Komentarze do: Sru de Pologne ../../2010/08/sru-de-pologne/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2010/08/sru-de-pologne/#comment-346 Mon, 01 Apr 2019 02:46:15 +0000 ../../sru-de-pologne/#comment-346 corvus78

2010/08/19 07:24:46

Wojtek powodzenia, pogody bez deszczu i dróg bez idiotów;
właśnie szykuję się na nadwarciański bieg z Johnsonem, a tu leje za oknem,
mam nadzieję, że przestanie….


corvus78

2010/08/19 08:35:25

…. przestało padać, więc jedziemy


sten2007

2010/08/19 09:11:18

Dziki – dziękuję za zaproszenie do zwiedzania Puszczy. Nie wiem tylko, czy dasz radę ze mną utrzymać tempo. Dla mnie 25-30 km można robić w tempie 6:40. Jeżeli to nie jest problemem to wyznacz łikend i możemy ruszać – najbliższy odpada.

Wojtek – mój wujek w latach 70-tych miał plan-marzenie przejechania rowerem z Chojnic do Berlina i z powrotem. Ostatnio z nim na ten temat rozmawiałem i dalej się cieszy tym marzeniem:) A ty, ledwie pomyślisz i zaraz realizujesz.


nuggers

2010/08/19 14:45:21

Wojtek MISZCZ!!!

Szerokości! właśnie znalazłem relację i zaczynam lekturę :)))

m.

p.s. a w niedzielę zrealizowałem ze znajmymi (Wojtka też) plan i pobiegliśmy Katorżnika 😀 nie byłem kompletnie przygotowany więc trasa 7,5km była optymalna. i tak zrobiłem ją w 1h45m23s ale to przez uważanie na kostki w tych cholernych rowach i trzymanie kamery w jednej łapie. powinien z tego wyjść fajny film 😉


corvus78

2010/08/19 18:38:32

cross 3/4 marathon (32km) na 32 urodziny (będą w następnym tygodniu), a Johnson cross marathon zrealizowane;
piękna trasa, rewelacyjne widoki i w pełni profesjonalny przewodnik Johnson, który nawet dla mnie miał „second skin”, bo może być mokro;
jeszcze raz dziękuję za trzy i pół godziny rozmowy o bieganiu i na tematy okołobiegowe
pozdrawiam Johnsona, Wojtka rowerzystę i Was wszystkich i życzę miłego popołudnia


johnson.wp

2010/08/19 19:27:00

No właśnie. My dziś z corvusem tak się staraliśmy żeby być niusem dnia, a Ty Wojtku robisz nam COŚ TAKIEGO??! Różniliśmy się jednak od Ciebie pięknie, ponieważ biegliśmy na północ, a nie na południe. Biegło się nam wyśmienicie, Wart(k)o było. Gadania było mnóstwo, ale dałem radę nawet pooddychać ukradkiem 🙂 Pierwsza dwudziestka minęła jak biczem strzelił, chociaż corvus wyznał mi, że nauczył się przy okazji biegać powoli:) Czas urodzinowy corvusa 3:31. Potem było nieco wolniej… Z powodu braku błądzenia okazało się, że z Rogalina do Owińsk jest 42,82km. Czas netto 5 godzin i jedna minuta. Czas brutto to jakieś 20min na zakupy w sklepie w Luboniu i rozciąganko taktyczne na 37 kilometrze.

corvus – Robercie – dzięki za udział w misji 🙂 Jesteś fajnym kompanem – do biegania i gadania 🙂


quentino-tarantino

2010/08/19 21:16:07

No to Nadwarciańskie Gazele porządziły! Bravo Panowie! Tymbardziej widzę, ze takie biegi nie dla mnie…Ja podczas biegu sapię i charczę a Wy tam sobie pogawędki urządzacie 😉 Johnson więc się mocno zastanów czy w niedzielę w Szczecinie chcesz się ze mną tłuc…


ocobiegatu

2010/08/19 21:26:12

Jak ja to znam – wizyty w sklepie na dlugich treningach a nawet w domu i czas brutto i netto z tym zwiazany..:).
Skoro Wojtek kręci ..:) , czyli ogólnorozwojowo jest to dodam ,ze mialem pierwszy trening NW na wlasnych kijkach a w sumie drugi. Wrazenia mieszane. Kijki niepotrzebne..:).
Ale z drugiej strony fajna rzecz – daje po bicepsach i różne inne „za”. Tylko ta koordynacja – jestem pierwszak i na razie zapomniec o spogladaniu na stoper , z miejsca brak koordynacji ruchow , przerwa. Nie cierpie tez odcinkow z asfaltem – gdyby choc to stukanie to byly obsasy blondynki, lub brunetki lub rudej co na mnie leci..:)


bolek.03

2010/08/19 23:25:01

SZKIELET, MIAŻDŻYSZ! POWODZENIA!


