Mam nową partnerkę. Partnerkę, która zoperuje mi łąkotkę. Właściwie to oboje z Moją Sportową Żoną ją mamy. Na imię ma, na imię ma, na imię ma… (to z „Glorii” Pidżamy Porno) – Carolina.
Głowa mnie nawala od trzech dni bez przerwy. Ciśnienie mi skoczyło, moja magiczna tabletka (ale nie niebieska, nie o to chodzi) nie pomaga. Wczoraj byłem w Carolina Medical Center na konsultacjach przed operacją, to pokazało 160/105, dużo.
Ogłaszam Kampanię Carolina! I ogłaszam, że Carolina Medical Center została właśnie partnerem sportowym KS Staszewscy.
Kiedy rano wstałem i głowa ciągle udawała, że jest kaskiem, podjąłem decyzję: dziś rower. Zima zniechęciła mnie do wysiłku aerobowego na mieście, smog zniechęcił jeszcze bardziej. To, co widać na zdjęciu, powstało przy użyciu filtra „sepia”, ale w płucach właśnie tak odczuwałem dzisiejsze powietrze.
Rower mam dozwolony, wręcz zalecony przez lekarza. Utrzymuję staw kolanowy w ruchu, ale ten ruch odbywa się w odciążeniu.
Efekt był natychmiastowy. Przed pójściem do redakcji musiałem stawić się na badania u lekarza medycyny pracy. Ciśnienie zjechało do 115/80 czyli nawet pod kreskę. Jeszcze jeden dowód na to, że ruch to zdrowie. Przynajmniej dla układu krążenia, bo z kostnym to różnie bywa.
Łąkotka w ogóle przycichła ostatnio. Bo od 1 stycznia naprawdę nie biegam, a ping ponga zamieniliśmy z Dzikim na szachy. Spójrzcie:
Dziki, dopiero teraz widzę, że partia powinna być unieważniona. Zanim dałem Ci mata hetmanem na h2, zrobiłeś chyba ruch pionem na e4, a on był nieprawomocny, bo odsłaniał króla na szacha przed gońcem na c5.
Natomiast niewiele brakowało, a straciłbym dziś pracę dziennikarza. I to nie tylko w Twoim Stylu, ale w ogóle prawo wykonywania zawodu. Pani doktor na badaniach lekarskich miała straszny problem, czy mi dać zgodę na pracę przed komputerem, bo oczy. Myślała, konsultowała się z drugą, w końcu dopisała „z przerwami”. Ciśnienie mi chyba skoczyło, bo wdałem się niezbyt uprzejmie w dyskusję. Ale pani doktor uważa, że mogłaby mi wpisać, że nie i wtedy zostałbym zwolniony z Twojego Stylu i musiałbym szukać innej pracy bez siedzenia przed komputerem.
Więc, żeby już dłużej nie siedzieć, kończę. Operacja w czwartek za – niecały już – tydzień. Będziemy to pokazywać na zdjęciach, filmach. Pełna pornografia medyczna. MSŻ już się nie może doczekać, kiedy stanie z kamerką na sali operacyjnej. Tak to bieganie pozwala spełniać marzenia najbliższych.
26 thoughts on “Łąkotka idzie pod nóż. Piąteczek dla biegaczy”
Ceny w CMC są kosmiczne, lekarze poniżej średniej, mam nadzieję, że będziesz miał szczęście…
Pamietaj zeby Ci film z wnetrza kolana zrobili. Troche jak podroz do wnetrza ciala…
Gloria dla mnie to przede wszystkim T.Love nie PP ? Trzymam mocno kciuki za łękotkę !!!
Trzymam kciuki za twój meniscus, żeby po operacji była jak nowy 🙂
Fenicjanka – T Love, ale czyje to było tłumaczenie? Grabaza czy Swietlickiego?
Edyta – boje się czy ten meniscus to nie jakieś świństwo 😉
Czuję się jak Twoja łąkotka…
Zdyskawlifikowalbym Dzikiego za brak szachowego stroju sportowego. W tym co widac na zdjeciu mozna co najwyzej powedkowac ;-).
Usciski,
Tanczacy Jastrzab
Czy to już wiosna, że Jastrzębie wracają z dalekich krajów? 🙂
A dziś była Chomiczówka. I nie zrobiłem żadnej foty 🙁 Ktoś coś podrzuci na poniedziałkowy blog? Plis 🙂 Adres mailowy w zakładce Kontakt, nie wpisuję, żeby roboty nie podchwyciły
Tu Dziki
Jastrzębiu mój – Dziki tak wygląda zawsze, rano, wieczorem, jak biega, jak nie biegam, latem i zimą, wszyscy się biorą tylko nie ryby 🙂
Beztlen – proszę, zastanów się co robisz. Tuż przed operacją podważasz wobec pacjenta kompentencje lekarzy i instytucji. Czy wiesz, że to nie jest OK? John tak zdecydował i zaufał. Po co to robisz? Zadzwoń do Johna i pogadaj jak chcesz pomóc. Nie rozumiem tego komentarza. Jego intencji.
A Zuzia, Najstarsza Córka Dzikiego, pobiegła dziś 15 km na Chomiczówce. Jak zegarek pobiegła. Różnica między najszybszym i najwolniejszym kilometrem mieściła się w 10 sekundeczkach, wszystko wokół tempa 5’00/km. Ostatnia piątka najszybciej. Wszystko 1:14:29, plan 1:15. Pod Półmaraton Warszawski.
Fajnie było spotkać Tomika i Zbyszka. Też mieli trening w warunkach zawodów. I innych też fajnie było spotkać 🙂
Dziki
Piotrek, ale o co chodzi? wszyscy tu wypowiadali mnóstwo mądrości na temat łąkotki i swoich doświadczeń z różnymi lekarzami i instytucjami, a jak się Tomek wypowiedział to źle? Po co to robisz?:) zresztą na marginesie – potwierdzam to co Tomek napisał, mam złe doświadczenia związane z tą instytucją – mojemu Przyjacielowi spieprzyli kolano i co gorsza, przez rok wmawiali mu, jak go wciąż bolało po operacji, że tak ma być, po czym oczywiście okazało się, że zoperowali nie to co trzeba, nie tak jak trzeba i jeszcze przez ten rok rehabilitacji i obciążania pogorszyli sprawę. Oczywiście to jest tak, że tam jest mnóstwo lekarzy i lekarz lekarzowi nie równy, niemniej taka sytuacja jak opisałem wyżej to bardzo poważna wpadka. Ten lekarz to Pani Doktor – jak będziesz chciał Wojtek, to podam nazwisko, oczywiście na priv
Wracając do tematu, ogólnie brakuje w necie wpisów, blogów itp. które opisują to, co było „po operacji”. Trochę patrzyłem z ciekawości i z racji, że zaczęło mnie to dotyczyć. Raczej (jeżeli już coś jest o łąkotce, bo większość to więzadła) dominują pesymistyczne wpisy, bo jak wszystko jest ok, to nawet jak wcześniej mieli zapal do robienia wpisów w odstępie kilku dni, to potem ludziom się przestaje chcieć opisywać swoje przeżycia jak już wszystko zmierza w dobrym kierunku. Więc mam nadzieję że ten blog będzie wyjątkiem, przedstawi całą drogę od początku do końca i przyda się w przyszłości ludziom martwiącym się w obliczu swoich operacji na łąkotce.
A co do operacji, to ja jestem akurat na progu odrzucenia kul po operacji czyli 6 tyg . Wyprost był w miarę wcześnie, zgięcie jest raczej dobre. Trochę jeszcze spuchnięte, boli – czasem może przy ćwiczeniach. Razem z łąkotką przeszczep ACL. Bardziej się boję o to pierwsze, ale to pewnie po 3-4 mies. będzie jakieś wstępne potwierdzenie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Na razie trzeba cierpliwie ćwiczyć:)
pc czyli Przemku C z wodospadem emocji w trakcie interwałów czy podbiegów 😉
No mamy nadzieję, że łąkotkowe wpisy Staszewskiego będą tylko z worka tych dobrych i pozytywnych :). A skoro Ty już 6 tygodni o kulach to może rzucisz jakieś rady jak wciągnąć Staszewskiego na 3 piętro dwa dni po operacji, np. jakaś wypracowana, niestandardowa technika?
MSŻ
Bartek. Robisz to samo co Beztlen.
Proszę o empatię z pacjentem.
A może to Robert Korzeniowski, twarz tej kliniki oraz współpracownik, powoduje negatywne komentarze i oceny?
Nie ma nic dobrego w gołosłownym, publicznym podważaniu opinii o lekarzu, któremu ktoś już zawierzył swoje zdrowie.
Działacie fatalnie. Pomedytuciej o tym Tomku i Bartku. Dziki
Albo będziesz skakał jak i my albo wypierdalaj podopieczny z tego bloga!!!
Piotrek, gdyby Wojtek zapytał mnie gdzie zrobić tego typu operację poleciłbym mu najlepszego specjalistę lub dobrego za dobrą cenę. Jestem sentymentalny i jeszcze czasami czytam ten blog choć stał się infantylny a miejscami żałosny. Moją intencją było powstrzymanie Twojego przyjaciela od strzelania sobie w kolano nawet jeśli miałoby to podnieść popularność bloga.
Kinga, co do wchodzenia to Wojtek sam się wciągnie (bo tak to wygląda – stawiasz zdrową nogę wyżej i potem wciągasz resztę) . To tylko kwestia tego, że to monotonne tak aż na trzecie piętro. Ja mieszkam na pierwszym;) a tak na poważnie można się kilka razy przejść w tą i z powrotem przed operacją, żeby poznać technikę – w dół chodzi się „normalnie” tzn na odwrót niż w górę.
Jeszcze jedno – ja nie patrzyłem w pierwszej kolejności na klinikę przed operacją – a na lekarza, z którym się wcześniej konsultowałem i któremu zaufałem. Po czym jak już się zgłosiłem, to się okazało że przeniósł się w zupełnie inne miejsce i tam byłem operowany.
Wypierdalać innowiercy!!!
Tomek, nic nie zrozumiałeś, nic nie przemyślałes. Nie zmienisz się, trudno. Potrafiłeś mi sympatycznie i empatycznie napisać pare słów na priv po mojej kontuzji, dlatego Cię tu zapraszałem. Trudno.
Każda osoba publiczna musi mieć swojego hejtera. Trudno. Biorę to na klatę. Chociaż dziwi mnie, ze sprawia Ci przyjemność wchodzenie tu z takimi komentarzami.
Nie będę z Tobą polemizował, mam za dużo szacunku do siebie.
Przemek – zaczynam się już zastanawiać nad rehabilitacja. Jak często chodzisz do fizjo? Jak często robisz ćwiczenia w domu?
Wojtku, nie zamieniaj tego bloga w kącik porad w „Twoim Stylu”, obrażasz moją inteligencję, swoją mam nadzieję również, spij dobrze.
W kwestii wskakiwania o kulach na trzecie piętro czuję się specjalistą 😉
Robiłem tak przez cały wrzesień i październik.
No więc to wbrew pozorom jest ciężkie jak diabli. Oczywiście Redaktor Staszewski jest wysportowany to sobie poradzi… 😉
Ale w razie czego – robiłem tak: rozglądałem się czy nie idzie czasami jakiś sąsiad i… zasuwałem na kolanach.
To znaczy mówiąc dokładnie używałem: stopy w zdrowej nodze, kolana w chorej nodze i kuli. Szło migiem!
A jak się pojawił jakiś sąsiad to przystawałem na chwilę udając, że odpoczywam.
O cholera, teraz do mnie dotarło, że Wojtek będzie miał cięte kolano, więc chyba ten pomysł nie wypali…
Bravo Sport.
Wojtek. Ćwiczenia się zaczyna od razu tzn drugiego dnia po cięciu tylko że przy zakazie obciążania nogi to początkowo tylko izometryczne napinianie mięśni, wciskanie i zginanie opartej nogi w stawie. Ja robię 3 razy dziennie, potem pojawiły się bardziej skomplikowane. Do fizjoterapeuty chodzę dwa razy w tygodniu a ćwiczenia są pracą domową. Przynajmniej jedną wizytę powinieneś mieć przed operacją. A linka do strony gdzie są m.in artykuły (głównie acl ale jest jeden podsumowujący dot. łąkotki) oraz filmiki z techniki chodzenia o kulach 😉 już podawałem – fizjologika kropka peel. Jest też ich profil na fejsie i tam są też ciekawe wpisy. Z doświadczenia rehabilitacyjnego widzę, że ładnie się wszystko pokrywa jeżeli chodzi o ćwiczenia. UWAGA – nie należy się tam wczuwać w komentarze bo tak jak pisałem większość wpisów to ludzie, którzy panikują i jak kogoś coś boli albo krzywo stanie to od razu podejrzewa rozerwanie szwów, zerwanie przeszczepu itp. Lepiej spytać fizjoterapeuty na żywo o skuteczność terapii po takich operacjach – o wiele bardziej optymistycznie brzmi.
Podopieczny_Bartek – mam poczucie, że Carolina to najbardziej renomowana klinika w Polsce. Nie wiem, czy absolutnie najlepsza, bo nie mam narzędzi, żeby to stwierdzić, ale mam przekonanie, że zdecydowanie w czołówce. Lekarz, do którego trafiłem (Pan Doktor, więc to na pewno nie ta sama osoba, z którą twój przyjaciel miał negatywne doświadczenia) był polecony przez fizjoterapeutkę, która jest też moją siostrą cioteczną 🙂 Z rekomendacją, jak dobrze naprawił więzadła mojego szwagra, trenera pływania.
Mam absolutne przekonanie, że ze wszystkich podpowiedzi, które dostałem na blogu – a prosiłem o nie jak pewnie pamiętasz – Doktor z Caroliny to najlepsza opcja.
Wojtek, pamietam, ze prosiłeś stad uwaga w temacie; tak jak pisałem – to duża instytucja i zatrudnia wielu lekarzy na różnym poziomie – jak w każdej grupie są dobrzy i słabi; natomiast jeśli lekarz jest polecony z dobrego źródła to prawdopodobieństwo sukcesu niewątpliwie rośnie
Wojtek – Jastrzebie w tym roku nie wracaja do kraju, bo tam niebywaly smog w powietrzu atakze pomiedzy ludzmi nie do zniesienia.
Martwie sie o orly pozostale w kraju – czy nie udadza sie na emigracje wewnetrzna jak to bywalo za komuny?
Ale za to wrocilem do regularnego biegania i poczulem sie upowazniony do zaistnienia na blogu mojego ulubionego redaktora i jego jakze uroczej Sportowej Zony.
Dziki – przebieglismy razem prawie 500 km i niczego sie ode mnie nie nauczyles! Porzuc te kamizelke a wowczas zobaczysz co to jest „BRANIE” :-))
Przesylam serduszka
Wasz Tanczacy Jastrzab