Mogielica jest piękna jak księżniczka. Widać pół królestwa. Trzeba tam jechać z Rabki z 45 minut samochodem, więc jeżdżąc do Rabki wiele lat się na nią nie wybierałem, obiegiwałem z każdej strony bliższy Luboń Wlk., nieśmiertelną Maciejową, ambitne Stare Wierchy, latałem daleko na Turbacz, a na Mogielicę nie.
1170 m n.p.m. to nie jest dużo. No ale to jednak najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, jest w koronie gór polskich. W czasach chodzenia po górach tam nie dotarłem, więc w końcu wsiadłem raz w samochód, podjechałem do Jurkowa, kupiłem sobie coś do picia w spożywczaku, bo było lato, wypiłem przed drogą i pobiegłem na Mogielicę. Najpierw sobie myślę – droga jak droga, ładna bo nowa, dobra do biegania, bo się łagodnie wznosi, wielkimi zakosami dla wozów z końmi. Po jakichś 45 minutach droga zamienia się w ścieżkę, a potem prowadzi na szczyt. Veni, vidi, vici – dobiegłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. I wtedy najważniejsze okazało się vidi – zobaczyłem.
Nie pamiętam, czy była już wtedy wieża widokowa na szczycie Mogielicy i czy była czynna. Może tak, ale wszystko przyćmił w mojej pamięci widok z polany podszczytowej, minutę biegiem przez las od samego wierzchołka. Jakby Ci ktoś podał na talerzu całe kopy Gorców z lewej i wielki schab Beskidu Wyspowego po prawej nie urażając wegetarian. Orogenezosceptycy natychmiast uwierzyliby w geologię. Malarze wyciągnęliby z plecaczków biegowych sztalugi i malowaliby pejzaże aż do przyjścia wiosny.
Oczu nie mogłem oderwać, tak jak od mojej pięknej żony Kingi, najlepszej trenerki świata o niespotykanej kombinacji wysokiej empatii z wysokimi wymaganiami. Jaka Kinga jest – na ostatnim zdjęciu, na dole wpisu.
A wcześniej kilka zdjęć z naszych dwóch marcowych Mini-Obozów Biegowych w Rabce. Bo właśnie dogadaliśmy się z pensjonatem – w świetle dzisiejszych i prawdopodobnych przyszłych przepisów covidowych – i oficjalnie otwieramy zapisy na: Trzeci Mini Obóz Biegowy w Rabce – 11-14 marca 2021. Będzie Rabka, parkowy stadion, Luboń. Wracamy na Turbacz. Planujemy parę nowości – wypucuję się z nich pewnie za jakiś czas – z których jedną chcę zdradzić już dziś. Bo cieszę się, że przeżyjemy to razem, w zbiorowym zachwycie: wycieczka biegowa na Mogielicę, najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego!
Zdjęcia z Mogielicy wstawię dopiero w marcu. Nasze, wspólne. A na razie foty z poprzednich lat:
Pożegnalna radość na Maciejowej z Luboniem Wlk. w tle – na zbiegu do Rabki w ostatnim dniu marcowego obozu 2020. Radość nie dlatego, że obóz się kończy, ale dlatego, że „zrobiliśmy to” mimo gwałtownego ataku koronawirusa na Polskę i jeszcze gwałtowniejszego ataku koronapaniki. Obóz zaczął się dzień po ogłoszeniu zamknięcia szkół, w połowie poszła plotka o zamykaniu miast. Mimo przeszkód zrobiliśmy to, do końca! Chwała bohaterom.
Zejście z Lubonia Wlk., bo tyle razy stamtąd zbiegaliśmy, że postanowiliśmy się przenieść na trasę, której w całości nie da się zbiec.
Kasia, Piotruś i Tatry.
Rytualne przejście przez Poniczankę. Robiliśmy to wiele razy na dawniejszych obozach letnich, ale tu pogoda była tak zachęcająca, jakby wiosna przyszła, że w drodze powrotnej z Krzywonia przeszliśmy potok w marcu.
Zeszłoroczna Babia, która powitała nas niespodziewanym atakiem zimy. W skali przeżyć górskich – wysoko. W tym roku wracamy z alpinistycznymi ambicjami na bardziej przyjazny i nieco niższy Turbacz.
A to nie wiem skąd, na pewno z obozu, ale nie poznaję. Może Ty wiesz?
Do zobaczenia w Rabce. Termin 11-14 marca 2021. Wszystkie szczegóły TUTAJ. Zapisy otwarte, dla pierwszych dziesięciu osób cena promocyjna. Zgłoszenia mailem: bieganie@ksStaszewscy.pl.
Czekamy na Ciebie.