Komentarze do: Dokonało się ../../2013/10/dokonalo-sie/ KS Staszewscy – Plany treningowe i treningi biegowe – Warszawa Mon, 01 Apr 2019 13:14:21 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 Autor: Archiwum Komentarzy ../../2013/10/dokonalo-sie/#comment-209 Mon, 01 Apr 2019 02:07:57 +0000 ../../dokonalo-sie/#comment-209 Gość: łucja zielińska, *.play-internet.pl
2013/10/21 23:59:35

też to słysze.. jakby to było dziś z tymi zdjęciami zawsze miał idealne wytłumaczenie;) ale w końcu po latach znalazłam sposób na Jaśka:) trzeba było po prostu do niego przyjechać usiąść na górze zamówić pizze i przeglądać razem:) to zawsze działało:) boż, który nie wiem czy jesteś, chyba nie.. jak mi tego brakuje..


grido71

2013/10/22 06:26:13

Wojtku, jeśli w niebie rozdają Pulitzery, to tym tekstem wykosiłeś konkurencję. Połknąłem w całości i zapamiętam do końca swych dni. Dziękuję Ci pięknie za każde słowo.
A Jasiek… może być dumny z takiego TATY.


Gość: , *.dynamic.chello.pl
2013/10/22 06:54:53

Jasiek, szkoda, ze nie poznałem Ciebie osobiście, cząstkę Ciebie znajduję w Twoim tacie. Wiem, że byłoby warto!

Dużo siły i miłości dla Was!


jerzman

2013/10/22 07:16:41

Poryczałem się żywcem w autobusie. PIĘKNE.


beat.usia

2013/10/22 08:22:34

Też mi łzy kapią za każdym słowem. Dziękuję, że tak pięknie się z nami dzielisz Wojtku. Samemu trzeba, ale to w grupie raźniej biec. I choć ufam, w sercu …wiem, że niebo jest, to smutno. Bardzo. Tak, super Tatą jesteś Wojtek. <3


majka.bally

2013/10/22 08:41:06

To najlepsza rzecz, jaką przeczytałam tutaj. Nic wcześniej nie spowodowało, że nie udało się powstrzymać łez. To niesamowite, jak silnym człowiekiem jesteś, Wojtku.
Gratuluję, również przyjaciół, którzy są wokół i pomagają, np organizując bieg – genialne!
To kolejny dzień, w którym będę o Was myślała. Serdecznie pozdrawiam!


wojciech.staszewski

2013/10/22 09:12:31

Łucja, genialne z tą pizzą 🙂 Że ja na to nie wpadłem


Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/22 09:12:37

Chociaż z trudem ale udało mi się to w niedzielę, to dzisiaj nawet nie próbowałem powstrzymywać łez..
Jaśku, nie miałem przyjemności Cię poznać osobiście chociaż przelotnie na BN2012 i na PM2013 się spotkaliśmy. Jednak dzięki Twojemu Tacie na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci..

Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
Uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,
A pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi,
Aż przed oblicze Boga Najwyższego.


Gość: Paweł.M, *.uniqa.pl
2013/10/22 10:18:14

Nie potrafię przestać o Janku i Tobie Wojtku myśleć….
Biegam z Wami po lesie od środy…

i jestem z Tobą


ocobiegatu

2013/10/22 10:42:00

Mam te dwa zdjęcia Janka wbite w głowę.Szkoda ,że go nie poznałem. Wyobraziłem sobie,że jest na MWr i robi zdjęcia. Zyciówkę na śmierci mam na żonie. Lat 42.
Mocny akcent. Pierwszy mocny akcent to dziadek. Poźniej tempowo wujki , ciocie.
Wytrenowanie żalu po stracie bliskiej osoby. Jest taki sport ? Jakoś twardzielem wytrenowanym jestem po śmierci Ojca. Tłumaczę matce.Na żale są lata. Staję się psychologiem dla niej.Wzoru na żal nie mam. Na pewno w mianowniku jest wiek a w liczniku stopień zażyłości. Smutne to strasznie. Trzeba wytrwać. Trzeba przede wszystkim dbać o siebie. Zrobić życiówkę na życiu.Własnym..


Gość: nataliarybakowska, *.warszawa.vectranet.pl
2013/10/22 11:50:20

Jasiek to był świr. Ciężki do współpracy ale zawsze pozytywny i chociaż wkurzał mnie czasami tym spóźnianiem się, nie mogłam się gniewać długo, jak się zjawiał to od razu w śmiech. Pamiętam jak po każdej wspólnej sesji umawialiśmy się w chinolu przy rotundzie ( za każdym razem jedliśmy to samo) i siadaliśmy do przeglądania zdjęć, ileż on się wkurzał na mnie, że lepiej mi wyszły a ile przy tym było „kłotni” kogo i jakie zdjecia trafią na nasz fanpage. Ile było wpadek na sesjach zdjęciowych i ile śmiechu tego nikt nie zliczy. Trafił mi sie najlepszy partner fotograficzny jaki tylko mogł mi sie trafić.
Będzie mi brakować wspólnych sesji, ale Jaśku obiecuję tą kartkę którą mam z rozpisanymi sesjami zrealizuję jak najlepiej potrafię ( o ile rozczytam Twoje bazgroły na tej kartce). Każdą myśl o Tobie zamknę w zdjęciu.


Gość: b., *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/22 12:45:16

bardzo Panu współczuję.


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/22 12:56:38

Wojtek, dziękuję. Miażdżysz tym wpisem.
Dużo siły, wiary i miłości.


Gość: kalabris, *.ip.netia.com.pl
2013/10/22 15:42:25

i po tym wpisie nic mądrego Wojtku nie przychodzi mi do głowy… zupełnie nic…czarna dziura. Bo jak można wyobrazić sobie niewyobrażalne? za Twoją więc radą (i poety) idę spieszyć się kochać … przesyłam trochę jesiennego słońca na Twoje ściezki biegowe. Dobrze, że biegasz.


Gość: kalabris, *.ip.netia.com.pl
2013/10/22 15:47:49

jeszzce pozdrawiam Ciebie, Twoją SŻ i Nowe Życie 🙂


piotrek.krawczyk

2013/10/22 20:10:06

John – życie nie jest sportem indywidualnym, chociaż czesm tak może wyglądać. Ostatni miesiąc ostatecznie mnie o tym upewnił. A Dziki dziś 27 km po najpiękniejszej Puszczy. Symboliki nie trzeba tłumaczyć. Właściwie nie mam zdolności biegowej, z tego powodu odpuściłem Maraton Kampinoski, Dziki skończy sezon z tylko dwoma maratonami i jednym ultra. W porównaniu z zeszłym rokiem, 7 maratonów i 3 ultra, to jest upadek. A Puszcza już przygotowana na śnieg, a tu upał dziś. Gdzieś tam biegałem, pod Krogulec z Wólki, bardziej biegałem z Johnem niż z Jankiem, z Jankiem w Puszczy też coś Dziki pamięta, pamiętam jak byliśmy z Jihnem w Puszczy z Dawnymi Żonami i z dziećmi, dlugi spacer, bardziej wyprawa na cały dzień, dzieci już nie mogły, nosiliśmy na barana. A Krogulec, taka maleńka wioska w Puszczy, to był nasz z Johnem cel w dawnych czasach, marzyliśmy o tym, że kiedyś będziemy mogli dobiec do Krogulca i z powrotem, kiedyś tak się stało, po prostu, nic specjalnego się nie wydarzyło, potem Krogulca braliśmy po drodze, i tak to jest, wielka Puszcza już nie taka wielka, może nadal Puszcza wielka, tylko my już nie tacy mali, a może my jesteśmy mali, Puszcza bardzo duża, a to czas przyspieszył, a może wszystko jest małe. Nie wiem.
A Dziki, jako samozwańczy rzecznik prasowy Johna, chciałby kiedyś niedługo zobaczyć pod blogiem opowieści ze startów, w Amsterdamie, na dyszkach, na połówkach, itp. Bo dokonało się. Dziki


tommag04

2013/10/22 22:05:36

Panie Wojtku, zawsze Pana podziwiałem jako dziennikarza, byłem zdziwiony, że puścili Pana z Gazety. W szczególności źle się z tym czułem, że Pan idzie do Borussi, której nie lubię. Choć teraz pracujemy w jednej korporacji. Jestem w podobnym wieku, mam syna w podobnym wieku. Jak przeczytałem ten nekrolog rano przy windzie, pomyślałem, że to straszne, że tak młody człowiek umiera. Pomyślałem, że nie ma nic straszniejszego niż śmierć dziecka. Dopiero po godzinie zorientowałem się o kogo chodzi. Pękło mi serce, nie potrafię sobie wyobrazić co Pan czuje. Podziwiam Pana


johnson.wp

2013/10/22 23:35:11

„Anielski orszak” jest pieśnią, którą słyszałem już tyle razy, że parę razy wolałbym jej nie usłyszeć, ale, choć intonowana niemal służbowo, za każdym razem, swą jednostajną wiarą, może w kimś otworzyć Bramę…
Nie idziemy przez ten świat sami, a na pewno sami nie biegamy, myślę, że najszczęśliwiej biega się razem, nie dla siebie. Dziękuję wszystkim, którzy pobiegli w niedzielę drogami Janka. Myślę, że Bóg jest, chociaż mam wiele do Niego pretensji, ale… z takiej właśnie gliny jesteśmy ulepieni, kruchej. Trzeba rąk i wody miłości, żeby zdążyć coś z tego ulepić, myślę, że Janek zdążył… Tak, dokonało się…

Kalabris – biegasz jednak 🙂


kawonan

2013/10/22 23:59:43

,, … na spotkanie w progach Ojca domu niech wyjdzie litościwa Matka..”- od kilku już lat znam na pamięć i choć zatyka śpiewam tą pieśń z organistą.
Dokonało się..


bolek.03

2013/10/23 09:04:07

A myślałem, że tylko mnie „Anielski orszak” tak porusza… W moich stronach tę pieśń śpiewa się już po wyjściu z kościoła. Organista najczęściej ma megafon. I im bardziej on trzeszczy i zniekształca głos śpiewającego, tym ja bardziej się rozklejam.


Gość: Misio, 192.132.229.*
2013/10/23 09:44:16

Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw,
mieszkańcy chwały wszyscy święci Boży;
Z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie, Z rzeszą zbawionych spieszcie na spotkanie.
Ref. Anielski orszak niech twą duszę przyjmie, Uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,
A pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi, Aż przed oblicze Boga Najwyższego.
Niech cię przygarnie Chrystus uwielbiony, On wezwał ciebie do królestwa światła.
Niech na spotkanie w progach Ojca domu Po ciebie wyjdzie litościwa Matka.
Promienny Chryste, Boski Zbawicielu,
jedyne światło, które nie zna zmierzchu,
bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem, pozwól oglądać chwały Twej majestat.


Gość: , *.dyn.plus.net
2013/10/23 10:07:25

Bieganie to nie tylko bieganie – jak mówi Wojtek. Dla mnie każdy trening ma zawsze dwa wymiary, biegowy i niebiegowy.

A maraton to zawsze metafizyka. Zawsze przypomnienie o Życiu. Ekscytacja na początku, oczekiwania, rzeczywistość wysiłku, moja droga, współzawodnicy, kibice i Meta. Życie i jego Koniec, i…
Jeśli meta maratonu to jakiś tam przedsmaczek Mety Ostatecznej, to dla mnie …WOW

Od kiedy biegam, to może troszkę bardziej rozumiem i ‚czuję’ Metę…


Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/23 12:17:05

To tak w odpowiedzi na apel Piotrka kilka słów na biegowy temat

W zeszłym tygodniu oprócz standardowego EKG (wyszło dobrze) i morfologii (też dobra) zrobiłem sobie badanie wydolnościowe i właśnie dostałem wyniki. Nie wiem czy dobre (z analizy wynika, że przeciętne jak na sportowca) ale chyba jak na 40 latka z nadwagą biegającego amatorsko chyba nie najgorsze 🙂
VO2max 55,9 ml/kg/min
Regeneracja w ciągu 30 sekund po wysiłku o 22 uderzeń serca (norma ok. 14-17).
Maksymalne uzyskane podczas testu obciążenie 18 km/h
Wentylacja minutowa płuc l/min 166,2
Maksymalna liczba oddechów/min 46
Spoczynkowe HR 50
Maksymalne HR w teście 190

Z opisu wynika, że mam jakieś tam rezerwy więc będzie co poprawiać i nad czym pracować do wiosny 🙂
rob


piotrek.krawczyk

2013/10/23 19:35:40

Rob – świetne wyniki! Też sobie zrobię. Jak zarobię 🙂 Pamiętam z Biegu dla Janka, że koszt to jakieś 250 pln. Myślę, że warto. I powtórzyć np. po roku.
A Dziki dziś wygrał z Johnem w ping ponga. Zakończyliśmy tym samym kolejne Grand Prix wynikiem 11:3 w meczach dla Dzikiego. A mnie się zdaje, że to koniec dominacji Dzikiego. Od czasu, kiedy John wziął trenera, gra bardzo pewnie, nowe zagrania, taktyka, siła i precyzja, czuję, że John jest lepszy, wygrywają Niemcy, ale chyba z przyzwyczajenia lub z powodu klątwy. Dziki przewiduje upadek III Rzeszy, chyba, że wezmę trenera. Warto brać trenera, widzę to od wielu tygodni na ping pongu i od zawsze na zawodach biegowych.
A Janek był w rozmowie po ping pongu, przed ping pongiem, w czasie gry też. Już przy kawie John zastanawiał się, jak się nazywa fajna nauczycielka Janka, która była na pogrzebie, Dziki ma córkę w tej samej szkole, do której chodził Janek, ale też nie kojarzyłem, wtedy John wpadł na świetny pomysł: „Wiem, zadzwonię do Janka i spytam…” Świetny pomysł, rozmawianie z tymi co odeszli oznacza, że są. A czemu nie przez telefon? Takie czasy… Dziś byłem na profilu facebookowym Janka, a tam mnóstwo rozmów z Jankiem, postów do Janka, znów się Dziki rozkleił, u Janka na profilu wisi moje zaproszenie do znajomych… A Dziki dziś trochę po Lesie Bielańskim. Godzina i do domu. Dziki


Gość: tatamaćka, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/23 21:24:44

Ta fajna nauczycielka była wychowawczynią Jaśka w klasie 4-6 i jest to Pani Lidia Zanbigus.


Gość: Misio, 192.132.228.*
2013/10/24 09:24:18

Też chciałbym napisać relację z połówki… Ale zanim gdzieś wystartuję, muszę wyleczyć Achillesy. Prawy zaczął boleć na 10 km tegorocznego półmaratonu warszawskiego. Lewy dołączył się gdzieś miesiąc później. I tak z mniejszym lub większym natężeniem pobolewają do tej pory, rano mam trudności z normalnym wejściem po schodach.
W tym czasie zaliczyłem 4 półmaratony i maraton warszawski. Na 26 km maratonu załoga karetki spryskała mi czymś lewego Achillesa, bo dokuczał. Do mety jakoś dotarłem, przez parę kolejnych dni Achillesy nie bolały. Ale jak tylko pomaratońskie zmęczenie ustąpiło, to ból Achillesów wrócił.
Tu pytanie: czy rzeczywiście jedynym lekarstwem na Achillesy jest niebieganie? I jeśli tak, to jak długo trzeba je stosować?


Gość: Kris, *.dynamic.chello.pl
2013/10/24 10:26:15

Zaglądam tu. Wojtek jest dla mnie inspiracją i wirtualnym trenerem dzięki któremu sobie biegam. Janka nie znałem osobiście – tyle co Wojtek o nim napisał. Jednak to wspólne zdjęcie Wojtka z Jankiem zrobione niedawno telefonem bardzo mnie poruszyło, zwłaszcza oblicze Janka, jakieś takie spokojne, spełnione, kochane, rodzinne… Podczas pogrzebu w kościele (na Wólce już nie byłem) w słowach księdza odnalazłem wyjaśnienie tajemnicy tego oblicza – poczucie miłości rodzinnej, przyjęcie tragicznego wyroku i… ufność Bogu (tak, tak, na pewno tak ufność Bogu).
Dokonało się… Na moment przed śmiercią na krzyżu Jezus powiedział „Wykonało się” i te Jego słowa są przedmiotem kontemplacji, bo to wyniszczenie jest źródłem ocalenia. Ze skąpych w sumie danych odczułem, że mimo tragedii przedwczesnej śmierci Janek doświadczał tego ocalenia.
Analitycy oblicza odbitego na Całunie Turyńskim zauważają, że ten człowiek przeszedł przez niewyobrażalną kaźń, a mimo to Jego oblicze pełne jest pokoju…


ania1_992

2013/10/24 12:38:42

Osobiście znałam Jasia.. swojego czasu byłam dośc bliską mu osobą.. I mimo że zakładam rodzinę… mam nowe inne życie niż dotychczas to jest mi bardzo ciężko że go nigdy juz nie ujrze …ze nie zobacze jego nowych postow czy zdjec na fb.. nie zadzwonie juz do niego nigdy o 10 rano i nie powiem Jasku!! wstawaj szkoda dnia..ile mozna spac… Boli mnie to że doceniłam jego dobroc wtedy jak juz odszedl… zasługiwał na o wiele więcej z mojej strony.. Za każdym razem jak patrzyłam na Pana Wojtka nad grobem Jasia…to nie byłam sobie w stanie wyobrazic co musi czuc Ojciec po utracie własnego dziecka..na to nie ma odpowiedzi… Jas,Jasiek, Janek.. dla mnie bedzie Jasiem.. wiele mówil o Panu zawsze w samych pozytywach.. i miał racje… Jest Pan bardzo dobrym i wartościowym człowiekiem..takim jaki był nasz Jas [*]


wojciech.staszewski

2013/10/24 16:26:39

Dzięki Ania, takie komentarze dają mi poczucie więzi z Jankiem. Pozwalają bardziej zachować go w sobie.
Zrobiłem dziś ostatnie interwały przed startem. Krótkie i słabe, musiałem walczyć o tempo 3:45. To znaczy, że nie powinienem liczyć na lepszy wynik niż 2:59. Ale zacznę na 2:54, bo tak.


piotrek.krawczyk

2013/10/24 19:19:23

Tu Dziki
Misio – fajnie, że się znowu pojawiłeś. Pamiętam, że w 2008 roku miałeś biec w sztafecie Polska Biega do Białegostoku. Ostatecznie praca zatrzymała Cię w Warszawie, ale przybyłeś na start, pod Park Saski. A pobiegli Tomek Andante, Michał MKS, Kamil Tokowy, John, Dziki, Maciek Kurzajewski, Jacek Hugo Bader, Paweł z TV no i Marta Makowska, mistrzyni olimpijska. To była przygoda! Czy to Ty? Ten Misio? A Mama Janka miała kiedyś ksywkę „Misiek”. A na achillesach zupełnie się nie znam, nie doznał Dziki takich dolegliwości. Wiem za to, że jak jedno boli, to przyczyna i źródło może być gdzie indziej. Moje przywodziciele czuję czasem tam gdzie są, a czasem przy kolanach lub przy d…pie. Znam biegaczy, co biegali na dolegliwości achillesów aż jeden się urwał. Są ćwiczenia wzmacniające przyczep i cały trójgłowy, inne go uelastyczniają, najlepiej podpowie Ci fizjoterapeuta lub ortopeda. Lub Koledzy posiadający taką wiedzę i doświadczenie. Tylko pomoc korespondencyjna ma wady, idź się Misio przebadać, radzi Dziki.
A Dziki dziś znów tylko godzinkę i znów po Lesie Bielańskim. Tam teraz nie widać gdzie ścieżka, wszędzie żółty dywan z czerwonymi i brązowymi wstawkami, liście szeleszczą pod nogami, dołączają następne z łysiejących dębów, grabów, klonów, jaworów, kasztanowców, jesionów, robinii, gdzie niegdzie z brzóz, mało jest brzóz w Lesie Bielańskim, są za to platany, też gubią liście platany, za 2 tygodnie będą nie tylko gołe ale i łyse. Dziki


ocobiegatu

2013/10/24 20:28:43

Tak. Misio to prekambr na blogu. Załapałem się na to rzutem na taśmę


Gość: atutka, *.bb.sky.com
2013/10/24 22:56:43

to o Jasiu, synu pani Moniki Staszewskiej? Przepraszam ze nie orientuje sie tak bardzo, dopiero dzis uderzyla mnie informacja wyczytana w nekrologu. Najszczersze kondolencje dla rodzicow Pana, i Jasia mamy


Gość: jaskrawy.pomaranczowy, 62.152.115.*
2013/10/24 23:29:00

Miałem kiedyś problem z Achillesami – musiałem przestać grać w piłkę. Przerzuciłem się na pływanie. Rok przerwy (wiem, to brzmi strasznie) i mogłem grać dwa razy w tygodniu. Do czasu aż zerwałem wiązadło krzyżowe w kolanie 🙂
Więc jednak zamiast przerwy polecam (uwaga – będzie reklama, ale zgodna z Kołczowym poleceniem) rehabilitację w CRS-e. Korzystałem dwa razy i opiekował się mną Tomek Sołowiński. I na Achillesy i na kolana i inne dolegliwości.
A na temat Janka, a raczej biegu na jego cześć – poczułem się jak w domu, w większości trasa biegła „moimi” terenami. I wierzę, że teraz znajduje się w pełnym pokoju. I tego też życzę Czytelnikom tego bloga i jego Autorowi.


wojciech.staszewski

2013/10/25 07:25:12

TataMacka – tak, pani Lidia była ok. Ale chodzi mi o wychowawczynię z I i II klasy w SOS-ie, pani Anita albo Aneta.
SOS to było olśnienie. Szkoła odpowiedzialności, traktowania się serio. Bez wkurzenia na tych, co mają problem z dostosowaniem się do systemu szkolnego. Janek opowiadał o kontraktach zawieranych z nauczycielami – co trzeba zrobić na zaliczenie. A pani Anita/Aneta była w tym taka mądra.


Gość: Misio, 192.132.228.*
2013/10/25 09:23:48

Cześć Dziki,
Tak, to ja, ten sam oryginalny Misio. W 2008 roku rozdawałeś chętnym naklejki na samochód – sylwetkę biegacza. Dalej taką mam, srebrną.
Szkoda sztafety – była szansa zrobienia czegoś wyjątkowego w doborowym towarzystwie. Ae jak się jest korpoludkiem, to nie można zrobić wszystkiego co by się chciało. Byłem wtey na umowie na czas określony, mało urlopu. Umowy i tak mi potem nie przedłużyli.
Co do Achillesów – następuje stopniowa poprawa. Niestety kosztem niebiegania. Jak się nie poprawi, to pójdę się przebadać. Niby mogę biegać, bo ten ból aż tak nie przeszkadza, ale wolę ich nie pozrywać.
Misio – prekambr blogu. Fajne, podoba mi sie.


sfx

2013/10/25 10:12:45

nocna ściema 2013 już puka do drzwi.
i jest bardzo silnie związana z blogiem podblogiem przyblogiem i jeszcze coś można by było powiedzieć.

– dziki wraz z dziką ekipą przygotował określone jako „jak dla mnie to chała, chałtura i dziadostwo, na miarę nocnej ściemy. jakie zawody takie medale”
– john zapewnił dozę niepewności przekazując swą wiedzę w postaci dwóch dwumiesięcznych planów treningowych dla szczęśliwych ściemniaczy
– quentino – wpadł niegdyś na pomysł nazwy

a wszystko ujrzało światło dzienne po namowach johnsona i dzikiego podczas biegu 40 i 4. wtedy to ruszyło koło zamachowe. miało być jak w biegu nadwarciańskim johnsona, stało się inaczej.


sfx

2013/10/25 10:32:36

i małe sprostowanie od razu….. ściema ujawniła się na biegu nadwarciańskim podczas gościnności johnsona…
jednak luki w pamięci mi się ujawniają 🙂


sfx

2013/10/25 10:32:58

albo już sam nie wiem 🙂 – powiedzcie kiedy i gdzie.


pict

2013/10/25 10:36:43

Do Torunia czas ruszać. Zaraz odbieram J. z przedszkola „po obiedzie” (pamiętacie jaka to frajda być odebranym po obiedzie) i ruszamy w drogę. Jestem gotowy, na tyle ile mogłem się przygotować i odbudować formę po B7D. Sądzę, że w granicach 3:05 powinienem dać radę, chociaż decyzję o szybkości jeszcze podejmę po rozmowie w trenerem. Czy to wystarczy żeby obronić tytuł z ubiegłego roku? Raczej nie 😉


beztlen

2013/10/25 11:55:58

a propos B7D:
http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=1&action=7&code=12076&bieganie


Gość: kalabris, *.ip.netia.com.pl
2013/10/25 12:22:02

pozdrawiam wszystkich, którzy wybieraja się w najbliższy weekend do Mojego Miasta! ja tez miałam biec… ale zycie jakie jest – każdy widzi. Miał to byc Mój Start, w moim ukochanym Toruniu, gdzie trasa maratonu biegnie koło mojego domu. Cóż. Żal serce ściska, ale trzeba akceptować, co jest. Życzę wszystkim powodzenia i trzymam kciuki. Zamawiam dla Was piękną – z punktu widzenia biegacza – pogodę. I niech nóżka podaje!


zziggy

2013/10/25 13:36:22

Witam wszystkich 🙂 Już za chwilę start do Frankfurtu :)))) Emocje sięgają zenitu itd. itp. Nie wiem czy pamiętacie ale chodzi o TEN Frankfurt, który blisko 9 miesięcy temu spowodował niemała sensację…. Wydaje się, że to było wieki temu…. Będę tam z Tomikiem, trzymajcie za nas kciuki!!!!


wojciech.staszewski

2013/10/25 13:51:56

Tak, Ziggy,
To TEN Frankfurt. Miałem pomysł na relację z biegu na żywo (ale taka profeska, na telefonie z Lilą, opis wykrzywionych twarzy, zdjęcia z trasy od Natalii, itp.) – ale biegnę w tym samym czasie Toruń. Mam nadzieję, że kto inny sprawozda.
Trzymajcie się we Frankfurcie i łamcie, co możecie


Gość: Misio, 192.132.228.*
2013/10/25 14:12:01

Powodzenia!
Też chciałem pobiec w Toruniu, ale jak dam radę w niedzielę zrobić 10 km wokół domu, to będę mógł odtrąbić sukces.


Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/25 15:22:50

Frankfurt startuje 30 minut po Toruniu (10:30) więc Zbychu z Wojtkiem będziecie finiszować niemal równocześnie 🙂 Powodzenia Zbyszek, Powodzenia Tomik !!!
Pierwszy na mecie w tym tygodniu będzie jednak „Nocny Ściemniacz” Andrzej Kawonan. Po tym co pokazał na OWM aż boję się prognozować wynik 🙂 Kto jeszcze biegnie w Koszalinie?
No i Toruniacy powodzenia 🙂 Przeglądałem stronę maratonu i chyba transmisji on-line nie będzie. No chyba, że przeoczyłem. Start w Toruniu o 10.00. Przewidywane 19 stopni, 83% wilgotności i 0% szans na opady. Dodatkowo wiatr południowo-zachodni do 21 km/h więc od 29 km całkiem spory wmordewind 🙂
rob


Gość: Piotr_Z, 217.153.237.*
2013/10/25 17:06:52

Nie znamy się wcale, Twoje bloga przeglądałem może 2-3 razy przed informacją o chorobie syna ale składam głębokie wyrazy współczucia. Normalnie nie wiadomo co napisać … Będę o Was myślał pokonując kolejne kilometry.


Gość: Dziki, *.centertel.pl
2013/10/25 19:43:59

A Dziki dziś miał naradę z Rafałem Przewodnikiem U Araba na Kępie Potockiej w sprawach Biegów po Prawdziwej Warszawie i potem w stanie spożycia 2,5 piwa po Kępie, Lesie Bielańskim i Bielanach do domu. Jakoś po spożyciu myśli się o wszystkim, tylko nie o przywodzicielach… Razem 13,5 km, tempo 5’07, jutro się przypomną przywodziciele, nie szkodzi. A medale na Nocną Ściemę wykonali podopieczni Stowarzyszenia Terapeutów, mało czasu, decydujemy się na decoupage na drewnie, na krążkach wyciętych z grubej gałęzi brzozy, raczej z konara, no i zaczęło się, technologia całkiem nowa, mnóstwo popsutych medali, kilka czynności w tej technice, każda wymaga staranności i precyzji, jak to będzie, SFX czeka, szlifowanie, potem lakier, naklejanie, moczenie, zdejmowanie wydrukowanego na lewą stronę materiału na papierowym podłożu, kilka faz zdejmowania, poprawki, na koniec znowu lakier. Poleciały w liczbie 276 sztuk do Koszalina w środę, dzwoni SFX, mówi, że mu się podoba, że lepsze niż nasze witraże z zeszłego roku, no, przyjmuję t,o z rezerwą, bo bałem się jak nie wiem co… Dziki


wojciech.staszewski

2013/10/25 20:03:30

Dziki, medale naprawdę rewelacja. SFX – nie masz gdzieś na stronie medalu? Jak byś miał, to wrzuć link.
Podobno w weekend ma być ciepło i wiatr. Niemaratońska pogoda


piotrek.krawczyk

2013/10/25 20:49:36

W nocy zrobi się pogoda maratońska. Byłem w Koszalinie i w dzień i w nocy na pierwszej Nocnej Ściemie, w nocy cichnie wiatr i wszystko cichnie, wchodzi chłód z mgłą, tylko w nocy można zdzierżyć tych osiem okrążeń, jest ciemno, poznajesz trasę, dopiero na szóstym kółku zakochujesz się w uliczce Modrzejewskiej, potem przez kolejne dwa pragniesz ją znów zobaczyć… Dz


piotrek.krawczyk

2013/10/25 20:55:56

Pict – obronisz Grand Prix Samorządowców. Na pewno! Jak nie, to Dziki goli się na łyso 🙂 Pobodzenia! Goń Kołcza! Dz


ok123

2013/10/25 22:20:53

Panie Redaktorze: „jak byś”???
😉
Powodzenia na startach!


ok123

2013/10/25 22:34:17

A ja udałem się dzisiaj do kardiologa 😉
Bardzo ciekawa wizyta.
Mówię, że nic mi nie dolega, ale postanowiłem być odpowiedzialny, a po tragicznym wypadku na Biegnij Warszawo Redaktor Staszewski mówił w telewizji, że trzeba się zbadać, no to jestem.

Na co kardiolog mówi „A, bieg śmierci?” Okazuje się, że od tego czasu odwiedziło go mnóstwo biegaczy.
Niektórzy domagali się zaświadczenia na piśmie, że mogą biegać i nic im nie grozi (!).

Posłuchał, spojrzał w EGK i powiedział: nie dostrzegam żadnego zagrożenia.
Ale człowiek, który zmarł kilka tygodni temu też regularnie biegał i jest bardzo możliwe, że gdybym go wcześniej zbadał powiedziałbym to samo – „nie dostrzegam żadnego zagrożenia”. Są wady serca, które ujawniają się tylko przy dużym wysiłku. Do pewnego stopnia potrafi je wykryć specjalistyczna medycyna sportowa, ale to skomplikowane i drogie badania i medycyna sportowa tez czasami ponosi sromotne porażki.

Reasumując: jest bardzo prawdopodobne, że nie umrze pan na mecie Biegu Niepodległości, ale nikt tego panu nie zagwarantuje. Powodzenia!
😉


Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
2013/10/26 09:39:07

Wyniki online z Torunia: http://www.online.datasport.pl/results1034/


kawonan

2013/10/26 09:40:59

rob nie boj , nie boj:-)
wystarczy ,że złamię 3-kę 🙂
mandżur spakowany ,ruszam 38109 na Koszalin
pobodzenia dla startujących w week !!!


pjachu1

2013/10/26 17:43:42

Wszystkim startującym w niedzielę i nocnym ściemniaczom zyczę dobrego biegania 🙂


pict

2013/10/26 18:34:13

Trener zawyrokowal 2:58. Zaczynam na 3:00, a potem postaram się szybciej. Toruń super, pogoda póki co świetna do biegania. Tak czy inaczej będzie fajnie. Powodzenia wszystkim. @dziki – nawet nie wiesz jaka jest teraz presja…


piotrek.krawczyk

2013/10/26 18:57:32

Pict – Dziki chodzi całkiem łysy prawie od tygodnia. Nie będzie zbytniej fatygi gdyby spełnił się niedobry scenariusz… Ale się nie spełni, koło trzydziestego dojdziesz Johna, który zacznie szybciej, zacznie się warzyć, a Ty już wtedy przyspieszysz. Wtedy zrobi się naprawdę ciekawie. A Dziki rozłożył się na chorobę typu zmęczenie wszystkiego wszystkim. Od nocy gorączka i objawy żołądkowo jelitowe, których nie życzę nikomu. A we wtorek jedziemy z Czepiakiem do Puszczy pobiegać. Cieszę się. Odkąd znam Czepiaka spod bloga, potem w realu, myślę czasem w Puszczy: o, to miejsce fajnie byłoby pokazać Czepiakowi. To pokażę we wtorek. Mosty na bagnach, polanę po huraganie, jeszcze popracuję nad trasą, nieduża czasu będziemy mieli. Pobodzenia Toruń, Koszaln, Frankfurt!
Dziki


Gość: czecza, *.centertel.pl
2013/10/26 19:15:58

Kawonan, skontaktuj się proszę z Johnsonem, ma godzinę opóźnienia i marudzi:) a nie ma do Ciebie kontaktu 🙂 503053529


johnson.wp

2013/10/26 19:29:10

KAWONAN RATUJ!!! jesteśmy uwięzieni w pociągu 75109 mamy opóźnienie 120min możemy nie dojechać na Nocną Sciemę 🙁 ZRÓB COŚ!!
mój tel 503053529
Czy ktoś zna telefon do Kawonana?


piotrek.krawczyk

2013/10/26 20:05:35

Kawonan: 697 044 710.


beat.usia

2013/10/26 21:48:34

Udanych finiszy!!


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/26 23:03:45

Pobodzenia jutro! Miłej zabawy w Koszalinie, Frankfurcie, Toruniu 🙂


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/26 23:04:43

Dziki, cieszę się, że się cieszysz:) zorganizuj proszę łosia :))


pict

2013/10/27 08:28:04

1,5 godz do startu. zastanawiam sie czy kiedykolwiek nie bede sie denerwował przed zawodami? Też tak macie?


tomikgrewinski

2013/10/27 08:37:17

Też tak mamy…:)
We Frankfurcie niestety wieje…


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/27 09:23:36

Macie.
Powodzenie Tomik, Powodzenia Ziggy, powodzenia Wojtek, Pict. Spełniajcie marzenia, którym nie straszny deszcz, wiatr, słońce!


Gość: Dziki, *.centertel.pl
2013/10/27 10:03:47

Zaczęło się…


kwasnaali

2013/10/27 11:03:30

http://www.bmw-frankfurt-marathon.com/de/landingpage/stream.html
transmisja na żywo z frankfurtu! wow, kiedy u nas będzie taka oprawa ? 🙂


kwasnaali

2013/10/27 11:09:30

live.bmw-frankfurt-marathon.com/2013/?pid=tracking
life tracking zawodników na trasie! WOW! jestem pod wrażeniem! Ziggy na 7 km…


Gość: Dziki, *.centertel.pl
2013/10/27 13:38:49

Toruń: John 2:59 – zadowolony!
Pict 3:03 – nie wiem, czy obronił tytuł z zeszłego roku, nie wiem, czy zadowolony Dz


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/10/27 13:47:45

Wojtek serdecznie Ci gratuluję! Wiem już ile znaczy tych kilka minut…


kwasnaali

2013/10/27 13:56:13

Brawo Wojtek!!!c:) a Ziggy na 37 km….


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/27 14:02:54

Wojtek, gratulacje. Złapałeś ten pociąg.


beat.usia

2013/10/27 14:39:33

Brawo dla Kolcza!


Gość: rob, *.opera-mini.net
2013/10/27 14:44:11

w Toruniu przez niemal pół dystansu lało i wiało wiec tymbatdziej szacunek dla wyniku Wojtka. Pict 5 wsrod samorządowców. A rob 03:51:55 i życióweczka o ponad 5 minut


beat.usia

2013/10/27 15:02:25

Brawo Rob!


sfx

2013/10/27 15:08:45

wiecie co… w zasadzie to wróciłem do domciu 90 minut temu, chwila drzemki w wannie i wracam do kompa.
stało się.

totalna klęska organizacyjna, a efekt ten sam co zwykle. czyżby noc ma jakiś tajemny wpływ na postrzeganie? chyba większej prowizorki odwalić się nie dało.

na starcie niemal tylu ilu było kilka godzin później w toruniu… zresztą do torunia wyruszyła drużyna z litwy, która zawojowała ściemę.

był kawonan i johnson. dajcie czym prędzej znać co z wami 🙂


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/10/27 15:35:59

Rob zdobył Toruń wielkie gratulacje!!!!! 3:51 We Frankfurcie , podobnie jak w Amsterdamie pogrom Ziggy 3:46, a Tomik chyba też trochę poniżej oczekiwań: 3:39
Panowie, nie poddajemy się, wierzę, że wiosna będzie nasza, a Wiedeń łaskawszy i bardziej gościnny od Amsterdamu i Frankfurtu


Gość: Klaudia, *.rev.snt.net.pl
2013/10/27 15:48:36

Gratuluję wyniku 🙂


Gość: maciek, *.warszawa.vectranet.pl
2013/10/27 15:50:42

Zamiast startować kibicowałem z 17dniowym bobasem na rękach; nie dla mnie jesienne życiówki, ale na wiosnę się odkuję:)
@Bartek, czy dobrze widzę, że miałeś klasyczną ścianę po 35km? Bo na połówkach miałeś ostatnio kosmiczne rezultaty. Może zima długich wybiegań?
A w Wawie 20C w cieniu, za ciepło jak na maraton.


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/27 15:52:42

Brawo Rob!!! 🙂


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/10/27 15:57:19

Maciek, niestety tak, coś się schrzaniło po 35km, ale prawdziwy dramat zaczął się po 39 – przegrałem swoją szansę na ostatnich 2km…
Połówki były dobre, ale nie kosmiczne, szczególnie tą warszawską pobiegłem na b dużej rezerwie, dlatego jestem pewien, że byłem gotowy na lepszy wynik w A… jest co analizować przed wiosną. Jest rozczarowanie, ale nie ma mowy o zniechęceniu, wręcz przeciwnie, również zamierzam odkuć się na wiosnę:)
Gratuluję Bobasa!:)


Gość: maciek, *.warszawa.vectranet.pl
2013/10/27 16:09:19

Bartek, wydaje mi się, że to cały smak tych maratonów, że po 35km zaczyna się prawdziwa zabawa i jak sam mówisz, szampana się nie otwiera nawet na 40km. IMHO za to się kocha maratony, do końca nie wiadomo co się stanie, a zmęczenie nie rośnie liniowo ale wykładniczo. Będziesz miał co opowiadać:)
Wiosna nasza!


pict

2013/10/27 16:36:03

pudło było dziś poza zasięgiem. Ale ogólnie taki koniec sezonu, jak cały sezon – spierd…y. Na 3:03. Odpoczywam i musze duzo zmienić. Klęska goniła kleske. Bardzo słaby sezon, w którym.trenowałem więcej niż zwykle.


piotrek.krawczyk

2013/10/27 18:32:32

O kurcze!
Rob – cieszę się z Twojej życiówki! Pict – z całym szacunkiem, dla Ciebie i Trenera, może za dużo i za mocno? Ornitolog ponoć nie musi latać, ale MEL miała wątpliwości, czy dobrze zrobi mi trener biegający znacznie krócej i mniej żwawo od zawodnika… Nie zrobił. Nawet Dziki zraził się do myśli trenerskiej, poza jednym trenerem na B, ale ten mnie nie chce 🙂 Dziwne te wyniki z Frankfurtu. Popiliście się? To żart! Dziwnymi drogami biegają sobie te nasze maratony. I to jest piękne. Tak właśnie rozumiem Picta, nie dziś to jutro, coś zmienię i spróbuję znowu. Tylko John jak za przeproszeniem klepsydra, kilka ziarenek w jedną stronę, kilka w drugą, tak od kilkunastu lat. Bardziej mieści mi się w głowie jakiś maraton życia i skok o parę minut, albo porażka i upadek na kilkadziesiąt minut. Ta regularność jest mistrzostwem samym w sobie. To profeska w naszej amatorce… 🙂
A Dziki dziś jeszcze osłabiony po dwóch dniach słabości i gorączki. To godzinę po bliskiej Puszczy, potem po zakupy, bo zbudowali centrum handlowe koło bliskiej Puszczy, prawie w samym lesie. SFX – bez ściemy, Ściema już się skończyła. Domyślam się, jak wysoko zawiesiłeś poprzeczkę. I sobie i innym orgom, teraz Ty wyznaczasz standardy organizacji maratonów, no i bardzo dobrze!
A zawodnicy SFXa już się wyspaliście? To piszcie o tej wsypie organizacyjnej, niech się dowie świat. I jak Wam się biegło. To, że wróciliście z życiówkami jest oczywiste, zapewne połamane 3 godziny, i Johnson, i Kawonan.
Dziki


tomikgrewinski

2013/10/27 20:28:12

Rob Gratulacje!! Bardzo się cieszę! 🙂
Wojtek gratuluje kolejnego zlamania 3.0
Napiszcie coś więcej jak bylo na ściemie? SFX, Johnson, Kawonan..
A my dzisiaj zdobywaliśmy Frankfurt!
Było bardzo dużo Polaków.
Wiatr urywał głowy i nie było łatwo..w zasadzie nikt ze znajomych nie osiągnąl zakladanego celu.
Ja jestem z tego startu bardzo zadowolony, bo w wakacje truchtałem praktycznie bez planow treningowych, mało było tego biegania, do tego slabe wyniki krwi i mnoóstwo badań.
Jeszcze 2 tygodnie temu nie bylo pewne czy wystartuje…
Plan byl taki jak zawsze, żeby powalczyć o życiówke (3.37.30 z Orlenu), plan marzen złamac 3.35
Do 36k było to praktycznie możliwe, niestety dopadł mnie uciążliwy, kłujący, ból w okolicach wątroby. Nie wiem czy to kolka, czy coś związanego z wyeksploatowaniem glikogenu, w każdym razie musiałem mocno zwolnic..
Czas netto 3.39.38 vice zyciówka i fajnie bo całość na bardzo zadowalającym tetnie.
Beztlen – wielkie dzieki za wsparcie!!
Następny maraton to Wiedeń! 🙂


johnson.wp

2013/10/27 21:10:01

Koniec października, a sezon nie chce się skończyć 🙂 Trzy maratony w tym samym czasie…
Wojtek i Rob – gratulacje! Ziggy, Tomik – współczuję ale 3:30 to taka piękna magiczna granica, że warto nawet 3 razy podchodzić, wiem coś o tym… Pict – podziwiam tak czy owak. A teraz bomba! Nie spodziewałem się, że już po dwóch tygodniach przekroczę kolejną granicę – trójka złamana! Mateusz zrobił nawet 2.51, a ja z Kawonanem po raz piwrwszy dołożyliśmy Wojtkowi – 2.58 i 2.57 🙂 Byłaby czwarta życiówka, ale inicjator wyjazdu na Ściemę 2013 – Corvus, rozlozył się gastrycznie. Kawonan pięknie biega, ma mocną sylwetkę i niech mi uwierzy – odbija się ze śródstopia, uciekł mi na końcówce, już nie dawałem rady ósmemu powtórzeniu górki idealnie podobnej do zabójczej Serbskiej z Poznania. Otrzymałem prezent od Kawonana – duży słoik z gąskami w marynacie i własnoręcznie uwędzoną szynkę, ale teraz pachnie w domu! Chciałbym tak umieć, potrzebne 2 tygodnie zabiegów…
Nocna Ściema to surrealistyczne wydarzenie, niecodzienne bo nocne, w ogóle nie chciało się spać, ale chciało się walczyć:) Masz rację SFX – liczy się efekt końcowy, a niedoróbki to Ty głównie widzisz. Był tragiczny moment przesilenia około 21, nasz pociąg ma 2,5h opóźnienia (dobrze że start o 2 w nocy…), rury do pryszniców popękały (sabotaż konkurencji?), nie ma prądu na stadionie, a w hali dla biegaczy niezapowiedziany turniej koszykówki (znowu sabotaż). JEdnak i tak wszyscy zdążają na stadion gdzie prąd się znajduje, start zgodnie z planem, a prysznice cudnie gorące czekają na wszyskich w hali odpraw. Udało się SFX 🙂
Nasz plan tez wykonany, ale nogi u kazdego z nas obolałe, ledwo doszedłem po biegu na imprezę zakończeniową, efekt jak po biegu ultra… Skoro tak, to przyda się na zakończenie sezonu 9 listopada nad Wartą. Coraz większe zainteresowanie blogowiczów kolejnym bezsensem czyli zwiedzaniem 81km rzeki w biegu :). Udział zapowiedzieli: Andante z Burym, Wyspio (!), dzisiaj Pjachu (!), Popellus, Bas z kolegą, a na odcinku 41km Hania i być może Mateusz z Corvusem 🙂


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/27 21:11:34

Tomik!! Super, gratulacje:)))


johnson.wp

2013/10/27 21:24:58

SFX – trasa bardzo dobrze pomyślana, w zasadzie połowa pętli krążyła wokół stadionu więc był ciągły kontakt psychiczny z pozostałymi uczestnikami na mijankach i z odgłosów stadionowych. Samo ukształtowanie terenu – to wielkie wyzwanie, tylko dla tego warto było przyjechać, ciekaw jestem jaka jest suma przewyższeń – raczej górska, cos w rodzaju Silesii… A rozdawnictwo nagród ciągnęło sie tak długo, że tylko wyjątkowym pechowcom, do których zwykle się zaliczam, nic się nie skapnęło 🙂


johnson.wp

2013/10/27 21:26:16

Tomik, ach więc to tak było, no to gratulacje!:)

Beztlen – dzięki za wysluchanie głosu ludu 🙂


Gość: rob, *.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/28 09:24:05

Mój Maraton Toruński – subiektywnie

03:51:54 – przedstartowe założenia przewidywały oczywiście czas lepszy o kilka minut 🙂 ale kto z nas na starcie nie zakłada lepszego czasu? Z perspektywy tego biegu uważam, że skończyło się to dla mnie naprawdzę szczęśliwie. Sam Maraton Toruński z Toruniem wspólną ma chyba tylko nazwę, start i metę. Większość trasy wiodła po ścieżce rowerowej wokół Torunia po okolicznych gminach Łubianka i Łysomice. Nie chcę wyjść na malkontenta,poprostu nie mam dużego doświadczenia startowego, to był mój 3 maraton a 2 poprzednie biegłem w Warszawie, gdzie niemal przez cały czas czuło się kontakt z kibicami a i trasa ułożona była tak by oprócz trudu związanego z wysiłkiem, biegacz mógł podziwiać piękno miasta. Tu zdecydowanie mi tego zabrakło. Nie miało to jednak żadnego wpływu na osiągnięty wynik. Trasa oznakowana była perfekcyjnie a punkty żywieniowe rozstawione co 5km. Na punktach brałem jedynie wodę ponieważ napój izotoniczny nalewany był z 5 litrowych baniaków po wodzie mineralnej więc wolałem nie ryzykować.
Przed startem wiedziałem, że organizator postarał się o peacemakerów. Ucieszyłem się bo okazało się, że będzie zając na 3:45 – a ten czas właśnie mnie interesował. Bez trudu odnalazłem gościa na starcie bo przechadzał się pod pomnikiem Kopernika z balonikami. Zagajam rozmowę o taktykę a koleś mówi mi, że planuje równe tempo po 5:40 🙂 eeee ?? 5:40 ?? przecież to czas na 4h 🙂 no ale koleś twardo przy swoim. Myślę sobie, że całkiem odważny ten Negative Split ale wiem już, że tego biegu nie pobiegnę za zającem. Start opóźnia sie kilka minut bo najpierw przemowy Prezydenta Torunia, organizatora biegu i rodziców chorej dziewczynki dla której fundacja banku PKO BP postanowiła sfinansować kosztowne urządzenie ułatwiające w miarę normalne funkcjonowanie. Dodatkowo dla 700 biegaczy organizator ustawił na starcie 5 kabin toi toi więc trzeba było poczekać trochę i na tych co załatwienie potrzeby fizjologicznej zostawili na ostatnią chwilę. Potem odliczanie, strzał i START.


Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/28 09:28:37

Trasa na początku wiodła kawałkiem toruńskiej starówki po w miarę równej kostce brukowej, później nawierzchnia była ciut gorsza, kawałek po remontowanych ulicach później szosą Chełmińską po równym asfalcie by w końcu na ok. 4 kilometrze skręcić w ścieżkę rowerową z równym asfaltem. Sama trasa na tym odcinku do około 13 kilometra a później od 29 kilometra była bardzo mocno pofałdowana z dużą ilością mniej lub bardziej łagodnych podbiegów i zbiegów. Dziś wiem, że zbiegi to element na który w swoim treningu muszę poświęcić więcej czasu. O trasie na tym odcinku powiedzieć można niewiele, ot las po lewej i las po prawej stronie. Z ciekawostek to w okolicach 11 km z prędkością światła wyprzedził mnie zając z balonikami 3:45. Myślę sobie- podepnę sie, może przekalkulował tempo? Szybko się okazało, że to zły pomysł- tempo tego kilometra 5:09. Po ok. 5 kilometrach dogoniłem go dyszącego jak parowóz i asekuracyjnie trzymającego sie za udo- ten maraton właśnie się dla niego skończył.Po minięciu 13 km skręt w drogę gminną w prawo w stronę miejsowości Pigża. Zaskoczeniem były biało pomarańczowe pachołki, które zamiast stać na środku jezdni i oddzielać biegaczy od samochodów stały sobie na poboczu. W związku z tym część osób biegła prawą stroną a część lewą a środkiem odbywał się zwyczajny ruch samochodowy – na szczęście umiarkowany. Trasa na tym etapie mało urozmaicona 🙂 po lewej pola, po prawej pola. Żniwa minęły więc część pól zaorana i nawieziona gnojówką więc wrażenia zapachowe bezcenne 🙂 W tym czasie biegło mi się fantastycznie choć oczywiście za szybko. Na połówce miałem ponad 30 sekundową nadróbkę nad czasem 3:45:00- trochę mnie to zaniepokoiło ale biegło się naprawdę dobrze. Niestety na 22 km zaczęło padać (Wojtek i Pict w tym czasie byli juz pewnie z 7km przede mną więc mogą mieć inne odczucia). Z początku deszczyk nawet nie przeszkadzał, temperatura oscylowała w granicach 15 stopni więc takie schłodzenie było nawet przyjemne. Potem na 26 km niestety deszczyk przemienił się w niezłą ulewę i to wtedy zaczęła się dla mnie prawdziwa walka. Akurat w tym miejscu trasa nie była specjalnie osłonięta ani z lewej ani z prawej strony więc wiatr mocno dawał się we znaki. W pewnym momencie musiałem nawet poprawić czapkę bo miała zbyt luźny pasek i wiatr podwiewał mi daszek. Wtedy pojawił się też pierwszy kryzys- nie ściana, broń Boże. Kryzys mentalny, kryzys w głowie, że nie dam rady w takich warunkach, że czas zacznie odjeżdżać. Mocno się na tym kilkukilometrowym odcinku wychłodziłem a miałem w zapasie już tylko jeden żel. Wydatek energetyczny w takich warunkach był ogromny i tempo zaczęło spadać. 27 km 5:27, 28 5:33, 29 5:35 – ale nie zrażony przeciwnościami napierałem cały czas. Wiecie jak to jest po 30 km maratonu. Wydaje się, że nawet sznurowadła w butach są za ciężkie. Nie po to wydajemy po kilka stów na strój startowy, wyprodukowany z użyciem kosmicznych technologii, żeby potem dźwigać na sobie ze 2kg więcej przemoczeni od stóp do głów 🙂 Dodatkowo mokre ubranie spowodowało, że nabawiłem się krwawych ran chyba wszędzie gdzie tylko mogły się pojawić. Nawet opaska pulsometru mnie poraniła 🙂 Gdzieś na 30 km pojawił się kolejny kryzys – ale nie była to ściana. Ta muszę z przyjemnością powiedzieć nie dopadła mnie już do mety. Pojawiły się natomiast skurcze. Przed maratonem wiosennym regularnie przyjmowałem magnez- teraz niestety często o tym zapominałem. W okolicach 35 km skurcz był juz tak bolesny, że musiałem na chwilę zatrzymać się przy drzewie, żeby rozciągnąć łydki. Do mety zdażyło mi się to jeszcze dwukrotnie i to właśnie wtedy uciekło mi te 2 minuty do złamania 3:50. Od 40 kilometra kiedy słychać już było głos spikera na stadionie biegłem już tylko siłą woli choć tętno utrzymywało się w bezpiecznej strefie. Sam stadion to już pełna euforia. Wbiegałem akurat tak, że biegacz przede mną był z 50 metrów a ten za mną również nie miał szans na dogonienie. A może zrobił to celowo, żeby spiker dodając otuchy mógł wyczytać zarówno moje jak i jego nazwisko. To było naprawdę miłe.


Gość: rob, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
2013/10/28 09:29:48

Mając na uwadze powyższe, uważam swój wynik za spore osiągnięcie. Końcówkę przygotowań miałem bardzo poszarpaną, nie mogłem pojechać do Poznania bo choroba położyła mnie do łóżka na 6 dni, dlatego używając logistycznej ekwilibrystyki udało mi się wygospodarować czas na przyjazd do Torunia.Na pewno w mniejszym czy większym stopniu choroba odbiła się na mojej dyspozycji.

Na koniec kilka cyferek. Czas 3:51:44- poprawa życiówki o 5 min 21 sek. Średnie tętno – 168. Blisko 4 tys. spalonych kalorii i ubytek masy -5,5kg


wojciech.staszewski

2013/10/28 10:46:47

Brawo Rob!
A ten ubytek masy to na maratonie, czy podczas przygotowań?! Jeśli na biegu, to nieźle się odwodniłeś


Gość: rob, *.ibdim.edu.pl
2013/10/28 10:53:19

na biegu !!!!


pict

2013/10/28 12:19:20

Toruń. Wyszła mi dokładna kopia wiosennego Orlenu. Gdzieś około 25-27km zacząłem poważnie wymiękać, nie potrafiłem utrzymać 4:15. Najpierw zszedłem do 4:20, potem 4:30. I to wystarczyło, żeby przebiec maraton w 3:03:49 (Orlen 10 sek szybciej). Pudło samorządowców poza zasięgiem (brąz 2:54….), ale najgorsze jest dla mnie to, że w sezonie, w którym trenowałem więcej niż zwykle, dłużej niż zwykle zrobiłem dwa maratony po 3:03… Pewnie sporo w tym „winy” setki na B7D – po tym jednak trzeba wypoczywać.
Póki co idę dziś się ogolić na łyso 😉 i będę odpoczywał.
Mam na chwilę dość treningów, i biegania trochę też (pod koniec wczorajszego biegu czułem się tak znużony, że poważnie myślałem o tym, żeby przespacerować się do mety). Czekam na wynik losowania z Berlina i będę koło połowy listopada myślał kiedy (i czy w ogóle) i jak zacząć przygotowania do sezonu 2014.
Sam maraton – chyba nie potrafię tego ocenić obiektywnie – przeciętny. Dla mnie niczego nie zabrakło na mecie. Dostałem medal (b.ładny, ale dziś rano w drodze do przedszkola się rozpadł…), zjadłem zupę, pączka (wiedziałem, że zabraknie dla innych, bo widziałem, że żarcie rozdawane jest każdemu w każdej ilości,a w Bolandzie takie eksperymenty nie przechodzą, bo wszędzie są „chytre baby z Radomia” 😉 …), wziąłem prysznic. Trasa była na wskroś nudna i przygnębiająca, a agrafka przed stadionem (w sumie ok. 1,5 km albo więcej) przygnębiająca i demotywująca. To jest najsłabsza strona tej trasy. Lubię jak na trasie są kibice – tak jak na Maratonie Lubelskim lub Warszawskim. To mnie dodatkowo niesie. Pogoda – było ok, chociaż nie lubię biegać w deszczu.
Na dniach siądę i podliczę swój sezon – może coś ciekawego wyniknie z dzienniczka treningowego i jego porównania do najlepszego roku, w którym zrobiłem 2x życiówkę poniżej 3h…
Wyszło pizdowato… U can’t always get what U want.


sfx

2013/10/28 16:10:18

po wczorajszym „dole” i bardzo krytycznej ocenie mojej realizacji (i braku nadzei na przypływ chęci organizacyjnych na kolejny rok) dziś chyba powoli zaczynam doładowywać się tym co piszą „o…”.
obserwuję bacznie jednocześnie te wydarzenia, które miały miejsce w toruniu i są szeroko opisywane 🙂 – u nas było 12 toalet przenośnych + 4 w budynku :). ale medal toruński widziałem… ładny… jednak mam zdecydowanie większy sentyment do dzikiego…

http://www.nocnasciema.com/opinie – tu znajdziecie kilka słów krytyki
http://www.nocnasciema.com/galerie – tu znajdziecie mizerne wysiłki fotografów

nocna ściema 2014 już niedługo. podejmuję wyzwanie.
wy też podejmijcie… zachęcam wszystkich do układania kalendarza pod ściemę.


sfx

2013/10/28 16:11:07

jeszcze raz powtórzę linki:
nocnasciema.com/opinie – tu znajdziecie kilka słów krytyki
nocnasciema.com/galerie – tu znajdziecie mizerne wysiłki fotografów


Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/10/28 19:27:12

SFX, gratulacje, to robi wrażenie, może kiedyś wpadnę na połówkę:)


piotrek.krawczyk

2013/10/28 19:30:02

Rob – super opowieść! O człowieku, który tak bardzo nie dopuszczał do siebie ściany, że nawet jej nie zauważył kiedy przyszła… Moim zdaniem Twoja ściana manifestowała się wyraźnie i to parę razy, tylko nie chciałeś tego zobaczyć. I otobiegatu Rob! Ty sportowcu! A ten zając 3:45 psuje naszą zacną profesję, przepraszam, ale to nie był pacemaker z licencją 🙂 A Dziki na maratonie w Toruniu miał ścianę w bucie, pamiętam, w 2008 roku koło 32. kilometra poczułem żyletki w podeszwie, musiałem stanąć na chwilę, zdjąłem but, nic nie ma, ściemniasz Dziki, pomyślał Dziki i też pobiegłem dalej, też po życiówkę…
Pict – już Ty nie ścinaj, przecież Dziki już wziął to na siebie.
Michał – same dobre recenzje! Myślałem, że ciągle śpisz, nie mogę się dodzwonić.
A Dziki dziś nic. Jutro mam nadzieję na coś z Czepiakiem Czarnym czyli z Czeczą.
Dziki


Gość: czecza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2013/10/28 20:15:38

Sfx, jestem mistrzem marudzenia:) Gratuluję kolejnej Ściemy i kolejnego sukcesu organizacyjnego.


Gość: Barjolka – gość, *.dynamic.gprs.plus.pl
2013/12/17 15:45:00

Najpierw przeczytałam w Newsweeku, potem tu. O Jaśku.
Mój 23-letni syn, Wojtek, odszedł w marcu ub.r.co można napisać? Nic. Chyba nic.
Latem tego roku, sama nie wiem-dlaczego, nigdy nie uprawiałam sportu, kupiłam buty do biegania , bo czułam, że muszę coś wybiegać. Biegam głupio, bo , wstyd powiedzieć, po domu, przed telewizorem, w ogrodzie. Mam 56 lat, więc trochę się wstydzę sąsiadów, bo różnie są postrzegane takie osoby, szczególnie po stracie, głównie dotyczy to kobiet.
Ale sprawia mi to taką radość, tyle emocji uchodzi. Jak czuję, że zaczynam „odlatywać”, to wkładam te buty i tak sobie biegam do zmęczenia.

W każdy drugi piątek miesiąca u Dominikanów na Służewie spotykają się rodzice po stracie dziecka. Ja nigdy nie byłam zbyt religijna, tam przychodzą różni ludzie, ale jesteśmy w swoim specyficznym gronie, pogadamy o tych naszych dzieciach, popłyną łzy, wszyscy siebie rozumiemy i akceptujemy każde swoje zachowanie. Nie musimy się pilnować, udawać. Nikt od nas nie oczekuje dzielności. To wzmacnia choć na trochę.
Pozdrawiam


pawelwrubel

2014/03/28 14:14:45

Witam serdecznie wszystkich, pytanie trochę nie w temacie jednak może polecicie sprawdzoną firmę sprzątającą z Krakowa?Ja w czas narazie znalazłem wyłącznie firma sprzątająca wrocław

]]>