Komentarze do: próg ../../2010/09/prog/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2010/09/prog/#comment-344 Mon, 01 Apr 2019 02:45:32 +0000 ../../prog/#comment-344 sfx

2010/09/06 18:39:48

Ciekawy i trafny wywód.

Nie wiem już sam czy te postępy, za których pochlebne opinie mnie grzeją dogłębnie… dziękuję wszystkim blogowiczom i szkieletowi też.

A co do wywodu, to te 3:52 na początku i 3:31 na końcu coś mi podpowiada. Podpowiada mi to, co wyjaśniałem już johnsonowi i que z mojej autopsji.

Jakiś czas temu spróbowałem pościgać się z kolegą. Spontanicznie. Zrobiliśmy 10k wolnego wybieganka… po 6/km, dobiegliśmy do leśnego stadionu i wpadliśmy na pomysł zmierzenia się na 400m. Wiedziałem, że jest szybki na krótko i wolniejszy na długo, ale miałem nadzieje… płonne… start. 100m jestem pierwszy spokojnie kontrolując własne tempo, na koniec wirażu kumpel mnie ścignął, i może gdybym odparł to bym dalej biegł… ale na 280m straciłem paliwo. On skończył w 1:09, ja nie dobiegłem.

Dlaczego?
Odpowiedź pojawiła się szybko… po analizie wcześniejszych interwałów… I potwierdza się zawsze gdy biegam tempówki.
Gdyby to 400m było poprzedzone dwoma czy trzema powtórzeniami… to na czwartym bym wytrzymał… może bym nie wygrał z rywalem, ale bym dobiegł tuż za nim.

Tak więc… chcecie się sprawdzić na szybkim dystansie?
Moja recepta… ruszcie wartko ten sam dystans raz lub dwa przed właściwym biegiem… nie nie… nie na maxa… ale tak żeby nam płuca porządnie przedmuchało i żeby serducho nam zabiło – u mnie to działa… i jak widać po naszym wodzu – u niego też.
Que i johnson zapowiedzieli, że przetestują.


sfx

2010/09/06 18:47:34

Coś zacząłem o postępie… Sam nie wiem już gdzie w tym bieganiu jestem.
Biegam tak krótko, że sam się przerażam.
W Pile biegłem już o 2 kilo większy niż wiosną w Krakowie… a życiówka padła naprawdę zaskakująca.
W lokalnym klubie we czterech robimy sobie typowania wzajemnych wyników… pisałem już o tym jak biegłem w Neubrandenburgu. Staje się to miłą tradycją i śmiechu jest przy tym, że hoho. Mój typ na siebie (dobrowolny, nie liczący się do ostatecznego wyniku w typowaniach :)… 1:29:30… nie sądziłem, że da się pobiec szybciej.

Szkielet… wyjaśnij mi więc jak to jest, że lipcową dychę (Lębork przy super pogodzie, ateście i płaskiej trasie) zdychałem na 41:16, a tu przelotem pomiędzy 10 a 20k miałem ok. 40:55.

Coraz bardziej boję się maratonu.
Z każdym startem na „królewskim” strach narasta.


sfx

2010/09/06 18:50:27

I jeszcze mnie jeden strach oblatuje…
Mały staż biegowy, a zaczynam „trenerować”. 🙂
A g. wiem o bieganiu.

Aż miło wspomnieć moje dziesiątki niby to głupich pytań jeszcze w starej szacie bloga przed Poznaniem 2008.


ocobiegatu

2010/09/06 20:32:42

Dziewczyna do chłopaka-biegacza – kochasz mnie ? no wiesz tak podprogowo..
Żona biegaczka do męża – biegacza – dzis znów nie miałes wzwodu ! no wiesz podprogowo było..
Mąż do żony biegaczki – strasznie przesolona zupa ! no wiesz podprogowo..
Żona do męża biegacza – kupileś masło , chleb a gdzie jajka ? no wiesz podprogowe zakupy.
Jakież jest zrozumienie w parach biegackich..:)


piotrek.krawczyk

2010/09/06 20:34:11

Jesieni wczesnej zapowiedzi w Puszczy Kampinoskiej w biegu z narastającą prędkością. 22 km, tempo średnie 5’06, przedostatnie 4,5 km po 4’28, ostatni kilometr 3’44. Tak jak SFX pisze i John – dla mnie też rozkręcenie ma znaczenie. Raczej w głowie lub to interpretacja zawodowa. Ale jakbym postanowił zrobić trening po 5’06 po krosie na dystansie +półmaratonu, to spaliłbym się na pierwszej piątce.
Moją życiówkę w maratonie w zeszłym roku 3:12:20 zawdzięczam temu, że popsuł mi się zegarek czyli bacik Czepiaka (pasek się urwał i zostawiłem). Do ósmego kilometra biegłem na zaliczenie, co usprawiedliwiała życiówka z Wrocławia i złamane tam 3:15 oraz ostatni maraton do Korony. I wtedy pojawił się Andante i poszliśmy razem na piękne życiówki. Kompletnie niczego nie musiałem i do niczego się nie zmuszając wykonał Dziki swój bieg życia. Jak w głowie luźno całe ciało się rozluźnia. Tym, a nie czym innym jest bieganie maratonu. SFX – a czemu nie „potrenerzyć” jak mamy coś do powiedzenia? Nie o tym jak ktoś ma biegać, ale o tym, jak to u mnie jest. Dziki


sfx

2010/09/06 20:48:43

Dziki… po prostu nie chcę dziko obrastać w piórka, które do mnie nigdy nie trafią… chyba że jako koreańskie podróby F16.

… no i mam dziki plan na dzikiego i andantego :)… i to już za 20 dni…
… tylko mam nadzieję, że moje plany dadzą mi spokojny nocleg :)…
… aha. poszukuję chętnego na podanie mi w wawie żeli na trasie… takie nielegalne wspomaganie „z zewnątrz”… chodzi o 20 i 30k, a może jeszcze inaczej (np. 16,24,32)… … no i poszukuję chętnego do zakupu mi tych żeli, bo koszalin za mały…

Oficjalny plan na wawę… zdradzę… i mam wątpliwości co do realizacji… 3:09:11


kalabris

2010/09/06 20:56:06

WIELKIE GRATULACJE DLA pILAN! SFX i Czepiak – ale wam poszło (pobiegło)! I ja tez tam byłam z Małzonkiem. Wszyscy wracali z zyciówkami. Wszyscy????


kalabris

2010/09/06 20:58:37

i o to właśnie chodzi, że nie wszyscy 🙁
Niby wszystko było jak nalezy. Pogoda? Była. Samopoczucie bezkontuzyjne? Było. Towarzystwo przednie? Było. Nastawienie? Jak najbardziej pozytywne. W urlopie potrenowaliśmy, może nie jak inni tu blogowicze, ale szło nieźle


kalabris

2010/09/06 21:03:24

po udanym starcie w połówce w Inowrocławiu w maju licząc na progresss po letnim trenowaniu do MP jechałam do Piły z nadzieją, że będzie super i utwierdzę się, że jestem na dobrej drodze


kalabris

2010/09/06 21:06:45

zyciówka w Inowrocłąwiu była miłym zaskoczeniem. Jak startuję to niestety zaczynam za szybko. W połowce sił starcza do 15 km, potem lecę na oparach. Tam też tak było, a przeciez to złe podejście. Wynik jednak poprawiłam, co mnie uskrzydliło, bo przeciez MP…wiecie, jak to jest…


quentino-tarantino

2010/09/06 21:09:09

Dziki – trafne o tym aby innych nie trenować tylko pisać „jak to jest u mnie”. To moja esencja pisania na wojtkowym blogu.

Po Pile wszyscy gratulują tylko blogowej dwójce (Czepiak, SFX) a zapominają o Corvusie, który też machnął życiówkę. A gdyby nawet nie machnął to i tak…jak psu zupa na kościach. Brawo dla blond Kruka 😉


kalabris

2010/09/06 21:10:44

doszłam więc do wniosku, ze coś z tymi moimi startami coś jest nie tak. Dlatego bardzo się ucieszyłam, że w Pile będą pejsmejkerzy – dla jasności – moi na 1:50… Postanowiłam, że w końcu NAUCZĘ SIĘ biegać ten dystans. Jakoś czułam, że to jest własnie dystans dla mnie – nie dycha, nie 15, nie maraton


corvus78

2010/09/06 21:12:49

Wojtek wracając z Piły rozmawiałem z Bluesdlamasem i wspólnie stwierdziliśmy, że Tadeusz Nalepa to taki nasz rodzimy Clapton, który urodził się nie w tym miejscu w którym powinien, niestety
relacja z Piły
1km 4,57
2 i 3 km 9,39 (bo nie widziałem znacznika 2km)
4km 4,51
5km 4,51 (niestety dwie panie nie nadążyły nalewać płynów więc wypiłem może z 50 ml, za to gratis dostałem izotonikiem w twarz, niestety nie wchłonęło się tylko mnie pokleiło dziękuję biegającemu koledze, który nie patrzy gdzie rzuca kubeczkiem )
6km 4,52
7km 4,58
8km 4,54
9km 4,58
10km 5,03 11km 4,50
12km 4,58
13km 5,02
14km 4,59
15km 5,38 (brak paliwa rezerwa, więc stanąłem i się spokojnie napoiłem)
16km 6,11 17km 5,13 (przypomniałem sobie motto Quentina, że na zawodach Polska nie biega tylko zap)
18km 5,30
19km 5,16 (chyba glukoza dotarła na swoje miejsce, bo zaczynam przyspieszać)
20km 5,22 21km+ 97,5m 5,27 (ostatnie 500 m. sprint przynajmniej tak mi się wydawało ale jak widziałem zdjęcia z mety to wszyscy truchtają, a ja lecę)
.no i życiówka poprawiona o 2 i pół minuty, czyli 1:47:27 netto, może to dobrze bo jakbym za wysoko podniósł poprzeczkę, a tak mogę sobie poprawiać spokojnie.
Refleksje i przemyślenia:
– dzisiaj nic mnie nie boli???, po schodach biegam jak zawsze???
– czyżby zabrakło paliwa w okolicach 15-16 km???
– miałem ze sobą żele, ale niestety zapomniałem zabrać na trasę???
– może chwilowa niedyspozycja, na piątkowym treningu miałem brak mocy, sobota to jakieś gardełko bolało., tego nie wiem, ale wiem jedno, jestem bogatszy o kolejne doświadczenie i następnym razem musi być lepiej, bo Polska na zawodach nie biega tylko zapiela (Quentino, 2010)

Jeszcze muszę wspomnieć o telefonach po biegu od vice prezesów o/Poznań czyli Johnsona i Quentino, dziękuję Wam, w dzisiejszych czasach rzadko się zdarza, że ktoś się interesuje kimś innym jak nie ma z tego interesu.

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy
PS. Runners World w kioskach


kalabris

2010/09/06 21:13:44

uczepiłam się więc Artura K. i pewnej przemiłej dziewczyny jak rzep psiego ogona. Na początku tłum jak diabli. Pierwsze 3 kilometry strasznie wolne. Pomyślałam – acha, więc trzeba woniej zaczynać. Musiałam się hamować. Od 5 -tego szyciej, więc juz lepiej. Do10-tego super. Weszlam na orbitę i zaczęłam planować…


kalabris

2010/09/06 21:19:10

przecież już pobiegłam poniżej 1:50, więc teraz muszę to powtórzyć! Ale ściema… na 10 km był wodopój. Po co ja stanęłam??? po co się oblałam Poweradem? gupia geś. Straciłam rytm. zanim się obejrzałam baloniki pomarańczowe odbiegły w siną dal…


kalabris

2010/09/06 21:21:07

Ruszyłam. Próbowałam gonić. Za szybko. To mnie zmogło, jakby ktoś odessał paliwo. Nie dogoniłam. Powiem krótko – 1:53:01 netto. Amen


kalabris

2010/09/06 21:24:33

więc powiedzcie mi – o co chodzi? Trenowałam przecież. Dlaczego??? Czy to regres jakiś pochytany? A mój małżonek, który biegał dokładnie te same treningi co ja…razem ze mną…poprawił się od Inowrocłwia o 5 minut!!! Od maja! 1:39:52 netto. Unosił się na mecie nad ziemią


kalabris

2010/09/06 21:25:50

nie, nie rezygnuję, ale się martwię. czy brak mi charakteru? czy zupenie nie umiem biegać? zaczynam się bać o MP


kalabris

2010/09/06 21:30:37

gratulacje Corvus!!! i Tobie też się powiodło!!! i to nieżle


kalabris

2010/09/06 21:37:51

sorki, że tak przynudzam, ale potrzebuję wsparcia. Gdyby nie ten MP…mam respekt przed post-debiutem, przed dystansem…Jestem skołowana, zdezorientowana – już nie wiem jak rozkłądać siły. Małżonek namawia mnie, żeby skoczyć na połówkę do Gniezna, ale ja już się boję. Chyba, że zmienię myślenie. Przestanę się martwić i pójdę na żywioł, na spokojną przyjemność. Może osiągnęłam szczyt swoich możliwości? I trzeba to zaakceptować i cieszyć się tym co się ma?


corvus78

2010/09/06 21:44:25

errata
jest: Polska na zawodach nie biega tylko zapiela (Quentino, 2010)
powinno być: Polska na zawodach nie biega tylko zapierdala (Quentino, 2010)


basdlamas

2010/09/06 21:45:10

corvus78 – jak mogłeś pomylić mój nick… nóż w serce :))) hehe (żart) i faktycznie juz osobiście gratulowałem ale na forum takiego grona jeszcze raz Gratulacje…. a wiesz to trochę takie samolubne z mojej strony bo nasze postępy to lepszy występem MO TEAM na rzeźniku 🙂

kalabris – dziwnie to zabrzmi…. ale nie myśl. :)) teraz musisz wyzbyc sie tych złych myśli co ci zaprzątają głowę to jest czasem gorsze niż stan ciała. Siła tkwi najpierw w głowie…musisz powtarzać sobie że dasz rade….

cytując pewien film 🙂 ” Musisz sobie zadać za… ważne pytanie..CO chcesz w życiu robić… a potem to rób :)”

POZdro


corvus78

2010/09/06 21:51:29

Quentino dziękuję…

Kalabris, kiedyś wspominałem, że dawno temu wyczynowo coś tam trenowałem i wówczas mój trener w takich sytuacjach jak Twoja mawiał/krzyczał „nie teraz, nie teraz, animals”;
a oto przypadek z wczorajszej Piły 17/18 km jeden biegający kolega się kończy i krzyczy, że już nie może, podbiega do niego doświadczony kolega biegacz i pyta „kolego jak masz na imię”, ten mówi „Sławek”, a na to doświadczony kolega krzyczy „dajesz Sławek, kwa popierdzalsz Sławek”
reasumując Kalabris następnym razem musi być lepiej – uwierz w to


corvus78

2010/09/06 21:58:25

Basdlamas to się nazywa prowokacja, czyli wywołanie do tablicy i odniosło oczekiwany skutek….
pozdrawiam i zmykam, bo jutro o 4.00 startuję do Olsztyna


kalabris

2010/09/06 22:02:03

dzięki chłopaki… dam radę… narazie „chyba”, jutro może „napewno”, a pojutrze…
Nie lubię tylko NIE WIEDZIEĆ. Resztę ogarnę. Wiedza wymaga czasu. Może muszę go sobie jeszcze dać więcej. I wiedzieć właśnie O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI.
Może to zakręt jakiś. Gorsze bywały i będą.
Póki co – chyba pojadę do Gniezna…po prostu dla przyjemności


torex

2010/09/06 22:39:06

kalabris: a ja mam wrażenie, że te nie udane biegi mobilizują,uczą pokory i przedw wszystkim dają wielką radość po tych udanych biegach

czepiak: w sobotę biegam w Lasach Chojnowskich – prawie tak cudnie jak w Puszczy Kampinowskiej 😉
Bieg nazywa się Frog Race (bo w Żabieńcu), ponieważ to moje biegowe strony i pomagam w organizacji to serdecznie zapraszam, również na after party


piotrek.krawczyk

2010/09/06 22:45:26

Kalabris – Twoje jest to co zrobiłaś przed startem i to, co zrobiłaś podczas biegu. A uczyniłaś wszystko co mogłaś. Reszta to tajemnica biegania… Dwa lata temu byłem przygotowany jak nigdy do półmaratonu, skończyłem 15 minut ponad dotychczasową zyciowkę. To się stało na ostatnich ośmiu kilometrach, nic nie mogłem zrobić. Czepiak przeszłaby mnie jekbym stał w miejscu na końcówce. Nazwałem to wtedy ‚klęską łomżyńską’, a teraz myśle o ‚lekcji łomżyńskiej’… NIC SIĘ NIE STAŁO
KALABRIS, NIC SIĘ NIE STAŁO
SFX – Dziki jest otwarty na SFXa pomysły. dziki


tomikgrewinski

2010/09/07 00:24:20

torex – to w sobote musiales mnie mijac
mieszkam w radosci trasa biegla 500m od mojego domu
wiec wybralem sie z zona i synami na grzyby i przy okazji pokibicowac startujacym w pucharze maratonu:)
dziki – warszawe jednak odpuszczam
ale mysle powaznie o starcie w poznaniu…
czepiak jak samopoczucie?
ja dzis caly dzien swietnie sie czuje i rozpiera mnie duma z wczorajszego debiutu…
nogi troche bola przy schodzeniu ze schodow ale ogolnie mam swietne samopoczucie…
zaczalem juz nawet sprawdzac kiedy sa nastepne polmaratony
19 wrzesnia lowicz albo 3 pazdziernika katowice
mam wielka ochote na powtorke
kto wie kto wie… 🙂


kalabris

2010/09/07 08:46:07

to jeszcze raz ja i mówię sobie – Kacha! weź się garść, nie biadol! nwy dzień nastał i do roboty!


fajka

2010/09/07 08:53:30

Kalabris – chłopaki mają rację. Nic się nie stało. Pamiętam jak w marcu tego roku po górach wokół Sobótki, w debiucie półmaratońskim zrobiłem 1.47. Starsze chłopaki (Andante i Johnson) mówili: biegnij fajka szybko płaską połówkę, a zrobisz super życiówkę, poprawisz się nawet do dziesięciu minut. I co ? Dwa miesiące później w Dąbrowie poprawa ledwie o 2 minuty z kawałkiem, choć moc czułem nieziemską. Coś nie wyszło, ale szybko przestałem traktować to jako porażkę, a jedynie jako lekcję pokory.
Lekko spóźnione gratulacje dla wszystkich, którzy biegali w weekend, szczególnie dla Czepiaka za złamanie dwójki 🙂


basdlamas

2010/09/07 09:15:52

Kalabris – tak trzymać !!! To wszystko siedzi w głowie :).

Już może napomknę ze w niedziele czeka mnie wyprawa 34 km treningowa.. pierwsza taka długa. W Planach mam pobiec pierwsze 10 km tak na 5:20min/km… potem zejść do 5 gdzieś i na końcu znowu zwolnić… nie wiem czy to dobra metoda… zobaczymy 🙂 może szybciej powinienem?wolniej? co radzicie ?:)

POZdrawiam


quentino-tarantino

2010/09/07 11:27:46

FRUWAJĄCY PIES…
Ostatni mocny akcent był w niedzielę a dziś tylko „leniwie lecąc” – 10km po 5:30.

Miałem podczas biegu dwie nieprzewidziane przerwy – miła i ta druga…
Miła – spotkałem byłego sąsiada-biegacza. 53 lata, policjant na emeryturze, były zawodnik na średnich dystansach. Kontuzja pleców zakończyła ostre trenowanie. Teraz „już tylko” dla zdrowia 😉 Był już u wszystkich specjalistów a ja mu poleciłem Sławka Marszałka. Czyli nie był u wszystkich najlepszych 😉
Ta druga – podbiega do mnie pies średniej wielkości. Podbiega jak do kumpla z wojska po 20 latach…Przystanąłem, powitałem go otwartą dłonią ( ale nie w „twarz”). Z bocznej alejki wyłania się właściciel gadający przez komórę. Pierdu pierdu (nowy komunikator internetowy chyba tworzył…) a ja się nie mogę ruszyć bo „piesek” chce biec pomiędzy moimi nogami ( nawet plci nie sprawdziłem przez to wszystko). A właściciel się zbliża, nie przerywa gadania więc mu krzyczę żeby zabrał psa. W końcu czterołapy na chwilę się zagapił więc wszedłem w tempo runa i sru…
Po 15 minutach, w innej alejce, na wprost mnie widzę nadjeżdżajacy pociąg, po chwili rozpoznaję „mojego pieska”, który zapierdala w moją stronę robiąc po drodze 3 życiówki…A Pan Pierdu Pierdu jest tym razem 150 m od nas. Ten z ogonkiem dobiegł do mnie i był naprawdę natrętny więc drę się do gościa od komórki kilkoma nieociosanymi słowami. W końcu tak warknąłem na psa, że się w sekundzie oszczenił, zabrał miot pod pachę i zwrócił mi wolność…
Byłem tak wqrviony, że pomyślałem, że tylko jedna rzecz mogła oderwać właściciela od komórki – kopnięcie pieska w dupencję. Może widok fruwającego pikusia obudził by buraka pastewnego.
Lubię psy. Sam mam beagla od dwóch lat, ale w lesie na spacerze mam go na smyczy. Choć chyba przed chwilą lekko przesadziłem, że beagle to pies….beagle to nie psy. Moja krótka definicja beagla po 2 latach:
Śpi, żre, sra
ale ładnie wygląda
Beagle to nie psy. Definitywnie.


fajka

2010/09/07 14:33:50

Quentino – spotkanie z pieskiem rzeczywiście mogło Cię podqurwić. Ja jeszcze nie miałem w trakcie biegania bliskiego spotkania trzeciego stopnia ze zwierzem, ale od dawna zabieram na długie wybiegania, które wykonuję na polnych drogach w moich okolicach, gaz pieprzowy, idealny w razie nieoczekiwanego oko w oko z sierściuchem, o ile oczywiście byłbym szybszy i potrafił nie tyle tylko wydobyć zbiornik z kieszeni, co w odpowiednim momencie nacisnąć guzik i precyzyjnie skierować strumień gazu między oczy gada. A tak poważnie, to gaz zabieram od czasu kiedy pewnego razu zaobserwowałem, z bezpiecznej jeszcze odległości psiaka pokaźnych rozmiarów błąkającego się po moich drogach polnych.


sfx

2010/09/07 14:43:33

pieskie to nasz życie biegaczy…

nie miałem na szczęście jeszcze tego pH, ale fajka stosuje metodę mojego kolegi… lecz jemu już dwukrotnie gaz pomógł wydobyć się z opresji… dziwić może tylko nierozsądność właścicieli, bo z ich winy pieskom się może oberwać
a do tego ich częste pokrzykiwania i zapewnienia w nich że piesek jest łagodny na nic się zdają, jeśli nawet otarcie się o grzbiet bydlaka może spowodować niebezpieczny uraz


nuggers

2010/09/07 15:11:40

w gaz zaopatrzyłem się niedawno, przed wyjazdem na wieś niedaleko białorusi. znajomy już kiedyś się obronił przed rotweilerem dzięki prewencyjnemu zakupowi gazu i wolę iść jego śladem niż niejednego pogryzionego. dodatkowo, przy wieczornych bieganiach poza centrum miasta (ja np. biegam po bielanach, kilka razy mijałem bardzo nieciekawe towarzystwo) może się przydać nie tylko na zwierzęta czworonożne… cóż poradzić, taki lajf. na szczęście mój pas z bidonami ma dwie odstające kieszonki – w jednej z nich mogę trzymać zbiorniczek, który w każdej chwili mogę natychmiast dobyć i użyć 😉 kilka razy nawet już wziąłem do ręki, jak się biegnie to tego praktycznie nie widać a różnie bywa, napady na biegaczy też się zdarzają pewnie.. :/

dopadłem na maratonach polskich dziś dyskusję o bieganiu dwóch treningów dziennie. ja oczywiście jestem daaaaaleko poza takimi możliwościami ale zacząłem się zastanawiać jak to może wpłynąć na trening długodystansowca, jak np. rano trochę pociśnie powiedzmy przez godzinę, półtorej, a wieczorem wyjdzie na lekkie rozbieganie..

m.


sfx

2010/09/07 17:15:25

szkielet… jeszcze jedno mam pytanko (pierwsze gdzieś się tam u góry chyba chowa)…
właśnie a’propos 2 treningów dziennie… niby mówi się, że rano dłużej, a krócej… a gdyby tak rano troszkę potruchtać a wieczorem coś mocniejszego dobyć? buduje czy niszczy?


biegofanka

2010/09/07 19:04:19

Ale mi stracha napędziliście… muszę się zaopatrzyć w gaz…;)


biegofanka

2010/09/07 19:15:15

Kasiu – co Ty się tak martwisz! Po pierwsze: przebiegłaś i to w bardzo dobrym czasie, a że troszkę słabiej od życiówki… no to co z tego, nie wymagajmy od siebie nie wiadomo czego, czasem ciśnienie może nie sprzyjać naszemu organizmowi, czy coś innego, o czym nie jesteśmy świadomi; po drugie: tyle tekstów z Twojego bloga na maratonach przeczytałam, że wiem, iż jesteś kobietą charakterną i to bardzo, więc nie wypisuj więcej takich rzeczy; po trzecie: jeszcze nie raz zrobisz życiówkę, ale nie musi ona być za każdym razem… Gratuluję przebiegnięcia i teraz spokojnie rób ostatnie przygotowania pod maraton. Głowa do góry i do przodu!!!


wojciech.staszewski

2010/09/07 20:02:06

sfx – dlaczego teraz lepiej a wtedy gorzej? pewnie byłeś w innej fazie treningu, na długich wybieganiach i sile bez szybkości. a może czułeś zmęczenie po czymś ciężkim jeden-dwa dni wcześniej. po to są starty kontrolne, żeby je zmarnować. teraz schowaj do torby biegowej radość z połówki i pracuj do maratonu, żebyś wtedy jeszcze bardziej był w formie niż teraz.
rano i wieczorem – tak mi mówił trener (nie pamiętam czy Wąs na kursie czy Skarżyński przy innej okazji): rano wypoczęci po nocy robimy ciężką robotę, potem do pracy, a wieczorem zmęczeni regenerujemy się spokojnym biegiem. mnie to przekonuje i tak teraz robię. chociaż też pasuje mi raczej odwrotnie. odwrotnie też na pewno buduje, swoją życiówkę zrobiłem po takim właśnie obozie (rano długo, wieczorem ostro), ale wygląda mniej logicznie.
czepiak – umknęło mi w tym potoku blogów. złamana dwójka?! mały słonik został z tyłu, a czepiak zeskoczył i pobiegł do przodu. gratulacje.
kalabris – zajrzyj do poczty


quentino-tarantino

2010/09/07 22:24:23

Smutna konstatacja…
Przyjechali „profesorowie” z Australii, stworzyli 1 okazję do strzelenia gola a strzelili 2.
Polacy skreowali 22 sytuacje a trafili raz…
Poolska Doopa Footbolowa…


ocobiegatu

2010/09/07 23:41:24

Na jedynce leci film „Wściekłe psy” Quentin Tarantino..
Kto tu dziś pisał o psach ?..:)
A ja się regeneruję po 105km chodu na tydzień przed maratonem- nie róbcie tego , chyba , że jesteście John albo Dziki…) , więzadła ciągle czuję , rezygnuję z akcentu – treningu na maksa na 5km w NW bo tak chciałem…
Oglądam późną noca filmy i odliczam , jak Kaszpirowski dni do maratonu – adin , dwa ..:) . To walka z czasem , mam nadzieje , że Lady Regeneracja mnie polubi..:)


tomikgrewinski

2010/09/08 01:01:11

torex
wlasnie zapisalem cala moja rodzinke na Frog Race 2
ja-10k żona- 10k i 2 maluchow-bieg dziecieco mlodziezowy
jesli pogoda dopisze to bedziemy wszyscy
jesli nie to pewnie tylko ja 🙂
wspominales ze startujesz i pomagasz w organizacji wiec sie pewnie zobaczymy


quentino-tarantino

2010/09/08 15:22:31

kalabris – z małym poślizgiem ale mam małą refleksję po Twoim niedzielnym biegu, który Cię w pełni nie zaspokoił 😉
Jedno zdanie wychwyciłem z Twoich wpisów, które może być kluczowe dla Ciebie:

„A mój małżonek, który biegał dokładnie te same treningi co ja…razem ze mną…poprawił się od Inowrocłwia o 5 minut!!!”

Zapewne macie inną wydolność organizmu itd. a trenowaliście dokładnie tak samo. Wygląda na to, że te treningi były idealne dla męża a być może za cieżkie dla Ciebie.
Nie wiem czy tak jest na pewno ale to jakiś trop dla Ciebie…
Trzymaj się i walcz dalej na trasie!


czepiak.czarny

2010/09/08 19:07:35

Kasiu, nic się nie stało, po prostu nie wyszło i tyle. Nie myśl za głęboko i bądź miła dla siebie, proszę Cię 🙂 Pobiegaj dla frajdy, może w innym lesie, może o innej porze, może bez P.. Nie katuj się myślami o Pile.
Chyba spotkałyśmy się w szatni, ale brakło mi odwagi zagadać (miałaś błękitną koszulkę?)

Tomik, czułam się normalnie, uda nie bolały, łydki też.. W poniedziałek było truchtanie, wczoraj normalnie podbiegi, ale lekko, boję się o piszczele. Czułam się o niebo lepiej po połówce niż po większości cotygodniowych górek czy interwałów (wojtek pobije, że za mocno i szybko i ma rację 🙂

Wczoraj odpoczęłam, nie pamiętam kiedy ostatnio biegłam w nieznanym sobie lesie, prosto przed siebie. Po piachach, ubitych ścieżkach, na co trafiłam. Bez żadnego ludka. Idyllę trzeba było przerwać po 3 km, w końcu czepiak trenuje (podbiegi w planie!), ale było warto. Wielbię bacik za możliwość powrotu do startu, dla mnie to jeden problem mniej.
Sfx, jedziesz do Płot na 10 k za tydzień?


sfx

2010/09/08 20:26:26

czepiak…
raczej nie planowałem już nic biegać przed MW.
teraz żyję myślami o niedzielnej trzydziestce. nie wiem czy ją zrealizuję.

i tu pytanie znowu do naszego guru…
czy półmaraton na 3 tyg. przed może zastąpić trzydziestkę robioną 2 tyg. przed ??
zastanawiam się po prostu nad sensem jej realizacji… a miałaby być wg. skarżyńskiego czyli 18k spokojnie (pewnie ok. 5:30) + 10k szybciej (może 4:30-4:25?) + 2k schłodzenia.

dziś były cotygodniowe tempa…
tym razem 4 x 8 minut szybko / 4 minuty wolno
wyszło tempo od ok. 4:10 do 3:40 w ostatnim


corvus78

2010/09/08 20:37:18

myślę, że to „perełka”, która umili Wam wieczór,
http://www.youtube.com/watch?v=GKB63Z7CbOM&feature=related
pozdrawiam serdecznie


piotrek.krawczyk

2010/09/08 21:29:00

SFX – zrobiłbym trzydziestkę. Albo trzydziestkę piątkę bez akcentu pośrodku. Równo, jako trening woli i alarm dla mitochondriów. Przypomnienie tempa na maraton robiłbym podczas akcentów w drugim tygodniu przed startem, a we wtorek interwały lub inne dziadostwo na superkompensację. Objętość bym zmniejszył o 30%, ćwiczenia pasa barkowego, grzbietu i brzucha też do wtorku – czwartku. Odpoczynek. I start. Kibicuję Ci na obalenie Dzikiego, co mi pozostaje 🙂
A Dziki biega ze szwendaczem. Wczoraj 23 km BNP po 5’06, a miało być równo po 5’20 i do 80 minut biegu. To dziś znów plan do 15 km regeneracji. Nic z tego. Na 7 km tracę kontrolę (rozum) – wtedy przestaje boleć biodro i Dziki nadrabia stratę wielu tygodni bez radości biegania z wiosny i lata. To znów BNP na 24 km w tempie średnim 5’00. Ostatnie 6 km po 4’28. Tydzień zakończę z przelotem +120 km , bo pora pobiegać długo w tempie zająca na 4:15. Bo Maraton Warszawski wzywa. Mail od dyrektora zobowiązuje: „…zające moje kochane…”.


basdlamas

2010/09/08 22:05:23

Witam.. to jak już wspomniał SFX o wybiegach powyżej 30 km to może się przypomnę bo gdzieś wyżej pisałem już o tym. W niedziele planuje pierwszy wybieg powyżej 30 km przed debiutem w Poznańskim Maratonie…jakieś rady na ten trening? ( może w jakimś rozeznaniu pomoże ze polówka 1 h 33). Dziękuje 🙂

POZdrawiam


slaszldr

2010/09/08 23:03:21

slasz trenuje i nie ma czasu na komputer.

Poprzedni tydzień: 115km
Ten wg planu 125km
W poniedziałek akcent WB2 samotnie 10km w 45m 23s (atest) przy HRsr=155
We wtorek rozbieganie 17,5km ze średnią prędkością 5’42” na km przy HRsr=130
Dzisiaj 3x3km WB3 wyszło średnio po 4’09” przy HRsr = 161 (każde tak samo)

Jutro wolne – Hurra

Porównania do treningu do maratonu z PB są optymistyczne
W piątek to co we wtorek
W sobotę 35km w tym ostatnie 3km w docelowym tempie maratonu.
W niedzielę rano 10km i wieczorem 10km w tempie regeneracyjnym.


slaszldr

2010/09/08 23:04:12

que

nawet najgłupszy pies nie jest głupszy od swojego pana.


slaszldr

2010/09/08 23:06:20

w weekend robię Tarantino Party.

W planie
Cztery Pokoje
Kill Bill (oba)
Dead Proof & Planet Terror
Pulp Fiction
Bękarty Wojny

fajnie będzie


corvus78

2010/09/08 23:11:11

slashldr proponuję zmianę kolejności filmów, może w/g ilości krwi na planie; mój ulubiony Pulp Fiction proponuję jako pierwszy….


quentino-tarantino

2010/09/09 09:13:32

slash – widzę, że chcesz być BezDechProof…
Chciałbym się upewnić – podane przez Ciebie ilości km to zjadasz czy biegasz….;-)
Masakra! No ale jak Ktoś chce złamać…dwójkę w maratonie to nie ma żartów 😉

A Wściekłe Psy podpadły Ci na treningach, że pominąłeś…


slaszldr

2010/09/09 13:33:21

Wściekłe Psy i Jacky Brown były na prologu.

Biegam, biegam


mfxy

2010/09/09 13:50:52

widac jeszcze jeden powod by przedlozyc Jacka Danielsa nad Jasia Wedrowniczka


basdlamas

2010/09/09 14:32:18

Już dzisiaj o 17 wykład Prof. Timothy Noakes na Poznanskim AWF zatytułowany :

„Biologiczne podłoże wysokiego poziomu wytrzymałości: Ciało czy umysł?”
„The Biological Basis of Superior Endurance Ability: Body or Mind?”

idę posłuchać…zawsze czegoś mądrego się człowiek dowie…zdam relacje 🙂


biegofanka

2010/09/09 15:06:40

Basdlamas – tak, posłuchaj i nam potem przekażesz ciekawości, czy nowości… pewnie, że umysł, ale jak ciało nie domaga, to umysł „nie przeskoczy” chyba… ale cuda się zdarzają, czy raczej niesamowite możliwości naszego umysłu… powoli wychodzimy z ciemności i uczymy się wykorzystywać ten ogromny potencjał… niektórzy z nas już to potrafią:)


quentino-tarantino

2010/09/09 15:33:46

basdlamas – widzę, że wchodzisz na salę jako ostatni bo my z johnsonem i corvusem ( jak się wykuruje ) siedzimy „w pierwszej ławce” 😉
biegofanko – biega się całym sobą. Podczas biegu nawet nogi są w stanie pomóc…


johnson.wp

2010/09/09 15:34:53

basdlamas – to się spotkamy 🙂 Będzie tez corvus i quentino.

U mnie poprzeczka zawieszona wysoko, wysoko…
W ostatnie dni głowa zajęta wielkim planowaniem. Logistyka na setkę po Beskidzie Sądeckim, czyli B7D, czyli Bieg 7 Dolin. Cięzkie rozważania żeby potem poszło lekko. Smarowanie zapewnione, terenu – bo jak zwykle bedzie popadywać, nóżki zabezpieczę smarem-cud. Najwazniejsze u mnie odzywianie – jak będę trawił te princessy i suszone sliwki to wszystko pójdzie dobrze. Zaopatrzyłem się tez w ampułki z magnezem. Wyjeżdżam dzisiaj o 23.12 do Krakowa, potem busem do Krynicy. O 18 odprawa ultrasów. No właśnie, czy nim jestem okaże się miedzy 3 a 22 w sobotę. Bowiem jeden Rzeźnik ultrasem nie czyni. Daję sobie czas 19h, bo tyle wynosi limit.
Będziecie mogli śledzić moje zmagania w internecie! Wejdźcie w sobotę na http://www.instamapper.com i zalogujcie się jako polcyn, hasło polcyn. Wczoraj zrobiłem udaną 15h próbę wysiłkową komórki z GPS-em z podawaniem pozycji co 5 min. Mapka biegu tutaj http://www.festiwalbiegowy.pl/public/upload/ibrowser/mapa%20bieg%20ultra_maska.pdf
Miłej zabawy, chciałoby się powiedzieć…


czepiak.czarny

2010/09/09 17:28:59

Podczas biegu nogi mogą przeszkadzać, lepiej jednak zaangażować głowę. Głowa przeskoczy niedomagania ciała, przynajmniej te pomniejsze, w drugą stronę mam wątpliwości.
Johnson, no pewnie że miłej! Rześko, górki, czego chcieć więcej? 🙂 Logowanie działa.


ocobiegatu

2010/09/09 17:57:07

Tim właśnie chyba opowiada o „central governor theory”.
To mi sie sprawdza . Raz leciałem na fajna życiówkę w parku na 10km i w tym szczesciu z m.czasu pomyliłem ścieżki. Straciłem moze 15 sekund ale od razu byłem „dętka” – był taki temat kiedys na blogu. Innym razem biegłem po życiówkę na 5km i postanowilem , że pewnego m.czasu nie sprawdze – tylko nastepny. Efekt był swietny – na tym drugim m.czasie mialem doskonaly czas. Poczulem nagle , ze siadam – jakby jakas sila mowila mi – jestes za dobry , nie pociagniesz..
Mam prywatna teorie m.czasów , trenuje to na stalej trasie , czy to w biegu , czy w chodzie. Moze opisze kiedys w zimie ..:). Moze nawet mój legendarny 30 letni trick na główkę ..ale ktos by musiał postawic te 3-4 piwa..:)


marsikor

2010/09/09 18:14:14

Psiakrew, cholera jasna. Pada. Ale co tam idę biegać. W poniedziałek miałem 10x1km w tempie ok. 4.30 (każdy kolejny trochę szybciej od 4.40 do 4.20) z przerwami 3/4 minuty w chodzie pod 10-kę w Mogilnie w niedzielę (chciałbym ją w około 45 minut przebiec). Razem z przydawkami wyszło prawie 15 km. Dziś by znów trzeba pobiegać, żeby jutro mogła być regeneracja.
Zrodził się też nagły, dziki plan na niedzielę 26-ego ale jeszcze z pewną taką nieśmiałością go w głowie obracam.
Pozdrowienia dla półmaratończyków i całej reszty.


wojciech.staszewski

2010/09/09 18:39:53

najpierw ogłoszenie 🙂 – nie czuję się żadnym guru, guru to będę jak mi urośnie długa, biała broda. fajnie mi jest, jak ktoś nazywa mnie kołczem 😉 co wymyślił zdaje się rafał z kędzierzyna, a stosuje czasem quentino.
guru, to jest skarżyński. amen.

sfx – półmaraton nie może zastąpić trzydziestki. to inne bajki. półmaraton jest eksploatujący, trzydziestka ma być budująca. półmaraton biegniesz w strefie mieszanej (aerobowo-anaerobowej), a trzydziestkę powinieneś zrobić w strefie tlenowej (przynajmniej w dużej części).
guru skarżyński podaje taką receptę na trzydziestkę: 18 km pierwszego zakresu i 12 km szybciej, w tempie maratonu. chylę czoła przed guru, ale dla mnie byłoby to trudne do wykonania. zazwyczaj, kiedy robiłem jedną trzydziestkę na 2-3 tygodnie przed startem, starałem się przebiec ją w całości w pierwszym zakresie ewentualnie przyspieszyć na maksymalnie 5 ostatnich kilometrach. teraz w moich megawybieganiach stosuję równe, wolne tempo, a na koniec 3 przebieżki. chodzi mi o trenowanie spalania tłuszczu. a szybsze bieganie trenuję innego dnia.

basdlamas – jeśli komuś miałbym radzić, jak zrobić trzydziestkę, to radziłbym właśnie taki wariant: 30 km z tętnem w I zakresie (zazwyczaj można przyjąć maksymalnie do 150), a na koniec trzy przebieżki po 1 minucie albo po 30 sekund.

]]>