Wymyśliłem tytuł bloga, kiedy jedna z uczestniczek naszego niedzielnego spływu zapytała mnie rano na mesendżerze: Wojtek z co zabrać? A sportowo jest otrzaskana, jak mało kto.
No i takie tytuły szerują się najlepiej. Niezłe jest jeszcze podobno 5 sposobów na. Jak będę miał pomysł na wpis „5 sposobów na sportowy weekend”, to wrzucę też tę kajakową fotę znad Świdra, najdzikszej z podwarszawskich rzek, najciekawszej i co z tego, że zamulonej, może to po ostatnich deszczach.
Więc najpierw, jak się spakować. W worki foliowe. Najlepiej w takie profesjonalne ze sklepu, jakie mieli Tomek i Michał, twardy plastik i zamknięcie, które wody nie przepuści nawet przy wywrotce. Myśmy niestety mieli wczoraj wariant „baba z siatami” czyli wszystkie klamoty powrzucane do Jana Niezbędnego. Od wieczora siedzę na necie i wybieram worki, wiem już wszystko, tylko nie mogę się zdecydować, czy wziąć dwa po 20 czy po 30 litrów.
Pogódź się z tym, że wszystko po spływie może być mokre, więc do samochodu wrzuć suchy komplet. Chyba że przyjedziesz nad Świder rowerem, tak jak Tomek. Szacun i zazdrość. W tym tygodniu nie mam żadnej foty z roweru i niewiele prawdę mówiąc było jeżdżone poza drogą do przedszkola.
Przedszkolak na zdjęciu niżej. Wiosłował momentami całkiem na serio, a ja pęczniałem z dumy aż kajak przytapiało.
Żeby uniknąć wywrotki nie stawaj w poprzek nurtu przed przeszkodą, zwłaszcza jeśli nurt jest mocny. To się nie zawsze da zrobić, ale zawsze da się zatrzymać wcześniej i pomyśleć, a jeśli są takie korki jak w niedzielę na Świdrze pod koniec trasy, to też popatrzeć, co robią inne kajaki.
Przed każdą przeszkodą się zastanów. Może się rozpędzić i siłowo pokonać znajdujący się tuż pod wodą pień zwalonego drzewa. A może drzewo się przewróciło nad wodą i przepłyniesz pod nim – wtedy dzieci chowają główki, kładą się na płask w kajaku na wznak, a dorośli mogą pomóc sobie rękami przepływając pod drzewem. Myśl. Są rzeki nudne jak dwa razy dwa, a są takie, które są pasjonujące jak układ równań kwadratowych z dwoma niewiadomymi. Taki jest właśnie Świder, uwielbiam tę rzekę. Zachęcam: jedźcie i płyńcie.
My się następnym razem wybierzemy chyba na Rawkę. Z fajnymi workami. To jak? 20 czy 30 litrów, myślicie?
Mały Yoda w sobotę miał turniej piłkarski. Niestety obiekt zamknięty z powodu wirusa, więc nie pozwolono rodzicom wejść na trybuny. I wszyscy stali wzdłuż siatki. Jaki ta restrykcja ma sens – nie wiem? W każdym razie nic nie było właściwie widać. Więc poszedłem podbiegać. Półtorej godziny po Ursusie z zaskakującym finałem „Żmijowiska” na uszach. Chmielarz pisze dobrym językiem, z kryminałów, które słuchałem w ostatnich latach, najlepszym, może na równi z Miłoszewskim. Ale teraz szykuję się na prawdziwy urobek, węgiel i brylanty, bo wychodzi nowy Twardoch. Jest już w przedsprzedaży, ale jeszcze nie ma w Audiotece.
Ładne te Włochy. Kajaków tylko brakuje.
5 thoughts on “Jak pływać kajakiem”
30
ale się nogi mocno prezentują na pierwszym zdjęciu! Żyły i potęga! 🙂
p.s. na nogi damskie nie patrzę (ślubowałem)
a ten Twardoch to nie we wrześniu?
ps. wchodzę w 3 tydzień antybiotyku – przyniosłem z biegania kleszcza, siedział 3 dni i sprawdziłem, że miał boreliozę – więc 5 tygodni doksytocyny (czy jakoś tam podobnie to się nazywa). Postawiłem sobie za cel biegowy: stracić jak najmniej, póki co jest nieźle, ale coraz gorzej i ciężej niestety.
Emilia – dziękuję, ja byłem za trzydziestkami, Kinga z dwudziestkami, a nasz Podopieczny Przemek, który stanął przed tym samym dylematem niedawno, przyniósł na Trening Wspólny 20 l – i uznaliśmy, że to chyba wystarczy.
Gz – ja bym patrzył na damskie, bo ładniejsze. Kwestia estetyki. To trochę tak jakbyś ślubował nie patrzeć nigdy na iMaca, tylko na Commodore lub Atari.
Pict – o rany, poważna sprawa. Naprawdę poważna. Trzymaj się. A jeśli masz siłę, to trzaskaj pompki i brzuszki.
A Twardoch – może na jesieni, widziałem zapowiedź, ale nie wiem kiedy premiera. Za to podobno Miłoszewski jest już audio w Empik Go, więc spodziewam się, że w Audiotece też się pojawi