trzeci trening – 20 grudnia 2006

Grudniowa noc nad Polską. Rano pisałem i na bieganie zebrałem się dopiero przed trzecią. Wtedy już deszcze niespokojne potargały sad. Ciężko wyjść w taką pogodę, ale potem bieganie daje mi jeszcze większą satysfakcję: że jeszcze umiem, że jeszcze potrafię biegać w deszczu, że jeszcze nie mam takiego przymusu komfortu i wygody, żebym nie dał rady czuć się szczęśliwy między kroplami. Na głowie czapka z daszkiem, na uszach ciepła opaska i odtwarzacz mp3. W Trójce czytają fragmenty książki o nocy grudniowej ’81. Przypomniały mi się tamte grudniowe dni, wtedy jeszcze nie biegałem, ale zacząłem bieganie dwa lata później, więc jeszcze w czasie stanu wojennego. Ponury czas, chociaż z drugiej strony młodość, biegiem do przodu. I dobry wynik na mecie – w 1989 roku. To smutne, że nie ma właściwie żadnego święta odzyskania niepodległości przed siedemnastu laty. Bo kiedy to obchodzić? 4 czerwca w rocznicę częściowo wolnych wyborów? W rocznicę powołania rządu Mazowieckiego? Bo przecież nie w rocznicę obalenia Muru Berlińskiego? A może zburzenia pomnika Dzierżyńskiego? Bez sensu. Jest tylko rocznica wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia. Wracałem z biegania w grudniowej nocy. Zrobiłem 16 km w półtorej godziny z małym hakiem, z tętnem w I zakresie, niestety znów powoli, około 5:50-6:00 każdy kilometr. Wbiegałem do lasu, jak było szarawo, a wybiegałem, kiedy już nadbiegał zmierzch. Fajnie było wrócić na ulice oświetlone latarniami, między sznury samochodów, które świecą jak lampki na choince.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.