Półmaraton nad Pilicą. Z formą w lesie

Dobiega do mnie chyba na szóstym kilometrze. Dobrze nam się trzyma tempo. Zagajenie jest standardowe: na ile biegniesz. Bo wszyscy wystartowaliśmy razem: maraton, półmaraton i dziesiątka (z haczykiem, dokładniej 10,6 km).

Biegnie na dychę. Drugi raz w życiu, raz biegł na stadionie miał 42 minuty, dzisiaj chciałby złamać 45.

  • Nie uda się – orzekam jak stary człowiek, co może wygłaszać takie prawdy kategoryczne. Bo nie ma siły, skoro biegniemy po jakieś 4:30 min./km, to nie wiem, jak byśmy nie przyspieszyli, na dystansie 10,6 km nie złamiemy 45 minut.

Krzysiek, bo ma na imię Krzysiek, ma 16 lat. Trenuje w Rawie Mazowieckiej. Trener mówi, że jak na zawodach się nie zwymiotuje, to znaczy, że się za lekko biegło. I że jak ktoś może rozmawiać w trakcie biegu, to znaczy, że za wolno biegnie.

Racja, dlatego ja mówię więcej. Bo ja biegnę w półmaratonie, powinienem zachować większą rezerwę na pierwszym kółku. Krosowy półmaraton w trakcie biegu nazwanego ciut na wyrost Kros Festiwalem Biegowym nad Pilicą. Zamierzałem tu wygrać, ale te zamiary zamarzły z ostatnimi śniegami. W ostatnich tygodniach, kiedy wciąż nie mogłem dogonić swojej formy liczyłem już tylko na podium. Po Biegu Krutyni, kiedy okazało się, że „moja” grupka znika mi z oczu już po 3-4 kilometrach biegu nie liczyłem na nic. Tylko na mocne przetarcie, na bieg, w którym nie będę zwalniał, po którym będę się mógł do siebie jednak jakoś uśmiechnąć.

Mówię Krzyśkowi jak biegający mędrzec, że nawet jeśli nie zostanie zawodowym biegaczem, to wytrenowana teraz forma da mu podstawę do biegania w moim wieku dużo szybciej. Że jak będzie spokojnie się rozwijał, to w debiucie maratońskim pobiegnie w szybszym tempie niż po piaskach nad Pilicą. Że człowiek chciałby mieć sukcesy już, natychmiast, tu i teraz, a w bieganiu przyjemności trzeba sobie rozkładać na lata.

Dokładnie tak mówię:

  • W bieganiu przyjemności trzeba sobie rozkładać na lata. A jak ktoś jest młody, to chciałby mieć sukces tu i teraz.

I dociera to do mnie dopiero po biegu. Że ja też chciałbym odzyskać formę tu i teraz. A powrót będzie dłuższy niż cięcie skalpelem. Nie będzie trwał latami, bo wprawdzie Krzysiek tyle czasu ma, ale ja nie mam. Ale jednak nie tygodniami, tylko miesiącami. I po drodze mogę znajdować same frustracje. Albo drobne przyjemności z jakoś tam jednak dobrych biegów.

Mówię Krzyśkowi, żeby na ostatnim kilometrze pobiegł szybciej. Dogonił czerwonego. No i patrzę jak na zawodach w TVP za abonament, jak dogania czerwonego, potem czarnego i dobiega poniżej w 47:23, jak się potem okaże na piątym miejscu.

Ja pierwsze okrążenie kończę w 48 minut i staram się jak najmniej stracić na drugim. Będzie ciężko, bo zostałem sam między drzewami. Na prostych odcinkach widzę jednego przed sobą, jednego za sobą. Patrzę do przodu. To ważne, więc powtórzę: patrzę do przodu. Liczę podwójne kroki, mam 105 do biegacza przede mną. Napieram, przyspieszam na ostatnich kilometrach. 60 kroków, 30, 23. Bliżej już nie będzie. Wyprzedzimy jeszcze z moim przeciwnikiem jednego biegacza, ale okaże się, że to maratończyk, więc pozycja się nie poprawia.

Dobiegam szósty w czasie 1:37:07. Na płaskiej, ulicznej trasie przy lepszej pogodzie (praży, 23 stopnie) byłoby pewnie koło 1:32, półtorej godziny bym nie złamał. Dobra druga pętla, straciłem tylko minutę w samotnym biegu.

Ciągle jestem z formą w lesie, ale znam drogę.

Komentarze

3 thoughts on “Półmaraton nad Pilicą. Z formą w lesie”

  1. Wojtek, nie gadaj o tym swoim wieku, zupelnie jak Michal, nieznosze gdy mowi ze jest stary!! Stary to jest ktos kto lezy na kanapie i wsuwa syfy, bez wzgledu ile ma lat, jest stary i ma prawo tak sie czuc. Wy mezowie mlodych zon musicie zawsze mowic ze jestescie mlodzi i silni!! Przynajmniej dla nas! Duzo zdrowia i radosci z bieganiaaa zycze Tobie i mojemu. Kinga, wez mu powiedz, zeby darowal sobie to gadanie o wieku… 😉

  2. Marta – masz rację, przy młodej żonie podstawa sukcesu, to czuć się młodo. I ja się tak czuję, ciągle mam w swojej głowie mniej lat niż w metryce.
    Tylko, jak biegnę ramię w ramię z facetem, który – jak się nagle okazuje ma 16 lat – to wiesz, co się dzieje? On przestaje być facetem, a staje się nastolatkiem, dzieciakiem, chłopakiem. A ja przestaję być młody przynajmniej na te 10 minut biegu. Jestem trzy razy starszy od niego! 🙂

  3. Moja Babcia, która ma 97 lat mówi: „80 lat? To młody jeszcze”. Wg jej standardów do starości Ci jeszcze bardzo daleko 😉
    Starość jest tylko w głowie. Ja jak miałam połowę tych lat co teraz nie przebiegłabym 5 km, nie mówiąc o półmaratonie czy maratonie. Swoją pierwszą stówkę na rowerze też zrobiłam dopiero 2 lata temu. To kto jest „młodszy” – ja sprzed połowy swoich lat czy ja teraz? 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *