Jak się ubrać na bieganie przy minus dwudziestu stopniach

Na bieganie przy siarczystym mrozie trzeba się ubrać mądrze. I nad tym należy się zastanowić, a nie hamletyzować „wychodzić na trening czy nie”. W epoce mody na morsowanie oraz wbieganie na szczyty tylko w szortach i w butach, naprawdę możemy sobie darować te rozterki.

Jak się ubrałem na dzisiejszy trening – godzina biegania powoli (w dodatku z przerwami, bo musiałem podskoczyć na sąsiednie osiedle, potem do sklepu hydraulicznego – taka biegania)? Spójrzcie na zdjęcie, jest tam wszystko poza majtkami.

Od dołu – zwykłe buty, zwykłe skarpety. Jeśli masz wybór skarpet, weź raczej grube frotte niż cienkie, krótkie do biegania na stadionie w lecie. Ale nie muszą być narciarskie, trening zapewni ci krążenie w nogach. Buty – wolałbym z goretexem, ale jedyne takie buty zostały w Rabce. Ale było spoko.

Spodnie – pod spód założyłem leginsy biegowe, to ciepły, zimowy model. Gdybym nie miał pod ręką dresów, to w takich cieplejszych spodniach też bym pobiegł, bo nogi naprawdę szybko się rozgrzeją. Albo w samych dresach (to też model zimowy, z dodatkową siateczką) bez leginsów. Ale założyłem dwie pary, bo jednak 20 stopni mrozu na termometrze w kuchni włączyło mi w głowie tryb alertu.

Zdjęcie z niedzielnych sanek na Górce Kazurce. Robimy tu we wtorek Trening Wspólny z grupą Podopiecznych. A co dalej z ubraniem?

Na górze ubrałem się w cztery warstwy. W normalne zimowe dni ubieram się w trzy warstwy, ale z powodu alertu założyłem dwa podkoszulki z krótkim rękawem. Na to ciepła bluza tenisowa (była na stoisku tenisowym w Decathlonie, służy mi z 12 lat) i najcieplejsza z kurteczek biegowych.

Ważne, a nawet bardzo ważne! Rękawiczki! W piątek przy minus 10 na cotygodniowy półmaraton ubrałem się podobnie, na nogach miałem wtedy tylko jedną parę spodni. Ale miałem zwykłe, ciepłe rękawiczki biegowe. Po 10 kilometrach nie wiedziałem jak rozgrzać sobie wierzch dłoni. Nie palce, które można ratować zwijając rękę w pięść, tylko wierzch dłoni. Ze zlodowaciałymi rękoma uratowałem się dopiero ciepłą wodą w kranie.

Więc na naprawdę duży mróz polecam rękawice narciarskie. Albo zimowe-rowerowe. Albo przynajmniej dwie pary rękawiczek biegowych. Ale wariant z narciarskimi najlepszy – w ogóle dziś mi nie zmarzły dłonie.

Przy okazji taki patent – Garmin nawet z pomiarem tętna w nadgarstku nie na ręce, ale na bluzie. Kurteczkę można sobie podciągnąć na zegarek, ale dzięki temu ręka nie jest goła ani na jednym centymetrze kwadratowym. A tętno z nadgarstka nadal odczytuje.

Zresztą muszę spróbować pobiec z paskiem do mierzenia tętna. Zainspirował mnie Pict, jestem ciekaw odczytu. Ostatni półmaraton zrobiłem z tętnem średnim 157, ale według zegarka. Tym razem wynik 2:02:31, bo przyznam, że się przestraszyłem śniegu i zacząłem bardzo wolno, na półmetku miałem tempo ledwo 5:59. Więc skoro je zbiłem do 5:48, to znaczy, że powrót zrobiłem w tempie 5:37. Powoli do przodu.

I jeszcze ostatni szczegół – czapka. Stwierdziłem, że cienka biegowa czapeczka, którą zakładam także na plus 10 może nie wystarczyć i dziś założyłem cywilną, trochę grubszą. A zdjęcie niżej ze środowego biegania po Lesie Kabackim.

Obowiązkowo buffka i maseczka (realnie – pozwalam jej swobodnie opadać na brodę, ale zawsze podciągam, kiedy ktoś idzie z przeciwka obojętne w lesie czy nie). Z tym że dziś specjalnie nie zdejmowałem maseczki, bo chroniła policzki.

Mróz, nie mróz – trenujemy normalnie. Nie robiłbym tylko interwałów, ale i tak nie czas teraz na interwały. W sobotę rozważałem dziki parkrun, ale zrezygnowałem, żeby zbyt mocno nie wentylować płuc zbyt zimnym powietrzem. Ale zrobiłem fartlek z krótkimi przyspieszeniami ok. minuty. A najlepsze – dla zdrowia i dla formy – są spokojne, długie biegi. Tylko nie oddalajcie się za bardzo od domu, lepiej zrobić dwie pętle, ale móc w razie czego szybko wrócić do ciepła (to taka mądra rada wujcia Wojcia, ale od razu przyznam, że sam się do niej nie zastosuję – polecę znów w piątek 10,6 km przed siebie i dopiero wtedy zawracam).

A co do biegania bez koszulki – zastanawialiśmy się wczoraj z Kingą, czy to głupia moda, czy to niezłe wyzwanie, czy to sposób na zdrowie, czy sposób na chorobę. Na pewno ryzyko, jedna z kobiet, która w weekend wbiegała na Babią Górę tylko w butach, szortach i bieliźnie sportowej jest w stanie ciężkim. Co o tym myślicie?

Licznik sprawdzianów 2021. Treningowe półmaratony. Styczeń: 2:02:58, 2:01:39, 2:02:31. Piątka po trasie parkrunu. Styczeń: 20:54.

Komentarze

2 thoughts on “Jak się ubrać na bieganie przy minus dwudziestu stopniach”

  1. Ja w niedziele w tym samym lesie wystąpiłem w ciepłych leginsach, obcisłej podkoszulce, koszulce kompresyjnej z długim rękawem, kolejnej, luźniejszej z długim rękawem, bluzie typu polar 100 a na wierzchu w wiatrówce. Do tego buff i czapka, średniogruba. Skarpetki tenisowe (nie cierpię jak mi wieje około kostek), buty trailowe z łańcuchami Icebug bo ścieżki już wydeptane lód. Wyszedłem około 11tej z nadzieja ze będzie cieplej niż o 8 rano, ale było może 1 stopień więcej.

    Biegania było 1.20 godzi, ile trener nakazali. Bylo Ok tylko mi biust zmarzł 😉

  2. > Przy okazji taki patent – Garmin nawet z pomiarem tętna w nadgarstku nie na ręce, ale na bluzie. (…) A tętno z nadgarstka nadal odczytuje.

    To nie ma prawa działać, a to że jednak działa ja uważam za dowód, że Garmin po prostu oszukuje i ma jakiś algorytm który się „uczy” i robi „nie mam odczytu, ale u tego użytkownika, przy biegu z takim tempem, to powinno być mniej więcej tyle”…

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *