Co będzie, to będzie

Nowy Rok, to sztuczna cezura, zgoda. Konwencja, umowa społeczna, gdybyśmy byli Majami, postanowienia noworoczne robilibyśmy w maju. Ok. Ale dystans maratonu też jest umowny. Gdyby ustalono go np. na 45 km trójkołamacze byliby wąską elitą, z amatorów osiągałby taki wynik jeden na tysiąc i nikomu nie zaprzątałoby to wyobraźni, stałoby się dobrem tak nieosiągalnym jak szynka w Peerelu. A gdyby maraton miał 40 km, jak na pierwszej olimpiadzie łamanie trójki byłoby może nie tak powszednie jak chleb z masłem, ale mniej więcej na poziomie bułki z szynką w III RP.

Moje cele w Nowym Roku. Mam ich kilka, o dwóch na razie nie powiem, pozostają gdzieś między marzeniami a tajemnicą, którą jestem w stanie wyjawić tylko na bieganiu w realu. Pozostałe są proste: życiówki, życiówki, życiówki. Konkretnie – na 5 km złamać 18 minut. Na 10 km – złamać na atestowanej trasie 36. W półmaratonie – złamać 1:19. A jeśli się nie da, to przynajmniej na każdym z tych dystansów zrobić życiówkę (obecne to bodaj 18:14, 36:54, 1:19:25, cytuję z pamięci, chociaż nie mam pamięci). Maraton – odpuszczam. Wystartuję w jakimś, ale na wiosnę na pewno nie będę się spinał z przygotowaniami na życiówkę. Na jesieni też raczej nie. Co będzie, to będzie – jak powiedziała moja szwagierka Ewa pożyczając Mojej Sportowej Żonie pasek z ćwiekami na pierwszą randkę (moją i MSŻ).

Z moją szwagierką Sabiną pobiegaliśmy wczoraj 45 minut po Rabce w tempie kilometr w 7:30 po śliskim podłożu. Wcześniej byliśmy całą rodziną na nartach na Maciejowej, dołączył do nas Kamil, który przyjechał z rodziną sprawdzić Rabkę w realu, z Kamilem przebiegliśmy się godzinę po górach. Pograłem też w ping ponga, a na koniec dołożyłem sobie brzuszki, pierwszy dzień z czwartego tygodnia Weidera. Mam coraz bardziej realne szanse na czwórkę Weidera, bo dziś drugi dzień czwartego tygodnia też wykonałem.

To się nazywa aktywny wypoczynek. Dziś były jeszcze narty na Mosornym Groniu (kto się zastanawia – gorąco polecam, super stok, ciekawa trasa, długa, różnorodna) i ping pong z Pawłem z Rabki i Kamilem z Warszawy, poziom wyrówany, wygrywaliśmy na zmianę, chociaż Kamil w decydującym meczu do trzech setów wygrał ze mną 3:2. Ale uznałem wtedy, że ważniejsze od wyniku jest uczestnictwo. Celów w dziedzinie ping ponga sobie na nowy rok nie stawiam.

Kończy się rok, dla mnie niestety kończą się też sportowe wakacje. Dobrze jeśli celem noworocznym nie jest tylko dotrwanie do kolejnego sylwestra. Po to mi chyba te plany życiówkowe. Żeby mieć czym żyć.

Oco! Pospisujesz nasze deklaracje (zachęcam wszystkich: ogłaszajcie)? Żeby nas za rok z tego rozliczyć, jak Mikołaj – komu rózgę, komu medal.

 

Updated: 30 grudnia 2010 — 18:55

  1. nuggers

    2010/12/30 23:31:05

    skończyć maraton 🙂 przez problemy z dyskiem (kontuzja sprzed kilku lat) mam tyły w przygotowaniach więc wiem, że czwórki nie ma co łamać. ale chcę skończyć w rozsądnym czasie, żeby się nie zarżnąć. i ciągle notować postępy 🙂

    a każdemu życzę spełnienia w nowym roku, pod każdym względem 🙂

    Maćko


    woja-tech

    2010/12/31 00:13:03

    Ja też mam noworoczne postanowienie. Myślałem, że tego nie powiem ale chcę pobiec półmaraton. Może ktoś uznać, że to mało – ja jednak myślę, że to mistrzostwo świata.


    z3us.pl

    2010/12/31 07:02:04

    To ja chce : ukończyć 2 maratony(wiosna i jesień) oraz złamać 2 godziny w półmaratonie. To deklaruje i tak staram się trenować. A wam życzę, no cóż aby Wasze dzieci miały bogatych rodziców i następnego roku bez kontuzji.
    Pozdrawiam.
    PS. Sylwestra spędzam jak Justyna Kowalczyk :-). Dzisiaj trening (wychodzi na to, że już zaczynam biegi w 2 zakresie) , jutro narty a w niedziele jakaś wycieczka biegowa.


    basdlamas

    2010/12/31 08:30:23

    Wszystkim zycze spełnienia marzeń w Nowym roku, Zwłaszcza Biegowych.. i Szczęścia..Bo wiecie- zdrowia wam nie życzę bo ci na Tytanicu Zdrowie mieli ale nie mieli szczęścia :)))))


    basdlamas

    2010/12/31 08:30:48

    bas nadaje

    http://www.blog.fory.pl/maly


    quentino-tarantino

    2010/12/31 09:07:28

    nuggers – do Paryża tyły jeszcze jesteś w stanie nadrobić! Tylko musisz przyjać wersję:
    Nuggers? – Tak!
    Maciek ? – Tak!


    quentino-tarantino

    2010/12/31 09:10:29

    Bas – współczuję problemów z piszczelami. Przerwa to teraz dobry pomysł. Sam jestem ciekaw jaki jest powód, bo aż się wierzyć nie chce, że to nowe buty po kilkuset metrach….Piszę to z trwogą bo po blisko półtora roku biegania zamowiłem wczoraj nowe kapcie…


    quentino-tarantino

    2010/12/31 09:12:09

    Woja-tech – półmaraton to fajny cel i plan. Tylko się dobrze przygotuj a frajdę bedziesz miał nie mniejszą niż po maratonie.


    quentino-tarantino

    2010/12/31 09:12:44

    Last but not liść…

    http://www.quentino.pl/


    basdlamas

    2010/12/31 10:53:53

    Gdyby ktoś miał problemy z piszczelami .. jak ja :)) lub by chciał żeby do tego bólu nigdy nie doszło to polecam:

    http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1


    ocobiegatu

    2010/12/31 11:15:18

    Życiówki spisane.Bede musial kiedys na blogu swoim , na ktorym nic nie pisze , wkleic link do skana strony z kajetu, z odhaczonymi zyciowkami w kolka – co pobite..:).
    Szczesliwego Nowego Roku !


    biegofanka

    2010/12/31 12:22:11

    Nie… deklaracji nie podaję, bo się może okazać, że potem rózga mi przypadnie…;)


    biegofanka

    2010/12/31 12:25:08

    Wszystkim z Nowym Rokiem
    wejścia zdrowym, sportowym krokiem.
    Oby rok przyszły się Wam udał
    i w każdej dziedzinie satysfakcję Wam dał. Szczęścia w Nowym Roku
    i powodzenia na każdym kroku!


    mksmdk

    2010/12/31 13:44:51

    Moje plany 2011

    10km – 40 min, 0,5maraton – 1:30 pełny maraton – 3:15 – wiosna 50km z nartami – 6:00
    Swoją drogą ciekawe jakie miałem w 2010 (wiem że nie spełniłem żadnego) ale ciekawe jakie?
    Szczęśliwego Nowego Roku, Zdrowia !!!


    grido71

    2010/12/31 14:00:14

    Bas: w najnowszym numerze Biegania jest duży artykuł (Przychodzi biegacz do lekarza). Polecam!

    Dla wszystkich: Najlepszego w Nowym Roku, realizacji planów, pobitych życiówek, braku kontuzji, zdrówka, szczęścia, pomyślności!
    May the Force be with you 🙂


    ocobiegatu

    2010/12/31 14:01:10

    mksmdk – u mnie nic nie ginie..:)
    2010 – 39 …1.29…..3.10…….
    a pod koniec 2010 bylo odpowiednio – 41.52…..1.30.09…….3.24


    ocobiegatu

    2010/12/31 14:05:13

    oczywiscie pod koniec 2009..
    jejku jeszcze nic nie pilem a sie juz tu pomylilem..:)


    popellus

    2010/12/31 15:24:48

    Trzebnica dycha piękna i mokra.
    Sylwestrowo…
    Wyszło fajnie, 42:23)
    nettoo 42:06
    Napisze więcej później

    Najlepszego.


    beautyandb

    2010/12/31 15:39:06

    Plany, plany 🙂 Na pewno to 10.04. jest maraton w Rotterdamie.I tam się okaże. Tymczasem dzisiaj wyprawa marszobiegowa z Góry Żar na Przełęcz Kocierską i zbieg w kierunku na Porąbkę. Takie biegowe wakacje 🙂


    pict

    2010/12/31 15:41:32

    Ja dziś piękny, ostatni trening – 12 km, z czego z 6 km w śniegu od kolan w górę – skipy przy tym to łatwizna 😉
    A postanowienia są 2: złamać w końcu trójkę oraz przebiec setkę i w tym debiucie pobiec poniżej 10 godzin 😉 Odpowiednio wiosna i jesień. Ale przede wszystkim biegać, biegać, biegać 😉 Czego Wam i sobie w nadchodzącym roku życzę.


    johnson.wp

    2010/12/31 15:44:47

    pope – dobrze że przeTrzebiłeś formę:)
    woja-tech – tylko marzenia się liczą 🙂

    Wszystkim życzę szybkiego dokręcenia licznika w 2010 do jakiej okrągłej liczby, jeszcze jest trochę czasu:)), a jak dziś się nie chce (tak jak mi) to nic się nie stanie:)


    corvus78

    2010/12/31 18:29:37

    dobrego roku wszystkim życzę

    … a biegowo to dzisiaj byłem nad Rusałką z plecaczkiem, herbatą i czekoladą, na ławeczkach dookoła jeziora porozsadzani panowie świętujący nadchodzący rok, a może żegnali stary???

    polecam do tańca na dzisiejsze imprezy – cha-cha w wykonaniu pewnego zespołu
    http://www.youtube.com/watch?v=4ZKvkRSBEGI
    i trochę nowsze wykonanie http://www.youtube.com/watch?v=-bbQUDFkdsU
    i fragment filmu http://www.youtube.com/watch?v=E3_NuWb9r2A
    pięknej zabawy wszystkim życzę


    fajka

    2010/12/31 18:37:59

    A ja zakończyłem rok 14 km po śniegu i lodzie, w niezłym jak na wszechobecne warunki tempie (ok. 5.20 min./km), ale wreszcie w znośnej temperaturze (przedwczoraj wytrzymałem godzinkę przy – 17 i chyba pierwszy raz w ogóle się nie spociłem). Wszystkim spokojnego i biegowego roku życzę, dobrych biegów, i radości z biegania.
    Trzymajcie się ciepło, i mam nadzieję do zobaczenia z większością z Was w przyszłym roku 🙂 fajka


    sfx

    2010/12/31 18:40:42

    hej. ostatni raz w ad2010.

    wczoraj, kąpielowym czwartkiem + biegowym czwartkiem, zakończyłem rok.
    kąpielowym – bo morskim 🙂 (4k + woda + 4k). morze zamarznięte po horyzont (oczywiście po horyzont to widać lód, ale pewnie to kra, a nie skuta lodem woda). my byliśmy przy kanale (mielno/unieście), gdzie jest jedyne dogodne miejsce do „wejścia”.

    przed rozgrzewką zrobiliśmy rekonesans i po odczuciu silnego, porywistego i nieprzyjemnego wiatru, wcale nam się nie spodobała myśl o naszych późniejszych dokonaniach. jednak głowa ma ciekawą konstrukcję. po 4k tuptania (5:15), wiatr już nie istniał. wpadliśmy. po kostki. i trzeba było się nalatać, by czegoś głębszego do kolan znaleźć przed linią lodu. udało się w końcu.
    fajowo.
    potem 4k rozgrzewki po schłodzeniu i do domciu.

    wieczór uzupełnił trening na mojej starej, mocno już obieganej trasie 11,7k (koszalin-mścice-koszalin). 55:06.

    rok zakończony. 3033k.


    piotrek.krawczyk

    2010/12/31 20:23:58

    Tego, co dla Was dobre, na 2011 rok życzy Dziki. Dzikiemu dziś na treningu przyświecała symbolika, a pokazała się magia. Biegłem 31 km, bo 20+11. Końcówkę około 2,5 km mocno. I okazało się, że ta końcówka wyszła 00:11:11. Poczytuję za dobrą wróżbę 🙂 No to do Przyszłego Roku pełnego spotkań i miłych zaskoczeń! Dziki


    quentino-tarantino

    2010/12/31 20:36:18

    Widzę, ze nie wykazałem się dziś oryginalnością…Stary Rok postanowiłem pożegnać biegowo/osiedlowo – niespełna 11km w przyzwoitym tempie jak na okoliczności – 4:49.

    Wszystkim Wszystkiego co najlepsze! Marzenia do spełnienia! A już zwłaszcza te biegowe. Jeśli kogoś uraziłem w ciągu ostatnich 12 miechów to niech mi będzie choć w części wybaczone. Tym, którzy mnie „potrącili” na trasie już dawno zapomniałem.
    Bawcie się dobrze!
    Szacunku, Miłości i innych Czułości w Nowym Roku!


    marsikor

    2010/12/31 20:57:29

    Ja też zakończyłem rok w biegu. Prywatnym półmaratonem po Wiedniu. Było fajnie, dość płasko i bez śniegu, po Praterze gdzie dużo w porównaniu z Bydgoszczą biegaczy i okolicach. Wyszło 21.3 km w czasie 1:55:55. Jak zwykle ostatnio do biegu nakręcał mnie Pan Ptak Nakręcacz. W tym miesiącu 228 km. W całym roku 1489. Pozdrowienia i życzenia najlepsze. P.S. Tutaj strzelają jak najęci.


    czepiak.czarny

    2010/12/31 20:58:37

    Jak ja nie chcę, by ten rok się skończył .. Ktoś mnie ostatnio spytał czy jestem szczęśliwa – jestem. Bardzo. Mimo iż jest dużo „mimo” 🙂 I jak zwykle boję się, że będzie gorzej :)) Da się przyzwyczaić.

    Pierwszy raz, o ile pamięć mnie nie myli, mogę powiedzieć, że chciałabym, by w przyszłym roku nie było gorzej.
    Ileś tam miesięcy temu powiedziałam tu dzień dobry, a właściwie jakieś literki w wojtkowym konkursie, a potem dzień dobry :)) byłam cholernie wystraszonym ludkiem, który powoli wychodził ze skorupy do świata, a dziś chce mi się ryczeć ze szczęścia.
    Będzie bez nicków.
    Ktoś spytał się o „mały niewinny maratonik”.. Ktoś opieprzył, na tyle, że ruszyłam dźwigając swój krzyż :)), Ktoś coś napisał, Ktoś nazwał mnie tak, że poryczałam się ze wzruszenia.. Ktoś wyciągnął rękę, Ktoś wykazał się niebotyczną wręcz cierpliwością na moje marudzenie.. Ktoś napisał mi wierszyk (a nawet dwa!). Ktoś dawał miłe dla ucha linki, Ktoś spełnił marzenie o numerze w Poznaniu. Dziękuję Wam za ten rok.

    Najważniejszy był oczywiście Poznań, w życiu nie doświadczyłam takiego bólu jak wtedy i takiej osobistej porażki. Później świadomość, że go zniosłam i „zaliczyłam” Maraton ułatwiła mi w życiu, pokazała dystans do pomniejszych problemów, pokazała, że daję radę o coś powalczyć. Nagle się okazało, że mogę bardzo dużo. To był pieruńsko ważne doświadczenie, choć „biegowo” przegrane. Warto było cierpieć.

    Cele na ten rok: wyleczyć nogę i zapanować nad wrednym, humorzastym dziadostwem r. Jeść mniej cukierków z apteki niż ostatnio. Dalej cieszyć się z niepalenia. Odbyć wiele miłych spotkań, nawet z towarzyszącym im błotem :)) Kiedyś tam wrócić do biegania i potem pomarzyć konkretniej :)))

    Jutro długo wyczekiwane dla mnie święto: Koncert Noworoczny i po nim człapanie w szpetalskim lasku. Rarytas dostępny tylko raz w roku :))

    Życzę Wam dużo radości, spełniania celów, urzeczywistniania marzeń nie tylko biegowych. Dobrego 2011 roku!


    biega_czu

    2010/12/31 22:35:41

    Wszystkiego co najlepsze w 2011! I sukcesów! Nie tylko biegowych 🙂 Pozdrowienia!!!


    piotrek.krawczyk

    2011/01/01 00:38:46

    Tu Dziki!
    Pierwszy w Nowym Roku. Już nic nie muszę do końca sezonu! Jestem pierwszy 🙂
    Czy coś się zmieni? Czy będzie to co będzie? Uważności, świętej Uważności Tobie i sobie życzy Dziki. Dziki 🙂


    corvus78

    2011/01/01 08:56:38

    http://www.youtube.com/watch?v=TJiGjk2Y2x0


    popellus

    2011/01/01 12:12:24

    Krótko, treściwie..
    O wczorajszej dyszce:))
    popellus.eblog.pl/

    Najlepszego…
    i tej energii w Nowym Roku, bo pewnie wielu będzie zaskoczonych..:))
    http://www.youtube.com/watch?v=BQnO5gcIpTI
    albo, albo
    http://www.youtube.com/watch?v=62AunKohqpM&feature=related


    tomikgrewinski

    2011/01/01 13:27:16

    Moje noworoczne postanowienia to przede wszystkim biegac bardziej regularnie.
    Chcialbym zeby byly to 3 (a najlepiej 4 ) systematyczne treningi w tygodniu
    Bo jak na razie to pomimo ogromnych checi roznie z tym bywa…
    Moje plany na 2011 to oprocz treningow sporo startow na roznych dystansach w tym dwa polmaratony warszawa i pila i dwa maratony wiosna – chyba krakow i jesien – warszawa.
    A jesli chodzi o moje skromne marzenia to Oco zanotuj prosze:
    5k – ponizej 23
    10k-ponizej 51
    polowka – 1.52 maraton – 4.15 dwa ostatnie oczywiscie tylko w przypadku jak uda mi sie zrealizowac plany przygotowawcze i jak zdrowko pozwoli 🙂


    ocobiegatu

    2011/01/01 13:31:53

    witam na Wojtkowym blogu
    w dwa tysiące jedenaście nie pijemy dziś juz grogu
    w naszej Polska Biega kaście.:)

    noworoczny trening mamy !
    w lasy, parki , bieżnie , knieje !
    my na szczęście zasuwamy
    od dziś dobry wiatr nam wieje


    johnson.wp

    2011/01/01 15:21:59

    Rok 2010 to głównie kilometry. Uroda dystansu interesuje mnie przede wszystkim, bo na szczęście nie mam talentu do tego żeby być przed wszystkimi.
    Statystyka 2010: kilometrów ogółem 2140, czyli prawie tyle samo co w 2009 (2150); eksploracyjnie: 470km (+/-10500 m czyli 21 km w pionie); ekspresowo: 400km, w tym 21km życiówki w poziomie:)
    Rozróżniam przebiegi widokowo-eksploracyjne, ekspresowe i przewozy regionalne. Pierwsze dla nich samych, drugie dla estetyki Czystej Formy:), trzecie dla Skarżyńskiego:) I tu ciekawy paradoks. Kilometry eksploracyjne, choć są wysiłkiem niewymiernym, są jak klejnoty w kolekcji, przyjemnie do nich wracać. Lionel Terray pięknie nazwał te odczucia – „Niepotrzebne zwycięstwa”. Kto niepotrzebnie nie przegrał ten nie zrozumie. Natomiast precyzyjnie odmierzane przewijanie asfaltu jest podnietą abstrakcyjną, bo ulotną – wczoraj bawiło, a dzisiaj znów nie wystarcza. Nie narzekam, ale mogłoby to bardziej cieszyć. Przewozy regionalne w roku 2011 poddaję głębokiej restrukturyzacji. Odstawiam na boczny tor parowóz WB1, który wymieniam na lokomotywę o wydajności 90% tempa maratońskiego i przestawiam się z lasu na szlaki osiedlowe. Nie oznacza to, że będę kręcił się jak chomik na ciasnym kółku, bo tego moja psychika nie znosi. Stać mnie wprawdzie na takie poświęcenie, ale tylko dla szlifowania formy górskiej – rekord szajby na 12 metrowej mini-górce Morasko to 35x 400m, co dało 14km (+/-440m). Pętla osiedlowa ma 9km, więc zakręcę się dwa razy z ogonkiem, a równowagę psychiczną przywracać będę raz w tygodniu leśnymi kursami wycieczkowymi ze starą ciuchcią LSD.
    Reforma przebiegów regionalnych jest oparta o powtórzony 4-krotnie grudniowy eksperyment. Za każdym razem wyszło mi to samo tempo 5:36 przy 80% HRmax, co u siebie uznaję za dolną granicę II zakresu. Biega się to przyjemnie, bo wymaga trzymania tempa, a przy tym nie męczy. Dla planu 3:38 w maratonie to powinno być tempo 5:44, ale nijak nie chciało mi tak wyjść:)
    Nigdy wcześniej tego nie trenowałem, bo albo było człapanie regeneracyjne, albo tempo maratońskie. 90% tempa maratońskiego to w moim zamyśle ma być trening wytrzymałości mięśniowej, aby nie puchły czworogłowe. Do tego ćwiczenia siłowe na nogi, aby wzmocnić partie czworogłowych słabiej używanych podczas biegu. Taki pomysł wydestylowałem z literatury przedmiotu – sporty wytrzymałościowe.

    Wszystkim Wam życzę pozytywnych związków z destylacją formy w 2011!


    corvus78

    2011/01/01 18:34:03

    i miejsce piąte Wish You Were Here
    http://www.youtube.com/watch?v=11UUVzlI6hI


    kawonan

    2011/01/01 18:39:07

    Johnson,Pyrektorze nadajesz w moich (kolejowych) klimatach!!Ja żegnałem 2010 rok na lokomotywie prowadząc expres do Wa-wy (100% tempa).Nowy 2011 witałem w okolicach mławskiej wąskotorówki dzisiaj w południe- 58 min w tempie ok 6/km.Wczoraj rano zakończyłem też rok na basenie- 1 km/ok24 min.Pozdrawiam Wszystkich noworocznie i biegania życzę!!


    corvus78

    2011/01/01 18:39:32

    i trzecie Imagine
    http://www.youtube.com/watch?v=2xB4dbdNSXY


    corvus78

    2011/01/01 18:42:44

    drugie Stairway to Heaven
    http://www.youtube.com/watch?v=w9TGj2jrJk8


    corvus78

    2011/01/01 18:53:32

    pierwsze Brothers in Arms
    http://www.youtube.com/watch?v=9XVVZPefbR4


    quentino-tarantino

    2011/01/01 19:10:12

    To jest klasyczny przyklad uczuć ambiwalentnych…
    Czytam z zaciekawieniem text jakże przesympatycznego kolegi Johnsona, i z jednej strony bardzo się cieszę a z drugiej niedosyt spory…

