Dzień Dziecka, dni sportu

Uczysz dziecka mycia zębów? To naucz je ruchu, sportu, aktywności! Nie umiesz? To pretensje do swoich rodziców. I działaj póki czas.

Kusiło mnie, żeby Dzień Dziecka opowiedzieć o moim tacie, który brał mnie od małego w góry. A jeszcze więcej o moim dziadku, który nauczył mnie grać w badmintona, w ping ponga, emocjonować się transmisjami. Kochać sport mnie nauczył.

Ale zwalczyłem w sobie tę sentymentalną tęsknotę. Bo uważam, że sport w życiu człowieka XXI wieku, a zwłaszcza człowieka dorastającego w XXI wieku, to nie jest temat odświętny. Powinien być tak powszedni, jak chleb, jak paciorek.

Ruch to pierwszy warunek do zdrowia. Nie zawsze wystarczający, ale konieczny (sorry, na guza mózgu nie działa, Jaśku). Bezruch to otyłości, miażdżyce, cukrzyce, zawały. Sam zabierałem kiedyś dzieci do McDonaldsa (mam nadzieję, że nie w ramach odświętnych atrakcji, tylko z fastfoodowej wygody), więc kamieniem nie rzucę. Ale jeśli masz pomysł, żeby dziś z okazji Dnia Dziecka wpaść do Maka, to macie problem. Jeżeli za rok pójdziecie do Hangaru (na trampoliny), pojedziecie rowerem na lody do sąsiedniej dzielnicy, zrobicie rodzinny turniej w badmintona z nagrodami – to będzie sukces.

Niedawno miałem taki dialog, mówi dorosła kobieta ze śmiechem „Ja to sportu nie uprawiałam od liceum”. Myślałem kilka dni, co bym chciał odpowiedzieć i już wiem, to napiszę. „To tak jakbyś się chwaliła, że nie myłaś zębów od liceum”. A w Dniu Dziecka dodam: jeżeli uczysz dziecko mycia zębów, to naucz je do cholery aktywności ruchowej.

Jak się uczy sportu? Na pewno nie tak jak geografii na e-lekcjach czyli, że pani mówi, jakie są gleby, a jakie wydobycie rudy. I wszyscy śpią przed laptopami. Przez przykład, przez tzw. modelowanie. Chcesz, żeby mały biegał, mała jeździła itp. – to rób to samemu. Pokaż jakie to fajne, jak cieszy. Najpierw ciebie, potem ją, jego.

Przez lata zdarza mi się rozmawiać z Podopiecznymi, że nie mają czasu na trening, bo trzeba się zająć dzieckiem. I przez lata uważam niezmiennie: nie ma modelowania bez własnej radości. Pokaż, że sport cieszy, że stawianie celów wynikowych ma sens, że trening czyni sprawniejszym, że to frajda. To znów warunek nie wystarczający, ale konieczny, żeby chciało biegać, jeździć, grać.

Sport to nie tylko trening ciała. Ale w jeszcze większym stopniu trening celów, systematycznej realizacji, przeżywania sukcesów i porażek, znajdowania rozwiązań. Trening życia.

Nie odkryłem jak to jest, że dzieci odkrywają swoje zajawki sportowe. Od góry: Janek nieźle się rozkręcił na rolkach, ale potem wybrał siłownię, rozbudował klatę. Dorosła córka (zdjęcie nr 2) nie poszła w żadną specjalizację, ale cieszę się widząc ją ciągnącą swoje ciągle dzieci do lasu, na polanę, z piłką, z rowerem, z hulajnogą. Córka licealistka przeszła przez trening tańca hip hop, wiele umie, a jak to rozwinie, zobaczymy. Mały Yoda zdaje się przyrośnięty do roweru, najbardziej kocha triki, podskoki, pumptrack, ale kręci go piłka, bieganie, ostatnio deskorolka, a w badmintona mają z mamą rekord coś koło 70 odbić.

Mama Yody, jak była mała też uprawiała wszystko. Na czele z narciarstwem, poniżej:

A na koniec musi być akcent biegowy. Kibicowanie to też sport, kibicowanie sobie nawzajem, to coś więcej. Każdy Dzień Dziecka to też dzień rodzica. A dzień sportu – oby był codziennie.

Komentarze

2 thoughts on “Dzień Dziecka, dni sportu”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *