Komentarze do: Czy miesiączka może trwać sześć lat? ../../2011/06/czy-miesiaczka-moze-trwac-szesc-lat/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2011/06/czy-miesiaczka-moze-trwac-szesc-lat/#comment-129 Mon, 01 Apr 2019 01:44:23 +0000 ../../czy-miesiaczka-moze-trwac-szesc-lat/#comment-129 corvus78

2011/06/02 23:37:57

… pewnie wszystkie Kobiety zaraz napiszą, że facet nie wie co pisze, bo nigdy nie miał, ale całe liceum przerabiałem bolesne miesiączki u koleżanek, które wówczas nie mogły być pytane (klasa liczyła tylko 7 facetów i 28 kobiet), pisać wszelakich form sprawdzających wiedzą itp.,tak więc płeć męska była „jazzowana” , ale po szkole te biedne koleżanki miały siłę na różne formy imprezowe???, tak niestety było dawno temu


corvus78

2011/06/02 23:39:45

i przeklejam wpis …. to się porobiło, człowiek wyjechał w teren na cały dzień i po powrocie ma co czytać;
widzę/czytam, że endomondo się podoba, rzeczywiście fajna aplikacja;
a biegowo to dzisiaj niestety nie mam siły na bieganie, a raczej obawiam się biegania po przejechaniu 500 km i siedzeniu później przez kilka godzin na tyłku – przekładam na jutro;
a okołobiegowo to dostałem pozwolenie na realizację pewnego projektu biegowego w który włączę biegowych przyjaciół (oczywiście jak wyrażą zgodę), ale o tym już będę rozmawiał indywidualnie 🙂
spokojnego wieczoru, a teraz nocy


ocobiegatu

2011/06/02 23:44:23

Akurat na tym sie dobrze znam ostatnio..:).Bym raczej powiedzial – wydluzenie miesiaczki do 6 lat..:). Znana sprawa u sportsmenek , ze miesiaczka sie wydluza albo na jakis czas wypada.Podejrzewalbym tez u licealistek nadmiar hormonu TSH , czyli niedoczynnosc tarczycy. Objawy – sennosc , niechec do wysilku sportowego. Ale to tylko wstepna diagnoza..:).


gabrielle

2011/06/03 10:00:20

Ja nie dałabym rady w trakcie okresu startować w zawodach. Skoro są dziewczyny, które mogą to zazdroszczę bezproblemowych miesiączek. Koleżanki, które nie mogły być pytane to raczej niezłe cwaniary.
A co do szkół, to gdyby w szkołach były:
a) wuefistki, które rozumieją, że z okresem jednak nie mam ochoty zaliczać biegu na 100 m, bo skończy się to wizytą na SOR
b) wuefistki, które nie są sportowymi faszystkami i które na prośbę odpuszczenia uczennicy na 5 minut, bo musi sobie odpocząć, po tych 5 minutach wróci na boisko, nie zaczną jej grozić
c) warunki do wykąpania się po zajęciach

ćwiczyłoby więcej dziewczyn.


basdlamas

2011/06/03 10:17:56

gabrielle ma dużo racji… zwłaszcza ostatni punkt…w mojej małej zadoopialej miejscowości… WF mielsimy w sali sportowej urzeczonej od OSiR jednak tylko sale i szatnie ( prysznice zamknięte). W moim przypadku skończyło się to zwolnieniem z WF na całe 4 lata np. w liceum (moje Atopowe zapalenie skóry)…co powodowało ze po zajęciach WF musiałem skorzytsac z prysznica – czego mi nie umożliwiono. Wiec trochę się nie dziwie dziewucha że nie chciały potem być śmierdzące na lekcjach…. ale to nasza szkoła to patologa była:)


marta_szewczuk

2011/06/03 10:40:49

Chyba mimo wszystko dzieci jest łatwiej zachęcić do sportu niż dorosłych. Na dzieci jeszcze nie mają dużego wpływu media, zwłaszcza media fachowe, w których zdecydowanie obraz biegacza ma rodzaj męski (wiem, bo właśnie napisałam o tym pracę licencjacką ;)).

Skoro widzi się w parku dzieciaki jeżdżące na rolkach, na rowerze, widzi się grające w piłkę, to znaczy, że dziewczynkom miesiączka przydarza się zazwyczaj w te dni, kiedy mają WF w szkole. Więc należy się zastanowić, dlaczego dziewczynki nie chcą ćwiczyć. I myślę, że sprawa jest prostsza niż się wydaje. Moja teoria jest taka, że po prostu się BOJĄ. Zazwyczaj lekcje WFu są dzielone – osobno dziewczynki, osobno chłopcy. Ale na boisku jest kilka grup. Która z dziewczynek chciałaby na oczach swoich kolegów-podlotków rzucić piłką palantową na odległość 10 m? I to jeszcze trafić w drzewo? Lepiej nie ryzykować i mieć okres. Która chciałaby na oczach najładniejszego z klasy Marcinka przewrócić się podczas slalomu? Żadna. Wybór: miesiączka. Nie chodzi o to, że chłopcy nie popełniają błędów, nie potykają się – oni po prostu się tym nie przejmują.

Druga rzecz to wstyd. Dziewczyny w gimnazjum wchodzą w okres dojrzewania i często nie akceptują swojego ciała, dlatego skoro same go nie chcą oglądać, to już za żadne skarby nie chcą go pokazywać innym. A na WFie zazwyczaj trzeba.

Wydaje mi się, że problem jest głębszy niż niechęć do ruszania się. Zgłaszanie ciągłej miesiączki to uciekanie. Warto się dowiedzieć, przed czym to dziewczę ucieka i pokonać to razem z nią.

Ale to moje przemyślenia tylko, może się mylę! 🙂 Pozdrawiam wszystkich rodziców i trzymam kciuki 🙂


krzysztof_wieczorek

2011/06/03 12:11:16

W szkole ważne jest również to, aby do sportu nie zniechęcić. Nie wiem, czy to tylko ja miałem takiego pecha, ale lekcje wf skutecznie sprawiły, że przez prawie dwadzieścia lat nie miałem ochoty na żadną większą aktywność fizyczną. Spotkałem w życiu dwa typy nauczycieli tego przedmiotu. Jedni, którzy chcieli mieć tylko święty spokój weźcie sobie piłkę, zróbcie drużyny i pograjcie i drudzy, którzy mieli tylko wymagania – ale jedynie od innych, nie o siebie. Pierwsi byli jeszcze ok. przynajmniej nie szkodzili. Ale z tą drugą grupą było już o wiele gorzej. W szkole średniej wuefista poustalał różne minima, które trzeba było wykonać, natomiast nie przypominam sobie, aby cokolwiek tłumaczył, podpowiadał jak coś zrobić, w jaki sposób ćwiczyć itp. Nie było też mowy, aby chociaż trochę zróżnicował wymagania w zależności od naturalnych predyspozycji uczniów. Jak ktoś potrafił coś zrobić dobrze, to dostawał piątkę, jak ktoś nie umiał dwója i bluzgi. Od tego czasu dość długo sport kojarzył mi się z katorgą. Dobrze, że się w końcu, po latach, dowiedziałem, jakie bieganie jest fajne 🙂


quentino-tarantino

2011/06/03 12:34:16

Łódź Maraton czyli nawet się nie łudź…

http://www.quentino.pl/


andante78

2011/06/03 12:39:17

Tak się zrobiło nostalgiczno-analitycznie, to ja też :-): WF w liceum prowadził nauczyciel, który uczył mojego ojca (w maturalnej klasie) i był typem niegroźnego faszysty (podoba mi się te określenie użyte przed moją przedmówczynię ;)) – w każdym razie tak go wtedy razem z kolegami odbieralśmy. Nie było tzw „wolnej piłki”, nie było że nie umiem czy że tego nie zrobię. Po kilkunastu latach doceniam jednak to, że dzięki niemu liznąłem praktycznie całą lekką atletykę, żeby przykładowo tylko wymienić skok w dal, w zwyż, przez kozła, kółka w powietrzu (z wymykami), wymyki na drążku, rzut kulą, dyskiem, oszczepem, biegi na 100 m i 3000 m (ale to m się wtedy dystans wydawał!). Wprawdzie wtedy nie spowodowało to, że łyknąłem bakcyla sportowego (kończyło się tylko na przelotnych romansach), ale nie tak dawno dotarło do mnie dopiero, że już wielu tych dyscyplin z pewnością nie będę mógl spróbować. I za to nauczycielowi WF dziękuję :-).


nuggers

2011/06/03 14:26:30

ja miałem w średniej super WF-istę ale niestety siatkarskiego freak’a (dopiero po latach polubiłem tę dyscyplinę niestety, tak to w średniej miałbym używanie że hoho!). zresztą w czasie zeszłorocznego debiutu w 1/2M dotarło do mnie, że to za sprawą tego gościa przez całe lata nienawidziłem biegania (jak raz zrobił test coopera, bez żadnego przygotowania, to się wszystkim odechciało biegać).
w połowie drugiej klasy miałem operację na żołądku, a że ogólnie zdrowie miałem wtedy na bardzo niskim levelu to wydębiłem od lekarza zwolnienie do końca średniej szkoły z tego obowiązku. teraz tego żałuję, wtedy nie widziałem za bardzo innego wyjścia.

co do zachęcania dzieci do sportu to ostatnio z moją ukochaną rozmawialiśmy, że jak się nam już pojawi jakiś mały szkodnik w domu i odpowiednio podrośnie, to chyba trzeba będzie go do jakiejś sekcji dla dzieciaków skierować, bo nawet jak go będzie roznosiło to na podwórku nie będzie miał z kim w gałę pograć (co najwyżej po sieci w FIFĘ…) :/

Wojtku – jak dotarła do mnie najnowsza sztuka jednego z magazynów do biegania i na okładce zobaczyłem zapowiedź artykułu o blogowych biegaczach, to moją pierwszą myślą było „musi być o Wojtku!! ;)))

m/nuggers


biegofanka

2011/06/03 14:27:50

Quentino – powodzenia w Łodzi! Lekko nie będzie, fakt:))


biegofanka

2011/06/03 14:29:30

A ja jutro w ten gorący dzionek biegnę dychę w przełajach w Bielawie (bieg rozpoczyna się w samo południe)… super…;)


biegofanka

2011/06/03 14:31:10

Lubiłam zawsze WF i nie wymigiwałam się z zajęć żadnymi wymówkami. Tyle w temacie.


biegofanka

2011/06/03 14:32:33

Fajka – powodzenia w jutrzejszym półmaratonie! Chociaż Ty masz dobrze, bo bieg zaczyna się dopiero o 17.00:))


johnson.wp

2011/06/03 16:10:32

@Krzysztof_Wieczorek – masz rację, dwója i bluzgi zamiast motywowania do rozwoju, to jest przykra bolączka polskiej edukacji. Nie tylko na wuefie, chociaz w tym przypadku tą „wymagacielską” postawę (zamiast nauczycielskiej) widać najjaskrawiej. Jak ktoś jest słabszy niz inni to nie jego wina, a ze szkolnej traumy przychodzi się leczyć dopiero wiele lat po szkole, jak już człowiek sam za siebie się zabierze. Obecnie szkoła dziwnie upodabnia się do centrum egzaminacyjnego. Nauczyciel widzi swoją rolę jako urzędnika państwowego (a nim jest teraz z mocy ustawy) w ten sposób, że szkołę uważa przede wszystkim za miejsce selekcji, a nie poprawiania szans życiowych czyli edukacji. A jak selekcja to brutalnie. Taka atmosfera panuje na rynku pracy (w pracownika sie nie inwestuje tylko się go wykorzystuje), a zatem i w życiu społęcznym. Nauczyciele po prostu ulegają tej atmosferze i sami staja się opresywni. Często niestety czuja się przegrani, bo wyladowali w podstawówie, na marnej pensji. Chciaż na szczęście są także pedagodzy z pasji i z pasją. Znam bardzo dobrych studentów, którzy zawsze chcieli uczyć w szkole i do tego u siebie, często na prowincji. W nich nadzieja, jak zwykle.
PS. Sam byłem wytypowany na ofiarę wuefmena-sadysty, który szydził z moich cienkich nóżek i rączek. Nie udało się grubasowi, a po latach wywołało efekt superkompensacji, bo jak trochę podrosłem to chciałem sie wreszcie sprawdzić z tego wuefu 🙂 Stwierdzam, że wychodzi mi świetnie, chociaż na innym forum niz to przyjazne miejsce, na pewno jakiś mistrzunio napisałby, że to zaledwie trója z minusem i wogóle nie rozumie po co się taki patałąch stara zabłysnąć.


gabrielle

2011/06/03 19:49:47

@krzysztof_wieczorek
Bieganie polubiłam w mojej pierwszej podstawówce. Rewelacyjnie mi nie szło (dwóje, tróje), ale dystans trzech kilometrów był do pokonania. W połowie 6 klasy przeprowadziliśmy się i w nowej szkole okazało się, że trzy kilometry pobiegli raz i wuefistka zrezygnowała, bo wszystkie padły jak muchy (ciekawe, dlaczego;)). Ja tylko wzruszyłam ramionami. W liceum miałam taką babę, że wytłumaczyłam regularnie wizytowanemu neurologowi (choruję na padaczkę), że nie to, że ja nie chcę się ruszać. Chcę, bardzo chcę. Jak przestanę to się zrobię zramolała, a nie mam na to czasu. Po prostu dalsza współpraca z tą babą skończy się dla mnie atakiem i wizytą ekipy w czerwonych kubraczkach, a oboje wiemy, że jednak fajnie byłoby obyć się bez tego. Zwolnienie z biegów wypisał, bo zgodził się z moją argumentacją. Regularnie biegałam własnym tempem na SKSach i najbardziej radowało to wuefistów naszych chłopaków, ale oni to byli normalni. Po dłuższej przerwie ponownie odkryłam bieganie i teraz z chęcią powiedziałabym tej babie z liceum, że jest jędzą.


piotrek.krawczyk

2011/06/03 20:00:42

A Dzikiemu w liceum groziła dwója z WFu, wówczas to było niezdanie do następnej klasy. Przestałem chodzić na WF w proteście. Dziki zajął trzecie miejsce w zawodach międzyszkolnych na AWF (bieganie i strzelanie). Nagrodą był rower, grubas od WFu długo zwodził, jestem pewien, że odebrał nagrodę i sobie wziął. Przedtem mieliśmy w liceum wuefistę z klasą, aktywnego sportowca. Wiedział, że biegamy z Johnem, wspierał to. Raz na szkolny Dzień Sportu zaprosił Grażynę Rabsztyn, wtedy rekordzistkę świata na 100 m ppł. I z jej ręki John, czyli Kołcz, otrzymał nagrodę za zwycięstwo na 1500 m – to były łyżwy. Dziki nie biegł, miał wtedy świeżo wyciętego raka kości. Ale w biegach długich w XXII LO rządzili Dziki i John 🙂
Pict – gratuluję „życiówki” w Bieganiu. Jesteś przykładem talentu nieodkrytego przez wuefistów.
Dziki


ocobiegatu

2011/06/03 21:44:30

Johnson – racja – przyjazne miejsce. Gdyby zrobic eksperyment i nasze teksty z jednego odcinka wrzucic na bieganie.pl albo tym bardziej biegajznami to wszyscy bez wyjatku bysmy dostali jazde bez trzymanki..;). Czasy wf to sa juz u mnie tak zamierzchle , ze malo pamietam .
Najbardziej wuefiste co rzucal pilke bez slowa z niezwykla nonszalancja..
Robil na tym za kazdym razem zyciowke..:). My jednak bylismy zadowoleni i on , bo pewnie cala lekcje romansowal z ta chemiczka , czy co ? nie wiem , juz nikt do tego nie dojdzie i goscia nie dorwie za kare. Przedawnienie – ponad 25 lat.:).


sfx

2011/06/03 22:28:09

może o moim wfie nie wspomnę, ale wspominki mam co i rusz

we wtorek, czwartek i dziś miałem sposobność ponownie zasiadania (stania?) w komisji sędziowskiej zabaw sportowych na naszym stadionie. zabaw szkół podstawowych i gimnazjów. czwórbój i trójbój (skok w dal, wzwyż, piłka palantowa, kula, bieg 60 / 100/ 600/ 1000/ 2000… zależne od tego czy starsi, czy młodsi, czy żeńska czy męska część startowała)
tym razem przerzuciłem się na wyższe progi i poinstruowałem o moim dotychczasowym fachu (skoku wzwyż) adeptów sędziowania, a sam zabrałem się za techniczną stronę biegów (którą mimo wszystko mam już ugruntowaną)… a więc fotocele, chronometr itp. itd.


sfx

2011/06/03 22:36:26

ale tym razem wracam z NOCNĄ ŚCIEMĄ 2011.
i od razu
KONKURS
na nazwę nazwę fundacji SFXa zajmującej się przede wszystkim sportem.

Regulamin:
1. SFX w dalszej części regulaminu zwany jest konkursotwórcą , a osoby biorące udział w konkursie zwani będą konkursowymyślaczami
2. konkurs przebiega na biegowym blogu Kołcza
3. konkurs trwa od teraz do wymyślenia i zaakceptowania fajności nazwy
4. konkursotwórca zapewnia:
– brak anonimowości wyboru
– nagrodę w postaci naklejki formatu A5 limitowanej serii Nocna Ściema 2011
5. konkursowymyślacz zrzeka się wybranej wymyślonej nazwy na rzecz fundacji
6. konkursotwórca podejmie decyzję co do wygranej autorytarnie, jednak po konsultacjach społecznych
7. wszelkie interpretacje niniejszego regulaminu należą do konkursotwórcy


basdlamas

2011/06/03 22:45:07

SFX – a to taka Fundacja jak ten w toruniu organizuje? …:) podasz konto i wierni beda wysyłać geldy?:)..a SFX bedzie MEJBIBACHEM jezdizl:)?.

proponuje FUNDACJA POKEMONÓW I KIESZONKOWYCH POTWORÓW :)))

pozdro biegacze:)


piotrek.krawczyk

2011/06/03 22:49:11

Cześć Gabriello. Dobrze mi się czytało Twój wpis pod blogiem. O głupich nauczycielach zajętych tylko sobą, którzy nie powinni pracować z dziećmi/młodzieżą (Oco pisze o swoim Casanovie) każdy uczeń mógłby napisać książkę. A na podstawie tych książek może zmieniłby się system oświaty tak zwanej. No witaj Cichociemna Gabriello 🙂
A do Dzikiego dziś na maila napisał Cichociemny! I tak się przedstawił: Cichociemny (znam też imię tego Kolegi). Po traskę w Puszczy napisał! I Dzikiemu było przyjemnie znaleźć i opisać trasę. Ten kolega biegnie Rzeźnika, ujawnienie zatem najpóźniej za niecałe 3 tygodnie w Cisnej 🙂
Czujecie to ekipy na Rzeźnika? JUŻ ZA KILKANAŚCIE DNI!


sfx

2011/06/03 22:49:21

bas. oczywiście że tak. w końcu kapuchę można nawet tu ukręcić 🙂


sfx

2011/06/03 22:53:43

patologię nauczycieli wf-u mogę przy okazji zawodów naocznie obserwować.
jest nie do zniesienia.

przykładem może być start chłopaków na 1000m, gdzie masakrują się przez pierwsze 200m, a potem 600m idą, by zrezygnować na 200m przed metą.
a dziś tego rodzaju przykładów na 120 uczestników zawodów w trójboju miałbym 360. nie. 300, bo na 11 szkół pewnie dwóch nauczycieli jest naprawdę dobrych…


milczenie1

2011/06/03 22:54:32

sam sobie lataj z wata miedzy nogami i bolącym podbrzuszem…


corvus78

2011/06/03 23:04:01

SFX czytam i niestety nie mogę uwierzyć;

to ja proponuję mój konkurs, którego regulamin jest bardzo prosty:
kto wymyśli nazwę i działalność mojej firmy i da na nią kapitał dostaje buzi w czółko,

no dobra nazwę i działalność mam już wymyśloną od kilku lat, tylko potrzebuję około 1,5 miliona EURO, w zamian dam mu buzi i naklejkę formatu A0 z logo firmy co miesiąc, żeby pamiętał jak wtopił;


corvus78

2011/06/03 23:05:58

zapomniałem mój konkurs ma też swoją nazwę, która brzmi „szukam jelenia”


ocobiegatu

2011/06/03 23:18:29

proste te Wasze konkursy..:).
S..trasznie F..ajna X..dzialalnosc – byle nie XXX bo to juz takie tematy, no prawie pod odcinek ,ale gorsze..:).
Co…r…obie v..ery us..rane..:). Corvus naprawde sorry , fajny jestes gosc , tylko tak mi sie skojarzylo ..:)


basdlamas

2011/06/03 23:21:16

oco – to teraz kaske przelej Corvusowi cfaniackzu…:)


corvus78

2011/06/03 23:27:47

Oco tak bywa, że jestem przewrażliwiony na tym punkcie, bo zazwyczaj ktoś pracował mną lub próbować wykorzystywać moje pomysły; pewnie masz rację, ale strzał był bardzo celny i wystąpiła tachykardia;
podsumowując nienawidzę jak ktoś próbuje mną pracować


sfx

2011/06/03 23:46:51

corvus.bas.

nie bardzo czaję o co biega… i nie wiem czy mój plan działań dobrze zrozumieliście…
czy chęć stworzenia fundacji jest jednocześnie chęcią zrobienia interesu? bo mniemam po dwugłosie, że taki jest odbiór mojej inicjatywy… a nie chciałbym by tak było…


ocobiegatu

2011/06/03 23:55:53

Np. moj kolega prowadzi fundacje „przyjaciel gminy” dla osob pokrzywdzonych przez los..Jest idealista . Nie ma za bardzo z czego zyc a to prowadzi.
Podjecie dzialalnosci nie oznacza od razu ,ze ktos chce zarobic w sposob kapitalistyczny , zachlannie.Jest idea , tym zyje , cos ukreci ale na styk.
Sa na swiecie jeszcze romantycy.
Czyli, moje zdanie – luzik jest proponowany, taki piekny choc niechciany…:).


sfx

2011/06/03 23:57:25

aha. i można wnioskować, że cała Nocna Ściema (nazwa pomysłu Quentina) to ściema, a de’facto jest to komercha i chodzi tylko o nabicie portfela… bo to już nie bieg koleżeński z serii dzikiebiegi.pl, ale działalność zarobkowa. mam nadzieję, że po prostu źle rozumiem to co napisaliście.
🙂


majka.bally

2011/06/03 23:59:10

miałam w II klasie liceum buta z WFu na I semestr, baba była wredna, z tych, które twierdzą, że podczas okresu jesteśmy w lepszej kondycji. ciekawe. chyba każda/y ma inaczej? ja mam np bardzo ciężko w tym czasie, śpię, jem lody, które mnie znieczulają i dalej śpię.

ale nie o WF miałam. wychodzę dziś na bieg, ok 21, wracam po 3 km, słaniając się. odruchy wymiotne + okropny ból głowy, o co chodzi? pierwszy raz miałam taką reakcję. na pewno nie przetrenowanie czy zmęczenie- ostatni trening miałam w poniedziałek.
na godzinę przed biegiem wypiłam małą kawę, dużo płynów dzisiaj (samej wody 1,5l), nic dziwnego (innego, niż zwykle) nie jadłam.
za to w tym tygodniu bardzo dużo stresu- mama miała dość poważną operację, praca-szpital-dom, codziennie. dużo niewiadomych, mnóstwo snu (zawsze tak reaguję na stres), czy to może być powodem?
prysznic, tabletka przeciwbólowa, krople żołądkowe, coś zjadłam, wciąż mdli. idę spać z nadzieją, zę to pierwszy i ostatni raz.


quentino-tarantino

2011/06/04 09:21:37

Właśnie wróciłem z porannego rozruchu przed wyjazdem do Łodzi. Powiem tak, teoria nie dorasta praktyce do pięt.
Godzina 8.40, 25C w cieniu. Słońce w pełni.
Wystarczy 100m odcinek bez odrobiny wiatru i już jesteśmy tam gdzie nas nie powinno być. Jutro będzie piekło. Już jestem spakowany i za parę godzin śmigam do Łodzi.
Powodzenia dla wszystkich weekendowych startowiczów, trzymajcie się chłodno!

To pisałem ja, karp w poranek wigilijny.


beautyandb

2011/06/04 10:44:00

Tak sobie czytam Wasze wpisy o nauczycielach wf i robię w pamięci przegląd…
W sumie miałam szczęście – kiedy się zaczął normalny wf, czyli w IV klasie, ja akurat strasznie urosłam przez wakacje (ponad 10 cm w 3 miesiace). Mialam za dlugie rece, nogi, bylam potwornie niezgrabna. I nie potrafiłam zrobić fikołka. A fikolki się robiło na wfie. I pamietam nauczyciela (faceta), który tak długo mnie przekonywał, że zrobię, tłumaczył, pomagał, zabraniał uciekać na koniec kolejki do materaca – że po czterech tygodniach w końcu ten przewrót zrobiłam. I radość nauczyciela – autentyczna – była spora nagrodą. Potem już ćwiczyłam, nawet próbowałam coś trenować, chodziłam na treningi nawet z ręką w gipsie (na siatkówkę, hehe) w tajemnicy przed rodzicami. Genialną miałam trenerkę. Ale mi się znudziło. Potem chciałam biegać. Poszłam do klubu, pobiegała ze dwa razy, a potem trenerzy uznali, że powinnam pchać kulę albo rzucać oszczepem… No cóż, jak uslyszałam o oszczepie, przestalam chodzić na treningi 😉 A potem w liceum trafiłam na panią, która stawiała oceny za fikołki. No, to już było ponad moje siły (trojka za fikołka? ja i trójka?). Wykoncypowałam sobie sprytnie napisane zwolnienie, które zwalniało mnie z… „ćwiczeń wymagających nagłej zmiany postawy”. Było to tak sprytne, że sama wybierałam ćwiczenia, których nie robiłam. Znowu padło na fikołki 😉 I dopiero na studiach załatwiłam sobie całkiem normalne zwolnienie z wf-u po tym, jak genialny instruktor na basenie zepchnął mnie do wody (mówiłam, ze boję się skakać). Ale w sumie miałam szczęście na samym poczatku. Bo gdyby pan od fikołkow nie miał tyle cierpliwości, to pewnie od razu bym wykombinowała jakieś zwolnienie… A tak nie korzystałam nawet z tzw. niedyspozycji.


basdlamas

2011/06/04 10:44:17

SFX – z natury PYRASY są Szydercami 🙂 … zwłaszcza ja. I jak widzę taki napis:) to mi się śmiać chce…. po prostu niefortunnie to chyba zacząłeś i dlatego poleciało. A Corvus to wrażliwy na takie sprawy jest… i mu się nie dziwie.

aaa.. nie mieszaj NOCNEJ ŚCIEMY….bo to co innego… 🙂 ale wiesz jak się widzi pogrubiony napis FUNDACJA SFX….:) to juz fundacja Kwaśniewskiej była, i Tadzia i nne takie…. dziwnie sie kojarzą:) czyli z kapustą.

Jez jak fjanie że wiara taka wybuchowa tu jest bo tak to by ten blog był nudny jak flaki z olejem. :)))

pozdro

SFX moja nazwa „POKEMONY i KIESZONKOWE POTWORY” to propozycja poważna… nie moja a sławetnego KS. PIOTRA NATANKA którego polecam:). Bohetera Youtuba:)

OCO – coś niemrawy jestes ostatnio 🙂


sfx

2011/06/04 13:41:15

bas.
właśnie Nocna Ściema jest wmieszana w fundację. okazuje się bowiem, że nie da się zrobić biegu jako osoba fizyczna, a może inaczej, jest to radykalnie utrudnione. a jeśli tworzyć formułę prawną dla nocnej ściemy, to można od razu szerzej to ująć w ciekawej nazwie. oczywiście w nazwie wiążącej się raczej ze sportowymi wydarzeniami i wolontariatem, bo taki zamysł jest tej fundacji… czyli główne działania to nocna ściema i tworzenie wolontariatu sportowego… a pochodne – może z czasem jeszcze jakieś inne imprezy.

właśnie wróciłem z Sianowa. 15k w upale. 1h01’30” i 6. open, 1. w M30.


popellus

2011/06/04 15:04:19

po prostu powodzenia tym na:
5:15 dziki
i tym na 2:99..Que
i wszystkim startującym…
jutro piekarnik, czyli tak jak jakby opalać się nie leżąc:)

Najlepszego
Pope


sfx

2011/06/04 18:17:48

a na nazwę mam np. taką…

Sport, rekreacja i wolontariat „SFX”.

i jest fajna rzecz związana z nazwą… jeśli fundacja nie ma w swojej nazwie słowa „fundacja” oznacza to, że nie prowadzi ona działalności gospodarczej.
czyli wszystkie fundacje zawierające w nazwie „fundacja” mogą działać jak normalne firmy (oczywiście z pewnymi istotnymi różnicami i warunkami).

a więc szukam nazwy bez słowa „fundacja”, co by kojarzyło się ze sportem i wolontariatem i na pewno nie z działalnością zarobkową…

================

powodzenia w łódce.


wojciech.staszewski

2011/06/04 19:55:28

milczenie – witaj (bo to chyba do mnie było o tej wacie?).
nie jestem w temacie dziewczynek miesiączkujących na każdym wuefie obiektywny. przyznaję od razu. mam tu dużo emocji. złości mnie, że fajne dziewczynki zamiast żyć muszą się odpicować jak lalki, nie podbiegną ani nie podskoczą, żeby włos im się nie wzburzył. siadają na tych krzesełkach i przesiedzą tak życie. a potem będą chodziły na manify domagając się równouprawnienia.
może to za duży skrót myślowy. może to krzywdzące dla kobiet – bo dają mi do myślenia wasze argumenty o niezgrabnym ciele, wstydzie przed płcią przeciwną albo braku prysznica. (chociaż od razu coś się we mnie burzy: czy chłopcy nie mają wtedy skoku wzrostu, nie chcieliby dobrze wypaść przed dziewczynami, no prysznica potrzebują rzeczywiście w mniejszym stopniu). może nie mam racji obiektywnej. ale to moja racja.


