Sportowa, walentynkowa niedziela. Bo sobota mniej, nie biegałem, tylko pojechałem na kurs trenerski, mieliśmy zajęcia na AWF-ie z trenerem od kuli, potworów i brytanów. Tym razem był rzut młotem, trening w tej konkurencji, to jak jazda na karuzeli, połowie populacji kręci się w głowie. Moja Sportowa Żona pojechała z rana do Krakowa po córkę 1klasistkę, a po południu przyjechały meble z Ikei i je składałem do nocy z przerwą na skoki Małysza. Ten Małysz i Amman, to potrafią sobie zrobić BPS idealnie wycelowany w punkt. Gdyby Haile Gabresellasie tak potrafił, to zrobiłby 1:59 w maratonie.
Uwielbiam Ikeę, co pozwalam sobie napisać dlatego, że Ikea mi nie płaci. Podobno zbliża się dziennikarstwo, w którym będziemy dobrze pisali tylko o tych, którzy nam płacą za teksty, akcje, publikacje. Ja jestem w tej kwestii oldskulowy i uważam, że dziennikarz/bloger ma sam sobie decydować, o kim pisze dobrze, a o kim źle. Ikea ma rewelacyjne instrukcje, tak jasne i klarowne, logiczne, zrób to, uważaj nie pomyl śruby, weź grubszą/cieńszą, a wszystko obrazkami, bez jednego słowa. Gdyby guru Skarżyński tak pisał plany treningowe, to wszyscy czytelnicy jego książek biegaliby maraton poniżej trzech godzin.
W piątek te meble kupowaliśmy, ale sportu trochę było. Najpierw godzina biegania w śnieżycy, a potem brzuszki. MSŻ, która na to weszła wracając z porannych zajęć, usiłowała mi dołożyć jeszcze nożyce pionowe, ale odparłem, to na razie ponad moje siły. Za to obroniłem ławeczkę. Komponuje mi się dobrze z rowerami, które stoją teraz za naszym łóżkiem. Ciekawe co można robić na rowerze. Albo na trzech rowerach.
Dziś zrobiliśmy pół godziny podbiegów z Marcinem Ch. Poczwórna siła biegowa. Śnieg między kopnym a grząskim, ja zrobiłem 4 długie podbiegi po 400 m (dla czwórkołamaczy, to trochę za długi dystans przynajmniej w śniegu, lepiej zrobić 200-300 metrów, ale mocno, dynamicznie) i 5 krótkich 150-metrowych. Marcin trochę mniej, bo się spóźnił przez wykopywanie samochodu. Za to ja w tym czasie porobiłem trochę skipów. Ale uważajcie. Skipy podobno dużo dają, ale są niebezpieczne jak Lufftwafe. Do tego, co robiłem rok temu – sześć serii po 60 skipów A i C na każdą nogę – nikogo nie zachęcam, a i sam chyba nie wrócę. Za duże ryzyko konkuzji. Chociaż w małej dawce – dziś zrobiłem 3 serie po 20 skipów A (kolanka pod brodę), 20 skipów C (pięty pod pośladek) i 10 skipów B (wykopy w przód) – to kusi. Trener od biegów średnich na niedzielnych zajęciach mocno do skipów przekonywał.
Niedziela. Niedziela była cudowna. To, co kocham. Nie tylko w Walentynki.
Wieczorem, kiedy MSŻ już spała, skończyłem skręcać ostatnią szafkę z Ikei. Przedtem byłem u niej na pokazowych zajęciach w Arenie Ursynów, pojeździłem na rowerku stacjonarnym (Jezu, ile tam się stoi!). Przedtem nakarmiłem ojca chińskim ryżem. Przedtem miałem pół dnia zajęć o biegach średnich. Najważniejsze, co z tego wyniosłem – bieganie, to nie tylko bieganie. Raz, że skipy, a dwa powracający wątek ćwiczeń z piłką lekarską. Przydałyby się jeszcze płotki, ale tego w warunkach leśno/domowo/podwórkowych sobie nie wyobrażam.
A przedtem były jeszcze dwie rzeczy, które kocham bardzeo. Na kurs (na Bielanach) przybiegłem z Ursynowa – 20,7 km, 2 godziny 4 minuty, śnieg wzdłuż Wisły, kra na rzece, hiszpański rock na uszach, śnieg w oczy, no i co z tego. Pod koniec zorientowałem się, że mam niedoczas, więc od Kępy Potockiej biegłem po ulicy. Cudownie jest tak zacząć dzień.
Chociaż dzień zaczął się jeszcze wcześniej. Minutę po północy MSŻ tajemniczo oddaliła się do swojej szafki, na co tajemniczo pogalopowałem do swojej. I daliśmy sobie dowód miłości. Uwielbiam robić sobie z MSŻ prezenty. Dostałem elegancki czarny podkoszulek pod marynarkę. I wymarzoną płytę Metalliki – ”Kill’em All”. Po polsku ”Zabij ich wszystkich”. Dziś sobie skopiuję na empetrójkę, będzie na bieganie w śniegu. Bo śnieg będzie pewnie leżał do kwietnia.
drproctor
2010/02/15 19:01:24
Skręcanie mebli z Ikei to też niezły sport – zwłaszcza gdy się to robi na wyścigi. Ja w piątek skręcałem kredens do kuchni z potem na czole, żeby zdążyć przed tym, jak moja nie-sportowa żona wróci do domu…
–
izabiegajaca
2010/02/15 19:53:27
A mnie najbardziej podobało się zdanie o guru Skarżyńskim. Tak, zgadzam się, gdyby było to pismo obrazkowe jak w Ikei, na pewno spróbowałabym tych planów treningowych. Uwierzcie, naprawdę chciałam przeczytać te książki 🙂
–
ocobiegatu
2010/02/15 20:07:54
Ciekawe jak będzie z Kowalczyk w środę. Przeciez dziś maks a w środe znów maks.
Majdic odpuściła ten bieg. Ciekawe ile taki zawodowiec potrzebuje na regenerację po maksie na 10k. Może jakies minimalne braki pozostają po dwóch dniach? oby nie..nie ma co krakać..:)
–
tomikgrewinski
2010/02/16 00:12:56
Pojedzie czlowiek na zasluzony tygodniowy urlop i ledwo wroci juz laweczka przechodzi mu kolo nosa… Kinga co sie stalo? To chyba przez te Walentynki 🙂
Coz pozostaja wiec brzuszki na wykladzinie w sypialni… Ale tydzien dobrze przepracowalem.Codziennie 5-6 intensywnych godzin na nartach.
Wrocilem steskniony za bieganiem ale w Radosci gdzie mieszkam wszystko zasypane.Drogowcy zaskoczeni wiec sniegu wiecej niz w Dolomitach…
Pozostaja wiec lesne przelaje choc po ostatnich przez 10 dni bolaly mnie stopy.
–
biegofanka
2010/02/16 10:14:48
Ja wierzę w naszą Justysię… przecież wczorajszy bieg to jej najgorszy dystans, więc teraz będzie już tylko lepiej:))
Drproctor – ale to był pot z wysiłku… nie ze stresu?;))
–
biega_czu
2010/02/16 14:15:49
Meble z Ikei są tak łatwe do składania, że nawet nie jest potrzebna do tego instrukcja ;)) A co do Justyna, to ja się nie martwię. Jak się regeneruje pokazała na TdS. Ja trzymam kciuki!!!!!!!
–
sfx
2010/02/16 15:35:13
dziki… gdzie ty się podziewasz… nie odzywasz się, a ja tu szykuję już polowanie na Wesołą Setkę… bo Bochnia jakoś nas nie chciała 🙂
–
piotrek.krawczyk
2010/02/16 17:39:40
sfx – jak to gdzie się podziewam? W Puszczy! 18 km w 2 godziny i 5 minut. Ktoś biegł dziś wolniej? Załapałem się jako pierwszy do przecierania śladów w lesie, od dwóch dni chyba żadnego narciarza, kijkarza, tylko tropy zwierząt dzikich, a po chwili moje. To wracamy do tematu wesołej stówy.
–
kinga.witek
2010/02/16 17:42:10
Tomikgrewinski, ławeczka pozostała u nas w sypialni, to ostra decyzja Wojta – pierwsza chyba w tym roku więc wyluzowałam ;). Nie wiem tylko po co ten konkurs, skoro gospodarz urządził głodówkę w celu jej pozostawienia 😉
s żona
–
drproctor
2010/02/16 18:09:36
@biegofanka, oczywiście, że z wysiłku:) Niespodziankę mojej nie-sportowej (za to muzycznej) żonie chciałem sprawić. Przychodzi do domu z dzieckiem, a tu szafa i w kuchni jakby przyjemniej:)
Nie wiem czy dobrze odczytałem aluzję, ale nie należę do mężczyzn, którzy pozwolili by się wyrzucić na kanapę;)
–
quentino-tarantino
2010/02/16 18:18:26
Dziś wyszło 11 km:
1 km – 6:00
2 km – 5:40
3 km – 5:32
4 km – 5:25
5 km – 5:15
6 km – 5:05
7 km – 4:55
8 km – 4:32
9,10,11 km – 6:00
Wojtek – po raz kolejny czytam o Twojej „przeszłości muzycznej” – jestem ciekaw czy masz „jarocińskie korzenie”i bo ja się w tej „rockowej zapchajdziurze” urodziłem 😉 i czynny udział brałem. Tyle tylko, że ja wtedy byłem na etapie Dead Kennedys , Dezertera i Lecha Janerki ( to akurat dożywotnio )
–
quentino-tarantino
2010/02/16 18:23:19
kalabris – spóźnione życzenia ( nie piszę „ale szczere” bo to żenua ;-). Sukcesów biegowych i pozaBiegowych!
johnson – jeziora niestety w tym roku jeszcze nie dla mnie ale…będę w marcu na 10km – Malta, półmaraton Poznań a potem Dębno i Kraków – będziesz ?
–
piotrek.krawczyk
2010/02/16 20:14:46
Tarantino – znowu ładny trening. Ale gdzie Ty biegasz te 4’30?? Wbiegasz na hale krytą? 🙂 A mój wynik dzisiejszy doprawdy pod Rzeźnika – 18 km po 6’49. A były odcinki po 8’30, czyli Ocobiegatu przechodził wirtualnie jak strzała.
–
piotrek.krawczyk
2010/02/16 20:19:14
Ocobiegatu przechodziłby CHODEM jak strzała.
–
quentino-tarantino
2010/02/16 20:36:24
Dziki – same sarny w lesie – zero dzików jak i Dzikich 😉
Podłoże – leśny trakt, zmarznięty, udeptany i bardzo nierówny – niebezpieczny ale śmigam jak po swoim 😉 A tak serio, to to nie jest śmiganie, nawet przy takim ułomnym BNP, nie ryzykuję ostatniego km z wątrąby bo nie chcę nosem robić wpisów na blogu…
–
ocobiegatu
2010/02/16 21:09:58
Dziki, Johnson jak będziecie przy okazji Sobótki , bo rozumiem ,że będziecie, to zapraszam na krajoznawczą dychę w parku szczytnickim , czyli tym „moim”..Ja sobie pójdę a Wy pobiegniecie , proponuje tempo na 1,03 bo czasem chciałbym sie do Was odezwać..:). No i śmiesznie by to wyglądało – spacerowicze mieliby przednią zabawę..:)
–
johnson.wp
2010/02/16 21:40:04
quentino – rzeczywiście ładnie napierasz, zawsze gdy przejeżdżam koło Twojego lasku na uniwerek i widzę jakiegoś przemykającego robinhooda, to się zastanawiam czy to nie Ty 🙂
Co do 3 jezior to żałuję ale trudno. Mnie tam ciągnie atmosfera biegu nie-masowego, zobaczymy jak będzie, zdam relację. Na razie z imprez sympatycznych w naszej okolicy to gorąco polecam GP Poznania i półmaraton „Słowaka” w Grodzisku, to jest w czerwcu więc u mnie kolizja z Bieszczadami. Maniackiej 10 chyba nie pobiegnę bo przeginają z ceną i będzie straszliwy tłok, natomiast zapisałem sie już na dychę w Gnieźnie na 10 kwietnia i tam na pewno będzie życiówka:). Półmaraton poznański jest w tym samym czasie co ślężański, więc się znowu miniemy, chyba że pojedziesz z nami na zgrupowanie Wrocław-Sobótka-Ślęża. Patrz wpis ocobiegatu:)
Za to na pewno biegnę w Krakowie, już zaklepałem udział, i będzie tam więcej blogowiczów, razem z Wojtkiem, więc tam się zobaczymy. Może przyjdzie nam się wczesniej spotkać na własnym terenie, zrobimy sobie jakieś prywatne zawody…
–
quentino-tarantino
2010/02/16 21:51:54
johnson – to się uśmiałem! To apropos mojego lasku – ostatnio, patrzę biegnie gość i myślę sobie – johnson 😉 Ale gdy sie zbliżył stwierdziłem – pierdoła jakaś a nie jonhson 😉
–
quentino-tarantino
2010/02/16 21:57:06
Łatwo mnie poznać podczas biegu – 190 cm, brzydko pochylona sylwetka, po drugim km biegu spocony jakbym właśnie kończył maraton i co najważniejsze – po tym od razu mnie poznasz – spadające BMI podczas biegu – to ja!
–
johnson.wp
2010/02/16 21:58:17
ocobiegatu wywołał już bardzo aktualny temat zgrupowania ślężańskiego. Opłata do 25 lutego wynosi 30 zeta. Podaję listę zawodników powołanych do reprezentacji Polska Biega: biegofanka, andante, dziki, johnson, ocobiegatu, sfx, fajki. Czy ktoś jeszcze zgłasza akces? Poczatek zgrupowania 19 marca w parku szczytnickim. Godzina spotkania do ustalenia. Trening i prelekcję poprowadzi nasz wirtualny fizjolog ocobiegatu, który jak pamiętam obiecał również zabezpieczyć bazę noclegową. Proszę o potwierdzenie udziału w zgrupowaniu. Przypominam, że tzw. „grupa bieszczadzka” jest zobowiązana do podbicia pieczątki w Domu Turysty PTTK na Ślęży.
–
izabiegajaca
2010/02/16 23:04:39
Dajcie mi trzy argumenty na bieganie w tym czymś za oknem. Proszę, bo nie mogę się przemóc. W lesie ścieżki wąskie i grząskie, ulice w błocie pośniegowym , soli i wodzie, chodnikiem nie da się przejść, trzeba się kopać po kolana. Rok temu z zapałem nowicjusza szykowałam się do półmaratonu warszawskiego, teraz mi wstyd, bo nie mam motywacji. Jest mi ciężko biegać w takich warunkach i chyba jeszcze ciężej z tym niebieganiem. I jak czytam o Dzikiem co pruje przez puszczę, to aż nie wiem, co mi się robi, bo całe moje wnętrze krzyczy – ale po co?
–
ocobiegatu
2010/02/16 23:23:09
Johnson rozpiska dobra..:).
Chata jest ,można napchac biegaczy ( ja tam nie mieszkam i w te noc przed oddaje do dyspozycji) .Trening w parku mile widziany a bym powiedział obowiązkowy…:). Ja chcę pojśc chodem sportowym Sobotkę bo w biegacza przepoczwarzam sie dopiero w pełni w kwietniu…). Mam 10k na jednej pętli – trasa krajoznawcza jednego z największych parków w Europie, obejmuje najpiękniejsze miejsca w tym pergole przy Hali Stulecia(światowe dziedzictwo kultury). Ale mogę skrócić rezygnując z pewnych okrążeń coś na 5-7k bo sam przeciez będę następnego dnia chodzić 21.1…)
–
wojciech.staszewski
2010/02/17 01:35:40
quentino – w rockowej stolicy, nie zapchajdziurze. generacja jarocina, to moja samoświadomość. chociaż w tamtych latach byłem dość grzecznym uczniem XXII LO im. Jose Marti, graliśmy z Dzikim bluesa, śpiewaliśmy z gitarą (26 zwrotek hymnu po obozie szkolnym z taką zwrotką Dzikiego: „Obóz czy szkoła to nie ma znaczenia/ We wrześniu staniemy u drzwi/ Dwudziestego drugiego miejskiego więzienia/ Imienia Jose Marti”). Ten blues zresztą bardziej przypominał w tamtej epoce country…
A punk był gdzieś obok, na zasadzie kolorytu paru kolegów, dziwnej kasety Kryzysu i Brygady Kryzys przegranych od Lipasa (obecnie szycha w jednej z firm konsultingowych z Wielkiej Piątki). To nie była wtedy moja ścieżka, blues był buntem piętrowym, opozycją wobec mainstreamu oraz wobec głównego wówczas nurtu kontrkultury. Punk kojarzył mi się wtedy bardziej z agresją niż z wolnością.
Ale byłem w Jarocinie – już w połowie studiów jako dziennikarz najpierw Rock’n’Rolla, a potem Gazety Wyborczej. Ta muzyka złapała mnie na przekaz społeczny, a potem wciągnęła mocno dźwiękami gitar jak brzytwy, żyletki i tłuczone szkło.
No tak, bo gitary, sfuzzowane jak się wtedy mówiło, też ciągle mi grały w głowie. Płyty AC/DC jeszcze w podstawówce (dzisiejszy wiek gimnazjalny) odgrywaliśmy na paletkach ping pongowych, Purple, Sabbaci, nasze TSA. Nigdy nie miałem szans na taką gitarę, a próba grania heavy metalu na pianinie i krzesłach symulujących perkusję się nie powiodła (zespół Gryf, tak się nazwaliśmy z Gouchem dziś prawnikiem w kancelarii prezesa rady ministrów). Stąd próbowałem grać na tym co było pod ręką – pianino, gitara akustyczna, harmonijka ustna, nawet flet i kazoo. Stąd eksploracja tej ścieżki bez soczystego brzmienia.
I gdzieś tak koło 88 roku złapał mnie Dezerter, Defekt Mózgu, Moskwa, potem Nauka o Gównie, a potem też ta sofciarska strona punka z Tiltem i Brygadą na czele. Jeździłem do Jarocina w kurtce moro (dostałem od Dzikiego, wywaliłem z dwa lata temu, bo jak raz założyłem, to czułem się jak pajac) i skakałem pod sceną w strefie dla dziennikarzy. Widziałem z bliska walki policjantów z punkowcami, przedostatni stary Jarocin opisywałem już do Gazety, a podczas ostatniego jako pan redaktor pisałem komentarz o zamknięciu epoki.
W pierwszym nowym (gdzieś koło 2006 r. chyba) też byłem. Ale nie byłem już raczej chłopcem.
–
wojciech.staszewski
2010/02/17 01:36:02
iza – bo lubisz biegać.
–
sfx
2010/02/17 07:31:19
trzy argumenty
1. bo bieganie jest fajne
2. bo bieganie jest fajne
3. bo bieganie jest fajne
–
biegofanka
2010/02/17 08:49:20
Drproctor – dobrze zrozumiałeś aluzję;) pozdrowienia dla muzycznej żony, namów ją na bieganie:))
–
biegofanka
2010/02/17 08:58:16
Iza – ja też 3, a raczej 4 argumenty:
1. chociaż ciężko, wielka radość z ukończonego treningu,
2. nadal dobra kondycja biegowa,
3. efekty tych śnieżno-błotnych treningów, jak stwierdził Wojtek, odczujesz już w przyszłym miesiącu w sezonie,
4. nie dopada chandra, dołek, deprecha czy co tam jeszcze, bo biegowo i szczęśliwie „przechodzisz” tę aurę.
Poważnie Iza – biegam, męczę się i się sama do siebie uśmiecham, bo już wiem, że jak skończę, będę się znowu super czuła… Na co czekasz? Marysieńka powiedziałaby tak: rusz tyłek z kanapy… Powodzenia w bieganiu:))
–
biegofanka
2010/02/17 09:06:11
Ocobiegatu – dobrze to zorganizowałeś i nocleg dla kolegów masz… świetnie. Ja jednak pojawię się bezpośrednio w Sobótce z rana… w piątek będę się psychicznie nastawiała, medytowała…;))
–
piotrek.krawczyk
2010/02/17 09:35:18
Jeszcze był zespół MIĘSO. Półelektryczny – John piano, Gouch perkusja, Dziki gitara z przsterem jak AC/DC. Wyrzucili nas z Domu Kultury. Przerastaliśmy tamte czasy:)
Kawałek tekstu Johna (wówczas Lenona) ze sztandarowego kawałka zespołu Mięso:
Dzisiaj mogę być sobą
A kiedyś będę dorosły
Dzisiaj jeszcze me włosy
Tak rosną jak chcę by rosły
Izabiegająca: wczoraj w Puszczy nagroda i odpowiedź na pytanie po co? Mały łosiek przebiegł przede mną, zostawił ślady bez smug w wysokim śniegu, wysoko podnosił nogi. Skipy C?
–
johnson.wp
2010/02/17 11:07:43
Iza – załóż biegówki i poczuj tą przestrzeń…
–
biegofanka
2010/02/17 15:01:21
Quentino – ja też nie wiem, jak Ty to robisz, że takie mocne treningi wychodzą Ci w tych warunkach… co Ty kombinujesz na ten sezon… chyba z Wojtkiem i Dzikim chcesz się ścigać;))
–
johnson.wp
2010/02/17 16:53:46
dzisiaj 6×1000 (przerwy 4min) pod Trzemeszno w sobotę. Wyszło od 4:25 do 4:09 przy 90% zaangażowaniu. Biegałem po asfalcie, bo u nas w Poznaniu można już takie coś znaleźć. Asfalt odśnieżają te świstaki co latem zawijały w sreberka, a teraz się nudzą…
–
quentino-tarantino
2010/02/17 17:54:09
Wojtek – dzięki za bardzo szczegółowe info w temacie „geneza rockowa” 😉
biegofanko – ściganie z Wojtkiem i Dzikim to w optymistycznym wariancie za 2 lata a moje „mocne treningi” nie są niestety mocne ale tylko „mocne” – przyjdzie wiosna to będę próbował pracować nad porządną prędkością przelotową.
Kinga – temat lekko przycichł a ja 5 razy w tygodniu piłuję Twoje przepisy domowe na brzuszki w sosie własnym. Grzbiety do tego dodaję na zmianę z paroma postaciami mostków. Lekko nie jest ale gdyby było lekko to wyszedłby zakalec.
–
sfx
2010/02/17 18:25:29
johnson… jakby to powiedziała młodzież… szacun dla takih wyczynuf.
ja nie wiem czy dziś stać by mnie było na takie tempówki… tym bardziej, że już nie pamiętam jak się je biegało 🙂
–
izabiegajaca
2010/02/17 19:05:09
Dziękuję wszystkim za argumenty, zwłaszcza biegofance, bo dała aż 4 🙂 U nas też dziś zobaczyłam asfalt, więc , kto wie? Może sprawdzę słuszność waszych argumentów 🙂
–
piotrek.krawczyk
2010/02/17 19:44:24
Johnson – szacun. Nienawidzę kilometrówek. Wolę 2 godziny brnąć po zaśnieżonych wydmach w Puszczy Kampinoskiej niż zrobić 6 x 1000 na maxa. Kilometrówki wykańczają mnie mentalnie i moralnie. Nienawidzę chociaż wiem i doswiadczam tego, jakie są budujące kilometrówki. A jak skończę uczciwe tysiączki, zawsze czuję się wielki. Dziki.
–
piotrek.krawczyk
2010/02/17 19:50:46
A ja dziś kros i BNP. Razem 14 km, średnio po 5’12, ostatnie 1,5 km na półmaksa. Zero asfaltu.
–
ocobiegatu
2010/02/17 21:14:37
johnson – mam zapisane w kajecie 45 na 10k – juz nazywaj formalnością..:).
A idą właśnie zjazdy kobiet – kolana maja być obudowane – tak mówi komentatorka.
Oczywiście dotyczy to też biegaczy.
–
izabiegajaca
2010/02/17 22:04:11
Udało się Wam, po szczegóły zapraszam na http://www.izabiegajaca.blog.pl
Dzięki 🙂
–
johnson.wp
2010/02/17 22:06:09
dobra, dobra – jeden nie pamięta, drugi nienawidzi, ale jak by znaleźli coś płaskiego to by im wychodziło 3:xx. Tylko ocobiegatu pamięta. Ja myślałem, że to była wtedy taka zabawa, a on to ma w kajecie…
Jutro wpłacam na Sobótkę, a u poznaniaka to zawsze ważny i przemyślany moment. Poza tym uświadamiam koleżeństwu, że jak nie widać asfaltu to trzeba sobie jak najprędzej odsłonić systemem gospodarczym, bo nie ma to tamto tylko od przyszłego tygodnia BPS czas nacząć.
–
johnson.wp
2010/02/17 22:13:30
iza – poczytałem i widzę, że Wojtkowa poezja przelewa się po prostu na sąsiednie blogi. To zawsze działa na dziewczyny. Chociaż uważam, że strofy sfx też są motywujące i do tego się rymują.
–
izabiegajaca
2010/02/17 22:25:52
No oczywiście, że rymy budują, a tak naprawdę przejęła się moim apelem biegofanka, dlatego podziękowałam całej ekipie „podblogowej” nie mylić z „podblokową” 🙂 Dzięki za odwiedziny 🙂
–
andante78
2010/02/17 22:40:51
Wojtek, wychodzi na to, że byliśmy w Jarocinie w tym samym czasie – ja byłem raz w 1993 r. jak została rozwalona mała scena, też to widziałem, wprawdzie niereporterskim, a chłopieńcym okiem. Spałem jedną noc pod arkadami na rynku (w pewnym momencie wszyscy uciekli z rynku, bo podobno przyjechał cały pociąg skinheadów, ale kto kolwiek widział, kto kolwiek wie…;)), drugą pod chmurką w parku. Quentino i Dziki też pewnie pamiętają, że Dżem, który grał zawsze nad ranem, wtedy kończył jak już słońce wstawało, tego się nie da zapomnieć. Do dziś mam respekt dla Dezertera, Moskwy, Brygady Kryzys i Tiltu, Bakshishu, ale też Włochatego, GA-GA (Zielone Żabki), Armii, nieboszczki Pidżamy Porno itd. „Dalej kocham Clash, ciągle lubię Ramones” :-).
–
quentino-tarantino
2010/02/17 22:50:26
andante – to mi tu kolejne wspomnienia ożywiasz…skoro Zielone Żabki to od razu nasuwa się Detonator BN. The Ramones – jak to mówiłem 20 lat temu – nagrali 3 utwory i zrobili z tego 10 płyt 😉 – i za to ich kocham 😉 Działo się wtedy oj działo! Ja z kolei robiłem wyjazdówki muzyczne do Katowic i Wawy – ktoś pamieta jeszcze Festiwal Marchewka? Przyjazd Davida Thomasa z mojego ukochanego industriala Pere Ubu ?
–
ocobiegatu
2010/02/17 23:38:14
a ja uparcie nie o muzyce ..
no może niech nam żyje Lady Pank..:).
Wyczyn Justyny niesamowity , niech piszą szwedzcy dziennikarze o 4 złotkach ale trzeba ich wysłac na kurs trenerski..:). My trochę tam wiemy. To pewnie coś jak biegacz medalowy na 15, 21.1 robi spoko medal na 3km …rewelacja
–
tomikgrewinski
2010/02/18 00:02:54
Quentino
no ja pamietam dobrze i pamietam o wiele wiele wiecej…
jezdzilem po wszystkich waznych festiwalach w latach 80’tych i 90’tych
od jarocina 84 poprzez wszystkie edycje robrege,zloty cynikow,marchewke,pierwsze spotkania ruchu Wolnosc i Pokoj ,blokady tamy w Czorsztynie,pikiety elektrowni jadrowej w Zarnowcu i takie tam 🙂
przez kilkanascie lat sluchalem tylko wszystkich odmian alternatywnego grania i bylem mocno zwiazany ze scena hc/punk
a zaczelo sie od tego ze majac 13lat pozyczylem od kuzyna kasete stilon gorzow z kilkoma nagraniami tzn xenna i wc i sluchalem tego po 20 razy dziennie 🙂
a lata pozniej otarlem sie i o Pere Ubu i o Davida Thomasa i o innych…
ot wywolales wspomnienia 🙂
–
kalabris
2010/02/18 08:53:55
Pooolska – Biało – Czerwoni!! Pooolska – Biało – Czerwoni!!!
