Komentarze do: Nowy Week ../../2013/06/nowy-week/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2013/06/nowy-week/#comment-443 Mon, 01 Apr 2019 09:42:41 +0000 ../../nowy-week/#comment-443 Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/06/10 21:04:57

najostrzejsza na świecie drużyna kibolska nazywa się „Młyn”:)


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/06/10 21:44:29

Żartowałem – „Kocioł”:):):)


piotrek.krawczyk

2013/06/10 22:09:52

A Dziki dziś zamierzał kupić Newsweeka w celach archiwistycznych między innymi, zajrzałem, nie było nic Staszewskiego, odłożyłem, nie kupiłem. Dwa razy czytałem spis tekstów. Przeoczyłem? Postawili żyletę? Nie? Dowiem się jutro na ping pongu. Dz


truchtacz

2013/06/11 06:31:26

Chyba jednak jest:
Idziemy się wyżyć – Wojciech Staszewski


Gość: , 193.59.173.*
2013/06/11 08:28:48

Powodzenia w Nowym Weeku.


pict

2013/06/11 09:40:04

Wiem, że późno, ale dopiero pozbierałem sie po Maratonie Lubelskim. Serio. Zdemolował mnie ten bieg jak chyba żaden – po zeszłorocznym Rzeźniku dojście do siebie zajęło mi kilka godzin, po Lublinie 3 dni. W sobotę było tak: wstaję rano, ale nie za wcześnie, bo wszystko gotowe – tradycyjne śniadanie przedmaratońskie: bardzo słodka kawa, bułka z masłem i miodem oraz banan. Jadę do Lublina, gdzie u swojej ciotki robię bazę. Dzwoni Kamil H., że już czeka na mnie na oddalonej o 200m stacji benzynowej, więc przyspieszam i za chwilę idziemy razem pod górkę na start. Już wiem, że będzie piekielnie ciepło, bo skoro jest o 8:15, to za 3-4 godziny będzie piekło. 10ty raz w maratonie, po raz pierwszy jako zając. Ma ze mną biec na te 3:15 jeszcze jakiś wymiatacz z rekordem ok. 2:30-40 (nie pamiętam już) oraz…. Dorota Gruca. Olimpijka będzie biec w naszej grupie tylko 20km, potem ma zejść z trasy. Bo to tylko trening. Wymiatacz się nie pojawia, Dorota Gruca jest. Dostaję balonik, próbuję włożyć pod czapkę wszystkie 3 żele. Mam jednak nowe, niesprawdzone i okazuje się, że to mega-żele, więc pod czapkę wchodzi lewie jeden – teraz żałuję, że cokolwiek tam włożyłem, bo na super zdjęciach wyglądam, jakby właśnie zaraz czapka miała mi spaść 😉 Startujemy. Historia się dzieje – Pierwszy Lubelski pędzi w dół ulicą Lubartowską. Oczywiście za szybko, ale znam rasę. Wiem, że zaraz będzie kilka lub kilkanaście podiegów, na których starcimy te 20sek za szybko. Pierwsze 2 km z 20sek zapasem, uspokajamy bieg, zwalniamy, kolejne kilometry robimy po 4:30-35 min/km. Bo wiem, że ok. 10km będzie seria podbiegów, naktórych to wszystko stracimy. I tak się dzieje. Podbieg, zbieg. Cały czas rozmowa z Olimpijką, pilnowanie czasu, grupka sformowana. Co 2,5km wodopoje, świetnie oznaczona trasa, tylko to słońce…. Idziemy jak czołgi. Mamy świetny doping, bo Dorota okazuje się prowadzić wśród kobiet. Już do końca wyścigu mamy oklaski i teksty „jest Pani pierwszą kobietą! Brawo!”. Tu w mojej głowie powoli dojrzewa plan, który natychmiast zaczynam realizować. Namawiam… Może pobiegniesz do końca. Na luzie wygrasz. Okazja. Historia dzieje się na naszych oczach. I około 19-19 km, kiedy biegniemy już w grupce 6-osobowej Dorota Gruca podejmuje decyzję, że mimo wczorajszych dwóch treningów i perspetywy ścigania się w najbliższy weekend na Ursynowie robi cały maraton. Żeby ać pierwszy historyczny lubelski. Biegniemy w stronę Zalewu Zemborzyckiego. Na połówce jesteśmy na ok. 2:13. Trochę za szybko, ale przecież finisz zawsze jest dłuższy. Jesteśmy już we czwórkę. Oczywiście mijamy kolejnych biegaczy, którzy zaczęli za szybko, rozmawiamy. Sporo ciekawych rzeczy o treningu profesjonalistów mam do przemyślenia. Mniej więcej na 26-27km jesteśmy już sami. I biegniemy. Łykamy, wyprzedzamy, biegniemy. Cały czas doping (kibiców w Lbn było moim zdaniem więce niż na Orlenie), słońce, słońce, trochę podbiegów. Cały czas średnia oscyluje wokół 4:34-35 min/km. I jest super. I tak do 40km. Dorota, która za chwilę wygra wśród kobiet, od kilku kilometrów podświadomie przyspiesza, rwie do przodu. Ja, jesli akurat się zagadamy, również. Potem zwalniamy, równay tempo. Ale widzę, że chce jej się biec. I namawiam ją, żeby zrobiła sobie finisz. Biegnie. Ostatecznei skończy w 2:13 z kawałkiem. Ja zostaję i czuję coś naprawdę dziwnego. Słabnę, mimo że jestem najedzony, napity i mokry od polewania się wodą. Po prostu słabnę. Na szczęścia mam zapas czasu, nie mam grupy. Więc walczę. Najsłabiej wychodzi ostatni kilometr. Dotąd średnia z biegu była 4:35, 40ty kilometr wychodzi 4:47, 41szy 4:51, a ostatni 4:58. I wiecie co? Nie było tam żadnych podbiegów 😉 Kiedy kilka godzin później dostaję dreszczy, prawie mdleję i chcę wymiotować, to chyba okazuje się, że przegrzało mnie. Finiszuję. Tutaj na ostatnich 350 metrach tracę najwięcej, bo skoro nie biegnę już z nikim to mogę porwać Juliana i przebiec się z nim wśród wiwatów (oczywiście są one dla dzieciaka, który pięknei macha rączką do wszystkich wzdłuż trasy 😉