tomikgrewinski

2010/08/20 01:17:36

Quentino-strasznie mi przykro,trzymaj sie!
nie umiem sie postawic w Twojej sytuacji ale bardzo imponuje mi Twoja sila

ja wlasnie wrocilem z drugiej czesci urlopu i nadrabiam lekture z ostatnich dni
Dziki – wielkie gratulacje i usciski dla Ciebie i dla Żony 🙂
ja pobiegalem troche na goracym poludniu w przyszlym tygodniu podejme decyzje co z moimi planami – czy maratonski debiut jesienia…
spisalem sobie numer ktory podales Stenowi wiec spodziewaj sie mojego telefonu

Wojtek – co za szalony pomysl
mam nadzieje ze dasz rade trzymam kciuki


nuggers

2010/08/20 09:43:43

Wojtek wczoraj pobił mój rekord dystansu o jeden kilometr, czuję się wywołany do tablicy 🙂


slaszldr

2010/08/20 11:46:47

Wojtku, gdybyś kiedyś planował np. wyjazd na wakacje z Rabki na Hel to daj znać ciut wcześniej chętnie bym się „karną” rowerkiem po kraju. Zdażało mi się już kilka razy jechać dzień po dniu, a nawet 3 dni pod rząd ponad 200km i wiem, że jeśli więcej biegałeś niż rowerowałeś to to co Cię najbardziej boli to nie są nogi, ani ręcę, ani tym bardziej głowa, płuca czy serce.
Domyśłacie się co najbardziej boli Wojtka?
Tak to jest to miejsce gdzie plecy gubią swoje szlachetne miano.

Fajny pomysł.


sten2007

2010/08/20 12:33:05

Wojtek pojechał i od razu mniej wpisów. Proszę się przyznać, kto jeszcze leseruje.
A tak przy okazji… Wojtkowi to dobrze, dostał rower, dostał wolne z pracy i pewnie jeszcze mu za to płacą. Ja też tak chcę.


piotrek.krawczyk

2010/08/20 13:02:23

Wpisy przeniosły się tutaj:
polskanarowery.sport.pl/msrowery/0,0.html
Poznaję lekkie pióro Biegofanki w przepięknym poemacie o rower…


sten2007

2010/08/20 17:38:45

A ja się nie przenoszę. Bo ja nie chcę na rower. Jak sie wkurze, to zrobię Sru de Pologne na motocyklu i nikt mi nie podskoczy.


ocobiegatu

2010/08/20 18:08:31

Owszem obserwuję akcję ale jednak rower mi nie leży..
Może z pewnego urazu – 28 lat temu przychodzę na wykład po weekendzie a dowiaduję się , że wykłądowca zginął na rowerze…
Wtedy byłem zapalonym biegaczem w parku – raz na tydzien 4,3km na maksa wiec nie dziw , ze ten niebezpieczny kolarski sport mnie w ogole nie interesowal..
Bo gdzie ma jezdzic roiwerzysta ? po szosie ? To sport dla mieszkancow malych miejscowosci…
Sorry Wojtek, slaszldr , nuggers , dziki ale…w zyciu nie spotkalem zmeczonego rowerzyste..Musialbym Was kiedys spotkac na rowerze..
Bo tak – w parku syndrom nr1- widze najczescie rowerzyste ale..na ławce przy swoim rowerze…Widze dziewczyny co zasuwaja po 10km/h albo pary rowerowe co ewidentnie lubia dobrze zjesc…
Jak sie robi akcje rowerowa to powinno sie wspomniec ludziom , ze sam fakt , ze sie wsiadzie na rower – to nie znaczy , ze cos robimy w ogole dla zdrowia..
A wrecz przeciwnie – jest zludne wrazenie , ze cos robimy a nie robimy nic…
Slusznie zauwazyl johnson , ze jego serce nie zauwazylo faktu dosiadania rowerka…
Inna rzecz – błąd tej akcji , w sumie fajnej ALE : Wojtek na glownym zdjeciu pojawia sie bez kasku i myslalem , ze tak jedzie..
Dopiero dzis na jakims wpisie-wyjasnieniu byla informacja – jedzie w kasku…
A tu mam kolejny watek – moja kolezanka blogoslawi kask bo co by z nia bylo..
O szczegoly akcji trzeba dbac..


johnson.wp

2010/08/20 18:12:01

oco – akcja Wojtka jest na wskroś romantyczna – jedzie przecież do swojej ukochanej :), a że powstał epos – nie dziwota. Mnie się pomysł podoba – to taki rycerski rajd.


johnson.wp

2010/08/20 18:16:14

A tutaj publikuję mapkę rajdu widokowego „Z biegiem Warty”:
maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&msa=0&msid=108028565192519282510.00048e435efefa3baba00


ocobiegatu

2010/08/20 18:33:44

johnson – fajna trasa , nie wątpię , wiem , że jakoś trasy można wyznaczać w necie ale dalej nie kumam jak..:).
Tymczasem ja z łaski Pańskiej książe piastowski ,śląski Was trójkę książąt wielkopolskich zapraszam na oco-półmaraton w dowolnym terminie i nie będę wspominał co zrobił pewien piast śląski z książętami wielkopolskimi , po tym jak ich zaprosił na zjazd, aby nie wystraszyć..:). Trasa już atestowana , jedna pętla – no może średniowiecznie troszkę się źle kojarzy..)


piotrek.krawczyk

2010/08/20 20:59:38

Chłopaki, gratuluję i zazdroszczę przelotu nad Wartą! Ocobiegatu – zapewniam Cię, że na rowerze można się zmęczyć jak pies. Mnie udało się raz zasnąć na rowerze. Mój rekordowy przelot do samicy to 320 km z Warszawy na Suwalszczyznę. Planowałem wtedy 2 dni, ale złamał się widelec w Wagancie, musiałem spawać. To wyruszyłem o świcie dnia następnego, bo samica czekała nad jeziorem Pomorze o zachodzie, a były to czasy bez telefonów jakichkolwiek. Jednak inne jest zmęczenie po rowerze. Inna jakość.


slaszldr

2010/08/20 23:17:47

oco – masz rację, opisałeś 80% użytkowników rowerów plus jeszcze ci którzy używają rowery tylko jako śodka transportu.

Ale

Gdy pierwszy raz przejechałem maraton MTB na 200km to czułem się jakby przejechał mnie walec. Po bieganiu nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Pamiętam, że całą noc nie zasnąłem ze zmęczenia.


czepiak.czarny

2010/08/21 00:35:42

Wojtku, najpierw 3 miesiące i poprowadzenie nie-sportowców przez dystans maratonu, teraz szalona wyprawa na randkę z MSZ. Za rok pół bloga będzie śmigać na rowerach 🙂 A Oco uskuteczni teorie o zbawiennych właściwościach chodu dla jazdy na rowerze :)))

Oco, a może te kijki zostawić na górki? Daj znać, czy to do czegoś się nadaje.

Johnson, Corvus, głośno zazdroszczę nadwarciańskiej wycieczki, zwłaszcza ten elewator kusi swym ukrytym pięknem :))) Podziwiam Was za ten brak błądzenia, jakże odmienny stan świadomości od moich szczecińskich 😉
Nie biegałam 3 dzień, jednak przesadziłam we wtorek z podbiegami. Za dużo, za mocno, za bardzo chcę. Boli, ale jest coraz lepiej, na tyle, że Szczecin za 8 dni staje się realny do przeczłapania. Pozdrawiam Mało Obiektywnie.


pict

2010/08/21 10:13:18

Ja mam awersję do rowerów tylko z 2 powodów:1) polskie drogi i kierowcy; 2) mogą się zepsuć w czasie jazdy 😉 Ale Wojtkowi wyczynu należy pogratulować.
Moje domniemane rozcięgno już nie boli – chyba jutro odważę się i pójdę z 30 min potruchtać. Być może słusznie zareagowałem na pierwsze sygnały i jesienne maratony chociaż częściowo będą uratowane.


corvus78

2010/08/21 10:42:30

Ocobiegatu dziękuję za zaproszenie, moje najbliższe plany startowe to 5 września Piła i 10 października Poznań, później bardzo chętnie zobaczyłbym Wrocław z perspektywy biegacza; natomiast na NW się nie znam, ale moja Żona na kijkach NW ma gumowe końcówki i chyba nie stuka?

Czepiak nadwarciańska trasa jest piękna, a brak błądzenia zawdzięczam rewelacyjnie przygotowanemu Przewodnikowi Johnsonowi, który znał wszystkie szlaki, ścieżki, kamyki i przewidywał, że coś może być zalane i na bieżąco dokonywał korekt trasy;
Jak się spisuje Twój GPS?
Pict cieszę się, że rozcięgno ucichło, ale tak jak pisałem wcześniej rozgrzej stopę ćwiczeniami przed włożeniem butów biegowych mnie to pomogło

Biegowo , rowerowo i chodzikowo miłego weekendu życzę i pozdrawiam Wszystkich


johnson.wp

2010/08/21 16:35:19

„Rower to jest świat” – nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele temu niewielkiemu wynalazkowi cywilizacji. Najlepszy sposób na spotkanie III stopnia z krajobrazem. Gdyby zdrowia mi nie zabierało bieganie to bym więcej pedałował. Dzisiaj 33km po mieście w związku z końcem wypoczynku po wycieczce śladami wędkarzy powiatu poznańskiego. Cze-cza, Quentino – do zobaczenia na Litewskiej 20!


quentino-tarantino

2010/08/21 20:08:30

johnson – chcesz mnie do przedwczesnego zawału doprowadzić? 😉
Jest sobota, ja mam w niedzielę połówkę. Ale za tydzień. Jest sobota a johnson pisze – do zobaczenia na Litewskiej 20! Przez półtorej sekundy mój komp pokładowy zapodał – jutro Szczecin! A ja ciągle w majtkach przed monitorem… Nie strasz chłopie.

Tak przy okazji skojarzeń i sytuacji znanego reżysera (uwielbiam jego twórczość ale filmową) sprzed paru miesięcy + kampania sprzed paru lat przeciw „pedofilii internetowej”)…
Siedzi starszy facet przed komputerem i wklikuje:
– Mam na imię Romek i też mam 13 lat…

Jutro Wielki Strach – niedzielne Wybieganie z ZAJOBEM. Muszę wybiec wcześnie rano a przed 5 Adamek będzie walczył z Wielkim Grantem


czepiak.czarny

2010/08/22 00:53:31

Dawno nie było o krzyżu? Wiadomość o krzyżu ma swoje mniej czy bardziej należne miejsce w Europie. W podsumowaniu tygodnia na france24 znajduje się między dziennikarstwem obywatelskim tropiącym łamanie przepisów drogowych w Delhi a soczewkami kontaktowymi dającymi efekt oczu lalki (czyli złudzenie większych tęczówek).
Nie człapię, piekę ciasta i jem za troje – siebie, niezaspokojone bieganie i fajki. Może i Szczecin jest realny, ale do spacerku, a nie biegania. Jeszcze trochę przerwy, a wystraszę się dystansu.. Albo przetoczę się od tych ciach, a nie przeczłapię, o przebiegnięciu już nie myślę. Albo będę podawać wodę Johnsonowi i Que, na jednej nóżce 🙂 Ciemność widzę.

Gwoli prawdy, podbiegi to jedno, ale troszkę zwiększyłam kilometraż, troszkę za bardzo.
Wczoraj o mało co kupiłabym ochraniacze do rolek, ale znam siebie i nie poczekałyby nieużywane do października. Rower to dalej odległa przyszłość, nie mogę się przełamać. Rozsądek podpowiada, że rower nie jest zły, a przy większości biegowych boleści to w zasadzie jedyny dostępny środek na zachowanie jasności głowy i przyjemnego zmęczenia reszty układu, o krajobrazach, górkach, zwierzakach, vo2, spalaniu ciast nie wspominając.


czepiak.czarny

2010/08/22 00:59:48

Dziki, napisz książkę, proszę 🙂
Corvus, wreszcie miałam czas i porządnie usiadłam do niego. Zauroczyłam się sportrackiem (na viście jest ok), ustawiłam bieganie w GTC, czyli pożegnam się z za długimi przerwami w 800m, mogę analizować :)) Zostało tylko (aż) zrozumienie, czemu bacik nie lubi się z winda7 i sporttrackiem (wg mnie to wina bacikowych sterowników, ale nie znam się), na viście i xp jest ok. Błądzę w centrum szcze, a nie w lasach, zasadniczo, ale do przewidywalności zachowań ścieżek jak u Patentowanego Nadwarciańskiego Przewodnika daleka droga.
Que, Adamek wygra. Bardziej niepokoi mnie Twój bieg, uważaj na contusio, bo skończysz piekąc ciasta, a dla Johnsona jedna osoba podająca wodę wystarczy 🙂


sfx

2010/08/22 07:45:27

Hej.
Szczerze powiem, że nawet spróbowałem zerkać na rowerowy świat na blogu obok… ale mam to tam, gdzie kończy się szlachetna nazwa pleców (jak to już mówił „/”)…

Ale podziwiam Was rowerzystów, właśnie za tę końcówkę pleców, podziwiam takich jak wy wszyscy, którzy pojeździujecie (nie wiem jak można powiedzieć pobiegiwać w sensie rowerowym)… jakiś czas przed rozpoczęciem biegania (rok ? dwa ?) kupiłem sobie nawet rower i nawet w pierwszym dniu posiadania przejechałem może ze 10km – to był wyczyn… historyczny, miałem się czym chwalić. Ale to nie dla mnie, nie lubię jeździć, może nie złapałem pozytywnej energii?
Muszę się pochwalić wczorajszą imprezką naszego klubu… III Cross Góry Chełmskiej… wprawdzie pozycja 17/67, ale jaki wypaśny czas… 5K w 20:42… rok temu 21:33.

Dziś 12,5K w Łobzie. Nielekko będzie.


johnson.wp

2010/08/22 10:38:57

SFX – dla Ciebie rower to zbyt małe emocje. Takiego spidkrosa jakiego odstawiłeś biegowo na swoich megagórkach, na rowerze robiłbyś pewnie dłużej, bo pod górkę musiałbyś pchać to żelastwo 🙂

Quentino – He, he, podniosłem Ci adrenalinę co? Dla rozluźnienia, jak wrócisz przeczytaj taką wersję dowcipu, którą opowiedział mi mój 14-latek. Siedzą trzy emerytki przed komputerem i zastanawiają się od czego zacząć. W końcu jedna pisze: Cześć Romku, jestem Ania i też mam 13 lat…

Cze-cza – Sporttrack zrobi dla Ciebie wszystko 🙂 Jednak całkowicie ignoruje garminowe pętle, które rozumie tylko GTC. Z kolei GTC nie wyświetla map. Umiesz to obejść?


quentino-tarantino

2010/08/22 14:55:35

sfx – mamy niesamowitą analogię rowerową-przedbiegową – miałem dokładnie to samo. Mało brakowało a stałbym się „cudownym dzieckiem dwóch pedałów” jak mawiał klasyk 😉

Czepiaku – Adamek wygrał ale…jego miejsce jest w wadzę o piętro niżej. To kolejna wygrana, która…ech, szkoda słów. Brak mu masy i siły. To jest waga cieżka a nie wydmuszkowa…

johnson – Romek rządzi a my za tydzień 😉


quentino-tarantino

2010/08/22 15:10:39

Dziś pobudka o 4:30 bo jak to mówią – nigdy w historii faceci nie wstawali w nocy do dzieci tyle razy co Polacy dla Gołoty i Adamka. Walkę obejrzałem jak zwykle z lekkim zażenowaniem. I nie chodzi o to, że „malkotentuję” ale facet kolejną walkę ucieka przed drugim gościem który może go zabić jednym ciosem. Interesuję się zawodowym boxem od 25 lat i jeszcze nie widziałem mistrza świata, który ciągle ucieka po ringu…taki spryciarz z Polandii…obciach.

Mała rozgrzewka i do lasu. Start o 6:50. Lepiej niż tydzień temu ale też lekka zawiesina. No i biegłem wolne tuptanie nie w 5:55 tylko raczej większość w 5:40 a że się tego uzbierało 19 km (dodałem 1km ) to „dotarło”…
A potem ZAJOB czyli znowu dodajemy 1km do ubiegłego tygodnia czyli wyszło 10km i zwiekszamy tempo, już nie w lesie tylko na patelni…i poczułem się jak Kotek na gorącym blaszanym dachu…
Biegłem to w temp. 25-28C i od początku miałem już włączoną blokadę. Tempo wolniejsze niż lastłik. Reasumując:
19km – 5:45
10km – 4:51
1km – 5:55
Razem Trzydziestka.
Nie wiem czy ze mnie taka lebioda czy inny adamek ale styl i forma cieniutkie…Ważny będzie mini test w Szczecinie za tydzień. Ma być rozsądnie i testowo. No i przede wszystkim na życiówkę…Johnsona – to mój cel!


czepiak.czarny

2010/08/22 15:39:40

Sfx, rowerem po ulicy rozumiem, ale górki też niet? Gratulacje i nie marudź na miejsce 🙂

Johnson, ciasta piekę, a nie bawię się bacikiem. Ok, map nie umiem. Z pętlami miałam bałagan i porządkowałam je apply routes, śmiga ok.
Sporttrack zrobi więcej niż wszystko, miód na me potrzeby analizowania, ale pod win7 nie działa i jeszcze nie wiem czemu.

Que, Kot w Tobie kumuluje energię, schował pazury i wyciągnie je na Litewskiej, proste 🙂


sfx

2010/08/22 16:53:13

Hej ponownie.

Jak to powiedział mój druh dżonson? Spidkros?
Dziś był więc SPIDKROS w Łobzie na 13K (częściowo po asfalcie).
18/73 (wczoraj było 17/67).
Trasa nie tak wymagająca (ok. +/-70m na 13K vs. +/-110 w Koszalinie na 5K), ale dająca się we znaki przy blisko 30st.C. Sporo nierówności, ale ja to lubię…
Czas, jak dla mnie rewelka 54:31. Jestem pod dużym wrażeniem.

W końcu dołożyłem minutkę z hakiem Marcinowi H. Po raz drugi. Wcześniej w Krakowie udało mi się mu urwać kilka minut. No i wymiękł jeden z biegających braci… Marcin K., który wczoraj na 5K był o przepastną minutę i osiem sekund przede mną, a dziś na 13K zabrakło mu do mnie minuty i siedmiu sekund.

Teraz Piła.


biegofanka

2010/08/22 20:13:58

Wojtku – świetna ta Twoja kolejna akcja. Następna to może będzie z kijkami albo chodem sportowym? Czemu nie… trzeba propagować wszystko, co ze zdrowym trybem życia się kojarzy. Wiem, że niektórzy nie mogą biegać, ale mogą inne sporty uprawiać…:)


biegofanka

2010/08/22 20:18:57

Urlopuję się, zasięg internetu bezprzewodowego tutaj słaby, ale teraz udało mi się „złapać” lepszy sygnał. Dziki – dzięki, ale nie ja jestem autorką poematu…


biegofanka

2010/08/22 20:33:02

Wypoczywam i biegam, ale ostatnio dopadło mnie przeziębienie i musiałam zrobić dłuższą, trzydniową przerwę… uważam, że lepiej najpierw dojść do dyspozycji… trudno, nie zawsze można zrealizować w 100% plan. Ostatnio Czepiak się z tym boryka… Czepiak – życzę Ci szybkiego dojścia do pełnej dyspozycji biegowej:)


ocobiegatu

2010/08/22 21:29:53

Wracam z nordic-weekendu a tu tyle wpisow..
Alez się wynordicowałem..:). Czepiak – NW trzeba załapać jak zupę pomidorową itp..:).
Więc inaczej dla każdego , jednak im wyższe pochylenie tym jakos lepiej pasuje. W pewnym momencie było niemal jak w reklamie internetu- no jak , widzieliście reklamę NW u dentysty ? no raczej! no to jej juz nie będzie ..a co bedzie ? a to ja już Wam pokażę…:). Niestety pokaz chodu sportowego się nie udał…Komentarze – dziwne to zwłaszcza jak wykonuje to facet były łagodne..:). Później sprobowałem pojsc chodem sportowym z kijkami – nazwany zostałem hybrydą..- czyli chyba sportowo to komplement..:). Corvus – mam więc chętnego na pólmaraton..Biegofanka była chętna ale mąż nie pozwolił…:). Biegofanko – chwała za wspomnienie o chodzie sportowym – masz u mnie piwo po MWroc..:0
Szczegóły półmaratonu przedstawię wkrótce. Mamy PB bieg nad Wartą , kilka dzikich tras w puszczy kampinoskiej , niedługo pwenie jakies 100km z pocżatkiem na Ursynowie będzie – trasy biegowe się nam rozwijają..:)


piotrek.krawczyk

2010/08/22 21:53:18

SFX – tyle razy Ci mówiłem: uspokój się! 🙂
Co do samiczek, to dziś zrobiłem 700 km po Nią na Roztocze i z Nią z powrotem. Na Roztoczu moja Jakże Piękna Żona jakże pięknie grała przez tydzień na światowym złocie grających inaczej. Tabor w Szczebrzeszynie, jak ktoś ciekawy…
A Dziki doszedł do stówki tygodniowo. I to wyglada tak, że do 7 km bardzo wolnym biegiem znieczulają się przywodziciele, a potem pogoń za sensownym tempem średnim treningu. Od około 16 km mogę już wszystko. To wczoraj na 23 km ostatnie sześć po 4’20 jak, nie przymierzając, Tarantino. Na MARATONIE WARSZAWSKIM Dziki serwuje noclegi! W dwóch placówkach: 15 i 25 minut komunikacją od startu. Kuchnia, prysznic, internet, swoboda, potrzebny tylko spiwór. SFX jest już stałym rezydentem – gospodarzem od zeszłego roku. To pa. Dxiki


ocobiegatu

2010/08/22 22:30:38

jednak ,filmowo przynajmniej, najpiękniejszy , romantyczny powrót do żony był w filmie Mela Gibsona – Apocalypto – jakos tak…
Piękny bieg przełajowy , ze sprintami (ucieczka przed pumą) , siłą biegową (drzewa), skokiem do wodospadu i innymi atrakcjami…Każdy biegacz powinien to obejrzeć – polecam…
Dosyć okrutne , to fakt , indianin ścigany przez majów został ugodzony najpierw przez dzidę , biegał pokrwawiając…na koniec też dostał strzałe w szyje , przetrwał i wydobył żonę z 20-metrowej dziury zalewanej właśnie przez burzę , w dodatku żona urodziła w tej wodzie dziecko – piękne rzeczy – nie dacie rady takich rzeczy zrobić..:) Bardzo oryginalny biegowo film – jeśli ktoś zna inne biegackie filmy to please podajcie nazwy….
Byle nie „Maratończyk ” – bo nudny zstasznie..:)


czepiak.czarny

2010/08/22 22:31:31

Biegofanko, odpoczywaj, dużo zdrowia życzę i spokojnego powrotu do biegania nie na oparach, a pełnym baku 🙂

Boryka się.. Jest niereformowalna, chciała więcej, to ma.. Napisałabym mniej delikatnie, ale wrażliwi tu są.. Podreptałam 1,5 km i piechotą wróciłam do domu1. Trudno. Najwyżej będzie Piła. Tzn. marzę o tym, by przebiec Piłę, jeśli nie uda się zostaje jakaś połówka w Wielkopolsce.. I Oco-półmaraton, ale daleko.. W ub.r. podobna przyjemność oznaczała miesiąc przerwy, ale początkowo chciałam ból rozbiegać.. Nie dam się, nie mogę, ale tyle czasu nie mam..
Nadzieja nr 2 w nowych butach, niech sprawią cuda.

Oco, jesteś za młody na przejmowanie się komentarzami 🙂 Dorwałam środową (?) gazetę, i ta zupa ma mieć jakąś bazę z łokciami itd. Przy okazji wyszło nieuctwo, czyli kijki trekkingowe pomyliłam z kijkami do NW.

Sfinks, pięknie się sponiewierałeś. Gratuluję.


pict

2010/08/22 23:02:09

Ja dziś pierwszy raz po „rozcięgnie” 7,5km po lesie i… super. Nic nie boli. Bieg był wprawdzie dość wolny – 5:00 min / km – ale ostatnie 500 m pobiegłem sobie dość szybko (4:00). Jutro znów biegam i jak znów będzie ok to wracam do ostrych treningów 😉

Mam pytanie do Dzikiego – speca od natural running – co sądzisz Piotrze o sensowności rozpoczęcia przygody biegania boso od biegania boso po bieżni poliuretanowej? Ma to w ogóle sens?


czepiak.czarny

2010/08/23 00:05:30

Oco, jeden z moich ulubionych biegowych cytatów, który kiedyś namolnie wrzuciłam, pochodzi z zupełnie niebiegowego filmu, czyli „Chungking Express” Wong Kar Waia. Leci tak: „Chodźmy pobiegać? Znowu porzucona? / To dlaczego chcesz pobiegać? / Wyścig?! Bieganie to czynność bardzo osobista i nie lubię robić tego w towarzystwie. Zapomnij o tym. / Wszyscy przeżywamy momenty kryzysów sercowych. Mam złamane serce – idę pobiegać. Bieganie powoduje ulatnianie się wody z mojego ciała. Nie pozostaje mi już jej wtedy na łzy.”
Tak bardzo, bardzo biegowo: „Spirit of the Marathon”.


sfx

2010/08/23 08:30:52

Oco, jako że jesteś kibicem i profesjonalnym praktykiem chodu, a teraz udałeś się na fantastyczne hybrydowanie, więc i NW jest Ci bliski to powiedz:

Skąd w NW pojawia się tyleż ambicji co chciwości… czyli dlaczego w zawodach Ci co chcą wygrać zaczynają lubić bieganie? I to w walce o byle pietruchę.
Co ciekawe zazwyczaj nie dotyczy to tych, którzy faktycznie lubią NW, ale dla rekreacji (mimo swoich startów), a nie rywalizacji (mimo, że w jakimś stopniu rywalizują).

Dziki, dzięki za utrzymanie mnie w roli gospodarza 🙂 i to nawet w obliczu Twojej oficjalnej i niemal przesądzonej przegranej ze mną na MW.


ocobiegatu

2010/08/23 09:25:28

sfx – rozumiem Twoje rozterki bo akurat w okolicy Koszalina to popularne mocno – Przylesie Koszalin ( pan Bierkus) , nie wiem czy aby Barbużyński , znany chodziarz , co szaleje teraz w NW nie jest z tych okolic..
W zasadzie , jesli ta dziedzina bedzie bardziej obfitowac w zawody , to bedzie opanowana przez chodziarzy – i tu moja szansa..:).
Kijki sa zbednym balastem , chodziarz robiący NW będzie robił wszystko aby sprawic , ze te kijki najmniej mu przeszkadzaja. Ja kupilem kijki teleskopowe aby robic zyciowki w NW zima..:). Po prostu musze tak dobrac ich dlugosc aby za bardzo nie przeszkadzaly…
Chodziarz na NW rzeczywiscie jest jak hybryda ..:).
Sfx – brales udzial kiedys w NW i napisales ,ze masz szanse na mistrza – to prawda , wielu biegaczy gdyby sie chcialo wziac za kijki , z dobra wydolnoscia – wygrywalo by zawody…
Rekreacyjnie to ok. dla biegacza w okresie kontuzji tez , bo mozna mocno pracowac rekami. Rehabilitacja dla niesportowych tez . Niepotrzebnie jednak sie robi taka otoczke ekonomiczna…
A zawody NW ? to zagadka , ktora bedzie chyba niedlugo rozwiazana.
Ja mam znajomych co robia NW codziennie …czyli 7 treningow w tygodniu.
Ja im mowie ,ze to tylko I strefa , tetno nie przekracza powiedzmy 70hrmax – ich to nie interesuje. Dla mnie po plaskim chodzic z kijkami w wolnym tempioe – w ogole nie pasuje. Jesli juz , jesli ma byc jakis pozytek i radocha – to przejsc sie na maksa te3- 5km w NW – jako hybryda..:). Wlasnie w tygodniu mam zamiar sie przejsc na maksa 3km , jako hybryda – tylko najlepiej w deszczowa pore aby ludzie nie widzieli bo sie wystrasza…:)

]]>