Ależ sobie zrobiłem roztrenowanie! Takie, że po raz pierwszy w życiu zapomniałem o poniedziałkowym odcinku bloga. I przypomniałem sobie o tym dopiero w środę rano na porannej przejażdżce rowerowej w okolicy tajemniczego ursynowskiego jeziora Zgorzała. Zrobiłem 16 km słuchając zgrabnie napisanego kryminału, co odpowiada wydolnościowo 5 km biegania z haczykiem.
Wiosenna Wyprawa Wujów to tradycja już dziewięcioletnia. Paru dorosłych facetów całuje rano dzieci w czółka, przytula żonę i wyrusza na kilkudziesięciokilometrową wycieczkę w okolicach Warszawy. Byliśmy w Modlinie, w miejscu gdzie Bug wpada do Narwi, w Julinku, w Czersku, w Górze Kawiarni, gdzie to nie byliśmy.
W tym roku ruszyliśmy z Kabat koło dobrze znanego graffiti na murze metra. Na czele wuje-biegacze, napierali całą drogę tak potężnie, jakby chcieli udowodnić, że bieganie daje kondycję. Przez Las Kabacki i Chojnowski dotarliśmy do Zalesia i tam skończyła się przejażdżka, a zaczęła się walka.
Miewaliśmy na naszych wyprawach deszcze niespokojne, ale tak, żeby w połowie przyszła pogoda, która błyskawicznie rozstawiła rusztowania i wybudowała nienaruszalną ścianę deszczu to jeszcze nie było. Zaplanowaliśmy na finiszu obiad w restauracyjnym ogródku przy deptaku, ale szybko stało się jasne, że będziemy tak zmarznięci i zmoknięci, żeby myśleć tylko o jak najszybszym wejściu do pociągu do Warszawy. A na obiad będą lody, gofry i kawa z budki przy nieoczekiwanie ładnym pałacyku w Młochowie.
Finiszowaliśmy w Grodzisku Mazowieckim. Nie byłem w tym miasteczku od prawie 20 lat, a kiedyś w nim przemieszkiwałem. Jakieś piękne nowe stawy w centrum powstały. Zdjęcie z finiszu na deptaku. A otwarciowa fota sprzed odrestaurowanego dworca kolei warszawsko-wiedeńskiej.
Bieganie? Dajcie spokój. Po słabym wyniku na DDD stwierdziłem, że nie będę się katował doprowadzeniem się do szczytu formy, skoro nie wybieram się na żadną górę w najbliższym czasie. Tydzień temu we wtorek była szczepionka i kros na Treningu Wspólnym. I to było ostatnie bieganie. W tym tygodniu we wtorek robiliśmy BNP na Agrykoli i po tygodniowej przerwie sam się zdziwiłem, jak mi lekko poszło.
Muszę o tym pomedytować. Wygląda na to, że tak jak w treningu M-30 kluczowa była szybkość, w M-40 wytrzymałości, to w M-50 najważniejszym elementem planu treningowego staje się regeneracja.
1 thought on “Wiosenna Wyprawa Wujów do Grodziska”
Wojtek, potrzebujesz trenera 🙂 Normalnie proponuję Ci moim 'planem” spróbować – I i II zakres z małymi dodatkami – nie katujesz się, a efekty naprawdę są zdumiewające (u mnie już II zakres po 15-17km w tempie poniżej maratonu na 3h). Chętnie pomogę – mam furę przemyśleń z ostatnich 3 sezonów.