Co robię, jak nie biegam? Biegam.
Pamiętacie jak nauczycielka z Dnia Świra mówi o młodym Koterskim: on jest ciągle nieobecny, nawet jak jest obecny, to jest nieobecny. To ja się czuję podobnie. Jak wiadomo nie biegam od tygodnia, od Biegu Niepodległości. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego w ostatnią sobotę znów startowałem.
Był koleżeński Guziczek w Lesie Kabackim. Tak się teraz nazywają nasze kabackie zawody na dochodzenie. Czyli każdy przed startem deklaruje swój czas i wszyscy starają się dobiec mniej więcej jednocześnie. Postanowiłem pobiec na 19:00, w czasie roztrenowania uznałem to za wystarczający wynik. A córka licealistka pobiegła na 28:00.
Kiedyś mi się marzyło, żeby jak dzieci dorosną, to będę mógł z nimi podejmować swoje ulubione aktywności. Nie mówię o zabieraniu dzieci na rowerek albo na górską przechadzkę, tylko prawdziwe zmęczenie się razem, kiedy dzieci dorosną. Z synem postlicealistą nigdy to nie wyszło, bo co innego lubimy robić i niekoniecznie razem. Z córką przedszkolakiem myślę, że wyjdzie sporo, ale za 10 lat. A z córką licealistką właśnie mi się marzenie materializuje. Już w lecie spociliśmy się razem na Małej i Dużej Babiej Górze. A w sobotę znów lecieliśmy razem w zawodach biegowych.
Na mecie córka licealistka była blisko pół minuty przede mną. Bo pobiegła 7 sekund szybciej od deklaracji, a ja 12 sekund wolniej. Nie przejąłem się tym, zwaliłem to na czwartkowe krwiodawstwo i początki infekcji.
Coś mnie teraz drapie w gardle, dusi głębiej w układzie. Dlatego dziś nie pobiegałem, chociaż miałem w planach półgodzinny jogging. W niedzielę nie biegałem, bo miałem Dzień Ojca. To znaczy Moja Sportowa Żona miała dwudniowe szkolenie fitnessowe, które wygrała ostatnio na konwencji fitness. Teraz już wie więcej niż wszystko o wzmacnianiu i rozciąganiu mięśni. Wieczorem zrobiła mi krótki kurs rozciągania. Potem czuliśmy się rześcy i zrelaksowani jak po seksie.
Mogę się zadeklarować jako absolutny fan rozciągania. Tak jak po jedzeniu sprząta się okruszki ze stołów, to po treningach trzeba zrobić porządek z poskurczanymi mięśniami. Rozciągajcie się, a będziecie naprawdę długo biegać. Wiele kilometrów i wiele lat.
Choroba nie chce odpuścić, chyba jutro przejdę z czosnku na Gripex, bo muszę stanąć na nogi. Jadę do Mielca spotkać się z ludźmi ze Stali.
Acha, pochwalę się, że dziś świętowałem konsumpcyjnie imieniny córki licealistki. Pojechaliśmy do sklepu sportowego wybrać coś do biegania. Marzenia się nie tylko spełniają, ale rozciągają.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.