pict

2013/06/11 09:45:32

Ostatecznie 3:15:56 brutto. Nie dałe rady w 3:15. Mam nadzieję, że nikomu nie popsułem startu. Być może zaczęliśmy kilka sekund za szybko. Ale w sytuacji, kiedy profil maratonu przypomina kolejkę górską bardzo trudno jest każdy kilometr pobiec w tym samym czasie. Średnia na zegarku wyszła mi dokładnie taka, jaka powinna wyjść czyli 4:37 min/km. Dla mnie Maraton Lubelski był naprawdę świetny. Organizaca na 5. Towarzystwo Doroty Grucy i cała historia z jej zwycięstwem – super przygoda. Sportowo okazało się to również wyczynem (21. miejsce open) – na tej trasie i w tych warunkach 3:15 to był chyba mój absolutny maks (*chyba, że rzeczywiście dostałem jakiegoś udaru i stąd to nagłe odpłynięcie – bo rzeczywiście jeszcze na 39km rozmawiałem, a nogi podawały). Było piekielnie gorąco i sądzę, że 90% z nas po prostu nie spodziewało się tego co nas czeka na trasie. Ale było warto, naprawdę było warto.


pict

2013/06/11 09:46:52

A na finiszu było tak (i tojest jedne z tych chwil, dla których było bardzo warto) lublin.gazeta.pl/lublin/51,48724,14052350.html?i=43


Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
2013/06/11 10:01:04

jak pisze pict, są chwile dla których warto…, niektórzy mają ich więcej inni mniej,
a ultrasi mają dłuższe:) oto jedna z nich w relacji kolegi z comrades maraton:

http://www.brzesko.ws/DesktopModules/Articles/ArticlesView.aspx?tabID=0&ItemID=6171&mid=10640

rob, sfx – mam nadziję, że nie za późno na gratulacje za życiówkę i podium

wojktu – powodzenia w nw
marsz


popellus

2013/06/11 11:46:59

swietna relacja, z prawdziwego ultra. To comrades. Na same podbiegi juz sie cieplej na sercu robi. Tylko to RPA:(

Pope


Gość: FORPRO.pl, *.internetdsl.tpnet.pl
2013/06/11 11:53:27

Powodzenia na mazurach! Oby pogoda dopisała, bo ostatnio delikatny survival 🙂

Sklep dla biegaczy FORPRO


sten2013

2013/06/11 12:21:28

pict – brawo, piękna robota. Opis z maratonu w którym ani razu nie pada słowo „życiówka”. Brawo!


damianb88

2013/06/11 16:53:13

Cześć Wojtek,

Życzę superprzygody i superwyniku na Mazurach 🙂 Przy okazji pozdrawiam wszystkich Twoich biegowych Czytelników i w wolnej chwili zapraszam na mojego bloga: biegajmy blox.pl

Damian Bąbol


ocobiegatu

2013/06/11 19:26:03

Oglądałem przed chwilą ciekawy program o fizyce- o czarnych dziurach ale nie tylko. Są same dobre informacje i dla trenerów i zawodników. Bo tu się pisze na sportowo. Był taki wieloletni spór miedzy słynnymi fizykami Hawkinsem i Sastinem. Zgodnie z podstawową zasadą fizyki informacja nie jest tracona. Sastin to wyjaśnia w ten sposób. Jeśli nalejemy do zlewu wody a następnie dodamy czerwony atrament, to woda stanie się czerwona. Wydaje się ,że informacja stracona. Woda inna. Tymczasem na poziomie molekuł wszystko zostaje w pamięci. Z kolei Hawkins twierdził ,że czarne dziury we wszechświecie niszczą informacę bezpowrotnie. Sastin udowodnił, że tak nie jest.
To świetne dla trenerów. Jeżeli przekazują zawodnikowi info i myślą ,że on jako czarna dziura , czy czarna masa to pochłonął i zniszczył to nieprawda. Nawet jak się naśmieje z trenera to info gdzieś pozostaje. Druga świetna sprawa dla zawodników. Znów wytłumaczenie Sastina. Jeśli jesteśmy w pokoju to wydaje się ,że można nas i pokój w pełni opisać . Nieprawda. Tak jak we wszechświecie – istnieje holograficzny obraz nas i pokoju.Tam jest zestaw info o nas i być może są inne informacje o nas , dodatkowe. Na przykład ,że każdy z nas zrobił już 2.03 w maratonie jako płaski ekran a nie ktoś trójwymiarowy..
To by się zgadzało- mniejsza masa ekranu …..:).. Tak więc nie martwy się z gorszego wyniku..Nasz obraz zrobi swoje.:). Ciekawa ta fizyka.


piotrek.krawczyk

2013/06/11 19:48:41

Tu Dziki
Oczywiście jest John w Newsweeku. Debiut i życiówka 🙂 To nie jest o kibolach, to jest o sprawnym organizmie, zaskoczyła mnie Żyleta. Pict – wyobrażam sobie ten maraton, witaj Kolego Zającu. Spisałeś się! Misja wykreowania pierwszej mistrzynie ML przejdzie do historii.
A Dziki dziś po super meczu wygrał z Johnem, czyli Redaktorem Staszewskim, kolejne Grand Prix, 11:3 w meczach, dziś 4:2 w setach. Odebrałem puchar. A przed meczem wpadliśmy do Beztlena, do bazy Festiwalu Biegów w Krynicy, z zaległymi pucharami i innymi trofeami. No, na szafie nie masz już Tomek miejsca, trochę tego jest, dzisiejsza dostawa stawia Cię przed dylematem: stawiasz przeszklony regał w gabinecie lub przestajesz się ścigać… 🙂 To Dziki dziś 12 km po Bielanach spod domu, oczywiście utrwalenie traski przez Las Bielański od klasztoru przez wywietrznik kolektora z XIX wieku w kształcie wysokiej rotundy, do dziury w płocie Akademii Wychowania Fizycznego. Warszawska AWF jest zabytkiem. Dziki


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/06/12 12:00:45

też zakupiłem NW, będzie kontynuacja czytelnicza?! nie wiem, dawno nie zaglądałem do tygodnika


ocobiegatu

2013/06/12 14:24:55

Rozmawiałem z Pjachu1. Mamy wstępną koncepcję wrocławskich zawodów w chodzie sportowym.Rozmawiamy z różnymi ludźmi. Wygląda nieźle.
Co do tez. To nie będą tezy o chodzie sportowym. Będzie kurs chodu sportowego, który mam na razie w głowie ,ale czas już spisać.
Tytuł : ” w 10 dni do chodu sportowego”. Pierwotnie myślałem o tym, aby to była filmowa opowieść o amatorze , który uczył się chodu przez 10 kolejnych dni.
Będzie jednak kurs. Wiem,że z napięciem czekacie na wszelkie wieści co
do przygotowań do tych zawodów ..))).


beztlen

2013/06/12 16:37:02

Piotrek, Wojtek – dzięki za puchary i pucharki; przeszklonego regału ani w pracy, ani w domu nie mam, nie miałem i mieć nie będę:) ścigać się jednak nie przestanę:) istotą sportu (i nie tylko) jest przecież rywalizacja, wola walki.


piotrek.krawczyk

2013/06/12 19:45:26

Dzikiemu nie wykształciła się wola walki. Nie urósł mi ten organ. Kiedyś trenowałem judo i byłem zdolny, szybko doszedłem do 3. kyu, to na mnie trener pokazywał nowe techniki, bardzo szybko je opanowywałem, zaczęli wystawiać mnie na zawody. A tam wygrywałem tylko z o wiele słabszymi zawodnikami, na zawodach żadnych technik aktywnych, obrony, w parterze najwyżej trzymanie na ippon, zero rzutów, praca nóg aby nie dać się obalić, straszny wstyd. W podstawówce miałem rekord szkoły na 1000 metrów, 3:10. To dlatego, że WFista puszczał pojedynczo co pół minuty. Bo innym razem, na zawodach szkolnych udałem, że skręciłem nogę, żeby tylko się nie ścigać. Też w podstawówce wygrałem ogólnowarszawskie przełaje na Kępie Potockiej. Tylko dlatego, że dobiegłem na start chwilę po starcie i nie było walki, ścigania, samo wyprzedzanie. Tak Dzikiemu zostało. Wszystkie życiówki zrobiłem przez przypadek, no, na dyszce w Sulejówku się ścigałem i wywalczyłem 38 minut, to było dziwne, i jeszcze na I Biegu Truskawki zależało mi, bo w Puszczy, 5. open. Brak woli walki i potrzeby rywalizacji, raczej unikanie rywalizacji, pamiętam kilka finiszów, ktoś się ściga, Dziki odpuszcza. To chciałem zmienić, biorąc w zeszłym roku trenera psychologa. A trener też był od walki i rywalizacji, i od wyników za wszelką cenę…
To Dziki dziś znów Las Bielański, nie mam czasu na Puszczę, jutro zakończenie przedszlola, pojutrze Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia Terapeutów, popojutrze urodziny Jakże Pięknej Żony, popopojutrze wyjeżdża obóz terapeutyczny oraz Jakże Piękna Żona, do Zawadki Rymanowskiej. Popopopojutrze Dziki będzie do wzięcia 🙂 Dziki


piotrek.krawczyk

2013/06/12 19:54:44

Nie. Popopopojutrze Dziki idzie do szpitala w trybie dziennym, będę do wzięcia od godziny 15:00 przez 2-3 dni. Dopiero popopopopopopopjutrze będę do wzięcia przez cały czas, aż do 25 czerwca, wtedy Dziki jedzie do Jakże Pięknej Żony. Dz


piotrek.krawczyk

2013/06/13 10:56:50

Nudno tu – jako mawiał Sten 🙂
A Dziki, któremu nie wykształciła się wola walki, zawsze podziwia i kibicuje tym, co walczą. Tobie Beztlenie kibicowałem na każdym Rodzinnym Biegu Górskim, dzisiaj też Ci kibicuję. Dzi


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/06/13 13:36:49

nudno, my w rolnictwie teraz zapier…i nie ma czasu zbytnio

rano potruchtałem pierwszy raz od Lublina, lewy A. potrzebuje nadal uwagi :/
na obóz będzie gotowy!


Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
2013/06/13 13:45:14

nie ma biegania, nie ma pisania
to może o książkach…, rozmawialiśmy niedawno z koleżanką, o tych czytanych w dzieciństwie i młodości, długo wymienialiśmy i przypominaliśmy sobie tytuły, żąłując, że nie powstała ich lista, to by dopiero była lektura, przywołująca wspomnienia, obrazy, emocje…
teraz mało która książka budzi mój entuzjam – połykam głównie kryminały – a jakie są wasze „kultowe” pozycje?
marsz


