Mróz jak za dawnych lat. Dziś wyszedłem na godzinę biegania, żeby pokazać sobie i Wam, że można. Temperatura odczytywalna minus 10, odczuwalna minus 100. Zamieć, żałowałem, że nie mam okularów, bo śnieżne kłujki leciały mi w oczy jak strzały malutkich trolli.
Pobiegłem do Lasu Kabackiego, sprawdzić przy okazji nawierzchnię. Las (częściowo) odzyskany. Miś się ani razu nie *******. Na lodzie leży spora warstwa białego puchu. Tempo średnie – powyżej 7:30. Dyskomfort, to wybieganie na odkrytą przestrzeń – biegnąc wzdłuż kabackiego pola najpierw zmroziłem lewy policzek, a w drodze powrotnej prawy.
I tyle narzekania. Poza tym się. Jest plan do zrealizowania, to się go realizuje. Mróz, zawieje i zmiecie przeszkadzają tylko złej baletnicy. Nie da się zrealizować założonego tempa, ale założone obciążenie jak najbardziej.
Zawsze piszę, że nierozsądnie jest przy takiej pogodzie biegać szybko, bo wtedy wentylujemy płuca bardzo zimnym powietrzem. I to jest oczywiście racja. Ale czasem człowiek robi rzeczy nierozsądne. Bo szykujesz się od tygodni do sprawdzianu na dychę – w postaci Dziesiątki do Dziesiątej – i co, masz nie pobiec, bo temperatura spadła? Biegu Chomiczówki nie odwoływali, nawet jak było minus kilkanaście, a raz było, zresztą na Chomiczówce zawsze był mróz.
Zrezygnujesz z namiastki zawodów, kiedy praktycznie od roku, od ubiegłorocznej Chomiczówki nie ma normalnych startów? DDD nigdy nie było normalnymi zawodami, ale na bezrybiu wygląda jak tłusta flądra. Szkoda, że musieliśmy pobiec tak na Jandę, na Pawłowicz, na Emilewicz, półsłówkami, ale taki mamy klimat (polityczny).
Rząd zorientował się zdaje się, że sport to nie są tylko te mityczne siłownie transmitujące ponoć wirusa stokroć silniej niż komunia święta podawana do ust. I dozwolił uprawianie sportu na świeżym powietrzu. Czekamy w drżeniu na rozporządzenie, czy pozwoli ono oficjalnie zorganizować Bieg Janosika. No i szykujemy się znowu w ciemno.
Zdjęcie otwarciowe z windy, dzisiaj rano. Kolejne zrobił w niedzielę rano Tomek Olszewski, dzięki. Trasa DDD wyjątkowo po trasie parkrunu (podwojonej), bo las w niedzielę absolutnie nie nadawał się do biegania. A wyniki – po zdjęciach.
- Antek Hubner 41:55
- Tomasz Furman 41:55
- Wojciech Staszewski 43:54
- Rafał Bujnowski 44:18
- Przemek Ciok 44:30
- Justyna Śliwowska 47:58
- Paweł Wółkiewicz 48:13
- Mariusz Suchodolski 48:40
- Tobiasz Ziemkiewicz 48:42
- Renata Kopeć 49:33
- Monika Głuszkowska 51:32
- Renata Glińska 51:56
- Kinga Staszewska 52:30
- Wojciech Zajdel 52:59
- Agnieszka Michalak 54:21
- Oktawia Markowska 54:30
- Przemek Wółkiewicz 54:44
- Bartek Wółkiewicz 55:30
- Marta Pakulska 56:19
- Andrzej Olszewski 56:48
- Renata Kim 58:32
- Eliza Bujnowska 58:53
- Dorota Wółkiewicz 59:23
- Ola Marcinkowska 59:49 (życiówka!)
I jeszcze dwie foty Tomka na koniec:
A do ilu stopni da się biegać? To pytanie nie ma sensu. To tak jakbyście chcieli spytać: do którego piętra w windzie wolno śpiewać?
4 thoughts on “Do ilu stopni da się biegać?”
Kilka lat temu, jadąc zimą na biegową imprezkę usłyszałem zdanie, które niezmiennie przytaczam w takich momentach. Otóż, towarzyszka podróży rozpoczęła opowieść (o biegówkach) od słów: „jak zrobi się ciepło… tak ze 20 stopni…” (oczywiście – 20 stopni). Olga pochodzi z Archangielska. Świetnie się wspina. Jeździ na biegówkach.
Temperaturę da się rozsądnie ujarzmić. Przez dwa tygodnie mieszkałem pod namiotem przy temperaturze spadającej poniżej -20 stopni. Po wspinaniu, mokre ubrania suszyliśmy u znajomych w schronisku. Dało radę i gdybym wtedy biegał, to po powrocie do Wro na truchtanko przy lekkim mrozie wychodziłbym „na krótko” 🙂
Wojtku – są lekkie rękawiczki do biegania (również na nartach), które są cienkie od wewnętrznej strony, a z zewnątrz mają wiatroodporny materiał. Polecam.
Zdrówko!
Pjachu – no nie wiem, mnie ręce w lżejszych rękawiczkach marzną. A mam takie z czymś miękkim w środku i nieprzemakalnym na zewnątrz – tylko nadająsię do minus 5.
Cześć. Bieganie na mrozie jest nawet fajne, byle nie za szybko. W kwestii zimnego powietrza: można założyć na usta komin i wtedy to, co wpada do gęby, jest już cieplejsze. Biegałem kiedyś wybieganie przy minus chyba 16, a odczuwalna poniżej 20. I to był bardzo udany bieg, ze szronem na całym przedzie. Natomiast trudniej biegać przy wysokiej temperaturze. Dla mnie wysoka to już powyżej 20, więc w lecie biegam głównie wczesnym rankiem albo po zmroku. Po prostu przegrzewa mi się łeb. Pozdro, Paweł
Cześć. Bieganie na mrozie jest nawet fajne, byle nie za szybko. W kwestii zimnego powietrza: można założyć na usta komin i wtedy to, co wpada do gęby, jest już cieplejsze. Biegałem kiedyś wybieganie przy minus chyba 16, a odczuwalna poniżej 20. I to był bardzo udany bieg, ze szronem na całym przedzie. Natomiast trudniej biegać przy wysokiej temperaturze. Dla mnie wysoka to już powyżej 20, więc w lecie biegam głównie wczesnym rankiem albo po zmroku. Po prostu przegrzewa mi się łeb. Pozdro, Paweł