Wyszłam na chwilę, zaraz wracam. Normalna rzeczywistość.
Już się czuje, że jest tuż tuż. Jak wiosna, która miałaby przyjechać tramwajem, rowerem, na hulajnodze w tym starym wierszyku. Ale tym razem nie o wiosnę chodzi, ale o normalną rzeczywistość, w której będziemy spotykać się na treningach, na kawie, na łonie natury.
Trudno dziś przesądzić, czy cała akcja z koronawirusem to największa plaga XXI wieku, czy największa blaga. Po trwającej półtora miesiąca narastającej izolacji coraz trudniej uważać, że to ma sens. Że tzw. koszty zewnętrzne nie przekraczają kosztów samego koronawirusa. I to mierzone nawet w konkretnych statystykach – np. ile osób umiera na zawał, bo z powodu koronawirusa opóźniają jak się tylko da wyjście do lekarza. O kosztach rozwalonego życia nie wspomnę, bo te statystyki i te dramaty będą widoczne dopiero za jakiś czas.
Z radością witamy luzowanie i odmrażanie. I – uwaga, uwaga – z radością je sami na naszym odcinku ogłosimy.
Dyskusje z początku kwietnia „czy wolno biegać” zapamiętamy sobie jako ciekawostkę do opowiadania w postpandemicznej przyszłości. Teraz wolno, co więcej prysnęło społeczne odium samolubstwa, bo sport to inwestycja w zdrowie, a zdrowy organizm (i prawidłowa dieta), to najskuteczniejsza rada na pandemię. Nie siedzenie po ciemku i po cichu w izolacji, ani też oddychanie przez wilgotną szmatę.
W maju wracamy do Treningów Wspólnych. Bo skoro wolno trenować na kortach i orlikach, to dlaczego Podopieczni KS Staszewscy mieliby się z tym wstrzymywać?
Gdzie? Na razie dwa pierwsze treningi – 5 i 12 maja – przeprowadzimy w lesie. Zgodnie z wytycznymi minister sportu ogłoszonymi w weekend na „treningu stricte sportowym” nie trzeba mieć maseczki. Kwestią dyskusyjną może być, czy wolno bez tej maseczki biegać w Parku Szczęśliwickim, to jednak nie jest zamknięty kort, tylko otwarty obiekt. Przypomina las, ale nie jest stricte lasem. Więc pierwszy trening KS Staszewscy po pandemicznej przerwie odbędzie się 5 maja w Lesie Kabackim. Z zachowaniem odległości. I z podziałem na grupy do 6 osób, wszystko na legalu.
W najbliższy wtorek, 28 kwietnia, spotykamy się jak zwykle ostatnio w necie – na fanpejdżu KS Staszewscy Trenuj Bieganie. Live, egzamin ze wzmacniania.
Powypadały z kalendarza wiosenne zawody. Ale wiemy ze źródeł, że są w czerwcu biegi górskie, które mają nadzieję się odbyć. Bez full wypasu na punktach żywieniowych, w grupach po 50 osób, jeśli takie będą dozwolone. Kibicujemy Wam rozsądni organizatorzy!
A sami planujemy – wstępnie, bo sytuacja jest dynamiczna – DDD czyli #10do10 – 17 maja. Jeżeli stan prawny na to pozwoli, wystartujemy jak zawsze każdy o swojej godzinie od 9 rano, w maksymalnie sześcioosobowych grupkach z zachowaniem odległości. A za metą rozejdziemy się na odległość i w kierunkach. Wyniki będziemy spisywać w maseczkach/bufkach, a ogłosimy tradycyjnie w necie, który przez te dwa miesiące stał się dla nas naturalnym środowiskiem.
Jeżeli taka formuła będzie nierealna – rozegramy te zawody na kabackiej trasie przez cały weekend w formule online. Będą ogłoszenia.
Więcej. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mogli zrealizować Mobilny Obóz Biegowy na przełomie lipca i sierpnia. Wszystkie dotychczasowe rezerwacje miejsc pozostają aktualne, ogłosimy teraz głośno drugą turę zapisów. Z jasnymi regułami – jeśli prawne ograniczenia zmuszą nas do odwołania obozu, odsyłamy 100 proc. kasy. Jeśli prawo nie zakaże nam biegania, tniemy przez Beskid Sądecki na 100 proc. mocy.
Normalna rzeczywistość zaraz wróci. Będzie inna, pokaleczona, poraniona. W piątek przeczytałem maila z mojej wciąż macierzystej Agory o zamknięciu Avanti i Logo, jak wiecie zniknął też papierowy Wprost. Liczę, że w maju, chociaż nie będzie Targów Książki, które już miałem zabukowane w kalendarzu, ludzie przypomną sobie o czytaniu książek. W maju z Ewangelią według św. Józka stanie się na pewno przynajmniej jedna, fajna rzecz (szczegóły wkrótce). Ale wracając do rzeczywistości – będzie inna, z dwucyfrowym bezrobociem, bez tej beztroski pełnych półek i stabilnych cen. Pewnie często w maskach. Ale będzie też podobna – ze swobodnym bieganiem, wyjazdami na wakacje, spotkaniami w realu.
I na pewno będzie to rzeczywistość z koronawirusem, będziemy musieli się z nim nauczyć żyć. A nie gnić.
To zdjęcie po sobotnim bieganiu. Półtorej godziny w tempie 5:28, to powód do zadowolenia. Dobry początek drogi do jesiennego Maratonu Warszawskiego.
Kto poznaje tę bufkę?