Prezentem może być książka, dla biegacza raczej audiobook. Prezentem może być fikuśny wazonik we wzory, co o tyle praktyczne, że można go potem ofiarować w prezencie. Prezentem może być bieganie.
Dzień przed Mikołajkami (jak się na to mówi w strefie Gwiazdora?) chciałbym, żeby Mikołaj przyszedł i podarował mi bieganie. To w pewnym sensie możliwe, ponieważ to lokowanie (własnego) produktu, to będzie o tym na koniec odcinka. Bo mi chodzi po głowie inny sens.
Po czwartkowym bieganiu byłem umiarkowany zarówno w optymizmie, jak i w pesymizmie. Wieczorem mieliśmy próbę w przedszkolu, wystawiamy dla dzieci przedstawienie o pingwinach. Już samym tym faktem jestem zachwycony, to dla mnie jak z jakiegoś amerykańskiego filmu. I nie mówcie mi, że to norma w przedszkolach, bo nawet jeśli tak jest, to znaczy, że przez 25 lat wolności z kawałkiem cała Polska się przeniosła do amerykańskiego filmu. Za PRL-u to było nie do pomyślenia, a za czasów Janka i córki-pedagożki to było może do pomyślenia, ale nie do realizacji. Za córki gimnazjalistki było chyba jedno przedstawienie, ale wtedy ja nie byłem w stanie pomyśleć o włączeniu się. A teraz gramy oboje z Moją Sportową Żoną – ona pingwina, ja małego chłopca czyli siebie w jakimś sensie.
Bo w jakimś sensie czuję się tym małym chłopcem, który nie może usiedzieć na miejscu i kiedy ma zabronione bieganie, to chociaż jeździ na rowerze mimo chłodu. A w jakimś sensie poczułem się teraz emerytem bez prawa do zasiłku. Jestem w tej chwili najstarszym z rodu Staszewskich. To wersja optymistyczna. Pesymistyczna: zdziadziałem w jeden tydzień, no może jeden miesiąc.
Na czwartkowej próbie przedstawienia klęczałem przez prawie godzinę. I obrzęk w moim kolanie powiedział mi po wyjściu z przedszkola, że się zemści. Kolano bolało, rozpierało, zachowywało się jak drewniane przez cały piątek i kawałek soboty.
W niedzielę wyszliśmy rano na bieganie z MSŻ. Tu też osobny wątek, bo MSŻ ma PMS. Nie w takim sensie, żeby kobiecie tym skrótem dopiec, wyszydzić ją, ośmieszyć. Wiecie dlaczego kobieta w napięcie gotuje zupę w trzech garnkach? Bo tak!!!
Więc MSŻ ma PMS w takim sensie, że hormony targają nią w tak irracjonalny sposób, że cierpi. Cierpi bardziej niż otoczenie, a otoczenie też nie ma różowo. Bliżej nie pozwoliła podejść z aparatem. Bo w takim dniu naprawdę siebie nie lubi i nie chce być na zdjęciach.
Pytałem potem MSŻ, czy związek między endorfinami w czasie biegania, a zmniejszeniem napięcia, to czysta teoria. Nie!!! To żart, tak nie odpowiedziała. Odpowiedziała, że po bieganiu jest mi w stanie powiedzieć po śniadaniu: „Proponowałabym, żebyś skupił się na sprzątnięciu okruszków”, a nie ująć to w cudzysłów nie do cytowania. To wziąłem jeszcze raz szmatkę i wytarłem blat powtórnie.
Nastrój miałem wtedy świetny – po 45 minutach biegu nic mnie nie bolało. Wsłuchiwałem się w kolano w trakcie treningu, coś tam czasem zakłuło w łąkotce, ale to chyba bardziej w głowie niż w kolanie czułem.
W dobrym nastroju zabrałem Małego Yodę na sanki, legendarne sanki z mojego dzieciństwa, które jakimś cudem nie rozpadły się do dziś. Było super, ale ciągnięcie 12-kilogramowego chłopca z chęcią szorującego butami po śniegu, dowaliło łąkotce bardziej niż trening. Doszliśmy do górki, pozjeżdżaliśmy, było super, tyle że w drodze powrotnej moja łąkotka dostała niezłego PMS.
Dlatego chciałbym, żeby mi Mikołaj przyniósł w prezencie bieganie. Żebym mógł znów. Mam tyle celów na najbliższy sezon. A na razie, kiedy moi znajomi ścigają się w Kabatach (i to z jakimi efektami!), ja marzę o przebiegnięciu bez negatywnych konsekwencji 45 minut powoli.
Dziś wieczorem idę do ortopedy. Polecony przez Przemka, pioniera w leczeniu kolan w KS Staszewscy. W odwodzie jeszcze Piotrek S., który przerwę na łąkotkę zgłosił jeszcze we wrześniu (zaglądasz tu Piotrek? i jak?). Będę zdawał realacje. Reality Łąkotka Show.
Próbowaliśmy sobie zrobić z Małym Yodą selfie na sankach, ale trzeba podpisać, że są tu też sanki. A z MSŻ zrobiłem selfie na PMS. Tak się zgodziła ustawić.
Uwaga, będę lokował! Jak podarować komuś bieganie w sensie prezentu. Wymyśliliśmy to parę lat temu: można wykupić bon na opiekę trenerską np. na miesiąc, a lepiej na dwa miesiące (rekordzista wykupił na sześć) dla ukochanej/ukochanego. Bon ma fajną formę graficzną i wielki potencjał uszczęśliwiania. Ja tu mam akurat luksus – prawdziwe wsparcie od żony dla biegania i każdej aktywności fizycznej. Ale są pary dla których takie wsparcie w mikołajkowym bucie albo pod choinką może mieć większą wartość niż sam bon.
Jutro Mikołajki. Jeśli ciągle szukacie pomysłu na prezent dla kogoś, kto ma już wszystkie przedmioty, to bon wygląda tak. Przygotowaliśmy taką wersję, gdyby Pierwsza Dama chciała wykupić opiekę dla swojego męża, ale bon możemy wypisać na dowolne imię i nazwisko, przesłać do wydrukowania i zmniejszyć w rodzinie napięcie.
3 thoughts on “Bieganie w prezencie”
Wojtku to bieganie to naprawdę będzie prezent, bo obawiam się, że specjalista poradzi to, co mi, czyli że noga do operacji, jeżeli chcesz biegać (on sam osobiście mnie ma naprawiać jutro). Swoją drogą również Chwastowski mi to zalecił jak najszybciej, tak profilaktycznie bo „prędzej czy później coś się popsuje”. I miał rację. Z zerwanymi więzadłami można biegać, ale jak do tego się coś popsuło w łąkotce to i tak się może nagle pogłębić bez wyraźnego powodu(no dobrze, niech będzie że to przeciążeniowe). Więc z łąkotką niestety jest zazwyczaj inaczej niż z innymi kontuzjami gdzie samo się wygoi/wyleczy.
http://www.fizjologika.pl/ i żeby było optymistycznie, to strona na którą wchodziłem ostatnio. Są tam różne ciekawe porady, ćwiczenia głównie „po operacji” – żeby jak najprędzej dojść do siebie, ale – jak się wczytać – informacja, że autor bloga był w stanie sam mocnymi ćwiczeniami na stabilizację doprowadzić siebie do takiego stanu, że funkcjonuje (m.in biega) z uszkodzoną łąkotką. Więc mam nadzieję, że u Ciebie się uda:)
Enter
@ Przemek (mimowolny bohater) – i jak się czujesz po operacji?
Psychicznie dobrze, bo poszlo najlepiej jak moglo(udalo się zszyć łękotkę)a fizycznie wiadomo, ze nieco boli bo musi bolec przez kilka(?) dni po.zacząłem proste ćwiczenia w niewielkim zakresie.teraz musze byc cierpliwym…