    Johnsonie, piszesz, że odstawiłeś na boczny tor parowóz zwany OWB1. Z mojej perspektywy, chwalebne. Bo jako jedyny na tym blogu (i być może nie tylko w tej części globu…), pisałem tu o pożegnaniu z OWB1. Jakieś…pół roku temu…A byłem wtedy na etapie długich wybiegań w granicach 5:50 (mój wynik z Cracovii i zdanie Danielsa w tej sprawie…). Porzuciłem to na rzecz 5:30. A tu już wskakiwałem na poziom „niekonwersacyjny”…
    No ale tego było mi mało więc od dwóch miesięcy „z dnia na dzień” przerzuciłem się na poziom 4:55. Gdy nie robię interwałów, podbiegów i innych temp, normalny bieg, czy jest to 10 km czy też 17km, walczę na poziomie +/- 4:55, czyli pierwszy zakres świadomie i konsekwentnie odrzuciłem. 4:55 to dla mnie zdecydowanie II zakres…
    Na blogu Wojtka od roku, a u siebie na stronie od miesiąca, opisuję 90% moich treningów, wiec nie raz miałeś okazję o tym poczytać.
    Sam przez ostatni rok, przeczytałem w necie i w druku zalecenia i plany treningowe kilkunastu najbardziej znanych trenerów biegowych na świecie. Kilkudziesięciu zawodników z poziomu mistrzowskiego, zarówno z Polski jak i z zagranicy. Kilkuset zwykłych biegaczy amatorów na bardzo różnym poziomie śmigających na codzień.
    WSZĘDZIE króluję jako podstawa i fundament, niezależnie od długości biegu jedna rzecz – pierwszy zakres. Chwalony pod niebiosa przez fachowców z najwyższej półki. Od pół roku świadomie nie biegam w tym zakresie, bo „mi nie pasuje”. Pisałem o tym wielokrotnie i nawet ostatnio podczas poznańskiej biesiady mówiłem Ci o tym więcej niż trochę. Przynajmniej tyle z niej jeszcze pamiętam 😉

    Ale czytam, że Twoje odrzucenie i experymenty grudniowe to efekt…destylacji z literatury fachowej…
    Ja przez ostatnie miesiące nie bawiłem się w destylację tylko wprowadziłem TO w życie na własnym organizmie i szczerze o tym wielokrotnie pisałem, co nigdy nie spotkało się z aprobatą, bo to przecież tylko Quentino pisze…

    Nawet przez jakiś czas zastanawiałem się czy ktokolwiek, już nie na blogu…ale w ogóle, nie biega W OGÓLE jako normy pierwszego zakresu. Dla mnie to norma, która nie wiem jak się skończy. Może Wszyscy, będą mieli „na końcu” rację, że to był słaby pomysł, ale szanowny Johnsonie, ja tak biegam od wielu miesięcy….

    Zdaje sobie sprawę, że trudno Ci było napisać, „zaczałem robić te wariackie zajoby jak Quentino”, bo jeszcze zabrzmiałoby jak „biegam Danielsem albo Skarżyńskim” ;-)…ale po co „odkrywać Amerykę” canoe, skoro kolega uruchomił tam wcześniej własne linie lotnicze…:-)

    Z wyrazami szacunku
    Quentino

    P.S.
    Johnson, uważaj z tym odstawieniem na boczny tor OWB1, bo nie chciałbym Cię mieć na sumieniu na koniec sezonu…;-) Bo może być tak, że na każdych zawodach będziemy oglądali podeszwy butów „pierwszozakresowców”…


    basdlamas

    2011/01/01 20:06:26

    oj Que Que.. czasem się zastanawiam czy to ty przypadkiem biegania nie wymyśliłeś…. 🙂


    quentino-tarantino

    2011/01/01 20:20:07

    Bas – dobrze kombinujesz, ale tu Cię ucieszę – nie.


    ocobiegatu

    2011/01/01 20:32:54

    no tak..przez 2-3 pierwsze lata biegania , mozna biegac wszystko , poprawa i tak bedzie niezaleznie od treningu …
    Nieprawda ? to spojrzmy na adaptacje organizmu w tym okresie.
    A plany treningowe ? wlasne ? trenerow ?
    Powiedzmy biegacz biega w pierwszym roku maraton wg guru S , w drugim roku wg Greifa , w trzecim wg Danielsa – i tu robi trojke..
    Hurra ! Daniels najlepszy !! tylko zapomina o tym ,ze o 15% w tym czasie mu wzroslo vo2 i inne adaptacje sie pojawily i zapomina o tym , ze na maratonie pod Greifem byla o 3 stopnie wyzsza temperatura i mial wieksza np. o 2kg wage…
    Ja np. jak nie mialem czasu biegac to robilem eksperymenty przez kilka tygodni- jeden tydzien w nd. maks na 5km tylko..a w nastepnym tygodniu wpleciony dodatkowo bieg wolno na 10km i nastepny tydzien tylko te 5km maks. itd.
    Okazalo sie ,ze moj wynik na tym maksie w ogole nie zalezy od tego czy mam te wolne 10km czy nie..Czy ja sobie zinterpretuje ,ze wolno niepotrzebne pod trening na 5km ? Nie ..w tym czasie sporo chodzilem po miescie w jednym i drugim przypadku..
    Jest tyle parametrow co decuduja o wyniku , ze nie jestesmy w stanie w ogole stwierdzic czy dany trening to przyniosl czy moze …dobre bmi, geny , psychika… Ameryke mozemy tylko odkryc w sobie – kiedys taki film byl , w krazenie wpuszczono statek i on plywal miedzy krwinkami . No u roznych to roznie by sie odkryla , w roznych narzadach , no ale nie pisze wiecej bo to blog biegacki..:)


    piotrek.krawczyk

    2011/01/01 20:34:03

    Dolejcie wody i dodajcie mąki. Teraz gęstość żeby łyżka stawała i powoli opadała. Powinien być lekki zapach kwaśno – alkoholowy. Jeśli jest ostry zapach octu lub acetonu to znaczy, że fermantacja poszła w niewłaściwy kanał. Teraz trzeba posolić – dużą łyżkę z czubem. Niedosolony chleb smakuje surowizną i żelazem. Czy były pęcherzyki gazu w zaczynie? Jeśli były to można dodać wycisnięty ząbek czosnku lub dwa. Czosnek konserwuje, ale jednocześnie jest inhibitorem fermentacji mlekowej, opóźnia proces. Teraz czekamy aż zacznie rosnąć. Robimy młody kwas, jest delikatny i trochę histeryczny. Potem przy kolejnych wypiekach będzie bezpieczniej, szybciej i stabilnie. Bo zostawimy trochę zaczynu na następny chleb, znów na następny itp. Można tak przez wiele lat jechać na jednym kwasie. Czy ktoś robi chleb? A Dziki biegał i biega na treningach wyłącznie tzw drugie zakresy. Od zawsze. John na mnie wrzeszczał lub perswadował – wszystko na nic. Kompromis to BNP. To wysiłek ponoć nic nie dający, a Dzikiemu daje wszystko. Dziś 2+0+11 km w Puszczy. W jedną stronę torowanie po 7’14, z powrotem po śladach własnych do średniego tempa 5’55. Tętno średnie 160.


    basdlamas

    2011/01/01 20:50:27

    oco – no racje to ty masz….
    que – sory ze to powiem ale wiesz tka po twojemu „powiem co myślę”. Szczerze to szkoda ze nie masz 17 lat i tego podejścia do biegania. Myślisz, eksperymentujesz, biegasz tzw” PO SWOJEMU”, niuchasz intrygi :), lubisz być/ czuć się w opozycji. Gdybyś się zajął naprawdę trenowaniem… to byś może ze SMALCEM biegał.

    Patrząc na wszystkich podsumowania roku to ja jestem jak jakiś barszcz… 3tys.km , 2.5,,…. ja tylko 1 skromy tysiąc :)… tak sobie myślę czy jestem taki Nygus z predyspozycjami że tak od was nie odstaje ( naradzie nie patrze na Maraton bo przebiegłem jeden…ale tak. np. polówka, 10, 5) … czy to jakbym ja zaczął biegać po te 3 tys km rocznie to ja bym ze Smalcem biegał…? hmmm
    que – teraz to ja się zrobię „nie biegajcie jak bas” bo se krzywdę zrobicie. hahaha. Wszyscy Plany..tetna..a ja taki jakiś gloopi jestem że z planów treningowych wziąłem jedna rzecz ( kilometrówkę). Niie badam tętna, czasu, stref..nic. Wychodzę i jak mi się chce to biegnę 15 km w 5:50, a na drugi dzień biegnę te same 15 km w 4:25.
    Bas będzie potępiony Buhahahahha. A może to nazwiemy BASOWY PLAN NA NIC 🙂 ???

    przesłanie…….. //// BIEGAJCIE I NIECH TO WAM KO..WA PRZYJEMNOŚĆ SPRAWIA

    :))))))))))))))))


    quentino-tarantino

    2011/01/01 21:03:23

    Bas – no, właśnie – biegaj jak chcesz i jak Ci pasuje. Zauważ, że ja nie piszę, że I zakres jest „be”, ja tylko mówię, że „mi nie pasuje”. I tyle.
    A dowcip polega na tym, że mój lekko polemiczny post-doJohnsonowy był…uprzejmy, miły i bardzo grzeczny 😉
    No i drobiazg – z konkretnymi argumentami.

    Ostatnie tygodnie biegam z jednym „planem” – nie wyyeahbać się na trasie. Dziś było mokro, odwilżowo ale zdradliwie bo cholernie ślisko w wielu miejscach. Więc bardzo często experymentuję już na trasie.


    ocobiegatu

    2011/01/01 21:40:06

    basdlamas masz u mnie piwo z Czarnkowa..:).
    A Dziki to ma juz erotyk roku na blogu , uśmiałem się….:)).
    Cytuje : Teraz gęstość , żeby łyżka stawała i powoli opadała …
    jakie to fizjologiczne , rodzaj żeński ale kształt sie zgadza..:)
    dalej cytuje :
    ostry…w niewłaściwy kanał….opóźniony proces..przy kolejnych wypiekach ( w przenośni – na twarzy), będzie bezpieczniej szybciej i stabilnie …
    można tak przez lata jechac …
    No , no no…piękne przenośnie…:).
    I teraz widzimy jak dziennikarze czasem potrafia wyciąć i zinterpretowac na swoje..:)


    popellus

    2011/01/01 21:43:54

    Byle do wiosny Mości Panowie!!:))
    Ja tez nie biegam pierwszego zakresu, po prostu biegam…najlepsze efekty są wtedy, gdy się biega, a nie wydziwia [jak ja]…

    najlepszego.


    basdlamas

    2011/01/01 21:46:52

    pop -…Amen

    oco – ty mi z Czarnkowa się nie śmiej :)))))).. teraz jestem czujnym obserwatorem co Nowy właściciel zrobi 🙂


    ocobiegatu

    2011/01/01 22:12:18

    I Konkurs Noworoczny – oco konkurs…:).
    No chce byc w czyms pierwszy..:)

    Jaki polski poeta miał najbardziej „biegackie” nazwisko ?


    ocobiegatu

    2011/01/01 22:19:31

    razem – imie ( imiona) , nazwisko


    basdlamas

    2011/01/01 22:29:17

    Roman Stopa (18951995) polski językoznawca, afrykanista, muzykolog, folklorysta, poeta

    :).. no że stopa i że bieganie 🙂


    czepiak.czarny

    2011/01/01 22:30:17

    O, Oco konkurs :)))
    Jastrun, bodajże Mieczysław???


    basdlamas

    2011/01/01 22:31:36

    Tomasz Jastrun 🙂 też jest


    czepiak.czarny

    2011/01/01 22:32:27

    Dziki, nie piekę chleba, ale kusisz okrutnie. Twoje opisy kojarzą się z powstawaniem jakiegoś życia, a właściwie to o tym są :))


    czepiak.czarny

    2011/01/01 22:33:24

    Bas, to ten ze Zwierciadła.


    piotrek.krawczyk

    2011/01/01 22:34:52

    Oco – ale zdemaskowałeś Dzikiego sublimacje! Ja się w tym roku jeszcze nie kochałem. I średnio się zapowiada, bo malutka córeczka Hania lat 4 ma ospę, nie może zasnąć w swoim pokoju i skończy się na tym, że będzie spała z rodzicami. A John (czyli Kołcz) z Dzikim mają taki erotyk w repertuarze. O pieczywie:

    W niejednym piecu piekłem chleb
    W niejednym piecu piekłem chleb
    Gdzie te dziewczyny są, gdzie
    W niejednym piecu piekłem chleb

    Do niejednego pieca wkładałem chleb
    Do niejednego pieca wkładałem chleb
    Gdzie te dziewczyny są, gdzie?
    Do niejednego pieca wkładałem chleb

    Z niejednego pieca wyjmowałem chleb
    Z niejednego pieca wyjmowałem chleb
    Gdzie te dziewczyny są, gdzie?
    Z niejednego pieca wykmowałem chleb
    Bardzo punkowy kawałek. Nigdzie nie publikowany. To pierwszy raz i bez uzgodnienia z Johnem.
    A o co chodzi z pierwszym zakresem i w ogóle w tej dyskusji? Jeśli o to kto wymyślił taką głupotę jak bieganie na treningach z obciążeniem jak na maratonie, to Dziki przyznaje się do takich praktyk, a kontuzje to potwierdzają 🙂 I każdy może dojść do już odkrytego swoją drogą. Tak jest badzo dobrze. Kilku facetów niezależnie odkryło Amerykę. A to Wikingowie, a to Kolumb Krzysztof, a może Jan z Kolna. Dziki


    czepiak.czarny

    2011/01/01 22:39:01

    Rano pstryczek w stopy w ilości 4 stawy, zwątpienie, ale po cukierkach i Koncercie dało się poczłapać. Super wiatr, z ciekawości zajrzałam na pogodynkę: było 0st., a odczuwalne -15. Choć IMO było cieplej. Podkusiło mnie, by założyć pasek od pulsometru.. Przy czlapaniu.. dla jasności – marszoczłapaniu..183 w maksie. Na plus – spada bardzo szybko po, ale do licha to nie miały być interwały, tylko spokojne coś.
    Na minus – boli, to samo, co na maratonie, tylko dużo mniej. Mimo to na tyle, że powinnam pomyśleć, czy to nie drugi falstart. Jutro rozciąganie, bo ciekawi mnie ta noga 🙂


    ocobiegatu

    2011/01/01 22:43:53

    podpowiedź w konkursie – podchwytliwe jak w tym słynnym konkursie Wojtka z zeszłego roku…


    johnson.wp

    2011/01/01 22:48:58

    No, wreszcie interesujący mnie temat ruszył się na blogu:) Pytałem wcześniej ze dwa razy o Wasze zdanie na temat 90%TM, ale wtedy obeszło się bez echa. Nie ma to jak manifest napisać:) oco – masz rację, w początkach poprawa niezależnie od „szkoły biegowej”, chociaż Skarżyński pozwala wprowadzić porządek i perspektywę. U mnie postęp maratoński zatrzymał się jednak już w drugim sezonie, czego doświadczyłem w kwietniu w Krakowie. Dlatego, gdy minęła faza rzeźnikowa, to od lipca wróciłem do interwałów x600 i x800 (z tabelki z netu do treningu na 10km), które wcześniej biegałem na przełomie marca i kwietnia. Pomogło mi to na 21k Szczecinie, ale czworogłowe mnie hamowały już od 16km. W międzyczasie, 15 sierpnia, zrobiłem sobie test Żołądzia, który ujawnił moją słabą stronę – słabe wytrenowanie na poziomie 80% HRmax (czyli poniżej progu tlenowego), co odpowiadało 90% tempa maratońskiego. Wyższe zakresy w teście wyszły o wiele lepiej, tak więc zawiesiłem szlifowanie interwałów. Potem była faza B7D, a podstawą do Dębna, z braku czasu, były BNP według „Marco” negative split + WB2. W Dębnie znowu poczułem opór w udach, ale dobrze mi poszło energetycznie (długi szybki finisz), czym sfalsyfikowałem hipotezę ściany glikogenowej.
    que – interesuje mnie bardziej Twoja osobowość, bo masz żywą pasję, a Twoje Treningi z pewnością by mnie zabiły:) Nie przykładam się więc szczególnie do zapamiętywania wskazówek, wybacz. Natomiast kibicuję Twojej bezprzykładnej szarzy na ilość WB3 na tydzień, bo to jak oglądanie kolejnych części „Szklanej pułapki” :))
    Z przytoczonej historii mojego przypadku możesz zauważyć, że pracuję nad sobą metodą analizy, a nie antytezy. Ze słabościami metody dialektycznej zapoznałem się w okolicach matury. Zamiast uprawiać rewolucje lepiej się zastanowić czemu dupa boli.
    Gdy zacząłem szukać jakiś wskazówek na temat 90%TM, znalazłem takie zdanie: „Jeśli zawodnik posiada siłę (jak u mnie), a brak mu wytrzymałości powinien położyć nacisk na dłuższe dystanse. Jeżeli jednak zawodnik ma skłonności do wytrzymałości, a brak mu siły powinien nastawić się na krótsze ale bardziej intensywne kawałki. Przykład treningu nieefektywnego- zbyt mała objętość, kosztem zbyt dużej intensywności”.
    Od nowego sezonu, czyli od grudnia, 17-20km odcinki 90%TM to jest moja metoda na poprawienie wydolności tlenowej, wytrzymałości mięśniowej czy jak to powinno się nazywać, żeby mnie czworogłowe nie hamowały.


    quentino-tarantino

    2011/01/01 22:54:33

    Johnson – no i to jest piękne. Ty nie potrzebujesz „obrońców”, bo nikt Cię nie atakuje…
    No i masz rację, że temat jest ciekawy, tylko chyba do bezpośrednich dyskusji, bo tu przecież każdy biega „bez planu, tylko dla funu”…


    piotrek.krawczyk

    2011/01/01 22:59:27

    Czpiaku – zacznij. Masz zadatki na przyjaźń z chlebem.
    Poeta i bieganie: Wojaczek. Chopin gdyby żył to by pił
    Wojaczek gdyby nie pił to by biegał
    No i walka w nazwisku od urodzenia… poszło w inny kanał – facet walczył za miliony, następny i nie ostatni…


    basdlamas

    2011/01/01 23:02:47

    ..a przecie wiadomo że dla funu biegać nie można…co nie que? :)// tylko trzeba sie spinać hehehe


    basdlamas

    2011/01/01 23:03:20

    ..a przecie wiadomo że dla funu biegać nie można…co nie que? 🙂 tylko trzeba się spinać hehehe


    basdlamas

    2011/01/01 23:03:37

    soras za podwojenie..:)


    quentino-tarantino

    2011/01/01 23:07:27

    Bas – dla funu to podstawa biegania. Przynajmniej jak dla mnie, ale nie widzę żadnego problemu żeby połączyć to z progresem wyników. Co więcej, nie widzę problemu by o tym mówić i pisać. Czego i Tobie życzę.
    Rozumiem, że wszystkie Twoje ambitne plany wynikowe na ten rok to efekt biegania dla „funu”. Podziwiam.


    basdlamas

    2011/01/01 23:16:38

    Ale spinka poszła :))))
    heheh Bas dzisiaj humor ma bo Obejrzał Maczete ( notabene przyjaciela Quentina ) i ma prymitywne spojrzenie dzisiaj. bo to wyczystko to jedna…alalla…prowokacja:)..hehe Johnson i corvus to ostoje spokoju… a ty taki nerwusek zawsze jesteś Que 🙂 i dlatego lubię cie zaczepiać ty Pyrkowy Pokemonku 🙂 ( w każdym z nas istnieje pierwiastek.. żeński.. własne się wemnie odezwał:) )


    ocobiegatu

    2011/01/01 23:21:12

    Mówi sie o wytrzymalosci , sile , szybkosci jako odrebnych czynnikach troche..
    Co tam ile kto tego ma , za malo albo za duzo i w jakim procencie…
    A gdzie glowka ? a kto wie czy samo bieganie na luzie , na poziomie amatorskim, i to co sie lubi ,nie jest najlepsze bo glowka wszysko odpowiednio ustawia ?
    To swietne – nie trzeba sie glowic nad planami treningowymi..:).
    Podpowiedz w konkursie :

    metoda treningowa , no moze nie tylko biegacka ale tak cholernie lubiana przez biegaczy..:)


    quentino-tarantino

    2011/01/01 23:29:14

    Oco – nie wiem co CHODZI po głowie ale mam dwie nieśmiałe propozycje:
    – Kazimierz PRZERWA-Tetmajer
    i taka za „ostra” – Stanisław Jerzy Lec – poleciałem z tym brakiem „ć”


    ocobiegatu

    2011/01/01 23:40:03

    Brawo quentino !!!
    Kazimierz Przerwa ( w truchcie) Tetmajer
    najbardziej interwałowy polski poeta..:).
    Konkurs tak wymyslilem troche pod wieczor bo erotyki pisal , warto poczytac przy swieczce jak zona juz spi..:)


    popellus

    2011/01/01 23:41:28

    Dla frajdy biegania,
    temat liryki spania..

    to za chwilę..
    Ależ mi się te wszystkie tępa podobają…
    Ciekawe co zaproponuje bieg-nadwarciański…w nie tak odległej przyszłości:)
    Może rzeczywiście…Jak to Dziki zanotował- 15-tego na maraton:)w tętnie do Poznania..
    Mnie sie jedna refleksja nasunęła, że jak jest workdress to i jest progress. Jak nie ma spiny, tylko jest fun…to i kontuzjii zerowy stan…

    Najlepszego Panowie.
    Oco- twój konkurs
    odp. Zola/
    była taka co pięknie biegała…
    i był Emiliano Zola co pieknie poetykował.

    ewe. obstawiam
    Tadeusz Chudy- wiadomo:)
    Aleksander Watt- bo wiadomo moc musi być w nogach
    wszystko może być…
    a ten to juz w ogóle:))
    pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Sarna
    nie, no dobra idę spać.
    najlepszego.

    p.s A ten już w ogóle… nazwisko samo biega:)
    pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Sajn%C3%B3g


    popellus

    2011/01/01 23:43:44

    Oco…łeee…ale łatwe…nie sądziłem, że będzie tak banalne. Pierwsze skojarzenie moje, z Młoda Polska:)
    Ale co nie spisane to nie wygrane…
    Jakoś ten PRZERWA-tetmajer popularny jest..
    Nic…Que zdobywa laury:)
    dobranoc


    wojciech.staszewski

    2011/01/01 23:50:13

    biegać każdy może – jak chce 🙂
    podoba mi się manifest johnsona, chociaż nie podoba mi się pomysł johnsona na treningi. nieustanne gonitwy w drugim zakresie – ja bym się tym zagonił, zapędził, zadyszał jak pies.
    ale czym dłużej tu dzielimy się swoim bieganiem, treningami, sukcesami i brakami sukcesów, tym bardziej wierzę w to, że każdy ma swoją ścieżkę. więcej – że co kilka lat może, a nawet powinien tę ścieżkę zmieniać. żeby dostarczyć organizmowi innych bodźców fizycznych i psychicznych.
    johnson zawsze kojarzył mi się z ultradługimi treningami. to ścieżka bliższa moim przekonaniom, choć w takim wymiarze w jakim to johnson do tej pory robił, dla mnie zbyt wymagająca. teraz johnson robi krok w stronę biegania a la quentino.
    quentinowi od półtora roku powtarzam, żeby dodał długie i spokojne treningi do swoich nieustających tempówek. ale nie po to, żeby zmienić jego filozofię, tylko namówić na skorzystanie ze środka treningowego, który dopełni plan. i wcale przy tym nie mam poczucia, że mam rację. bo może dla quentina – z jego charakterem i fizjologią – korzystniejsze będą te treningi, które on czuje.

    bieganie to fajna szkoła obcowania ze swoim organizmem. trzeba go wyczuć. jeśli chcemy poprawiać wyniki, trzeba zastanowić się nad różnymi metodami, środkami treningowymi, poczytać o tym, podyskutować choćby tu, na blogu albo na boku mailowo. a potem wybrać sobie drogę do (oby) sukcesu i nią podążać.
    ludzie nie są na szczęście identyczni. wiem, że moje metody i rady pomogły paru osobom w poprawianiu rezultatów. wiem, że poprawiają się bardzo także ci, którzy z moich rad raczej nie korzystają. czasem wiem, że nic nie wiem – np. co podpowiedzieć kalabris albo chłopasiowi, żeby osiągnęli wyniki na miarę swoich możliwości.
    wiem, że świetnie jest dzielić się ze sobą swoimi doświadczeniami, dyskutować o nich, a przede wszystkim zastanawiać się nad nimi na dłuższych albo krótszych wybieganiach.
    johnson, życzę ci powodzenia na nowej drodze treningów 🙂


    quentino-tarantino

    2011/01/01 23:57:26

    Mądrze napisane.
    Idę spać. Dobranoc.


    johnson.wp

    2011/01/02 13:43:09

    Zmieniłem skarpetki na suche i już Wam piszę:) Pierwsze 12km zimowego „Z biegiem Warty” przygotowane na przyjazd ultraelity! Sprawdzilismy z Corvusem ciągłość przesmyków lodowych pomiędzy połaciami wodnymi – szlak istnieje, ale jak poziom Warty podniesie się jeszcze o 50 cm to trzeba bedzie improwizować tak jak my dzisiaj. W jednym miejscu załozyliśmy mostek z przytarganego drzewka:) Warta akurat w tych dniach wylała, bo wczoraj były roztopy. Na wskaźniku poziomu wody widziałem liczbę 55, co chyba oznacza 4.55m. Niewątpliwie pierwsze 4km będą bardzo ciekawe:), ale potem pobiegniemy wysokim wałem. Szykuje się prawdziwy LSD czyli Long Snow Distance (wymyśliłem samodzielnie, bo Quentino nie obejmuje tego tematu swoją jurnądykcją:) W Owińskach się pożegnaliśmy, Corvus wrócił autobusem, bo się spieszył na balety, a ja przetestowałem przygotowaną przez nas trasę. Do Mostu Lecha (12km) wyszło 1:32 i to jest maksimum tempa jakie należy przewidywać dla całego LSD. Inaczej będziecie musieli nieść przewodnika:)
    Wkrótce zamieszczę finalny opis całego przedsięwzięcia.


    basdlamas

    2011/01/02 13:58:02

    Jeżeli ktoś zainteresowany info na temat lokalizacji danych mięśnie to polecam 🙂

    http://www.kif.pl/forum/viewtopic.php?t=591429&p=180855


    johnson.wp

    2011/01/02 14:02:47

    Wojtek, dziekuję za ciepłe słowa:) ale muszę sprostować jedno nieporozumienie. 90%TM nie powoduje u mnie zadyszki, więc to nie jest bieganie a la Quentino. Po czterech próbach czuję, że to jest coś pośredniego, co mnie nie męczy, chociaż biegam to na 18km i czasem po basenie. Czuję, że to łagodnie poprawia moją wydolność tlenową, zamiast katować interwały. WB1, czyli u mnie ok 6:00, nie bardzo jest relaksacyjne, bo czuję po biegu przesztywnienia tam gdzie i tak mam problemy (lewe dwugłowe). Natomiast 90%TM, nie daje takich naprężeń, a biegam to srednio 5:36, pomiędzy 5:40 (trudny teren) a 5:25 (łatwy teren). Dziwne jest to, że zadyszkę i tętno 90% HRmax łapię już ponizej 4:50, czyli pół minuty szybciej od nie męczącego tempa 90%TM (80% HRmax). Mam przeczucie, że ten szybszy zakres będzie się przesuwał, czego sobie z całego serca życzę, bo mam dzisiaj urodziny. Córeczka Corvusa wykonała dla mnie cudny proporczyk z moją sylwetką i „J” na klacie:) Corvus, uściskaj ją ode mnie serdecznie, super prezent. Z Corvusem stuknęliśmy się także flaszkami złocistego napoju bez babelków 🙂


    basdlamas

    2011/01/02 14:11:00

    JOHNSON – niestety brak predyspozycji do zapamiętywania dat… dlatego przepraszam.
    i w tym miejscu:
    ŻYCZĘ Wszystkiego, Dobrego, Zdrowia Głównie Biegowego i codziennego… i tak po Polski.. i PINIDZY żebyś miał dużo… i żeby nas w BOŚNI wylosowali tego ci życze. AAaa i żeby 15 Bieg wyszedł superextrapowefull 🙂


    borowianka21

    2011/01/02 14:11:29

    Witam..
    Dawno mnie tutaj nie było Dopadły mnie uroki własnego „biznesu”, gorzej wybrać nie mogłam…zachciało mi się sklepu spożywczego, więc mam…
    Wszystkim tutaj zaglądającym, życzę by w tym Nowym 2011 byli szczęśliwi.
    Człek szczęśliwy zawszy uśmiechniętym bywa, nawet w ciężkiej sytuacji znajdzie coś dobrego…no i samych życiówek życzę..
    Aaaaa
    Johnson…ma dziś urodzinki…najlepszego życzę:))


    popellus

    2011/01/02 14:13:25

    Johnson wszystkie najlepszego z okazji urodzin:))biegowego i nie tylko, tego spełnionego na co dzień:) Jeszcze raz najlepszego.
    Czekam na szczegóły nadwarciańskie, jak zawsze:)


    quentino-tarantino

    2011/01/02 14:36:03

    Johnson – proporczyka zrobić nie umiem więc przyjmij najserdeczniejsze życzenia!
    Oby Ci się!


    popellus

    2011/01/02 14:38:37

    A dzisiaj się działo, a dzisiaj się biegało:))
    BIEG NOWO-ROCZNY
    WIĘCEJ…
    popellus.eblog.pl/

    z powodu dystansu wyszło WT
    na dystansie 3,74km
    przy tętnie 180
    podbiegi 185-188

    Czad!!!:))
    najlepszego


    quentino-tarantino

    2011/01/02 15:17:43

    Dla zainteresowanych, z „przymrużeniem oka”…

    http://www.quentino.pl/


    ocobiegatu

    2011/01/02 15:54:00

    Johnson – wszystkiego najlepszego, zdrowia i sukcesów w ustalaniu taktyki i jej realizacji
    Popellus – gratuluje srebra i podium – do przeczytania na popblogu
    Quentino – piszesz na swojej www , ze jestes najbardziej pokrecony..:).
    No fakt , jakies konsylium trenerow by sie moglo nad Toba zatroskac , trwalo by to z 12 godzin.))..Ale co powiedziec o mnie ? Latem biegi glownie III strefa , chod I i II strefa.Zadnych podbiegow , skipow, interwalow. Zadnej silowni. Zadnych rozciagan.
    Zima NW II i III strefa a chod I strefa- niedlugo dojdzie II strefa.Plus ergometr rowerowy – interwaly i testy coopera rowerowe- to dopiero planuje robic ale powoli , spokojnie sie adaptowac do rowerka bo zeszlej zimy za mocno od razu bylo i mi wiezadlo dokuczalo .
    Konsylium by siedzialo tydzien jak Murzyński Król w Koziołku Matołku i w koncu – nie wiemy ! nie wiemy ! Temu Panu juz nie mozemy nic pomoc…:).
    Wiec ja do najbardziej pokreconego nominacje tez mam…:).
    Totalne odrzucenie przec Ciebie I strefy porownuje do odrzucenia jakiegos skladnika w karnawalowym drinku . Wiadomo – najlepszy jest koktail a tu pewnego skladnika nie ma i juz kubki smakowe w Pragębie inaczej reagują, niektore z nich chca, choc sladowo, tego skladnika a go nie ma ..:)


    biegofanka

    2011/01/02 17:11:00

    Johnson, chłopie styczniowy i ultrabiegowy:
    rozwijaj dalej swoje pasje
    i trenuj na zasadzie „na pewno da się”.
    Życzę Ci powodzenia w spełnianiu kolejnych marzeń
    i samych pozytywnych zdarzeń.
    Wszystkiego dobrego
    i otoczenia jeszcze bardziej kolorowego i wesołego!


    biegofanka

    2011/01/02 17:26:18

    Quentino – tak słowami grasz, jak i biegasz… dochodzenie do mistrzostwa inaczej… i biegowo i tekstowo… na zasadzie: będzie inaczej, odjazdowo…;))


    biegofanka

    2011/01/02 17:29:14

    Popellus – również gratuluję Ci udanego biegu sprinterskiego:))


    andante78

    2011/01/02 18:15:02

    Johnson, wszystkiego dobrego, spełnienia wielu marzeń, dużo zdrowia i miłości 🙂


    ocobiegatu

    2011/01/02 19:13:32

    przy okazji urodzin johnsona przypomnę jego rewelacyjny autorski tekst , co jakies dwa lata temu napisal tu : „jestem w mitochondrialnym nastroju”. No i wyszlo .. zostal ultrasem…
    Dzis quentino pisze na www swojej – mity o chondriach..:).
    Czyli niektorzy maja nastroje mityochondrialne..:)


    piotrek.krawczyk

    2011/01/02 19:44:49

    Raz jeden facet z Poznania
    Chciał mieć konkretne doznania
    I zamiast strączkom i kwiatom
    Wdzięczyć się, pobiegł maraton
    Dalej tu powiedzieć zda się
    Mistrzu Johnsonie Ultrasie
    Coś wczoraj nad Wartą ganiał
    Tyś jest tym chłopcem z Poznania
    Życiowe zatem wyniki
    Niech rychło spełnią się
    Dziki


    grido71

    2011/01/02 22:46:22

    Johnson, najlepszego i niech moc będzie z Tobą :-). A w nowym roku zacząłem nieźle. Życiówka na 10 km (co prawda na bieżni w klubie) poprawiona o 2 minuty (49:30). W takie tempo celuję na kwiecień, na półmaraton.


    popellus

    2011/01/02 23:09:09

    Oco, chodziarzu najwspanialszy, czy TY się zgłosisz na zgorzeleckie 10km?
    i tym samym wybierzesz się ze mną za miedzę?
    http://www.europamarathon.de/index.php?option=com_content&task=view&id=14&Itemid=28
    polecam.[się]
    Byś pokazał Braciom, jak się chodzi:))


    czepiak.czarny

    2011/01/03 00:49:57

    Mam chyba nowy dzienniczek treningowy 😉 Dziś dalsze tłuczenie się po lesie. W planie miało być jutro, ale wtedy byłoby późnym wieczorem, a dziś głowa bolała, nadgarstek bolał i nie pozwalał spać, myślałam, że od człapania przejdzie.. Nie przeszedł, mniejsza z nim. Pierwszy ciągłe km zaliczone, tętno niższe niż wczoraj. Po: długie rozciąganie i okrutna zabawa z taśmą. Przyprawy: miał być brzuch i plecy, ale były tylko plecy, mdli mnie i obawiałam się o żywot łykniętej tabletki.
    Jutro zagubiony brzuch i koniecznie łydki w dwóch ustawieniach i obym zrobiła bezboleśnie kledzika, bo człapania inaczej nie będzie. W połowie grudnia tu oblałam.


    czepiak.czarny

    2011/01/03 00:54:04

    Que, aż strach się Ciebie bać 😉 Wiem, że nikt nie biega tak jak Ty 🙂 Może, gdybyś ewentualnie chciał podczytać, a nie znasz, to literki o treningu Jima Petersa Cię usatysfakcjonują 🙂
    Jeśli nie – przepraszam za stracony czas.


    czepiak.czarny

    2011/01/03 00:57:14

    Que, tzn. mam na myśli treningi Petersa biegacza, tego: en.wikipedia.org/wiki/Jim_Peters_%28athlete%29


    johnson.wp

    2011/01/03 07:10:20

    Na bloga zerknąłem z rana
    zwaliło mnie na kolana:)
    Tyle życzliwości dla mej starośći
    Do tego poezyje…
    Blogowa przyjaźń niech żyje!


    quentino-tarantino

    2011/01/03 09:53:18

    Czepiaku Czarny – dzięki za info o Petersie. Poszperam trochę w necie na jego temat.
    A Ty walcz i się nie poddawaj!


    ocobiegatu

    2011/01/03 09:58:09

    z kolei popellus – dzieki za info o tym chodzie na 10km , to jeszcze ustalimy co i jak


    grido71

    2011/01/03 11:32:44

    Jak trenują najlepsi:
    wyborcza.pl/1,76842,8863622,Zabiegani.html


    basdlamas

    2011/01/03 13:30:08

    Grido – mysalem ze to o mnei :)))hahaah


    grido71

    2011/01/03 13:53:38

    Bas: obawiam się, że każdego z nas (bez wyjątku) wzięła by taka dziewczynka z koszem na głowie 😉


    popellus

    2011/01/03 17:46:57

    Grido przesadzasz:))
    Z kołczem i sfx miałaby problemy- w formie..
    A my byśmy jej do koszyczka napchali ciężkich piwotoników:) i też by poszło…
    Na mecie…:))


    basdlamas

    2011/01/03 19:25:47

    Bas nadaje

    http://www.blog.fory.pl/maly/


    corvus78

    2011/01/03 19:45:26

    Dziki zaczyn/zakwas pięknie wygląda/pracuje/bąbelkuje/rośnie co dalej, działamy czy czekamy do środowego odcinka???


    popellus

    2011/01/03 19:54:50

    Piękna, ładna i zachęcająca:))
    Tylko ten termin, bezsensu…
    Dla Krakusów nijak…
    maratondebno.pl

    ktoś już wie, że pobiegnie?:))


    popellus

    2011/01/03 19:55:24

    http://www.maratondebno.pl/

    sorry


    popellus

    2011/01/03 20:05:57

    Tak zagłębiłem się w to Dębno…
    i co wyszło…
    – 90 zł do dnia 20.03.2011 r.,

    – 200 zł w terminie 21.03-08.04.2011 r.,

    – 300 zł w terminie 09.04.-10.04.2011 r.
    tak wiem, wiem…to tylko ok22 euro, to mało, to niewiele, to jak ktoś biega to musi płacić za biegi, bo kryzys, bo brak sponsorów. Ale qurcze, ja nie wiem w którą to stronę idzie. Dużo osób niezdecydowanych zniechęci, pewnie będzie więcej chętnych „nowych”, którzy w Dębnie jeszcze nie biegli…Ale te opłaty startowe rosną z roku na rok…a nie wszędzie było tak, że frekwencja rosła lawinowo. Czasami to tylko korekty…a kasy trzeba więcej:(
    Doczekamy 200zł, na rok przed w zapisach..?
    Nowe prezenty dla biegających z różnych okazji?
    — bony upominkowe [via Empik] do wykorzystania, -=udział w biegu….


    piotrek.krawczyk

    2011/01/03 20:18:12

    Corvus dzięki! Jak jeden chleb z tego będzie to wspaniale! Jak rośnie, teraz dodajemy ciepłej wody oraz mąkę żytnią do konsystencji gęstej brei. Mieszamy z miłością, wyrabiamy ręką, bo łyżki drewniane pękają jak zapałki. Ja rozumiem, że już posolone i czosnek jest? To teraz ciasta ma być pożądana objętość. Około 1-1,5 kg mąki. Teraz trzeba znów zostawić w cieple, żeby zarazić całość kwasem. Dosolić. Przygotować formy wysokie na jutro. Bo jutro pieczesz chleb! Albo pojutrze, jeśli opóźni się proces. Napisz jutro po południu jaki jest stan, określ gęstość i procent przyrostu objętości. Ciasto pod wpływem fermentacji robi się rzadsze, bo produktem jest woda, z drugiej strony jeśli dajesz razową grubą mąkę lub śrutę żytnią, to pęczniejąc zagęszcza masę. Cieszę się z tego corvusowego chleba! A Dziki dziś biegał po Łosiowych Błotach, takim przedsionku Puszczy. Też koło wielkiej góry śmieci w Mościskach/Klaudynie. Tam było wysypisko dla Warszawy, teraz jest rekultywowane i ma powstać góra rekreacyjna z wyciagiem, skocznią, itp. Ale na razie stare śmieci są kompostowane. Jak tam śmierdzi! Dziś siarkowodorem czyli zgniłymi jajami. Tam mieszkają ludzie u podnóża góry. Chyba modlą się o zachodni wiatr. Dziś wieje zachodni, Dziki nabiegał na górę ze wschodu i nawdychał się siarkowodoru do syta. Razem 16,5 km po 5’29.


    piotrek.krawczyk

    2011/01/03 20:41:45

    Pop – no to się robi biznes maratonski. I nie wiem czy to dobrze czy nie. Biegacze wieszali psy na MT, dyrektorze MW. A on dokładnie rozliczył się z kosztów organizacji maratonu w wielkim mieście, gdzie władze miasta nie pomagają. Te koszty są gigantyczne, sama organizacja ruchu w Warszawie to sto z hakiem tysięcy. W Dębnie jest moim zdaniem inaczej. Ktoś poczuł dużą kasę. A wszystko nakręciliśmy sami. Biegając zorganixowne maratony. Potrzebny jest standard ustalony między organizatorami. Co ma zawodnik za jaką opłatę. Rynek też zrobi swoje. Bojkot lub po prostu zaniechanie przez amatorów startu w imprezie o przesadzonej opłacie startowej może zrobić porządek i skłonić do właściwych refleksji.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.