A gdyby on ją bił? Stałby na środku ulicy i nawalałby bez opamiętania pasem, że robiłyby jej się siniaki i wybroczyny? To byśmy zareagowali, odepchnęli go, wezwali policję. Dlaczego więc nie zrobiliśmy tego na koniec sportowej czerwcówki pod lodziarnią na Kabatach?
Po kolei. W czwartek ruszyliśmy w kilka zaprzyjaźnionych rodzin na kajaki na Rawkę. Próbowałem przeforsować opcję z nocowaniem w namiotach, ale tym razem byłem jedynym zwolennikiem pomysłu, więc kajaki wyszły jednodniowe.
Wiedziałem, że w czwartek nie pobiegam, ale miałem już zaliczone dwa treningi, bo od wtorku zacząłem akcję Maraton Warszawski 2021. Mieliśmy absolutnie bajeczny kros na Treningu Wspólnym, przy ustalaniu trasy wycisnąłem z górki nad wyschniętym strumieniem prawie wszystko. Pobiegłem lepiej niż bym się spodziewał. Za to w środę godzina easy była w takim tempie, że wstyd napisać. Średnie wyszło bodaj 6:10 min./km. Jeszcze resztki szczepionki we krwi?
W piątek dorobiłem 1,5 h powoli, niewiele szybciej. A w sobotę lekki, krótki fartlek – żeby się trochę rozkręcić. I rzeczywiście dziś na treningu tempo było trochę bardziej przyzwoite, coś koło 5:40-5:50.
No a czwartek to kajaki, nadrzeczny crossfit. Podobno poziom wody się obniżył ostatnio o 1,5 m i liczba przeszkód była tak olbrzymia, że od dźwigania kajaka ramiona bolały bardziej niż od wiosłowania. Cudowny dzień, wyszło z 18 km w kajaku z ogniskiem na koniec.
Z najaktywniejszą częścią ekipy przejechaliśmy się w niedzielę do Zalesia, świetna droga z Kabat przez Las Kabacki, Las Chojnowski. Stąd zdjęcie otwarciowe. Był jeszcze park linowy, zostałem wyznaczony na „dorosłego opiekującego się dziećmi na górze”, ale dzieciaki doskonale dawały sobie radę z przepinaniem i tak śmignęły po trasie, jakby nawet nie czytały jeszcze o lęku wysokości.
Wróciliśmy pociągiem na Ursynów, a dzień skończyliśmy na lodach. I tam to zobaczyłem.
Do lodziarni wchodzi przed nami facet. Nie ma nadwagi, nie ma otyłości, nie ma otyłości olbrzymiej. Ma otyłość gigantyczną, chociaż nie ma takiego terminu medycznego, ale jest monstrualnie gruby. Nie pogardzam nim z tego powodu, nie uważam za kogoś gorszego – ale uważam za kogoś bardzo chorego na ciężką, śmiertelną chorobę.
Kupuje nawet skromne porcje lodów – dla siebie, dla żony i dla córki. Żona na oko z otyłością, jej wybór, trudno. Ale ścisnęło mnie na widok dziewczynki, na oko dwunastoletniej. Ramię miała takie, jak moja Kinga udo, a udo jak dwójka dorosłych. Dziewczynka z dużą nadwagą. Nie pogardzam nią z tego powodu, nie uważam za kogoś gorszego – ale za kogoś, kogo rodzice wpędzają w chorobę, śmiertelną.
Siedzi mi to w głowie przez cały czas. Siedzimy w grupce szczupłych dorosłych ze szczupłymi, sprawnymi dziećmi po całodniowej wycieczce rowerowej. I widzimy podtruwane cukrem albo fasfoodami dziecko, ciężko chore na nadwagę, predystynowane do cukrzycy, miażdżycy, nadciśnienia, które będzie sapało po przebiegnięciu 20 metrów, które będzie doświadczało traum psychicznych. I co? I nic.
Gdyby ojciec bił córkę pasem – każdy by zareagował. Krzyknął, zatrzymałby mu rękę, wezwał policję. Dlaczego nie reagujemy w takiej sytuacji?
Ja znam odpowiedź na to pytanie. Uznajemy prawo ludzi do autonomii. Jak zdarzy ci się krzyknąć na dziecko, to nikt nie podejdzie i nie będzie zwracał ci uwagi. Jak widzisz na placu zabaw rodzica popełniającego oczywiste dla ciebie błędy wychowawcze, to też nie podbiegasz i nie korygujesz. Po której stronie barykady jest napychanie lodami chorego na nadwagę dziecka przez rodziców z otyłością olbrzymią? Tam, gdzie podniesiony głos, czy tam gdzie bicie?
Dużo pytań. Zostałem z nimi na ten tydzień.
4 thoughts on “Sportowa czerwcówka”
Pomijając wszystko – szacun, że wszyscy w kaskach! 🙂
Wojtek powiem Ci szczerze że po przeczytaniu tego nie zostajesz z tym sam. W pierwszym momencie zacząłem się zastanawiać o kim mowisz. Po chwili Magda przybliżyła mi sytuacje, kiedy dzieci wybierały smaki lodów i skojarzyłem wielkiego Pana. Niestety nie widzialem córki i żony ale tutaj to nie jest ważne kogo się widziało, a kogo nie – chyba w społeczeństwie utarło się przeświadczenie że krzywdę można zadawać tylko fizyczną. Idąc dalej spójrz że nawet ofiary przemocy psychicznej mają ciężko z udowodnieniem że są ofiarami takiego rodzajuprzemocy. Osobiście przyznam (sam przed sobą również) że niestety podszedłbym do tematu „nie mój cyrk, nie moje małpki” ale to w zasadzie jakby się przyłożyło rękę do choroby/śmierci drugiego człowieka.
W Sztokholmie zostałem przywołany do porządku po podniesieniu głosu na córkę ( kilkanaście lat temu) – tak informacyjnie tylko tu napiszę.
W Sztokholmie zostałem przywołany do porządku po podniesieniu głosu na córkę ( kilkanaście lat temu) – tak informacyjnie tylko tu napiszę.