Kiedy stanęliśmy z mikrofonami na nadwiślańskiej łące na warszawskich Młocinach, pomyślałem sobie, że coś się właśnie zaczyna. Nowa działalność KS Staszewscy, nowa aktywność życiowa, nowa przygoda, którą przeżywam razem z Kingą. Poprowadziliśmy razem spikerkę na IV Bielańskim Biegu Dzika (przez tydzień bałem się, że pomylę przy zapowiedziach numerek imprezy, ale nie pomyliłem ani razu).
Zapowiedzieliśmy biegi dla dorosłych, dla dzieci, podaliśmy trasy, a były różne, powiedzieliśmy kto jest organizatorem, kto sponsorem, zachęciliśmy dzieci do zabawy na dmuchańcach… Wszystko standardowo dobrze, trochę spięcia. I nagle chłopczyk płacze. Mały, tak ze dwa lata starszy na oko od Małego Yody, więc rzucamy się go ratować. Zgubił mu się tata, więc pytamy, jak ma na imię, Antek, nazwisko też podał, ogłaszamy, chłopczyk się uspokaja trochę, bo ktoś mu pomaga, chociaż oczka mu ciągle łzawią, ogłaszamy jeszcze raz, tata biegnie, był chyba przy zapisach, uśmiechy, przytulanie.
I dla mnie w tym momencie spięcie mija. Przeżywamy emocje przy biegach dziecięcych. Zachwycają mnie czasy dzieci, maluchy biegną poniżej 5:00 min./km, starsze dzieci nawet po 4:00. Walczą na finiszu, my żyjemy tą walką, nasze emocje udzielają się kibicom na finiszu, oklaski, okrzyki.
Trzeba jeszcze wymienić sponsorów, przedstawić przedstawicieli dzielnicy Warszawa-Bielany (raz z rozpędu powiem „gmina”, ale 10 razy bez pomyłki „dzielinica”). Powoli przejmujemy kompetencje startowe: „instruktaż obsługi pistoletu”, potwierdzenie od szefa biegu, który uruchamia czas przy komputerze, od sędzi głównej, która uruchamia zegar, wydanie burmistrzowi albo wiceburmistrzowi komendy, gotowe i start kolejnej serii.
Dla mnie to trochę de javu. Nie mówiłem tego wcześniej Kindze, ale miałem tutaj kiedyś wpadkę spikerską. 500 m obok, na pętli młocińskiej ekipa SBBP (i chyba wszyscy organizatorzy Biegu Dzika też w niej byli) organizowała koleżeński półmaraton, miałem jako dziennikarz zostać komentatorem, ale kompletnie nie umiałem tego zrobić, nie wiedziałem, co mówić, nie za bardzo mi na tym zależało, bo szykowałem się do swojego startu. W końcu megafon ku mojej uldze przejął Fredzio – ten sam, który jako Adam Klein kieruje dziś portalem Bieganie.pl. A ja zrobiłem życiówkę w półmaratonie.
Nie było przy mnie wtedy Kingi. Mamy w tym związku jakąś synergię. Czasem wydaje mi się, że Kinga wspina mi się na ramiona, staje na nich, wtedy ja się wspinam na jej ramiona, staję, potem ona na moje. Napędzamy się do góry, a ziemia, na której naprawdę twardo stoimy, nadąża za nami.
Kinga ma piękny głos.
A Andrzej Chomczyk – w czasach SBBP znany jako Entre robi piękne zdjęcia. Wszystkie w tym wpisie – poza tym selfikiem sprzed bramy IV Bielańskiego Biegu Dzika i ostatnią fotą z Lasu Kabackiego – są jego autorstwa. Tutaj galeria Entrego.
Ja miałem wtedy ksywkę Szkielet. Fajnie mi się zrobiło, kiedy Paweł (stary nick: Wolny Szybkobiegacz) krzyknął impulsywnie znad komputera: – Nie stawaj przed czujnikiem, Szkielet.
Jeszcze wspomniałbym Fila, bo to on zapytał nas mailem, czy podjęlibyśmy się spikerki. Wchodziliśmy w to z ciekawością i tremą (jak cudownie jest przeżywać tremę, a potem dać radę), a teraz mówimy głośno, że czujemy się na siłach prowadzić imprezy biegowe. Mamy nadzieję spotykać się z Wami czasem na linii startu, a czasem po drugiej stronie mikrofonu.
Sportowy weekend zakończyliśmy kolejną (chyba piątą, nie umiem się już doliczyć) edycją #10do10. Czekaliśmy na biegaczy z Małym Yodą i pierwsi zaczęli wpadać dobre pięć minut przed czasem (pamiętacie – każdy deklaruje swój wynik i startuje tak, żeby dotrzeć na metę biegu o 10.00). Były życiówki, były mocne treningi przed maratonem, była radość. Wyniki dziś jeszcze (poniedziałek) wrzucę na nasz fanpejdż na Facebooku. Na pewno wśród kobiet najszybsza była Kinga (48:35), a gdyby nie liczyć trenerki to Renata Ko (49:56) – a wśród mężczyzn Marek ksywka Rakieta odpalił rekord trasy: 36:16.
A na kolejnej #10do10 widzimy się w niedzielę 27 października. To będzie próba generalna Biegu Niepodległości. Zapraszamy już dziś Podopiecznych, Sympatyków i Czytelników.
I wtedy już pobiegnę z Wami.
1 thought on “Spikerska para wystartowała”
Wojtek, Adam Klein nie kieruje juz portalem bieganie.pl – teraz Kuba Wiśniewski.
Dużo zdrowia z tym kolanem :-)!