Czy można dzień przed Sylwestrem jeździć na rolkach? I to nie na hali, ani nie w Hiszpanii. Ruszył już tor łyżwiarski na Stegnach, widziałem po reflektorach. Dla mnie łyżwy są trochę beznadziejne. Tak jakby mi kazali stanąć na sali gimnastycznej i biegać w kółko. Pewnie zabawa robi się trochę lepsza, jeśli ktoś potrafi robić piruety. Ja nie potrafię. Rolki są podobne do łyżew, ale filozofia jeżdżenia jest zupełnie inna. To filozofia wolności, drogi i pędu przed siebie. Wzięliśmy się z Moją Sportową Żoną za ręce i ruszyliśmy ścieżką rowerową (z kostki układanej bez frezowania) wzdłuż Rosoła w stronę Kabat. Potem Belgradzką można dojechać po asfaltowym chodniku do Stryjeńskich. I cały czas po asfalcie – do Indiry Ghandi i pod nasz dom. A filozofia jechała cały czas przed nami, przez 45 minut. No może 40, bo z 5 minut straciliśmy w osiedlowym sklepie – zabrakło nam w domu cukru, a ja jednak zdecydowanie słodzę. MSŻ nie słodzi, bo nie. Ale właśnie zjada banana. Sport wymaga jednak węglowodanowego paliwa.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.