Poniedziałek ósma rano, drzwi do lasu otwarte. Biegnę na półtoragodzinne wybieganie i wiem, że będę kręcił się w kółko po lesie jak oszalały, żadnego wybiegania na pola, ugory, bezdroża. Spotykam przez te półtorej godziny z trzydziestkę szczęśliwych biegaczy.
Coś się zmieniło. Trzy tygodnie temu biegacze w lesie mijali się z niechęcią, z odwracaniem głowy, wrogość wystawała często z biegowych butów. Dzisiaj uśmiechy. W lesie nie trzeba mieć maseczki ani nic takiego.
Dobra decyzja rządu z tym, że po lasach można biec bez maseczki. Trzeba to zapisać wyraźnymi literami w tym gąszczu absurdów, niekonsekwencji i wątpliwych kroków. Z perspektywy pewnie niektóre okażą się słuszne, inne nie – i nie wszystko się okaże, bo jak to obiektywnie zmierzyć. Ale ogólnie można mieć wrażenie, że działania rządu (to otworzymy, do zamkniemy, tu dopuścimy, tu nie) są tak niespójne i nielogiczne, jakby wszyscy ministrowie sobie nałożyli maseczki. Na oczy – i działali po omacku.
Nie wybrzydzam na maseczki, chociaż lekarze mają podzielone zdania do ich sensowności. Na bazarku byłem dziś w bufce na twarzy, a potem tak poszedłem do banku, serio. W lesie, jak widziałem, że ktoś się zbliża z przeciwka na wąskiej ścieżce, też podciągałem bufkę – żeby się ta osoba nie czuła wystawiona na moje zarazki. Myślę, że nawet nadmierne obawy innych należy szanować. W ogóle świetnie byłoby, gdybyśmy zaczęli się bardziej przez pandemię doceniać. Zobaczyć, jak ważne są relacje, kontakty, możliwość spotkania się, zjedzenia, wypicia albo po prostu pobycia.
To jest oczywiście lewicująca śpiewka świata, który odchodzi. Bo wychodzi już ludzka natura – Kinga przeczytała mi właśnie informację o anonimowym liście sąsiadów do lekarki, żeby nie wracała po pracy do domu, bo ich naraża. I wiecie co? To jest prawda, bo kiedy ona wraca ze świata wirusów, otwiera drzwi idzie po schodach, to rzeczywiście ryzyko zarażenia wzrasta. Tylko że reakcja „spadaj stąd” jest po prostu chora. Jeśli ktoś się czuje zagrożony, niech wychodzi na klatkę w plastikowych rękawiczkach, niech wietrzy, niech zakłada maseczkę – ale nie idźmy w stronę wrogości.
W Polsce dobrze się dzieje, kiedy rządzi międzyludzka solidarność. Teraz – mam obawę – przez irracjonalne miotanie się rządzących z pustym skarbcem i wyborami w tle zbyt szybko solidarność wyparowuje, a pojawia się złość i wkurzenie. Mały Yoda już odebrał lekcję, że trzeba bać się policji. Rozglądać się, czy nie ma patrolu. Nie tego go uczymy, tylko szacunku i zaufania do policjantów, którzy bronią dobrych ludzi przed złymi.
Dobrze przynajmniej, że tych maseczek nie trzeba nosić w lesie, jedna decyzja, a uspokajająca. Po przetestowaniu biegania A. w maseczce medycznej, B. maseczce antysmogowej, C. bufce jestem za tą ostatnią opcją. Tak pobiegłem w niedzielę na podbiegi, tak biegałem dziś (na dobiegu do lasu i powrocie do domu). Maseczka medyczna do biegania się w ogóle nie nadaje – zatyka usta jak knebel. Antysmogowa nie jest zła, ale to jednak ciężki pancerz, no i zdejmowanie jej w lesie, to duże zamieszanie. Bufka najwygodniejsza. Chociaż świat przez bufkę po 15 minutach zaczyna śmierdzieć stęchlizną. Jak pomyślę, że tak będzie pachniał świat przez wiele miesięcy, o ile wierzyć ministrowi zdrowia, to aż się przykro robi.
Nic tylko biegać po lesie. Drzwi otwarte.
5 thoughts on “W koronach drzew”
No czekamy na pierwszego bohatera ktory uratuje biegaczy i wymysli maseczke dla sportowcow,a przy okazji zarobi na tym pewnie konkretnie.
Jab to mam zadaleko do lasu,z Imielina do Kabat chyba ze 2 km,moj dystans to 3km total po ktorym umieram (taaak,mozna sie smiac,tez sie z siebie smieje; ). Ale Mike tak nieznosi tego przyduszania sie w maseczko kominach ze chce podjezdzac do lasu autem.Zabronilam mu, ale slabe to jest,takie przemykanie w troche zaciagnietym teoche nie kominie.
Ciao!
„Dobra decyzja rządu z tym, że po lasach można biec bez maseczki… ” Szkielet, serio? Bardzo ludzkie Pany ten nasz rząd.
Pjachu – tyle mam niechęci, twardych zarzutów i złych emocji wobec rządu i dość często o tym piszę w różnych miejscach, że chcę bardzo dbać o pion. Jeśli rząd podjął jedną malutką dobrą decyzję, to staram się to zauważyć i podkreślić. Żebym sam sobie nie mógł zarzucić, że tylko potępiam i nic dobrego nie widzę. Otóż widzę. A zgrozy widzę dużo, dużo więcej.
Marta – na skarpę Ci będzie chyba bliżej, tam jest ładna ścieżka od Hlonda do Arbuzowej
Przyjmuję wyjaśnienie. Wiem, dlatego jestem zdziwiony Twoim wpisem. Zdrówko!
Przeczytałem dziś o biegaczu, który skopał radiowóz, bo policjanci zapytali go, dlaczego nie zakrył nosa i ust, czymkolwiek…
I przypomniała mi się piękna książka Amby Burfoota, 'The runner’s guide to the meaning of life’, w której pisze on m.in. tak:
„It’s not about how fast you go. It’s not about how far you go. It’s a process. As we run, we become. Every workout revealsnew truths and release new dreams…’
i dalej
'What the years have shown me is that running clarifies the thinking process as well as purifies the body. I think best – most broadly and most fully – why I am running’.
Tak, bieganie to proces, ale widać może on przebiegać rozmaicie…
Co do masek, moim zdaniem wadą bufki jest właśnie ten nieprzyjemny zapach. Mnie lepiej się biega w antysmogowej, ale takiej bawełnianej, skromniejszej, dobrze uszytej, z wkładanym filtrem PM2.5, którego nie wkładam…Do tego stopnia dobrze się biega, że nie zdejmowałem jej w lesie kabackim.
A dlaczego biegłem w lesie w masce? Bo dziś las kabacki to bardziej park niż las, tłumy biegaczy, rowerzystów, spacerowiczów. A celem noszenia maski, niezależnie od aktualnie obowiązujących przepisów, jest ograniczenie rozsiewania na innych aerozolu z wirusami lub bez (nikt nie wie, czy je rozsiewa czy nie, bo prawdopodobnie zarażonych bezobjawowo jest już sporo). Zatem, niezależnie od aktualnych przepisów, nie chcę tego robić…
A co do zmieniających przepisów i ich logiki: nie będę tu tej logiki tłumaczył (dla mnie ona jest dość przejrzysta, też biegam sporo, czasem dość szybko, ale na bieganiu świat się nie kończy), zwrócę tylko uwagę na fakt następujący: MZ zapowiadał, że celem jest spłaszczenie krzywej wzrostu zakażeń, i właśnie to się zadziało, jest po prostu skuteczny. To się oczywiście może zmienić, ale nie chciałbym się do tego w najmniejszym stopniu przyczynić … nie dlatego, że lubię ten rząd lub go nie lubię, tak po prostu, ze względu na ludzi wokół mnie…