Komentarze do: Forrest Gump II ../../2010/08/forrest-gump-ii/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2010/08/forrest-gump-ii/#comment-103 Mon, 01 Apr 2019 01:35:53 +0000 ../../forrest-gump-ii/#comment-103 quentino-tarantino

2010/08/09 21:06:42

Fajne te WSZYSTKIE „boćki” na Twoich fotkach 😉
Lekko zazdroszczę klimatów bo ja jestem teraz skazany na „wielkomiejskie” okoliczności przyrody…


fajka

2010/08/09 22:59:55

Wojtek, ja też byłem na Cisowej. Co więcej, prawie codziennie podczas niedawnego pobytu na Suwalszczyźnie widywałem Cisową z daleka, w trakcie treningów biegowych i wycieczek rowerowych. A tak nawiasem mówiąć to Suwalski Park Krajobrazowy (tam mieszkałem podczs wakacji) nie sprzyja treningom, a w zasadzie sprzyja jedynie podbiegom. Góry, góry i jeszcze raz góry. Nieźle musiałem pogłówkować, żeby robić długie wybiegania po terenie w miarę płaskim. Ale dałem radę. Bieganie na Sywalszczyźnie to nowe i zacne doświadczenie. Kajakowanie zresztą też 🙂


ocobiegatu

2010/08/10 08:52:10

4 godzinny trening..
A ja ciągle nie mam czasu na pierwszą PSOTĘ..:).
PSOTA – Pięciogodzinny Spacer Odchudzający Twoją Atrakcją…:).
Mam zamiar wyjść z domu a prawo do powrotu mam po 5 godzinach spaceru.
Pójdę swoj półmaraton i jeszcze trochę . Taki trening jest jak szczepionka , uodparnia psychikę na długi maraton , jakoś tak w to wierzę. Trening PSOTA – Waszym treningiem !…:)


piotrek.krawczyk

2010/08/10 15:20:54

Brawo Michał SFX. 9 miejsce w mężczyznach! Tą pannę to już chyba mogłeś wyprzedzić! Acha… zapatrzyłeś się dzikim wzrokiem.
A służby mundurowe to dla organizatorów Biegu Dzika jakaś trzecia płeć. Nie liczą się w kategorii męskiej ani pań. I widzisz SFX – gdybyś był w wieku Dzikiego byłoby pudło w kategorii… Młodość nie popłaca.
Dziki


sfx

2010/08/10 16:38:03

🙂
No tak… jak zwykle pokazujesz szerokie pole do manipulacji wynikami 🙂
A więc Dziki bieg bez Dzika i bez dzików w rzeczywistości zakończył się na 12 pozycji z 83 dostępnych.
W sumie mało brakowało, by być 11, ale nieznajomość trasy nie tłumaczy… można było finiszować szybciej. Reszta była poza zasięgiem 🙂
Faktycznie w M40 walczyłbym o srebro, a nawet złoto w kategorii, bo open się wtedy nie liczy 🙂


sfx

2010/08/10 16:39:53

Aha… a gdybym był w kategorii mundurowych to wygrałbym bon na brooksa za 200pln (za 3 miejsce), ale nie byłem 🙂


quentino-tarantino

2010/08/10 20:59:52

Dziś miało być leniwe easy a wyszedł najbardziej pasywny cross w historii biegania. Postanowiłem ruszyć swoją zadencję poza najbliższą zagrodę i wybrałem się do Lasu Sucholewskiego (podobieństwo z Żacholeckim uzasadnione – nieogolony biegłem…).
Celem była Moraska Góra. Uśmiałem się z siebie po drodze, że biegnę jak doopa crossowa. Nowe doświadczenie.
W czwartek ma być bieg ciągły żeby nie powiedzieć tępy run lub jeszcze ostrzej – drugi zakres.
Jutro zabieramy dwa najmłodsze szczeniaki i jedziemy do zoo-baczenia, ze szczególnym uwzględnieniem największej w Polsce słoniarni.

A słoń Wam trąby lizał!


piotrek.krawczyk

2010/08/10 22:12:05

Na wschodzie Suwalszczyzny jes bardziej płasko, na poludniwym wschodzie równina. A Puszcza Augustowska w porównaniu z Puszczą Kampinoską jest płaska jak stół. Nie licząc zachodniej krawędzi jeziora Wigry. A u mnie pierwszy optymizm na koniec sezonu. 100 minut po krosowej Puszczy na lekkim bólu. A parametry powiedzmy zimowe – tempo 5’44, tętno średnie 143, pod 18,5 km objętości. To na koniec sprawdziłem czy Dziki potrafi biegac: 800 metrów w tempie po 3’12. Jutro prawe przywodziciele mi podziękują, ale nie mogłem się powstrzymać.
Czekam na wsi aż zejdą chmury. Poluję z teleskopem na planety, jeśli niebo pozwoli. Rzut beretem od Puszczy.
Dziki


tomikgrewinski

2010/08/11 00:13:13

Wojtek
fajne te fotki
widac ze urlop spedziliscie aktywnie i ze sporo sie dzialo
ja dzisiaj tez jestem bardzo zadowolony
zrobilem rano nowa zyciowke na 10k – 53.06
fajnie bo widac ze ostatnie 3 miesiace systematycznego treningu przynosza efekty – poprawilem sie o 3 minuty 🙂
Dziki
caly czas chodzi mi po glowie debiut w maratonie
i chcialbym i boje sie… 🙂
z jednej stronie chcialbym sprobowac w warszawie albo w poznaniu
z drugiej mysle zeby poczekac do wiosny i dobrze potrenowac przez jesien i zime…
jak przeczytalem ze poprowadzisz w warszawie grupe na 4.00 pomyslalem szkoda za szybko dla mnie…moze gdyby 4.20….
no i wlasnie przed chwila zobaczylem ze…4.20!!! moje nadzieje znowu odzyly…
oj musze sie chyba z tym przespac 🙂


la_ik

2010/08/11 12:51:43

Trening na Koncertowej, no cóż …bez sensu. Taki trening w najmniejszym stopniu nie podnosi Twojego poziomu wytrenowania, nawet w kontekście startów na 3 – 5 km. To typowy trening 400-metrowca w zimie. Najprostsza zasada dla nas, biegających od 3km do maratonu to przerwa taka sama jak długość wysiłku – dla wysiłków do 5 min, a powyżej 5 min przerwę należy skrócić do maksymalnie 5-6 min. Rozsądniejszym rowiązaniem i dużo bardziej efektywnym dla rozwoju wytrzymałości tempowej, jeśli już nas „nosi” jest sprawdzian na dystansie od 800m (minimum – wówczas wchodzimy już w pracę mieszaną) doTestu Coopera. Czterogodzinnego biegu w żółwim jak dla Ciebie tempie (wg mnie długie wybiegania – do 2h – powinieneś biegać co najmniej minutę szybciej) również nie spełnił swojego zadania tzn. nie utrzymał w sposób ciągły aktywności serca w sterfie tlenowej – 6:30/km to dla Ciebie szybki marsz. Oczywiście powinno się stosować po mocnych akcentach tzw. biegi regeneracyjne w takim właśnie żółwim tempie, ale chyba nie o taki trening chodziło.


andante78

2010/08/11 14:45:00

Witam wszystkich, w trakcie urlopu, a właściwie pod koniec, bo od poniedziałku wracam do pracy :-). Naturalnie od sportu wypoczynku nie było, dosyc uczciwie biegałem, a od kilku tygodni robię codziennie brzuszki, które wszystkim polecam – 8 minute ABS (na youtubie) – naprawdę wciąga i w odróżnieniu od Weidera, to tylko 8 minut, które zawsze można wkomponowa


andante78

2010/08/11 14:50:25

(cd.) wkomponowac w rozkład dnia. Myślę też o startach najbliższych, ostatnio z Klamerką i jej mężem perorowaliśmy nad biegnięciem 15-ki w Świdnicy, a następnie 12 września 10 km w Knurowie. Myślę też o maratonach, tradycyjnie o Warszawie i Poznaniu, przy czym te drugie miasto jest raczej pewnikiem. Mam nadzieję, że rzeczywiście uda się nam (choc części) spotkac przy tego typu okazji.

Na koniec news, Czepiak obchodzi dzisiaj swoje urodziny i z tej okazji na forum życzę Ci Droga Ewo dużo miłości nie tylko do biegania :-). Pozdrawiam


corvus78

2010/08/11 14:57:42

. w niedzielę planowałem WB 20 km i niestety praca nie pozwoliła mi na realizację tego planu. Miałem następujące wyjścia: pójść na te 20 km, co skutkowało by nie wyrobieniem się z poprawkami tekstu na poniedziałek i . (każdy z Was może sobie dopisać) lub przełożeniem biegu na poniedziałek.

Wiec wieczorem zacząłem poprawiać tekst, a w tle Minimax i słyszę coś znajomego ale nie mogę rozpoznać co to jest, gdy zaczął się wokal przeżyłem zszokowanie, posłuchajcie i oceńcie
http://www.youtube.com/watch?v=ZgchmhStv4I
dla niecierpliwych wokal zaczyna się od drugiej minuty. Wokalista śpiewa jakby miał coś oplecione drutem kolczastym, a to jest piosenka o przemijaniu. moim zdaniem nie pasuje.

W poniedziałek o 20 wystartowałem na 20 km, pierwsza dziesiątka w tempie 5min15sek/km i czułem się rewelacyjnie (po 6,5 km zatankowałem 250 ml izotonika), później zaszło słońce, zrobiło się ciemno i zimno, biegłem dalej i znowu tankowałem po 13 km. Biegłem, biegłem aż zrobiło się bardzo ciemno i zimno, zaplątałem się w jakieś wnyki/drut na szczęście utrzymałem równowagę. Po 18 km stwierdziłem, że chyba wystarczy, widoczność zerowa i zimno; średnia nawet nie najgorsza 5min21sek/km. Pierwszy raz od kilku miesięcy zamiast wody czy izotonika po powrocie do domu wypiłem 0,5 litra gorącej herbaty z cytryną i miodem.
Wnioski są następujące zbliża się jesień, dzień krótszy więc wieczorem zamówiłem mini czołówkę diodową, dzisiaj dostałem smsa, że już jest wysłana.
Wczoraj rozmawiałem z Johnsonem i wybieramy się na WB nadwarciańską ścieżką, może Quentino się dołączy? Mam pytanie, które po części było już komentowane, pas czy bukłak? Jakie bukłaki polecacie? Co sądzicie o bukłakach deuter włożonych do plecaka?
No i na koniec ponawiam pytanie: kto jedzie do Piły na połówkę?

a biegowo to dzisiaj przewidziany jest kros
Pozdrawiam i życzę spokojnego dnia


corvus78

2010/08/11 15:00:22

sto lat, sto lat niech biega Czepiak nam…..
….niech Jej gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie, a kto Czepiaka będzie wyprzedzał w maratonach niech go piorun trzaśnie…….


ocobiegatu

2010/08/11 15:14:43

6.30 to szybki marsz ?.:).
Intensywność chodu przeliczam sobie na 5km, chodzić piątkę w 32.30 ( czyli 9,2km/h) to trzeba się już nieźle napracować , no chyba , że ja taki mało zdolny jestem..:). Naturalna u ludzi ,a udowadniana przez naukowców, strefa przejścia chód/bieg to 7,2km/h. Wytrenowani – 8-9km/h. Przy chodzie bez technik na poziomie 9,2km/h wielu już może wpaść w strefę anaerobową albo się o nia ocierać. Stosując przelicznik bieg/ chód – 0,75 – taki chód na poziomie 9,2km/h to jest to samo co bieg 12,27km/h czyli 4.89 = 4 min. 53 sec /minutę…..


wojciech.staszewski

2010/08/11 15:19:02

Laiku, oddaję chiński pokłon twojej klasie, ale boję się teraz, że będziesz się zjawiał tu jak Don Pedro recenzował każdy mój trening i znikał za węgłem.
Nie wiem, czy nasze nieustanne polemiki nie zanudzą czytelników, ale w końcu zawsze można przewinąć dalej. Te trzysetki z hakiem zrobiły mi świetnie na psychikę. Nie sądzę, żebym umiał teraz zbić tempo na 800 metrach poniżej maratońskiego. Po tym treningu się przetarłem, zobaczyłem, że mam pedał gazu i nauczyłem się go używać. Uważam, że bieganie to głównie fizjologia, ale czasem psychika może ją odblokować. Szczególnie, że ten trening był „dodatkiem”, bonusem trochę spoza planu.
Moje 6:30, to jest teraz praca tlenowa, choć mnie to też zdumiewa (mam nadzieję, że to kwestia upałów) – podczas pierwszego wybiegania na Hel zaczynałem od tempa 6:00 i tętna 142, potem szło do góry, chociaż nie pamiętam teraz jak. Po dzisiejszym trzecim już ultradługim treningu zmierzyłem tętno pięć minut po zakończeniu – było 138.
Zdaję sobie sprawę, że ten trening stoi w sprzeczności z naukami mojego guru Skarżyńskiego i z wiedzą, którą poznawałem na kursie. Ale ten eksperyment – trenowanie nie biegu, a mechanizmu lipidowego – mocno mnie kusi. Za każdym razem powtarzam, że to szalony eksperyment, który przeprowadzam na sobie i nikogo do tego nie zachęcam.
Ponawiam natomiast pytanie, na które odpowiedzi nie znajduje prosty umysł czeladnika: absolutnie początkująca biegaczka Sabina doszła już do godzinnego treningu bez przerwy, ale robi go w tempie ok. 7:30 z tętnem ok. 170 (przy HRmax 190). Co robić?


wojciech.staszewski

2010/08/11 15:21:31

Czepiak – sam nie wiem, czego Ci bardziej życzyć. Debiutu maratońskiego czy literackiego?
Na pewno dużo sukcesów 🙂


piotrek.krawczyk

2010/08/11 15:45:15

Czepiaku. Niech Ci się dzieci rakiet nie czepiają!
Jak ktoś wie skąd te słowa może wygrać Lu-Dzika.
Pozdrawiam jeszcze raz Czepiaku. Dziki


piotrek.krawczyk

2010/08/11 15:50:29

Tomik, zapraszam na 4:20. Gratuluję życióweczki. Ona wskazuje, że jesteś na złamanie 4:10. Dziki


biegofanka

2010/08/11 15:52:28

Tak, tak Czepiak… też Ci życzę:

Sukcesów jak najwięcej!
Samych dobrych dni najgoręcej!
Udanego debiutu maratońskiego
i życia w biegu i chodzie szczęśliwego!


