Łąkotka story

Krótka historia łąkotki. Postanowiłem ją spisać, kiedy wąsaty doktor wyjął z kieszeni fartucha centymetr krawiecki i zmierzył obwód moich ud. Po czym zaczął się dziwować, że lewe jest większe i jak to możliwe, skoro jestem praworęczny.

Lekarz – ortopeda  Luxmedu (w pakiecie zero złotych) – mógłby bez charakteryzacji grać w teatrze dla dzieci w tym wierszyku Stanisława Jachowicza „Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku”. Nawet głosu by nie musiał modulować. Mało brakowało, a by mnie miechem opukał, zajrzał do gardła, zajrzał do ucha. Kiedy dowiedział się, że biegam z troską zapytał, czy wykonuję przed bieganiem ćwiczenia rozgrzewające. Przytaknąłem i już chciałem powiedzieć, że o stretchingu też pamiętam, ale mógłby pomyśleć, że to np. japońska praktyka religijna.

Kiedy po gruntownym badaniu, powiedziałem o co chodzi – że potrzebuję skierowanie na rezonans magnetyczny – zadumał się, usiadł do komputera i zaczął coś mozolnie wypisywać dwoma palcami. Okazało się, że to skierowanie.

Łąkotka do diagnozy

Z rezonansem było tak. Trafiłem równo tydzień temu do poleconego ortopedy z CRS (200 pln), który obejrzał wcześniejsze badania, wysłuchał krótkiej historii łąkotki Staszewskiego i stwierdził: – Takich hardecoreowców jak pan, trzeba diagnozować na ostro.

Diagnoza poleconego: podejrzenie złamania zmęczeniowego lub urazu łąkotki. Zalecone badanie: rezonans i powtórzyć USG (ale koniecznie w CRS).

Z samochodu zadzwoniłem jeszcze do siostry ciotecznej (po fizjoterapii na AWF) i dostałem telefon do poleconego ortopedy II. Polecony II powiedział, żeby zrobić sobie tylko rezonans, co dawało 200-300 pln oszczędności w budżecie. Potem zadzwoniłem do kliniki w sprawie rezonansu. 600 pln. A ponieważ w Luxmedzie mam to w pakiecie za free, stąd wizyta u doktora od chorego kotka – po skierowanie.

Łąkotka – dawne dzieje

Z łąkotką bujam się od początku października. Jechaliśmy teraz samochodem z Moją Sportową Żoną i policzyliśmy, że byłem już z nią (z łąkotką) w gabinetach 18 razy. Najpierw osteopata (120 pln), który zresztą stwierdził ręką, że to łąkotka, ale niewiele mógł z tym zrobić. Potem wizyta u fizjoterapeuty leczącego ruchem (100 pln). Gówno mi to pomogło. Wizyta u ortopedy w Luxmedzie, żeby skierował na badania (0 pln). Rentgen kolan, bo ortopeda uznał, że jak robimy diagnostykę, to zróbmy i rentgena (Luxmed, 0 pln). USG (Luxmed, 0 pln) – wyszła łąkotka. Wizyta u ortopedy (Luxmed, 0 pln), co z tym zrobić – dostałem skierowanie na fizykoterapię.

Dalej: 10 wizyt w gabinecie – krioterapia miejscowa, pole magnetyczne i ultradźwięki. Łączny koszt pakietu bodaj 480 pln (płatne, rehabilitacja w ramach Luxmedu nie przysługuje). No i masa straconego czasu.

Po wszystkim jeszcze raz osteopata (120 pln). Miałem przyjść jeszcze raz, ale ponieważ kolano ciągle jest spuchnięte i pobolewa, to uznałem, że wolę wydać 200 pln na poleconego ortopedę niż kręcić się wokół ogona chorego kotka.

Ciekawe, jak człowiekowi zmienia się skala finansowa przy takiej chorobie. Początkowo wydanie 100 zł na wizytę smuciło, jak dramat obyczajowy w kinie. A potem dwie stówy na lekarza dały się przeboleć. Sześciu stów na rezonans dało się uniknąć, ale pójście z wynikiem do lekarza za trzy stówy bolało już mniej niż mandat za wjechanie tyłem w autobus. Bo też taki niedawno dostałem.

Zaczęliśmy sprawdzać wtedy w samochodzie z MSŻ koszty operacji łąkotki. Gotowi byliśmy dać nawet tysiaka. Ale wg internetu rozmowa zaczyna się od trzech-czterech tysięcy. A na NFZ można to zrobić za darmo po dwóch-trzech miesiącach oczekiwania. No, ale przede wszystkim trzeba było postawić kropkę nad i.

kolano-1

Łąkotka w rurze

Rezonansu się boję. Kiedy trzy lata temu musiałem zrobić rezonans czaszki, to z pierwszego urządzenia uciekłem. Wjechać do tej rury twarzą, nie jest zbyt przyjemnie, a okazuje się, że to dopiero początek. Bo muszą Ci jeszcze założyć rycerską maskę na twarz i przypiąć ją do podłoża, żebyś nie ruszał głową. Aaaaaaaaaaaa! Drgawek dostaję na wspomnienie.

Znaleźliśmy urządzenie otwarte z boku, to było ciut łatwiejsze. MSŻ odprowadziła mnie do drzwi, ale wejść nie mogła, bo była w ciąży. Do środka szedł ze mną Dziki i kiedy leżałem na granicy ucieczki, Dziki głosem Eichelbergera opowiadał jak blisko końca. Wiecie, kogo prawdziwego poznaje się na rezonansie magnetycznym? Dzikiego.

Stąd ten strach w oczach na zdjęciu. Oczu nie widać, ale strach widać. Okazało się jednak, że teraz to pikuś. Wjeżdżam do rury tylko do klatki piersiowej, a głowa jest na zewnątrz.

Dostałem słuchawki na uszy, bo urządzenie strasznie hałasuje. Czy ktoś wie po co są i skąd się biorą te dziwne dźwięki na rezonansie? I tak pod koniec zasnąłem.

Łąkotka: wyrok

kolano-3

Polecony II przyjmuje w Carolinie (ze zniżką na Luxmed – 270 pln). Liczba wizyt dobiła już do 20, a budżet łąkotki osiągnął 1270 pln. I to zanim się cokolwiek zaczęło z nią robić.

Lekarz-rewelacja. Chodzący konkret. Pokazał mi czarny trójkącik – zdrową łąkotkę boczną. A potem chorą, spłaszczoną jak placek i podziurawioną jak ser łąkotkę przyśrodkową. Powiedział, że uszkodzenie jest masywne, wielokierunkowe. Artroskopia i to trudniejsza, z szyciem łąkotki.

W końcu wiadomo do końca co jest i co zrobić. Uff. Lepsza gorsza jasność niż ta niepewność, jak u Grechuty (młodsi: Google).

Tyle że teraz musimy szukać miejsca, gdzie zrobić tę operację. Carolina i lekarz-rewelacja liczą sobie 8000 pln. Nie, tu nie ma literówki z dodatkowym zerem – osiem tysięcy. Pasujemy i będziemy szukać na NFZ.

Łąkotka – prośba

Nie wiem, czy ktoś doczytał do tego miejsca – ale jeśli możecie podpowiedzieć dobrego lekarza, który umie zszyć łąkotkę biegacza (tak żeby on potem mógł biegać) i nie trzeba do niego czekać więcej niż do wiosny, to napiszcie poniżej albo na priv. Najlepiej na NFZ, ewentualnie za wyobrażalne pieniądze.

Pomożecie? Bo potem trzy miesiące rehabilitacji (najpierw o kulach) przed powrotem do treningów. Musimy zdążyć z tym przed obozem w Rabce.

No i nie chcę, żeby mi tę operację robił doktor z wierszy Stanisława Jachowicza. Obawiam się, że szyłby dratwą.

Mam zakaz ćwiczeń na nogi (nawet martwy ciąg, chociaż staw kolanowy jest wtedy nieruchomy – zakazany). Mogę robić brzuszki, drążek, generalnie górę. Więc chyba się trochę rozbuduję. Bezpieczny jest też kraul (ale nie umiem) oraz rower. Więc wracam do czasów rowerowania po mieście – jakoś trzeba wydolność podtrzymać.

Bieganie – jest niebezpieczne o tyle, że przy złym stąpnięciu może spowodować potężny uraz łąkotki. Wtedy trzeba będzie ją operować w ciągu dwóch tygodni, bo jak nie, to kij z kolanem w przyszłości. Odczytałem to jako warunkową zgodę, której sam sobie udzielam. Będę ostrożnie biegał po równym terenie.

Jak zobaczycie, że wbiegam na zlodowaciałą ścieżkę w Lesie Kabackim, to mnie sami zatrzymajcie. Ale jak ścieżka będzie klasy drogi wojewódzkiej, to na razie biegam.

Ale wiecie co – coś się dziś w końcu na dobre odwróciło 🙂

 

 

 

Komentarze

22 thoughts on “Łąkotka story”

  1. Centrum Medycyny Sportowej przy MSWiA. Doktor Żbikowski – kilku znajomków ma o nim dobre zdanie, ale leczyli się prywatnie u niego. Niemniej tam jest koordynatorem. Nie wiem, jak z opłatami i terminami. Trza zadzwonić.

  2. Jako niebiegający od marca zeszłego roku z powodu kontuzji kolana mogę udzielić kilku porad.
    1. Nie biegaj – ryzyko jest zbyt duże – jak widać z poprzedniego zdania. Ja po biegu nad brzegiem Pacyfiku, rozegrałem towarzyskie spotkanie siatkówki plażowej, potem wsiadłem do samolotu i po 20 godzinach ledwo chodziłem, i tak zostało na 3 miesiące. A potem złapałem ekstra wagę, kolana nadal słabe i ciężko strasznie wrócić. Rower też potrafi dać w kość, podstawową wydolność utrzymasz, a powrót do biegania nie powinien być bardzo trudny.
    2. Zanim zdecydujesz się na operację spróbuj jeszcze leczenia. Mi powiedział dobry ortopeda dr Biel, wtedy z Rex Medica teraz nie wiem gdzie przyjmuje, ale chybo można go znaleźć , że on kroi dopiero w ostateczności, bo widział już przypadki, w których wszystko było zrobione z regułami sztuki, ale reakcja organizmu była niestandardowa i człowiek, który przed operacją chodził po operacji przestał.
    3. Swoją drogą dr Biel mi pomógł tylko trochę – byłem chyba opornym przypadkiem i nie moje kolano nie poddawało się leczeniu sterydami. Trafiłem do innego lekarza – dr Wasilczyk, zaproponował mi zmiany w diecie (radykalną redukcję ilości spożywanego mięsa), i dodatkowo terapię eksperymentalną polegającą na ostrzykiwaniu stawu kolanowego (w tym bezpośrednio uszkodzonej łąkotki) osoczem bogatopłytkowym.
    Wrażenia na temat samego lekarza miałem dziwne – wygląda na nawiedzonego , ale efekty są – chodzę normalnie, kolana mnie nie bolą dużo i intensywnie jeżdżę na rowerze, planuję na wiosnę wrócić do biegania (po zbiciu wagi). Na ile zadziałała sama natura a na ile pomogła terapia dr Wasilczyka nie potrafię powiedzieć. Wiem, że pomógł w trudnych sytuacjach wielu osobom. Tani nie jest, trzeba się liczyć z wydatkami ponad 1000 złotych, ale to mniej niż 8000 i bez ryzyka.
    4. Jeśli operacja będzie jednak konieczna, spróbuj poza Warszawą. Ja miałem operację łąkotki ponad 10 lat temu (koszykówka) w Łodzi. Było ponad dwa razy taniej niż w Warszawie.
    Jako wierny czytelnik, choć rzadki komentator, z gatunku człapaczy powolnych (dość tutaj lekceważonych) pozdrawiam i trzymam kciuki.

  3. Łąkotka.
    Sen z powiek.
    Strzaskana po zbiegu górskim.
    Sto wizyt, badań i kasy niemało.
    Artroskopia.
    W lutym br.
    Kule, rehabilitacja.
    Boli cały czas. I spuchnięte od półtora roku.
    Z „uprawiania” – tylko rower i joga.
    Bieg – paralityczny i „potem” boli.
    Można tańczyć (choc „potem boli”).
    Teraz – okresowo – rehabilitacja (2 tyg co 3 m- ce, 700 zł pakiet), zastrzyki z osocza (1200 zł), zastrzyki z kolagenu.

    A miało być tak pięknie.

    Pozdrawiam Twoją łąkotkę Wojtek.
    AWL

  4. CD. Zabieg z osoczem bogatopłytkowym jest stosunkowo prosty – pobierają Ci trochę krwi, odwirowują czerwone ciałka, pobierają tylko białą zawiesinę i wstrzykują w leczone miejsce. Podobno ma powodować regenerację leczonego miejsca, na skutek wzmożonej aktywności leukocytów – zebrane w jednym miejscu w dużym stężeniu zabierają się ostro do roboty usuwając komórki martwe i pobudzając regenerację. Dr Biel równiez mi wspominał o tym zabiegu, ale ostatecznie trafiłem do dra Wasilczyka ( tytułuję ich nie grzecznościowo – obaj mają doktoraty z ortopedii). Przez tydzień trzeba unikać leków przeciwzapalnych (bo ten zabieg dokładnie wywołuje objawy lokalnego zapalenia). Podobno zabieg stosują powszechnie wyczynowi sportowcy. Ja bym polecał rozmowę z obydwoma panami. Od nich dowiesz się na pewno więcej.

  5. Dwóch kolegów miało operację u dr. Ziółkowskiego- jest podobno b. dobry, ale trzeba czekać bo jest rozchwytywany- w ramach NFZ (ale jak Wiesz trzeba czekać kilka m-cy), prywatnie w Legionowie w Mediqu za 4 TPLN

  6. Wojtek, strasznie mi przykro to czytać, trzymam mocno kciuki za Twój szybki powrót na trasę. Wydatków nie licz, bo poza dodatkowym smutkiem korzyści to nie przyniesie. Operację i poświęcony czas traktuj jak inwestycję – inwestycję w przyjemność, która zwróci się z mocną nawiązką. Jeżeli finansowo to będzie trudne do dopięcia – daj znać, zorganizujemy akcję, żeby wspomóc przyjaciela-biegacza!

    Trzymaj się ciepło, a ja trzymam kciuki!

  7. Skontaktuj się z Magda Ostrowską – Dołęgowską – opisywała historie swojego wychodzenia z takiej „kontuzji” na magazynbieganie.pl , a operacje robiła poza Warszawą (bo taniej), chyba w Poznaniu.

  8. Doświadczeń z kolanem sama nie mam, ale jako adept sztuki lekarskiej wiem, że ortopedzi mają powiedzenie „kolano nie zapomina”. Co prawda często mówią tak też o łokciu, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że kolano leczy i rehabilituje się trudno, długo, często z marnym efektem, a uwielbia nawracać lub psuć się w innym miejscu. Poradzę więc – nie biegaj.

  9. Nie biegałbym – korzyści ZERO, a straty mogą być konkretne. Nauczyłbym się pływać – nigdy nie jest za późno, żeby nauczyć się nowych rzeczy.
    Powodzenia!

  10. Cześć, przerabiałem to w zeszłym roku, diagnostyka w Carolinie za koszmarne pieniądze ( za.zabieg chcieli ok. 16 tysięcy a w Ortopedice ok. 20 tysięcy), prywatnie u dr Żbikowskiego 5400, szybko i konkretnie. Niestety zabronili mi biegać ( łąkotka przyśrodkowa wycięta)
    Pozdrawiam zet..

  11. co prawda dawno bo dawno tam bylem ale polecam szpital w Puszczykowie pod Poznaniem. Mają tam coś takiego jak oddział ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Przez wiele lat, w okresie podstawówkowym, leczyli mnie z martwicy rzepek kolanowych, metodą nieinwazyjną czyli bez wycinania kolan ;-). Wiele lat potem zrobili opercje zerwania i przesuwania rzepki, co było następstwem przebytej choroby martwicowej. Co prawda lewy czworogłowy do dziś mniejszy w obwodzie ale można biegać, grać w piłkę czy jeździć na nartach, jak oczywiście jest czas. Łękotkę „robią” tam teraz za 5taka, z zerami oczywiście 🙁 ale może można skierowanie z NFZu.

  12. Odnośnie dwóch komentarzy powyżej – dr Żbikowski od jakichś dwóch miesięcy nie pracuje w MSWiA (ani komercyjnym Centrum Medycyny Sportowej ani w ogóle w samym szpitalu) tylko w CMS na Wawelskiej. Tydzień temu przeszedłem tam rekonstrukcję acl połączoną z szyciem łąkotki właśnie. To łąkotka i puchnące kolano (nawet nie jakoś specjalnie bolące) spowodowała konieczność przerwy w bieganiu, uraz się powiększył więc o leczeniu zachowawczym nie mogło być już mowy. Mam nadzieję za kilka miesięcy być w pełni zadowolonym z tej operacji, na razie cieszę się że ww. dr Żbikowski nie wyciął mi ani kawałka tej łąkotki bo na podstawie rezonansu obawiał się, że to może być konieczność.

    Co do kosztów to wiadomo że koszty się dogaduje z lekarzem przed zabiegiem -to, co jest w cennikach nie obejmuje najczęściej (nie zawsze) opłat za dzień hospitalizacji, anestezjologa i użytych elementów (w tym przypadku szwów do łękotki). w przypadku gdy operacja kosztuje 4 tys (tyle jest wg oficjalnego cennika w cms, w mswia z tego co widzę na stronie podobny koszt 4300) to razem z kosztami może to być 6 . pomijam to że po szyciu konieczna jest rehabilitacja a koszty obejmują też np. badania przed operacją i – jeżeli ktoś nie ma – kul i ortezy (bo nogę trzeba zabezpieczać – u mnie po szyciu 6 tyg bez obciążania).

    Plusem przy płatnych operacjach tego typu są najczęściej szybkie terminy – typu za 2,3 tyg, a może i gdzie indziej jeszcze szybciej.

  13. A co do NFZ to potrzebne jest skierowanie od ortopedy, które może wystawić o ile będzie chciał pewnie każdy ortopeda, ale oczywiście najlepiej znaleźć kogoś kto przyjmuje i prywatnie i w jakimś szpitalu na NFZ(wydaje mi się że w komentarzach powyżej był przynajmniej jeden przykład) z tym skierowaniem idziemy do placówki i rejestrujemy się, jednocześnie dając znać lekarzowi, że się zapisaliśmy.

    Można też próbować normalnie się zapisać gdziekolwiek, zawsze poznamy jakiś termin wtedy, kto wie może będzie jakiś sensowny? Mi dr Żbikowski polecił kiedyś szpital w Otwocku (w sensie, że kumaty zespół), gdzie są bliższe terminy niż np. w MSWiA, ale w przypadku rekonstrukcji więzadeł były to czasy oczekiwania ponad rok:( w przypadku samej łąkotki mogą być znacznie szybsze – trzeba iść ze skierowaniem i się zapisać. Tylko tu jest zawsze ryzyko trafienia na nieodpowiednich ludzi. Tak jak zawsze przy NFZ. Ten Otwock jak widać mam polecony ale tylko z 2 ręki.

  14. mozna sobie tak pisac i pisac, mozliwosci sa ale i tak potem sie zostaje samemu z tym, tzn z decyzja – kto, gdzie i kiedy potnie, naprawi i zszyje. Powodzenia 🙂

  15. Słuchajcie, dziękuję, BARDZO DZIEKUJĘ
    Dużo podpowiedzi, tropów. Z jednej (ale wysłanej na priv) skorzystałem, dziś rozmawiałem z lekarzem, wygląda to optymistycznie. Opiszę w poniedziałek na blogu, zresztą może wtedy będę o jeszcze jeden krok dalej.
    Ale naprawdę dziękuję za wszystko co tutaj i nie tylko tutaj piszecie. To daje mi poczucie, że wybieram z dużej palety możliwości, nie przypadkowo.

  16. Ojć! Wojtku, z niepokojem przeczytałem Twój wpis (a przy okazji kilka poprzednich, bo ostatnio nie zaglądam do netu) Moc z Tobą! 🙂

    1. Staszewski Wojciech

      Katarzyna, u mnie się skończyło współpracą z Carolina Medical Center. Jeśli masz na to fundusze, to polecam, było jak w amerykańskiej klinice z serialu. Natomiast jeden z naszych Podopiecznych zrobił na NFZ w Szpitalu Bielańskim, po roku jest już w pełni formy, nic mu nie dolega. A czekał niewiele, coś koło 3-4 miesięcy. Ja się też wstępnie zapisywałem do szpitala w Garwolinie, tam też są terminy 3-miesięczne, a ktoś mi polecał tamten zespół.

  17. To widzę że z łąkotką to standard. Ja już czekam na szycie w Otwocku od 12.2017 r. Prywatnie szycie łąkotki to około 10 tyś. Bez zszycia jakieś 6-7 tyś. Wszyscy ortopedzi chcą zszyć łąkotkę prywatnie, nikt nie chce w szpitalu :), a ja się uparłem na szpital bo nie przypominam sobie żebym doznał jakiejś kontuzji, wskutek czego doszłoby do pęknięcia.

  18. Miał ktoś może robiony zastrzyk na wysuszanie torbieli w okolicy łękotki. Pytanie czy po zastrzyku bolało Was miejsce podania zastrzyku ?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *