2 października 2006

Dziś krótko o trzech osobach. Po pierwsze o Basi z Bielska-Białej. Tej, która przysłała pierwszy list na ajanatobiegam@agora.pl. Basia do pracy przyszła dziś w szpilkach, nawet nie wiedząc, że to najlepsze co może być na jej zmęczone łydki (but na obcasie odciąża obolały mięsień). A łydki bolą ją po niedzielnym półmaratonie (21 km jakby ktoś nie wiedział) w Katowicach. Dzieci krzyczały jej na trasie ‚Muncia, Muncia’. Mąż na mecie wręczył dyplom, chociaż jeszcze w zeszłym roku nie wierzył, że Basia przebiegnie dziesięć kilometrów. A ona sama przybiegła pół godziny przed upływem limitu czasu – czyli pół godziny lepiej niż chciała. Daj nam tak wszystkim na wszelkich zawodach, Panie Boże. Po drugie o mnie. Dziś była godzina BNP – biegu z narastającą prędkością – w Puszczy Kampinoskiej. To po drugiej stronie Warszawy, ale na szczęście miałem w dzień sprawę na Bielanach. Mój Las Kabacki jest cudny, ale puszcza to prawdziwe ostępy. Zacząłem mniej więcej w tempie kilometr w pięć i pół minuty, a kończyłem kilometr w cztery i pół. Uwielbiam takie biegi – jak na skrzydłach, jak startujący samolot, jak husaria. Po trzecie o premierze J. Kaczyńskim. Bo dopiero dziś rano usłyszałem dokładnie niedzielną wypowiedź premiera o ZOMO (tę, że Ci co premiera krytykują, to stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO). Otóż panie premierze, melduję, że myśmy biegając po ulicach Warszawy w niedzielnym Run Warsaw również biegali tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.