la_ik

2010/08/11 16:06:54

Nie zamierzam Wojtku polemizować, ponieważ nie sądzę, aby w poruszanych kwestiach była jakakolwiek przestrzeń do dyskusji. Co do biegaczki Sabiny, tak naprawdę należy trenować w oparciu o % naszego maksymalnego pochłaniania tlenu (vo2max), bo to vo2max a nie HRmax mówi nam o naszym potencjale fizycznym. Zależność wykorzystania vo2max od tętna jest w dużym zakresie liniowa i przyjęto, że wygodniej będzie wykorzystywać do treningu % HRmax a nie % vo2max, bo poznanie swojego vo2max jest sprawą technicznie trudną. Dzięki temu trening oparty o % HRmax jest prosty ale… świat nie jest taki prosty i wszyscy jesteśmy różni. Różnią się od siebie, wybiegany, szczupły, wytrenowany zawodnik, regularnie biegający od kilku lat i nieaktywny sportowo dopiero zaczynający bieganie człowiek z nadwagą, który ostatnie 10 lat spędził głównie za biurkiem lub w samochodzie. Używając więc Twojej poetyki Wojtku, biegaczka Sabina powinna trenować „mechanizm lipidowy” (w odróżnieniu od Ciebie drogi Szkielecie!) i biegać, biegać, biegać a tętno będzie spadać, spadać, spadać. 170 to jednak b.wysoka wartość i radziłbym również skonsultować się ze sportowym kardiologiem.


wojciech.staszewski

2010/08/11 16:16:53

III księga Tytusa, kosmiczna. Wygrałem.


piotrek.krawczyk

2010/08/11 16:55:14

Oj John, nie! Pół Lu-Dzika. W III Księdze antena rakiety porwała koszulkę Tytusa (a Romek i A’Tomek mysleli, że to Tytus), ale w innej księdze wznosili taki toast: „Żeby nam się dzieci rakiet nie czepiały”. Od tytusologa trzeba wymagać ścisłości. La_iku – to dosyć sztywne wiedzieć wszystko najlepiej. Zalecam rozciąganie, gdyż zawsze jest przestrzeń do rozmowy czy dyskusji. Twoje uwagi są cenne. Jednak…
Jest taka zasada w psychoterapii, że jeden terapeuta nie gani lub nie poucza drugiego przy pacjencie. Nigdy. Wszystko można wyjaśnić między kolegami. Taka zasada zawodowa dotyczy też trenerów (w sensie psychologicznym, socjoterapeutycznym). Nie przy klientach, nie przy grupie. Myślę sobie, że w coaching’u sportowym taka zasada jest wskazana. Dziki, trener


quentino-tarantino

2010/08/11 20:08:39

Dziki – napisałeś to co mnie samemu nasuwało się po każdym nowym poście la_ika…

la_ik – udzielając JAK ZWYKLE karcącej porady Wojtkowi niemal „żywcem zerżnąłeś” część artykułu Adama Kleina z bieganie.pl z 2 sierpnia tego roku. Celowo nie piszę „bazowałeś na artykule” bo to nie było bazowanie.

Jest jeszcze druga, jakże dla mnie przykra opcja – nazywasz sie Adam Klein.
Dlaczego przykra? Bo dość często czytam różne teksty i posty Adama na bieganie.pl i jego styl ( przyjazny innym, pełen chęci pomocy biegaczom, bez arogancji i pouczania, po prostu życzliwy ) nie pasuje mi zupełnie do kilku Twoich wpisów na blogu Wojtka.


la_ik

2010/08/11 20:13:10

Piotrze.Krawczyku trafiłeś w sedno tarczy:). To nie jest dyskujsa pomiędzy trenerami bo …Wojtek nie jest trenerem. Uważam, że uczenie innych, nie ważne czy to jest tenis, pływanie czy bieganie, gdy samemu nie zna się podstaw jest SZKODLIWE. Bardzo bym nie chciał, aby mojego syna uczył grać w tenisa facet, który zatrzynuje rękę po uderzeniu piłki. Gdyby był to blog na zasadzie: kocham bieganie a ponieważ jestem dziennikarzem, lepszym, gorszym, ale dziennikarzem – dzielę się błyszcząc lekkością swojego pióra swoimi spostrzeżeniami. Ale to nie jest taki blog – Wojtek w mentorskim tonem radzi i przestrzega, poucza i radzi, tymczasem pisze po prostu głupstwa i nie chodzi tutaj o jakąś wysoce specjalistyczną wiedzę – chodzi o kanony treningu długodystansowca. Zapewniam Cię Piotrze.Krawczyku, że jestem bardzo daleki od przekonania, że wiem wszystko w tym temacie, więcej uważam, że wiem niewiele i dlatego cały czas się uczę (przede wszystkim, aby trenować sam siebie; moją specjalnością jest zupełnie inna dziedzina życia, skończyłem AWF równolegle z innymi studiami a trenerem klasy MM zostałem w wieku 29 lat). Nie doszliśmy jednak do punktu, w którym można dyskutować o różnych koncepcjach treningu – jesteśmy na etapie biegowej szkoły podstawowej :).


ocobiegatu

2010/08/11 20:46:41

Trener LA nie odpowiedział na pytanie więc postaram sie odpowiedziec ja -głupi amator..
Tętno 170 w wolnym biegu a hrmax 190 ? 89% hrmax..czyli ca. próg anaerobowy u wytrenowanych… W istocie warto się zbadac..Pulsometr zlicza z 2-3 uderzeń , mogą być jakies ekstrasystolie nadkomorowe ( z nerwów) albo inne rzeczy , które zaburzają wynik vs. zliczanie z ręki przez 15 sekund…
Nie zgadzam sie z tym , że szybkie treningi – pod vo2max albo nawet na poziomie 130 vo2max sa nieprzydatne dla amatorów długodystansowców. Przecież popularne są w USA metody hiit ( high intensity interval training) – czyli pewien hit dla amatorów – ekstremalnie szybkie interwały np. 30 sekundówki na ergometrze rowerowym na absolutnego maksa z przerwami. To najbardziej podnosi vo2 u amatorów i może być awaryjnie ( jeśli ktoś chce podnieść szybko vo2) stosowane u zdrowych amatorów np. poprzez cykl 4-6 tygodniowych treningów – co u Sabiny pewnie by pasowało bo trening na ergometrze nie obciąża tak stawów. Są specjalne protokoły na ten trening – może być np. protokół Tanaki. Ponadto te treningi hiit najlepiej spalają tłuszcz poprzez potreningowe spalanie , które może trwac wiele godzin. To radykalne podniesienie , w trybie awaryjnym vo2, jest poprzez powiększenie sv ( stroke volume) , czyli komponenta vo2max a skoro vo2 jest liniowo związane z hr to mamy spadek tętna w biegach..
Oczywiście można biegac i biegac , nawet 20 lat , wolno i długo…tylko , że uczymy sie na peryferiach ( drugi komponent vo2) a to raczej mało sioe oplaca bo z badan naukowych wynika , że u amatorów enzymów jest az nadto – raczje liczy się dostawa – czyli serce..a jak serce – to kopa w intensywnym treningu..:)


ocobiegatu

2010/08/11 21:37:16

Najgorszą bolączką trenerów na cxałym świecie jest to , że nie potrafia zrozumiec , że amatorzy to nie zawodnicy co biegaja po 200km tygodniowo – to istoty z innej planety i moim zdaniem tu żadne reguły nie powinny obowiązywać…
Jaki trener na świecie by mi zalecił w M50 aby łączył chód sportowy z bieganiem i w jakim układzie – żaden…
Trenerka amatorska jest sztywna , przeniesiona od zawodowców , z całym szacunkiem dla guru S. ale nigdy nie kupie jego książki bo tam będą plany na pałowanie sie – bez indywidualnego podejscia do zawodnika-amatora..
A włąśnie , że uważam , że u amatora ważne jest podejście na luzie, poetyckie – a to realizuje ten blog biegacza-dziennikarza-trenera… Bo są np. metody treningowe o których na razie nie śni sie trenerom doradzającym na poziomie amatorskim ( nie pisze tu o zawodowcach – biofeedback itp) może przejrzą za iles tam lat – trening główki – central governing theory.. A to najlepiej poprzez luzik i biegacką poezję..:).
Czepiak Czarny – na 18-tke wszystkiego najlepszego !..:)


piotrek.krawczyk

2010/08/11 22:06:04

W stosowanych dziedzinach już tak jest, że uczymy się na błędach. To dobrze, tak ma być, to jest ewolucja. Mistrz Abebe rozciągał się po biegu w sposób dziś uznawany za niszczący przyczepy, itp. Nigdy adeptowi terapii nie powiem, żr robi coś źle przy podopieczych. On za rok może być moim mistrzem, może już powinienem się od niego uczyć…. Zapytam po sesji po co i dlaczego, ale nie odbiorę mu zaufania i nie podważę kompetencji przy tych, z którymi jest w kontakcie. To egocentryczne i niczemu nie służące działanie. To do Ciebie La_iku. Jak chcesz dobrze, znasz maila do Johna, jest dostępny wszędzie, jak nie znasz, proszę: wojciech.staszewski@agora.pl. Jeśli Twoje intencje są prawdziwe skontaktuj się osobiście, bo dusza ludzka jest taka, iż reaguje oporem na presję. Chcesz lepszej jakości trenerskiej na tym blogu? Doprawdy nie w ten sposób. Rzeczywiście piszesz w poetyce serwisu Bieganie. Tam się zajmują wyśmiewaniem i klótniami. Nie lubię i nawet nie zaglądam. Chyba się liderzy pożarli miedzy sobą jakiś czas temu. Pseudo – profi z kompleksami. Jeśli jesteś tam adminem, to cała dyskusja merytoryczna traci sens. Konkurencja robi niefajne podchody. I po co Ci taki tekst: „lepszy czy gorszy dziennikarz”? Chała, kolego. Weź się ścignij z Johnem (Wojtkiem) w Radzyminie w niedzielę, a potem pogadajcie jak biegacze, z których jeden i drugi chcą pomagać w trenowaniu i w osiąganiu wyników. To tyle. Piotr Krawczyk – mów mi Dziki


johnson.wp

2010/08/11 22:37:49

Żebym się nie spóźnił – pocztówka dźwiękowa na urodziny – od ThseThsa Boys:
http://www.youtube.com/watch?v=gOpDDyUqE6g&feature=related


quentino-tarantino

2010/08/11 22:39:18

Dziki – ja dość często czytam ciekawe teksty na bieganie.pl i wiele fajnych postów. Natomiast to, że wszędzie znajdziesz oszołomów to normalka. Skupiam się na merytorycznych artykułach i polemikach.

Dla niezorientowanych. Podaję dla porównania żenującą zrzynkę tekstu:

bieganie.pl

„Tak naprawdę powinniśmy trenować w oparciu o % naszego maksymalnego pochłaniania tlenu (vo2max) bo to vo2max a nie HRmax mówi nam o naszym potencjale fizycznym. Zauważono jednak, że zależność wykorzystania vo2max od tętna jest w dużym zakresie liniowa i przyjęto, że wygodniej będzie wykorzystywać do treningu % HRmax a nie % vo2max, bo poznanie swojego vo2max jest sprawą technicznie trudną. Dzięki temu trening oparty o % HRmax jest prosty. Tymczasem świat nie jest taki prosty i wszyscy nieco się różnimy. A już na pewno znacznie od siebie różnią się wybiegany, szczupły, wytrenowany zawodnik, regularnie biegający po 100 km tygodniowo i nieaktywny sportowo dopiero zaczynający bieganie człowiek z nadwagą, który ostatnie 10 lat spędził głównie za biurkiem.”
„trener”
„… tak naprawdę należy trenować w oparciu o % naszego maksymalnego pochłaniania tlenu (vo2max), bo to vo2max a nie HRmax mówi nam o naszym potencjale fizycznym. Zależność wykorzystania vo2max od tętna jest w dużym zakresie liniowa i przyjęto, że wygodniej będzie wykorzystywać do treningu % HRmax a nie % vo2max, bo poznanie swojego vo2max jest sprawą technicznie trudną. Dzięki temu trening oparty o % HRmax jest prosty ale… świat nie jest taki prosty i wszyscy jesteśmy różni. Różnią się od siebie, wybiegany, szczupły, wytrenowany zawodnik, regularnie biegający od kilku lat i nieaktywny sportowo dopiero zaczynający bieganie człowiek z nadwagą, który ostatnie 10 lat spędził głównie za biurkiem lub w samochodzie.”

Żenada. A najfajniejsze jest to ostatnie „od siebie” – „lub w samochodzie”.
Pamiętacie – „lub czasopisma” 😉


ocobiegatu

2010/08/11 22:58:28

Przeżyliśmy wese przeżyjemy i laika…:)
Zgadzam się z Dzikim , że te fora biegackie to żenada – wszyscy tam najeżdzaja na siebie – pewnie z tytułu odreagowania przechlapanych zawodów..). Moja wątpliwa przygoda z tymi forami zaczęła sie gdy na bieganie.pl w artykule naśmiewano sie z nordic walking..Stanąłem merytorycznie w obronie NW tymczasem biegacze zaczęli na mnie najeżdzać w stylu – ” umiesz chodzić – nie biegaj , umiesz leżeć – nie chodz..” – takie to powitanie , nie do pomyslenia tutaj…
A zaś Adam Klein , tak wychwalany przez quentino odpowiedział w tak żenujący sposób , że az szkoda przytaczać – ten facet nie potrafi sie przyznac do błędu..
Z kolei na biegajznami raz sie wypowiedzialem – w temacie pewnej kobiety co pisala o seksi biegu i sie tam pokazywala – pisalem o tym ze mnie to smieszy na biegackim blogu i napisalem tez , ze pekalem ze smiechu z odpowiedzi orga ( chyba ten sam slynny pan Klein) – i z miejsca zostałem wyrzucony z blogu…
Niestety ci orgowie są zakompleksieni a zarazem zacietrzewieni w biegackiej dyscyplinie , nie rozumieja amatorów. Te fora biegackie są wręcz szkodliwe , widze to po tym jakie ludzie tam bzdury piszą i jak odpowiadają..


la_ik

2010/08/11 23:12:55

Nie jestem Adamem Kleinem, zdarzało mi się natomiast z nim polemizować. „Żenująca zrzynka”, no cóż a może autocytat:) „Pamiętacie – lub czasopisma” – symptomatyczne w kontekście miejsca, w którym piszemy te komentarze. Kończę autocytatem ” czuje się jakbym podszedł zbyt blisko krzyża na Krakowskim 🙂 Wiem, że porównanie jest przedziwne, ale poziom agresji podobny. Pozostawiam Was więc z waszym Forrestem Gumpem. Dobranoc.


johnson.wp

2010/08/11 23:16:02

A ja, jako żem amator niedouczony, doświadczyłem „kopa po intensywnym treningu” po niedzielnej oco-piątce na maxa z dokładką. Nogi mnie dziś poniosły na wieloskokach, chociaż to nie dla amatorów, jak czytam, i ostatnią, siódmą serię zrobiłem o 13% szybciej niż zwykle mi się to udaje. Sprawdzę w drugim zakresie, może będę jutro szybszy od Quentina. Jeżeli będzie progres to włączam oco-piątki co jakiś czas, tzn czas potrzebny do relaksacji musculus gluteus maximus. O tym efekcie ocobiegatu jakoś nie wspomniałeś…
La_ika zupełnie nie kumam, gubię się w tym jego psychoanalu, liczę na fachową socjoterapię Dzikiego. Nie chcę, żeby mnie uczył jak mam wykręcić te obiecane 18min/5km dla czterdziestolatków. Za to kumam Wojtkową pasję. Wyczuwam ją sercem. Wojtek nie poucza, Wojtek promieniuje.


quentino-tarantino

2010/08/11 23:21:27

Czyli z tego wynika, że to Adam zrzynał od Ciebie…nieładnie Adamie…tiaaa…

Co do przechodzenia obok krzyża – Twój, jak to ująłeś „poziom agresji” wskazuje, że raczej nie przechodzisz obok tylko się go trzymasz kurczowo. Gdy się już puścisz to pobiegnij do lasu i zacznij się uśmiechać do ludzi tam napotkanych ale błagam – nie nauczaj…
Darz Bór!


la_ik

2010/08/11 23:28:37

My borów władarze
stajemy przy sztandarze 🙂
rozumiem, rozumiem, przykro mi, ale rozumiem 🙂


tomikgrewinski

2010/08/11 23:36:55

Czepiak – 100 lat!!!
Ja mam urodziny za tydzien.Mam nadzieje ze bedzie wtedy przyjemniej na blogu.
La_ik nie wiem jakie masz intencje bedac gosciem na blogu Wojtka i piszac w takim tonie.
Na polemike zawsze zawsze powinno byc miejsce.Tylko fanatycy nie sa w stanie normalnie dyskutowac.Twoj arogancki i agresywny ton powoduje ze przestaje byc dla mnie wazne co piszesz a moglbym sie pewnie czegos nauczyc…szkoda.
Dziki pieknie podsumowales to co mysli pewnie wielu z nas…
Oco ty tez pieknie piszesz tylko ja wciaz nie wszystko jeszcze rozumiem 🙂
Quentino a ty mi dzisiaj bardzo zaimponowales – zdradz jak rozszyfrowales naszego Don Pedro 🙂


la_ik

2010/08/11 23:38:15

aha..biegałem dzisiaj w lesie po trudnej crossowej trasie – 15 km – 10 km akcent, kilometr na kilometr (mocno na niezyt lekko tzw. zmienny), wyszło – 38:15, uśmiechałem się do nielicznych mijanych liudzi choć pod koniec (było duszno) szczerzyłem się raczej z wysiłku.


quentino-tarantino

2010/08/11 23:50:14

Czepiak – dziś pomyślałem o Tobie w zoo – czepiaków Ci u nas dostatek…
Spełnienia marzeń życzę!

A słoniarnia – poezja. Słonie małe, duże, grube, te na diecie, ładne i te ładne-inaczej.
Słoń na słoniu choć miejsca mają w bród…upał był więc słoń słoniem słońce zasłonił – słono zapłacili za ten wybieg ale wyszło pięknie. Nachodziliśmy się, że aż za bieganiem zatęskniłem – mniej męczy…
Jutro bieg ciągły. Musi być szybszy niż planowałem bo Johnson mi skrobie po achilesach.
Adrenalina musi jutro przemienić się cudownie w endorfirownie.


ocobiegatu

2010/08/11 23:51:45

W zeszłym roku był temat Wyścig Szczurów latem no było źle ale nie aż tak jak w tym roku…
King Kong , Godzilla contra Hedora ?…:) no tak – rozumiem , tragedie narodowe, powódż.. Porąbało ludzi ..
Ale żeby aż tak ? Nie będę pisał , że są siatki na komary w oknie a nie wiadomo jak taką siatke założyc na blogu…:)
Dobrej nocy dla wszystkich i tyle..:)
corvus – prawa autorskie zachowane- ustawa o prawach autorskich..:


tomikgrewinski

2010/08/12 00:39:24

wojtek
ja mialem bardzo podobna sytuacje jak sabina
juz po pierwszym kilometrze w tempie 6.45-6.50 wchodzilem na tetno 164 a potem bylo tylko wyzsze…
10k konczylem pomiedzy 182-194
balem sie biegac,nie probowalem szybciej,wizyta u kardiologa,jedna,druga,badania…
nic to nie dalo
mowili ze taka widovznie juz moja uroda…
i sam nie wiem kiedy ale zaczelo sie poprawiac
w tej chwili biegnac w tempie 6.40 nie przekraczam 138
czuje ze rozbiegalem ale zajelo mi to kilkanascie miesiecy…
niech sabina uzboi sie w cierpliwosc
moze i ona rozbiega 🙂


kinga.witek

2010/08/12 01:49:13

Nie uważasz La_iku, że Twe słowa „Wojtek nie jest trenerem” lub „Gdyby był to blog na zasadzie: kocham bieganie a ponieważ jestem dziennikarzem, lepszym, gorszym, ale dziennikarzem – dzielę się błyszcząc lekkością swojego pióra swoimi spostrzeżeniami. Ale to nie jest taki blog” są kopem w jaja, a nie merytoryczną dyskusją o różnych formach treningu? Czy Ty lepiej wiesz niż mój mąż jaki to jest blog? 🙂 Zapewniam Cię, że Wojtek jest Trenerem i Guru dla wielu biegaczek, biegaczy, którzy mają wybór (jak w każdej innej dziedzinie życia) korzystać z jego rad, doświadczenia itp lub też nie. Nie ma nic złego i absolutnie nie dziwi mnie fakt, że masz inne zdanie w kwestii treningów, ich długości, tempa itp., ale jest mi po prostu smutno, że Twoje „inne zdanie” mocno przekracza granicę życzliwej dyskusji 🙁 Pozdrawiam fitnessowo
s żona


czepiak.czarny

2010/08/12 02:44:56

Wzruszyłam się. Poważnie poprawiliście mi humor. Dziękuję za pamięć. Do południa mogłam jeszcze coś podczytać, ba, wzięłam udział w kosmicznym konkursie przez maila, do bloga nie miałam dostępu, tylko rss.
Miło nie było, prywatny klasyk typu nie rycz, gdy idziesz człapać, bo oddech i tętno wariuje, niestety zaliczony, nie raz. Ciężko. To chyba najtrudniejsze urodziny, przynajmniej nie fałszywie miłe, szkoda, ze niemiłe, nieświąteczne. Nawet bonus w postaci wolnego czasu i człapania przed 23 byłby miły.
Biegowo: święto – podbiegi w poniedziałek 🙂 Wymarzone 28 km oddaliły się, po poniedziałkowych górkach czuję piszczele, nie chcę zrobić krzywdy przed Poznaniem. Za to pobawiłam się przebieżkami nr 4 i 5, czyli nadprogramowymi, takie cuś dłuższe i szybsze niż reszta wyszły.
Co do Sabiny: w ubiegłym roku szukałam rozwiązania i wtedy znalazłam post Joycat, czyli metodę J.S. biegajznami.pl/forum/viewtopic.php?t=782&postdays=0&postorder=asc&&start=1035 (na dole strony).
Nie żebym stosowała 😉


wojciech.staszewski

2010/08/12 07:00:52

Laik,
piszę do ciebie ostatni raz. Dostałeś tu duży kredyt zaufania mimo nieco pyszałkowatego wejścia. Mogłeś być naszym ekspertem, a w kilka dni stałeś się persona non grata. Jestem twoją postawą piekielnie rozczarowany.

Długo chciałem wierzyć, że twoją intencją jest wniesienie pod blog swojej merytorycznej wiedzy. Chciałem zadawać ci pytania, żeby z tej wiedzy skorzystać. Gotów byłem nie zważać na twój zbyt paternalistyczny ton, żeby na naszych dyskusjach o treningach mogło skorzystać więcej osób. Gotów byłem uczyć się od ciebie, bo ja nie uważam się za nieomylnego.
Ale po kolejnych twoich postach widzę, że nie chodzi o żadną wiedzę trenerską, tylko o to, żeby mi systematycznie dokopywać. Nie godzę się na to. Łatwo w tym co piszesz wskazać zdania, które są ciosami poniżej pasa. Na taki poziom dyskusji nie będę schodził.