Ale się działo! ja wczoraj trening odbyłam chyba przed TV, bo biegłam razem z nią. A ta Petra… czapki z głów. To trzeba miec charakter
–
biegofanka
2010/02/18 09:04:43
Iza – ja Ci tylko lekkiego kopniaczka na rozpęd dałam i widzę, że się dobrze rozpędziłaś… ale tego lata w środku zimy to Ci zazdroszczę:))
–
biegofanka
2010/02/18 09:06:17
Ja wierzyłam i wierzę we wspaniałą formę naszej Justynki, szczerze jej gratuluję i czekam na kolejne medale… złoto…:))
–
biegofanka
2010/02/18 09:12:24
Wy tak o Jarocinie… znany był, lubiany… ale ja nie zawitałam tam… mnie interesowały inne klimaty… wierszomania, więc poezja śpiewana… (niepoprawna romantyczka) w pewnym momencie głównie pod wpływem Stachury zaczęłam „odpływać”… na szczęście „zeszłam” w odpowiednim czasie na ziemię… bo mogło być różnie;))
–
johnson.wp
2010/02/18 09:49:30
biegofanko – ja też miałem i mam delikatne serce muzyczne. W sobotę idę na takie właśnie gitarowe granie poezji śpiewanej z „przyjaciółmi z tamtych lat”. Gitara własna…
chłopaki – zawsze się bałem takich jak Wy 😉
tomik – to znaczy ze WiP ma korzenie punkowe?
–
kalabris
2010/02/18 09:55:02
a ja lubię różne klimaty – w harcerstwie śpiewąłm „poezję śpiewaną” zwłąszcza w Bieszczadach, ale Metallica, Rammstein, i inne takie tez mnie kręcą, a jak się świetnie z nimi biegnie
–
kalabris
2010/02/18 09:56:17
no i biegofanko – Stachura… to inny rozdział… nadal czasem do niego wracam. A Stare Dobre małżeństwo?
–
jatzi
2010/02/18 10:23:33
no to jeśli w tych klimatach jesteśmy to jeszcze dorzucę Wolną Grupę Bukowina. Choć to raczej na baaardzo długie i wolne wybiegania.
a tak z innej beczki to mięsień zaskakująco szybko się goi. Planuję testowo potruchtać w sobotę. zobaczymy co z tego wyniknie
–
biegofanka
2010/02/18 10:34:43
Tak… przy Starym Dobrym…, przy Wolnej Grupie… pojawia się łezka w oku ze wzruszenia i tęsknoty za tymi dniami i nocami spędzonymi na Mazurach… zasypianiem pod „gołym” niebem grając i śpiewając to… wtedy czułam się naprawdę wolna…
Johnson – ale Ci dobrze… mojej ekipy tu nie ma…
Jatzi – o, widzisz, nawet robi się cieplej na Twoje roztruchtanie…:)
–
quentino-tarantino
2010/02/18 17:19:28
tomik – kaseta stilon z Gorzowa i wszystko jasne 😉 60 lub 90 – skarby!
A u mnie zaczęło się w wieku 10-11 lat gdy starszy brat kupił magnetofon szpulowy ZK 140T. Byłem wtedy na etapie BONEY M i Ally Pugaczowej 😉 A tutaj szok – na szpulach była klasyka – Purple, Nazareth, Eric Clapton i moja love do dziś – Budgie. Przez tydzień byłem zszokowany i zdegustowany ale, że nie było innych szpuli więc słuchałem tych „szarpidrutów”. Po tygodniu OLŚNIENIE – METAMORFOZA – MUCHA NA DZIKO – załapałem i przeszedłem na drugą stronę, zDoorsowałem…
jonhson – zabiłeś mnie tym tekstem o strachu 😉
biegofanko – to się u mnie nie gryzło – ostra muzyka i poezja – Stachura, Wojaczek, Szymborska (wtedy jeszcze nie-Noblistka, i poezja angielska…ale przede wszystkim..własna – się „tworzyło” i nawet coś tam gdzieś tam wydrukowali
Ale przerzućmy się z Pierdu Pierdu na Biegu Biegu:
dziś:
1km – 6:00
2km – 5:42
3km – 5:33
4km – 5:25
5km – 5:20
6km – 5:15
7km – 5:00
8km – 5:00
9km – 4:28
10 i 11 km – 6:00
To tak żeby mnie Wojtek z bloga nie pogonił 😉
–
ocobiegatu
2010/02/18 17:32:08
a ja zrobiłem właśnie 20km i jestem padnięty,w interwałach 60/120/150/200 Watt – 1016kJ w 36 minut, rowerek jednak się za bardzo odciska ..:)