Jak przebiec maraton? To innym razem (jeśli ktoś spyta). Dzisiaj trochę inne pytanie: dlaczego nie biec maratonu? Dokładniej: dlaczego nie biec maratonu, jeśli nie jest się do tego przygotowanym?
Pytanie przyszło na maila: „Wojtek, świat oszalał. Znajoma biegaczka, rekreacyjna, postanowiła zrobić maraton. I to Orlen, więc lada moment. Nic do niej nie dociera, żadne plany, trenerzy… Biega 5 km w 28 minut, przebiegła jedną
połówkę w 2:37… Coś bym jej powiedział w 2-3 zdaniach, co ma zrobić poza tym, że ma biegać. Co Ty byś jej powiedział?”
Odpowiedziałem z jakimś ogniem, jakby mi duch Tarahumara (najmłodsi: Urodzeni biegacze) słowa dyktował. I Moja Sportowa Żona podpowiedziała, a pytający pozwolił, żeby to wstawić na blog. Ku przestrodze dla tych, co na początku ścieżki.
Odpowiedziałem tak:
Ma przełożyć start na jesień. KONIECZNIE! To czysta matematyka. Spójrz sam:
1. Półmaraton w 2:37 oznacza, że gdyby drugi półmaraton zrobiła w tym samym tempie, miałaby czas 5 h 14 min. Oczywiście nie jest możliwe utrzymanie tego samego tempa przez kolejne 21 km, realne jest pokonanie trasy w czasie
między 5:45 a 6:00.
Po pierwsze to nie jest bieganie. Nie znam nikogo, kto jest w stanie przebiec (biegiem) maraton powyżej 5 godzin. Najwolniejsza Podopieczna (z czasów Polska Biega), która przebiegła maraton od początku do końca zrobiła to w 4:40.
Słabszy czas niż to oznacza marszobieg. Trochę biegania, trochę maszerowania. To jest wycieczka, a nie przebiegnięty maraton.
2. Jeżeli twoja znajoma będzie uważała nadal, że ją to satysfakcjonuje, bo chce mieć w CV ukończenie maratonu, to opowiedz jej, jak ta wycieczka będzie wyglądała. Po 25 kilometrze nie będzie w stanie biec dłużej niż 3-4 minuty
bez przerwy na marsz. Po takim odcinku będzie czuła się, jakby zupełnie nie miała energii, jakby chciała tylko położyć się na kanapie i nic nie robić. Spać, spać, spać.
Koło 30 kilometra odkryje, że nie ma sensu katowanie się tymi trzema minutami biegu, bo to wcale nie jest szybsze tempo niż przy marszu, a nogi bolą strasznie. Ból mięśni (pamiętam taki z mojego najgorszego maratonu) –
wydaje ci się, że nogi masz z żelaza i sadystyczny rzeźbiarz uderza w twoje uda młotkiem.
Przy każdym kroku.
Zostanie 12 km marszu, to zajmie około 2-2,5 godziny (zależnie od tego, ile razy zdoła poderwać się do biegu). Przez te dwie godziny będzie marzyła tylko o tym, żeby zejść z trasy i się położyć. Jeśli będzie deszcz, zimno – będzie
dygotać i będzie próbowała się podrywać do biegu. Na minutę, może będzie patrzeć na zegarek, żeby wytrzymać minutę tego nawalania młotkiem po udach.
Przeżyje traumę przez którą znienawidzi bieganie. I najwyżej pokocha Ciebie (albo mnie) za to, że to przewidzieliśmy i chcieliśmy ją zatrzymać.
3. Jeśli zatrzymać się nie da – musi biegać tygodniowo przynajmniej 40 km. Musi dojść do tej normy w ciągu miesiąca. Niech biega wolno, minimum to 3 treningi (w okresie przejściowym), optimum 4. W weekend musi zacząć od godziny i wydłużać to co tydzień o 15 minut, robić 2-godzinne treningi tydzień w tydzień.
POWOLI.
Raz w tygodniu niech robi podbiegi. A w ostatnim miesiącu zamień jej to na interwały. Pozostałe treningi też powoli, jak najdłużej będzie mogła (1 h?).
To program na minimalizowanie cierpienia opisanego w wariancie drugim.
