Świder River

Świder – odkrycie sezonu. Mała podwarszawska rzeczka kajakowo bije na głowę chyba wszystkie cieki wodne w promieniu 200 km od Warszawy. Spokojny nurt urozmaicany nagłymi bystrzami. Odcinki specjalne w postaci slalomów między kamieniami i zwalonymi drzewami. Roślinność mazowiecka (to nie jest komplement), ale bujna i z zapożyczonymi z Mazur trzcinami. Mielizny zapraszające do poholowania kajaka. A na koniec kamienisty, rwący jak Dunajec odcinek pod mostem kolejowym w Józefowie – naprawdę fajna adrenalina.

Mała rzecz(ka), a cieszy. O ile w ogóle cokolwiek człowieka może ucieszyć.


Pojechaliśmy z sąsiadami z Kabat – Mariusz i Dominika – oraz Kamilem z Żoliborza. Po drodze była przerwa na siatkówkę dla dorosłych (chyba nowy rekord spływów, 92 odbicia w składzie z Kamilem, Mariuszem i oczywiście Moją Sportową Żoną. I piłkę dla dzieci. Bez piłki nie ma spływu.

Poniżej kajak, w którym najwięcej się działo. Bycie załogą piracką, wypatrywanie czających się pod wodą krokodyli, ściganie się z innymi osadami i śpiewanie piosenek z przedszkola. Średnia wieku w kajaku – 19 lat.


Zdjęcia robił Kamil z selfie (poniżej) włącznie. Jeśli myślicie skąd znacie tę twarz, to np. ze Szkła Kontaktowego. Programu Grzegorza Miecugowa.

To Kamil przysłał mi w sobotę esemesa z informacją, że Miecugow nie żyje. Myślę o tym dużo. Nie, żebyśmy się znali, raz robiłem z Miecugowem wywiad, raz spotkaliśmy go razem z Kamilem na bieganiu po Żoliborzu. Ale to kawał historii dziennikarstwa, pamiętam jak jeszcze w telewizji publicznej sfilmował posłów głosujących na dwie ręce. Jak przechodził do TVN-u, kiedy wydawało się, że to krok na miarę przejścia do osiedlowej kablówki – a potem tworzył TVN-owską jakość. Kamil opowiadał o nim, jak ja bym opowiedział o Piotrze Pacewiczu – jak o swoim mistrzu.

Teraz pracuję z żoną Miecugowa – z wdową po Miecugowie. Widziałem Joannę w piątek w pracy jakoś zmienioną. W sobotę zrozumiałem dlaczego.

Tydzień temu robiłem rozmowę z profesorem-onkologiem do „Twojego Stylu”. To była chyba podpowiedź Joanny, bo w czasie przygotowań do wywiadu oglądałem wywiad, jaki w TVN 24 przeprowadził z profesorem Grzegorz Miecugow.

Każda rozmowa z onkologiem odbiera człowiekowi trochę wiary w sens życia. Od tygodnia niosę w sobie smutek tej opowieści (będzie do przeczytania w październikowym numerze TS). Żyję, pracuję, biegam – kolejna trzydziestka, niestety po półmaratonie bardzo słaba. Robię to jak się macha wiosłem w kajaku – raz prawa, raz lewa, raz prawa, raz lewa. Tylko bez tej radości, co na Świdrze.

Też tak czasem macie, że Wam się nie chce, deprecha (nie mylić z medyczną depresją), dół i grzybnia?

Komentarze

3 thoughts on “Świder River”

  1. O, fajnie, trzeba wypróbować ten Świder.
    W tym roku zaliczyliśmy spływy Wdą, Radunią, Sapiną i jeszcze Wisłą na koniec.
    Wda znakomita, a Wisła to jednak oddzielna dyscyplina.
    Płynęliśmy z Józefowa do mostu łazienkowskiego. Odcinek przed Warszawą przepiękny, odcinek warszawski już mniej (hałas!).
    Pusto, cicho, czysto. Widzieliśmy małże i raki!
    Tylko trzeba uważać – pośrodku wielkiej rzeki nagle jest wody po kostki i musisz ciągnąć kajak. A za chwilę jest głęboko i kręcą się nieprzyjemne wiry.
    Pięknie!

  2. Grzegorz, Grzesiek, Miecug.. mój pierwszy i wygląda na to, że najważniejszy szef. To on uczył mnie w TVN24i parę tuzinów innych osób podstaw dziennikarstwa, uczył świetnie, nawet teraz, po 16 latach wielokrotnie zastawiam się, co by on zrobił na moim miejscu.
    16 lat jak mnie przyjął do pracy w TVN24, jak uczył pisania, na kartce, siedząc na gołej podłodze, bo nie było jeszcze nawet wykładziny, nie wspominając o komputerze (początki TVN24 były na… podłodze). I choć od pewnego czasu już nie pracuję w TVN24, to Grzegorz tkwi we mnie mocno. Na tyle mocno, że w sobotę płakałem jak nigdy dotąd. Powtórka była w czwartek na pogrzebie.

    Cześć, szefie, do zobaczenia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *