Marmur. Piąteczek biegaczy

Marmur na uszy bym wrzucił, gdybym biegał. A tak wrzucam na głośniki w samochodzie, Taco Hemingway nawija, że świat jest wuefem, a on nie ma stroju. I mnóstwo mi się otwiera przez ten wytrych. Pamiętacie: „Prosze pani, zapomniałem stroju”. Właśnie tak – prosze bez nosowego ę, a czasem jeszcze sz zaseplenione.

Jadę jadę, trasą lecę, Siekierkowską. To z Tedego, pierwsza płyta Trzyha. Słuchaliśmy z Dzikim z kaseciaka w seicento (patrz poniedziałkowy wpis o samochodach) jadąc na bieganie do Puszczy. I czasem zasiadaliśmy na parkingu jeszcze do końca numeru i taka nawijka, że fajnie byłoby teraz godzinę posiedzieć, posłuchać, a nie wychodzić na to zimno. I wychodziliśmy, biegliśmy, robiło się ciepło bo zawsze robi się ciepło, jak człowiek może biegać. Jak nie może, podkręca ogrzewanie w samochodzie.

Otwiera mi jeszcze hip-hopowe kawałki Janka. Mam na płytach trochę jego bitów. Puszczę któregoś dnia córce gimnazjalistce, bo ona to tańczy, tego słucha. Moje dzieci słuchają piosenek, których się nie śpiewa, tylko które się gada. Ja jak byłem chłopcem, to byłem punkowcem, chociaż tak naprawdę słuchaliśmy wtedy z Dzikim bluesa, a graliśmy nie wiadomo co. Właściwie Taco Hemingway tak samo jak ja nie umie śpiewać. I to mi też zupełnie nie przeszkadza.

Taco Hemingway snuje marzenia o swoim życiu z dziewczyną, bo chłopcy zawsze marzą o wspólnym życiu z dziewczyną, przynajmniej dobrzy i heteroseksualni chłopcy: Chciałbym grać w nim główną rolę, ty i ja, i parkiet, i ten ultrafiolet, mówię to bez żartów, jesteś wzór dla Polek, jesteś wzóóór dla Polek, tu masz aureole. I widzę gdzieś na świetlistym piedestale te Anny Lewandowskie, Chodakowskie, te boginie i tę dziewczynę z dyskoteki w Mławie. Sorry, Kawonan, nie bierz tego osobiście, ale Mława mi tu bardzo pasuje do narracji. Mały Yoda wczoraj przy śniadaniu nagle sam z siebie wypalił, kiedy jedziemy do Mławy. Za rok pewnie, wziąć rewanż na półmaratonie.

marmur2

Omijam tego Taco Hemingwaya, chociaż chciałem napisać recenzję płyty. Tak sobie kiedyś wymyśliłem, planując ten blog codzienny, że w piątek będzie najczęściej kultura na weekend. Taco przez tę piosenkę, że świat jest wuefem, da się podczepić pod blog biegowy. Chociaż ta piosenka to manifestacja anty. Wszyscy walczą, spinają poślady, ćwiczą biceps, uprawiają bieg z przeszkodami (przeszkody ustawiają oczywiście dziewczyny, bo wszyscy dobrzy i heteroseksualni chłopcy marzą, żeby te przeszkody pokonywać). I refren, że cały świat na placu boju, na co Taco odpowiada, że nie ma stroju.

Ciekawa transmisja z innego świata. Manifestacja przekonań tych facetów z dziwnymi brodami a la John Lennon’68, których ze sportem łączą tylko rowery z wielkimi kółkami, na których siedzi się jak na kozie i wygląda jak palant albo poeta. Słucham tego z zaciekawieniem starego biegacza, oglądam jak entomolog. I chyba nie chcę definiować, wolę posłuchać.

Znam tylko dwóch biegaczy z ogromnymi brodami. Jeden jest Podopiecznym w grupie naszego trenera Jarka, drugi bezpośrednio u mnie. Pytanie, czy taka broda przeszkadza w bieganiu nurtuje mnie, ale jest tak głupie, że nie odważyłem się go dotąd zadać. Pytanie, czy taka broda pomaga w życiu…

Taco Hemingway: Marmur, 2016.

Komentarze

5 thoughts on “Marmur. Piąteczek biegaczy”

  1. Dla mnie, jako całość, bo trzeba słuchać od a do z, to płyta zeszłego roku. Choć to nie moje klimaty, nie moje pokolenie, to szanuje. Tylko słuchac całej płyty,jako historii, pojedyńczo się nie broni. Lubie!

  2. Prywatny niebiegowy obóz rodzinny w Rabce, dzien pierwszy.
    Sprytny podjazd samochodem żeby mozna było zrobić pętlę.
    Jasionów – Bacówka na Maciejowej – Stare Wierchy – skok na nieczynny orczyk z Obidowej – Polanki – Jasionów.
    5,5 h, wg aplikacj 14 km, 670 m podejść (moim zdaniem ok. 400 m).
    Herbata na Maciejowej, obiad na Wierchach, piękny śnieg, lekki mróz, dziesiątki zdjęć.
    Mialem tu być w ostatnią niedzielę sierpnia, ale tylko przemknąłem zakopianką ze złamaną nogą…
    Wieczorem ” Bloki w słońcu. Mała historia Ursynowa Północnego”.

  3. Jeżeli to o mnie chodziło, to z tą ogromną to lekka przesada 😉 I – odpowiadając na pytanie – taka nieogromna nie przeszkadza. Pomagać też nie pomaga, ot jest sobie i tyle.

  4. Marek - nowy podopieczny

    „Świat jest wuefem” to genialny kawałek, zresztą rzuciłem sobie całość płyty na uszy przy ostatnim wybieganiu i nogi podawały aż miło.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *