Wstaje nad ranem i biegnie wzdłuż plaży nieopodal Haify. Piasek jest suchy i parzy w stopy ochronione tylko sandałami, nawet wiatr od morza jest suchy. W czasie biegu po pół godzinie najłatwiej mu rozmawiać z Bogiem, rozmawiać z Ojcem, najłatwiej mu oderwać się od codzienności i być sam na sam ze sobą.
Słońce wolno podnosi się znad wzgórz, oświetla stare, rzymskie ogrody. Robi w nich kilka podbiegów i wraca do pensjonatu, zjada trochę placka, bo to węglowodany, popija mlekiem, pakuje torbę podróżną i znów biegiem pędzi na samolot. Ma bilet tanich linii Donkey Lines do Jerozolimy.
Na lotnisku witają go tłumy. O dziwo więcej jest Palestyńczyków niż Żydów, jego rodaków. Bo Palestyńczycy widzą w nim tego, który wypowie posłuszeństwo Izraelowi. I czują, że zrobi to w ich imieniu. Oni umieścili najwięcej lajków na jego profilu na Facebooku i oni rzucają mu palmy pod nogi, kiedy idzie do taksówki.
Nie ma czasu na honory, czeka go ciężka praca. W czwartek będzie na czacie na największym portalu Jerozolimy, trzeba zrobić bankiet dla najbliższych współpracowników.
Znów będą go pewnie pytać o Freuda, o id, ego i superego. A on znów im odpowie o ojcu, synu i duchu, który jest w każdym człowieku. I znów im powie o Bogu.
I kiedy stuka te słowa podczas czata do newsroomu wchodzi ekipa pielęgniarzy, jeden z jego ludzi wskazuje go skinieniem głowy i zabierają go do szpitala psychiatrycznego. Zwariował? Czy to raczej restrykcja władz izraelskich, które spodziewają się, że stanie na czele palestyńskiego powstania.
Kropkę nad i stawia nazajutrz helikopter z desantem amerykańskich żołnierzy. Zapowiedziana w kronice śmierć dokonuje się.
Układałem sobie tę historię, o Jezusie urodzonym dwa tysiące lat później, podczas piątkowego długiego wybiegania z górnej Rdzawki przez Stare Wierchy do Rabki. Dwie godziny powoli, po śniegu, przez mgłę, w której niczego nie widać i człowiek może być sam ze sobą, nawet jeśli słucha sobie z empetrójki słowackiego Ine Kafe i rosyjskiego Lube.
Na Starych Wierchach zobaczyłem wielki krzyż wśród kwietniowych śniegów. Następnego dnia interwały zrobiłem więc w Rabce na dole, sześć kilometrówek, ale ledwo wychodziły po 3:45 (lekko z górki) i 3:55 (lekko pod górkę). Płasko w Rabce nie ma.
W niedzielę rozpadało się na dobre, a ponieważ raz miałem nie biegać, więc odpuściłem. Pograliśmy na strychu w ping ponga, całą rodziną, każdy z każdym. W polarach i czapkach, bo w zimne dni na strychu jest zimno.
Pobiegałem dziś rano. Ostatnie długie wybieganie przed maratonem w Łodzi. Najpierw godzina powoli pod górę na Maciejową i jeszcze trochę. Potem kwadrans w dół przez śniegi i zimne potoki. A potem drugi zakres już na dole po asfalcie. Ledwo wychodziło 4:15 i to z górki.
Nic więcej już nie zrobię. Za trzy dni dokończę kronikę zapowiedzianej porażki, a porażkę poniosę za sześć dni.
basdlamas
2012/04/09 17:57:49
Wojtek – taka stara nauka… że jak nie wierzysz w sukces to go nie będzie, wiec jak tak PIEROL*&#$sz o tej porażce to tak będzie…niestety…., jak ty nie wierzysz w sukces to kto ma wierzyć ?
–
beautyandb
2012/04/09 18:45:00
Dobrze opowiedziana historia 🙂 A porażka, no cóż… Podobno co nas nie zabije, to… i tak nam przywali. Ale mamy taką zdolność podnoszenia się 🙂
–
podopieczny_bartek
2012/04/09 18:46:53
Wojtek-świetny wpis, daje do myślenia… A co do wiary, myśle, ze jak staniemy w niedziele na starcie to nIkomu jej nie zabraknie:)
–
ocobiegatu
2012/04/09 18:55:14
ocobiegatu.blox.pl/html/1310721.html
trochę nie pod temat radosnych Świąt, drastyczne -nie polecam..:).
O gronkowcu złocistym po biegacku. O PRL , plagiat chyba też książki Wojtka trochę a może nie bo lubię ten styl. Wspomnienia z poprzednich Świąt bo były zupełnie dla mnie inne.
Wczoraj 5km. Dziś nie wychodziłem ale tradycja lania trochę z każdym rokiem ginie .Trzeba było się wybrać pewnie . Ładna pogoda taka była.
–
piotrek.krawczyk
2012/04/09 20:51:16
Tu Dziki. John się nigdy nie poddaje, został literatem i wali fikcją po oczach. Zrobił przyzwoite treningi w górach, a czytelnicy wierzą w puentę…
A Dziki dziś – Zdziś, zanotował rano 6% potrzebnego wkładu do powodzenia Akcji JOHNSON – DZIKI. Pięknie, w dodatku to właśnie John dokręcił do sześciu procent. To daje sześć sekund na kilometr szybciej w maratonie, pamiętajcie o tym… 🙂 Kto chce 7 sekund, kto dziesięć, a może dwadzieścia pięć sekund… To jest możliwe, wystarczy nacisnąć zielony guzik tu: http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822 … A poważnie, nie traktujcie Akcji jako presji, to zabawa, ale taka naprawdę, żyjemy tym z Johnsonem, pięknie się dzieje, możemy trenować do Rzeźnika i dobrze spać (Bas ma jakieś koszmary rzeźnikowe…). Ale nie chcemy wywierać ciśnienia, chcemy się tu chwalić i cieszyć… Napisałem „my” bez uzgodnienia z Mistrzem Johnsonem, ale jakoś wyczuwam i daję sobie prawo do mówienia w tej sprawie za nas dwóch, jako i Johnsonowi daję takie prawo, a On o tym wie, jak Dziki to wyczuwa… No to już, to teraz: kto złamie 10%? :-)))
A Dziki dziś 3 godziny i 40 minut po Puszczy, start z Dziekanowa, czyli ze średnio bliskiej Puszczy i zapuściłem się w daleką Puszczę, aż pod Wilków i Starą Dąbrowę. A tam takie góry, z wysokości czterdziestu metrów widziałem gładki asfalcik, a Dziki po grzbiecie, góra, dół, góra, dół, to najbardziej górski kawałek Puszczy, bardziej wymagający niż Karczmisko, Ćwikowa, Łużowa i puszczańskie Karpaty razem wzięte. Bieg tylko na zegarku, bo się Garmin 610 wyładowuje szybciej od poprzednika, a już 4 razy biegałem na naładowaniu i zostało 10% baterii. Właśnie, 10% 🙂 Kto dokończy pierwszą dziesiątkę Akcji „Ponad 100 Kilometrów Biegną Johnson i Dziki po Bieszczadach”? :-))) Dziki
–
marcin_kargol
2012/04/09 20:59:44
Pitolenie o Szopenie! Basdlamas ma rację! Wojtku, niedziela to będzie hiperważny dzień dla wielu biegaczy. I ci, którzy będą badassami, naładowanymi energią skurczybykami, rozniosą swoje maratony w pył! I wcale nie musi to oznaczać życiówki. Ważne, żeby przekroczyć linię mety ze świadomością, że ani przez moment nie godziłeś się na porażkę, tylko walczyłeś o zwycięstwo – obojętnie, jakie ono nosi imię i czym się objawia. Bądź badassem. Ja też będę badassem. Parafrazując tytuł pewnego filmu – wszyscy jesteśmy (i bądźmy) badassami!!!
–
basdlamas
2012/04/09 21:06:03
marcin_kargol —zacytuje ” You’re right nigga” :))))))))))
–
mfxy
2012/04/09 21:34:10
wpisy są coraz bardziej literackie 🙂
ps.
a z książki Autora bloga przeczytałem na razie ten fragment na stronie gaz.wyb. może jestem tym burżujem, którego artysta musi dopiero poepatować, może za mało w życiu naturalistycznej prozy przeczytałem – dość, że ten fragment tam był dla mnie trochę przefajnowany – za dużo tych masturbacji, plemników, fizjologicznych wydzielin starości i młodości… nawet się trochę zdziwiłem swoją reakcją, bo w sumie to jest mimo wszystko dość niewinne.
być może chodzi o to, że za sprawą tego bloga podstawiam pod bohaterów tej powieści realne postaci.
i nawet jestem ciekaw trochę jak pewien reportaż z własnego życia jest wtłaczany w ramy fikcji powieściowej pozdrawiam
–
kamilmnch1
2012/04/09 21:34:37
Drogi Wojtku, nie biegnij w Łodzi, odpuść sobie, szkoda sił i czasu…albo daj z siebie wszystko, dalej sięgnij do wnętrza do pokładów energii, znajdź motywację (balonik, kolegę na trasie? sportową złość) a przede wszystkim powalcz jak testorenowy zwierz!!! Spoć się, sprintem zdobądź metę a potem to opisz żebyśmy mieli motywację i inspiracje…
P.S. Twoje uczucia są normalne i wszyscy biegający o tym wiedzą i tylko muszą się przerodzić w adrenalinowego kopa!
Łódź Cię na pewno nie zatopi ;p
–
johnson.wp
2012/04/10 00:25:57
Wojtek, pisz jeszcze więcej Bułhakowem, tak lubię najbardziej, już się rozpędzałem 🙂 Tylko nie o tym, że ryba jest drugiej świeżości 🙂 Popieram Basa, Bas to skromny mnich ale jak już powie to… tylko słuchać. Może zamiast porażki lepiej zaprojektować sobie nowe rozdanie – jakąś inną, nową motywację do biegania, do biegania na maxa oczywiście… Popatrz na zawodników trzeciej ligi:) Po co my wychodzimy z domu?
–
marta_szewczuk
2012/04/10 18:53:56
Hejjj mam do was pytanie/prośbę! Czy znacie kogoś, kto biegnie w tym roku Rzeźnika po raz pierwszy? I nie ma za bardzo doświadczenia w bieganiu po górach? Albo może sami zaliczacie się do takiej grupy? Będę wdzięczna za pomoc 🙂
[a Szewczukowy Raport Biegowy jest taki, że A. pojechał na rower, więc ja chyba napiszę maile, jakie mam do napisania, i pójdę na trening na SCHODY!]
–
piotrek.krawczyk
2012/04/10 20:37:52
Szewczuku – WYSPIO, QUENTINO biegną pierwszy raz w jednym teamie. Zapewne od razu po miejsce w pierwszej dziesiątce, ale to pierwsze podejście. Drugie podejście, po przejściach z zeszłego roku, które spowodowały zejście po 60 km – to team CORVUS I BAS czyli DZIKIE PYRY – ZEMSTA ZIEMNIAKÓW… No i my 🙂 Johnson i Dziki. Mamy po jednym Rzeźniku, ale targamy się na hardkora, a to jak pierwszy raz. Jak piszesz artykuł, to się dobrze składa, bo zależy nam na sławie, gdyż biegniemy po kasę na dobre rzeczy… 🙂 Poważnie to najbliżej jest do Wyspia. Znam jeszcze parę świeżynek rzeźnikowych, żadna nie w bliskim kontakcie i nie tak ciekawa historia biegowa… A o Johna nie martwimy się, pięknie przerżnął w ping ponga, pięknie Łódź pobiegnie, mówi wyrocznia… A Dziki dziś nie zajrzał na stronę AKCJI, bo ajfonem się nie dało, cały dzień poza komputerem, to nie wiem komu dziś trening dedykowany. Tylko 16 km wzdłuż Wisły ścieżką biegową po prawej stronie, na zaliczenie ruszania nogami. Dziki
–
marta_szewczuk
2012/04/10 21:11:43
Dziki – dziękuję!
Zatem…
Czy mogłabym prosić, aby:
WYSPIO
QUENTINO (o ile jeszcze tu w ogóle zagląda…)
CORVUS
BAS
oraz
Śiweży Ślad czy tam Dzikość o Poranku, czyli DZIKI i JOHNSON (z osobna)
odezwali się do mnie mailowo?
marta_szewczuk@wp.pl
Będę bardzo wdzięczna za pomoc!
–
piotrek.krawczyk
2012/04/10 22:06:53
Panowie, wszyscy na Szewczuka! Ale z tego Dzikieho ham… Ja tam się jutro odezwę, a i do Wyspia zadzwonię, bo idealnie pasuje do opisu: zawodów w górach nie biegał, tyko Silesia Marathon, jakże pagórkowaty, w deszczu i w gradzie, a tam rekord życia… Naprawdę ciekawy z Wyspia przypadek 🙂 A Que zagląda ale się nie zaciąga 🙂
–
tomikgrewinski
2012/04/10 23:05:11
Tytul tak podobny ze od razu przeszedlem do komentarzy, bo wydawalo mi sie ze juz to czytalem 🙂
Wojtek jestes zdrowy – to walcz i staraj sie pobiec jak najlepiej.Mysl pozytywnie!
Ja sie staram…choc dzisiaj podczas wizyty w Ortoreh podcieto mi skrzydla…
Mam podejrzenie naderwania miesnia plaszcztkowatego.
Jutro rano usg w centralnym osrodku sportu.
Jesli naderwany to nici z Debna…ale bardzo wierze ze to tylko naciagniecie i ze sie uda!
Nie biegam od soboty,mroze,masuje, smaruje ale nadal czuje ze nie jest normalnie.
Trzymajcie kciuki!
–
majka.bally
2012/04/10 23:17:04
Chciałabym pozdrowić wszystkie znane mi Dzikie Pyry. piwo wypiliśmy za Dzikiego dzisiaj, wspólnie, poznańską ekipą biegową. I za Wojtka Łódź 😉
Bo kto, jak nie Ty, Kołczu? 😉
pozdrawiamy
–
popellus
2012/04/11 01:38:02
Uparlem się,ale też tego Rzeźnika pobiegne.
Tomik ostrożnie kur-uj się:)do zobaczenia w sb
Najlepszego
Pope.
–
ocobiegatu
2012/04/11 08:24:05
Nie tylko Jezus biegał. Daj ać ja pobrusam a Ty pobiegaj.Rzekła Marzanna do Mścibora.
Albo – gościu nie siadaj pod mym liściem lecz biegaj wkoło , dojdzie Cię tam słońce i lepiej biegaj goło..:)..
–
podopieczny_bartek
2012/04/11 08:41:24
Tomik, daj znać jakie wyniki. 3mam kciuki!!!!
–
johnson.wp
2012/04/11 08:54:00
U nas w domu czytamy Szewczuka 🙂 Szewczuku, pięknie piszesz. Co tym razem zamierzasz, bo nawołujesz tajemniczo…? Mój mail jest i tak publiczny, bo Johnson się nie ukrywa, więc podaję: polcyn@amu.edu.pl
A wczora z wieczora Pyrki siadły przy płynnym jęczmieniu (i bażancie:) i nagadały się za wszystkie czasy. No, może na razie dyskutowaliśmy o czasach wykręconych zimą i tych wczesno-wiosennych, ale i o nadchodzących czasach też pogadaliśmy 🙂 Byli Gridowie, Majkowie, Johnsonowie oraz Dzikie Pyry, tylko nikt wniosków końcowych nie spisał i mi się zapomniało…
–
sten2012
2012/04/11 10:19:30
Wróciłem ze Świąt, zaglądam tu, a tu słodko i miło, aż by się chciało wsadzić jakiś drąg albo chociaż szpilkę.
BIEGOWO – biegałem w niedzielę w śniegu, 33 okrążenia po bieżni. Słynne tysiączki robione tydzień przed startem. Kolejne szukanie słynnego punktu do superkompensacji.
Czuję już głódź na Łódź.
NIEBIEGOWO – przeczytałem Ojca.prl – uczucia różne, od bardzo pozytywnych do negatywnych. Jeżeli autor ma życzenie to temat nadaje się do rozwinięcia.
–
andante78
2012/04/11 10:27:02
Hej biegacze, wszystko wskazuje na to, że do rzeźnickiej ekipy dołączą IMPONDERABILIA, w składzie Bury i Andante. Mam nadzieję, że się zobaczymy w Bieszczadach :-). Pozdrawiam!
–
basdlamas
2012/04/11 12:19:19
andante- YES YES YES YES !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
–
wojciech.staszewski
2012/04/11 14:13:29
sten, mfxy – to dla mnie dobrze, że wiele rzeczy się Wam w książce nie podoba, to mnie urealnia, utrzymuje nogami na ziemi. Książka już jest i każdy ma prawo o niej sądzić, co chce, nie mam na to wpływu.
podopieczny Bartek – z Tomikiem lepiej, wyniki badań optymistyczne, a więcej niech sam Tomik pisze. Wygląda na to, że Dębno ok.
–
fajka
2012/04/11 14:14:08
Tomik – Trzymam kciuki. Będzie dobrze, musi być. Ewentualnie przesuniesz start na Kraków. Sten – Zapanował pokój ? Topór wojenny zakopany ? Wiem, ze Cię nosi, ale wsadź co innego, gdzie indziej 🙂 Andante – Tak czułem, że Twoje miejsce też na Rzeźniku. Fajnie, że tak się układa 🙂
–
sten2012
2012/04/11 15:01:53
fajka – nigdy nie było topora wojennego. Staram się nie atakować osób, jedynie poglądy. Wątek o wsadzaniu można zrozumieć na wiele sposobów, od żartobliwego do bardzo obraźliwego. Wierzę, że w tym wypadku chodziło o to pierwsze.
–
sten2012
2012/04/11 15:05:34
Wojtek – to oczywiste co napisałeś, ale z mojego widzenia saldo emocji jest jak najbardziej dodatnie. Tym bardziej, że należę praktycznie do tej samej generacji co ty i wiele wrażeń z okresu PRL pokrywa się z twoimi.
–
fajka
2012/04/11 15:14:45
Sten – no pewnie, że chodziło o to pierwsze, toż 🙂 był na końcu 🙂
–
sten2012
2012/04/11 15:24:30
😉 🙂
–
johnson.wp
2012/04/11 16:39:55
Andante i Bury
Wybrali się w góry
Tłum się do nich szczerzy
To Wojtka blogerzy :))
–
piotrek.krawczyk
2012/04/11 20:20:07
Andante, Partnerze – cieszę się, że będziesz na Rzezi. Nowy Partner wygląda na dopasowanego, Bury w zeszłym roku latał po górach w tę i z powrotem i z nudów robił fotki, bo miał raczej niedopasowanego partnera, my z Andantem też byliśmy jakoś krzywo dopasowani, a może właśnie komplementarnie, ale nie umieliśmy tego wykorzystać. Teraz będzie lepiej, IMPONDERABILIA polecą do przodu, ŚWIEŻOŚĆ O PORANKU zbierze ich koło szczytu Jasła 🙂 O matko, co to będzie się działo na Rzeźniku!
Dziękuję Pyrkom za toast, czułem to dziś w nogach…
Bo Dziki dziś trzy godziny w Puszczy, a biegło mi się ciężko, jakbym spełnił toast z towarzystwo pyrkowe, za każdego z osobna osobnym kuflem… Za ciepło się Dziki ubrał, nie chciało mi się, nie wiem. Od dwudziestego kilometra czekałem, aż to się skończy, chyba nie chciało mi się tyle biegać, bo nic Dzikiemu nie dolegało. Po alercie w zegarku, że minęły 3 godziny treningu, Dziki po prostu stanął, a potem poszedł chodem popularnym (w odróżnieniu od sportowego), z podbiegnięciami, jak się robiło zimno, tak szedłem i truchtałem całe 4 kilometry brakujące do leśnego parkingu w Laskach. Tempo mierzyłem do dwudzistego kilometra, średnie 5’46, potem przełączyłem na sam zegarek, bo miałem dość i interesowało mnie tylko, ile minut do końca, no i okazało się, że utrzymałem tempo, nie spodziewałem się, raczej martwiło Dzikiego, że nie będzie dziś 30 kilometrów… Zrobiło się 32 kilometry i tempo 5’41, na zająca w maratonie na czas 4:00, to zająca Dzikiego specjalność 🙂
Dziki
–
pict
2012/04/11 20:41:21
Ja również biegnę Rzeźnika jako totalny nowicjusz w tego typu biegach. Tak totalny, że jutro po raz pierwszy w życiu biorę na trening camel baga, żeby zobaczyć jak się z tym biega…
–
marta_szewczuk
2012/04/11 21:11:39
Czytam sobie Was, czytam i czytam… I nieustannie zazdroszczę, że biegacie…
A jakby komuś się nie chciało, to może to pomoże: polskabiega.sport.pl/polskabiega/1,105610,11510195,Biegowe_demotywatory___co_nie_wplynie_dobrze_na_twoje.html – ale Wy raczej z innej beczki i takich problemów nie macie!
A Szewczuk dziś 69 pięter treningowo. Kiedyś trzeba. I było dobrze!
–
piotrek.krawczyk
2012/04/11 22:28:48
69 pięter za jednym razem? Raz do góry? Były jakieś zawody? Fajnie, Szewczuku, zgłoś się na rezerwową listę na Rzeźnika… Jasne, Ty nie biegasz, ale mogłabyś wziąć udział podszywając się pod zawodniczkę, żeby zrobić świetny reportaż uczestniczący… Do wszystkich, co idą na RZEŹ: Szewczuk zbiera materiał do artykułu, ma w związku z tym parę pytań, a refleksja przy odpowiadaniu przyda się i starym wygom i świeżynkom… Tu przeklejam adres Szewczuka, co zrobił dziś 69 na schodach, pięter na nogach 🙂 marta_szewczuk@wp.pl. Trzeba napisać: cześć Szewczuku, co u ciebie, bo ja biegną Rzeźnika… I Szewczuk odpisze co i jak… Pict jest następnym ideałem do artykułu, ale Szewczuk rozszerzyła zainteresowania swoje, może być nawet Dziki i Dziki jutro odpowie Szewczukowi na te podchwytliwe pytanka… 🙂 Ekspolozja, Maanam, Trójka. Dziki
–
basdlamas
2012/04/11 22:30:23
bas w piątek zrobi USG i zobaczy czy poleci DĘBNO :(…. pozdrawiam
–
marta_szewczuk
2012/04/11 22:36:38
Dziki-uję.
Nieeee, nie naraz! Napisałam, że trenigowo – mój blok ma tylko 8 pięter, więc tak latałam w tę i z powrotem, otwierając komuś windę od czasu do czasu, jak akurat byłam obok. Zawody będą 19 maja – Bieg na Szczyt – 38 pięter do pokonania, tym razem naraz!
Przy okazji – nie wie ktoś może gdzie (i czy w ogóle) w Warszawie jest budynek, który ma co najmniej 30 pięter i można tam swobodnie pobiegać? Bo w PKiN nie można chyba, Rondo 1 też zamknięte dla zwykłych śmiertelników.
–
piotrek.krawczyk
2012/04/11 22:38:17
Po Rzeźniku zeszłorocznym chciałem się pochwalić koleżance z pracy, ona wiedziała, że zawody itd, szczególnie, że Dziki wziął z pracy urlop, to napisałem smsa:
„Przebiegłem 80 kilometrów po górach”
„Za jednym razem???”
„Nie, kurwa, na raty!”
Tak oto grzech pychy został poskromiony… Ale 69 nie na raty robi wrażenie… Dziki mieszka na siódmym i codzienne lub parorazodzienne wbiegi bardzo i to bardzo Dzikiemu wystarczają… Dobranoc. Dz
–
sten2012
2012/04/11 22:39:26
Bas – czy USG to jakaś kryształowa kula do wróżenia? Czy zobaczysz siebie na mecie z podniesionymi tryumfalnie rękoma?
Kiedyś przed Krakowem zrobiłem sobie rezonans piszczeli i wyszło, że mam złamanie przeciążeniowe. Dobiegłem, wygrałem, potem chodziłem z kulami, ale nie kryształowymi:)
Będzie OK i tej wersji się trzymajmy.
–
basdlamas
2012/04/11 22:56:20
sten – w dębnie nic nie mam do wygrania.. lece treningowo…8 czerwca mam duzo do wygrania…a czasem warto trening odpuscic i zoabczymy co i jak i srka i ptak:)
–
tomikgrewinski
2012/04/12 00:43:01
Bas to trzymam kciuki!
Ja zrobilem dzisiaj USG i na szczescie nic nie urwane nic nie poszarpane.
Przeciazenia obu nog w tym samym miejscu , przyczyna nieznana, podejrzane sa nowe buty asicsy z amortazacja w ktorych biegam od 6 tygodni (250 k),takie same jak poprzednie w ktorych zrobilem 2500 k ale jednak nowe nie ugniecione…wiec miesnie i sciegna pracuja inaczej a obciazenia w ostatnich tygodniach solidne…ale to tylko teoria lekarza.
Wiec szykuje sie mimo wszystko do Debna choc wszystko mnie ciagnie, kluje i pobolewa.
A najgorszy jest strach ze zacznie bolec na trasie i ze moze tak jak w sobote na 16k bede musial przerwac…
I ten strach pewnie bedzie mi towarzyszyl do niedzieli a moze nawet do samej mety…
–
topasy
2012/04/12 08:16:34
Wojtek, odpocznij.
–
basdlamas
2012/04/12 08:32:24
tomik – no debno będzie miazga….ty noga, ja noga, kumpel nie jedzie bo kontuzja nogi, kolejny jedzie z plastrami na kolanie już…. masakra:((((
–
podopieczny_bartek
2012/04/12 09:46:32
Tomik, Bas, bedzie dobrze. Ja dzisiaj rano robiłem kilometrowki po 3 godzinach snu, myślałem ze płuca wypluje i jakoś nie mogę sobie wyobrazić ze utrzymam docelowe tempo przez 42km, ale mimo wszystko wierze ze bedzie dobrze. Już żyje debnem i budzi sie trzymany do tej pory w ryzach stres…
–
basdlamas
2012/04/12 10:31:19
podopieczny – bas ostatni raz biegał w piątek… noga z dnia na dzień lepiej… ale nie wiem… co się stanie w czasie biegu… dzisiaj rehabilitacje i przedmuchanie płuc na basenie.
–
rob-ss
2012/04/12 11:08:27
Dziki, miałem wczoraj tak samo jak Ty 🙂 miało być spokojne 20-22 km ale od mniej więcej 13 kilometra nie myślałem już o niczym innym jak tylko o łyku wody i o zdjęciu kurtki. Skończyło się na skróceniu trasy i powrocie do domu po 18 km.
a tak BTW to Wy tu gadu gadu o Dębnie, Łodzi, Rzeźniku a ja przedwczoraj zapisałem się na mój upragniony, wymarzony, wyczekany – PIERWSZY MARATON 🙂 ofkors w rodzinnej Warszawie. Numerek startowy 1018. Dziki, nie planujesz prowadzić na 4h w Warszawie ? czy nie wybiegasz jeszcze tak daleko w przyszłość ?
rob
P.S. – Wojtek, wczoraj dopisała się jeszcze jedna osoba do WPLP2012. Podesłać Ci wynik ? czy już poprzestaniesz na tych danych przesłanych ostatnio ?
