Komentarze do: idą święta ../../2010/09/ida-swieta/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2010/09/ida-swieta/#comment-351 Mon, 01 Apr 2019 02:48:35 +0000 ../../ida-swieta/#comment-351 sfx

2010/09/20 20:50:17

Życzę więc szkielet tobie bogatej choinki w piątym dniu jesieni. Sobie również.
No i PolskoBiegającym fanatykom 🙂
Oraz wszystkim innym, którzy biegną.


pict

2010/09/20 21:09:21

Tak, tak – dokładnie tak samo to czuje, mimo że ja biegnę Warszawę „treningowo” prowadząc świdnickiego barda Janka Kondraka w jego maratońskim debiucie. jak ktoś zobaczy na trasie faceta łudząco podobnego do Chrystusa, to proszę mu mocno debiutować – ja będę biegł obok z butlą izotoniku, a biegniemy na 3:30.


marsikor

2010/09/20 21:23:54

A może dasz radę? Pogoda zapowiada się świetnie. Z tego co pisałeś wynika, że przygotowania miałeś inne niż wcześniej. To na pewno dało Ci nowe możliwości. Tarahumara startują powoli, a potem przyśpieszają tyle ile trzeba do zwycięstwa.
Japoński pisarz H.M. wyraził by to może tak: „Tańcz, powiedział Człowiek – Owca. Tańcz jak najpiękniej. Tak, żeby wszystkich zachwycić.”
Ja życzę powodzenia!


biega_czu

2010/09/20 21:29:59

sfx – szacun dla Twojej czujności. Znowu jesteś pierwszy! 🙂
Zapowiada się kolejny fajny tydzień, którego ukoronowaniem będą emocje związane z maratonem w Warszawie. Będę trzymał kciuki. Dzisiaj zgodnie z planem wyszedłem na podbiegi. Kołczu na początku BPS-u zachęcił mnie, żeby poszukać konkretniejszej górki niż ta na której biegałem wcześniej i udało mi się taką dopaść. Mam tu ponad 200 m. podbiegu i ok. 22-23 m. różnicy wzniesień. Stromo. Bałem się, że po wczorajszej wyprawie wysokogórskiej w Bytomiu będę miał dzisiaj problemy 🙂 Ale okazało się, że wciąż mam parcie na górkę 🙂 Udało się zrobić 8 równych i żwawych podbiegów.
Pozdrowienia!


alena_wro

2010/09/20 22:23:39

zycze zebys zapomnial zegarka, zebys nie mogl przeliczac, kalkulowac czas, wynik w trakcie biegu, tylko dal z siebie wszystko, zebys sie delektowal biegiem, zmeczeniem, wlasnym cialem..i zeby sie udalo.


basdlamas

2010/09/20 22:38:22

Aż się poczułem świątecznie…tylko śniegu jeszcze brakuje:)). Faktycznie coś w tych porownaniach jest .. dla mnie wszystkie starty to tak jakby bylly moje urodziny :).
Dzisiaj 6km takie nie planowane w tempie 4:10 bo mi sie zabrało na szybsze bieganie ale już jutro wybieg 10 km + 4×100 sprint. Ale dzisiaj byłem w nowym klubie fitness na Indoor Cyclingu i całkiem całkiem jak na tą naszą pyrlandie.

A Poznański Maraton coraz bliżej…:)


johnson.wp

2010/09/20 22:50:50

Wojtku – czuję, że idziesz drogą miecza, jak inny Japończyk na M. Radość z walki…

cze-cza – propozycja slasha (tempo 5:50) jest przyzwoita. Mogę przestać się martwić czyjej opiece powierzasz swoją życiówkę. Gratulacje za ostatnią!

kalabris – robisz wrażenie! Czarujesz jak Harry Potter. Wiem co mówię, właśnie oglądałem V część. Pokonałaś rozpacz i zwątpienie, i to w jakim stylu! Pozdrowienia dla P. – jest w mojej lidze:)

biega_czu – dobrze że zostawiłeś sobie mały zapasik, bo dzisiejsza forma oznacza, że koniecznie musisz poszukać czegoś płaskiego. Jakie najbliższe plany?

biegofanko – wygrzej się teraz, to się zdarza po takim wysiłku. Ja teraz kończę kasłać po swoim. Pamiętaj, że czekają Cię kolory jesieni!

SFX, slash – po prostu trójkołamacze…


quentino-tarantino

2010/09/20 22:56:20

Wodzu – ładnie posiane Twe słowa o tej walce w kolejnej straceńczej próbie…piszę straceńczej bo Ty ciągle przed każdym maratonem jesteś jak pilot kamikadze…
Pamiętaj jednak, że nie każdy z nich zdołał trafić w cel (okręt wroga)…ja tak po cichu liczę, że „któregoś maratonu” znienacka trafisz w ten cel i…przeżyjesz lot 😉

Bieganie jest lasem a maraton choinką…


biega_czu

2010/09/20 23:51:43

johnson.wp – najbliższy w miarę płaski jest… maraton w Poznaniu 🙂 To mój główny jesienny cel w tym roku.


czepiak.czarny

2010/09/21 02:06:30

Wojtku, aż mi się trójkowy Karp załączył, a dopiero wrzesień 🙂 Pisząc sms przed Piłą zatytułowałam go świętowanie czas zacząć i coś w tym świętowaniu jest. Mi buzuje w głowie, i nie mogę się doczekać poznańskiego asfaltu 🙂
Człapiąc dziś spotkałam chłopaka, który popełniał 4 godzinne treningi z 60 km przebiegiem, życiówka 2.35, może to był słuszny kierunek?

Biega_czu: a połówka w ten weekend w Zbąszyniu? Miałam tam poprawiać Piłę, ale odpuszczam i robię długie.

SFX, piszczele bolały też rok temu, więc ta teoria u mnie się nie sprawdza. Przepis na moje problemy piszczelowe (sprawdzony!): za dużo górek i przewyższeń, za mocno atakowane, za duży skok kilometrażu, za szybko robione szybkie, za duży skok wagi in plus. 4 w 1.
Pomaga rozciąganie i solidna rozgrzewka, mp3 na początek, żeby czymś zająć głowę, a nie bólem. Mija samo po którymś kilometrze. Dla mnie to przeciążenie, na który pomógłby odpoczynek, a nie okostna.
Rady co do górek postaram się wykorzystać już niedługo.

Biegofanko, dziękuję, kuruj się i nie martw o bieganie, za chwilę wrócisz na ścieżki.


czepiak.czarny

2010/09/21 02:17:55

Od popołudnia wiedziałam, że mam wolny czas od 18 🙂 To przed 19 wyszłam człapać.
Bilet do Poznania odebrany, 35 padła, ale zaliczam jako 30 z okładem.
3 k rozgrzewki (znieczulenie piszczelków) + 30k po śr. 6.28-6.30/km + 1,5 k po 5,24 i człapanie do domu już bez Gryzeldy.
Prędkość od 7/km na pierwszym (bolą okrutnie piszczele, na serio nie dam rady wolniej!) do 6.09 w ostatnim, od 20 km nieco, odrobinkę szybciej. I na 17km niespodziewane 6,06/km, ale to efekt spotkania i rozmowy na temat moich treningów, warto było przyspieszyć. Więcej grzechów nie pamiętam. Jadłam i piłam. Śr.HR z 30 właściwej – 151, dla mnie jak spoczynkowe 😉 Naturalne zwyżki przy człapaniu w nieoświetlonej części wokół Arkonki, ale mam niemiłe wspomnienia.

Żadnych odmiennych stanów świadomości po przekroczeniu tej granicy nie zanotowałam 🙂 I dobrze.


czepiak.czarny

2010/09/21 02:21:12

Skoro każdy prowadzi tu swojego bloga, to trzymajcie dziś kciuki po południu i wieczorem, proszę mocno.


sfx

2010/09/21 06:43:56

czecza… będę trzymał.

zbliża się moja gorączka przedstartowa. mam ją zawsze, ale chyba tylko przed maratonami. taki stan nerwów na najwyższym poziomie i obawa przed biegiem. mówiliście o głupawce? niech i tak się to nazywa. znowu czuję niemoc.
ostatnie kilometry przygotowań i szukanie dziury w całym. teraz każdy trening oznacza myślenie o moim przekroju przygotowań. rozmyślam jak to było jeszcze dwa roki temu. jak to fajnie było biegać wolniej. nie myśleć o abstrakcyjnych rezultatach.

dziś i jutro odskocznia (choć lekkie treningi też się jeszcze pojawią)… mamy dwa gimnazjalne mitingi. znowu popatrzę na młodzież, która sunie po bieżni jak samochody wyścigowe i skacze jak gazele. mają możliwości.


kalabris

2010/09/21 08:17:27

kochani! ależ tu się zrobiło gorąco chociaż choinkę przywołaliście…
dziękuję wszystkim za gratulacje – Johnson – trafiłeś w 10 – tak – pokonałam zwątpienie i rozpacz, użyłam swojego charakteru. Bo żeby biegać długie dystanse to trochę chyba trzeba go mieć..
taaak.. ja też czuję, że zbliżają się Święta, a zwłaszcza gdy pod jednym dachem jest dwóch biegaczy – wszystko(?) zaczyna się i kończy obecnie na tej aktywności. Po Gnieźnie wczoraj rozwój infekcji, ale – albo ona mnie albo ja ją. Nie żebym polecała ten sposób, trzeba znać swój organizm. Poszlismy wieczorem i machnęliśmy jakieś 1:40 w tym ładne podbiegi. Normalnie fruwaliśmy!


torex

2010/09/21 08:24:06

A ja gorączkę maratońską mam już od tygodnia, a po wczorajszym odcinku dopadły mnie jeszcze dreszcze. Zostało 2 treningi, w sobotę rozruch, a w niedzielę rano znowu stanę na starcie. Ależ nie mogę się doczekać!


kalabris

2010/09/21 08:26:27

Wojtku, nasz Przodowniku Pracy. Przypomniał mi się jeden z moich ulubionych fragmentów z „TakaChmara” (dzięki Que za to okreslenie, już weszło do mojego słownika) – „Słuchaj – powiedział – Mam dla Ciebie złe wiadomości. Nie wygrasz tego wyścigu. Bez względu na to, co się stanie i tak spędzisz na szlaku cały dzień, więc lepiej się odpręż, wyluzuj i zacznij czerpać z tego radość. Zapamiętaj moje słowa. Jesli zamiast poczucia przyjemności pojawi się poczucie pracy, będzie to oznaczało, że za bardzo się przejmujesz” Ale Ty to wszystko masz. Całą tę radość,która i nam się udziela


kalabris

2010/09/21 08:30:10

Biegofanko – łączę się z Tobą w bólu chorobowym. Trzym się!
Czepiaku czupurny – jeszcze raz gratulacje. Czuję, że wkrótce dasz czadu


quentino-tarantino

2010/09/21 08:52:45

GaPa czyli Głupawka Przedmaratońska…chcieliście to macie:-) sfx, torex – u mnie pojawia się regularnie na kilka dni przed maratonem więc teraz mam luzik bo Dębno jest jeszcze za siedmioma górami i za siedmioma puszcza-mi (ciśnienie).
W pełni Was rozumiem. Ostatni tydzień przed to u mnie prawie Wielki Tydzień Kryzysu Wiary…rozdrażnienie, zwątpienie, obawa no i te motylki w brzuchu o których kiedyś pisałem, że wersja dla pań ale u facetów też tam coś fruwa…

biegofanko – tylko spokój Cię może uratować. Podejdź do tego w ten sposób – Ty swój cel na tę jesień już osiągnęłaś – Wrocław! Teraz – nie nerwowo, luzik. Ścieżek biegowych nie zwijają wraz z pierwszym opadającym liściem…


slaszldr

2010/09/21 11:20:00

wczoraj po rozgrzewce (3km) i przed schłodzeniem (3km) akcencik 10km.
Wg planu było do HR 88 procent maksa i około 90s do 120s gorzej niz na zawodach.

Wyszło około 44 minut sam po ciemku z czołówką (pierwsze bieganie z czołówką po lecie) w tzw. II zakresie. Poczucie dużego luzu, i tego że to było łatwe i dla płuc i dla serca i dla głowy.
Srednia kadencja 92 (oczywiście, że podwójnych kroków).

Łamanie 3h – to dla mnie tylko marzenie, nie jestem gotowy, ale jeśli wyczuję szansę do pójdę na całość. Mentalnie jestem gotowy aby musieli mnie podłączyć do kroplówki z czymkolwiek na mecie.


quentino-tarantino

2010/09/21 13:03:58

slash – masz we mnie wiernego kibica łamania Twojej trójki. Liczę na to, że po biegu w Dębnie gdy Cię zapytam – Jest ok? Nie odpowiesz mi – Qrevsko daleko od ok. 😉


quentino-tarantino

2010/09/21 13:15:57

W poszukiwaniu straconego crossu…

Dziś rano miałem dwa zadania:
– roztruchtanie prawej stópki – nie jest źle ale do pełni szczęścia ciut brakuje…
– poszukanie w moim płaskim lasku terenu pod mini krosik – rzecz zaniedbana od początku biegania…a potem „musicie” znosić moje texty na blogu w stylu – Znowu były podbiegi na trasie. – Kto widział robienie Rzeźnika w środku miasta…i tak dalej…
Postanowiłem, że od listopada wrzucam do treningu „cuś” krosowego…
Znalazłem taką mini pętelkę ok. 1,5km – kilka podbiegów, zbiegów i prostych. Żadne tam wDolemity czy inne Piramity ale podmęczyć się można czego dziś lekko posmakowałem buciorskim jęzorem.
Wyszło 11,5 km – tempo 5:30 + kilka przebieżek. Czyli grzecznie – statecznie.


ocobiegatu

2010/09/21 13:34:49

Kalabris – nieco spóźnione gratulacje. A widzisz , że nie zawsze musi byc ostro do przodu..To jak na giełdzie , trend rosnący ale musi być korekta techniczna dla zdrowia..:). Nie jest tez dobrze szybko szczytować dla kobiety, można tez powiedzieć..:).
Wojtku – gratuluję tego 18.30 no i dla mnie święto na blogu bo jest o biegu tempowym..:). A więc można pobiec w treningu szybciej jak w zawodach. Jak tu jestem dwa lata na blogu to nie pamiętam czegos takiego aby Wojtek , czy jakiś blogowicz napisał , że zrobił tempo-bieg ale bez żadnych kombinacji typu – 3 przebieżki.
Albo skleroza już bierze..:).
Oczywiscie tu mowa o biegach podprogowych na prawie maksa . Z pozostawieniem minimalnego zapasu. Ja na moim poziomie i niskim kilometrażu …5km tygodniowo w tym roku hihi..:)..to nie musze stosować żadnych interwałów , kilometrówek itp.
W kros bardzo bym wierzył , nie tylko ,że to a la Kenia , ale jest w tym coś naturalnego. Niestety u mnie w parku górki szukać ze świecą..
A o tajemnicach 30-letniego oco-biegów już jutro wieczorem…:).
Muszę trochę podwatować , jak zapowiedź dobrego filmu …:)


ocobiegatu

2010/09/21 13:38:08

będzie o tempo-biegach , o teorii m.czasów , o oco-trick na tempo biegu , będzie ciekawie..
mam nadzieję oczywiście …:)


quentino-tarantino

2010/09/21 13:38:09

ocochodzitu – ocochodzitu? 😉


ocobiegatu

2010/09/21 13:41:12

o tempo , tempo – zapomniany , nie szanowany przez biegaczy środek treningowy..:)


ocobiegatu

2010/09/21 13:49:28

oczywiscie nie uogólniam , np. mąż biegofanki uznaje tylko tempo jednak gdziekolwiek się zaglądnie np. na biegajznami bieganie.pl to widać bezustanne kombinacje jakie odcinki , po ile , jaki odpoczynek itp. A jak nawet jakies tempo to na koncu mobilizująca przebieżka jako obowiązaek..:)


slaszldr

2010/09/21 14:57:57

znalazłem w swoich notatkach biegowych w zakładce 29 Flora MW, czyli z przed 9094km w moim przypadku.

Zawodnich WS aka Szkielet aka qołcz

do 10km: 3’57”
od 10km do półmetka: 4’03”
od półmetka do 30km: 4’05”
od 30km do mety: 4’27”

a inaczej
I połowa po 4’01”
II połowa po 4’18”

całość po 4’09”

Q-rcze nie idz tą drogą, Życzę negativ splits w czasie święta.


tomikgrewinski

2010/09/21 15:32:32

biega_czu kalabris
gratuluje wam swietnych wynikow!
ja w niedziele pobieglem połówke w łowiczu – czas 1.58.53
czyli o 2min gorzej niz 2 tygodnie wczesniej w sochaczewie
chyba troche za szybko jak na moje mozliwosci zaczalem i na 18k tetno bylo na poziomie 190!
wynik gorszy ale i tak jestem bardzo zadowolony ze w 2 tygodnie przebieglem 2 półmaratony 🙂


wojciech.staszewski

2010/09/21 15:59:30

slasz, ta……
pamiętam tamten maraton. na 26. km czekała na mnie MSŻ na rolkach. wtedy przyspieszyłem. o 3-4 km za wcześnie. wyprzedzałem ludzi, miałem rywala w walce o pierwsze miejsce w klasyfikacji dziennikarzy Marcina Drogoroba, on mi uciekł na półmetku, a ja go przeszedłem na 29. kilometrze. prułem jak natchniony, może nie poprawiając średniego tempa, ale pozycje na pewno.
starczyło do 39. kilometra. potem zwalniałem, wyprzedziło mnie paru znajomych, Darek Rosa, który skończył dwie minuty przede mną. a na kilometr przed metą przeszedł mnie Drogorób. nic nie mogłem zrobić.
ja nie umiem biegać z negative splitem. zdarzyło mi się to trzy razy w życiu, z czego tylko raz w biegu na serio. ale nie chciałbym tyle tracić.
mam z tego naukę: nie próbować przyspieszać przed 30 kilometrem.

tomik – i co w tej sytuacji z całymmaratonem? teraz, czy spokojnie na wiosnę?

czepiak – za co trzymamy kciuki wieczorem?


ocobiegatu

2010/09/21 16:10:00

dla mnie też negative split absolutnie nie leżą, bo źle działają na główkę u mnie, nigdy nie udało mi się zrobić życiówki z tym – ani w bieganiu ani w chodzie ani w kijkach ..:). Ale to o 5-21.1.
Tomik – gratulacje , zdaje sie masz podobne podejscie do mojego – powolne poprawianie sie.
Quentino – sama PB Ci podpowiada – Kalisz 3.10 na dychę , trasa prosta jak diabli , płaska nie wątpię , atestowana , nabiegana w zeszłym roku I miejsce na 29.58 co brzmi b.zachecająco no i 30 letnia tradycja..


corvus78

2010/09/21 16:12:02

Fajka z przyjemnością posłucham wspomnianej przez Ciebie audycji; dziękuję;

Kalabris gratuluję
Biegofanko, każdy chce żyć nawet taki wirus czy bakteria, dlatego ewoluuje by nas dopaść i osaczyć, wygrzej się pod kołderką i powrócisz silniejsza;

Wojtek wg profesora Noakesa musisz uwierzyć, że życiówka jest w Twoim zasięgu, tylko wówczas ją pobijesz, czego Tobie życzę;

Johnson gdzie można poczytać relacje z B7D i kiedy twoja zostanie opublikowana? Mam nadzieję, że z zębem już wygrałeś;

Tomik niestety jestem mało doświadczony (startowo to już zupełnie początkujący) ale chyba nie na każdych kolejnych zawodach udaje się pobiec szybciej, to było by zbyt proste.

Kto z Was był wczoraj na koncercie Stinga?
po 20 stwierdziłem, że jak mieszkam 1 km od stadionu to głupio było by nie pójść i chociaż przez chwilę nie posłuchać; do stadionu dotarłem około 20:45 i byłem pozytywnie zaskoczony jakością dźwięku za 2 trybuną; coś tam się kończyło i o 20:50 usłyszałem Shape of my heart. Dla przypomnienia link do jednego z ciekawszych wykonań tej piosenki http://www.youtube.com/watch?v=DpYYJgvgDmo
a jak słuchamy Chrisa w Bostonie to polecam jeszcze http://www.youtube.com/watch?v=m8NN4fpdm40 oraz
http://www.youtube.com/watch?v=jZWRp4UqyRo
proszę posłuchajcie jeszcze trąbki Roberta Wyatta od 5:38 http://www.youtube.com/watch?v=1PUJ1spJ3lE&feature=related oczywiście polecam cały utwór
życzę miłego słuchania


quentino-tarantino

2010/09/21 16:17:00

oco – z Kalisza zrezygnowałem bo trasa absolutnie nie płaska – pisałem o tym parę dni temu: 2,5km pod górkę, 2,5 z górki no i znowu to samo…normalnie skończyłbym jak wyrolowanykaster…
Już się w tym samym terminie zarejestrowałem na BiegnijWarszawo. Dziki opisał mi szczegółowo trasę, podbieg jest ale jak przeżyję to pewnie dobiegnę z 10 sekundową życiówką 😉 BajDeŁej – Dziki wysłałem maila „w sprawie”.

I Tomik się znalazł 😉 Gratulki!


tomikgrewinski

2010/09/21 17:00:48

krótka rozmowa z wojtkiem i potwierdzam poznan!
poznawczo i z wielka ochotą 🙂


corvus78

2010/09/21 21:00:01

no to dzisiaj wieczorem było wyprowadzenie czołówki na spacer i cross/podbiegi; chyba czuję progres, to fajne uczucie, tylko żeby się nic nie zepsuło spokojnej nocy


corvus78

2010/09/21 21:04:26

mam jeszcze jedno pytanie, które zadał mi mój biegający Szef: gdzieś wyczytał, że to nie długie wybiegania spalają tłuszcz i „odchudzają”, tylko krótkie i intensywne bieganie??? co to za metoda?, chyba kiedyś też coś czytałem na ten temat, ale już niestety nie pamiętam
proszę o pomoc, może jakiś link; z góry wielkie dzięki


ocobiegatu

2010/09/21 21:10:06

Szkoda mi tej pogody i juz jutro rano wyruszam na, jak to mówię – kacje. Tempo-run nie w modzie na blogu więc bez sensu pisać bo większość pomysli – pchmt- to takie moje określenie, może nie tylko moje ..:).
Acha – kacje czyli (kac)(je) – kac po tych litewskich a je kartacze..:).
Czyli wakacje all inklusive u rodzinki na suwalszczyźnie a na pewno nie tylko tam..:).
Szkoda , że nie będę raczej mógł oglądac online wyników na MWawa ale życzę powodzenia dla startujących a dla trenujących aby też był fajny KONIEC LATA… 🙂


ocobiegatu

2010/09/21 21:15:43

corvus – hiit – kliknąć na yahoo high intensity interval training – są tony materiału na temat ale ja w to nie wierze na podstawie własnych doświadczeń – tam piszą same cuda , że sie zrobi trening mocno intensywny w 10 minut a pozniej spala sie tłuszcz dalej prze 24h . Moze i tak ale ja tak nie trenuje tj. nie trenuje interwałów. Podobno to rewolucja w zapatrywaniach na spalanie tłuszczu , cos w tym jest ale do tego trzeba dojśc. Ja jak biegam same intensywne biegi albo robie chody to waga jednak mi nie spada..


basdlamas

2010/09/21 21:26:32

corvus – hmm bieganie odniosę do Indorcyclingu. Na spalanie tkanki tłuszczowej treningi są dłuższe o równym tempie w stałych pozycjach. Sądzę że odnosi się to także do biegania, krótkie – intensywne treningi chyba nie zadziałają…..ale to może mój brak wiedzy.


marsikor

2010/09/21 21:32:33

Oco – jak to nie w modzie! 5 na maksa to jest fajne co jakiś czas. ale długo powoli też. Ja tam lubię też takie różne kombinowane interwały co ci nie leżą. Pisz, pisz.


ocobiegatu

2010/09/21 21:35:52

hiit super krótkie i intensywne treningi zgodnie z badaniami naukowymi to giga spalanie tłuszczu po wysiłku – PEFL – post exersice fat loss.
Jednak te badania nie uwzględniają , że po takim wysiłku czujemy wilczy głód i taki wysiłem z nadmiarem niweczymy ..
Więc lepiej już późnym popołudniem zrobić sobie te 25km , wrzucić sobie coś na „okno węglowodanowe” po i pójść od razu spać – efekt murowany..:)


torex

2010/09/21 21:46:53

Tomik: jedyna słuszna decyzja, gratuluje! i zaraz po MW zaczynam trzymać kciuki za wszystkich w Poznaniu.

A mi zostało tylko 1 treningi, i rozruch 😉


corvus78

2010/09/21 21:48:25

Oco wielkie dzięki za wyczerpującą odpowiedz, Bas również dziękuję, jutro przekażę biegającemu Szefowi;
Oco życzę pięknych wakacji, tylko uważaj na wątrobę, bo w niej nasza siła, czyli glikogenu, (choć ostatnio intensywnie się nad tym zastanawiam, rozmawiam ze znajomymi fizjologami i biochemikami od ludzi, bo niestety ja coś wiem, ale o wątrobie przeżuwaczy-jak będę wiedział coś co nam może się przydać to się chętnie podzielę), może coś osłonowo łykniesz podczas Twoich wakacji; wstrząs elektrolitowy/odrobaczenie/reset raz na jakiś czas pożądany


ocobiegatu

2010/09/21 21:48:51

marsikor – będą zimowe wieczory to pomęczę może o tempo-run na podstawie 30-letnich doświadczen..
Na razie czuje sie tu jak misjonarz wśród dzikich..zwolenników interwałów,bnp, kilometrówek i przebieżek..:). Niebezpiecznie, lepiej nie ruszać tematu ..:).
Więc baj , baj ferajno ,co prawda baj w moim słowniku znaczy biegacz z kontuzją b-aj ..:) ale nikomu tego nie życzę.. no może więc adios..:)


ocobiegatu

2010/09/21 21:54:58

corvus – dzięki za życzenia ale na suwalszczyźnie nie da sie nic łyknąć na wątrobę , tam są takie klimaty , że trzeba sie pogodzić ze stałym procentem 0,2-0,5 średnio we krwi…:). NIe wyobrażam sobie abym tam był u rodziny a na obiedzie i nie stało zero pięc el na stole… ;). Nie jedzcie na suwalszczyzne, to nie dla biegacza..:)


marsikor

2010/09/21 21:58:22

To adios. Ja już się ładuję bananowo na niedzielę 🙂 I jeszcze pogłówkuję nad Twoim wzorem na ścianę z przed pół roku.


corvus78

2010/09/21 22:01:49

Oco ja mam podobne przeżycia z moimi przyjaciółmi ze Śląska, jak przychodzę z problemem to zawsze pojawia się pytanie: usiądź, czego się napijesz i problem później się sam rozwiązuje, piękne to – niesamowici są;


slaszldr

2010/09/21 22:02:05

a ja wierzę w Negativ Splits.

Moje najlepsze dotychczasowe wspomnienie z maratonów asfaltowych (no bo biegowe wogóle to Rzeźnik rzecz jasna) to 30 FMW. A było tak

do 10km po 4’50”
od 10km do 1/2 po 4’42”
od 1/2 do 30km po 4’39”
od 30km do mety po 4’35”

lub inaczej
I połowa po 4’46”
II połowa po 4’37”

całość średnio po 4’41”

Od 10km do 30km utrzymywałem średnie tempo, pierwsza dycha spokojnie, a 1km w 5’00”. Ruszyłem ciut przed 30km. Dałem z siebie wtedy wszystko.
Ostatni kilometr w 4’00”.

PObiegłem już maraton szybciej ale tamten dał mi większą satysfakcję.

Oby w Dębnie było równie satysfakcjonująco.


marsikor

2010/09/21 22:18:28

Ja mam małe doświadczenie, ale też wierzę w malejące międzyczasy. I mi się świetnie sprawdzają. Jakbym ostatnią dziesiątkę pobiegł tak jak zaplanowałem, czyli 2 pierwsze kilometry po 5’50”/5’45” to myśle, że bym złamał 45 minut (wyszło 45’22) . Ale mój „pedometr+” mnie trochę oszukał i biegłem około 5’40” albo szybciej od początku i potem prawie spuchłem na ostatnich dwóch km i ledwo utrzymywałem tempo, a miałem zamiar przyśpieszać. Ale o maratonie to na razie sobie tylko mogę poczytać, więc już się nie odzywam.


quentino-tarantino

2010/09/21 22:28:54

slash – ładnie Ci to wyszło. Ciekawe jakbym skończył we Wrocławiu gdybym zaczął pierwszą dychę w 4’50”a nie w 4’37”…się nigdy nie dowiem 😉
A ja muszę wierzyć w Positive Speeds 😉


slaszldr

2010/09/21 22:36:41

que – ile jest ze startu MP na ulicę Kaliską 22 na piechotę?


quentino-tarantino

2010/09/21 22:48:31

slash – bardzo blisko – masz prostą drogę wzdłuż Malty aż do startu – niespełna 2km. Idealnie na mini rozgrzewkę w truchcie.


slaszldr

2010/09/21 23:01:59

a jak myślisz, jakby dwoje zaprzyjaźnionych biegaczy zamiast kolejkować do depozytorni po rozgrzewce spakowali ciuchy w mały plecaczek i przekazali innej dobrej osobie to było by OK?

tylko potem na mecie ten plecaczek musiałby czekać…
bo inaczej „gdybyś nawet uciekł do Indochin to nasz czarnuch zaczaiłby się na Ciebie w Twojej miseczce z ryżem”.


quentino-tarantino

2010/09/21 23:05:30

No problem, tylko pamiętaj, że w Indochinach dałbyś radę ale na Bora Bora to już moja jurysdykcja i tam jestem śmiercioodporny…
No i mam nadzieję, że w plecaczku będzie zegarek wraz z kangurkiem


slaszldr

2010/09/21 23:22:29

… na szczęście nie będziesz na nas długo czekał, zanim powiesz placek ze śliwkami będziemy (tu que wypowiada „placek ze śwliwkami”). – nie aż tak szybko ale równie szybko!


quentino-tarantino

2010/09/21 23:39:51

Tylko nie za szybko żeby nie skończyło się…
– Slash’s dead, baby. Polskie tłumaczenie:
– Slash zszedł – (z trasy), do baby.


slaszldr

2010/09/21 23:47:30

… a wtedy można dodać, gdyby nie zawiązał butów (rękawic) to by żył….


sten2007

2010/09/22 09:00:57

Wojtek – u mnie wczoraj ostatnie szlify przed niedzienym warszawskim świętem. 7×1000 w tempie 4:40 na przerwie 4:30 w truchcie. Bez problemów. Nie wiem co jest dla mnie większym wyzwaniem: złamać moje 4 godziny, czy wytypowane przez ciebie 4:02. Muszę policzyć, w którym miejscu będziemy biegli w przeciwnych kierunkach. To po to żebym mógł wznieść okrzyk pozdrowienia.


quentino-tarantino

2010/09/22 17:12:15

No tak, przez ostatnie 2 tygodnie nie można się było dopchać do blogowej klawiatury…
Maraton tu półmaraton tam…jak już nie ma życiówek to tylko quentino musi wierszówkę zaliczyć…;-)
Jutro bieg ciągły a dziś wróciłem po wielu tygodniach do domowej siłki. Niespełna godzina ze sztangielkami co by oprócz skóry i kości chociaż zaniki mięśniowe dało się zauważyć…

Czwartek po południu to zebranie poznańskiego oddziału u podnóża Trykających się Koziołków…będzie grzecznie bo Wielebny Johnson przypilnuje żeby małolaty (corvus i bas) wstrzemięźliwego quentina nie zdeprawowali procentowo.


biegofanka

2010/09/22 17:56:22

Bawcie się dobrze na spotkaniu:))


quentino-tarantino

2010/09/22 18:10:06

biegofanko – jak tu się z tą Bandą Czworga dobrze bawić…zero kobiet tylko same trepy biegowe w tym Pozku…
A skoro już o zabawie mówimy…nalewka już wchłonięta ?


biegofanka

2010/09/22 18:26:34

Przecież spotkanie towarzyskie tylko w męskim gronie, do tego biegowym, to dobra odskocznia…;) Co do nalewki… na dwa kieliszki jeszcze zostało… rzeczywiście bardzo dobra:)


corvus78

2010/09/22 20:17:34

kolejny odcinek Rozgrzewki
http://www.facebook.com/video/video.php?v=1569575208385
miłego oglądania


piotrek.krawczyk

2010/09/22 21:58:08

A my z Tatarantino jesteśmy już na „Sławek – Piotrek”! I mamy swoją tajną tajemnicę 🙂 Na razie przez fonię, ale przekonałem się i zaświadczam, że Tarantino istnieje naprawdę! Dotknąłem legendy 🙂 A kto nocuje na kwaterze u Dzikiego, ogłaszam czas i miejsce spotkania: Sobota, 25 września, godzina 18:30, Miasteczko Maratońskie przy klubie Warszawianka w hali EXPO przy stoisku TIMEXA. Do zobaczenia. Dziki


basdlamas

2010/09/22 23:11:25

Witam. Niestety mnie jutro nie będzie na spotkaniu bractwa pyrkowego…. 🙁 ale szczytny cel…. urodziny żony 🙂 wiec mam wytłumaczenie przed MASTERAMI PLASTERAMI.
quw – towarzystwo się nie podoba??? nie ładnie… a my takie fajne chłopaki jesteśmy 😛


slaszldr

2010/09/23 00:06:36

Dzisiaj biegałem tysiączki na sporej przerwie (100m marszu, 900m truchtu). Za to tysiączki nie wolniej niż 3’50” a przedostatni 3’44” ostatni nawet 3’38”
To dużo szybciej i luźniej niż 3 tygodnie temu. Warunki podobne, trasa ta sama.
Luźniej, oznacza to samo HR, a nawet niższe niż ostatnio, mimo, że wtedy wolniej było.

Na następnym bieganiu padnie 400km w tym miesiącu.


slaszldr

2010/09/23 00:13:12

te czasy niech nikogo nie zmylą. Jak mam w planie WB3 lub WT czy po ludzku szybsze bieganie krótszych odcinków to od rana czuję się niewyraźnie. Zmęczony taki, przerzuty, wypluty, słaby, stary, gruby. Myślę że nie lubię biegać i po co to trenowanie, że to już raczej ostatnie zawody do których się przygotowuję, że przecież tak pięknie by było biegać dla przyjemności, czysta rekreacja.

Zawsze tak mam!!! No chyba, ze w planie trucht to mnie nosi!!!

No więc taki stary, gruby i nieudolny ruszam do rozgrzewki.

Pełna tragedia, nogi jak szczudła, zmeczony jestem gdy przekraczam 6 minut na kilometr. Po 3km i rozciąganiu nie lepiej. Ruszam 1km. Ciężko, nogi nie chcą pracować, celowo nie patrzę na stoper (kilometrówki biegam na trasie oznakowanej co 100m). Dopiero po 1000m i co 3’46”. Wróciła ochota i radość biegania.

Dalej poszło łatwo.

Zawsze to samo, najgorzej zacząć.

Ale zadowolony dzisiaj wróciłem.

A z racji, że to tydzień wyluzowania bo w planie „tylko” 101km jutro wolne, czyli 1h rolek nad samym morzem.


biega_czu

2010/09/23 00:52:28

Wyszedłem dzisiaj na godzinkę i trochę po 19.00. Jak zwykle do lasu. Szybko zrobiło się ciemno. O tej porze roku i godzinie las to już nie nie jest miejsce dla biegaczy. Chyba, że dla tych co to wyprowadzają czołówkę 😉 Zrobiło się tak ciemno, że nie widziałem drogi pod nogami. W pewnym momencie aż podskoczyłem wystraszony, bo za mną zaświeciły światła. Co do cholery? – pomyślałem – przecież nie słyszałem, żeby jechał jakiś samochód. Nie jest dobrze. Obracam się… a to łysy wylazł zza drzew i blinduje ile tylko ma mocy. Jeszcze ze dwa razy dałem się tak nabrać 😉 A potem: przebiegające sarenki, świecące oczy w ciemności, trzaski w trawie i krzakach, cienie, które wyglądają jak ludzie, jakieś wycie w oddali i inne odgłosy… Włochy się jeżą! I strasznie i pięknie 🙂
Dobrej nocy życzę 🙂


sfx

2010/09/23 07:16:52

biega_czu
w trakcie nocnej, leśnej eskapady poczucie niepokoju jest niepokojące, ale łatwo się z niego wyzwolić.

