Hej, hej, pośmiejemy się? Dzisiaj historia o tym, jak odwaliłem kawał roboty na darmo w sprawie naszych zawodów DDD w Lesie Kabackim. A gdyby ktoś pytał, to ja się wybieram do Lasu Kabackiego w najbliższą niedzielę, żeby ok. 9.15 wystartować na 10 km i finiszować o 10.00. A gdyby ktoś był bardziej dociekliwy, to wiecie jak najłatwiej trafić na miejsce spotkania na rogu ul. Moczydłowskiej i Leśnej? Wpisać w Google Maps: DDD bieg z KS Staszewscy.
Nazywamy to u nas „ciekawe życie psa”. Bo Pies to moja domowa ksywka, a ciekawe życie, to cykl absurdalnych historyjek jak z dobranocki. Takiej o pociesznym psie, który się stara, ma kłopoty na skalę Reksia, ale na koniec wychodzi z kłopotów obronną łapą i wszyscy się śmieją. I pies też się szeroko uśmiecha swoją mordą.
A było tak. W zeszły piątek napisał znajomy, że budżet partycypacyjny i czas do poniedziałku. Parę lat temu wywaliłem fundamentalny blog, że to nie w porządku, jak ktoś pisze wniosek do budżetu o „zajęcia judo dla mieszkańców” i sam będzie te zajęcia organizował albo „remont łazienek w SP xxx”. Bo budżet obywatelski nie powinien polegać na zapewnieniu sobie samemu pracy albo nowych łazienek w zamkniętej placówce – tylko powinien oferować coś otwartego całej społeczności. Ale zacząłem myśleć, myśleć i stwierdziłem, że warunek ten spełniają nasze zawody DDD w Lesie Kabackim – dziesiątka do dziesiątej w unikalnej formule z handicapem, że każdy startuje o wybranej godzinie, żeby wszyscy dobiegli w miarę równo o 10.00. Już zacząłem widzieć oczami wyobraźni dofinansowane DDD z namiotem-szatnią, termosami z piciem, promocją w mediach społecznościowych, wolontariuszami i drobnym zarobkiem dla organizatorów.
Znajomy, który pisał wniosek o rewitalizację boiska i udostępnienie go społeczności przytaknął, że jasne, to inicjatywa prospołeczna, więc wszedłem na stronę, wypełniłem co trzeba. Wniosek musiał uzyskać 20 głosów poparcia, stanęliśmy z Kingą w sobotę przy wbiegu do Lasu Kabackiego (150 m od startu DDD), dziękujemy za podpisy, zebraliśmy je w godzinę z nawiązką, kilka dołożyli sąsiedzi. W poniedziałek wszystko pięknie zeskanowałem, złożyłem.
I zaraz ktoś napisał komentarz, że „projekt preferuje konkretnego wykonawcę”. Pierwsza myśl: no jasne, że preferuje, przecież to my, KS Staszewscy, Kinga i Wojtek robimy i będziemy robić DDD; nie chodzi nam przecież o to, żeby nasz bieg organizował sympatyczny pan z sympatyczną panią z Urzędu Gminy albo nasza mniej lub bardziej życzliwa konkurencja biegowa. Druga myśl: no ale skoro to jest budżet i organizatorem zadania miałby być Urząd Gminy, to przecież urząd zdecyduje, kogo wybierze do jego realizacji.
Trzecia myśl: Kinga, jak myślisz? I Kinga weszła do internetu, w trzy minuty znalazła regulamin (którego mnie wcześniej nie przyszło do głowy poszukać) i pokiwała tylko głową: ach, piesku, piesku, wygląda na to, że tak jest.
Jeszcze szybka konsultacja na Facebooku z kimś z urzędu, kto takie rzeczy wie bez czytania w necie. No i rzeczywiście, nie ma opcji, żeby sobie przez budżet partycypacyjny zapewnić zastrzyk samorządowej gotówki na organizację biegu. A ponieważ nie jesteśmy stowarzyszeniem, tylko jednoosobową działalnością gospodarczą, więc nie ma też żadnej innej opcji. DDD pozostanie takie jakie jest, po biegu zapiszę wasze wyniki na tabliczce i zrobimy sobie – kiedy już covid pozdejmuje nam maseczki i restrykcje – piękne foty na Facebooka. Ja sobie w niedzielę – 7 lutego o 10.00 – też taką fotkę zrobię.
Zdjęcia z przeszłych edycji DDD. Były wybrane do prezentacji oferty w budżecie partycypacyjnym. Ciekawe życie psa.
Z zeszłotygodniowego półmaratonu treningowego jestem zadowolony. W końcu złamane dwie godziny. Na wszystkich styczniowych półmaratonach udało się zrobić negative split, nawet, jeśli miałem w drodze powrotnej podbieg na skarpę wiślaną.
Licznik sprawdzianów 2021. Treningowe półmaratony. Styczeń: 2:02:58, 2:01:39, 2:02:31, 2:04:10 (tętno z paska 148), 1:59:18. Piątka po trasie parkrunu. Styczeń: 20:54.