Biegniemy dziesiątkę w siedmiomilowych butach

Dziesiątka do Dziesiątej druga edycja – w najbliższą sobotę (tak, tym razem sobota). W zapisie liczbowym wygląda to tak: 10d10.02 – 27.10. Pobiegniemy z Kingą w nowych, siedmiomilowych butach, których nazwa brzmi jak ćwiczenie logopedyczne o królu Karolu i królowej Karolinie – Merrell.

Najpierw o biegu. Dziesiątka do Dziesiątej to coś między zawodami, a treningiem. Zasada jest taka: spotykamy się w Lesie Kabackim 150 metrów za szlabanem na Moczydłowskiej (na mapach to skrzyżowanie Moczydłowskiej i Leśnej). Czekamy z Kingą od 8.45 – będziemy zapisywać wasze imiona, nazwiska (bo później na FB KS Staszewscy publikujemy wyniki) oraz deklaracje czasowe. Bo sami deklarujecie, na jaki czas biegniecie. I startujecie o odpowiedniej godzinie – żeby skończyć w miarę punktualnie o 10.00. Czyli jeśli ktoś chce zrobić np. wolne bieganie w 55 minut – startuje o 9.05. Kto chce zrobić trening progowy, a jego tempo treshlod to 5:00 – celuje w 50 minut i startuje o 9.10. Kto zamierza pobiec szybką dziesiątkę w 39 minut – startuje o 9.21.

Można też pokombinować z treningiem. Masz w planie 6 km powoli (w tempie 5:30) i 4 km w tempie progowym (4:30)? Celujesz w 51 minut czyli startujesz o 9.09. Itd.

Biegniemy po oznaczonej bezwątpliwościowo czerwonej trasie z budżetu partycypacyjnego. Nie sposób się zgubić, chociaż Kasia na pierwszej edycji jednak dała radę i przebiegła trochę krótszy dystans! Obstawiam, że nie skręciła na trzecim kilometrze w prawo i dołączyła do właściwej trasy na piątym kilometrze – więc włączcie tam czujność.

Boimy się, że złota polska jesień odeszła już do przeszłości, więc parę słów o butach. Szczególnie, że jest powód – od połowy października biegamy w Merrellach. Marka kojarzyła nam się dotąd z wędrowaniem po górach, co oboje kochamy. A tu proszę, buty Merrella do biegania! Moje są soczyście granatowe, bo taka jest goreteksowa membrana. GORE-TEX® nie przemaka i obawiam się, że na dniach będę to mógł przetestować.

Na razie dogłębnemu testowi poddałem podeszwę, która wygląda, jakby wystawały z niej pokręcone robaczki chwytające grunt. To się najbardziej sprawdzi w górach, na Kopie Cwila podczas ostatniego wtorkowego Treningu Wspólnego robaczki łapały trawę na zbiegach i podbiegach jak szczękoczułki. Biega się mocno i stabilnie.

Kinga biega w pomarańczowych z mniej agresywnym, ale też krosowym bieżnikiem. I bawi się w Kopciuszka, chodzi po treningu po domu i powtarza: pantofelek, pantofelek. Że takie lekkie, milutkie, otulające stopę niezauważalnie. Że robią wrażenie free, bo podeszwa elastyczna, a jednocześnie but trzyma stopę i podłoże. – Do tej pory buty terenowe czy krosowe, jakie miałam na nogach zawsze miały coś z pancerza. Niby ok, ale coś nie tak. A Merrell daje super lekkość plus super przyczepność – powiedziała mi Kinga, jak ją po dziennikarsku poprosiłem o wypowiedź do tekstu. I fakt, dogoniła mnie na drugim okrążeniu wtorkowego krosu i musiałem się wziąć do roboty. Co zresztą nie było rozsądne dwa dni po maratonie.

Teraz został nam jeszcze jeden start na koniec sezonu – Bieg Niepodległości 11.11. Sobotnia 10d10.02 będzie dla mnie przedostatnią próbą. Bo tydzień później spróbuję jeszcze polecieć najszybszy parkrun w sezonie. Spróbuję dynamicznego biegu w tempie ciut wolniejszym od półmaratońskiego – celuję w 41 minut. Tomek, biegniemy znów razem?

 

Komentarze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *