Krynica, tu się zaczyna i tu się kończy. Setka na trasie Biegu 7 Dolin w czasie Festiwalu Biegowego w Krynicy. I Mobilny Obóz Biegowy KS Staszewscy, który w dodatku właśnie się skończył, wróciliśmy do domów wczoraj, dzisiaj z plecakami pełnymi widoków i mięśniami w II fazie regeneracji.
Zdjęcie z deptaka, środa, zaczynamy.
Co za ekipa. O każdym mógłbym kilka akapitów, gdyby nie RODO. Żartuję, nie o RODO przecież chodzi, tylko o taką szczególną sportową bliskość, która jest możliwa tylko na szlaku. Tzw. słowo trenera do każdego Obozowicza, bo każdy Obozowicz został zauważony, wygłosiłem na hali przed Bacówką nad Wierchomlą. W górach słowa brzmią inaczej, emocje odbijają się od szczytów, rozpraszają w dolinach. Na ścieżkach rozmowy o środkach treningowych, planach sportowych przeplatają się ze wspomnieniami z trekkingów w Himalajach albo doświadczeń z wychowywaniem dzieci.
Małżeństwa już na obozie mieliśmy wiele razy. Ale team dwupokoleniowy – pierwszy raz:
To zdjęcie z Kicarza, gdzie bardzo mi się uruchamia myślenie o rodzicach, zwłaszcza o ojcu, który mnie tutaj przyprowadził, kiedy miałem sześć lat. Wtedy nie było tu takiego widoku, drzewa dookoła, dopiero parę lat temu wycięli pas lasu na nartostradę. Ale wyciągu jak widać nie dokończyli.
Jeszcze lepszy widok z Radziejowej. Tam jest równo półmetek – pięćdziesiąty kilometr Setki i Obozu. Podobno byliśmy jednymi z pierwszych turystów na nowej wieży widokowej, bo otworzyli ją dokładnie tego dnia rano, kiedy tam dobiegliśmy. No dobra, doszliśmy – bo jednak pod stromą górę, a Radziejowa to najwyższy szczyt na trasie, dużo ekonomiczniej jest podchodzić. Przebiegliśmy tylko ostatnie 50 m, bo Paweł wyciągnął aparat i zaczął kręcić parodiując trenera: Wojtek, kolana wyżej.
Selfik miesiąca na wieży, a potem w drogę do Suchej Doliny. Tam olimpiada obozowa, a pod konkurencjami ukryte ćwiczenia sprawności ogólnej stymulowane rywalizacją. Tak jak w Tytusie było hasło, że ta książeczka „bawiąc uczy”, to konkurencje, które wymyślaliśmy na popołudniowe treningi w schroniskach „bawiąc trenują, bawiąc kształtują, no i uczą”. Może z wiekiem człowiek robi się mnie zasadniczy, ale jak były podbiegi, to zmniejszałem liczbę powtórzeń do czterech (ale czwarte na wyścigi ze specyficznymi regułami rywalizacji), jak interwały, to wystarczyły mi niespełna 350-metrowe i też cztery.
W tytule wpisu jest Krynica, bo obóz podążał trasą krynickiej setki. Rzeczy na dwa i pół dnia w plecaczku biegowym, przepak w Suchej Dolinie. Ale zdjęcia same mi się powybierały z okolicy Piwnicznej. Otwarciowe, w czarnych koszulkach obozowych spod Kicarza z widokiem na Pasmo Jaworzyny. Moje, jak dobiegam do Piwnicznej i macham do Doroty, dla której to o tyle szczególny obóz, że wystartuje po nim pierwszy raz na pełnej trasie setki, jeśli tylko wirus nie zamknie znów wszystkiego.
No i jeszcze cała grupa na Kicarzu z widokiem na Dolinę Popradu. Mięśnie się szybko zregenerują, serca będą tęsknić.
Policzyliśmy, że to była już 13. edycja obozu biegowego KS Staszewscy. Mamy za sobą 8 tygodniowych obozów letnich w Rabce, 3 wiosenne mini-obozy też w Rabce i dwa mobilne w Beskidzie Sądeckim. Za rok – najprawdopodobniej – będziemy zapraszać na obóz mobilny w zupełnie nowe góry. Obozowicze już wiedzą, bo w górach słowa brzmią inaczej.
A jak to wyglądało na filmikach można zobaczyć na Facebooku, TUTAJ.