– A jeśli Boga nie ma, to co? Jeśli ludzie Go wymyślili ze strachu przed nicością, przed czarną dupą, w której każdy się musi znaleźć po śmierci? A raczej w momencie śmierci, bo po to już nie ma niczego, jak u Kononowicza – mówię do Józka. A Józek siedzi, jakby go stężenie pośmiertne dopadło. Niby się kiwa do muzy, która leci z głośników Pod Kasztanami, ale jakiś sztywny.
Niezręczna cisza, chociaż Michael Jackson wykrzykuje, że jest zły, jest zły. Nalewam wódkę do kieliszka, bo pijemy po
góralsku z jednego kieliszka, i podsuwam go Józkowi po lepkim blacie stołu.
– Dupcys, Stachu – odpowiada Józek. Poprawia się na obitej dermą ławie do siedzenia – co za wystrój! – i wypija. Siedzimy, nic się nie dzieje, jak w skeczu Stuhra. Małopolska, wiadomo. A tu jeszcze mróz za oknem, bo zima trzaska. I góry dookoła, bo Rabka-Zdrój leży w kotlinie między Gorcami, Beskidem Wyspowym i zakopianką.
– Polej, Józek!
Początek grudnia w Rabce jest jak ten moment na brydżu u Zacharów, kiedy licytacja skończona, wiadomo, kto gra, a kto się wykłada, tylko jeszcze nie wiadomo z czym. Ktoś unosi kartę, żeby zawistować, a Elka Zacharowa zawsze wtedy mówi: „Jeszcze prędziutko w imię Ojca i Syna, bo zaraz cosik będzie się działo”. I zawsze mnie to śmieszy.
Koniec cytatu. Tak zacząłem historię o „śniadej i ciężarnej nieznajomej z Dalekiego Wschodu, która w 2000 roku przybywa na Podhale” – jak to opisało w materiałach promocyjnych wydawnictwo Wielka Litera. Historię, która wyrosła z miłości do gór, góralszczyzny, a do Rabki w szczególności. I z przerażenia pogardą jakie ma „prawdziwa” Polska dla mojej. Śmieć, szmata, bydlę, czerwone bydło, zdrajcy, ścierwo.
Wyobrażałem sobie, co by było, gdyby „między swemi” narodził się dziś Jezus. Że żyć by mu nie dali, bo ciapaty, a matka się pewnie puszczała. Bo jakim cudem jest w ciąży? Może to sprawka ducha świętego?
Wyobrażałem sobie cały ten świat, a kiedy już zaczął mi rozsadzać wyobraźnię, to go opisałem. Myślałem najpierw, gdzie ma się to dziać. Może w Krutyni, lubię Mazury. Może na Suwalszczyźnie. Ale nie, ta historia musi się zadziać w Rabce, bo ja mam w sercu wyrytą topografię Rabki, nawet jeśli mylę ulicę Orkana z Tetmajera.
No i wyszło. Wydawnictwo Wielka Litera uwierzyło w tę książkę i dokładnie 11 marca Ewangelia według św. Józka ukazuje się na rynku. Te pięć książek ze zdjęcia dziś przyjechało z drukarni, jeszcze pachną nieczytaniem.
Nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł się tą radością podzielić ze światem. No i się dzielę. Jak byliśmy na ferie w Rabce (chciałoby się napisać „zimowe”, ale sami widzicie na zdjęciu, co to za zima) Kinga zrobiła mi pisarką sesję. Tutaj Wojciech Staszewski w rabczańskim parku od strony ulicy Nowy Świat. Gdyby park mógł mówić, to ja pierdole – usłyszałem od jednej z mieszkanek Rabki i wziąłem to zdanie do książki. Mieszkankom i mieszkańcom uzdrowiska szczególnie dziękuję, gdybym nie zaczerpnął z waszej krynicy, ta książka by nie powstała.
A pod zdjęciem jeszcze jeden fragment na koniec – właśnie o ulicy Nowy Świat.
Wyjeżdżamy na Nowy Świat, bo główna ulica w Rabce nazywa się Nowy Świat. Zawsze mnie to śmieszyło, bo znam dwie takie ulice w Polsce. W Warszawie to salon stolicy, do dziś przechadza się tam Bolesław Prus z Lalką pod rękę, jak się zamyśli na Krakowskim Przedmieściu. Kawałek dziewiętnastowiecznej Warszawy, okruch starego świata dla niepoznaki nazwany Nowym Światem.
W Rabce Nowy Świat niczym się nie różni od reszty miejscowości, tylko co innego znaczy. Bo nowy świat to świat nadziei, oczekiwań, czegoś, co nadejdzie. Ziemia obiecana. Czyli Ameryka. W Ameryce możesz spełnić wszystkie marzenia swoje i sąsiadów. Ameryka to raj na ziemi. Ameryka to Atlantyda, która nigdy nie zatonie. Ameryka to kraj, w którym górale są szczęśliwi, dutki im się z kieszeni wysypują, a cepry muszą gadać gwarą albo po angielsku.
Ktoś kiedyś na radzie miasta zgłosi wniosek, żeby tego streeta – bo w Rabce w dobrym tonie jest czasem wtrącić amerykańskie słowo – przezwać z Nowego Świata na Amerykańską. A radni przyklasną: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, okej!
5 thoughts on “Ewangelia według św. Józka – prosto z drukarni”
toż pisałem, że 11.03
Dziki happy
Gratulacje! Cieszę się i „będzie czytane”
To rozumiem, że jakieś spotkanie autorskie się szykuje 12-15 marca w Hulaj Duszy? Tylko jak to zrobić, żeby wpaść z egzemplarzem do podpisu, skoro ukazuje się dopiero 11.03 i chyba nie wyślą do tego dnia jak się zamówi?
To rozumiem, że jakieś spotkanie autorskie się szykuje 12-15 marca w Hulaj Duszy? Tylko jak to zrobić, żeby wpaść z egzemplarzem do podpisu, skoro ukazuje się dopiero 11.03 i chyba nie wyślą do tego dnia jak się zamówi?