„świecące oczy w ciemności, trzaski w trawie i krzakach, cienie, które wyglądają jak ludzie, jakieś wycie w oddali i inne odgłosy… Włochy się jeżą!”
a więc trzeba zmienić nastawienie na takie, że w nocy w lesie żaden zbir się nie zaczai (bo i czego by tam szukał), a w łeb można oberwać najszybciej na głównym rynku w mieście w środku dnia. zwierzaki wcale nie są tak chętne, żeby nas zeżreć, a dla nich to żadna różnica czy jest dzień czy noc – a więc tak czy inaczej mało prawdopodobna śmierć w objęciach jakiegoś potwora 🙂
fajowo jest dla mnie dostrzegać w czołówce te świecące spojrzenia… w dzień jest to niemożliwe


tomikgrewinski

2010/09/23 09:25:26

torex- dzieki
w niedziele trzymam za ciebie kciuki!
quentino- caly przyszly weekend jestem w warszawie,startuje tez w Biegnij Warszawo
wiec gdybys potrzebowal jakiejkolwiek pomocy w naszej stolicy to dawaj znac 🙂


quentino-tarantino

2010/09/23 12:25:25

tomik – wielkie dzięki! Na razie zawracam gitarę Dzikiemu, Piotrkowi w sensie 😉
Mój plan na szybką Wawę jest taki – Pobudka po 4 rano, pociąg, odbiór pakietu od Dobrych Ludzi, strata na starcie w 10 tysięcznym tłumie ponad minuty, próba zrobienia biednej życiówki i do domku.


quentino-tarantino

2010/09/23 12:27:24

bas – z całym szacunkiem dla Żony ale…jak można mieć urodziny o 17 gdy my się na Starym spotykamy!? Skandal to za mało powiedziane…jest do wyboru 365 dni by się urodzić a tu Taki „przypadkowy” wybór…;-)


quentino-tarantino

2010/09/23 12:40:49

Unlucky…
Zaplanowałem bieg lekko ciągły – ksywka WB2…
2,5 km po 5:30
10 km – po 4:30 ( ostatni km – 4:05 )
2,5 km po 5:40
Nie wiem czy jakieś choróbsko mnie bierze ale jeszcze nigdy po biegu nie byłem TAK osłabiony…w gorącej kąpieli sie prawie rozpłynąłem…Tragedia.
Teraz jest ciut lepiej bo po godzince 1 piwo-to-nic okazało sie nieprawdą. Bo 1 piwo-to-git…poprawia się ale, że w około wszyscy nadszarpnięci przez jesienne wirusy to i na końcu do mnie kostucha o imieniu Słabiucha zapuka…
Unlucky…
Całe szczeście, że pojawił się po WB2 na truptaniu do domu…mój stary znajomy sprzed paru tygodni piesek tyle radosny co i upierdliwy…zobaczyłem go z odległości 100m – papa mu się śmieje z daleka i zapierdala bo przecież parę tygodni się nie widzieliśmy…Sam się qrva prawie stęskniłem…
Tym razem była pani właścicielka, zaczęła przepraszać, że piesek taki słodki, że aż sie do mnie lepi…byłem grzeczny i zachowałem spokój tysiaclecia – wczoraj widziałem Dalajlamę we Wrocławiu więc „się mnie udzieliło”…
Trochę trwały negocjacje z lepidłem aby się odlepił ale na deser mnie pani podłamała…okazało się, że mój fan ma na imię…Lucky…Faktycznie farciarz bo go w doopsko do tej pory nie trafiłem…


biega_czu

2010/09/23 19:21:59

sfx – pobiegłem w las całkowicie świadomie 🙂 Wiedziałem co mnie spotka. A jeżenie się włosów jest całkiem ok 😉 A przy okazji wyszło niezłe tempo przy dobrym tętnie 🙂

que – też miałem takiego wielbiciela jak biegałem po lesie w zimie. Traf chciał, że zawsze musiałem się na dziada natknąć. Ten dziad, to spory buldożer obok którego występowała równie miła pani właścicielka. Zawsze skakał, chciał się przymilać i miał w d… moje chłodne spojrzenia i brak zainteresowania znajomością. Aż raz dostał w ryło jak już któryś raz skoczył na mnie i właścicielka nie reagowała i dał sobie w końcu spokój. Też już go dawno nie widziałem 🙂 A co do choróbska. To może nie jest choróbsko? Ja miałem to samo we wtorek. Poszedłem na stadion i już w trakcie biegania zacząłem „gasnąć”. Ledwie się dowlekłem do domu i już nic więcej nie byłem w stanie zrobić. Myślałem, że jakaś grypa i już po mnie. Poszedłem wcześniej wstać i na drugi dzień już było ok. W każdym razie trzymam kciuki. Będzie git!

]]>