Będziemy biegać po lasach. Za tydzień Maraton Kampinoski

Jak trenować w pierwszym tygodniu po maratonie? Ledwo. Szczególnie, jeśli na końcu następnego tygodnia ma się drugi maraton. Mój tak, że bardziej być nie może – Maraton Kampinoski.

Sporo trzaskam treningu wzmacniającego w domu. Nawet Facebook się o tym dowiedział, bo wyświetla mi co i raz reklamy aplikacji do muscule buildingu czy czegoś w podobie. Uchwyty do pompek stoją w salonie i wciąż przywołują, a to Kingę, a to mnie, a to Małego Yodę. Nawet córka licealistka zrobiła raz dwie pompki z ciekawości.

Gdyby ktoś chciał wiedzieć, po co te uchwyty – skoro można sobie robić zwyczajne pompki – to spójrzcie poniżej. Bez uchwytów zejdziesz tylko od pierwszego do drugiego zdjęcia. Z uchwytami dochodzisz do fazy trzeciej z ostro zakończonymi łokciami. I nieporównanie mocniej angażujesz nieporównanie większą liczbę mięśni. Czujesz pieczenie tam, gdzie jeszcze niedawno miałeś tylko tkankę kostną i skórną.

Biegałem w tygodniu trzy razy, leciutko. We wtorek był bardzo wolny bieg do pracy, masaż mięśni. W piątek – półtorej godziny po Puszczy Kampinoskiej (zagnało mnie na Bielany i na Cmentarz na Wólkę, to sobie nie darowałem), przyzwoite easy 5:28. Chciałem w sobotę zrobić interwały, ale czworogłowy uda w prawej nodze powiedział, że jednak nie. To nie. Za to w niedzielę było lekkie 45 min. rozruchu (przed mocnym wtorkowym treningiem w tym tygodniu) z 2 km tempa maratońskiego. Maratońskie wyszło po ok. 4:20-4:25, jak na Puszczę to i tak z nawiązką, bo w Puszczy na maratonie będzie w widełkach 4:30-4:45.

Maraton Kampinoski to moje pierwsze 42 km w życiu. W potężnym zamieszaniu życiowym ’96 wymyśliłem sobie, że jeśli przebiegnę samemu maraton po Puszczy, to rozwiążę swoje problemy. Maratonu nie przebiegłem, ale pokonałem trasę jedząc śnieg z sosnowych gałęzi (był luty, picia nie miałem). W czasie bardzo długim. Rozwiązywanie problemów zajęło jeszcze więcej czasu.

W Maratonie Kampinoskim startowałem już trzy lata temu. Wtedy było miejsce 10. i czas 3:26:59. Zbyt mocny start, końcówka na oparach. Chciałbym w tym roku lepiej. A lepiej to znaczy bez szarżowania, bez myślenia, że skoro uliczny maraton był w 3:03, to leśny może być… Nie może, bo jestem dwa tygodnie po maratonie, nie jestem w pełni zregenerowany, pobiegnę na tyle mocno, na ile mogę, ale nie mogę mocniej niż mogę. Obym pamiętał to zdanie w sobotę na starcie.

Tak wyglądałem po niedzielnym treningu – tempo easy 5:15, podbite do średniej 5:02 dzięki 2 km TM.

Organizatorzy Maratonu Kampinoskiego napisali niepokojące zdanie gdzieś na FB – że to ostatni maraton. No nie. Nie wiem, jacy szatani są przeciw, czy była petycja łosi, czy co – ale bardzo nie chciałbym, żeby biegł przeszedł do historii. Nie ma lepszego miejsca do biegania w okolicy Warszawy (przepraszam cię, kochany Lesie Kabacki), jak ta dżungla piaszczysta, bagnista, nieprzebrana, samowita.

Mieszkańcy zakorkowanych przez Maraton Warszawski osiedli wszystkich by nas wysłali na bieganie po lasach. Co gorsza, redaktorzy mojej Gazety – tej samej, która rozbiegiwała kiedyś Polskę Biega – chętnie by zrobili to samo. Wiem, gadałem na korytarzu. I widziałem dziś na Gazeta.pl – wielki tytuł o pytaniach zadanych Trzaskowskiemu i Jakiemu, że obaj zapowiadają uwolnienie centrum Warszawy od maratonów (ktoś w redakcji ma chyba na myśli biegi masowe, a nie zawody na dystansie 42 km).

Boli mnie to bardzo. Takie przestrojenie klimatu. Od trzech lat mam wrażenie, że „oni” – władza, PiS – chcą nas skłócić z Europą, wypisać z Unii, napisać dekalog innych wartości niż europejskie i demokratyczne. Teraz mam wrażenie, że odwrót od europejskich wartości (czy – lżej mówiąc – europejskiego stylu życia) dotknął też „naszych”. Znów miasto ma być dla samochodów, biegacze mają biegać sobie po lasach, znów korki, znów nie mogłem zawieźć córki na zajęcia. Warszawa zmotoryzowana, fura, skóra i smartfon. A stolice świata – od Berlina przez Paryż, Londyn, Tokio, Nowy Jork chlubiące się swoimi maratonami z milionami kibiców przy trasie? Będą w innej unii niż my.

Na tej samej Gazeta.pl widziałem zresztą wczoraj informację, że Paryż będzie zakazywał wjazdu samochodom do miasta w niedzielę – ze względu na smog. Co można z tym zrobić? Wahałem się, czy jutro pojechać do pracy samochodem, czy metrem i veturilem – i wybieram wariant eko.

Komentarze

3 thoughts on “Będziemy biegać po lasach. Za tydzień Maraton Kampinoski”

  1. Wojtek! Padłeś ofiarą specjalistów od tytułów. To się chyba nazywa portaloza. Ja zajrzałem. Ani Trzaskowski ani Jaki nie chcą wyprowadzenia biegów z centrum miasta.
    A co do maratonów w krótkich odstępach czasu, to pamiętasz jak w 2017 roku dojechał mnie drugi maraton w Lublinie? Nie życzę Ci tego 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *