Justyna wstaje o 6.00, kawa i za pół godziny wychodzi na mróz. Idzie pobiegać na nogach. Zaznacza ze śmiechem, że „na nogach”, bo to takie inne, nietypowe bieganie. 30-40 minut biegania i wraca do hotelu poćwiczyć na trenażerze narciarskim – pociąga za gumy oporowe, jakby biegła na nartach. Jeszcze lekka gimnastyka i idzie na śniadanie.
Opowiedziała mi o tym przez telefon ze szwajcarskiego Davos, gdzie w weekend startuje w sprincie i na 10 km – niestety oba biegi stylem dowolnym czyli łyżwą. A Justyna ani nie jest w tym dobra, ani tego stylu nie trenuje. Więc to będzie start bardzo treningowy zapewne.
Po śniadaniu ma wolną godzinę i wychodzi na trening. Raz interwały, raz długie wybieganie, średnio dwie godziny. Dwie godziny (no, może półtorej) interwałów, mieści Wam się to w mięśniach?

Potem gimnastyka, obiad i masaż. I dwie godziny dla siebie. Wtedy właśnie możemy porozmawiać. O 16. drugi trening, głównie technika – zakręty, zjazdy, starty. I trochę ćwiczeń na propriocepcję. Kolacja i analiza treningu, nagrań. O 22. z książką i smartfonem do łóżka.
A kiedy pytam Justynę, czy nie uważa, że to straszna, całodzienna orka, to mówi, że nie – teraz treningi są dużo krótsze niż w lecie, więc czuje się prawie jakby miała wakacyjny luz.
Nie możemy iść tą drogą, bo nie mamy takich mięśni, ścięgien i więzadeł. Mamy inne obowiązki, nie 2 godziny dla siebie w środku dnia, tylko 8 godzin dla fabryki. Nie mamy masażysty, który nas postawi na nogi, a śniadanie, obiad i kolację musimy sobie zrobić samodzielnie. Więc nie możemy robić w ciągu dnia sześciu treningów.
Ale jeśli przyjdzie nam do głowy odpuścić nasz jeden jedyny trening dnia, bo zła pogoda, zły nastrój albo inne małe zło – to weźmy narty biegowe i rąbnijmy się nimi mocno w głowę.
A o Justynie nie tylko od tej najbardziej sportowej strony, będziecie mogli niedługo przeczytać.
2 thoughts on “Justyna K.”
Jestem fanką Justyny. Dwie babeczki w sporcie polskim podziwiam i uwielbiam – właśnie Justynę oraz Maję Włoszczowską, którą latem można było oklaskiwać na pobliskiej Kazurce (tak, tej Kazurce, która uczyniła mnie niesprawną do biegania).
Jestem bardzo ciekawa wywiadu z moją Gwiazdą.
Smutno mi było, gdy w ostatni weekend zaniemogła na trasie i nie ukończyła zawodów. Rozumiem jej troszkę gorsze wyniki po tych ogromnych sukcesach kilka lat temu. Ale obiektywnie rzecz biorą ona wciąż jest naszą TOP topową (crème de la crème) zawodniczką i niesamowite, że wciąż „na chodzie”.
Szkoda tylko, że nie wychowała sobie następczyń o podobnych zdolnościach i pracowitości, które przejęłyby pałeczkę.
Jeśli mogę… to ja też jestem fanem JK Za uśmiech i sportowy wk.rw ZA bycie sobą 🙂 Wiosną fajny wywiad z Justyną przeprowadził Miki. Justyna jest niezłym ultrasem 😉
http://www.kingrunner.com/…ultra-wywiad-z-justyna-kowalczyk/139
Jutro rano zimowy ślężing. Zdrówko!