Co za rok, jaka sinusoida, jak przekrój poprzeczny treningu krosowego. Niestety sportowo kończę w dołku.
Cały dzień puszczają dziś w telewizji podsumowania roku. To i ja sobie podsumuję. Styczeń – nie wchodzą mi do Gazety dwa teksty, które pisałem w Rabce i zaczyna się kryzys, aż do końca kwietnia będę się pocił na głowie, żeby coś opublikować i zarazem zarobić. Porobię przy tym porządne treningi ukierunkowane na maraton w Krakowie. To będzie najlepszy bieg w tym roku, wiceżyciówka i to w upalnym słońcu.
W maju odmienia się pogoda. Najpierw przelatuję ćwiartkę Polski w sztafecie Polska Biega, w paru szkołach, gminach czujemy żywy puls niewybieganej młodości. Z Częstochowy odjeżdżam na ślub, własny, Moja Sportowa Żona przestaje być metaforą czy umową społeczną, obrączka z białego złota na palec, na imprezie w Zakopanem Krakowiacy i Górale, i Warszawiacy i nawet bonus z Nowego Sącza. Zaczynają mi wychodzić i wchodzić teksty.
Czyli wszystko dobrze, ale kończy się moje dobre bieganie. W majowym półmaratonie w Łodzi idzie mi dobrze do 13. kilometra. Na dychę nie mogę się zbliżyć nawet do wiceżyciówki (czyli złamania choćby o 10 sekund 36 minut).
Czerwiec to roztrenowanie. Lipiec – początek treningów, robię 35 km z Helu do Władysławowa, na fajnym wyjeździe z MSŻ i córką, która z przedszkolaka zmienia się w 1klasistkę. Robię wywiad z fundraiserem, za który dostanę w grudniu nominację do pressa. Sierpień – wyprawa na Rysy z córką licealistką, która staje się maturzystką. Cały czas w tle mocne bieganie, zbyt mocne. We wrześniu nie mogę biegać, muszę przerwać trening, łażę po ortopedach, fizjoterapeutach. Warszawę przebiegam rekreacyjnie. W październiku w Poznaniu stawiam sobie realny cel – złamanie trójki, ale bieg zamienia się w walkę z kolanem i do celu zabraknie mi niecałej minuty. O dziesiątkach nie wspomnę.
Górki dołki, taki życiowy kross. Rok kończę na górce w domu i w pracy, w lekkim dołku ze starszymi dziećmi i w totalnym dole biegowym. Bo nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, jak fatalnie pobiegłem w dzisiejszym Biegu Sylwestrowym w Krakowie.
Już na pierwszym bieganiu w Rabce zorientowałem się, że mamy problem. Wziąłem wszystko, co trzeba, nawet garnitur i krawat na bal z mistrzami sportu, na który zaraz idziemy z MSŻ. Tylko nie zabrałem koszulki Polska Biega, a koniecznie chciałem w niej wystartować, bo na tym biegu i balu reprezentuję właśnie biegającą Polskę. Musiałem pożyczyć koszulkę od Kamila D., który podrzucił ją do redakcji w Warszawie (dzięki Kamil), skąd Wojtek K. (przymierza się do biegania, ale nietypowo, chce trenować po schodach) wyekspediował ją do redakcji w Krakowie (dzięki, dzięki, dzięki Wojtek).
W czwartek rano po śniadaniu z prezydentem miasta (Jezu, co ja tutaj robię?) zorientowałem się, że nie mam spodni. Dresy do biegania wyprałem po rabczańskich treningach i oczywiście zostawiłem w Rabce na kaloryferze. Udało mi się pożyczyć dziwne spodnie trzy czwarte od samego Szymona Kołeckiego, w dodatku z napisem Bejing 2008. Po biegu, jak poszedłem oddać sprzęt, Szymon (fajny facet, kiedyś robiliśmy wywiad, Oko Tygrysa, jakby ktoś chciał poszukać) mi je podarował. I to jest jedyna dobra sportowa wiadomość dnia.
Pobiegłem fatalnie. Mierzyłem w pierwszą dwudziestkę, a do ostatnich 40 metrów przed metą musiałem walczyć o utrzymanie czterdziestego miejsca. Wymarzoną dwudziestkę dałby czas rzędu 37 minut, przecież potrafię tak biegać dychę. Ale nie złamałem nawet 41 minut. Zgroza.
Dwa słowa do Starego Wilmy. Stary Wilmo i inni wolnobiegacze – wiem, że możecie uważać, że mi się literki w głowie poprzestawiały, bo Was ucieszyłoby nawet 51 minut. Ale to nasze amatorskie bieganie, to wyścigi z samym sobą. Zbyt duży jest rozrzut między zwycięzcą dzisiejszego biegu, a ostatnim zawodnikiem, żeby kiedykolwiek mogli walczyć ze sobą. Człowiek zawsze w efekcie walczy ze sobą samym. I dzisiaj ja przegrałem ze sobą o jakieś 4-5 minut. Nie ze swoimi marzeniami, ale z ambicjami, z ambitnymi zamierzeniami, z realnymi zdawałoby się możliwościami. Większą jest radością poprawienie o minutę życiówki niż bieg choćby o minutę słabszy od zamiarów, a inne cyferki się nie liczą.
Co się stało? Chodzę po Krakowie i myślę. Może jednak zbyt świeżo jestem po roztrenowaniu, trenuję dopiero po półtora tygodnia. Może to wbieganie pod górę w śniegach w tempie żółwia, po 7-8 minut na kilometr, to nie jest dobry trening. A zbieganie w tempie żółwia z przyssawkami na lodzie – jeszcze gorszy. Może nie można przez tydzień świętować z góralami jedząc, pijąc, zarywając północki i zaraz potem lecieć na wynik. Nie wiem, wiem tylko, że do biegania trzeba podchodzić z większą pokorą.
Biegnę teraz do krakowskiego maratonu, po życiówkę. Ale to będzie długa droga pod górę. Z potężnego doła, w który wpadłem – w pierwszym w swoim życiu roku bez ani jednej życiówki.
Czytacie to już pewnie w Nowym Roku. Jeszcze jedna okazja do życzeń. To życzę Wam, żebyście wiele razy pokonywali siebie nie tylko na sportowej ścieżce. Żebyście osiagali więcej niż się spodziewacie. Żebyście zaskakiwali się na plus. Żebyście dobiegali zawsze pół kroku przed sobą samym.
economygirl
2009/12/31 17:42:54
czytamy to w Starym Roku i wrażenie na mnie robi to, że umie się Pan przyznać do dołków biegowych. ja nawet sama przed sobą nie umiem sie przyznać, że źle mi sie biega.
–
wojciech.staszewski
2009/12/31 17:53:33
economy – wielka jest radość, kiedy ujawniają się Cichociemni.
rozumiem, że swoim dzisiejszym złym biegiem zrobiłem jednak jakąś dobrą robotę psychologiczną 🙂 to będzie mi się lżej bawić z żoną na balu.
dół jest po to, żeby się wspinać na szczyt. a to jest przecież najprzyjemniejsze.
do zo w nowym roku, już naprawdę
–
quentino-tarantino
2009/12/31 18:24:20
Wojtek – nie lubię Cię takiego…zdołowanego! Sznurówki biegowe do góry!
Ale..coś jest na rzeczy w Twoim tekście…gdy dziś biegałem ciężko w leśnym śniegu okołopoznańskim, przypomniały mi się fragmenty Twego wpisu sprzed kilku dni a propos górskiego biegania po lodzie i ciemku…moje bieganie w przyszłym roku będzie zupełnie inne…zanim napisałeś o Słoniku wymyśliłem sobie po kilku miesiącach biegania, że będę biegał inaczej niż proponuje guru Skarżyński…przez te miesiące przeczytałem tony o bieganiu i sobie to testowałem na własnym organizmie…o sukcesach i porażkach będę informował na bieżąco 😉
A tym czasem – baw się dobrze na balu! Tylko sobie nie nadwyręż jakiegoś mięśnia biegowego 😉
–
piotrek.krawczyk
2009/12/31 21:01:04
Rekordów życiowych w życiu nie tylko biegowym życzy Dziki. John, nie wyszedł bieg, a to przełożyło się na piękne I prawdziwe słowa. Czyta się jak na Pulitzera, jak na Grand Press 🙂 Jeszcze raz: skopany ostatni start w Starym Roku – same sukcesy w Nowym Roku 🙂 Udany start – to samo 🙂
–
sfx
2010/01/01 09:52:23
Wczoraj był również mój ostatni start w tym roku. Był to pierwszy koszaliński Bieg Sylwestrowy na 5k. Dzień wcześniej pobiegałem… 12k wolno… a dwa dni wcześniej 14k, z czego 8k szybko… końcówkę nawet bardzo szybko. Tylko po to, żeby mi po głowie ściganie nie chodziło.
Sprawdziło się.
Podjąłem decyzję o rekreacyjnym biegu i te dwa treningi świetnie mnie do tego nastawiły.
Były cztery kółka po teoretycznie 1250m. Biegło się świetnie. Czwarte kółko pogoniłem, a wcześniej rozmawiałem z kilkoma napotkanymi na trasie osobami.
Z pięciu kilometrów trasa liczyła 3840, i tym większa radość, że nie goniłem, że był to start dla przyjemności, dla poczucia atmosfery, dla rozładowania stresu. Tempo wyszło 4:20, na finiszu 3:30. Pozycja 36/108 czyli wielu chyba potraktowało start jako miły akcent tego dnia. Przede mną i za mną znani Tobie szkielet Chajnowscy i młodziak z Karlina… sporo znanych twarzy.
To jest nie do opisania jak rok, który przeminął odmienił życie… był to pełen rok biegania… jak to możliwe w tak krótkim czasie poznać tyle osób ? Być witanym przez wielu i mieć możliwość zagadania do tych, których się już wielokrotnie widziało.
Rok na górce i rodzinnie i biegowo. Dołek jest (i to głęboki) w innym miejscu, ale może się uda w końcu go przezwyciężyć.
–
quentino-tarantino
2010/01/01 12:37:19
Witam Wszystkich w Nowym Roku!
Tak, sfx, masz rację to był niezwykły rok, biegowy. Ze względu na to, że zacząłem bieganie tak późno, mam nadzieję (i niesamowitą ochotę;-) poznać Was, blogowych biegaczy, już na trasie!
Ocobiegatu notuje plany wynikowe na ten rok, ja z kolei chciałbym wstępnie usystematyzować Wasze/Nasze plany startowe – gdzie i kiedy macie zamiar pobiec w tym roku? Było by to dla mnie duże ułatwienie co do „odszukania” Was np. w…7 tysięcznym tłumie MP 2010 😉
Oczywiście biorę pod uwagę, że plany się zmieniają ale korekty będę wprowadzał na bieżąco, zresztą plany co do bicia życiówek czasami też boleśnie koryguje życie…
Moje plany startowe na 2010:
1. Poznań – VI Maniacka Dziesiątka – 13 marca
2. Poznań – 3 Półmaraton – 28 marca
3. Dębno – 37 Maraton – 11 kwietnia
4. Kraków – IX Cracovia Maraton – 25 kwietnia
5. Opole- VIII Bieg Opolski 10km – 3 lipca
6. Szczecin – Szczeciński Półmaraton Gryfa – 29 sierpnia
7. Wrocław – 28. Wrocław Maraton – 12 września
8. Poznań – XI Maraton Poznański – 10 października
9. Warszawa Bieg Niepodległości – 11 listopada
10. Poznań – Bieg Sylwestrowy – grudzień
Chciałbym jeszcze „wplątać” jakiś europejski maraton ale zobaczymy jak to będzie realnie wyglądało.
Poproszę o Wasze plany 😉
–
sfx
2010/01/01 13:22:48
quentino… więc pewnie w Dębnie będziemy mieli szanse na poznanie…
ależ ty tych maratonów planujesz… widać dzikość serca i zapał do pracy… ja na ten rok Dębno i Warszawa.
–
quentino-tarantino
2010/01/01 14:00:15
sfx – to jeszcze nic, zobaczysz jaką burę dostanę od Wojtka gdy to przeczyta…
A w Dębnie jestem na pewno więc…do zobaczyska 😉
–
piotrek.krawczyk
2010/01/01 19:48:45
Spotkanie w Debnie! Oj nie nastawiajmy się na wynik, wszak bez po dwa piwa się nie obędzie. A Biegofanka? Nie bądź taka. Przyjedź do Dębna. I Ty Andante. Musimy pobiegać razem przed Caryńską, prztrzeć się… A ja dostałem Koronę Maratonów! Wszędzie będę przypinał. Do piżamy i do marynarki oraz do czapki na zawodach 🙂
Pozdrawiam wszystkich ujawnionych i cichociemnych w Nowym Roku. Jutro pierwsze zawody w tym roku. Górski cykl zimowy, pierwszy start na sześć. Też pod Rzeźnika. Pa, Dziki
–
piotrek.krawczyk
2010/01/01 20:11:10
Plany:
1. Cykl Górskich Biegów Zimowych w Falenicy (styczeń-marzec)
2. Piątka w Warszawie dla WOŚP z żoną i najstarszą córką
3. Piętnastka kultowa na Chomiczówce (18 stycznia)
4. Półmaraton w Wiązownie w lutym
5. Półmaraton Warszawski – chyba jako zając
6. Bieg Ślężański (na zaproszenie Ocobiegatu i Biegofanki)
7. Dębno (maraton)
8. Maraton w Pradze czeskiej
9. Cykl Grand Prix Warszawy (ok 10 startów) 10. Cykl Puchar Maratonu Warszawskiego (5,10,15,20,25)
11. Bieg Rzeźnika (ultra w Bieszczadach)
12. Ekiden w Warszawie
13. Jakiś maraton – nie wiem jaki
14. Jakiś półmaraton – nie wiem jaki
15. Dycha Legionowska
16. Bieg Konstytucji
To plany na zimę i wiosnę (cykle Grand Prix i Puchar zaczynają się wiosną i trwają do jesieni)
Plany startów dyktował do bazy
Dziki
–
quentino-tarantino
2010/01/01 20:44:22
Dziki – odnotowałem. Też się do Pragi 9 maja przymierzałem ale priorytetem po Dębnie będzie Kraków a trzeci maraton w miesiąc to nawet dla takiego wariata jak ja za dużo…;-) Już się cieszę na Dębno ze względu na Was!
–
ocobiegatu
2010/01/01 21:22:05
quentino- różnie to może byc bo na razie noga z tyłu za kolankiem pobolewa ale..:
– maraton wrocławski , który bym chciał traktować niemal jak coroczne badanie okresowe pilota airbusa- tak długo aż dam radę z wiekiem – do oporu..:),
Opole – 1okm lipiec, Decoria 15km – sierpień w Świdnicy..
Czyli to co w zeszłym roku.
A dodatkowo półmaraton ślężański w marcu. Inne plany na bieżąco – marzy mi sie np. półmaraton w Warszawie i Pile.
Starty zagraniczne ? no pewnie – tylko , ze ciagle zamiary a nie wychodzi…
Półmaraton – Wieden w kwietniu , półmaraton – Praga , Budapeszt.
No i jeszcze marzenie – wziąć udział w zawodach chodu sportowego open. Wiadomo – dyscyplina w Polsce totalnie zaniedbana ale ku mojej ogromnej uciesze znalazłem w necie jedyne chyba w Polsce zawody open w chodzie.
Puchar Bałtyku we wrześniu. Można pójść na stadionie w Sopocie 5km a jak sędziowie zdejma z trasy to można kilka godzin pozniej pobiec 5km …. :).Są to zawody dla weteranów LA ale są open.
–
quentino-tarantino
2010/01/01 21:55:14
ocobiegatu – wielki plus to to, że spotkamy się we Wrocławiu, no i wcześniej w lipcu 10km w Opolu 😉
Oby tylko te cholery – kontuzje i urazy były w odwrocie!
–
andante78
2010/01/02 10:21:58
Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Na początek filmik pokazowy Silesia Maraton (sorry, ze przynudzam w tym temacie), ale uważam, że jak na polskie warunki jest naprawdę niezły, szczególnie początek urokliwie motywuje niezdecydowanych:
http://www.silesiamarathon.pl/filmy/
Wygląda na to, że Dziki jest mistrzem negocjacji, bo prawie podjąłem już decyzję co do Rzeźnika, bo zacząłem o tym co nie co czytać i o zgrozo opowiadać znajomym (a to zobowiązuje). Dziki, przynajmniej obejrzyj film, bo jest trochę śląskich kadrów ;).
Plany:
półmaraton dookoła jez. żywieckiego, silesia maraton, półmaraton w Rudawie, może maraton w Krakowie, maraton w Warszawie albo w Poznaniu (albo to i to), no i wspomniany Rzeźnik. Pewnie co nie co jeszcze po drodze w drodze przygotowań do Rzeźnika
–
ocobiegatu
2010/01/02 11:44:50
quentino – moze pomysl tez o polmaratonie slezanskim.Nawet rekreacyjnie – ja chce tak zrobic bo na wiosne formy nie ma no i te gorki – 9km w nachyleniu 3-3,5%..
Ma byc dziki , johnson , biegofanka , fajki Biegofanko – główna organizatorko – dobrze agituję?..:).
Acha – 20.03
–
biegofanka
2010/01/02 12:23:41
Ocobiegatu – super agitujesz, ale będzie ekipa…:))
Moje plany… Quentino notuj:
– starty w Grand-Prix Świdnicy (5 biegów), pierwszy 10.01.09,
– półmaraton Ślężański (będziemy się świetnie bawić, już agituję kibiców),
– maraton… Kraków, czy Dębno…? (im bliżej, tym bardziej się boję, czy podołam),
– świdnicka Decoria na 15 km,
– maraton Wrocławski wypada zaliczyć,
– inne biegi masowe będę wstawiać na bieżąco, mimo wszystko lubię spontaniczność:))
–
biegofanka
2010/01/02 12:26:33
Dziki – gratuluję Korony Maratonów! Ja też chcę ją zdobyć do końca przyszłego roku:))
–
biegofanka
2010/01/02 12:32:42
Trener syna jak usłyszał moje maratońskie plany na ten rok… złapał się za głowę i chociaż tego nie powiedział wprost, pomyślał na pewno: „… wariatka, co jej strzeliło do głowy…”;)
–
mksmdk
2010/01/02 20:48:38
na poczatek chcialem napisac ze sylwestra spedzilem ………..w butach biegowych tak tak kupilem sobie kolejne(trzecie) juz nike pegassus i w nich tanczylem na max w sylwestra
Plany na 2010
1 chomiczowka 2 cykl biegow falenica
3 cykl Gprix wawy 4 12h bieg w kopalni w bohni
5 i 6 polmaraton wiazowna oraz warwszxawski
7 maraton Cracowia 8 polmarato w ŁODZI (jak sie odbedzie)
9 sztafeta Polska Biega (w ramach mozliwosci)
10 maraton Sztokholm 11 puck polmaratom
12 marton Warszawki
13 marton Chichago lub inny zagraniczny (Dublin lub marzenie Ateny)
14 Bieg niepodleglosci
Ten 2009 rok posumował bym tak:
początek roku stycze- marzec praca organiczna kwiecień nieudany Paris Marton
po czym nastał SZALONY maj -sztafeta polska biega i …….. niespodziewana ZYCIOWKA w lodzi w marotnie 3:24 w tym bylo cos ……niespotykanego dotychczas niezwyklego w pewnym sensie nie biegackiego i biegowego zarazem………!!!!
czerwiec lipiec sierpien -praca nad jesiennym maratonem (zyciowka w polmaratonie 1:30:09) pewien dołek zawodowy
wrzesień pażdziernik – akcja 3 matrony (Berlin, Warszawa,Poznań ) bywało różnie czasami przywozicie czasami mniej ale do craizy wyniku z ŁOdzi nawet nie nawiazałem (tam wg minie bylo COŚ pozabiegowego 🙂 ) listopad grudzień-wyciszenie biegowe, bieg niepodleglosci, górka w pracy
w perspektywie nominacja na kierownicze stanowisko taki to był 2009 czekam na 2010 a buty zabrałem na sylwestra aby odwdzieczyly sie kwalifikacja na Boston w PLANACH MAM 3:10 (to śni mi sie po nocach) 2009 byl niezly mam nadzieje ze 2010 bedzie lepszy TEGO SOBIE I WAM ŻYCZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
–
andante78
2010/01/02 21:06:13
MKS – Łódź była super, choc oczywiście nie organizacyjnie. Biegliśmy razem niemal przez całą trasę i choc słońce grzało niemiłosiernie, to rzeczywiście było coś magicznego w powietrzu. Fajnie ludzie, fajny czas…
–
piotrek.krawczyk
2010/01/02 23:08:41
MKS – dziękuję za Wspaniały Prezent. To film o Duchu/Duszy Maratonu. Oglądaliśmy z żoną i najmlodszą córką i obie nie mogły się oderwać. A Dzikiemu chciało się co chwilę dziko ryczeć. Zrób Boston, please. Inaczej Metro w stolicy stanie 🙂 A ja po biegu górskim widzę, że do górskiego biegacza dużo mi brakuje. Zbieganie – tam należy nadrabiać, a nie tracić. Tak Andante, amatorka masz za partnera. Ale Dziki walczy dalej w tym cyklu górskich biegów.
–
piotrek.krawczyk
2010/01/02 23:13:41
No i zapowiedziałem się u MEL na konsultacje przed Rzeźnikiem. Ona ma patent na technikę zbiegu, no i jest rekordzistką trasy… Teraz przebywa MEL na obozie triathlonowym nad morzem. Oni tam chyba pływają 🙂
–
johnson.wp
2010/01/03 00:19:03
Wojtku, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nam na dobre wychodzi nawet to niedobre czym się z nami dzielisz. Ja swoje lekcje pokory odebrałem w swoim czasie, jak zapewne każdy kto ma na karku czwarty krzyżyk. Dla mnie to była okazja do tego żeby zacząć biegać i w ten sposób odkuć się na podłym losie. Ten rok był dla mnie bardzo łaskawy, ale najbardziej siuę cieszę z tych krajobrazów, przez które swój kałdun przepchałem.
Jeszcze nie mam precyzyjnego planu na lato i jesień, bo cała moja dusza jest nastawiona na Rzeźnika w Bieszczadach, więc na razie plany wiosenne:
cykl Grand Prix Poznania biegi w Poznaiu z cyklu Salomon Trail Runnig
Bieg Trzech Jezior w Trzemesznie
Półmaraton Ślężański
maraton w Krakowie (w planie życiówka 3:40)
Bieg górski na Ślężę 30 maja
Rzeźnik 4 czerwca
W międzyczasie wybieram się treningowo na jedno ze wzgórz koło Chodzieży, które oferuje 73m podbieg na dystansie 760m. Jak to zrobić 10x to daje jednostkę 15km +/-730m, a więc nie do pogardzenia jak na 80km od Poznania.
Wygląda na to, że wokół Ślęży odbędą się wewnętrzne zawody Polska Biega :). Dziki, mam taką propozycję żeby ten półmaraton poszerzyć o wbiegnięcie na szczyt Ślęży. Po odebraniu medalu oczywiście 🙂 Powstała by z tego ładna próba generalna przed Rzeźnikiem w objętości ok 30km +/-700m. Co Ty na to? A może i kogoś jeszcze zachęciłaby taka mała masakra? Biegofako, ocobiegatu, fajki – cieszę się, że tam się wreszcie spotkamy :). Kto jeszce z tego szacownego grona – PRZYŁĄCZAM SIĘ DO AGITACJI NA RZECZ SPOTKANIA W SOBÓTCE!!
–
andante78
2010/01/03 09:59:57
Po takim wyzwaniu, to przynajmniej wypada się zastanowic, czy nie zmienic kierunku z żywieckiego na sobótkowy, skoro tam ma byc male spotkanie polskobiegowe 😉
–
quentino-tarantino
2010/01/03 18:35:24
Wszystkie plany notuję, gdy otrzymam „komplet” to przedstawię w formie graficznej 😉
Czekam na kolejne plany.
Co do Półmaratonu Ślężańskiego…i tu mam ból – nie mogę zostawić bez opieki Półmaratonu Poznańskiego…
Wczorajszy Raport Biegowy z Poznania – 8 km w paskudnej pogodzie – zacinający śnieg ale nie taki „zwykły” – ostre, kłujące akupunkturki prosto w twarz. Ale zadowolenie po biegu niesamowite. Doskonały trening charakteru.
–
johnson.wp
2010/01/03 20:00:41
andante – no jasne, nie ma co się zastanawiać, ja to juz obiecałem biegofance i ocobiegatu pół roku temu 🙂
quentino – w sobotę o 11 nad Rusałką rusza edycja Grand Prix Poznania w przełajach. To się nie może odbyc bez reprezentacji Polska Biega. To co, startujemy?
–
johnson.wp
2010/01/03 20:10:49
Poza tym, dzisiaj się przekonałem, że sprzęt to nie wszystko. Poranny trening przerwałem w połowie i wyszło zaledwie 11km. Wczoraj mi się biegło super mimo, że to była siła biegowa ze względu na śnieg. Jednak coś nie zagrało dzisiaj, miałem jakieś ciążenie w nogach. Może dlatego, że teren wybrałem dzisiaj trudniejszy.
–
piotrek.krawczyk
2010/01/03 20:28:15
Johnsonie. Wchodzę w ten dziki plan. Ale mam właśnie dzwonek w głowie. Czyżby Półmaraton Ślężański odbywał się w terminie Żywieckiego, a więc i Warszawskiego? Ja w Warszawie mam zobowiązania i zamierzam też zrobić akcję promocyjno wizerunkową Stowarzyszenia Terapeutów w oparciu o tę imprezę z udziałem rodzimego Mistrza Świata i Eutopy w maratonie, Antka Cichończuka. Zaraz to sprawdzę, jeśli jest kolizja to defekt. Pochodzę rozdarty cały dzień i coś zdecyduję.
–
ocobiegatu
2010/01/03 20:54:51
Przecież półmaraton ślężański jest o 8 dni odległy od tych następnych…
A co to dla was 8 dni dwie połówki..
Jak to mówiili w prl-u chata wolna – jest impreza..:)
Na razie zapowiedzial sie dziki, johnson , andante – tez w razie czego miejsce sie znajdzie,
robimy imprę ( mam swoje sposoby) – i na nastepny dzien i tak sie nie pobiegnie , no problem… 🙂
–
ocobiegatu
2010/01/03 21:03:38
quentino – Ty tez jestes oczywiscie zaproszony na imprę biegową..:),
a jak ktos sie łamie i chce blizej – biegofanka podobno pomoze zalatwic kwatere juz na miejscu.
–
sfx
2010/01/03 21:16:13
Dziś, na wczorajszą leśną „szklankę” napadał w końcu śnieg (po raz pierwszy od połowy grudnia, mimo, że w prognozach pogody pada u nas od poniedziałku)… co ukryło „szklankę” i uniemożliwiło pełne leśne krosowe bieganie…
… zrobiłem 10 podbiegów po jakieś 30-35 sekund po śniegu (100m w przód, 10m w górę)… mocno… dawno tego nie czułem… chyba od października jak kończyłem sesje wieloskoków… aż miło…
–
piotrek.krawczyk
2010/01/03 22:05:56
Nie ma kolizji, nie ma defektu, biegnę zatem zacny Półmaraton Ślężański. Andante, lecimy z Johnsonem na Ślężę po zawodach? To będzie niezła przymiarka do Rzeźnika. No i na Rzeźnika trzeba się zapisać. Jak będzie się nazywał nasz Team? Konkurs Dzikiego na nazwę. Jeden już był – bez odzewu. To jeszcze raz. Proszę ocobiegatu o ustanowienie ordynacji i wszystkich o pomysły na nazwę teamu Andante&Dziki. Weźcie się do roboty, bo za 5 miesięcy biegniemy 🙂 Nagroda jak zwykle: postać doskonale wykonana biegaczki/biegacza do przyklejenia na auto. Wszyscy biorą udział w konkursie, Cichociemni mile widziani, Andante i Dziki też. Pa, Dziki
–
johnson.wp
2010/01/03 22:23:27
Dziki – w nazywaniu to Wam chyba nie pomogę, bo sam coś musze wymyślić dla siebie i pewnego osiłka, którego urabiam :)) Poza tym na Ślężę to ja wejdę jak wy już będziecie na dole kąpali się w piwie, które zapewnia gościnny ocobiegatu (jak zrozumiałem, obiecał po wannie na łebka)
–
sfx
2010/01/04 06:55:27
johnson… a może mnie urobisz na piąte koło u wozu.
a team dziki + andante = boar & ant = baronat team = baranto
–
sfx
2010/01/04 06:55:41
przy mądrzejszych pomysłach znowu się udzielę
–
sfx
2010/01/04 07:08:30
albo np:
dzida na nitke
–
biegofanka
2010/01/04 10:40:54
Ocobiegatu – z takim agitowaniem z pewnością jeszcze kilku biegaczy lubiących piwo przyciągniesz;))
Co Wy – po tym biegu jeszcze zdobywanie Ślęży??? (aż taką masochistką nie jestem);)
Dziki – pamiętamy o Twoim konkursie, ale wymyślić dobrą nazwę dla Was… trzeba chyba trochę pogłówkować, żeby było „z jajeczkiem”;)
–
sfx
2010/01/04 11:58:56
Dantejska Dzicz
–
ocobiegatu
2010/01/04 12:00:56
pasuje mi NIANIA
od andante dwie literki N i dwie A
od dzikiego dwie literki I
taki bieg to trzeba popieścić. oj..:)
no i fajny serial jest..:)
–
ocobiegatu
2010/01/04 13:49:22
dobrze mi pasuje ANDADZIKI
anda – z hiszpańskiego : chodzi on- el albo ona – ella ( bezkolicznik andar – chodzić ) …
no ale jest – chodzi a nie biega ..(,
choc znaczy to tez funkcjonowac.
Inna propozycja – 2010odysejarzeźnicka…)
–
wojciech.staszewski
2010/01/04 15:03:05
to może: Krawczyk i Lewicki, sp. z o.o. 😉
–
andante78
2010/01/04 17:11:11
Ojej, ale tym razem odzew :-), a w tym naprawdę fajne propozycje.
Jeśli to ma być w sumie 30 km (Johnson, powiedz proszę, że tak), , to takim rekreacyjnym tempem możemy jeszcze po półmaratonie Ślęże zaliczyć. Dziki, obok zapisania się, musimy jeszcze obmówić strategię, a Ty jak jakieś porady dostaniesz, to podziel się please ;).
Nad nazwą też myślę, np. „Nie Cierpiący Zwłoki”
–
johnson.wp
2010/01/04 18:26:00
Oj, żeby to się nie skonczyło gdzieś w górach na „nie cierpiących zwłokach”, czego sobie przede wszystkim życzę, bo dla Was mam propozycję poetycką „Jak po niebie obłoki” – to taki skrót ze Stachury
–
johnson.wp
2010/01/04 18:30:51
andante – ja myślę, że półmaraton trzeba zaliczyć w spokojnym tempie, a potem naprzeć na Slężę. Zresztą, przydałby się tutaj kącik biegogórski z trenerem Wojtkiem i fizjologiem ocbiegatu.
–
beautyandb
2010/01/04 18:41:03
Lewą Kraw! albo Dzika Rozkosz 😛
Przyłbice i kaptury (tak bez związku)
Z dzikich pól Andaluzji
Nawpółdziki Andaluzyjczyk
Spacerkiem po dzikiej przyrodzie
Dziki i Chodzik(i)…
chyba muszę skończyć pracę na dziś 😉
–
johnson.wp
2010/01/04 18:53:29
SFX – jeśli zapałałeś szczerą chęcią to zaczynam Cię urabiać, bo być może kolega z Poznania mi nie ulegnie :). Problem polega na tym, ze regulamin Rzeźnika dopuszcza udział jedynie w parach. Zazdroszczę Ci tej Góry Chełmskiej, bo ja takie coś mam dopiero pod Chodzieżą.
Acha, pólmaraton ślężanski to 21k i 200m na+, a z Sobótki na szczyt jest 4k +500m. Razem to daje ok 30k i 1400m przewyższenia.
–
wojciech.staszewski
2010/01/04 19:41:26
Wciągnęło mnie. Bardziej na serio: Lewi i Dziki albo Lewi i Dzicy
I już Wam piszę, jak się biega dla odmiany po Mazowszu