Kros dublowany to mój pomysł na rozegranie fascynujących zawodów na pętli w kilku-kilkunastoosobowej grupce. Bo doceniam ten trening, ale trochę go nie lubię za małą konkretność. Przy podbiegach albo interwałach powiesz komuś, grzej na maksa z punktu A do punktu B. Przy biegach tempowych określisz: biegnij w tempie x:xx. A przy krosie?
Kros może być pasywny, pod górę nie przyspieszamy, tylko utrzymujemy stałe tętno. Może być aktywny – utrzymujemy stałe tempo, a tętno poszybuje. A może być nadaktywny – ustawiamy się jak do wyścigu.
Jak się ścigać, jeśli ktoś biega dychę w 42 minuty, a ktoś pobiegły w 62, gdyby zaliczyć mu dwa starty na 5 km? Przed piątym obozem w Rabce wymyśliłem kros dublowany. Ustalamy pętlę krosową długości 500-800 metrów. Krosową, czyli żeby było trochę pod górę, trochę w dół. Na Górce Szczęśliwickiej, gdzie mieliśmy dzisiejszy Trening Wspólny dało się to zrobić bez problemu.
Ruszamy. Zasada główna jest taka, że kiedy prowadzący (kto zgadnie, kto był tym prowadzącym patrząc na zdjęcie?) dubluje biegacza, to dobiega on tylko do końca pętli i kończy trening. Zasady poboczne – trzeba przebiec przynajmniej 6 pętli, nawet jeśli zostało się zdublowanym np. na trzeciej oraz maksymalnie biegniemy 10 pętli. Kto zrobi całe 10 pętli, ten wielki bohater.
Ja przebiegłem (przebiegłem! serio!) z Podopiecznym pętlę powoli, ale potem stałem przy trasie i patrzyłem na wielki popis cichego, niezauważalnego bohaterstwa. Notoryczne pokonywanie samego siebie. Ucieczki przed dublującym prowadzącym, żeby zrobić jeszcze jedno kółko. Pasjonującą, jak halowe Mistrzostwa Europy walkę między trojgiem Podopiecznych o drugie miejsce.
Szkoda, że Mojej Sportowej Żony dziś nie było, chciałbym móc dzielić te emocje z nią. Ale MSŻ siedziała w dzień z Małym Yodą i jego rotawirusem w szpitalu. A teraz ja tu przyszedłem na nocną szychtę. I ciągle w oczach to mam:
1 thought on “Kros dublowany. Trening”
Marlena – Piotrek, trafiony, zatopiony. Był jak lokomotywa. Ale tasowanie wagoników za nim było fascynujące