Komentarze do: Po co zostałem dziennikarzem? ../../2013/02/po-co-zostalem-dziennikarzem/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2013/02/po-co-zostalem-dziennikarzem/#comment-354 Mon, 01 Apr 2019 02:49:58 +0000 ../../po-co-zostalem-dziennikarzem/#comment-354 kamilmnch1

2013/02/07 21:48:38

ale mnie wymęczył poprzedni odcinek, ale na szczęście autokarom czasem kończy się paliwo, chociaż te toruńskie mają niewyczerpalne źródło

niestety dziś powrót z urlopu i szybka pobudka Julka spowodowały, że nie biegałem, ale za to czeka mnie trzydniówka z końcówką 30km- nic wielkiego biorąc pod uwagę, ze tym razem nie mam zamiaru się zgubić, raczej dzisiejsze pączki którymi ugościła mnie jak zwykle kochana ciocia z Gniezna :)))

Nie ma H.ja i do przodu!


ocobiegatu

2013/02/07 22:06:35

Podoba mi się bardzo opis obozu w Rabce bo jest tak konkretnie napisane i z imperatywem stylistycznym. W odróżnieniu od wielu tekstów , długich, niektórych męczących , niektórych ciekawych ale długich, co były w poprzednim wpisie. Wreszcie mało wody..:).


piotrek.krawczyk

2013/02/07 23:31:52

A Dziki dziś 15 km po lasach koło Broku. Jak wyjeżdżaliśmy z Warszawy wiosną, przyjechaliśmy po godzinie płynnej jazdy wśród rzadkiego śnieżku, to bieganie już zimowe, jakby zima nigdy nie ustąpiła. Tu nad Bugiem spadło 30 cm w 8 godzin. Bieganie lub zajęcie ni to bieganie, ni to odgarnianie, zajęło mi prawie 2 godziny. Tu żyją wilki, chodzą po Bojanach opowieści o zjedzonych lub nastraszonych, nie zjadły, strach najadłem się, jak zgasła czołówka, nic nie widać, nie trafię, nie znam lasu, wilki zjedzą, powaliłem w czołówkę, ożyła, nie powinna gasnąć, to Black Diamond, ku przestrodze, Petzla zgubiłem zaraz po Rzeźniku 2012. To Dziki dziś zawiózł rodzinę na zimowe wakacje w okolice nadbużańskiego kurortu, podupadł Brok, ale jest, w Bojanach koło Broku dom mają nasi przyjaciele. Pojechaliśmy, bo nas kurwa stać. Tak. Nie boję się powiedzieć: nawet pod Ostrów moglibyśmy, i do Chorzeli, nawet Różan, nad Narwią Różan, ani twój, ani mój. „Chuj z wami Chorzelami” – to napis przy moście w tym miasteczku wypatrzony kiedyś przez Jana Krzysztofa Kelusa, opowiedział mi jego bratanek, znany zresztą dziennikarz, jak stryjowi bardowi dał ten napis do myślenia, a może wyczytałem to w książce – wywiadzie z Kelusem autorstwa innego dziennikarza, Wojciecha Staszewskiego…
No, jestem koło Broku, upadłego rzecznego kurortu. Bo lubię tu przyjeżdżać i tutaj biegać. Misteczko, jakby JKK przepływał tędy właśnie, a nie przez Chorzele, czy Różan, w drodze na Mazury i swoją wolność z żaglami.
To teraz wyobrażam sobie, że jest słowo, nazwa, która określa złe, smutne, chore z zajadłości, zamknięte na własnej wyspie i na własne życzenie, plemię smoków. Są chore, nienawiść trawi pokolenia, tracą wzrok, słuch, rosną im pazury, zęby, nie tracą głosu, używają paszczy, tam ogień, złe słowa, głupie myśli w jeszcze głupszy sposób wyrażane, nikomu nie pozwalają sobie pomóc. Mieszkańcy sąsiednich wysp nazywają chore plemię Chorzelami. Dobranoc. Dziki


piotrek.krawczyk

2013/02/07 23:40:40

Dziki absolutnie nie ma na myśli mieszkańców uroczego miasteczka Chorzele, miasteczko na wzgórzach, podobnie jak Różan… ani mój, ani twój…


beat.usia

2013/02/08 00:19:15

raz jeszcze, gdyby ktos mogl
m.youtube.com/#/watch?v=MthE0VMTVis&desktop_uri=%2Fwatch%3Fv%3DMthE0VMTVis&gl=GB


sten2013

2013/02/08 09:07:10

Wojtek, o co ci tak naprawdę ci chodzi? Czy to jakieś specyficzne negocjacje z pracodawcą w sprawie podwyżki? Czy ogólne dywagacje na temat wynagrodzeń w Polsce, przeprowadzonych na przykładzie zarobków jednego z lepszych dziennikarzy, zatrudnionego w jednej z najlepszych gazet?
Dziki sugerował poszukiwanie trzeciego dna, głębokiej treści, a ty wszystko wyjaśniłeś w jednym zdaniu:
„…problem sprowadza się do pytania: czy przyzwoity człowiek zarabiając na etacie jednak więcej niż średnia krajowa (sprawdziłem dziś średnią) może uważać, że powinien zarabiać więcej? I to w sytuacji, kiedy są w kraju głodne dzieci albo rodziny, którym nie starcza na rachunki. Otóż ja uważam, że może.”
Mogłeś zadać to pytanie od razu i sprawa byłaby wyjaśniona bez zbędnego zwoływania autobusów.
Że system źle działa, to każdy widzi bez poznawania losu dziennikarzy. Każdy to widzi, a nawet czuje na własnej skórze. Skrzypek z filharmonii zarabia mniej niż koleś krzyczący „Ona tańczy dla mnie”.
Nauczyciel zarabia mniej niż trzecioligowy piłkarz. I takich przykładów jest coraz więcej. I ja, tak jak ty, się z tym nie zgadzam. Ale ja w odróżnieniu od ciebie mam na to niewielki wpływ. Ty należysz do tej grupy zawodowej, która może, a nawet powinna próbować to zmienić. Tylko nie kierując swoje apele do nas, szarych obywateli, ale do swoich kolegów i koleżanek z braci dziennikarskiej. Niech przestaną zajmować się głupotami, tanią sensacją, a skoncentrują się na rzeczach ważnych. Nawet kosztem chwilowej utraty popularności i poczytności.


pict

2013/02/08 09:39:02

A moim zdaniem Wojtek, z całym szacunkiem, po prostu nie bierzesz pod uwagę, że to nie jest błąd Matrixa. Matrix właśnie tak ma działać – on nie jest po to żebyś Ty czy ja był zadowolony, on jest od maksymalizowania zysków, a nasze zadowolenie lub jego brak ma gdzieś. To nie jest część równania. Raczej w tej sprawie rację ma WO, że błędem Matrixa był ów złoty wiek dziennikarstwa.
A poza tym gdyby Gazeta naprawdę chciała być rzetelna i fajna wrzuciłaby Twój tekst na pierwszą stronę portalu już 2-3 dni temu. Jak może przegapić tak ciekawą dyskusję będą redaktorem portalu? he?


ocobiegatu

2013/02/08 09:55:22

Narzekać może każdy , czy jakkolwiek inaczej by się to nazwało. Szkoda czasu na szukanie definicji. Powiedzieć – nie narzekaj może każdy. W taki lub inny sposób.To jego prawo. Nie ma tak ,że emocji ma nie być. Czasami mnie dziwią zdania – za bardzo emocjonalnie do tego podeszliście. Emocje są też w sporcie i nikt nie ma raczej pretensji. Nie lubię generalizowania typu Wy dziennikarze..coś tam..
Może Wojtek akurat tego co inni nie robilł , albo postępował odwrotnie.
Nie ma co przesadzać ,że było dużo zjadliwych ,nienawistnych komentarzy.Czyli wycieczek.Wojtek liberał a uważa ,że mnóstwo wycieczek było. Wojtek miał świadomość tego innego , nowego”treningu” na blogu, co rozpoczątkował wpisem.I inni zawodnicy , nowi goście sie do tego odnieśli. Natomiast nie wszyscy źle.Niektórzy tu dziennikarze, czy inni , wypowiadali się merytorycznie- z pozdrawiam na końcu. Owszem byli tez tacy co jak pieski szybko obszczekali i ze strachu uciekli.


wojciech.staszewski

2013/02/08 10:24:48

Sten – napisałem o co mi chodzi. Prościej nie umiem. Pod tym co napisałem nie ma ukrytych premedytacji. Kropka.
Dziś nie biegam, odpoczynek.


sten2013

2013/02/08 11:47:58

Kropka.
Dzisiaj też nie biegam. A jutro chyba pojadę na Agrykolę katować średnio długie podbiegi.


erweb_s

2013/02/08 11:52:48

Dziennikarz dobry zawód, zawsze im zazdroscilam 🙂


dobitnie_com

2013/02/08 12:01:50

Że też wciąż trzyma się Pan tego megalomańskiego porównania do Realu… Nawiasem mówiąc, DF napisał wczoraj o zarobkach piłkarzy – czy wie pan, czy autorowi tego tekstu wystarcza na jego zachcianki? 😉 Może to trochę dosadnie ująłem, ale odsyłam do mojego głosu w dyskusji o zarobkach dziennikarzy: dobitnie.com/2013/02/08/za-duze-buty-za-maly-format/


1.marsz

2013/02/08 13:10:42

każdy ma swojego matrixa – ludzie tego nie rozumieją, im mniej wspólnych pikseli, tym więcej agresji

dotychczas chyba żaden maraton nie wywołał tylu komentarzy, jak ten nie przebiegnięty frankfurt, ja na wszelki wypadek wybieram się do berlina;
a’propos – dostałem ofertę, z biura henryka paskala, wyjazdu (i udziału oczywiście)
w maratonie berlińskim – nie skorzystam, bo jestem już zapisany ale jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę o kontakt (marek@szynalilis.com.pl) to prześlę (koszt całej eskapady to bodajże 1150 zł)

beata – ode mnie będzie wpłata:)
marsz


beat.usia

2013/02/08 13:45:35

Dzieki Marsz!!


pulvis

2013/02/08 14:01:17

Poprzedni wpis odbił się szerokim echem i nie tylko w komentarzach podblogowych, ale szerzej, np. na fejsie i w kilku innych miejscach – tam też ludziska czytali i strzelali. Jeszcze parę takich wpisów i można byłoby założyć blog z abonamentowym dostępem 🙂


wojciech.staszewski

2013/02/08 14:18:48

dobitnie – jeśli coś mnie przekonało w polemicznych komentarzach to nie wykłady neo-socjalizmu, ale uwagi o tym, że Gazeta nie do końca jest Realem Madryt. Poszedłem we wpisie na kompromis – może Real Madryt, a może Sarragossa. Zauważyłeś?


dobitnie_com

2013/02/08 14:39:27

Saragossa to już bliżej, ale chyba wciąż za wysoko. Z całym szacunkiem dla dokonań naszej prasy po ’89 r., wciąż trudno posądzić ją o granie w najlepszej europejskiej/światowej lidze, zarówno pod względem doświadczeń, jak i aktualnie reprezentowanego poziomu.
A wykładów neosocjoalizmu uniknąłbyś (po biegowemu na „ty”), gdybyś jako dorosły facet nie zdradzał objawów nierozumienia mechanizmów finansowania dziennikarstwa, a zwłaszcza zagadnień popyt (zazwyczaj na rozrywkę) – podaż (wartościowych treści dla niszowego odbiorcy). 😉


pohjois

2013/02/08 14:43:51

@autor

Jestem blogo-czytelnikiem od lat kilku, nie odzywałem się za dużo wcześniej, bo gdzież tam moim bieganiem zawracać głowę Prawdziwym Maratończykom (bez ironii – patrzę na was z podziwem, moje największe osiągnięcie to póki co ukończenie półmaratonu, w tempie, które gospodarz uznałby za gorsze niż żałosne).
Ale w poprzedniej notce sam się prosiłeś. Liberał skarżący się, że niewidzialna ręka rynki zamiast głaskać (jak do tej pory) nagle daje pstryczka w nos? Zgodnie z liberalnym wyznaniem wiary dostajesz przecież dokładnie tyle na ile zasługujesz, bo rynek wycenia pracę właściwie. Zdecydowanie zgadzam się, że dobrze zarabiający człowiek może uważać, że powinien zarabiać więcej. Podziwiam za znalezienie sposobu na zarabianie zgodnego z pasją. Ale dziwi mnie płytkość refleksji nad zarzutami oponentów.


pulvis

2013/02/08 14:48:11

Oczywiscie, zauważyłem, że spuściłeś z tonu. Porównania mają to do siebie, że nie ma w nich matematycznej dokładności, bo przecież nie o to chodzi. Czy więc Gazeta to Real z Madrytu czy z Saragossy? Chyba nie ma sporu, że wśród tytułów prasowych jest jednym z niekwestionowanych liderów


chlopas

2013/02/08 15:33:32

byłem dzisiaj z panem redaktorem staszewskim na drugim śniadaniu. wiecie co zamówił? dwie frankfurterki! jadł aż mu się uszy trzęsły.


johnson.wp

2013/02/08 15:59:28

Jak już trochę ustała strzelanina z muszkietów ładowanych od lufy, to mogę wyznać, nie pomagając takim strzelcom wyborowym, że zgadzam się z wieloma wypowiedzianymi komentarzami, na temat „kochane pieniążki przyślijcie Rodzice” (czyli na temat, jak niestety podsumowujesz Wojtek) oraz na temat znaczenia współczesnego dziennikarstwa (czyli nie na temat, jak niestety podsumowujesz Wojtek). Przyłączam się do apeli Stena, pohjois i dobitnie_com. Proszę o bardziej pogłębioną wypowiedź o dziennikarskich perłach i wieprzach co ich nie doceniają. Tytuł może zostać „Po co zostałem dziennikarzem”. Twój talent może przydać się przedstawicielom innych „wolnych” zawodów, w tym mnie, a jeszcze może pomóc w pytaniu „po co biegam?”.

„Ona tańczy dla mnie” – to wywołuje szok nawet u rocznika 1999, syn przez przypadek natknął się na to w telewizji, ale czy mamy się obrażać, gdy niektórzy kupują parówki zamiast kawioru? Dla zrównoważenia dyskomfortu kulturowego, wczoraj zaprosiłem syna do kina do obejrzenia dań wegeteriańskich w stylu z roku 1972 – podawał Mistrz ponad wszelkie pieniądze – Jimi Hendrix. On się jakoś nie przejmował ubogą scenerią Woodstock…


pict

2013/02/08 16:41:34

Ja sądziłem, że jak ludzie się szanują (jak starzy bywalcy tego bloga) to mają prawo do wzajemnej krytyki. W sumie nadal tak sądzę. Metafora Realu nie jest największym problemem tego tekstu, ani nie jest nim wysokość zarobków czy cena weekendu. Największym jest widoczna sprzeczność pomiędzy deklaracjami zgody na liberalne zasady, a niezgodną na działanie tych zasad wobec siebie i swojego miejsca pracy. I to, że z tej sprzeczności Wojtek nie chce się wytłumaczyć lub wycofać i strzela do ludzi niczym pisowszczycy hasłami o „neosocjalizmie”. Nie lubię tego.


pulvis

2013/02/08 16:50:26

Odbieram to inaczej. Nie tyle nie chce się wytłumaczyć lub wycofać, co nie wypowiedział się w pełni. Powiedział A (w matrixie pojawił się błąd) ale nie powiedział B (na czym ten błąd polega, skąd się bierze, czy można go wyeliminować, jaka jest na to recepta).Osobiście chętnie bym przeczytał ciąg dalszy analizy z odpowiedziami na powyższe pytania


ocobiegatu

2013/02/08 18:09:03

Po co pisać system , matrix. Powinny paść słowa rynek, zysk. Tak jak pisał Pict. Proste zasady obowiązują. Celem pracodawcy jest osiągnięcie zysku , tak jak dla nas dobrego wyniku na zegarku. Robi on wszystko aby ten zysk uzyskać małym kosztem. My to nazwiemy- mało a skutecznie biegać. Jednym z komponentów osiągnięcia zysku są pracownicy. My to nazwiemy powiedzmy III strefa.
Rynek jest bezwględny, brutalny i mają być oni wykorzystani do cna. Z ekonomicznego punktu widzenia tak to wygląda. Jak się nie wie jak działa rynek to popytać się można na straganach . A to powiedzą ile podnieśli czynsz , że jednego pracownika zwolniono, drugi dostaje mniej i narzeka a cenę marchewki trzeba podnieść.
Dochodzi jednak aspekt stosunków międzyludzkich .Taki straganiarz może za bardzo polubić ekspedientkę i na coś liczyć , stąd płacy nie obniża. Jednak biorąc pod uwagę czystą ekonomię to reguły są naprawdę brutalne (liberalne ?) i jakoś trzeba sie do nich dostosować. Na pocieszenie to wiemy,że w sporcie też sentymentów nie ma..;).


corvus78

2013/02/08 19:07:06

Johnson koncert był rewelacyjny, piękna gra, opanowanie skal pentatonicznych i sztuka improwizacji… a to mój wczorajszy nr 1 http://www.youtube.com/watch?v=sTD_p5S8NOA
choć wolę w tym wykonaniu http://www.youtube.com/watch?v=CxkzluURe7g
spokojnego wieczoru dla wszystkich


kamilmnch1

2013/02/08 19:29:18

dziś obejrzałem w całości Celebration Day, obraz ok, dźwięk niestety jeszcze musi poczekać na zakup wspomagaczy, choć do małego mieszkania nic zabójczego nie wstawię :/

Corvus gdzie oglądasz te koncerty? w kinie?
napisz jak biegasz 🙂


ocobiegatu

2013/02/08 20:37:19

Nie słuchacie Tok FM ?. Właśnie o Wojtku i Frankfurcie..
Trochę przeskakują z tematu na temat np. na muzykę ale ciekawie jest.
Jeden z komentatorów, ciekawe kto, powiedzial,ze jego kariera biegacka sie skonczyla i wie jakie drogie sa buty do biegania…


maciej_golaszewski

2013/02/08 21:07:17

No to do zobaczenia na starcie w Radomiu, wczoraj się zapisałem… miał kiedyś być bieg czerwcowy w Ursusie, ale coś orgom nie wyszło, to Ursus pojedzie do Radomia.


kamilmnch1

2013/02/08 21:07:45

a ja obejrzałem właśnie „Morderczy Bieg” sącząc burżuazyjnie whisky 😉
i mnie nosi- mam nadzieję, że do niedzieli przejdzie żebym nie robił głupot :)))


kamilmnch1

2013/02/08 21:31:10

connect.garmin.com/activity/268631184

powyższe bieganie było jednym z moich naj naj naj…biegałem już więcej ale nigdy tak długo w nocy (ciemności), tak daleko po lodzie, w deszczu, wątpiący którędy biec, ale z poczuciem, że w głowie siła i oby tak dalej! przypomniał mi się maraton warszawski- pierwszy i lekki kryzys który przeminął z wiatrem; w brzuchu magazynuję tłuszcz- energie na długie biegi, w wątrobie glikogen- chyba, a w głowie pozytywne wibracje :))) http://www.youtube.com/watch?v=nC2gZMNkyJo


vizor

2013/02/09 02:47:48

Jakoś mam takie wrażenie, że wszyscy piszący o wadach „uciskającego systemu” zapominają, że Chrzest Polski był jakieś 500 lat PO upadku Cesarstwa Rzymskiego i jakieś 900 lat PO śmierci Sokratesa. Do tego dołóżmy ZERO koloni i mamy gotowy „system” z jego wadami (czyt. bidą i nędzą tą intelektualną też). Pozostaje jedynie zastosować się do hasła: miernoty do roboty (tej intelektualnej też). Na pocieszenie można poczytać o ilości analfabetów na świecie i o tym jaki procent ludności świata żyje za 1 dolara (słownie: jednego) dziennie. Wojtek – masz rację. Zawsze trzeba chcieć więcej. I od siebie i dla siebie. I niech wszystkim żyje się dostatnio i szczęśliwie. Marudom też.


vizor

2013/02/09 02:54:57

… do roboty. Korekta: „i jakieś 1300 lat PO śmierci Sokratesa”. Ciekawe czym zajmowali się Polanie w tamtych czasach? Biegami Górskimi i Rodzimnnymi Biegami Po Puszczy? Na szczęście te atawizmy pozostały bez zmian 🙂 Pozdrawiam Oraganizatorów i życze kolejnej udanej III imprezy 🙂


ocobiegatu

2013/02/09 10:39:36

Jak już historia to narzekam na ewolucję , czy też Boga, a lepiej gdyby był, że tak mało jest u ludzi beztlenowo. No u nas na blogu jest lepiej ale ciągle za mało..:)).
Dominuje tlen, te przemiany. A czemu nie skoczyć do wody bez maski i łowić perły godzinę ? Ile więcej złowimy ? No tak. Tylko cena pereł by spadła.
System nie działa..:).


Gość: Dziki, 79.162.105.*
2013/02/09 10:40:55

Vizor – jasne, że biegali całymi rodzinami! 🙂 I za turem trzeba się było nabiegać, i z germańskim najeźdźcą poganiać, czy z innym Mongołem… A Dziki wczoraj nic. Dziś lecę do Puszczy z ajfonem porobić bajkowe zdjęcia. A jutro na Nadarzyński Trening Otwarty podlizać się trochę Dyrektorowi (Dyktatorowi) Trasy Rodzinnych Biegów Górskich 🙂
Vizor – biegłeś w Choszczowce? Dziki


pict

2013/02/09 10:50:39

miałem napisać kilka ostrych zdań o pseudo-historiozoficznych banałach viziora i o tym, że słabe jest wyzywanie ludzi od miernot w tym kontekście. Ale nie napiszę, bo złagodziło to wszystko takie oto odkrycie poranka, które kilka osób może zainteresować: http://www.youtube.com/watch?v=bcP-nC0lWTc

A u mnie biegowo źle. Od wtorku chodzę z szyją opuchniętą. Węzły chłonne na wierzchu i o ile jeszcze we środę zdecydowałem się pobiegać, to teraz jednak postawiłem na doleczenie się. Wściekły jestem, bo i Choszczówka i Wiązowna w perspektywie, ale liczę, że dziś już przejdzie.


akrzesak

2013/02/09 11:02:27

Z tym przeszacowaniem weekendu to nie do końca.
Rok temu robiłem IM we Franku. Benzyna 800, hotel 800, startowe 2000, a jeszcze trzeba coś zjeść …


piotrek.krawczyk

2013/02/09 12:45:39

Już 10 grudnia 2012 roku Wojtek Staszewski publicznie mówił tak:
http://www.press.pl/wideo/pokaz/361,Wojciech-Staszewski_-Dziennikarze-musza-zmienic-myslenie-o-swoim-zawodzie


Gość: pohjois, 91.214.3.*
2013/02/09 13:11:29

@Korekta obywatelska – link do półmaratonu radomskiego prowadzi do biegów górskich. Na marginesie – 23 czerwca wystartował również I półmaraton w Skierniewicach – czyli miejsce mojego półmaratońskiego debiutu. Trasa płaska – 4 rundy wokół zalewu, (ale nie asfaltowa). Mam nadzieję wystartować i w tym roku i zachęcam wszystkich czytelników z okolic.


wojciech.staszewski

2013/02/09 14:38:01

pohjois – oo? u mnie w Mozilli link z Radomia prowadzi do Radomia, a link z Choszczówki do Choszczówki. Czy ten błąd co u Ciebie, to wyjątek, czy reguła?


johnson.wp

2013/02/09 15:22:50

Pict, Kamil, Corvus – dobre te wibracje 🙂 Corvus Hendrixa namierzył w Multikinie i byliśmy w czwartek razem 🙂
Kamil – jesteś blisko, coraz bliżej 🙂
W czwartek znowu dom-praca-dom…
A dzisiaj comiesięczne poznańskie spotkanie biegowe nad Rusałką, byli Gridowie, Hania, z którą Grido się zwykle ściga (wygrał!!) i cała moja rodzinka – synowie potwierdzili formę, dumny jestem z nich, jeszcze jeden bieg i otrzymają prawdziwe medale biegowe!
Z Gridami jesteśmy umówieni jeszcze w lutym na rewizytę towarzyską, bo parę dni temu zaprosili Poznańskie Pyry na swoje urodziny. Byli Basowie, Johnsonowie, Hania i połowa Corvusów oraz tort bezowy, kremy serowe o koneserskich smakach i zupa cebulowa w wykonaniu Grida 🙂 Mówię Wam lower middle class w Poznaniu używa sobie bezwstydnie 🙂 Do tego tematem rewizyty będą wspólne majowe wakacje w Toskanii… Czekam na strzały znikąd 🙂


kamilmnch1

2013/02/09 15:46:22

Johnson jak możesz jeździć do Toskanii w dodatku ponownie! już lepiej byście przyjechali do Bydgoszczy na operę „Tosca” 😉
pomidory tez będę, bo nie tylko te spod słońca Toskanii są pyszne, również te z proletariacko-robotniczego Świecia
dziś zapisałem się na mistrzostwa świata 🙂 tak zapisałem się, zamiast zakwalifikować bo to mistrzostwa amatorów w biegach przełajowych
http://www.bydgoszcznastart.pl/mistrzostwa-amatorow-bydgoszcz,1,11.html

gdybyście się wybierali, to znajdzie się miejsce noclegowe dla kilku z Was


tanczacy_jastrzab

2013/02/09 15:49:33

Czuję w powietrzu aferę. Dziki wczoraj zamiast biegać pozawijał w sreberka linki spod bloga i zlinkował swoje biegi rodzinne;) Dziki, opanuj się, ty biegaczyno! TJ


sten2013

2013/02/09 16:54:52

Dziki, jutro zabierz kanapki. Będzie trochę biegania 🙂


johnson.wp

2013/02/09 17:58:33

Dobrze Dziki, wysłuchałem wywiadu z Wojtkiem na temat nadziei na dziennikarstwo przyszłości. Wojtek, wypatrujesz „pięknej wyspy płatnych treści gdzie spotkają się rozbitkowe po trzęsieniu ziemi w dziennikarskim świecie”. W świecie nauki, którą reprezentuję, już wszystkie drukowane czasopisma naukowe przeszły do Internetu, a kolejna Rewolucja, przez prawdziwe, duże R, nazywa się Open Access. Spójrz na dwa przykłady: vimeo.com/53106777 http://www.intechopen.com/about-intech.html
Zarówno dociekanie naukowe jak i publicystyka należą do dóbr kulturalnych, które wierzę, że bardziej niż technika, budują wartość cywilizacji. Dlatego moją religią jest właśnie internetowy świat Open Source i Open Access. Tak jak dziennikarze korporacyjni, wielu naukowców pracuje dla zysku swoich firm i ta część ich pracy jest patentowana i sprzedawana za ciężkie pieniądze. Pieniądze w prasie biorą się z Twojego, jak to określiłeś w wywiadzie, wierszówkowego „fedrunku”, bo Twoje nazwisko i kuszący tytuł, przyciąga oczy czytelnika, które mają w zamyśle korporacji prasowej trafić głównie, nie na Twój tekst, ale na reklamę obok. Za to właśnie płaci Ci korporacja. Niestety, tekst dłuższy i do tego ambitniejszy, korporacji nie służy, bo przyciąga nieliczną mniejszość. Jednak właśnie te teksty cenisz sobie najbardziej i doceniają je grandpressami Twoi koledzy. Wyjście jest oczywiste – open access. Tu zdobywasz (lub potwierdzasz) swoją renomę, która przełożyć się może na pieniądze z wierszówki u jakiegoś pracodawcy. Tak właśnie żyją ludzie nauki, może u nas mniej, ale piszę o wzorcach. Dorabiają się marki publikacjami w czasopismach o szerokim i coraz bardziej darmowym dostępie (nie na płatnych wyspach), a przerabiają ją na pieniądze kontraktami (u nas raczej etatami) na uczelniach, „fedrując” w dydaktyce, czasem wchodząc w biznes.


sten2013

2013/02/09 18:04:41

johnson – pełna zgodność. Płatne wyspy w internecie to utopia.


Gość: Didżej, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/02/09 18:43:30

Wojtku,
nie babul już o tym Realu, proszę! Jesteś niezłym dziennikarzem w niezłej gazecie i tyle.


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/02/09 18:55:13

spieszę donieść o sukcesie zdeklarowanego Podblogowicza – Beztlen 2msc open w Biegu Wedl na 5,5km – to pierwsza informacja sportowa jaką uzyskałem dzisiaj bezpośrednio po powrocie z nart – dla bezpieczeństwa swojego i mojej Rodziny nie będę pisał gdzie byłem;)


piotrek.krawczyk

2013/02/09 19:51:56

Sten – będę miał 1,5 godzinki na bieganie. Słyszałem, że u Ciebie na Nadarzyńskich Treningach Otwartych miękcy mogą się odłączać… O 12:00 przychodzi do mnie Najstarsza Córka z narzeczonym, muszę zrobić tort szpinakowy i się w ogóle ogarnąć… Johnson – zgadzam się z Tobą, zawsze się z Tobą zgadzam, czasem po jakimś czasie… Na przykład na Rzeźniku miałeś rację, mogliśmy szybciej biec do Cisnej, to znaczy Dziki mógł szybciej…
A Dziki dziś wbiegł do Puszczy i zaraz poczułem żal, że nie ma kolegów z Nadarzyna… Z fatalnych warunków w dwa dni zrobiły się warunki doskonałe. Mały mrozek, czysto i pięknie, posprzątana Puszcza, udekorowana każda gałązka, główne drogi udeptane i pojechane nartami, najlepszą zimową suknię założyła dziś Puszcza Kampinoska, można biegać i biegać, krótsze te kilometry, nie wiadomo kiedy pięć, dziesięć, dwadzieścia… Dziki zamierzał pobiegać średnio długo, pstryknąć kilka fotek i tyle. Wessało. Z Dąbrowy na Łużową Górę, zrobiłem Łużową pięć razy, jeden postój na sesję foto, myślałem, że starczy, każda runda po Łużowej Górze to 850 metrów, w tym 350 metrów podbiegu, do tego śnieg. Nie, to za mało, poniosło Dzikiego rympałami pod Cichowąż, to największe bagno w Puszczy, no to dookoła bagna, robię dziewicze ślady, tu weekendowi narciarze i rodzinki z Warszawy już się nie zapuszczają, rympały, rympały, bo dróżek nie daje się wypatrzyć, od dziwnej strony dobiegam do szlaku prowadzącego do uroczyska Szczukówek, to miejsce startu setek po Puszczy, dalej Na Miny, Nadłuże, jeszcze raz Łużowa Góra i Łużowej córki, razem z Białą Górą i kontynuacją po grzbiecie w górę i w dół, było dziś chyba osiem lub więcej kilometrów góralskiego akcentu. Razem 2 godziny i 20 minut, na oko koło 23 km, nie włączyłem GPSa, bo Dziki chciał dziś tylko porobić zdjęcia Puszczy, jaka piękna jest… Moje ślady po śladach dzikich tybylców, oni wybierali najlepszy szlak po grzbietach wydm, między kałużami zamaskowanymi na biało. Dziękuję sarny, kuny, jelenie i dziki. Dziki


pohjois

2013/02/09 19:56:36

@autor
Tak to wygląda w safari na maku (kursor jest na tekście „półmaratonem w Radomiu.”) – link wyświetla się na dolnym pasku przeglądarki. Jak na to najeżdżam to mnie wyrzuca tam gdzie pokazuje.
Źródło strony też pokazuje to co mówię (zamiast znaczników html znaczek @):
Wiem już chyba, gdzie skończę wiosenny sezon – @ h r e f = „h t t p : / / www . biegi-gorskie . cba . pl /” target=”_blank” @
@półmaratonem w Radomiu @. I edycja w tym roku – 23 czerwca. Szalenie mi się ten bieg spodobał, bo raz, że brakowało na koniec wiosny szybkiego półmaratonu w pobliżu Warszawy, a sto kilometrów to niedaleko. A dwa, że bieg ma historię w tle – radomski Czerwiec 76.


pohjois

2013/02/09 20:32:20

@johnson

Open access w wypadku dziennikarstwa nie ma sensu – w przeciwnieństwie do nauki. W nauce jesteśmy opłacani za prowadzenie badań naukowych, a nie z wierszówki z artykułów. Czy czasopismo jest płatne czy bezpłatne i tak nie dostajesz za artykuł ani grosza (wręcz przeciwnie w open access musisz zapłacić a nawet w niektórych płatnych też). Użyteczna kiedyś usługa wydawców, polegająca na sprawnej dystrybucji wiedzy naukowej stała się w tej chwili pasożytnictwem, które utrzymuje się tylko dzięki sile bezwładności i wyrobionej wysokiej marce czasopism, w których trzeba publikować, żeby mieć szansę na robienie kariery naukowe (dyktatura impact factora). Dlatego open access w nauce jest drogą dobrą właściwą i oczywistą.
W dziennikarstwie tak nie ma – jedynym źródłem utrzymania jest opłata za treść i za reklamy stojące przy tej treści. W związku z tym open access nie ma szans na dłuższą metę, bo treść powielana swobodnie i bez ograniczeń nie wygeneruje przychodu wystarczającego na utworzenie tej treści. Wojtek Staszewski publikujący w modelu open access nie zarobi nie tylko na weekend z maratonem we Frankfurcie, ale nawet na buty do biegania.


pjachu1

2013/02/09 21:00:39

Dziś biegałem po mazowieckich wydmach – lasy koło Łącka (niestety nie tego od Łąckiej lecz od ogierów) Mazowiecka nizina jest miejscami górzasta (odkrycie po raz kolejny). Były dwa biegi – mocny kros po pięknym lesie, i piękny kros wzdłóż Jeziora Górskiego i Ciechomickiego. Razem z 17 km
Półmaraton w Radomiu – Szosa E7… JKK… i jak tu nie przyjechać. Są zawody w biegu z wózkiem :-)))
Zdrówko!


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/02/09 21:05:57

Może jednak o bieganiu?
Widzieliście filmik reklamowy Orlen Maratonu w wykonaniu Szosta? (www.bieganie.pl/?show=1&cat=274&id=4834)
Zastanawiający jest fragment, w którym Heniu mówi o tym, że każdego dnia trenuje 6h i przebiega dziennie 25 km. 25 km przy jego tempach to nawet przy samych wolnych wybieganiach zabiera maks 2h – ciekawe co robi Heniu przez kolejne 4???


sten2013

2013/02/09 21:38:10

Dziki – proszę cię, nie żartuj sobie ze mnie. Jestem człowiekiem wrażliwym i biorę sobie wszystko do serca.


johnson.wp

2013/02/09 22:03:57

Pohjois – znam te bóle 🙂 ale analogia polega na czymś innym. Opisujesz to z punktu widzenia interesów wydawcy, a ja dziennikarza. Wydawca niech się sam martwi, nie będę mu podpowiadał. Naukowcy zdobywają markę przez dorobek publikacyjny, m.in. u wydawców open access (publikacje opłacają z kieszeni grantodawcy rządowego), a kasę dostają za swoją markę (przyciąganie studentów na uczelnię) i dydaktykę, za publikacje to mogą dostać grandpressa czyli nagrodę Rektora lub Ministra. Nowocześni programiści – piszą programy free (zdobywanie renomy, przyciąganie do marki firmy) i płatne – dla użytkownika bardziej wymagającego.
Część muzyków, oczywiście Ci, których nie zniewoliły firmy fonograficzne, nawet niektórzy pisarze, robią podobnie, dzięki temu YouTube żyje.
Dziennikarz może też stworzyć własne konsorcjum open access – tak jak to się właśnie teraz dzieje w obiegu informacji naukowej. Natomiast po kasę musi zgłosić się do krwiopijcy korporacyjnego z wierszówką dla przeciętnych zjadaczy niusów, dopasowaną do reklam.


johnson.wp

2013/02/09 22:08:20

Dziki – podkładasz się 🙂 tempa do Cisnej mam wyliczone od dawna, zapytaj tylko :))) Zaczynamy negocjacje? 🙂 A błądzenie po lesie zimą jest krótsze – tropy saren i dzików są zawsze optymalne 🙂 W Wielkopolsce bez śniegu, jutro znów w kierunku Warty, obsesja…


ocobiegatu

2013/02/09 22:43:58

Są tu obecne dyskusje ekonomiczne z łagodnym przejściem do sportu.
Chwali się. Na punktach odżywczych w maratonie zawsze uważałem,że zmiana powinna być płynna. Z biegu na chód stopniowo (najlepiej sportowy) a później nie za szybko zmiana na bieg. Z tego co widzę to w ekonomii najlepiej najprościej. U nas w budownictwie takie są reguły. Załatwię ci domek to na jakim procencie lecimy ? Na 5. Tylko trzeba jeszcze dać dla X . To ile – 2. Ok. Proste. Żadne tam systemy , matrixy.
Tylko nie wydajcie..:).


Gość: beztlen, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/02/09 22:54:31

Oco-:)


Gość: beztlen, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/02/09 23:17:10

to oczywiście dotyczy wpisu Oco z 10:39; wychodzimy z naszej niszy – nie wiem czy to dobrze..


piotrek.krawczyk

2013/02/09 23:51:48

Johnson – negocjacje będą krótkie. Będzie jak Ty chcesz, o ile uwzględnisz w planie ewentualne histerie Dzikiego. Już mi się cały bukłak nie wyleje na starcie na plecy, obiecuję… 🙂 Biegam jak nigdy w zimie, jest sezon na przywodziciele, nic nie boli, w zeszłym roku miałem przywodziciele od grudnia do kwietnia, tuż przed Rzeźnikiem jeszcze czułem i jeszcze się się bałem. Teraz się boję, że przyjdą przywodziciele na wiosnę… Nie przyjdą! A radomską połówkę odrzuciłem, bo maraton w Radomiu kojarzy mi się z fruwającą foliową torebką na drzewie, którą musiałem mijać 13 razy, na Maraton Trzeźwości pojechałem bez wiedzy o trasie – to były kółka w nieskończoność, dzień świstaka, dramat dla Dzikiego. A tu wzywa szosa E-7, znajoma szosa, jak na gitarze akord E7, szosa się polepszyła, można i w godzinkę dojechać, jak ktoś mieszka na Ochocie. No i nie chcę zgadywać, co odpowiem, gdy ktoś mnie spyta: „…gdzie wtedy byłeś?…” Też polecę Radom wiosną, blisko mi było do radomskiej idei trzeźwości, mam na to medal, i blisko mi do Czerwonego Radomia, pojadę uczcić Czerwiec, a KOR mam w żyłach. Dziki


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/02/10 05:37:01

kamilmnch1 kiepska noc, raz jedno dziecko kaszle raz drugie i wtedy się wybudzam; dałem Julkowi jeść, poranny balast zrzucony, ale jeszcze się położę i po kolejnej pobudce pójdę pobiegać


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/02/10 06:07:34

kamilmnch1
dopijam ciepłą herbatę jak radzili starsi koledzy i ruszamy w stronę słońca i z powrotem!


Gość: Dziki w Nadarzynie, *.centertel.pl
2013/02/10 08:47:15

Dziki już w Nadarzynie czeka na Dyrekcję NTO.


kamilmnch1

2013/02/10 11:05:58

30km za mną, w przeciągu ostatnich trzech dni prawie 55km, czuć w nogach ale teraz do piątku przerwa 🙂
zdziwiłem się bo nie pojawił się głód ani mały ani duży mimo, ze nie miałem ze sobą żadnego jedzenia, ale widocznie węglowodany się zgromadziły w wystarczającej ilości; w drodze powrotnej marzyłem o gruszce 🙂
po biegu w nagrodę kupiłem ciasto toffi oraz Łomża Eksport :)))

we wtorek liczę na wieczorne spotkanie w Warszawie z chętnymi- bez biegania

P.S. bolały nogi więc przyspieszyłem 🙂 ponad zadane tempo


Gość: Dziki po Nadarzynie, *.centertel.pl
2013/02/10 12:39:43

Dziki już po Nadarzynie. Fajnie. Kamilu – we wtorek po południu jadę nad Bug do Jakże Pięknej Żony, nie będzie więc interakcji. No i ciekaw jestem, co z Ciebie wyrośnie na wiosnę… Dzi


czepiak.czarny

2013/02/10 12:49:52

Hej! Wczoraj jak wróciłam z Gdyni marzyłam o czeko z nadzieniem karmelowym, na bp jedna czekała 🙂
Pobiegłam dychę w Gdyni i nic nie rozumiem. Parę dni przed: nie jadę, po co, to start z treningu pod coś innego, dopiero 4 tygodnie treningu, biegam planowo prawie samo E, często, ale mało. Prawie. Raz był fartlek, jakieś 30 minut, raz pobiegłam szybciej, nogi nie chciały wolniej (w miniony czwartek, przytomnie po 30 minutach uznałam, że tak nie można, pobiegnę po pączki, z kartonem nie da się szybko 😉 Opieprz zebrałam i słusznie, plan był inny). W sumie można uznać dwa akcenty.
A że biegi to najczęściej spotkania, to wieczór przed miło spędzony. Dzień po poprawiłam życiówkę, o 4 s, ale jest. Zaskakująca, nieplanowana, z truchtania, świetnie! Znów uśmiech na mecie. Trening działa, biegam, jest radość, postęp, a kontuzje trzymają się daleko. Nowa trasa bardziej mi się podoba, wolę krótkie, mocne podbiegi pod wiadukty (i mocne zbiegi) niż dłużący się podbieg na Świętojańskiej (dla mnie to podbieg, choć sporo osób go nie zauważa) i dwie pętle. Świętojańska zabrała 15 sekund na km, ale dała 90 % kibiców 🙂
Dziś będzie 1,5 h E, pewnie późno 🙁


sten2013

2013/02/10 16:35:06

Dziki – wielkie dzięki za wspólne bieganie. Moje uznanie za wytrwałość, wiem jak ciężko ci się biegało w tak wolnym tempie:) W drodze rewanżu obiecuję przygotować w sobotę trasę bez przesadnych niespodzianek.


piotrek.krawczyk

2013/02/10 19:35:22

Tu Dziki
Brawo Czepiaku! Ważny jest luz. Nie pierwszy raz robisz wynik tak na luzie, tak trzymaj… Cztery sekundy to ponad 10 metrów, sporo kroków, lepiej te kroki nadrobić, niż zgubić gdzieś…
A Dziki dziś jakieś 11 km na balsamicznym Nadarzyńskim Treningu Otwartym. No na połowie NTO, bo musiałem wracać, a ekipa kontynuowała, już nie tak balsamicznie, bo coraz szybciej… Na NTO tylu biegaczy co piesków, Dziki został przyjęty do stada, ale nie miałem szans w dyskusji o pieskach, co skaczą biegaczom do łydek lub do gardła, nie miałem też powodu, biegłem wśród świadomych właścicieli grzecznych chociaż ogromnych piesków. Dziękuję Sten, masz fajną ekipę, zróżnicowana jest, to może powodować trudność w akcentach, ale chyba nie o to chodzi. Nadarzyn Biega! To Dziki dziś jeszcze raz na krótkie bieganie w moim tempie. Tak bardzo chciałem znów do Puszczy. Razem 11,2 km z Wólki na Górę Ojca, Nadłuże, rympał, Dąbrowa, rympał, Wólka. Tempo 5’19, wspaniałe warunki i pięknie w Puszczy dziś. Dziki


kamilmnch1

2013/02/10 20:09:43

bo Czepiak to taki ściemniacz ;p opowiada, że będzie biegła wolno a kica jak zajączek wielkanocny 😉 lub Śnieżynka 🙂
Gratuluję!


kamilmnch1

2013/02/10 20:11:00

ostatni tydzień dał w kość, głównie z powodu niedoboru snu, bo bieganie bym przeżył w zdrowiu i muszę leczyć się herbatką w wersji duet 😉


kubol7b

2013/02/10 21:07:08

jaki namiar na johnsona? mam pytanie o majowke, bo moze bedziemy w poblizu


johnson.wp

2013/02/10 21:38:12

Kubol – moja radiostacja 503053529, lub polcyn@amu.edu.pl Intrygujesz mnie 🙂

Kamil – prosimy o konkrety, wykresy, tabele, przy jakim tempie przestały boleć nogi 🙂

Cze-cza – ale wystrzeliłaś, znienacka! Same pozytywy? 🙂


johnson.wp

2013/02/10 21:44:29

Dziki – w ramach negocjacji, dzisiaj pierwsza od grudnia pełna terenowa trzydziestka, 2h38′, tempo średnie 5:37, na razie netto, ale wkrótce nadejdzie czas podawania czasów brutto, nie ma to tamto, jedzenie i oglądanie widoków w biegu. Inowejty się docierają, jeszcze nie wiem jak działają przy zbiegach. Ty już ćwiczysz zbiegi…


czepiak.czarny

2013/02/10 22:24:01

Dzięki 🙂 Kamil, nie ściemniacz, bez sensu jechać kawałek, by pobiec wolno i nie spróbować powalczyć, ale z biegania E myślałam, że to będzie max 53-54 minut, a że na 9 km było lekko powyżej życiówki, to nie miałam wyjścia, spięłam się i wyprzedzałam, wyprzedzałam, ostatni km wyszedł po 4,45, najszybciej. Najstarszą życiówkę poprawiłam po 2,5 roku, z takiego treningu to niezły prognostyk przed Warszawą. Ale, ani prognostyk ani wróżba nie pobiega zamiast 🙂 No, i dziś nie wyszłam, oj, ten tydzień to mocno urlopowy.


piotrek.krawczyk

2013/02/10 22:32:13

Johnson – do Dzikiego można mówić: „co ty wiesz o zbieganiu…” Zbiegam, zbiegam, staram się robić to z temperamentem jaki mam na podbiegach, dziś w nadarzyńskich lasach też, i potem w Puszczy też, staram się luzować i dokładać na zbiegach, ale nadal nie wiem, jak trenować zbiegi, żeby nie blokować w najciekawszym momencie… A Twoje tempo jak na zająca na 4:00 w maratonie, z poprawką na atestatora i odstępstwa od optymalnej krzywej… Nie wiem czy będę Misiem Yogi na zbiegach, raczej nie, spróbujmy uczynić z tego cnotę, przekuć na coś pozytywnego, ja podbiegam, Ty zbiegasz, tasujemy się, nikt nie jest z tyłu za długo… No, trenuję te zbiegi! Tylko nie wiem, czy dobrze. Jak się trenuje zbiegi? MEL, trzykrotna mistrzyni Rzeźnika, kazała mentalnie, zaufać rdzeniowi, inteligencja ruchowa – od razu się wypieprzyłem, i to w Falenicy na zawodach, kilka minut po lekcji MEL z teorii zbiegania… Dziki jest debilem ruchowo – rdzeniowym. A może rzadko wchodzę w stan jak na naszym treningu w Górach Świętokrzyskich, zbieg z Łysicy, żadnych oporów i żadnej blokady kolan, tam było bardzo stromo i bieg między głazami gołoborza, a Dziki nic się nie bał, luźny i pewny jak kozica. Wizualizuję to i nie pojmuję… Jak trenować zbiegi? Dzi


Gość: beztlen, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/02/10 23:19:59

Piotrek- odważnie, prostopadle do podłoża, ale z kontrolą; w Biegu Wedla przegrałem o 2″ (pomimo średniej 3:27/km) z dwukrotnie trzecim zawodnikiem Twojego Biegu w Choszczówce; w sobotę rewanż:)


sten2013

2013/02/12 22:39:49

Dziki, zastanawiałem się nad twoją propozycją biegu w sobotę. Po długim namyśle spodobał mi się ten pomysł. Startuję.

]]>