Pożarliśmy się o cukier. Ale jak. Z wrzaskami na cały dom, z bluzgami, ostra jazda. Cichy dzień trwa już z sześć godzin. Więc chyba to ważna rzecz, ten cholerny cukier.
Wróciliśmy z lunchu w indyjskiej knajpce pod domem cudownie wpatrzeni w swoje oczy, nieustająco zakochani. Tak mi się słodko zrobiło, że mówię:
- Kochanie, mam taki słodki nastrój, że chciałbym postawić dwie kwestie dotyczące Małego Yody – zagadnąłem na własną zgubę. – Fantastycznie, że Yoda nie je wstrętnych słodyczy, lizaków, cukierków. Chciałbym tylko dopuścić do normalnego użytku Nutellę i herbatę z cytryną.
No i się zaczęło. Zanim powiem co, to się wytłumaczę ze swoich intencji, bo potem już nie doszedłem do głosu. Nie mam takiego miecha w płucach, żeby się zdołać przebić przez to, co później nastąpiło.
Nutella jest pyszna, to Królewna Śnieżka w świecie produktów spożywczych. Kiedyś każde śniadanie i każdą kolację kończyłem jedną, dwoma, czasem trzema kanapkami z Nutellą. Teraz jem jej trochę mniej, ostatnio była nawet dwutygodniowa przerwa. Ale lubię ten smak i chciałbym, żeby Mały Yoda też mógł się nim sycić. Moja Sportowa Żona zgodziła się w wielkim kompromisie, żeby kanapka z Nutellą była dozwolona wyjątkowo, ale jak się okazało, co innego przez to rozumiemy i druga taka kanapka w ciągu trzech dni powoduje w domu odpalenie małej petardy.
Herbatka jest dozwolona tylko bez cukru, tak jak pije MSŻ. Ja piję herbatę z cytryną i słodzę łyżeczkę na szklankę (na zdjęciu mega szklanka – dwie mniejsze łyżeczki). Mały Yoda ma pić bez cukru, a ponieważ to jest przecież niesmaczne, jak ziele dziurawca, to nie pije herbatki w zasadzie wcale. Tylko wodę, wodę i wodę, którą uwielbia.
To nawet jest jakoś ideologicznie piękne, jak fiński system edukacji, meble z Ikei i jarmuż z bazarku. Tylko dlaczego mamy skazywać Małego Yodę na tak płone smaki, usuwać mu z diety, to co na śniadanie najpyszniejsze – kanapeczkę z Nutellą i słodką herbatkę?
Ja oczywiście wiem, dlaczego. Spróbuję streścić to, co słyszał przez piętnaście minut cały dom, a mam na myśli pięciopiętrowy blok mieszkalny.
Moja Sportowa Żona mówi:
- Wstrętny cukier osadza się na zębach i powoduje próchnicę. Każdy stomatolog mówi, że każdy słodki napój to trucizna pod każdym względem. 90% dzieci w Polsce ma próchnicę. Przeszkadza ci, że twój syn nie należy do tej grupy, że pani w przychodni zachwyca się, że trzylatek wie co to nić dentystyczna i chętnie pije wodę, a nie soczki.
- Nutella ma tłuszcze albo kwasy (nie zapamiętałem), które wywołują choroby. Jest również trucizną, same szkodliwe substancje, nic dobrego.
- W ogóle cukier (nadmiar) wywołuje choroby i to że Mały Yoda nie choruje wcale, wynika miedzy innymi z faktu, iż je w miarę zdrowo, nie jest przegrzewany i codziennie spędza naprawdę sporo czasu na dworze.
- Powinienem jej raczej podziękować, że dziecko nie jadło nigdy lizaka, nie zapycha sobie buzi wstrętnymi cukierkami, nie zna ociekających kremowymi masami ciast, nie histeryzuje w sklepie na widok żelków tylko chce jogurcik eko i maliny albo borówki amerykańskie i zjada sam z chęcią i czasem płacze jak nie ma w domu owoców. Dostaje prawie codziennie kawałek gorzkiej czekolady, która jest bardzo zdrowa, sam magnez.
- Nie chce mu dawać przetworzonego syfu, skoro uwielbia smaczne, zdrowe zamienniki. Koktajl bananowy na mleku kokosowym z dodatkiem kakao. Albo banana polanego roztopioną gorzką czekoladą. I to uwielbia, trzęsie się z rozkoszy, to ma mu teraz zamienić to na Nutellę albo Danonka?
- Nie jest bezglutenową świruską, idzie na wiele kompromisów, jak drożdżówka na spacerze albo coca cola wyjątkowo w restauracji, abo kawał ciasta czekoladowego czy lody. Ale na kolejny nie pójdzie.
- Jak w przedszkolu po przedstawieniu dzieci dostają soczek, to Mały Yoda pluje sokiem i prosi o wodę, a Moja Sportowa Żona jest z tego dumna. Ja zresztą też.
- Czemu ja dyskutuję z tym, że ziemia jest okrągła. Wszyscy lekarze, całe środowisko medyczne jest zgodne, że plagą i czynnikami chorobotwórczymi jest przetworzona żywność z tłuszczami trans i cukrem… to po co to dawać?
- Dlaczego niszczę to nad czym ona pracuje? Kształtuje w Małym Yodzie zdrowe nawyki żywieniowe. Nie popieramy przecież siedzenia w domu przed kompem, kupowania dzieciom gier komputerowych. Uczymy, że ruch to zdrowie, zabieramy do lasu, gramy w piłkę, biegamy, trenujemy… to czy nie myślę, że wzorzec w miarę zdrowego odżywiania (bez obsesji) jest słuszny i dobry. Po co uczyć dziecko, że Nutella jest git? Uczmy, że to syf skoro jest syfem.
Więc ja bym na to odpowiedział, gdybym miał szansę:
- Zęby rzeczywiście trzeba myć lepiej niż mnie nauczyli rodzice. Ale Mały Yoda już dawno zdobył odznakę Wiewiórki Roku.
- Cukier to na pewno droga do otyłości. Tyle że akurat mnie i Małego Yody (ani mojej dorosłej córki) to nie dotyczy. Takie geny. Spalanie na bieżąco, ksywka szkielet.
- Kanapka z Nutellą nie zmieniłaby zasadniczo kwestii przyswajania cukru. Przecież dajemy Małemu Yodzie miodek, dżemik, jabłuszko, one również zawierają cukier. Co się stanie, jak dosypiemy tę łyżeczkę w herbatce czy pod postacią kremiku orzechowego na kanapeczce?
- Tak, tak, tak. Cieszę się, że Mały Yoda lubi chlebek sycylijski albo masło orzechowe. Sam też nie jadam kremówek (nawet w Wadowicach), ale lubię kupić czasem ciasto marchewkowe, np. dziś. I od razu dom robi się podminowany petardami.
Powiedziałbym jeszcze, że nie samym jarmużem człowiek żyje. Że przecież my też byliśmy chwilę wcześniej w indyjskiej knajpce, dostaliśmy tam jakiś sos, nad którym dietetyk mógłby pomstować, jak Kinga nad Nutellą. Ale co mamy jeść? Sałatę z kaszą perłową popijaną wodą źródlaną?
Powiedziałbym jeszcze, jak się cieszę, że dzięki Kindze jemy tysiące zdrowych rzeczy. Jak się cieszę, że Yoda nie woła w sklepie o lizaki, żelki, herbatniczki, bo nie wie, co to jest. Że wiem, ile wysiłku Kinga wkłada w zdrowe żywienie dziecka, że mu dawała suszoną żurawinę, kiedy był malutki, że w sklepie dziś prosi o jabłka i banany. I że ja już wiem, co to jarmuż, jadłem raz, nawet fajne.
Kinga nadal uważa mnie za troglodytę żywieniowego z Maca, ale naprawdę odżywiam się lepiej (nad czym nie chcę się rozwodzić, bo to nie o mnie dziś historia). Tylko chciałbym uzyskać domowy pokój w sprawie tej odrobiny cukru w herbacie i w słoiczku z cudowną, ciemną mazią.
Na razie trwa zimna wojna.
A w sobotę pobiegłem w Kabatach. Z wielkim zamiarem zrobienia najlepszego wyniku na Ursynowie. Zabrakło 1 sekundy (a tak naprawdę 13 sekund, bo nowa, wymierzona dobrze trasa, jest o 12 sekund mojego biegu krótsza od starej). Przebiegłem piątkę w 18:56. Jest zadowolenie, bo to więcej niż jeden season best. Tylko jak ja zdołam w tym tempie przebiec dychę na Biegu Niepodległości? Chyba wrzucę kilka łyżek cukru przed startem.
31 thoughts on “Awantura o cukier”
Szkielecie, Nutella to jest najgorszy syf jaki może być. Jak kiedyś w sklepie przeczytałam skład, to okazało się, że nawet to co stało obok i nazywało się mniej więcej „krem orzechowo-czekoladowy marki T…co” ma mniej syfu niż ta cała Nutella, która składa się z oleju palmowego i cukru. A teraz w punktach:
1. olej palmowy to syf – nie chcę twierdzić, ze tłuszcz to syf, bo generalnie potrzebny, ale ten DOBRY, zawarty w nasionach, orzechach, awokado, nawet w olejach nierafinowanych. Ale nie palmowy!!!! Poczytaj o nim. To SYF.
2. cukier rafinowany to syf – generalnie węglowodany są potrzebne nawet te proste, ale co innego cukry zawarte w owocach (tam jest ich całe mnóstwo), gdzie dostarczasz z całą gamą witamin, minerałów, flawonoidów, enzymów (gdy surowe), a co innego taki wyrafinowany cukier. To SYF. Dodatkowo – uzależnia. (Ja jestem uzależniona i nie potrafię się z tego wyrwać – bardzo boleję i prawie codziennie podejmuję próby zerwania z nałogiem, ale po paru dniach mi wszystko wraca i zaczynam walkę od nowa).
3. połączenie wyrafinowany cukier+olej palmowy, to nie jest SYF razy dwa. To jest SYF DO KWADRATU. Takie połączenie (tłuszcz+cukier) prawie w naturze nie występuje. Ludzie nie nauczyli się jeszcze radzić sobie z takim zestawem, tzn. nasze ciała jeszcze się nie przystosowały – od razu zaczynają chorować: cukrzyca, miażdżyca…etc.
4. można bardzo łatwo i fajnie zrobić własną „nutellę” – przepisów w necie mnóstwo. Proporcje i ew. dodatki możecie wypracować samodzielnie na podstawie waszego gustu. Najważniejsze składniki to np. namoczone wcześniej orzechy laskowe, włoskie, nerkowce… oraz namoczone daktyle i kakao albo awokado i karob albo wszystko to razem. Próbujcie, bawcie się w swój własny krem orzechowo-czekoladowy.
5. Zęby będą OK, jeśli zadba się o nie po posiłku. I nie zawsze dobrze jest szczotkować bezpośrednio po. Po zjedzeniu posiłku z kwasami owocowymi rozmiękcza się szkliwo i podczas szorowania szybciej ściera. Lepiej przepłukać po takim posiłku czy przekąsce usta wodą i umyć zęby po kilkunastu minutach dopiero.
6. woda źródlana nie zawsze jest git, ma mało minerałów, lepiej sprawdzić ich ilość.
Kinga, jestem z Tobą!
Kinga rzadzisz! Jestem z Toba, walcz o sluszne z troglodyta zywieniowym. Nutella=syf do kwadratu!!
Hej!
Gratuluję szybkiej 5 🙂
Doskonale Cię rozumiem ws. nutelli, kiedyś uwielbiałem. Ale to rzeczywiście jest SYF ze względu na obecny skład. Moje własne dzieci, średnio zaangażowane ekologicznie, poprosiły by przestać ją kupować – właśnie ze względu na ów zły olej. Są alternatywy!
BTW jak można pić herbatę z cukrem? To nie ma smaku herbaty 😉
A co do wody: fajnie że Mały Yoda (mój sąsiad z placu zabaw zresztą) ją pije, to dobry nawyk i tyle. Kiedyś polubi inne rzeczy. Mój 8-latek kiedyś nie lubił cukierków, gdy ktoś mu dawał to dziękował, odwijał z papierka, słodkie dawał tacie a sam chował papierek. Przeszło mu 🙂
A przejdzie taki kompromis ,do herbatki z cytryną miodek ,a na kanapkę czekoladowe masło orzechowe (z kakao i miodem ),smakuje rewelacyjnie .
O nieee, napisałam przed chwilą długi komentarz i chyba się nie dodał 🙁 ale zaraz go ogarnę raz jeszcze 😀
Pal licho otylosc, ale dziecko na cukrze raz, ze choruje, a dwa, ze jest dzikie!
Znam ja takiego malucha, ktorego nauczyli jesc slodkiego i jak to na cukrze raz nadpobudliwy, raz ospaly. No i odpornosci zero i w domu caly czas.
A o nutelli faktycznie sie mowi – nawet jesli nie dbasz o etyczne sprawy (pozyskiwanie oleju palmowego) itd..
A ta nutella jest taka dobra, ze latwo jej przejac cale menu w niedlugim czasie.
p.s. sam zre cukier w tonach jako biegacz, ale widze na sobie zle efekty (problemy skorne). Dziecku cukru NEIN! 🙂
Piszę jeszcze raz, jakaś cenzura musiała nastąpić 😀 Team Kinga!!
Na początek do obejrzenia to: www, a potem: youtube.com/watch?v=lEXBxijQREo
Tego w waszej dyskusji chyba nie było, a z moich doświadczeń pedagogiczno-nauczycielskich wynika, że dzieci, które są przyzwyczajone do białego cukru (no i te uzależnione tym bardziej) mają POTWORNE problemy z koncentracją. Miałam na zajęciach chłopaka, który w 2 godziny zjadał 2 tabliczki czekolady z toffi i było mu mało. To się nie robi w jeden dzień, to jest powolne przyzwyczajanie do coraz większej ilości cukru. To może zrobić ta mini jedna łyżeczka do każdej herbatki. Małemu Yodzie będzie się przesuwać granica tolerancji na cukier. (I potrzeba, bo im więcej cukru w organizmie, tym więcej go chcemy. A cukier z Nutelli to nie to samo co cukier z jabłka…)
Jeśli chodzi o Nutellę – to jest TWOJA potrzeba emocjonalna, nie młodego 🙂 On nic nie traci, bo ma inaczej ukształtowane smaki, co zresztą zauważyłeś 🙂 Mimo to piszesz – „dlaczego mamy skazywać Małego Yodę na tak płone smaki” – nie skazujesz go na nic, raczej na bogatsze smaki 😉
Robiłeś kiedyś uczciwy detoks od cukru? (Tak serio, ponad miesiąc bez białego cukru!) Mi się raz (…) udało i byłam zadziwiona, bo milky way „stracił smak” – smakował cukrem i tłuszczo-serwatką. Fuj :O Za to okazało się że warzywa i owoce mają tego smaku więcej. Na tym etapie jest wasz Syn i myślę, że szkoda byłoby to odwrócić…
Kinga, jesteś mistrzem, chciałabym zamówić u ciebie dietę pudełkową 😀 Bo mam problem z cukrem… Jakbym mogła cofnąć czas to poprosiłabym rodziców, żeby „szafka ze słodyczami”, kiedyś zawsze pełna – w ogóle u nas w domu nie istniała… 😀
Kochani, dziękuję za wsparcie! Kocham Was :)!
Problem w tym, że Wojtek ma mur w głowie na Wasze/moje argumenty… odpiera je hasłami wyciągniętymi z ust panów stojących pod osiedlową budką z piwem, że wszyscy jedzą cukier i żyjemy… ratunku!
Zdrowy rozsądek, nie latam po eko marchewkę pod Warszawę, kupuję pewnie spryskane jabłka, nie piekę chleba, nie mam piwnicy zawalonej eko przetworami, z eko pokrywkami na eko półkach, ale skoro mogę w 3 minuty zmiksować dziecku garść owoców z jogurtem naturalnym to po co kupować mu deser Monte czy czekoladowy syfo-napój z dwuletnią datą przydatności do spożycia.
Wojciech uciesz się, że twojemu synowi smakuje to co zdrowe (to moja trzyletnia praca BLW), a pluje żelkami, nie psuj tego!
Prawda jest taka, że cukier (jako słodziwo) nie jest do niczego w życiu potrzebny. Ale nie dajmy się zwariować. Kanapka z Nutellą (mimo, że w moim domu jest zabroniona – przeze mnie) i posłodzona herbata raz na jakiś czas nikogo nie zabije. Być może Żona nie jest bezglutenową fanatyczką. Ale taką zwykłą jest 🙂 Generalnie zgadzam się z Panem.
PS. Polecam sprawdzić skład tej żurawiny co to ją Żona Sportowa podawała synowi. Taka do kupienia w sklepie zawiera od 40 do 50% cukru.
Też nie lubię jedzeniowych ortodoksów, ale Nutella?!
Wojtek zmiłuj się, toż to jakiś dramat jest. Jak można takie paskudztwo polecać dziecku?
Cukier do herbaty? Nie ma mowy.
Stanowczo udzielam poparcia Kindze.
Słodycz z owoców, rodzynek, daktyli, orzechów, miodu naprawdę wystarcza.
Łukasz, pełna zgoda. Nikt od kanapki z Nutellą nie umrze, ale po co wprowadzać coś tak szkodzącego w codzienne menu? Po co niszczyć wypracowane zdrowe nawyki żywieniowe? Nie latam i nie szukam lodów eko, czasem upiekę bezę z bità i to też syf (w sensie wartości odżywczych i ilości cukru), ale czym innym jest dawanie co drugi dzien kanapeczki z Nutellą i trzech kubeczków słodzonej herbatki, a czym innym okazjonalne zjedzenie ciacha. A żurawiny nie kupuję w tradycyjnym sklepie i patrzę czy z cukrem czy nie :).
Wojtek, nie martw się. Młody pójdzie do przedszkola, potem szkoły i inne dzieciaki pokażą mu co jest smaczne. A już bardziej serio, to niestety obawiam się, że wszystkie fajne nawyki żywieniowe wtedy szlag trafi i z łezką w oku będziesz wspominał czas, jak to Młody pluł żelkami. Póki sam nie chce, to po co mu to pokazywać na siłę?
U mnie (dzieciaki obecnie 16 i 14 lat) do czasów szkolnych słodycze były w umiarze. Potem niestety zrobiło się tego więcej. Własne kieszonkowe też powoduje, że bez kontroli można pójść do sklepu po szkole kupić batonika. Fajne natomiast jest to, że wciąż obydwoje uchowali się bez żadnej plomby 🙂 Zasługa dbania, regularnych kontroli i lakierowania. I tu za nic nie można odpuścić!
Wojtek, ty weź dopisz na naszej stronie www (w zakładce kim jestem), że uwielbiasz Nutellę i zjadasz big słoik w ciàgu trzech dni, tam przed zdaniem o badmintonie będzie pasowało 😉
Jestem fatalnym rodzicem….
Od maratonu nie było tyle wpisów pod postem 😉
Wojtek, polecam kilkutygodniowy detoks cukrowy. Poznałbyś inne cudowne smaki – np. smak dobrej, gorzkiej herbaty. Po takim detoksie, nauczyłbyś swoje kubki smakowe innych smaków, których nie chciałbyś więcej zagłuszać cukrem. Poza tym cukier jest bardzo niezdrowy, nie tylko dla zębów, ale też m.in. dla jelit.
Dla kogoś kto nie słodzi, życie bez cukru nie jest problemem.
Kinga, nie odpuszczaj! Trzymam kciuki 😉
Po przeczytaniu tego co napisała Kinga (ale także i po wpisie szkieleta na blogu) dochodzę do wniosku, że sam autor też jest (podobnie jak ja) cukroholikiem. I jak każdy uzależniony będzie twierdził, że to nic takiego, takie trochę cukru w herbatce, podobnie jak alkoholik powie o jednym piwku z rana. Niestety, jak każdy uzależniony będzie bronił swojego skrawka uzależnienia, które powoduje u niego chwilowe szczęście i będzie się chciał tym uczuciem dzielić z innymi, czyli zachęcać innych do tego uzależnienia.
Nawet nie chcę myśleć o tym, że wciąganie w nałóg swojego dziecka może też być jego skromną ofertą jako rodzica, który może potrzebuje zdobyć więcej „autorytetu” niż ma mama…? Obym się myliła.
Naprawdę trudno uwierzyć, że ŚWIADOMY rodzic, który zawsze będzie chciał dla dziecka dobrze, może upierać się przy częstowaniu dziecka SYFEM i SHITEM w jednym.
No bo chyba nie wierzycie w te marketingowe chwyty, że uśmiechnięta rodzina siada rano przy stole i zajada sobie takie pyszne kanapeczki z brązowym SHITEM i potem cały ich dzień jest taki przepełniony energią i fajny… zawsze świeci słońce, zawsze wokół jest czysto, zawsze wszyscy uśmiechnięci, nigdzie się nie spieszą, tylko tak sobie szczęśliwie zajadają…
Ja tam generalnie jestem za wolnością i liberalizmem, ale wcale bym się nie zmartwiła, aby wprowadzono zakaz reklamy tych WSZYSTKICH słodkich GÓWIEN.
Oboje Was lubię, ale w tym wypadku popieram Kingę. Niestety sama słodzę herbatę, kawę. 🙁 Wiem, że cukier uzależnia.
Syna wychowywałam bez słodyczy, bez cukru, na wodzie i sporcie. Poszedł do szkoły, z czasem nawyki mu się zmieniły. Nadal jednak nie przepada za słodyczami, woli wodę do szkoły, zabiera też np. marchewki na 2. śniadanie. Lubi czasami zjeść gorzką czekoladę, wypić herbatę z mięty. W styczniu kończy 18 lat, a nie miał jeszcze leczonych zębów, … bo są zdrowe! 🙂
Z racji wykonywanego zawodu – obserwuję dzieci, które nadużywają cukru (przynoszą pudełka z domu, w których są np. batoniki itp.), są bardziej pobudzone, zdekoncentrowane, trudno im skupić się na dłużej.
Skoro wiesz, Wojtku, że cukier uzależnia, to po co fundować dziecku coś takiego?
W ramach pewnej solidarnosci z Wojtkiem przyznaje się, że uwielbiam chipsy… Nikt nie musi mi tlumaczyć, co tam jest bo wiem doskonale. Staram sie nie jeść ale czasem nie moge sie oprzec. Po prostu nie mogę. I trochę Wojtka rozumiem. Ale oficjalnie chipsy i Nutella to złoooooo!
Tu Dziki
John – Nutella była dobra w PRL u Mamusi Oli Szy. 🙂 Teraz też jest pyszna, ale na Białorusi 🙂 Jak banany.
Kinga – z Johnem spokojnie i po ludzku, wtedy jest lepszy produkt 🙂 Kompromisy są ok 🙂 Yoda też mężczyzna 🙂
Kinga i John – kochajcie się <3
Pietruszka jest droższa niż Nutella. Zauważyliście? A jest równie słodka. Coś tu jest nie tak.
Dziki
Kochani, kochani
Myślę o tym wszystkim co piszecie. Nawet kusi mnie, jak napisała Amelia, mały detoks cukrowy. Ciekaw jestem, co będę czuł.
Chciałbym tylko sprostować dwie rzeczy. To nie jest tak, że Mały Yoda zatyka buzię, ucieka pod stół, a ja go gonię z kanapką z Nutellą. On to lubi, jemu to smakuje, on to odziedziczył po mnie, że lubi czekoladę, a inne słodycze nie za bardzo. Pyta, kiedy dostanie kanapkę z Nutellą, więc to nie jest tak, że ja mu coś wmuszam.
I drugie – myślę, że mam trochę więcej niż „skromną” ofertę jako rodzic. Nie wiem Mel, dlaczego sugerujesz coś takiego, że nie jestem w stanie zaoferować Małemu Yodzie nic więcej niż kanapkę z Nutellą. Przykro to było przeczytać.
A na koniec – ja wiem, że macie wszyscy sporo racji. Ale jest też druga strona, zdroworozsądkowa, która nie zakłada diety maksymalnie zdrowej, a optymalnie zdrową. I to jest moja opcja, chociaż byłoby zdrowiej nie słodzić herbaty, ale na razie nie potrafię. Jestem przekonany, że więcej z Was myśli podobnie, ale takie poglądy są passe, przyznać się do nich, to wyjść na troglodytę. Jako ja w oczach waszych wychodzę
Wojtek, przyznaj się, że to była prowokacja, co?
Bardzo zresztą udana.
A teraz sobie wszyscy chrupiecie marchewkę i nabijacie się z komentarzy…
😉
Widzę przy okazji zawodów, że ultrasi, elita biegowa, Kenijczycy jedzą słodycze, słodzą cukrem.
A nasi pra-, dziadkowie, rodzice z „krzepiącego cukru” przecież.
A miód zachowuje dobroczynność w niskiej temperaturze tylko!
W gorzkiej czekoladzie też jest niemało cukru. W mlecznej jeszcze mleko w proszku – jakie to zło!
Pozdrawiam, słodząc nierafinowanym lub melasą 😉
Szkielecie, właśnie myślę, że jako ojciec masz bardzo dużo do zaoferowania, więc się dziwię, że wolisz zasłaniać się nutellą i słodką herbatą. Właśnie pokaż, że potrafisz przyznać się do błędu i pokazać prawdziwego twardziela, jaki w Tobie siedzi. Pokaż, ze potrafisz przyznać rację żonie i wesprzeć ją w tych działaniach, dopóki tylko się da. Sam wiesz, że smaki zmieniają się co jakiś czas, a dzieci przechodzą różne fazy buntu i okazywania swojej niezależności. Może kiedyś przyjdzie czas, że Twój syn sam zrobi sobie śniadania i to będzie właśnie coś, czego Kinga nie poleca. Ale póki możecie, to chrońcie go od złego. Od tego właśnie są rodzice.
Tak sobie myślę, bo nie wiem czy paliłeś kiedyś, ale każdy nałogowy palacz będzie uważał, że takie 2-3 szlugi dziennie to nic złego nie jest. To tylko tak dla przyjemności, dla rozluźnienia. No bo przecież są ludzie, co paczkę lub dwie dziennie wypalają i jakoś żyją. Przecież gdybyś palił (wydaje mi się, że nie palisz teraz, ale tak sobie gdybamy), to mógłbyś dać się sztachąć małemu na śniadanie, obiad i kolację. Bo przecież mały nie protestuje i nie musisz go gonić z papierosem i podtykać mu pod nos – sam pyta, czy może pociągnąć. Bo przecież od urodzenia widzi, jak tata pali, od urodzenia jest palaczem biernym i dotychczas od czasu do czasu tata pozwalał na jednego dymka… Patrz na cukier jak na nałóg. Taki zły nałóg.
Ojć!
Zjadłem kiedyś przed bieganiem bułę (niezdrową, pszenną, z lidla) z nutellą (fuj: olej palmowy – biedne szympansy…) Smaczna była. W pełni się z Tobą Wojtku solidaryzuję 🙂 Dla mnie taką „nutellą” jest pajda chleba ze smalcem + kiszony ogórek + sól. Smalec oczywiście z wolnego wytopu…
U nas nie było zakazów. Słodycze są drogie więc po prostu było ich mało.
Kinga, a nie próbowałaś zrobic w domu zdrowej nutelli bez cukru? Może by im zasmakowała?
Jako nutelloholik abstynent napiszę tylko tyle: #TeamKinga.
Myślę o wszystkim, co tu czytam. Dzięki
I mam dwa pytania, bo widzę, że się znacie:
1. Cukier rafinowany, to biały cukier? A brązowy to nierafinowany? Jest różnica w szkodliwości? Jaka?
2. Olej palmowy to zuo? Dlaczego?
Kinga, ja piekę chleb na zakwasie 😀 Chcecie spróbować? 😀
Kinga .ja muszę dołożyć łýżkę dziekciu do Twojej „wygranej „mam 7 letniego synka .Też robiliśmy z Żoną wszystko żeby wyeliminować złe nawyki z Jego djety .Pozostało tylko to że pije sporo wody .i je sporo owoców ,to jest nasz sukces .Po mimo tego że w domu robiliśmy wszystko aby poprawnie się odrzywiał :to przyszło przedszkole i po nim zaraz szkoła .Samo przez się dziecko zmieni podejście do nawyków .Stei
Stwtdziliśmy z Żoną że nic nie wskuramy zakazami i nakazami .Zskaliśmy jedynie to że w dniu pasowania na ucznia (13:10 2017)do stał 10 cukierków w szkole z czego do dziś na Jego biurku teży ich 7 .To jest sukces !!!!! Nie da się Dziecka wychować bez cukru .Pojedzie do Babci to samo będzie jadł ile wlezię .My się cieszymy że udało się nam nauczyć Go umiaru w jedzeniu słodyczy . Ten temat jest tematem rzeką więc Każdy ma swoje zdanie . Można by było poruszyć temat karania Dziecka np.klapsem .Wywołało by to jeszcze większą lawine głosów TEGO jestem pewien .Pozdrawiam
Widzę, że większość jak nie wszyscy w tych komentarzach atakują Wojtka. Chłopie jestem z Tobą 🙂
Jestem tatą 5 letniego syna. Od małego próbujemy ograniczać chemię dostępną w różnego typu produktach i zastępować je własnymi, przygotowując je w domu. Jednak nie da rady od tego( chemii) całkowicie uciec tak samo jak od cukru, słodyczy. Sam jestem przeciwnikiem cukru, ale herbata z cukrem nikomu nie zaszkodziła jeszcze.
Ciekawe czy ktoś kto się tutaj wypowiada nigdy nie pił herbaty z cukru, nigdy nie jadł słodyczy, nigdy nie smarował chleba nutellą albo dżemem ze sklepu? Nigdy tez nie jedliście kremówek, tortów itp wypieków?
Jedliście i żyjecie, jestem przekonany, że większość z Was dojrzała do rezygnacji z cukru jak już miała te „kilkanaście” lat na karku. Dajcie tym dzieciom wybór, dajcie im wszystkiego spróbować bo jak już ktoś tu napisał – dziecko pójdzie do przedszkola, szkoły i chcąc nie chcąc tego cukru spróbuje. W sałatce, w jogurcie, soczku.
Ja mam obecnie 34 lata i uwielbiam słodycze. Niestety bardzo szybką łapię wagę i wiem, że muszę je ograniczać bo inaczej źle skończę 😉 W okresach świątecznych potrafiłem na śniadanie i kolacje zajadać się ciastem, mimo, że mama przygotowywała zdrowe i apetyczne posiłki. Czy to było mądre? na pewno nie, ale potrzebowałem czasu żeby to zrozumieć mimo, że rodzice wkładali do głowy, że cukier/ obżarstwo jest złe.
Teraz już jestem dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną i wiem, że robiłem źle. Jednak to wymagało czasu, aby samemu sobie to uświadomić. Swojemu synowi ograniczam cukier na tyle ile się da. Wybieram jogurty z prostym, krótkim składem lub przygotowuje w domu koktajle na bazie jogurtu naturalnego i owoców/warzyw. Żeby było jak najmniej cukru a najwięcej owoców, wybieram soki/przeciery bez dodatków cukru. Jednak nie odmówię mu raz na jakiś czas niezdrowego loda, batona.
Pozdrawiam
Maciek
Ja byłam ogromną fanką nutelli i innych niezdrowych przekąsek, ale nawyki jedzeniowe trzeba było zmienić i znalazłam w jednym ze sklepów chyba Krukam masło z orzechów laskowych. Jest 10000 razy lepsze niż oryginalna nutella i tyle samo razy zdrowsze. Zamówiłam też krem daktylowy i pastę kokosową i to jest dopiero czad! Przepyszne 🙂