Gość: rob, *.ibdim.edu.pl
2013/06/13 13:56:24

Alchemik Paulo Coelho – Nie jest to co prawda pozycja z dzieciństwa ale zrobiła na mnie duże wrażenie z kryminałów to Millenium- na fali entuzjazmu obejrzałem nawet szwedzki 6 odcinkowy serial i amerykańską produkcję z Craigiem (szwedom to mogą co najwyżej buty czyścić)
z polskich autorów Marcin Ciszewski i jego seria www i późniejsze Mróz i Upał. Na dniach ma się ukazać jego kolejna pozycja. Przyjemnie czytało się też Sevierskiego- Nielegalnych i Niewiernych, chociaż czytając drugą część miałem sporo problemów z przypomnieniem sobie wątków z pierwszej- a było sporo odwołań.
Jeśli chodzi o książki dla biegaczy to Urodzonych biegaczy niestety nie strawiłem do końca, zanudziłem się. Podobnie z Murakamim- o czym mówię kiedy mówię o bieganiu.
rob


pict

2013/06/13 14:06:44

Kultowe z dzieciństwa/młodości to na pierwszy ogień idzie „Władca pierścieni”, cały Kurt Vonnegut, cały Gombro, „Drogi do wolności” Sartre’a (taka powieść), dużo wcześniej Pan Samochodzik, komiksy o Thorgalu. (bo rozumiem, że mówimy o rozrywkowych lekturach 😉


pict

2013/06/13 14:08:03

aaa rok temu z wielką przyjemnością czytałem sagę „Gry o tron” i słuchałem Stiga Larsona. Właśnie wczoraj nabrałem ochoty na jakieś czytadło i załadowałem na czytnik „Bastion” Kinga


kubol7b

2013/06/13 14:19:25

z dziecinstwa to zdecydowanie winnetou 🙂
a czytadlo z teraz to wyscig tajemnic tylera hamiltona, zolnierza armstronga – na prawde polecam – tour de france z wewnatrz, szczegoly dopingu, motywacja do koksowania i dojrzewanie kolarza do przerwania omerty. czyta sie jednym tchem. na finiszu rzeznika wizualizowalem sobie siebie jako armstronga na EPO – efekt taki ze partner kazal mi zwolnic


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/06/13 14:19:46

nie czytam książek, połykam


sten2013

2013/06/13 14:38:02

się biega, to się nie pisze.


kubol7b

2013/06/13 14:47:01

sten, jaka masz koncepcje przygotowania do mgs? luzujesz po rzeniku czy mocno dociskasz?

ja po rzezniku bardzo powoli dochodze do siebie – przez ostatnie 2 tygodnie przebieglem 60km lacznie, ale caly czas czuje ciezkie nogi. dlatego na razie jeszcze spokojnie, ale juz powoli probuje wchodzic na wieksze predkosci, zeby doszlifowac szybkosc przed mgs.


ok123

2013/06/13 15:54:17

Chciałbym tylko dla równowagi dla słów Dzikiego wyrazić przekonanie, że jest jest wina to powinna być i kara. A najlepiej skrucha i wybaczenie, że tak po chrześcijańsku powiem.


sfx

2013/06/13 16:09:41

wybiegane kilometry w nojku w mojej relacji
biegnijmy.pl/rel20130608-1-1


ocobiegatu

2013/06/13 16:42:54

Winnetou oraz „Konstrukcje żelbetowe” Jerzego Kobiaka.:).


Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
2013/06/13 17:10:07

oco – autora winnetou też pamiętasz:)?
marsz


johnson.wp

2013/06/13 17:59:32

Dziki – w Twoim sercu mieszkań wiele, ale nie obciążaj go ponad stan… Pamiętaj o badaniach popopopojutrze 🙂


ocobiegatu

2013/06/13 19:16:15

Marsz – Karl May. Ostatnio czytam Bridget Jones ‚S Diary.Świetne. Mogę pożyczyć.


piotrek.krawczyk

2013/06/13 19:39:47

Tak OK. Nie ma różnicy między nami. A kibicować trzeba koniecznie, na dobre i na niedobre występy, żeby wyszło jak najlepiej, na ile się da oczywiście.
A Dziki dziś był psem. Trudna rola. Hania skończyła dziś przedszkole. Mokro w oczach. W drogę teraz wyrusza Hania, kilkanaście lat szkoły… Oby zawsze miała czas i ochotę na zabawę. To Dziki dziś wcielił się w pieska na teatrzyku. I to wszystko Dziki dziś. Dziękuję Oco. Dziki


ok123

2013/06/13 19:44:52

To mnie ucieszyłeś Dziki. Bardzo!


wojciech.staszewski

2013/06/13 20:34:43

Wyczytałem, że jutro w sieci debiutuje http://www.magazynbieganie.pl – relacją z Krwawej Pętli. W mocnym zespole biegnie Daniel Źrebak


ocobiegatu

2013/06/13 22:06:18

Dziki pomylił Oco z Johnsonem. Tak. Osobniki są podobne..:).


piotrek.krawczyk

2013/06/13 22:09:26

OK – no to OK 🙂 Chcę Cię zobaczyć kiedyś gdzieś. Przybić piątkę, pogadać, pobiegać. Tylko bez ścigania… 🙂 Dz


piotrek.krawczyk

2013/06/13 22:12:40

Oco – rzeczywiście! Dzięki Johnson, mój Mistrzu. A Ty Oco tak samo Dzikiemu sprzyjasz, tylko masz ciut mniejszy refleks od Johnsona 🙂


sten2013

2013/06/13 22:13:00

Kubol – praktycznie nic po Rzeźniku nie luzowałem. Nie miałem, praktycznie żadnych dolegliwości. Trochę ten tydzień wyszedł lżejszy, ale głównie z powodu natłoku spraw służbowych. Ale w sobotę i niedzielę robię moją już tradycyjną dwudniówkę. Powinno wyjść około 50km. W następną sobotę umówiłem się z Ekipą na trening na Agrykoli. W planie 30 km góra-dół. Może masz ochotę się przyłączyć?


johnson.wp

2013/06/13 22:39:04

No cóż Dziki, Johnson też chciałby się w tej sprawie pomylić ale… nie, nie stać mnie. Ciebie najwyraźniej stać, a u mnie nędza jakaś, biedniutki jestem…

Teraz z innej beczki. W ostatnich kilku dniach poszerzyła mi się skala bólu biegowego. Myslałem, że ma 10 stopni, a ona ma ze 20. Wszystko za przyczyną masażu „sportowego”. Od soboty nie mogę chodzić prosto, jestem zgięty jak Qasimodo, bo nagle ponapinały mi się powrozy od boku uda do kolana i wszystkie zaczepy, które tam są włączyły czerwony alarm. A już miałem zamiar skończyć wypoczynek po Rzeźniku… We wtorek i przed chwilą ugniatała mnie stanowcza kobieta. Dobrze, że kanapa ma solidne nogi, a mury są grube i nie przepuszczały mojego wycia. Miotałem się strasznie… teraz ulga 🙂


sfx

2013/06/14 08:44:16

kolejny projekt biegowy ujawniony… choć jeszcze nie do końca 🙂
5.biegnijmy.pl


kubol7b

2013/06/14 09:26:51

krwawa petla – fajny pomysl. szkoda ze tak blisko po rzezniku – moze za rok jakas ekipe sie zmontuje?

sten, dzieki. chetnie bym dolaczyl, ale dzialam wg zasady ‚jesli dzis wknd, to nie ma mnie w warszawie’

alez sie dzis rano zmechacilem na treningu – wyrownalem swoj PB na 15km. upal o 6 rano jest straszny! zimo wroc!


pict

2013/06/14 09:41:35

Ja się piszę za rok na podblogową ekipę Krwawej jakby co – w tym roku zabrakło mi ekipy i energii żeby ją kompletować. No i musiałbym potrenować rower, bo w ogóle prawie nie jeżdżę, ale to da się zrobić.


popellus

2013/06/14 11:36:48

krwawa fajny pomysl,jestem za.:) mam w nogach duzo roweru.

pope


kubol7b

2013/06/14 11:40:06

ja mysle ze na rowerze to nie trzeba Bog wie jak jezdzic – wszak predkosc trzeba dopasowac do biegnacej osoby. wyjatkiem sa piaszczyste odcinki petli, gdzie biegacz bedzie szybszy niz rowerzysta. wazniejsze to miec dupe przystosowana do tych kilkunastu godzin w siodle.


sten2013

2013/06/14 11:45:26

Wiadomo, żeby mieć sukces, trzeba mieć twardą dupę 🙂


Gość: rob, *.ibdim.edu.pl
2013/06/14 12:00:54

Wojtek, powodzenia jutro na mazurach. Prognoza pogody na 42 km wybieganie niestety niesprzyjająca. Tym bardziej podziwiam

r.


ok123

2013/06/14 12:17:40

Dziki, ten moment nadejdzie… 😉
Tylko ja mało biegam ostatnio.
Jutro umieram na Biegu Ursynowa. To będzie szaleńcza sobota – dzień jest tak wypakowany atrakcjami, że ledwo wykroję te pół godzinki. Można powiedzieć, że zaliczę to w biegu!


Gość: beztlen, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/06/14 15:47:50

Ok – cieszę się, że ktoś wreszcie rzucił kamieniem, z pewnością jesteś bez winy, z pewnością jesteś również bardzo naiwny; sprawa Pani Sawickiej nie daje Ci do myślenia? przeczytaj ze zrozumieniem tekst kolegi Wojtka z byłej roboty, jednego z najlepszych dziennikarzy sądowych, może pozwoli Ci to spojrzeć z trochę innej perspektywy na całą sprawę.
wyborcza.pl/1,75478,13553516,Korupcyjny_proces_Lipca__Sad_pyta__A_co_z_pieniedzmi.html


ok123

2013/06/14 16:40:28

Ja tam swoje winy mam bez wątpienia 😉

Kamieniem w nikogo nie rzucam, od osądzania jest sąd.
Wczoraj w Twojej sprawie zapadł prawomocny wyrok. Przytoczyłeś artykuł sprzed 3 miesięcy. Sawicka została prawomocnie uniewinniona.
To tylko fakty.

Sprawa będzie się jeszcze ciągnąć: część zarzutów do ponownego rozpatrzenia, zapewne wniosek o kasację. Czy wszystko uda się wyprostować? Oby wszystko skończyło się po prostu sprawiedliwie i zgodnie z faktami, jakiekolwiek one nie były.


Gość: beztlen, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/06/14 16:51:46

Chyba się nie zrozumieliśmy.
Aha, Piotrek – dzięki.


ok123

2013/06/14 17:48:50

To przedstaw swoją wersję wydarzeń.


piotrek.krawczyk

2013/06/14 20:16:45

Tu Dziki
Niefajnie się zrobiło. I chyba to moja wina. I chyba za to mi Beztlenie „dziękujesz”… No bo za co innego? To ja zachęciłem Beztlena, żeby się ujawnił na blogu. Bo poczułem szacunek, gdy dostałem chyba już półtora roku temu maila o treści mniej więcej: „…jam jest Tomasz Lipiec…”. Od tego czasu mój szacunek nie zmienił się, a utrwalił, do tego pojawiła się sympatia, a w kontakcie osobistym tylko wzrastała. Cenię ludzi, którzy otwierają przyłbicę, Tomek otworzył tutaj i w ogóle publicznie, nie chciał być Tomaszem L. nawet w trudnych rozliczeniach… Do mnie należy wspieranie mojego kolegi, kiedy jest w kontuzji. Fizycznej, mentalnej czy życiowej. Cześć spraw mnie nie dotyczy, nie moje kompetencje, nie jestem Panem Bogiem…
A Dziki dziś prawie nic, bo miałem Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia Terapeutów, sprawozdania przyjęte, małe zmiany statutu wprowadzone. Do tego Kazik, Dzikiego ojciec, miał operację usunięcia tętniaka aorty w Szpitalu Bielańskim. To po wizycie u Kazika Dziki dziś 11 km po Lesie Bielańskim i Lasku Lindego. Szpital Bielański stoi na brzegu Lasku Lindego, gdyby nie ulica Marymoncka, byłby Lasem Bielańskim. I tak kiedyś było. Wszystkie laski i lasy na północnym zachodzie Warszawy to Prapuszcza Kampinoska. Dziki


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/06/14 20:47:17

sądy sądami a sprawiedliwość musi być po naszej stronie ;p


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/06/14 20:50:40

P.S. nie mam potrzeby, żeby ktokolwiek ujawniając się pod blogiem z imienia i nazwiska musiał wyspowiadać się na forum z przeszłości…


ocobiegatu

2013/06/14 21:28:46

Wczoraj się bardzo zmartwiłem słuchając o tym nieoczekiwanie na talk FM.
Kilka dni temu rozpocząłem przygotowania do MWR. Będą to BPS bez bazy. Porządną bazę mam tylko na zmartwieniach rodzinnych i ciężkiej pracy przez ostatnie 1,5 roku. Co sprawiło,że powróciłem do tradycji, która polegała na tym ,że za PRL biegałem sobie raz na 1-4 tygodnie. Ciekawe czy dam radę coś ugrać. Najwyżej jak nie zdążę to Poznań.
Ale jak chodzić maraton jak mam ogromną ochotę na mocne 3-5km tylko ? Powoli będę zwiększał dystans.Chcę jak najszybciej dostać się na dystans 25km.
Dziś 3km w niecałe 21 minut, pM55, na 30 oddechach, BMI 26 .
Czyli zapasy są.:).


johnson.wp

2013/06/14 22:23:03

Wraca mi wiara w przytomność narodu. Po dwóch godzinach prania mózgu, w Opolu laur zdobywają bracia Golcowie. Przynajmniej są sympatyczni…
Dziki, zdrowia dla Taty 🙂


Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
2013/06/15 09:20:11

Tomik, Bartek, Tomek i wszyscy startujący dzisiaj w na Ursynowie – powodzenia. Ja lecę właśnie na dyszkę do Ursusa r.


czepiak.czarny

2013/06/15 09:39:59

Pobodzenia 🙂


czepiak.czarny

2013/06/15 09:41:04

Johnson, odkryłeś jak naprawić mapy w Sporttracks?


1.marsz

2013/06/15 09:44:36

wyroki boskie i sądów są nieprzewidywalne, tak mawiał nasz prawnik – niestety wyniki procesów, które dla nas prowadził stawały się coraz bardziej przewidywalne więc go zwolniliśmy i w końcu zaczęliśmy wygrywać, o dziwo, także te przegrane…
per saldo chyba wyszliśmy na zero ale: albo ewidentnie nas skrzywdzono albo zyskaliśmy na krzywdzie innych – co to ma wspólnego ze sprawiedliwością? – nic, chyba, że z boską…

tomku – anegdotka o prawniku nie jest aluzją do twojej sytuacji, chciałem tylko napisać, że moje skromne na szczęście i dotyczące spraw gospodarczych, doświadczenia z „wymiarem sprawiedliwości” utrwaliły we mnie przekonanie, że
wyrok prawomocny, nie zawsze jest „prawdomocny” – idę na 25 km i tobie też polecam, trzymaj się
marsz


tanczacy_jastrzab

2013/06/15 10:05:48

a Jastrząb wrócił z badań:
„………łąkotka przyśrodkowa – stabilana
łąkotka boczna – stabilana,
MCL – z widocznym pogrubieniem…..niewielkie naciągnięcie, uszk. I st. stabilność przyśrodkowa zachowana….”
Żyję!!!!!:))) Badanie zrobione po 3 tygodniach od urazu. Doktor powiedział, że to chyba wynik złego rozciągania. Czy ktoś zna jakiś dobry poradnik rozciągania dla amatorów amatorów amatorów (tak łopatologicznie znaczy). More than happy:))) Wasz Jastrząb


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/06/15 10:15:23

Kamilu „no name” albo Kamilu incognito (Gość: , 89-66-152-159.dynamic.chello.pl )- w pełni się z Tobą zgadzam- też nie mam potrzeby, żeby ktokolwiek spowiadał mi się z przeszłości, a Tobie Tomek kibicuję zawsze i niezmiennie, znam Cię trochę i mam swoje zdanie, niezależnie od takich, czy innych decyzji sądów
Powodzenia Wojtek!!! (czy to już w ten weekend???) i powodzenia dla wszystkich na Ursynowie (do zobaczenia na trasie), za chwilę wyjeżdżam do biura zawodów choć to mało rozsądne z mojej strony, ale jak zwykle z rozsądkiem wygrywa wola walki, o której pisał Tomek


Gość: 1.marsz, *.dynamic.gprs.plus.pl
2013/06/15 12:39:44

tj – na biegniu.pl są filmiki rozciągające z marszałkiem
wojtek już pewnie na mecie ale nigdzie nie znalazłem wyników
marsz


ok123

2013/06/15 13:10:52

Ja już po Biegu Ursynowa. Rzeczywiście załatwiłem to w biegu (mniej niż godzina od wyjścia z domu do powrotu). Najlepszym pomysłem było pojechanie na imprezę na rowerze. To jest super – masz małą rozgrzewkę, parkujesz 10 m od startu, zero stresu!

Do życiówki sprzed roku zabrakło kilku sekund ale wtedy było 12 stopni 😉
No i forma teraz słabsza.

Jak Wam się dzisiaj biegło? Ciepełko, nie?

To lecę obskakiwać kolejne dzisiejsze eventy rodzinne!


liberus

2013/06/15 15:26:16

Oj, było ciepełko, ale też trochę powiało i nie zawsze w twarz, więc suma sumarum nie było tak źle. U mnie życiówka pobita o 16 sekund 🙂


Gość: Kuki, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/06/15 18:13:11

Wojciech Staszewski 3.11.26. Tam też było ciepło.


johnson.wp

2013/06/15 18:40:24

OK123 – co tam kilka sekund 🙂

Jastrzębiu – nie wiedziałem, że cierpisz 🙂 Tu masz link do „Rozciągania z Marszałkiem” bieganie.pl/?cat=280

Cze-cza – czyżbyś znalazła rozwiązanie? Na razie i tak nie mam co wpisywać, ale brak własnej mapki biegowej w dzienniczku jest dosyć wkurzający. Mnie endomondy i garkonekty jakoś nie podchodzą, wolę mieć wszystko u siebie…


Gość: Kuki, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/06/15 18:42:27

A Piotr Krawczyk na 10K – 47.57 i maraton 3.53.13 = ultra


Gość: Kuki, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/06/15 19:02:04

Przepraszam , pomyłka to wyniki z 2012.


piotrek.krawczyk

2013/06/15 19:24:24

Tu Dziki
Kuki – tak, w zeszłym roku sklasyfikowali Dzikiego na obu dystansach, a biegi odbywały się jednocześnie i po innej trasie… Uwierzyłbym, że potrafię się bilokować gdyby nie czas na dyszkę, raczej pobiegłbym pod 45 minut tydzień po Rzeźniku, a maraton w 3:53, tak było w zeszłym roku, kilka dni po Rzeźniku…
A John czyli Staszewski 11. Open. Niezadowolony jest, bo zaczął mądrze i rozważnie, po 4’30/km, a na koniec nie starczyło siły. Minutę dłużej niż w zeszłym roku. Ale warunki trudniejsze, upał w słońcu i w cieniu. No i górki mazurskie. Zresztą co tu gadać, świetny występ, 11. Open. Czyli rewelacyjna pozycja i poprawa z zeszłego roku. Czas obiektywnie też lepszy, bo w 2012 roku nie było nawet 41,5 km, czort wie dlaczego. Dziki dokręcał do pełnego maratonu z Czepiakiem. A Dziki dziś obchodzi maratońskie urodziny Jakże Pięknej Żony. To dziś nic Dziki. Dziki


kawonan

2013/06/15 20:04:26

a kawonan dziś…. triatlon w Płocku . Dla amatorów – 0,4 ; 8,0 ; 2,5. II -gi w kat. 40+. Zadowolony 🙂
Jutro w Wa-wie trening w skaryszewskim ok.15 km., powrót 35107 (baczność na Choszczówce o 18-ej 32 -wie obowiązkowo)
Za tydzień I Półmaraton w Rypinie.:-)


czepiak.czarny

2013/06/15 22:24:15

Sądzenie na blogu, nie. Osobiście przykro mi być jakimś świadkiem tych relacji, Beztlen dużo cierpliwości, trzymaj się.

Dziki, pobiegniemy za rok Mazury. W tym roku podobno była inna trasa. Serdeczności dla Agaty 🙂

Gratulacje dla tych, co z życiówkami, Ziggy, Liberus, blisko a nawet trochę dalej :))

Kawonan, życiówkę miałeś pewną, powodzenia na góreczkach w Rypinie za tydzień 🙂

Tańczący, fajnie czytać takie opisy 🙂 Poszłabym do fizjo po naukę rozciągania, żeby zminimalizować cuda typu: rozciąganie łydek powoduje jakieś napięcia w kręgosłupie.

Johnson, tak. Ściągnij aktualizację, o którą prosi program, a która uwzględnia dywersyjną działalność google mapek. Wszystko działa pod trial, jest nawet wtyczka pod FB, ale tu mapki niestety nie eksporują się.

Zresztą wiele rozwiązań, pobiegałam bez zegarka wczoraj w nocy, odpoczęłam, mimo że to nie 30, byłaby nierozsądna. To 15+5 w TM (ale wyszło za szybko), bez zegarka, bo pasek się popsuł. Maratonik jakiś bym chciała.. do jesieni za daleko. Nic, dziś rolki.


popellus

2013/06/15 23:34:26

A ja dziś znowu wystartowałem na dyszkę. Dość ciekawie, znowu w palącym słońcu, bo start biegu w Żmigrodzie zaplanowano na g. 17. W ramach 4 biegu Smoka była do przebiegnięcia pętla długości 5 km. Fajny prosty pomysł na zawody, zbytnio nie trzeba się wysilać…Po prostu trzeba biec, zakręty minimalistyczne, nawrót na końcu/
Pierwszą piątkę zamknąłem w 19.40, cały czas, praktycznie od startu trzymaliśmy się w przypadkowej trójce. Więc było łatwiej. W jedną stronę wiatr, w drugą ani kropli, za to palące słońce. Na półmetku byłem znacznie dalej, co zakończyło się pięciokilometrowym sprintem w wyprzedzaniu. Na 10km nie wielu już można ugrać, mi kilka-kilkanaście osób.
Chyba polubię te dziesiątki, po prostu je się biegnie, zmęcznie na finishu…a później zupełny relaks. Zabrałem się szybko do wroc, pogadałem o setce na KBL I Maratonie Gór Stołowych, mój towarzysz podróży był zaskoczony, bo nie wiedział, że wydłużyli trasę:)no nic:.
Skończyło się na 38.19- 4 Bieg Smoka/ Ciekawie, szybko i konkretnie. A za tydzień wroc półmaraton, w domu.

Najlepszego Pope


tanczacy_jastrzab

2013/06/16 08:15:20

Marsz, Johnson dzięki. O to chodziło:)) TJ


piotrek.krawczyk

2013/06/16 11:06:53

A Daniel Głębski wraz z teamem The Fast 4 właśnie wygrywa Krwawą Pętlę. Zostały dwie ekipy.Daniel Głębski to Daniel Źrebak… Dz


piotrek.krawczyk

2013/06/16 11:13:13

Wystartowało sześć ekip. Cztery się wycofały, żadna nie pokona dystansu w limicie 24h. Krwawa Pętla zbiera żniwo


sten2013

2013/06/16 16:07:53

Przeczytałem relację z Krwawej Pętli. Mocna impreza. Jak dobrze pójdzie to w przyszłym roku będą tłumy chętnych do startu.


piotrek.krawczyk

2013/06/16 19:39:44

Mam pomysł. Bieg wokół Województwa Mazowieckiego. Dokładnie granicą województwa, jak rzeka to rzeką, jak pole pokrzyw – trzeba napierać. Hulajnoga, kajak, samochód do wyboru – trabant na niebieską benzynę, syrena 104 lub mały fiat sprzed 1980 roku. I jeden bosy biegacz. Nie wolno się zamieniać. Limit – 2 miesiące. Też polecą.


sten2013

2013/06/16 20:52:39

Dziki – ty tak na serio?! Pamiętaj, że wariatów nie brakuje i z niby rzuconego żartem pomysłu robi się nagle nowa impreza 🙂


wojciech.staszewski

2013/06/16 22:40:48

Tomasz L., Tomek Lipiec, Beztlen – nie umiem tego pozbierać. A trzeba.
Tomek Lipiec, chodziarz, olimpijczyk i to z niezłymi wynikami. Szacun, bo tu się sportowców podziwia.
Pojawił się Pod Blogiem jako Beztlen, w niezbyt sympatyczny co prawda sposób, ale może takie ma cechy osobowościowe. Ważniejsze, że się ujawnił i został. Czyni nam zaszczyt będąc tu ambasadorem ze świata sportu kwalifikowanego, dzieląc się swoim doświadczeniem. Korzystamy na tym wszyscy, ja też.
Tomek, facet, z którego plecami można się pościgać na pierwszym kilometrze warszawskich biegów. A po biegu pogadać i można by nawet przybić piątkę, gdyby Tomek chciał.
Wreszcie Tomek, dyrektor Festiwalu Biegowego w Krynicy. Imprezy z rozmachem, z sercem, z którą jako Kancelaria współpracujemy z radością nie tylko dlatego, że Beskid Sądecki znam od dziecka.
I jest jeszcze Tomasz Lipiec, już z pełnym nazwiskiem nie Tomasz L., bo skazany już prawomocnym wyrokiem na 2,5 r. więzienia. Z udowodnionymi przed niezawisłym sądem grubymi przekrętami.
(Można stawiać hipotezy o machinacjach władzy, ale ja w nie nie wierzę, bo większą mam wiarę w niezawisłość sądu. A wątpiących mógłby przekonać fakt, że jedna opcja polityczna Tomka zatrzymała, a druga go sądziła – więc wyrok to chyba kwestia ślepej Temidy.)
Co z tym wszystkim zrobić? Jak to pogodzić. Chciałbym, żeby mój kolega Tomek nie miał takiego złego epizodu w swojej przeszłości – ale ten epizod jest i uwiera, tego nie zmienimy. Czy czegoś oczekuję od Tomka? Do zeszłego tygodnia wydawało mi się, że tak, jakiegoś „zbłądziłem, przepraszam” – ale jak myślę o tym w ostatnich dniach, to sam nie wiem. Bo czy Tomek podchodząc do każdego biegacza po biegu miałby wypowiadać taką formułę: „Jestem Tomasz L., skazany, zbłądziłem, przepraszam”? No nie, to byłby absurd.
Czym dłużej myślę, tym bardziej nie wiem. Od jakiego stopnia wykroczenia obowiązuje oczekiwanie skruchy? Dostaję od czasu do czasu mandaty za przekroczenie prędkości. Powinienem przepraszać na początek w każdym nowym towarzystwie? Chyba nie. A gdybym kiedyś w przypływie żądzy posiadania ukradł ze sklepu iPada? Nie wiem, nie ukradłem. Zrobiłem jednak w życiu parę niefajnych rzeczy, choć nie były przestępstwami. Nie wiem, co z tym. Z korzyściami majątkowymi, których przyjęcie udowodnił Tomkowi sąd, też nie wiem.
Tomek ma zasądzoną karę więzienia, część już odsiedział. Może dodatkową karą będzie to, że ludzi – biegaczy z Podbloga i nie tylko, i nie tylko biegaczy – zawsze będzie uwierać to, co Tomek zrobił. I że Beztlen zawsze będzie o tym wiedział. Że zawsze będzie się wahał przybijać piątkę po biegu w obawie, czy ktoś nie zostawi go z ręką zawieszoną w powietrzu. Ja spokojnie piątkę przybiję i w Kabatach, i w Krynicy, i na Rodzinnych Biegach Górskich, i podyskutuję z nim na Podblogu o wyższości interwałów nad drugim zakresem.


popellus

2013/06/16 23:18:21

Fajna preambuła Kołczu do wpisu:)
Nick…
hmm…
Jak dobrze, że istnieje, z tym 100% kredytem zaufania. I ja się z tego cieszę, bo tez korzystam z doświadczeń.

Najlepszego
Idźmy do przodu.
Pope

p.s i nie wykorzystujmy nicków dla niecnych (zdarzały się) a dla zacnych, ludzkich zasłon:)


sten2013

2013/06/16 23:25:22

Po to mamy sądy, żeby sądziły i wydawały wyroki. Po te je mamy, żeby nas wyręczały z czynienia sprawiedliwości. Czy robią to dobrze i uczciwie? Tego na 100% nie wiem, ale chcę wierzyć, że tak. Po to też mamy sądy, żeby każdy osądzony mógł z czystym sumieniem w pewnym momencie powiedzieć: ja już za swoje winy zapłaciłem i mam już czysty rachunek. Przybiłem Tomkowi piątkę i cieszę się, że nie cofnął ręki. W pewnym sensie chyba Tomek zaczyna nowe życie i życzę mu wszystkiego dobrego.
Fajnie Wojtek, że napisałeś to co napisałeś. I fajnie, że zrobiłeś to w taki „pokojowy” sposób.


ocobiegatu

2013/06/17 00:20:43

Ja odbieram to co się stało z Beztlenem na sportowo jedynie. Bo była taka bajka. Na blogu pojawił się światowej klasy chodziarz. Dawał fajne porady.Bardzo rzeczowe . Takie na sportowym imperatywie stylistycznym.Ciekawostki na temat chodu, mojej ukochanej dyscypliny. A teraz nie wiadomo co to będzie.Zmartwiony jestem. A co do pewnych spraw..Gdyby tak komuś się chciało sprawdzić to wszyscy budowlańcy powinni siedzieć . Ja też..

]]>