piotrek.krawczyk

2011/06/04 21:19:49

Milczenie miało (miała) głośne wejście! Cześć, podobało mi się: krótko i na temat 🙂
Sfx – gratulacje, stresy mobilizują?
A Zuzanna dziś złamała 29 minut w absolutnym debiucie biegowym na 5 km w Siedlcach! Zadowolona, chce jeszcze. A pobiegła klasycznie, jak każda świeżynka: pierwszy kilometr najszybciej, drugi trochę wolniej, trzeci jeszcze wolniej, czwarty najwolniej, piąty – mobilizacja przed metą i trochę szybciej od czwartego. Dziki jest dumny z córki, przybiegł pół kroku za Zuzą. Mieliśmy koszulki z nadrukami „TATA” i „CÓRKA ZUZANNA”, bo Dziki ma cztery córki i mu się mylą 🙂
A bieg w Siedlcach bedzo przyjemny i dobrze zorganizowany, wszystko co trzeba, medale ładne, w pakietach ręcznik i bidon z elementem chłodzącym (rewelacja!). Przy rejestracji widać było, że organizatorzy uczą się organizować (to drugi dopiero bieg), długa kolejka, zestresowane dwie dziewczyny wydajace numery, powinno być dziesięć dziewczyn, a byłoby całkiem miło. Trasa jak najbardziej życiówkowa, płaska i atestowana, jeszcze nie odkryta przez większość ścigantów. Myśle, że z wynikiem 42:00 na dychę można było wejść na pudło M40. Najlepszy wynik około 35 minut. Na obu dystansach pobiegło jakieś 400 osób. Fajny bieg, Zuzka ma punkt odniesienia. Pobiegniemy Ursynów na szybką poprawę życióweczki na piątkę. Jutro 19. Trening Otwarty w ramach maratonu w Łodzi. Trenujemy tempo 7’27,8 🙂 Quentino – zapraszam do grupy na 5:15 🙂 A poważnie to zobaczmy się na przybycie piątki na starcie. Bo nie będziesz czekał na Dzikiego na mecie 2 godziny i 16 minut 🙂 Pope – dzięki, postaram się być profesjonalnym zającem. Każda dziesiątka po 1:14:39 (!), piątka 37:20 🙂 Na biegu w Siedlcach była dziś B&B z Tomkiem. Ciekawe jak im poszło. I dowiedziałem się od nich, że Jacek G., na pewno pretendent na pudło w Rzeźniku, zrobił dziś 15 kółek po trasie biegów górskich w Falenicy. Razem prawie 50 km po piaszczystych wydmach, a tam same mocne podbiegi i strome zbiegi. Tak trenuje ten, na którego Dziki stawia w tegorocznym Rzeźniku. To do jutra. Wyjeżdżam do Łodzi o 4:00. Przynajmniej dłużej będę biegł niż jechał w obie strony 🙂 Dziki


andante78

2011/06/04 21:53:01

Dziki, Quentino, powodzenia jutro w Łodzi, przyda Wam się jeśli będzie tak ciepło jak dzisiaj :-). Dzisiaj też walczyłem w ramach biegowej korony w Katowicach, start o godz. 13.00, patelnia (29 stC), piękne błękitne niebo, zero wiatru… Resztę sami możecie sobie wyobrazić, organizator trochę nawalił z izotonikami, bo wystarczyło ich do mniej wiecej połówki, a potem już tylko woda. Tak jak normalnie piłem 1 kubeczek, tak dzisiaj 6-7, a kilkom się polewałem, przez chwilę było lepiej :-). Ciężko było, tym bardziej, że bieganie 10 kółek i świadomość, że w każdej chwili można przestać biec i będzie się sklasyfikowanym, była nieznośnie kusząca. Tym razem niestety pod poprzeczką, którą sobie ustawiłem – 3:39:20, ale na osłodę byłem 6-ty, wśród tych którzy ukończyli ten kameralny maraton, a pierwszy biegacz miał wynik 3:13 (normalnie biega mocno poniżej 3 h). Pozdrawiam Was serdecznie, zadowolony, zmęczony, opalony i tylko z lekkim poczuciem niedosytu wyniku, dzisiaj nie było mnie stać na więcej.


beautyandb

2011/06/04 22:27:38

Powodzenia w Łodzi. Dziki, gratulacje dla Zuzanny! Znakomicie wyglądał na finiszu 🙂
Medale bardzo ładne w Siedlcach. B7B pobiegła ponad minutę słabiej od swojej wyśrubowanej życiówki z kwietnia, ale wystarczyło to na… No, własnie. Z informacji SMS wynikało, że wystarczyło na 3 miejsce open, ale skończyło się na…drugim stopniu podium z sympatyczną nagrodą. Okazało się, że rywalka która puściłam grzecznie przodem na półmetku co prawda wbiegła przede mną na metę, ale przez pomyłkę. Bo ona biegła na 10 km 😉
A Tomek skonczyl chwilę przede mną, co nas oboje całkiem ucieszylo 🙂


johnson.wp

2011/06/04 22:37:05

Andante – i tak trójkę złamałeś i ponad pół minuty 🙂 Gratulacje, no i twardy jesteś, to się nie stopiłeś z asfaltem.

Que- życzę powyższego i dzięki za pocieszenie, bo dzisiejszą niemoc mogę częściowo wytłumaczyć tą samą porą dnia. Jednak tak naprawdę to dwóch skrótów treningowych nie da się zrobić jednego po drugim. Ale sytuacja to dzisiaj wymusiła, bo musiałem odstawić samochód do blacharza (benzyna ciekła ze zbiornika – horror), a warsztat w Luboniu. Pół bloga już wie gdzie to jest, więc pomysł powrotu do Szczepankowa był oczywisty – 14 kemów biegiem. Pomyślałem, że może już jestem wypoczęty po środzie i chciałem zrobic to szybko – 3x4k w tempie półmaratońskim. Udało się 1x 3 i pół, dalej sobie odpuściłem minutę na tempie, bo organizm sprawnie zasymulował zgon, a moja głowa jest słaba z teorii mózgowych. Johsnon w upale doesn’t work…


biegofanka

2011/06/04 23:15:31

W dzisiejszych warunkach każdy, kto startował i ukończył bieg, to pogratulować! Wiem, co piszę, startując w samo południe na dychę, po ok. pięciu km myślałam, że zemdleję… nie… zdecydowanie nie dla startów w takie upały… to nie dla mnie, zupełnie nieprzygotowana jestem do startów w tych warunkach. Cieszę się jednak, że pobiegłam i sprawdziłam swoje możliwości „na własnej skórze”.


biegofanka

2011/06/04 23:19:43

Rozmawiałam telefonicznie z Fajką po jego starcie w dzisiejszym półmaratonie… też stwierdził, że to nie pogoda na zrobienie życiówki. W każdym razie ukończył bieg i to z bardzo dobrym, jak na te warunki, wynikiem. Relację zda w najbliższym czasie, bo teraz weekenduje z rodzinką u krewnych.


biega_czu

2011/06/05 07:49:33

Czołem. Przypadkiem obudziłem sie dzisiaj rano w Łodzi 🙂 Raport: godz. 7.46, temp. 21 stopni w cieniu, błekitne niebo i wszedzie pełno słońca! 🙂
Que, Dziki – powodzenia! Mietkiej gry nie bedzie 😉


sfx

2011/06/05 07:50:43

dziś w samo południe start na 10k.
mżerzyno – trzebiatów… na patelni… niedaleko morza.

współczucia dla łodzian. ale wiem, że dacie radę.


piotrek.krawczyk

2011/06/05 09:01:06

Tu Dzmi. Prowadzę już 7 km. Idę równo. Grupy brak. Będę zbierał po drodze, po 30 km. Może tp być najliczniejszą grupa powiedział Quentino. Pisze komentarz w biegu. Cholera, jak pisze to przyspieszam. Nie wolno! 🙂 Dziki


beautyandb

2011/06/05 09:04:32

Dziki, trzymaj się (w tempie). Na trasie. Komentarz w biegu, nono, nastepnym razem dasz relacje live 😉


biega_czu

2011/06/05 09:35:24

Dziki! Czy Ty na pewno jestes w Łodzi?! 😉


wojciech.staszewski

2011/06/05 09:37:22

A ja za chwilę jadę do Legionowa. Jeśli coś pisałem o obozie treningowym, szybkim biegu, ataku na życiówce – to zapomnijcie 🙂 Wystarczy mi dziś dobry bieg, a co to znaczy, zobaczymy.


wojciech.staszewski

2011/06/05 09:39:17

Biegaczu! Że Dziki robi wpis na blogu z trasy to się nie dziwię, strasznie się musi chłopak nudzić. Ale że Ty stukasz? To znaczy, że do Łodzi pojechałeś towarzysko, a nie na bieganie? Czy na dyszkę? Bo się pogubiłem.


pict

2011/06/05 09:47:50

Powodzenia w Łodzi! Ja wczoraj bez planu wystartowałem w lokalnych zawodach na 12,5 km. Start 11:30, po asfalcie, trasa nieatestowana, bo 3-4 długie i strome podbiegi i jeden długi i stromy zbieg. Bez większej motywacji, ale dość fajnie – wyszło 49:44, a więc ok. 3:58 min/km. Dość pechowo dwukrotnie musiałem zawiązywać sznurówki, na co straciłem przynajmniej 40-50 sek i co wybiło mnie z rytmu (ale jeśli miałem kiedyś dostać taką nauczkę, to te zawody były idealne do tego ;-). Ogólnie fajnie, tym bardziej, że na 3 ostatnich km udało mi się znacznie przyspieszyć. To dobry prognostyk przed Garwolinem za 2 tygodnie.

@ dziki i wuefiści – moje doświadczenia są złe. Jak się okazało po latach, oni nie potrafili mnie w żaden sposób zainteresować swoją ofertą. To już nie chodzi o odkrywanie talentów, ale o zwyczajną źle wykonaną pracę. Przecież ich pracą i obowiązkiem jest zachęcać dzieciaki do aktywności fizycznej, a nie iść po najmniejszej linii oporu. Nie wiem jak u Was, ale u mnie w mieście większość dyrektorów szkół to właśnie wuefiści – to wynika z tego, że oni mają luz i dużo czasu, kiedy rzucą tą przykładową piłkę i „pograjcie sobie”. No i te wiecznie zakopcone kanciapy przy salach gimnastycznych… Ale generalnei rzecz biorąc, to mam taką wizję, że kiedyś wyjdę na „przemówienie” na zlocie absolwentów i odczytam swoje życiówki w biegach. Nic więcej ;P


biega_czu

2011/06/05 13:12:52

Kołczu. W Łodzi jestem w celach towarzyskich 🙂 A co do pogody… Piekło? To chyba zbyt słabe określenie nq to co dzieje sie na zewnatrz 🙂


johnson.wp

2011/06/05 14:14:48

Pope ma w Zorzelcu 28 stopni w cieniu, ciekawe jak to zniósł?


popellus

2011/06/05 14:31:15

Johnson już wie, ja wiem.
Podjąłem wczoraj w nocy decyzję trudną i nie wystartowałem w Gorlitz.:(
niestety… Powód: nie było o co walczyć, rozwaliłem stopę we wtorek, szkło w nodze, ból, prawie przeszło, ale to jednak nie to…żałuje

p.s a śmiałem się z Santiago Canizaresa, że nie pojechał z Hiszpanią na MŚ, bo podczas golenia spadla mu woda kolońska na stopę i skończył na operacji w szpitalu i 3mc przerwy.:(


biegofanka

2011/06/05 14:47:08

Quentino ukończył maraton ze świetnym wynikiem, jak na te warunki. Wyszłam rano o ósmej na trening i po 40 min. stwierdziłam, że nie ma sensu „katować się” dalej. Wiedziałam już, co na trasie maratończycy mają…


biegofanka

2011/06/05 14:49:19

Popellus – nie martw się, stopa ważniejsza, niż pobiegnięcie, szczególnie w tych warunkach.


ocobiegatu

2011/06/05 15:04:31

W takich warunkach nie należy trzymać kciuków GORĄCO za tych co startują.Nawet bym powiedział – zachować pewien chłód, byle im się udzielił..:).
W piątek 10km podprogowo III strefa.Wczoraj nad Odrą niecałe 8 km , po południu.Na biegaczu czapka gore…:).
Miało być ponad 12km ale jak dotarłem do mostu, to nie chciało mi się do następnego mostu. Zszedłem do chłodniejszego parku i spacerek do domu 4km. Badałem zmęczenie bo chcę o tym napisać na swoim blogu. Miałem pulsometr. Cały czas tętno 135-142 na 20 oddechach , tempo 10km/h ,mimo to im bardziej dobiegalem do tego mostu to mi sie nie chciało…Im bliżej most tym w głowie zapadały decyzje – „no daj sobie spokoj – zobacz jak się ludzie opalają” itp..


johnson.wp

2011/06/05 17:12:40

Quentin wykręcił około 3:27, zatem odejmując ponad 30 stopni upału daje to po mojemu mocne złamanie trójki 🙂 Przydała mu się umiejętność przyjmowania płynów w dużych ilościach:))


tanczacy_jastrzab

2011/06/05 17:40:14

Widziałem, że Quentino jest wielki ale nie wiedziałem że aż tak Wielki!! Przy tej zawartości powietrza w powietrzu wynik mnie powala ale i mobilizuje. Wiem co mówię bo biegałem dzisiaj między 14-15.
Gratuluję Zuzannie i zazdroszczę dzikiemu Szczęściarzowi.
Wasz Tańczący Jastrząb


marpey22

2011/06/05 17:49:06

Witam wszystkich biegaczy. Czytam tego bloga systematycznie od jakichś dwóch lat, ale do tej pory nigdy się nie ujawniłam. Ten wpis zmobilizował mnie jednak do skomentowania. Mam 20 lat. Rok temu skończyłam liceum i z doświadczenia wiem, że to, o czym pisze Pan Staszewski jest na porządku dziennym w polskich szkołach. Wydaje mi się jednak, że nie jest to spowodowane ani wiecznie trwającym okresem, ani brakiem pryszniców, ani wstydem przed chłopcami, czy innymi dziewczętami (choć może w niektórych przypadkach być i tak). Według mnie jest to spowodowane pracą w-fistów, którzy albo: a) totalnie olewają swój przedmiot, są znudzeni, bez zaangażowania i pomysłu na swoje lekcje, nawet nie starają się zachęcić młodzieży do sportu,
b)wymagają, wymyślają najdziwaczniejsze ćwiczenia, potrafią nazwać uczniów kalekami i starymi babami, które ledwo się ruszają, a przy tym sami nie potrafią zrobić przewrotu w przód lub zaprezentować stania na rękach, a ich figura bynajmniej nie przekonuje o jakiejkolwiek aktywności fizycznej w ich życiu. W-f z takimi ludźmi miałam przez 3 lata gimnazjum i 2 lata liceum. Widok siedzących na ławkach dziewcząt nikogo nie dziwił. Z lekcji w-fu dało się wymigać zdecydowanie łatwiej niż z lekcji np. języka polskiego. W 2 klasie liceum miałam ogromne szczęście trafić na nauczyciela z powołania. Człowieka, który traktował swój zawód z pasją i zaangażowaniem. Który, owszem, wymagał, i to bardzo, ale nie zdarzyło się, by zadając jakieś ćwiczenie do wykonania najpierw sam go nie wykonał. Jeśli ktoś miał z czymś problem tłumaczył i pokazywał tak długo, aż wyszło. Wtedy uśmiech uznania i jego radość była dla nas największą nagrodą. Jeśli biegaliśmy po stadionie (albo po mieście, bo takie biegi też nam organizował w ramach w-fu), to biegał razem z nami! I miał kondycję. Na każdym w-fie robiliśmy coś innego, były urozmaicenia. Wiedzieliśmy jak się rozgrzewać przed danymi ćwiczeniami, wiedzieliśmy jaki cel i wpływ na nasze ciało i mięśnie mają konkretne zadania. Jeżeli ktoś źle się czuł albo miał gorszy dzień – zwalniał bez problemu. Ale to nie było potrzebne. Bo, choć był wymagający (nie raz lekcje z nim równały się z zakwasami na drugi dzień), to (o dziwo!) frekwencja była prawie 100%! Dziewczyny, które do tej pory nie ćwiczyły, bo miały okres, migrenę, astmę, ból palca, stopy, czy pięty nagle zaczęły ćwiczyć z własnej woli. Na w-f chodziło się z frajdą, z pewnością, że będzie się potraktowanym na pewno serio i na pewno sprawiedliwie. Kiedy dowiedzieliśmy się, że w 3 klasie liceum dostaniemy nowego nauczyciela wszyscy byli zawiedzeni. I znów prawie wszyscy wyszukiwali wymówek (zresztą sam w-fista również), a ławki znów zapełniły się znudzonymi dziewczętami. Wnioski chyba nasuwają się same…:) pozdrawiam.


piotrek.krawczyk

2011/06/05 18:13:56

Dziki zrobił swoje. http://www.endomondo.com/workouts/sC9Ep4cT3XM
Opalałem się na słoneczku 1godz. 48 minut dłużej niż Quentino 🙂
Donoszę, że John był 9. w open i 3. w kat na dyszce w Legionowie. Niechaj sam opowie.
Ja w Łodzi chyba też dziewiąty 🙂 Od końca. Padali jak muchy, nic nie mogłem zrobić, rozciągnąć koledze kurcz trójgłowego i zając biegnie dalej. Dwóch zawodników dowiozłem na 5:15.
Marpey – ukłon dla Twojego Nauczyciela! Dziki


majka.bally

2011/06/05 19:36:13

a majka skręciła staw skokowy ;( połówka w grodzisku za tydzień, ale za 2 dni to chyba powinno przejść…?
smaruję altacetem, moczę nogę w zimnej wodzie, ech.

siema marpey!

a Wy z Łodzi…. wy jesteście naprawdę nienormalni 😉
podziwiam, serio.


ocobiegatu

2011/06/05 21:04:05

Jednak nie wszyscy są dziećmi słońca… Tylko niektórzy,jak się nie zachmurzy..:).


piotrek.krawczyk

2011/06/05 21:06:31

B&B gratulacje. Nie zostaliśmy na dekoracji, bo Dziki łudził się, że pośpi przed wyprawą do Łodzi o 4 rano. I Tomek, co się Wikinga nie boi 🙂 pobiegł świetnie. Są nieoficjalne wyniki Siedlec. Zuza była w kobietach powyżej połowy zawodniczek! A Dziki mógłby wygrać kategorię, na piątkę i dychę wyniki sporo powyżej mojej życiowki. Na dychę do drugiego miejsca M40 wystarczyły 43 minuty. Nie żałuję. No, trochę 🙂 Jestem zachwycony, że biegłem z córką. A na 19. Treningu Otwartym Dziki wykonał wszystkie założenia we współpracy z pogodą. Długo, wolno, bez snu, w upale, nic się nie działo z Dzikim. Nawet zafascynowało mnie tempo. Zaprogramowałem się na 5:15 i ani minuty dłużej już bym nie chciał. Ale jakbym się zaprogramował w głowie na np. 6:30 to bym leciał. I upał mi nie dokuczał, a to jest nowość u Dzikiego. Tylko jestem różowy jak prosię, równo z każdej strony do wysokości nogawek, skarpetek, rękawków. Ciekaw jestem komentarzy o tym maratonie. To wskrzeszenie Łodzi jako miasta maratonu. Jako zając i uczestnik od kuchni, byłem świadkiem kilku wpadek. Imienne numery pozamieniane, kilka przypadków odkryli przy mnie. I kilometry oznaczane na chybił trafił. Stale musiałem korygować tempo i to znacznie. Bo chociaż mam GPS, to obowiązywało mnie oznaczenie organizatora. Jakoś poszło, chcieli żebym prowadził na czas netto, wyszło 5:14:31. Poznałem świat biegających po pięć godzin. Godni szacunku biegacze ultraczasowi. Sporo debiutantów pozbierałem, wszyscy odpadli. Z Anią z Łodzi bieglismy kilkanaście kilometrów, opowiadała mi o miejscach i zdarzeniach ze swojego miasta, zabraniałem, Ania przestawała, potem opowiadała znowu, o dniu czynu partyjnego i Gierek grabił wraz z nią liście przy ulicy jak była w podstawówce. Czarkowi rozciągnąłem silny kurcz łydki, Halinie dałem pić z Kamela, krótkie spotkania. Zając biegł swoje bo mu za to płacili (czapka z daszkiem dla zająca i zwolnienie z opłaty startowej 🙂 Chyba sporo osób zrezygnowało z biegu, Quentino mówił, że znaczna część maratończyków w ostatniej chwili przekwalifikowała się na 10 km, bo dycha była w ramach tego maratonu. Za to mnóstwo picia dla ogonów. Na koniec dawali w butelkach, a mnóstwo zgrzewek stało nienaruszonych. Dziki biegł z pełnym kamelem też treningowo i też jestem zadowolony, bo nie czułem ciężaru chociaż prawie nie ubyło wody w bukłaku. No i kurtyny wodne na trasie! Dużo chłodzenia. Dobry pomysł. W sumie według mnie udany maraton w trudnych warunkach. Najdłużej biegany maraton Dzikiego. I jeszcze takie pobiegam. Dziki


ocobiegatu

2011/06/05 21:06:54

Gratulacje quentino – sunboy..W słońcu dobrze biega Wiara , biegać w słońcu żadna kara..:).


quentino-tarantino

2011/06/05 21:08:24

Dzięki Dobrym Ludziom za dobre słowa


quentino-tarantino

2011/06/05 21:08:50

ŁÓDŹ – Ziemia obiegana 1

http://www.quentino.pl/


piotrek.krawczyk

2011/06/05 21:19:16

I Dziki zdobył łupy na maratonie. Zawieruszoną butelkę do pasa na bidoniki. Nikt się po drodze nie przyznał, organizator nie chciał przechować. To mam. Taka sama jak zgubiona przez Jastrzębia na jednym z pierwszych treningów otwartych jeszcze w zimie. Przywędrowała z Puszczy do Łodzi żeby znalazł ją Dziki. I wręczę zdobyczny bidoniki mojemu Jastrzębiowi za tydzień, na 20. Jubileuszowym Treningu Otwartym. Dziki


mksmdk

2011/06/05 21:26:28

super gratulacje dla wszystkich co dziś sie ścigali dzikiemu za prace u podstaw que za kolejny maraton Wojtkowi za Legionowo Andante za 8tysiecznik kolejny

Ja trochę sie tu pochwale ale ten weekend to bylo to na co czeka sie w sezonie startowym jak na życiówkę i takie były ale 3 :
młodsza córka w zawodach foki na start wystartowała i super popłyneła
starsza w grand prix ursynowa poprawiła się o 5 sek na 50 dow -zyciówka
ja wywalczyłem swój pierwszy puchar ……. 3 miejsce w Gr Prix ursynowa w pływaniu do tego obie córki dostały się -tez okazało się (wyniki były w p-tek ) do klasy sportowej pływackiej szkoły podstawowej młodsza zdała na 4 miejscu z 60 a starsza dostała się na jedyne 2 wolne miejsca
jestem dumny jak nie wiem co i to był mój sportowy cel na wiosnę – jesienią będzie pociecha z ojca maratończyka


corvus78

2011/06/05 22:08:49

Dziki, Quentino, Michał MKS niesamowite są Wasze opowieści – motywują

Popellus i Majka wracajcie do zdrowia jak najszybciej

a biegowo to podczas weekendu był dwumaraton urodzinowy z okazji 5 urodzin mojej Córki Marii Magdaleny, uwędziłem się przy trzech grilach każdego dnia 🙂

spokojnej nocy i wiatru w żagle na nadchodzcy tydzień


tanczacy_jastrzab

2011/06/06 13:46:04

Dziki, dziękuję, że odnalazłeś bidonik, choć polubiłem podpijanie z Twojego Kamela:) Umawiamy się jednak, że Jastrząb będzie bidonik „dźwigał” ale w pierwszej kolejności będzie mógł się z niego napić tylko Dziki. Twój Jastrząb


anna.bl

2011/06/06 15:05:25

Zdobywcy pucharów, znalazcy bidonów i wszyscy inni wyżej opisani, podziwiam Was bezgranicznie – biegi przy tych temperaturach, to jakaś kara za… No właśnie, za co, pytam? 😉

Ale i ze mną dzieje się chyba coś dziwnego. Tak się złożyło, że w piątek wieczorem pojawiłam się nad morzem. Służbowo. Po przyjeździe szybciutko skierowaliśmy się z kolegami w stronę plaży. I podczas, gdy oni zalegli tam z piwem, statycznie, na piasku – ja pobiegłam. W lewo, w stronę Gdańska. Kiedy po kilkunastu minutach dotarło do mnie, że jestem w takim miejscu że nikt, choćby nawet bardzo chciał, nie jest w stanie mnie ani zobaczyć ani też usłyszeć – postanowiłam to wykorzystać. I wtedy to zrobiłam: krzyczałam ile sił w płucach! Krzyczałam i krzyczałam, jednocześnie powoli wzbudzając w samej sobie podziw i szacunek za odwagę. Bardzo oczyszczające doświadczenie: polecam, zwłaszcza w takich okolicznościach. A co było dalej? Przybiegłam do moich „pijaczków”, uraczyłam się piwem i udałam na oficjalną kolację. Wiecie, jak to jest na szkoleniach – tańce, hulańce. Czasem nie wypada uciec. Ale coś mnie gdzieś ciągnęło… O 3 nad ranem znowu zjawiłam się na plaży. Było ciemno, nad linią horyzontu delikatna poświata, ciepła woda i przyjemne rześkie powietrze. I pobiegłam. W prawo, w stronę Krynicy. Kiedy tak biegłam i biegłam, zaczęło wschodzić słońce. Biegłam i biegłam a ono… wschodziło i wschodziło, nic sobie nie robiąc z mojego zdumienia. Biegłam półtorej godziny…
Następnego dnia prowadziłam szkolenie. Paszczą, z której miał wydobywać się mój głos. A raczej spodziewano się go usłyszeć. Ale nie był to do końca mój głos, choć w rzeczywistości byłam to bardziej ja, niż kiedykolwiek przedtem.


johnson.wp

2011/06/06 18:46:12

To ja przywitam, bo inni biegają, a ja czekam na zachód słońca. Witaj Anno. Tańce, hulańce są też dobre, ale to z czasem staje się tak dobrze poznane, że wilk czuje, że go ciągnie do lasu. Wejście w krajobraz, to wyjście ze znanej od urodzenia materii społecznej, to szansa na zrozumienie, że nie jesteśmy utkani jedynie z tego co pomiędzy ludźmi, że jest w nas także materia. Ba, pramateria nawet, ale zauważcie, że powstrzymam się przed odwołaniem do Kosmicznej Jaźni, a zwrócę się w stronę oczywistej namacalności. To co odczuwa atleta (najlepiej triatleta), wspinacz, żeglarz i podróżnik to obcowanie z czymś rzeczywistym – nie wymyślonym. To coś można dotknąć, się z tym zmierzyć, przez to przejść, dać się temu ponieść, albo temu się nie dać. Wtedy zobaczy, że nie jest wobec tego obcy, że jest do tego podobny, a więc na swoim miejscu. Jak delfiny w oceanie. To jest bardzo kojące i nic dziwnego, że przywraca siebie.
To dobrze, że Ci się to przytrafiło i że nam o tym przypomniałaś. Bo my czasami zapominamy, że metry, sekundy i kilogramy potu to nie nasza wizytówka ale rzeczywistość, po prostu.


wojciech.staszewski

2011/06/06 19:29:05

Anna, w czasach oazowych takie coś się nazywało „świadectwo” 🙂
Fajne. A ja zaraz piszę o słońcu i pewnej firmie odzieżowej na a.


ratyzbona

2011/06/08 01:01:14

Post jest na głównej więc pominę wszelkie elementy biegowe i postaram się odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. Po pierwsze istnieje cały zastęp dziewcząt które po prostu ćwiczyć nie mogą. Koniec i kropka. Mogą sobie posiedzieć. Niektóre mogą sobie poleżeć. Ale to tylko część. Załóżmy że wszystkie dziewczyny miesiączkują lekko bez skurczów, fatalnego samopoczucia i dyskomfortu. Otóż wf w szkole jest nudny. Przez całą moją szkolną karierę na wf dwa razy pozwolono mi zagrać w piłkę nożną, trzy razy przeskoczyć przez poprzeczkę reszta mojej szkolne kariery to niekończąca się gra w siatkówkę której nienawidziłam ( co jest logiczne jak człowiek ma troszkę ponad 150) i biegi od czasu do czasu. Ale nie chodzi tylko o nudę. Kiedy ma się jednego dnia 7- 8 lekcji ( a tyle wypada pod koniec gimnazjum) to nie trudno stracić zapał do sportu. Podejrzewam że gdyby chłopcy mieli tak użyteczną wymówkę pod ręką też by z niej korzystali. Ja korzystałam co nie zmienia faktu, że gdy ćwiczyłam karate a robiłam to przez całe gimnazjum i liceum nic nie mogło stanąć na przeszkodzie by pojawić się na treningu.


fourchet

2011/06/08 08:46:18

ratyzbona trafiła w sedno. Ja tam biegam prawie codziennie, do tego dochodzą jeszcze treningi siłowe i joga. Nie wiem, czy świecę dobrym przykładem bo dzieci mam jeszcze małe, ale staram się je zachęcać do wszelakich aktywności. Szkolny WF wspominam jak mordęgę – nie dość, że ciasno, duszno i śmierdząco, to jeszcze ciągle ta cholerna siatkówka. I dwutakt. Mam fatalną koordynację – potrafię się zabić o własne nogi, więc i z obsługą piłki u mnie średnio, za to świetnie sobie radzę w sportach, w których potrzeba wytrzymałości i siły. W efekcie z wuefu zdawałam egzamin komisyjny (dwutakt). W tym samym czasie ostro bo nawet 8 godzin dziennie trenowałam po szkole jiu-jitsu. Moja nauczycielka była jednak niezjednana – co z tego, że potrafiłam zrobić szpagat albo kilkadziesiąt pompek – przy dwutakcie zawsze plątały mi się nogi, więc na świadectwie maturalnym jedyną tróję mam z WF-u.


fourchet

2011/06/08 08:47:21

Miało być 8 godzin tygodniowo, przepraszam 🙂


justinehh

2011/06/08 23:19:03

Ale po co zmuszać? Jak dziewczynka ma do wyboru pływanie i jazdę na rowerze na własnych warunkach czy męki gry w koszykówkę czy inną siatkówkę, to co wybierze?
U mnie WF kończył się najczęściej kolejną chorobą ( a chorowałam naprawdę dużo). Nigdy nie zapomnę, jak po kolejnym zapaleniu gardła wróciłam do szkoły, poszłam na WF i znowu zapalenie gardła. Całoroczne zwolnienie z WF w liceum poprawiło sytuację.

]]>