Grubo przekroczyłeś granice życzliwości, szacunku, sympatii, jakie mamy do siebie wszyscy pod blogiem. Nie widzę innego rozwiązania niż poinformować cię, że czytanie bloga, a tym bardziej wypowiadanie się pod nim nie jest obowiązkowe. Nie chciałbym już widzieć w komentarzach ani jednej twoje wypowiedzi, a tym bardziej prób odpowiedzi na ten post. Tutaj akurat rzeczywiście nie ma miejsca do dyskusji.
Nie jesteś tu mile widzianym gościem.
Z powagą
Wojtek Staszewski


johnson.wp

2010/08/12 07:19:42

amen…

A ja lecę zabijać komary na wyszczerzonych zębach. Zdążyłem przed Quentinem?


wojciech.staszewski

2010/08/12 07:25:44

Kochani:
Moja najkochańsza Sportowa Żono, Dziki, Quentino, Oco, Johnson, Tomik – dziękuję Wam za wsparcie w tym starciu. Wiecie, jak dyskomfortowe jest dla mnie konfrontowanie się z czyjąś wrogością. To budujące, że nie byłem w tym sam.
Dzięki :-)))))))))


biegofanka

2010/08/12 09:27:26

Tak Wojtku, jesteśmy z Tobą:))


ocobiegatu

2010/08/12 09:39:48

No już , juz rozchmurzamy się..:).
Taki piękny słoneczny dzień – nie bojno wyjść -progi temperatur na receptorach potowych można poćwiczyć..:)


quentino-tarantino

2010/08/12 10:09:20

TĘPY RUNNEK

Czyli bieg ciągły tempowy czwartkowy o poranku…
Tępawo – 2,5 km – 5:45
Tempowo – 11 km – 4:29
Tępawo – 2,5 km – 5:45

I znowu zmiana klimatów na trasie tych 11km (klasycznie dodałem 1km ). Mini kryzysik na 5km, odzysk na 7, dół na 9…norma.
Najlepszy tekst mam podczas kryzysów – Sławomir ogarnij się!
Nie, Sławek tylko Sławomir – tak raz po raz mówi do mnie mamoo a reszta rodziny ma radochę…tiaaa…

Podostrzyłem ten TĘPY PO-RUNNEK. 11km wyszło w 49:15.
Johnson, tylko mi nie mów, że poleciałeś dziś dychę w 42 min 😉


czepiak.czarny

2010/08/12 11:03:11

Wojtku, nie pozwolę bić mojego biegowego Taty 😉 Spokojnego dnia dla wszystkich.


jeleniasty

2010/08/12 12:25:33

Dzień Dobry Wszystkim! zarówno zwolennikom, jak i nielicznej opozycji…
Brak mi doświadczenia, nie wiem od czego zacząć, wybaczcie zatem brak istotnej zwięzłości przekazu oraz innych niedociągnięć. Choć bardzo spóźniony (praca, rodzina, park) chciałbym się odnieść do ostatniego wątku związanego z osobą Laika. Już trochę po herbacie, ale wydaje się, że mój głos niejako z zewnątrz może wydać się interesujący, choć w kontekście wcześniejszych wypowiedzi nie będzie odkrywczy. Od jakiegoś czasu czytam bloga red. Wojtka i rzecz jasna forum, które tu debatuje, a przede wszystkim bawi się bieganiem. Oczywiście jak rasowy Polak robiłem to w ukryciu (szpilek w lalki nie wbijałem). Jednak szczerze przyznam, że zaraził mnie optymizm wielu, a przede wszystkim wytrwałość. Fajnie czytać o czyiś treningach, eksperymentach, o tym, że można „nie dać rady”, ogólnie o pasji. Na innych, wspominanych forach, wszędzie „eksperci” działający pod przykryciem, wyższość nad wyższościami, uwagi z piekła rodem, aż strach takiemu laikowi jak ja (zbieżność terminów przypadkowa) tam się „pokazywać”. Parę razy dostałem pstryczka w nos. Tu się nie ujawniłem do dziś, ale wciąga mnie atmosfera. Wciągnęła mnie historia Czepiaka (najlepszego-życzenia) i inne teksty oraz sprawne komentarze, zahaczające o film i literaturę 🙂 Nie chcę tu bronić Wojtka (jeśli mogę tak bez znajomości powiedzieć?) bo nie mam ani mocy, a chyba nawet nie ma takiej potrzeby. Wydaje mi się, że Wojtek broni się tym, iż występuje tu pod imieniem i nazwiskiem. Laiku, nie wiem kim Ty jesteś, a w kontekście wypowiedzi wydaje mi się to istotne. Czy jesteś red. Adamem? Jeśli nie to nie rozumiem słów o autocytacie (artykuł bardzo fajny, dla mnie amatora, zaczynającego super). Chciałem przede wszystkim napisać o swoich subiektywnych odczuciach, co zdecydowanie kieruję do Laika. Wojtek ma papiery, ale mój odbiór jest taki, że nie kreuje się na trenera. Z bloga, książki, wypowiedzi itd. odebrałem to jako chęć pogłębienia wiedzy o pasji. Przynajmniej ja nie odbieram go jako super trenera, z dumnie uniesioną głową, Ty chyba tak go odebrałeś. Ja odbieram Wojtka jako faceta z pasją, który usiłuje zarazić innych. Że przygotuje jakieś plany dla w większości amatorów takich jak ja, mogę tylko się cieszyć. Na tym poziomie to zupełnie wystarczy, mało osób pochyla się ogólnie nad prawdziwymi laikami. Być może Wojtek ma wiedzę mniejsza od Ciebie, być może jesteś bardziej doświadczony, być może boli Cię to, że to Wojtek „prowadzi” akcję o której się „mówi”. A Ty nie wykorzystałeś potencjału jaki zasadniczo miał Twój portal (jeśli jesteś red. Adamem). Zresztą nie wiem czy wszyscy pamiętacie „występ” Wojtka i dr Śmigielskiego w Trójeczce… był tam taki telefonik z łyżeczką dziegciu (chyba, że ja to tak odebrałem). Laiku, przedstaw się lub wyjaśnij mi sprawę autocytatu z red. Adama, nie kop, przepraszam po jajkach (dobry był ten tekst), rzucaj swoje uwagi, bo były nawet istotne, wyniosłem z nich coś dla siebie.
Przepraszam za wypociny, uciekam i jak mnie spoliczkujecie za długi tekst to zacznę wbijać szpile… a jesienne starty tuż, tuż.


quentino-tarantino

2010/08/12 14:03:11

jeleniasty – witaj na blogu. Jeśli możesz to napisz kilka słów o Twoim bieganiu. Wspomniałeś też o jesiennych startach – gdzie będziesz śmigał?


ocobiegatu

2010/08/12 14:06:10

No proszę , jak to może byc miło jak ktoś nowy sie pojawi na blogu , nie doznaje sie mini-szoku jak poprzednio..
Witaj Jeleniasty – wszystko co napisałes mi sie podobało a też to , że padło słowo park – bo z tego co wiem to tutaj raczej wszyscy biegaja po lasach , puszczach mniej lub bardziej kampinoskich ..choc to moze las jest kampinoski , zawsze to myle przez co mam punkty ujemne u warszawiaków..:)


biegofanka

2010/08/12 14:34:53

Jeleniasty – witaj i jak pisał Quentino, pochwal się, od kiedy biegasz i czy masz w planach najbliższych starty, bo my to już tak się mocno pocimy… ja to już „na oparach jadę”, ale na urlopie będę tylko biegać i leżeć, no i oczywiście trochę chodzić;)


piotrek.krawczyk

2010/08/12 15:46:41

Cześć Jeleniasty
Lubię spotykać Twoich kolegów w Puszczy Kampinoskiej :), a największą nagrodą jest łoś, największy z jeleniastych (jeleniowatych??? 🙂
A ja robiłem plany treningowe mojej Jakże Pięknej Żonie. Od początku roku. Tak je wykroiliśmy, że szczyt przyszedłby na Maraton Warszawski. I to jaki szczyt! Bieg po Volvo! Byłby to bieg na dopingu, jaki stosowały zawodniczki NRD w latach 70-tych. Tak, tak. Dziki zapodał swojej Jakże Pięknej Żonie doping. Właśnie się dowiedzieliśmy, bardzo się cieszymy, a debiut przekładamy na 2012 rok. W związku z tym dałem się jako zając do dyspozycji Dyrektora MW. Więc Tomiku może być 4:00, a może być 4:20, albo co innego. Może 2:40 🙂 Jak rozkaz to rozkaz. Dziki


quentino-tarantino

2010/08/12 15:56:03

Dziki Dzikusie! Czy ja dobrze zakumałem?! Jeśli prawidłowo to WIELKIE GRATULACJE!Płodny ten Dumny Naród Nad Wisłą 😉


andante78

2010/08/12 15:58:35

Jeleniasty – to się nazywa coming out :-), widac że mamy wiele wspólnych refleksji, cześc i czołem.
Nie zabrałem głosu w dyskusji sprowokowanej przez enigmatycznego laika trenera, bo jest takie powiedzenie, które na pewno znacie, że nie należy dyskutowac z głupcem (to nie ad personam laiku), bo najpierw cię sprowadzi do swojego poziomu, a potem wykończy doświadczeniem. Zgadzam się w 100% z ostatnią wypowiedzią Dzikiego, jeśli chciałeś się merytorycznie wypowiedziec, to można to było zrobic na 100 sposobów, a Ty wybrałeś najgorszy z nich, bezpardonowy, pełen apodyktyczności, żółci i krytykanctwa. Dla mnie ten blog to nie tylko newsy treningowe, to przede wszystkim wirtualni (a częśc to już realni) partnerzy biegowi, których codzienne bieganie, relacje ze startów, wzloty i upadki, są dodatkową motywacją dla mnie i dla mojej zabawy w sportowca. Innymi słowy bez was nie poczułbym smaku dobrze przebiegniętych maratonów, ale też i rzeźnickiej porażki :-). A co do rad trenerskich, pamiętam jak kiedyś Wojtek napisał, w początkowej fazie bloga, że trening poniżej 30 min to nie trening i to dla mnie był prawdziwy przełom warsztatowy :-). Potem się rozkręcałem, trzymając się (mniej więcej) planów, dzięki którym póki co udaje mi się zachowac jakąś tam progresję, osadzoną w dużej mierze na własnej intuicji. Pozdrawiam bardzo serdecznie!


jeleniasty

2010/08/12 15:59:31

Dziękuję za przyjęcie. A teraz z dużej (wagowo) chmury mały deszcz, gdyż bieganie w moim wydaniu raczkuje… Powód jak w wielu przypadkach: waga – troszeczkę się wymknęła spod kontroli. W ciągu ostatniej zimy zacząłem się ruszać (basen trochę siłowni) odstawiłem kilka posiłków i na wiosnę były efekty. Trenowałem kiedyś sport zespołowy dlatego próbowałem uaktywnić się w tym zakresie. Niestety było to trudne, a raczej niemożliwe (organizacja; zebrać chętnych jest trudniej niż prezydentów kilku krajów na jakiś szczyt międzynarodowy, nie wspomnę już o utrzymaniu częstotliwości). …I tu się zaczyna. Pomyślałem o bieganiu. Same zalety: park pod domem – nie tracę czasu na dojazdy (siłownia,basen), czas – mogę biegać w nocy lub wcześnie rano, nie tracąc praktycznie dnia… tylko… wydawało mi się, ba byłem przekonany, że bieganie jest jakieś dziwne…, miało u mnie zły PR. Zawsze mnie dziwili ci biegający, bo jak można biegać bez celu, w kółko, po parku, po prostu dziwaki. Dziś kajam się i przepraszam Was wszystkich! Zacząłem człapać sobie raz na jakiś czas, na wszelki wypadek wcześnie, wcześnie rano, żeby nikt mnie nie nakrył. No i wkręciłem się. Pogrzebałem trochę w Sieci, próbowałem zweryfikować swoją marną wiedzę na jakiś forach i właśnie wtedy mentalnie zgwałciły mnie jakieś trole (stąd wspominany uraz). potem kupiłem książeczkę tę w ramach akcji Polska Biega dodawaną do GW – chyba targetowana do mnie. O sporcie wiem nawet dużo, ale o bieganiu zero. Poza tym trochę się zmieniło od czasu kiedy trenowałem – np. rozciąganie – całe życie uczono mnie pogłębiania ćwiczeń (nawet mama mnie uczyła-trenowała LA amatorsko w liceum). No i takie rzeczy, że np. biegacze pozdrawiają się (ten wątek opisywał chyba Wojtek, pan red. Wojtek w książce) – dla Was to oczywiste, ja nie wiedziałem i różne rzeczy spenetrowałyby moja głowę zanim pojąłbym, że oni mnie z nikim nie mylą (aż taki głupi nie jestem, ale piszę by uchwycić sens takiego przekazu dla prawdziwych amatorów; takie pojedyncze informacje też są istotne). (na marginesie: byłem kiedyś w usa, w jednym z pierwszych dni pobytu szedłem wieczorem z hotelu do jakiegoś sklepiku, minęło mnie 6 pojedynczych osób, zapamiętam je do końca życia, bo każda uśmiechnęła się do mnie – cholera, pomyślałem, że oni wiedzą coś o mnie… U nas nigdy mnie coś takiego nie spotkało.) No właśnie, człapałem, człapałem i czytałem (Was też). No i w rezultacie od początku lipca biegam regularnie 4-5 razy w tyg. Zmontowałem sobie jakiś swój plan na podstawie kilku innych. Teraz biegam max. 1.5 – 2 h w tempie około 6:45. Ale jest progres, tętno średnie maleje a prędkości rosną. 10km zrobię w 54 min. Taki jest mój poziom, słaby ale walczę.
Jakoś znowu mi tak dużo wyszło, poprawię się.


johnson.wp

2010/08/12 15:59:32

Dziki – gratulacje dla JPŻ! Ty naturalnie tez się dobrze spisałeś:)

Biegofanko – nie przesadzaj z surowymi regułami. Od wąchania oparów jeszcze nikt sie nie napił. Pofolguj sobie 🙂


andante78

2010/08/12 16:02:57

Dziki, Ty to potrafisz zaskoczyc, gratulacje, Lila też się cieszy 🙂


jeleniasty

2010/08/12 16:03:48

Quentino – miałem na mysli Wasze starty i wbijanie szpilek w Wasze laleczki… Sam myślałem nad Dębnem, dobry termin jak dla mnie, tylko przeogromnie boje się porażki. Chyba jeszcze nie dam rady.
ocobiegatu – park mój zwie się Grabiszyńskim w mieście „które poddaje się ostatnie”


johnson.wp

2010/08/12 16:22:54

Quentino – moją ambicją było dzisiaj WYBIEC szybciej od Ciebie, a nie DOBIEC. Na to nie mam szans. W Twoim tempie zdechłem w niedzielę po 7 kilometrach. Jaki miałeś przy tym puls? Jeśli to nadal drugi zakres, to gratuluję kolejnego nieszablonowego progresu! Dzisiaj starałem się zmieścić w pulsie maratońskim, czyli około 82%. Udało to się do 6km, potem utrzymanie tempa 5:15 wymagało podkręcenia pikawki. Spasowałem więc po 9km. Jednak pozytywny efekt oco-piątki był przez pierwsze 6km wyraźnie odczuwalny. Czuję nadal tyło-zmęczenie po niedzieli. Trzeba trochę odpocząć, mam 46lat.
Nadal sporo mi brakuje do wiosennego tempa maratońskiego 5:00, ale to dopiero drugie WB2. Tydzien temu puls był o 5 punktów procentowych wyższy i widac tu że zasada zgłaszana przez Biegofankę stosuje się także do tempa maratońskiego. Ja znam swoje możliwości, więc spokojnie biegam swoje tempo, a puls wkrótce spadnie. Dłuższe interwały, a nawet oco-piątki, wydają się ten proces u mnie przyspieszać. Problem ze stosowaniem umiaru, jak zwykle…


johnson.wp

2010/08/12 16:27:47

jeleniasty – ja juz nie wiem jak nazywa sie mój las. Quentino mi namieszał, bo myślałem, że Rzeholecki, a on twierdzi, że Żacholecki. On się zna na wszystkich filmach o strzelaniu i ogląda je uwaznie i ze zrozumieniem, więc chyba zmienię nazwę, ale nie wiem co na to powie gajowy. Jak on miał na imię – Marucha?


czepiak.czarny

2010/08/12 18:08:20

Dziki, wspaniała wiadomość, gratulacje dla Was, szcególnie dla JPBZ :)))

Cześć Jeleniasty 🙂 Raz, dzięki człapaniu, Cię widziałam 😉 Bardzo miło Cię czytać, niektóre refleksje i doświadczenia mamy podobne. Dziękuję serdecznie za życzenia. Nie śmiem wtrącać się w posty o treningu, wiem o nim tak niewiele, ze byłoby to hipokryzją z mojej strony. Nie wiem, czy Laik miał rację, czy nie, i nie ma to znaczenia. Nie przy takim tonie wypowiedzi, takiej kulturze.
Z etapu ślepego zaufania w wojtkowe rady wyrosłam na niepokornego podlotka, który zrobi przepisaną godzinę wolno + 3 przebieżki, ale de facto będzie to 10 km wolno, co męczy + 3 przykładne przebieżki. Potem czuję, że mogę się pobawić 🙂 Najnowsza zabawa do tej układanki polega na rozpędzanie serducha, pewnie zupełnie bez sensu z treningowego punktu widzenia, ale zabawa przy wyższym HR jest przednia, korci mnie dojście do 97%, wczoraj się nie udało. Polega na wmawianiu sobie, że jest dobrze, gdy wcale nie jest 🙂 Tak samo górka, która może być moja, gdy zrobię przepisowe podbiegi na czymś, co górką nie jest.
Nie wmawiaj sobie, że masz słaby poziom, jeszcze w to uwierzysz 😉 Nie wiem, w ile zrobię 10 km, pewnie podobnie, może wolniej (zgaduję, człapię je dopiero we wrześniu), to nieistotne. Będzie, gdy trzeba będzie ustalić jakieś tempo na PM, czyli pewnie za 1,5 miesiąca. I nauczyć je człapać równo, choć w zasadzie to robota Slasza, sama dzięki jego nieocenionej pomocy zająć się tylko machaniem nóżkami 🙂 Co do pozdrowień, jeśli człapiesz w biegowym zagłębiu, gdzie ruch jest jak w galerii handlowej, często już się nie pozdrawiasz, przynajmniej takie mam refleksje ze sz. Gdzieś w głębi lasu, tam, gdzie rzadko kogoś widujesz – tak. Aha, zabawa w startowanie jest przednia. Nie wierzyłam, że te 12 km zrobię w czasie, w jakim zazwyczaj człapałam 10, a pewnie mogłam ciut szybciej. Uwierz i spróbuj, połówkę masz w nogach, maraton w zasięgu. Sięgniesz? W Dębnie będę kibicować 🙂

Oco, w wielkim mieście sz. człapię też po parku 🙂 I mam upragniony szlaban, o którym wojtek tyle razy pisał. Miasto masa maszyna 🙂

Johnson, wspominałam, że nie znam się na treningach. Mógłbyś nazwać to, co biegasz? Na tętno maratońskie czy na tempo? Skąd wiesz, jakie tempo? Mam chęć na 5 dzień z bieganiem, takim szybszym, i szukam pomysłu, czym go wypełnić (ewentualnie zamiast interwałów).


biegofanka

2010/08/12 18:14:32

Dziki – przyjmijcie ode mnie też gratulacje, super… będzie kolejny biegacz lub biegaczka:))


biegofanka

2010/08/12 18:23:05

Jeleniasty – nigdy Cię to nie spotkało, bo mnie nie minąłeś… ja się ciągle do ludzi uśmiecham, w ogóle się często śmieję (na maratonach polskich otrzymałam komentarz po obejrzeniu moich zdjęć, że mam przyklejonego banana, bo wszędzie ten uśmiech), ale niektórzy patrzą na mnie chyba jak na trochę „inną”, no bo jak można się do obcych uśmiechać, a już pozdrowić… a ja to bym chciała tak wszystkich pozdrawiać, tak bardzo się cieszę z każdego przeżytego dzionka i tak bardzo ludzi lubię i lubię widzieć, że inni też się cieszą… świat jest taki piękny… szczególnie, jak się na urlop nad morze i na łono natury wybiera:))


biegofanka

2010/08/12 18:30:13

Johnson – masz rację, w ciągu kolejnych dwóch tygodni zamierzam sobie w końcu pofolgować… świetni ludzie się tam już zjechali, więc okazji będzie… treningi zamierzam też w to wpleść… zobaczymy, jak będą wyglądać te biegi po „zakrapianiu”, jak to Quentino nieraz czynił… jednak nam amatorom wszystko wolno, chociaż Quentino to już raczej zawodowiec się robi:))


biegofanka

2010/08/12 18:38:25

Muszę się jeszcze czymś pochwalić, ostatnio wchodząc na wystawę prac uczniów mojej koleżanki plastyczki, otrzymałam od jej męża (też artystyczna dusza – dyrygent między innymi), komplement treści: „…ty jak wchodzisz, to jak słoneczko rzucające wokół swoje złote promyki, rozświetlasz tutaj całą salę swoim optymizmem, uśmiechem…”, co ja poradzę, że tak promienieję (chyba nie radioaktywnie);))


biegofanka

2010/08/12 18:39:06

Quentino, nie tylko Ty masz „narcyza” w środku;))


quentino-tarantino

2010/08/12 19:04:53

biegofanko – jak ja lubię być trafiony centralnie w splot słoneczny 😉

johnson – o tętno i zakresy to na razie nie pytaj – odstawiłem pulsometr do momentu aż się zorientuje, że przeginał i przeprosi…
Modyfikuję wcześniejsze dwa zakresy (tylko tyle mam):
I zakres – tętno spoczynkowe – podczas snu
II zakres – tętno przedagonalne – tętno powyżej tętna spoczynkowego…

Las Żacholecki – nie chce być inaczej po polskiemu…
Filmów o strzelaniu „nie uważam” i dlatego nie oglądam – u QT mało strzelają ( no chyba, że II i na dodatek Światowa ). Przemocy u Mistrza też mniej niż statystycznie w…komediach romantycznych…
Johnson – na ile biegniesz w Szczecinie? Bo nie wiem jak trenować 😉

]]>