–
andante78
2012/04/12 13:36:38
Dziki, Partnerze, kto jak kto, ale Ty powinieneś znać ten kawałek „Każdy czas znaczy swój ślad”. My swój ślad już zaznaczyliśmy i teraz świecić musi już ktoś inny :-). A tak serio to z perspektywy naprawdę dobrze oceniam zeszłoroczny bieg, a wnioski są na pewno takie, że wcześniej pewne rzeczy trzeba bardziej omówić i wtedy na pewno było by prościej, mniej nieporozumień, bo drobne tarcia przez kilkanaście godzin są całkiem dopuszczalne, a potem dochodzą jeszcze różne nomen omen imponderabilia :-).
Z Johnsonem jesteście hardcorowcami, doświadczonymi rzeźnikami. Fajnie, że taka ekipa spod bloga będzie w Bieszczadach. Fajka, szkoda, że Ciebie nie będzie!
–
bolek.03
2012/04/12 19:47:35
Panie Trenerze, bez defetyzmu proszę.
–
piotrek.krawczyk
2012/04/12 20:43:07
Rob – Dziki poprowadzi MW na 4:00. Coraz więcej fajnych ludzi o to pyta, to zaklepuję ten czas 🙂 Andante, Partnerze – jasne, że ślad został, będziemy pewniej się poruszać, bo po własnych śladach… Ja nie żałuję ani jednej sekundy naszego zeszłorocznego wspólnego biegu, także tych momentów, kiedy nie było łatwo, docieraliśmy się na trasie, „na żywca”, przybiegliśmy lepiej od planu, doceniam to coraz bardziej, Partnerze… 🙂 A akcja http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822 na chwilę stanęła, ale ruszyła… Pojawił się wątek golenie głowy Dzikiego na zero, jeśli do niedzieli będzie 10%, Pict jest przeciw i nie dołoży ręki, dopiero potem, po terminie… Dziki lubi swoje włosy, im zawdzięczam ptaszki wesołych myśli, dzięki Pict. Ale kibicuję obu drużynom jednakowo; i „włosy muszą odejść” i „włosy muszą zostać”. A biegu długie włosy mają swoją funkcję i swoje zadanie. Pięknie odprowadzają pot, mokre chłodzą, grzeją głowę jak trzeba, termoregulacyjna funkcja. Czasem przeszkadzają, wymykają się spod czapki, wymuszają niepotrzebne przyruchy, mokre zamazują obraz w okularach, Dziki był ostatni raz całkiem łysy w listopadzie 2007, potem był życiówkowy rok 2008, na każdym dystansie, ale następny też niezły… Plebiscyt golić – nie golić odbywa się tu: http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822 🙂
A Dziki dziś trochę pobiegał, tak, żeby pobiegać sobie trochę… 13 km, znowu z Lasek w Puszczy, na zamazanie wczorajszego znużenia długim bieganiem. Dziś chłodniej, nie byłem chimeryczny, ale krótko… Rob – jeszcze do Ciebie – masz rację, Pierwszy Maraton – Najważniejszy… Co tam Dębna i Rzeźniki…
Bas – uspokój się 🙂 Dziki
–
wojciech.staszewski
2012/04/12 21:01:35
Robssss, cały dzień tu nie zaglądałem, jeśli możesz, podeślij.
–
rob-ss
2012/04/12 22:24:48
Wojtek, wysłałem Ci tą ostatnią pozycję. Sorry, że dopiero o tej porze ale dopiero wróciłem do domu :/
rob