4. Żeby dostać zielone światło na maraton musiałaby przesunąć start na jesień (albo wiosnę przyszłego roku) i spełnić warunki wynikowe na krótszych dystansach. Przede wszystkim: przebiec półmaraton PONIŻEJ 2 h. Do tego
prowadzi 10 km poniżej 54 minut.
Jeśli jej wyniki są nieaktualne i teraz jest w stanie uzyskać takie rezultaty – można to potraktować jako żółte światło na maraton. Czyli dopuszczające do startu pod warunkiem stuprocentowej realizacji treningu z pkt. 3.
5. Reasumując:
Niech trenuje jak do maratonu – ale przesunie start na jesień. I zaliczy półmaraton poniżej 2 h i dziesiątkę poniżej 54 minut.
I tyle w tym temacie.
A na zdjęciu jest obozowicz z Rabki Zdroju, który padł po masakrycznym treningu. I tak powinno być – trenuj do wyrzygania, startuj po szczęście.
25 thoughts on “Czy pobiec maraton? Czwartek”
Przypominam, że w tym roku na Orlenie limit czasu to 5 godzin 30 minut. Każdy kto się nie zmieści w limicie czasu będzie ,,zdejmowany,, z trasy biegu od pierwszego punktu kontrolnego na 5 kilometrze.
Zszokował mnie trochę ten wpis. Do tej pory sądziłem, że to ja jestem niespełna rozumu, chcąc się szykować do maratonu na wiosnę _w przyszłym roku_ (2018), przy złamanych 45:00 na dychę i treningowym półmaratonie na luzie poniżej 2h (jak będzie ze startowym, zobaczymy w debiucie za miesiąc). Trudno mi pojąć pomysły tego rodzaju jak ten opisany, przecież dla każdego myślącego logicznie powinno być jasne, że przy takim stopniu wytrenowania start w maratonie to będzie wielogodzinna, koszmarna męczarnia. Rozumiem chęci, bo sam je mam, ale coś takiego…
Trochę jestem zdegustowany, tym tekstem. Pamiętam czasy inne tego bloga, gdy te wymagania do maratonu nie były tak wyśrubane. No bo skąd się brał tutaj na tym blogu J. Skarżyński jako guru, który przecież proponował plan na złamanie 5 godz. w maratonie. Trochę jestem zawiedziony bo pamiętam początki tego bloga, zaczynanego z wielkim entuzjazmem. Było wówczas więcej początkujących biegaczy. Teraz myślę, że trochę ich brak i blog powoli (zresztą tak jak inne) staje się domeną młodych, sprawnych i gotowych podnosić 9i tak już wysokie) swoje życiówki. Gdzie są czasy Misia i innych.
@wilma – młodych to już raczej nie ;-))) a tak serio, przecież Wojtek wyraźnie napisał, że nie da się złamać 5h z wyniku półmaratońskiego podanego w przykładzie. Ja pamiętam swoje początki, że czekałem na pierwszy półmaraton około roku od biegowego startu, a na maraton następne 8-9 miesięcy. I z perspektywy lat widzę, że to miało sens. Maraton jest czyś świetnym, z mojej perspektywy, jak go kontrolujesz (oczywiście nigdy nie da się do końca kontrolować).
A poza tym zaraz wrócimy do modnych swego czasu (u zarania bloga też) sporów: co to znaczy „przebiec maraton”… Już robię popcorn i zaczynam się dobrze bawić 😉
A może kobieta potrzebuje wyzwania? A może będąc świadomą, że będzie bardzo ciężko właśnie dlatego chce wystartować? A może nie biegnie po to, żeby wpisać sobie to do CV tylko dla siebie? A może to bolesne doznanie jest jej potrzebne…bo tak sobie wymyśliła?
Mój pierwszy maraton nie był poprzedzony ŻADNYM startem. Bo żaden inny dystans poza maratońskim nie motywował mnie do rozpoczęcia systematycznego biegania (bo ciężko to nazwać treningami). Nie każdy musi trenować, realizować plany itd. Ważne, żeby ludzie ruszyli tyłek z kanapy i jeśli tylko wyzwanie na poziomie maratonu jest w stanie do tego doprowadzić to czemu nie?!
Cały czas myślę o sobie: początkująca. Wiele o bieganiu jeszcze nie wiem, chociaż biegam systematycznie od 2011, cztery, czasami pięć razy w tygodniu. 10 km w 47, półmaraton w 1:46. Teoretycznie mogłabym przebiec maraton. 🙂
Mam jednak szacunek do tego dystansu. Jeszcze poczekam aż będę mogła poświęcić więcej czasu na przygotowania, zrobić to solidnie, tak jak lubię. Biegnąc, chcę się cieszyć maratonem. Chcę go świętować. Takie jest moje zdanie w tym temacie.
Zauważyłam jednak trend. Jeśli ktoś biega, to koniecznie zaraz musi być półmaraton, szybko maraton, później jakieś ultra, tri. Czasami otoczenie biegacza też wywiera presję. „Bo wszyscy już biegli, a kiedy ty?”
Osobiście wolę się startami delektować. Nie ma się co aż tak spieszyć do kolejnych stopni wtajemniczenia. Mam na co czekać. 🙂
Dzieki Wojtek, ze ostrzegasz 🙂 Moim zdaniem slusznie, maraton to nie jest zadna zabawa tylko prawdziwe wyzwanie.
Zdecydowalem sie raz w zyciu po 4 latach biegania i na razie za wiecej dziekuje 🙂
Na tym zdjęciu to jestem ja. Dzięki Wojtek ku przestrodze. Moj pierwszy maraton w Opolu po 2 latach biegania i rok wczesniej ukonczonej polowce ponizej 2 godz wygladal tak, że ostatnie 10 km walczylem z bolami, skurczami i skonczylem powyżej 4:30. Więc szczerze odradzam. Lepiej poczekać, wzmocnić się i czuć radość z biegu. No czym tu się chwalić wśród biegaczy. Mówisz przebieglem maraton a Oni w jakim czasie. .? No i wszystko na temat. P. S. Przepraszam za błędy od jakiegoś czasu ale leżę 2 tyg chory na antybiotykach i piszę z telefonu a oczy już nie te?
Oj, oj tam ja wlaśnie jestem taka biegaczka, która kończy maraton truchto-marszem w okolicach 5,20 – 5,35 i na mecie jeszcze nigdy nie padłam, było tych maratonów trzy. Buty do biegania kupiłam na 40 urodziny, teraz mam 46 lat, lekką nadwagę. Zawsze jestem bardzo z siebie dumna i mam dość siły żeby świętować sukces z najbliższymi zaraz po biegu. I napiszę, że takich jak ja biegaczy w końcówce stawki jest sporo i dla nas też maraton to święto, ale i dobra zabawa. Dlatego 30 kwietnia jeszcze raz stanę na starcie -trzymajcie proszę kciuki ?
Biegać każdy może. I niekoniecznie maraton poniżej 4h, bo jak gorszy czas to już chyba ujma na honorze. Jeśli ktoś biega regularnie, urozmaica swój trening, robi siłę to maraton jest dla niego, jako kolejny level w biegowej przygodzie. Oczywiście musi być przygotowany, żeby ten bieg był przyjemnością a nie meczarnią. Jeśli jest to wolniejsze tempo – ok, każdy biega tak jak może i chce. Slow jogging nie jest niczym złym. Limit 6h czy 6h 30 min został ustalony dla takich osób. Jeśli ktoś ukończy maraton w 5h czy 5:30 to już nie można go nazwać maratonczykiem, bo biegł za wolno?
Dziewczyny nikt nikomu nie broni biegać maratonów w 5 godzin … tylko po co? Nie lepiej zrobić zyciowke na 10 km poniżej 45 min. I mieć mega satysfakcję z treningów i startu? Polecam obóz w Rabce bez lokowania produktu ?
Marzena polecam maraton☺
Andrzej, nie każdy biega dla życiówek. Nie dla każdego jest to największy priorytet. Mam za sobą kilka maratonów pokonanych w różnym czasie z różnych powodów. Czasami biegnie się dla towarzystwa, dla całej tej atmosfery. A atmosferę budują w dużej mierze ci biegacze którzy są w drugiej połowie stawki. Dlaczego? Bo się cieszą tym biegiem, chłoną każdy km na trasie, przybijaja 5-tki, reagują na kibiców i wolontariuszy. Nie biegną ślepo przed siebie, byle tylko zrobić życiowke i nie padają na twarz ze zmęczenia po przekroczeniu mety, nie mają kontuzji ani bólu mięśni po biegu. Wszyscy, pro i amatorzy z czasem 6h tworzą takie wydarzenie. I nie powinno się nikogo piętnować. Nie mówię oczywiście o ludziach bez wyobraźni którzy porywaja się bez przygotowania na taki dystans.
a czy można prosić o takie wskazówki jeśli chodzi o start w półmaratonie jako kolejny krok po zaliczonych „dziesiątkach”?
A ja widzę to tak:
Jeśli ktoś biega, niekoniecznie z ciśnieniem na wyniki, ale biega regularnie (z planem, z trenerem, bez planu i bez konkretnych celów) i jest to aktywność REGULARNA to jasne, maraton z czasem 5:30 też super i z mojej strony szacun i ukłon! I nie ma co się tu licytować, że bieganie zaczyna się od złamania czwórki w maratonie! Ile Biegaczy tyle przypadków (wiek, płeć, aktywność, możliwości fizyczne, możliwości rodzinno-zawodowe i wiele innych). Czy będziemy porównywać 55-latkę, która zaczęła pierwszą swoją aktywność ruchową w wieku 53 lat (i cieszy ją truchtanie 3 razy w tygodniu) z inną 55-latką, która od wielu lat trenuje, ma mega zajawkę na wyniki i biega maraton w 3:30. Czy ta pierwsza nie jest Biegaczką przy tej drugiej?
Jeśli ktoś wstaje z za biurka i jak biegający kolega po fachu nagle ma fantazję przebiec/przejść maraton bo to takie modne, to ja powiem, że to głupota. Głupota dla mięśni, stawów, samopoczucia – zero korzyści fizjologicznych, raczej same straty. Nie chodzi o to, że wszystko musi być przemyślane i ułożone, są po prostu jakieś granice rozsądku. I argument, że to takie wyzwanie, że tak się po prostu chce i to takie extra i czad, mnie nie przekonuje. Oczywiście można iść na Giewont w klapkach i się pochwalić przed sobą lub na fejsie, że się to zrobiło.
MSŻ
Marlena biegam po zyciowki 2-3 razy w roku nie więcej. Resztę się bawię bieganiem zwłaszcza na urlopie w Rabce. Kinga coś chciałem napisać ale napiszę w mailu?
Andrzej z Lasu – nie chcę życiówek na 10 km, chcę raz w roku ukończyć maraton.
W młodości nie uprawiałam żadnego sportu, w liceum wywalczyłam zwolnienie z WF-u. Teraz (po 40-ce) odkryłam, że lubię aktywność fizyczną. Startuję często, na bardzo różnych dystansach – zwykle w miłym towarzystwie, wyników nie sprawdzam. Jak przyjdzie sms to wiem na której pozycji i jaki czas, ale nie spisuję, nie archiwizuję wyników. Jak się zapiszę na zawody to zawsze łatwiej się zmobilizować się do dłuższego treningu, bo gdzieś tam trzeba będzie pokonać maraton. Obóz w Rabce to chyba nie dla mnie, ale blog sobie podczytuje jeszcze od czasów Wyborczej i akcji Polska Biega (bardzo jej kibicowałam).
Basia oki☺to jesteśmy razem po 40 tzn ja bardziej przed 50?a dlaczego uważasz że obóz Basia nie dla Ciebie? Właśnie uważam że dla Ciebie. Skoro jak pisze Wojtek potrafisz przebiec 2 godziny to dla Ciebie. Pojadę tam chyba 4 raz i nie jestem żadnym zawodnikiem. Spędzam tam urlop i nie zamienię go na plażę w Turcji. Pomysl milo by bylo sie spotkac ?
Cdn właśnie Basiu miłe towarzystwo jest na obozie w RAbce i to jest największy plus tego wyjaxdu☺
Dzięki, bardzo to miłe. Potrafię truchtać i dwie godziny, i więcej, ale nie co dzień i już z całą pewnością nie dzień w dzień – przez 6 czy 7 dni,
Dla mnie „regeneracja tak samo ważna jak trening”, ale do Was zaglądam. Filmiki MSŻ z ćwiczeniami bardzo mi się podobają i wykorzystuję – bardzo dziękuję.
Basiu nic na siłę ale na obozie organizujemy sobie regenerację albo na gorących źródłach na Podhalu albo na rynku w Rabce.☺ Nikt też nikomu na siłę nie każe biegać codziennie. Lepiej raz pojechać i nie żałować ale jak mówię nic na siłę. Jednak napisz do Wojtka i popytaj nie pożałujesz ☺
Biegaczki, Biegacze
Szacunek dla wszystkich za to jakimi są ludźmi. I za kulturę polemiki 🙂
Natomiast brawo – tu Pict stara dyskusja pod twój popcorn – biłbym tym młodym ludziom, którzy są w stanie przebiec maraton. Przebiec biegiem. A to można zrobić poniżej 5 h. Wolniej się nie da.
Nie jesteś na to gotowy? To potrenuj, przygotuj się do tego startu.
Zastanowiłem się po pierwszych komentarzach i widzę, że inaczej trzeba patrzeć na maraton w 5:15 Starego Wilmy i jego kolegów oraz koleżanek. Bo w pewnym wieku fizjologia jest taka, że nie możesz człowiekowi powiedzieć: potrenuj stary mocno dwa sezony i złamiesz czwórkę. Pewnie są wśród nas sportowcy-amatorzy, którzy wystartowali tak późno i z takiego poziomu, że marzenie o maratonie mogą zrealizować tylko marszobiegiem w 5:15. Więc brawo.
Mój wpis był o tym, że jeśli ktoś (młody) jest na zbyt niskim poziomie sportowym (zbyt wolny), to lepiej, żeby porządniej się do biegu przygotował. Bo inaczej będzie bardzo cierpiał.
Może ktoś się ze mną zgadzać albo nie. Ale jeśli jest jeszcze zbyt wolny na maraton, to będzie bardzo cierpiał.
Norbert – trochę się nie zrozumieliśmy chyba. Ja też przed pierwszym maratonem nie startowałem w żadnym biegu, bo nie wiedziałem, że jakieś są. To były inne czasy. Przebiegliśmy swoje pierwsze biegi dobrze, po treningu. Brawo my.
Natomiast czułbym się skrajnie nieodpowiedzialny jako trener i biegacz z doświadczeniem, gdybym na pytanie dotyczące biegaczki z dzisiejszego wpisu odpowiedział: świetnie, trenuj bieganie i stawaj na start góry przenosić. Bo to raczej ją by mogli wtedy znosić – z trasy.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Zacząłem biegać bardzo późno bo w wieku 54 lat. Byłem przez rok podopiecznym Wojtka. Byłem raz na obozie w Rabce. Biegam 7 lat. Przebiegłem 7 razy maraton. Pierwszy po 2 latach biegania. Były lata gdy biegałem 2 maratony. Wiosną i jesień. Najlepsza dziesiątka 58 min. Półmaraton 2:06. Maraton 4:34. W większości mieściłem się do 5 godz. Po co to piszę. Jedynie perspektywa maratonu jest w stanie zmusić mię do systematycznego biegania. Może dla tego żeby nie przeżywać tego o czym pisze Wojtek.
kiedys autor mowil: kazdemu jego maraton
cichociemny wychowanek spod bloga od 2008
Maraton Górski też bez marszu?
Pierwszy maraton zrobiłem po roku treningów
Dziś biegnę trzeci .
Przygotowanie fizyczne to jedno , silna psychika i wizualizacja trasy to drugie .
Czasy jakie osiągam na sudeckiej 42 km to ok 5:30
Czyli tak średnio bym powiedział , można wycisnąć z siebie więcej ,ale nie to jest celem .
Cel to pokonać dystans i nie zostać pokonanym przez trasę
Cel to sprawdzić się po raz kol jny i wrócić do domu cały i zdrowy .
Czy da się cały dystans pokonać biegnąc ??
Myślę że tak ale to nie moja liga .