rano – 27 stycznia 2007

12 biegaczy, czterech narciarzy na biegówkach i jeden rowerzysta. Tyle osób spotkałem dziś rano przez godzinę biegania po Lesie Kabackim. Trening zgodnie z Planem K. obejmował dziś 15 km w pierwszym zakresie plus 3 km w trzecim. Po konsultacjach z samym K. zrobiłem BNP – tzw. bieg z narastającą prędkością, 16 km. Najpierw dobiegłem do Lasu Kabackiego spod domu w jakieś 17-18 minut, tam zrobiłem godzinną pętlę. Ale tylko pół pętli było powolnym bieganiem (około 5:30, ale w kopnym śniegu, więc obciążenie takie jakbym biegł chyba po 5:00-5:10). Po 40 minutach zwiększyłem tempo do drugiego zakresu (4:50-5:00 po śniegu). I to uwielbiam w BNP. Przyspieszasz zamiast zwalniać, ale czujesz, że coraz bardziej fruniesz. Zwiększone tempo daje ci zadowolenie, poziom endorfin rośnie, biec jest lżej, przechodzisz w nadświetlną i możesz szybować, póki starczy paliwa. A ostatnie 15 minut to było przyspieszenie na maksa. K. każe to biegać w tempie km w 3:05, ale nie wiem, czy na takie tempo byłoby mnie stać nawet po suchym. Po mokrym było to około 4:00 na kilometr. Dotarłem mokry i szczęśliwy. Trening trwał półtorej godziny (plus dwie minuty roztruchtania), była 10.02. Niektórzy o tej porze w sobotę śpią. Córka przedszkolak ma alibi, że jest chora, ale ćwierć Polski śpi wtedy po prostu. Biegając po lesie spotkałem 4 osoby biegające na nartach, 12 biegających na nogach i największego twardziela przedzierającego się przez śniegi na rowerze. Myślałem sobie, że jesteśmy z jakiejś sekty. Mniejszość sportowa. Co każe człowiekowi wstawać w wolny dzień po siódmej rano, wychodzić w śnieżycę, męczyć się w zaspach i pocić się potem, przedtem i w trakcie? Nie wiem, co to jest, ale to lubię.

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.