, masz siłę. Podobnie jak Wojtek, nie rozumiem motywacji ludzi do palenia, sam nigdy nie paliłem, ale jeżeli któryś z nas jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień ;). Brawo za odwagę, bo jak byliśmy razem w Dąbrowie i to bez mała dobre 8 h, to nic się nie zdradziłeś z paleniem ;). Miłość do biegania i tak zwycięży – wcześniej czy później rzucisz fajki, to moja przepowiednia dla Ciebie ;).


quentino-tarantino

2010/06/02 08:54:17

fajka – jestem zszokowany, do tej pory nie mogę się otrząsnać…;-)
Na wszystko w życiu jest miejsce pod warunkiem, że się nie przegina codziennie. Zupełnie inna sprawa to IMO – Indywidualne Możliwości Organizmu. Jednemu zaszkodzi 1 piwo raz na 3 dni a drugi ma zdrowy układ z własną wątrobą – po prostu Pakt O Nieagresji 😉
Palenie u mnie to Kosmiczny Przypadek – zacząłem palić (podpalać) w wieku 9 lat a „rzucilem fajki” w wieku…14 lat. Do tej pory nikt nie może mi w to uwierzyć ale tak było – w 7 klasie podstawówki miałem 3 podejścia do rzucenia i się udało 😉 Od tamtej pory ZERO FAJEK (sorry fajka ;-). Ale innym nie bronię bo mam swoje „fajki” – słodkości i piwo ( tzn. o seksie nie piszę bo to więcej niż powietrze dla oddychania ). Fajka – co do marek – to od Waglewskiego mniej, ja lubię głównie piwa „zielone”:
– „Karl z Berg – Prawdopodobnie najlepsze piwo na świecie”
– „To musi być – Hay, nie Ken”
Ale lubię też „polskie bo dobre”:
– polski Bizon,
– Zadym-ka czyli WAR -ka,
– ta co się kołem toczy (Czarna pisała ) ale jako urozmaicenie menu 😉
Generalnie nie przepadam za alkoholem dlatego piję piwo…;-)


nuggers

2010/06/02 10:05:26

Quentino – seks to powinien być chyba przepisany w ramach treningu ;))
swoją drogą może ktoś z Was (Wojtek? 😉 ) kto się zna na tych wszystkich treningach może spróbowałby opisać w którym zakresie tętna w czasie seksu co ćwiczymy najlepiej?? :DDDDD uwzględniając oczywiście pozycje, tempo itepe… :DDDDDDDDD tylko żeby się nie skończyło na tym, że zaczniemy do wyra z pulsometrami łazić… 😀

sam paliłem przez 3 lata, przy czym przez 1,5 roku naprawdę intensywnie, nie żałuję tego okresu ale też pewnego dnia stwierdziłem, że styknie. nie ukrywam, że jednym z bodźców było zobaczenie foty z którejś z naszych nocnorowerowych wypraw, gdy na swoim odpacykowanym rowerze i w najwyższym modelu butów mtb podczas postoju jaram szluga… 😉

też uważam, że palacz sam zdecyduje kiedy rzucić. mój tata rzucił palenie jakieś dwa lata temu, gdy już nikt nie wierzył że kiedykolwiek do tego dojdzie 🙂


ocobiegatu

2010/06/02 13:26:56

Ja nigdy nie paliłem , no tylko w podstawówce skręty z papieru toaletowego..:).
Jest inny nałóg – jedzenie słodyczy…:).
W ogóle nie jem cukru ani ciastek , ciast itp. To śmieci specjalnie przetworzone..:).Podobnie jak biały chleb….:).
Czyli pomagam sobie w bieganiu zerosłodyczami. Bo to sobie tłumaczę tak ,że , w przenośni. Pani Insulina ma dosyć roboty jak się ciągle „cukrzy” i pozniej nie pomaga przed i w zawodach..A rzuciłem cukier np. do herbaty łatwo- z miejsca. Nie wziąłem raz tych 3 łyżeczek ( było to ca. 15 lat temu) do herbaty i wyobraziłem sobie , że cukier tam jest . Najpierw było niełatwo ale z kazda nastepna szklanka juz łatwiej. Po niedługim czasie śmiałem sie z potrzeby stosowania cukru . Jednak bedac 12kg grubszy jak teraz i tak nie schudlem wtedy. Musialo przyjsc konkretniejsze bieganie.


ocobiegatu

2010/06/02 14:44:54

Jedząc słodycze robimy sobie interwały na przewodzie pokarmowym a w zasadzie na trzustce. Cukier w góre , później w dól i tak sie męczymy .
Ciastko wrogiem biegacza..:).
Przemiany insulinowe vs. biegi długodystansowe to kwestia ogromnej wagi.
Czytalem o hormonie GH (hormon wzrostu) i różnych insulinopodobnych hormonach jak IGH coś tam , dokladnie nie pamietam. To one jakos odpowiadają za aktywizację endothelium a więć tej części tętnic co graniczą z krwią w sposób bezpośredni. Zjedzenie ciastka jest jeszcze gorsze od wypalenia papierosa , pomijając nawet to , że cukier to..tłuszcz bo chętnie jest nań zamieniany przy tak wysokim indeksie glikemicznym. A tłuszcz to sekundy. Biegacz co się naje słodyczy na 800kcal ( a to łatwe) zwiększy wagę np. z 80kg na 80,1 . Jak biega 10km w 50 minut to po tych słodyczach już 50 minut i 3,5 sekundy…
Wystarczy sprawdzic w kalkulatorach. A 3 sekundy to nieraz życiówka..:) .
To jak ? lepiej zjeść torcik czy zrobić życiówke ?..:)


quentino-tarantino

2010/06/02 15:03:55

oco – od kiedy Ty, wróg życiówek tak ich bronisz – chyba od tego pudła z weekendu 🙂 Ty…Ty…sportowcu Ty jeden 🙂
Będę bronił słodyczy i piwa jak niepodległości i dostępu do kabiny pilota!
„Sprowokowałeś” mnie, Oco 😉 więc Ci „powiem” prosto w twarz – codziennie piję 2-3 piw i mam 2-3 Sweet session ( kawka i słodkie jego mać ). Mam 190 cm i 80 kg, biegam, ćwiczę i nie tyję, czego i Wam życzę 😉
Howgh !


ocobiegatu

2010/06/02 16:37:03

Quentino – chyba rzeczywiście sława mi uderzyła do głowy po tym podium rzekomego biegacza nabiegane „z niczego”..). Za 10 lat juz wreszcie będzie się biegac nie wg planów treningowych ale wg fizjologii i główkowych teorii zmęczenia..:).
Pulsometry będa podawac aktualne hrmax, próby wątrobowe, kreatyninę , insulinę , IL, GH i oczywiscie elektroencefalogram fal mózgowych …:).Wreszcie o porządnych rzeczach będzie się gadać..).
Więc rzuc te słodycze , źródło wszelkiego zła, to odlecisz jeszcze lepiej…
A piwo , ok 2-3 jeszcze norma , bardziej ewolucyjnie zgodne – czasem mysle , ze musial byc kiedys jakis ocopitek wratislaviensis co napotkał sfermentowane owoce po 3-4% a la piwo i był szczęsliwy, kończąc bieg po takiej nagrodzie..:)


quentino-tarantino

2010/06/02 16:48:43

oco – przepraszam, że Ci tak naubliżałem od tych sportowców ale poniosło mnie…:-)
No i nie doceniasz techniki – za 10 lat to pulsometry będą pokazywać poziom Twego libido za 20 lat 🙂


ocobiegatu

2010/06/02 17:59:21

Quentino – ażebyś wiedział libido..
Będziemy gadać wtedy – na jakim testosteronie to nabiegałeś ? a no ..ileś ml..:).
Zapisałem się na stronę Greifa i dostaję co pn. liścik. Oczywiście większość to bla bla – jakie tam buty i koszulki ale jest tez artukuł od Grefia , na który czekam zawsze z niecierpliwościa, bo ciekawie pisze. Ostatnio skupia sie ona na fizjologii wysiłku bardziej jak na bieganiu – pisze o testosteronie , o różnych odmianach witaminy D , podaje wykresy, czyli to co jest mi bliskie – fizjologia zamiast biegania ..:)…Z biegackich to zachwala 30-sekundówki , jakies tempoflexy (zamiast zwykłego tempa) , intensywne wysiłki. No typowy Greif co zaleca długie wybiegania ..:)


czepiak.czarny

2010/06/02 21:03:11

Najpierw Corvus wyskoczył z „Time” PF, po latach wróciłam do ich płyt i tłumaczeń Tomka Beksińskiego, teraz ta Kantata Zycha. Andante, serdecznie dziękuję za te ciary i ryk pod koniec.

Fajka, na rozgrzeszenie ode mnie nie masz najmniejszych szans 😉 jestem mocno postronna w temacie dymowym. Rok temu paliłam paczkę dziennie, gdy zaczęłam minimalizację cielska, fajki też same się ograniczyły. Wywiad z Gallowey’;em to świętość dla biegających popalających 😉 Ciekawa jestem, ile osób dzięki niemu i biega dalej, i pali mniej. U mnie sprawdziło się co do joty, palę mało, ale z tych kilku sztuk dziennie nie potrafię zrezygnować. Czasami lubię to dziadostwo, czasami jestem zła, że palę, bo muszę. Tu jest moja furtka na rzucenie, nie lubię tego ograniczenia wolności, jakie funduje nikotyna. Ideałem dla mnie byłoby palić tylko wtedy, gdy ma się na to ochotę i nie sięgać po następnego, gdy musisz. Nie wiem, czy jest to możliwe, wątpię..

Lubię dym z dobrych fajek, jeśli kiedyś będziesz ją palił i zauważysz małą małpkę, która fika za tym dymem z błogim uśmiechem najpewniej będę to ja 😉 Podobnie lubię zapach pewnego nielegalnego wytworu przyrody 😉 (dla ścisłości: sam zapach)

Alkoholu nie używam od dawna, z niewiadomych przyczyn przestał mi smakować, pasuje mi tylko w ciastach z kremami. Inne procenty w formie dobrego octu do zielska 😉

Ocobiegatu, słodzenie herbaty rzuciłam w wieku 7 czy 8 lat 🙂 Bezboleśnie. Dla wagi to nie pomogło, nadal byłam gruba, ale to już inny temat 😉 Kwestia cukru (jakie, ile, kiedy?) a biegania frapuje mnie od dłuższego czasu. Mój Tato miał cukrzycę, a sama uciekałam przed zderzeniem ze znakiem cukrzyca, każdy lekarz ją u mnie widział, tylko nie badania 😉 źle się czuję na diecie ze sporą ilością węgli, tych niewarzywnych, bo już z owocami muszę uważać. Z drugiej strony, biegając organizm domaga się większej ilości ww.. Nigdy nie uwierzę, by ww z wysokim ŁG zjedzone okołobiegowo miały szansę zamienić się w tłuszcz. Podobnie na poziomie niebawienia się w sportowców nie uwierzę w aż takie znaczenie przelicznika wagi ciała na sekundy. Bardziej przekona mnie przykładanie się na treningach (i nie dlatego, że mam jeszcze ileś fatu do zrzucenia ;). Padnie banał, ale to temat rzeka, zależny od bardzo wielu czynników, każdy ma inną wrażliwość insulinową, inny rozkład b i t w diecie (jeżeli w ogóle ktoś pilnuje tego podziału 😉 a z tego wynikają kolejne konsekwencje w spalaniu energii, inna termogeneza i spoczynkowa i wysiłkowa, inne pozostałe ćwiczenia itd.
Torty ze śmietaną, taką wstrętną 36% 😉 i mascarpone, jedyne 40 % tł. dalej piec i jeść będę, to czysta przyjemność i wyjątek od reguły 🙂 Będę bronić równie mocno jak Quentino piwa 🙂
Quentino, nazwać Oco sportowcem, odważny jesteś 😉 Chylę czoło 🙂

Nuggers, seks to chyba odpowiednik BNP 😉 Albo interwały, zależnie od ilości powtórzeń 🙂 Albo interwały z BNP???


quentino-tarantino

2010/06/02 21:27:24

Czarna – niedawno odkryłem torty z mascarpone – pyszności! Ale odkryciem z ubiegłego roku jest ciasto kajmakowe od Gruszeckiego – to taki poznański Blikle tylko…smaczniejszy 😉
Sex i bieganie – wszystko jest tu kompatybilne choć BNP wydaje się najbardziej oczywiste to i dłuuugie wybiegania też się da zrealizować…Można też działać z dużą amortyzacją albo „biegać” BOSO ale to ryzykowne trzeba by się było asekurować kalendarzykiem/dziennikiem treningowym…


fajka

2010/06/02 21:45:14

Wojtku, Andante, Quentino – dzięki za mądre komentarze do mojej spowiedzi. To bardzo cenne, inne punkty widzenia. Wasza reakcja ucieszyła mnie. Andante – zaprawdę będziesz pierwszy na tym blogu, który dowie się, że przestałem popalać (o ile to oczywiście nastąpi 🙂

Czepiaku.czarny – tego, że znajdę tu bratnią duszę w podobnej sytuacji naprawdę nie spodziewałem się. Twoja historia jest bardzo podobna. Trzymam z Tobą
I ten nieodżałowany, przywołany przez Ciebie Tomek Beksiński. Wiesz, że zawsze w okolicach rocznicy jego śmierci kolejny raz wysłuchuję jego ostatniej audycji, z grudnia 1999 r. ? Zawsze te same ciary.
pozdr fajka


ocobiegatu

2010/06/02 21:47:48

Czepiak a to mnie rozbawiłaś..:). No fakt Quentino odważny jest aby mnie nazwac sportowcem.Wszak trenuje chód sportowy a chód to boks..:), tam mocno pracuja bicepsy …tak , tak ! jak znajdę link w moim katalogu to kiedys tu wrzucę.
Nie zgodzę sie jednak , że waga tak nie ma znaczenia a głównie trening. U mnie jest tak , że wiem po wadze zawsze co da sie nabiegać. 1-2 kg to już duza różnica. Nieraz sprawdzam dane sprzed roku i porównuje wagę i tętno. Jest to tak liniowe i proste , że w pale sie nie miesci , zawsze mnie to dziwi… Jestem biegaczem rzekomym, rekreacyjnym bo mam bmi24 – jak będę miał 21-22 to może będę , tu może niestosowne porównanie, na wysokości decyzyjnej aby cokolwiek trenowac zostając a-la sportowcem..:). Wierzę w to bmi21-22 , że jest to coś po czym można nazwać się biegaczem. Po co wcześniej obciążać stawy ? Mieć to bieganie , owszem, ale koncentrowac sie na zrzucaniu wagi na innych mniej obciążających dyscyplinach ( rower, NW, chód) . „Będę tego bronił jak niepodległość” – a nie powiem z kogo to cytat i w jakim kontekcie bo by wyszedł kolejny konkurs z ococikiem..:)


corvus78

2010/06/02 22:08:36

Cze-cza Pink Floyd jest chyba zespołem, który kształtował moją osobowość muzyczną, mam ich pełną dyskografię wraz z bootlegami; PF słucham, oglądam i czasami pogrywam na wiośle. Jak byłem młody miałem cztery marzenia: być na koncercie PF, mieć IBMa i Volvo i być w siedzibie Trójki. Jak niełatwo się domyśleć byłem tylko w siedzibie Programu Trzeciego Polskiego Radia, niestety Richard Wright odszedł do wiecznej orkiestry (jak mawiał Piotr Kaczkowski) i nie ma szans by zobaczyć PF, a IBM i Volvo zostało sprzedane Chińczykom.
W 2006 roku byłem na Ca Ira i widziałem Watersa, na Gilmoura w stoczni nie pojechałem bo moja Córka miała wówczas 3 tygodnie … a Tomek i jego przekłady tekstów, a może przede wszystkim perfekcyjnie przygotowane audycje, szkoda wielka szkoda, że Go już nie usłyszymy na żywo…


piotrek.krawczyk

2010/06/02 22:09:21

Tu Dxiki
dziękuje każdemu za blogowe i poza blogowe wsparcie. Nie chciałem obciążać bloga onkologicznym wątkiem. Chciałem przekazać upiorny niestety powód, że Dziki nie pojedzie na Rzeźnika. Już nie pojadę. Nie pojechałbym też bez kontuzji stopy. Jutro konsultacja, może w piątek operacja. I to dobrze. Z nowotworem można wygrać, przegrać lub zremisować. Myślimy o 2:0 dla Kazika (taty Dzikiego), dopuszczamy 1:1. A Kazik (mój) trenował pod Kazikiem Górskim w trampkarzach w Legii. Wam będę kibicował i przeżywał, jakbym tam był. Za rok mogę nie biec niczego, byle pobiec Rzeźnika. Wtedy z Andantem rozprawimy się z Waszym wyśrubowanym wynikiem 🙂 A po bieganiu nie zapomnij o jaraniu – tak mówię do Johna po treningu. On się rozciąga lub przebiera, a Dziki jara szluga. Dziki jara jak smok. To prawda o Dzikim a nie promocja palenia. Jak popatrzyć po krzakach po zawodach jest nas sporo. Jak się spotkamy każdy z nas mówi, że to bez sensu. Ale może lepiej palić i biegać niż palić i nie biegać. Rzeźnicka Drużyno – POWODZENIA. Dziki


quentino-tarantino

2010/06/02 22:12:31

fajka – nie wiem od kiedy słuchałeś Beksińskiego ale ja od drugiej połowy lat 80-tych i TAMTEN Tomek to był gość…tragiczna postać ale klimat podczas audycji nie do podrobienia. No i zarąbisty tłumacz filmów. Ale też…groźny dla młodych wrażliwych osób z problemami…przekonałem się o tym BARDZO boleśnie w listopadzie ubiegłego roku…a zapalnikiem była wspomniana przez Ciebie audycja z grudnia…


piotrek.krawczyk

2010/06/02 22:17:03

Fajka – spotkanie z Tobą byłoby inspirujące. Żeby zajarać? Nie. Pogadać i razem łatwiej. Dziki


piotrek.krawczyk

2010/06/02 22:18:07

Razem łatwiej coś zmienić. To miał na myśli Dziki.


corvus78

2010/06/02 22:28:31

Dziki musi być dobrze i na pewno będzie dobrze, trzymam kciuki i wierzę… pozdrawiam, trzymaj się ciepło….


czepiak.czarny

2010/06/02 22:38:50

Quentino, miało być wczoraj, będzie jutro: tort tiramisu, na samorobnym biszkopcie, z gorzką czeko i masą z mascarpone i kremówki 🙂 Nasączony spirytem i amaretto, Na wierzchu płaty z czekolady :)) To tak w ramach odchudzania 🙂 Polecam przepis z moichwypieków, ale ze zmniejszoną ilością cukru w biszkopcie i kremie (to tylko sugestia, dla mnie po prostu wszystkie przepisy są za słodkie).
Gruszeckiego u mnie nie ma, a ciasta, ponieważ lubię, i robić, i wiedzieć, co jem, robię sama.
Co do seksu, to takie długie wybieganie bez choćby przebieżki na końcu wydaje mi się chybione treningowo, ale to już trenerzy muszą się wypowiedzieć. Podobno inaczej można się zatupać? Fajka, na razie mam większe problemy niż rzucanie palenia, 2 lata temu przestałam obgryzać paznokcie, rok temu dieta, ćwiczenia i -27 kg, teraz wyjście do ludzi, praca i zerwanie z niezdrowym układem, w którym funkcjonuję, marzeniem, jak zdrowie pozwoli, przebieżka na jesieni w poznaniu, za rok chciałabym rzucić fajki, a jeśli nastąpi to wcześniej, będę mile zaskoczona 🙂 Tak to sobie wymyśliłam. Podejmowanie rękawicy tylko po to, by przegrać nie wydaje mi się rozsądne. Choć boks lubię 🙂
Ta audycja to coroczne trzęsienie ziemi, rzadko słuchałam audycji Tomka, byłam na to za młoda, poznałam jego audycje dużo dużo później. Wcześniej to były tylko i aż tłumaczenia Monty Pythona i właśnie Floydów.

Oco, dla mnie lekiem na wszystko są pompki, tam bicepsy też nieźle pracują. Poznałam je, gdy podczas biegania zaczęły odpadać mi nie nogi, a ręce. Teraz przez te stawy flaczeję 🙁
Waga ma znaczenie, jasne, nie wiem tylko ile zależy w konkretnym przypadku od wagi, a ile od wytrenowania, na jakim poziomie waga staje się tym trybikiem, który daje te sekundy. U Ciebie jest to widoczne liniowo, sama nie mam takiego doświadczenia, by to sprawdzić. Ten kalkulator jest okrutny 😉
Bmi to chyba najgorszy ze wskaźników, zmierz sobie %bf. Mam bmi 22, ale za dużo tłuszczu (inaczej, nie wygląda to estetycznie i wolałabym mniej 🙂 Idealnie biegowe bmi jest na granicy niedowagi. Wolę mieć mięśnie, a przez to móc jeść więcej i spalać więcej bez wysiłku i mieć zdrowsze stawy niż bmi 19. Nauczono mnie, że dla zrzucania wagi (prawidłowo – tłuszczu) najlepsze są siłowe z dużym obciążeniem, większy EPOC, mniejsza strata LBM.
Ten cytat jest za łatwy, to byłaby profanacja konkursu o ocociki 😉


czepiak.czarny

2010/06/02 22:39:13

Dziki, niech to będzie zwycięski remis, wierzę w to mocno.


czepiak.czarny

2010/06/02 23:07:41

Corvus, nie wiem, co kształtowało mnie muzycznie, Cohen, Dylan, Wysocki, Okudżawa do oporu umilający prasowanie mej Rodzicielce, Santana, Presley ze strony Ojca. Byłam tak obrzydzona tymi nazwiskami, że odkryłam je bardzo późno. Potem szukałam sama, ale do dziś na pytanie czego słucham odpowiadam: różnie, zależnie od nastroju. Był i jest czas na Kaliber 44, Paktofonikę, ale i Floydów, zakręcenie pod wpływem czytania starej machiny na punkcie wytwórni Ninja Tune, Massiv Attack itp. dźwięków, ale i Nirvany, Janis Joplin, Doorsów, Joy Division. Odkrycie jazzu, i tego Milesowatego i tego, którym najczęściej raczy Kydryński. Queen, U2. Poezja śpiewana. Mnóstwo innych. Podstawę dała mi Trójka, szkoda, że Kaczkowski na razie nie może pracować 🙁

W każdym razie ostatnio długo nie słuchałam nic poza taką samą zawartością mp3 z banalną klasyką z lat 80.i 90., a Twój post o PF i Dream Theater obudził uśpionego potwora 😉
Quentino, takie opinie o tej konkretnej audycji były, są i będą, przykro mi.


tomikgrewinski

2010/06/03 00:09:03

fajka
moja tesciowa palila jak smok,paczke dziennie
i mowila ze rzuci dopiero wtedz jak urodzi sie jej wnuk i tak zrobila
jak urodzil sie moj pierworodny syn tolek to tydzien pozniej rzucila fajki zaskakujac nas wszystkich bo nikt z nas w to nie wierzyl…teskni za paleniem ale jest szczesliwa ze ma to za soba
moze tez wyznacz sobie jakis dzien w swoim zyciu a na razie spokojnie wzmacniaj motywacje…

dziki cos czuje ze jesli na zawodach byla by kategoria palacy to ty ze swoimi wynikami zawsze bylbys na gorze pudla ;-

widzieliscie sklad polfinalow french open
nie ma federera djokowica nadal przeszedl ledwo ledwo…
ciekawie naprawde ciekawie


johnson.wp

2010/06/03 05:47:48

No, startujemy. W sam środek buzujących żywiołów…
Dziki – z myslą o Tobie!


andante78

2010/06/03 07:52:51

Ale się refleksyjnie tutaj zrobiło, będę kontenplował o tym wszystkim podczas sobotniego biegania. Pozdrawiam Was serdecznie.


ocobiegatu

2010/06/03 09:35:46

Jak o muzyce i ogólnorozwojówie to proponuję ponizsze ćwiczenia fitness przy muzyce.
Trzeba wykonac do końca , tak jak on , patrząc w ekran..:) http://www.youtube.com/watch?v=sVBu5ou9n90


quentino-tarantino

2010/06/03 10:56:47

Odpędźmy złe myśli w biegu!
Dziś zastanawiałem się czy pobiec 10km jako BNP lub 15km wolno. Pomyślałem – wybiegnę i zobaczę co mi w duszy gra – po 500m wiedziałem, że w grę wchodzi BNP-e 😉
Zacząłem średnio ale fajnie się biegło więc podkręciłem tempo a potem jeszcze i jeszcze…świetnie! Zero problemów, nic nie bolało, nic nie strzykało, miodzio…
Ostatnie 3km dołożyłem do pieca i iskry sie posypały! Dżizas! Jaki power! Wiem, wiem, kontuzja niedawno ale dzieki BNP to ja dopiero oddycham w biegu ( oczywiście na moim poziomie – ślimak-kłusak )!
5 treningów po przerwie rehabilitacyjnej jestem teraz w formie jak nigdy! Tzn. forma była przez całą wiosnę z Cracovią włącznie ale kolano zakłóciło tę sielankę. Wiem Wojtek – grzeczny mam być na trasie dlatego następny trening to żółwie wybieganie:-)
I na koniec ciekawostka. Jesienią 2x robiłem sobie test na maxymalne tempo i za każdym podejściem wychodziło mi „ksiażkowe” jak na mój wiek – 185.
Dziś chciałem sprawdzić jakie wyjdzie przy mocnym BNP…193.


quentino-tarantino

2010/06/03 11:00:59

tomik – z jednej strony dobrze gdy święta trójca nie jest za każdym razem w półfinale. Ja stawiam na Soderlinga – tzn. życzę mu wygranej bo z Rogerem to nie był fuks tylko max. A poza tym do Nadala się chyba nigdy nie przekonam…zawsze mam awersję do zawodników ze sterydami w sportowym CV…choć obawiam się, że i tak wygra bo na czerwonej mączce to on się najlepiej tarza od lat 😉


quentino-tarantino

2010/06/03 11:18:20

oco – co do Padającego Benjamina to jakbym siebie widział na rozgrzewce 😉 Facet wymiata ale najlepsze jest to, że on nie ma pojęcia jaki ma zarąbisty tytuł utworu ( dla nas ) 😉


czepiak.czarny

2010/06/03 11:56:26

Oco, absolutnie genialne! Przy samym oglądaniu Benjamina mimowolnie ćwiczysz brzuch 😉 Bardzo fitnessowe 🙂
Quentino, to ładnie pobrykałeś 🙂
Dobrze, że sportowcem nie jestem bo wcinam sterydy 2 dzień

Muszę odrobić karne km dla zwierzątek, żadnego nie zgniotłam czy nie połknęłam, ale sierściuchy od wczoraj przyniosły 5 myszy i krecika. Nad ranem miałam sarnę w ogrodzie, ona przynajmniej jest poza ich zasięgiem 😉
Kuszą te km, to już 10 dzień 🙁


quentino-tarantino

2010/06/03 12:00:03

Czarna – a Ty nigdy więcej nie opisuj z takimi detalami żadnych tortów czy innych pyszności bo mam później zaślinioną klawiaturę 😉


biegofanka

2010/06/03 15:00:00

Czepiak – no, nie opisuj z takimi detalami tych ciast, bo mi w przeciwieństwie do Quentino robi się od razu niedobrze… jejku… w życiu nie zjadłabym czegoś takiego;)


biegofanka

2010/06/03 15:13:10

Nadchodzi właśnie dzień Rzeźnika,
sztafeta nasza w góry znika.
Oby chłopaki tempa nabrali
i wszystko ze sobą zabrali.
Dla Dzikiego chcą świetnie pobiec
i do mety szybko dobiec.
Chłopaki, dajcie z siebie, ile możecie,
pokażcie wszystkim, kto rządzi na mecie!

Pooooooooooowodzeniaaaaaa!!!


biegofanka

2010/06/03 15:25:10

Z własnego doświadczenia wiem, że papierosy są wstrętne, choć byłam tylko biernym palaczem, bo mama paliła i niestety, pali do dziś, na szczęście już mniej, nawet choroba, operacja nie spowodowała u niej rzucenia palenia, choć przerwa była. Pomimo swojego twardego charakteru z tym sobie nie chce poradzić…
Nigdy nie paliłam, nawet jako kilkunastolatka nie dałam się namówić… mąż też na szczęście niepalący jest, choć kiedyś za młodu, jak mówił, coś popalał:)


fajka

2010/06/03 19:05:03

O kurczę blade !!
Ilu wśród biegaczy jest palaczy, fanów Floydów, Beksińskiego i Trójki.

Corvus 78 – Jak byłem młody też marzyłem o koncercie Floydów. I widziałem ich w Pradze w 1994 r. (bez Watersa oczywiście). Potem widziałem samego Watersa w Polsce i Gilmoura w Gdańsku (moja córka miała 16 lat i była ze mną), zresztą w Wrightem.
Można zatem powiedzieć, że na raty widziałem cały zacny Floyd. Pink Floyd to dla mnie świątynia, ikona, słuchanie Floyd to celebracja i święto.
Corvus 78 – byłem też w Trójce. Wyobraź sobie, że 12 września 2003 r. uczestniczyłem na żywo, wraz z moją córką, bratem i chrześniakiem, w 35 urodzinach Mini – Maxu P. Kaczkowskiego. Byliśmy w studio całe 3 godziny (od 21 do 24), poznaliśmy PK i wiele innych trójkowych postaci. Jedliśmy też urodzinowy tort. Do dziś nie wiem jakim cudem pewien zacny gość o ksywie Pozytywny załatwił mi wejściówki.
Ps. A wiecie, że w kwietniu przyszłego roku R. Waters będzie w Łodzi z widowiskiem The Wall ?


fajka

2010/06/03 19:09:25

Quentino – ja też słuchałem Beksy od ok. połowy lat 80 – tych. Jesteśmy prawie rówieśnikami, normalne zatem że podobnie zaczynaliśmy. Zgadzam się, że audycje Beksy i muzyka mogły i mogą inspirować ludzi do różnych rzeczy. To kwestia wrażliwości i stanu ducha, poczucia szczęścia, poszukiwań. Nie wiem o jakiej historii wspominałeś, ale domyślam się, że nie była dobra.


fajka

2010/06/03 19:13:13

piotrek.krawczyk – może się spotkamy i zajaramy w krzakach 🙂
Moja propozycja spotkania PolskoBiegaczy, jarających i niejarających, w ostatni weekend sierpnia, przy okazji biegu na 15 km w Świdnicy – jak najbardziej aktualne.


piotrek.krawczyk

2010/06/03 20:14:42

Tu Dziki. Oni mają teraz w Cisnej odprawę. Gadałem z naszymi straceńcami. Wszyscy dotarli, nastroje podniesione, wydawali odgłosy jak dziki. Jurto burze z gradem i cały dzień deszcz w Bieszczadach, a dla nich największy problem: gdzie ten makaron, gdzie pasta party? Fajka – fajnie byłoby zajarać lub nie-zajarać w świdnickich krzolach 🙂
A jak się jurto obudzimy Drużyna będzie za pierwszym przepakiem, za Cisną, może w połowie trasy, jak ktoś dłużej pośpi… Dziki

]]>