rozciąganie – 17 listopada 2008

Co robię, jak nie biegam? Biegam.

Pamiętacie jak nauczycielka z Dnia Świra mówi o młodym Koterskim: on jest ciągle nieobecny, nawet jak jest obecny, to jest nieobecny. To ja się czuję podobnie. Jak wiadomo nie biegam od tygodnia, od Biegu Niepodległości. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego w ostatnią sobotę znów startowałem.

Był koleżeński Guziczek w Lesie Kabackim. Tak się teraz nazywają nasze kabackie zawody na dochodzenie. Czyli każdy przed startem deklaruje swój czas i wszyscy starają się dobiec mniej więcej jednocześnie. Postanowiłem pobiec na 19:00, w czasie roztrenowania uznałem to za wystarczający wynik. A córka licealistka pobiegła na 28:00.

Kiedyś mi się marzyło, żeby jak dzieci dorosną, to będę mógł z nimi podejmować swoje ulubione aktywności. Nie mówię o zabieraniu dzieci na rowerek albo na górską przechadzkę, tylko prawdziwe zmęczenie się razem, kiedy dzieci dorosną. Z synem postlicealistą nigdy to nie wyszło, bo co innego lubimy robić i niekoniecznie razem. Z córką przedszkolakiem myślę, że wyjdzie sporo, ale za 10 lat. A z córką licealistką właśnie mi się marzenie materializuje. Już w lecie spociliśmy się razem na Małej i Dużej Babiej Górze. A w sobotę znów lecieliśmy razem w zawodach biegowych.

Na mecie córka licealistka była blisko pół minuty przede mną. Bo pobiegła 7 sekund szybciej od deklaracji, a ja 12 sekund wolniej. Nie przejąłem się tym, zwaliłem to na czwartkowe krwiodawstwo i początki infekcji.

Coś mnie teraz drapie w gardle, dusi głębiej w układzie. Dlatego dziś nie pobiegałem, chociaż miałem w planach półgodzinny jogging. W niedzielę nie biegałem, bo miałem Dzień Ojca. To znaczy Moja Sportowa Żona miała dwudniowe szkolenie fitnessowe, które wygrała ostatnio na konwencji fitness. Teraz już wie więcej niż wszystko o wzmacnianiu i rozciąganiu mięśni. Wieczorem zrobiła mi krótki kurs rozciągania. Potem czuliśmy się rześcy i zrelaksowani jak po seksie.

Mogę się zadeklarować jako absolutny fan rozciągania. Tak jak po jedzeniu sprząta się okruszki ze stołów, to po treningach trzeba zrobić porządek z poskurczanymi mięśniami. Rozciągajcie się, a będziecie naprawdę długo biegać. Wiele kilometrów i wiele lat.

Choroba nie chce odpuścić, chyba jutro przejdę z czosnku na Gripex, bo muszę stanąć na nogi. Jadę do Mielca spotkać się z ludźmi ze Stali.

Acha, pochwalę się, że dziś świętowałem konsumpcyjnie imieniny córki licealistki. Pojechaliśmy do sklepu sportowego wybrać coś do biegania. Marzenia się nie tylko spełniają, ale rozciągają. 

Updated: 13 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.