Największy maraton w Polsce jest w Warszawie. Gdybym był złośliwy, to bym dopisał: nie w Płocku. Ale nie jestem, więc dopiszę: chodzi o stary, jesienny, troninowy Maraton Warszawski
Chodziły mi te liczby po głowie od jakiegoś czasu. Sprawdzić jak jakaś księgowa liczbę zawodników na linii mety w limicie czasu na największych maratonach w Polsce i zweryfikować mity. Szanuję Orlen Maraton obojętne w jakim mieście byłby rozgrywany, to dobra impreza. Ale nie lubię tego propagandowego zadęcia, że największe święto biegowe w kraju itp. Bo po pierwsze nie można sobie doliczać wszystkich biegów towarzyszących razem z biegiem śniadaniowym i wyliczać ile to naście tysięcy wystartowało w O. Maratonie. Bo równie dobrze można by jeszcze doliczyć wszystkich, którzy po zatankowaniu benzyny podbiegali od dystrybutora do kasy.
Obiecuję, że to była ostatnia złośliwość.
A zostało jeszcze po drugie – o tym święcie biegowym. Dla mnie największe święto, to trzydniowy Festiwalu Biegowy w Krynicy. Nie dlatego, że z współpracujemy z Festiwalem – tylko raczej współpracujemy z Festiwalem, bo tam jest tak fajnie. 90 proc. ludzi spotkanych w tych dniach na ulicy w Krynicy właśnie w czymś pobiegło albo szykuje się do startu, albo jedno i drugie.
Więc Orlen to duży maraton. Który w 2017 r., to się okaże. Ale nie mogłem poczekać z tym zestawieniem do końca roku – serwis maratonczyk.pl właśnie ogłosił matematyczny nius miesiąca. Sobotni Cracovia Maraton był największym maratonem w 2017 roku. Na metę w Krakowie dotarły o 92 osoby więcej niż w Warszawie na Orlenie.
Żeby zestawienie było pełne wziąłem cały rok szkolny – od wrześniowego Wrocławia po kwietniowy Kraków. Wszystkie największe miasta plus Dębno. Jeśli jakiś maraton ponad 1000 osób pominąłem – napiszcie, przepraszam, dodam do listy (EDIT: przepraszam Gdańsk, którego w pierwszej wersji listy nie było).
Na razie lista maratonów 1000+ w sezonie 2016/2017 wygląda tak:
- Warszawa 2016 jesień – 5924
- Poznań 2016 jesień – 5888
- Kraków 2017 wiosna – 5614
- Orlen 2017 wiosna – 5522
- Wrocław 2016 – 4129
- Dębno 2017 wiosna – 2178
- Gdańsk 2016 wiosna – 1565
- Katowice 2016 jesień – 1448
- Łódź 2017 wiosna – 1282
Maraton Warszawski największy jest. Pozdrowienia dla Marka Troniny i do zobaczenia na trasie. Na zdjęciu powyżej przekraczam z dwuminutowym co najmniej niedosytem (3:01:34) metę ostatniego mojego Maratonu Warszawskiego. W tym roku zamierzam być szybszy.
Skoro już przekopywałem się przez wszystkie wyniki wynotowałem sobie jeszcze jedno. Rezultat zwycięzcy i zwyciężczyni. Popatrzcie jak wygląda lista (ułożona wg rezultatów mężczyzn; kobiecą otwierałby Orlen):
- Warszawa 2016 jesień
Omullo Ezekiel – 2:08:55
Gibiwott Gladys– 2:36:34
- Orlen 2017 wiosna
Kimutai Felix – 2:10:34
Nastassia Ivanova BIAŁORUŚ– 2:28:44
- Kraków 2017 wiosna
Mutuku Kosmas – 2:12:52
Jepngetich Stellah – 2:33:01
- Łódź 2017 wiosna
Barmao Kiprono – 2:14:19
Dahmani Kenza ALGIERIA – 2:33:21
- Wrocław 2016
Cosmas Mutuku – 2:14:38,
Stellah Jepngetich – 2:34:09
- Dębno 2017 wiosna
Wambua Bonifacy – 2:16:47
Mukami Kellen – 2:40:05
- Poznań 2016 jesień
Dickson Terer – 2:17:00
Agnieszka Gortel-Maciuk POLSKA – 2:35:41
- Katowice 2016 jesień
Mwangi Joel – 2:24:51
Chepleting Betty – 2:52:12
9. Gdańsk 2016 wiosna
Paweł Piotraschke POLSKA – 2:36:15
Ewa Huryń POLSKA – 3:01:17
I tu smutna obserwacja. Wśród kobiet w jednym biegu zwyciężyła Polka, w jednym Białorusinka i w jednym reprezentantka Algierii. W pozostałych pięciu Kenijki. Wśród mężczyzn – na osiem biegów, ośmiu Kenijczyków. EDIT: Doszedł jeszcze Maraton w Gdańsku (przepraszam jeszcze raz za pominięcie, wypadł mi z głowy) – ze zwycięzcami Polką i Polakiem (!). Ale to najwolniejszy maraton w zestawieniu.
Daleko mi do rasizmu, multi kulti miałem w niemowlęctwie zamiast grzechotek. Lubię to, że jesteśmy różni na świecie i na ulicy w Polsce. Ale sytuacja, w której wszystkie biegi wygrywają ludzie o nazwiskach, których nie jestem w stanie odróżnić od imion, urodzeni w wioskach, których nazwy nic mi nie mówią, przyjeżdżający tu jak jacyś kosmici nie angażuje moich emocji. Nie pasjonuje mnie, czy maraton wygra Barmao czy Wambua. Bardziej wciąga mnie rywalizacja, który maraton będzie większy. Bo Marka od Maratonu Warszawskiego znam i lubię od czasów biegowej partyzantki, a Jarka z orlenowskiego cenię nie tylko jako trenera KS Staszewscy. No i jeszcze robiłem sobie kiedyś fotę ze śp. wiceprezydentem Frankiewiczem w Poznaniu.
Na razie wygrywa Warszawa przed Poznaniem i nieoczekiwanym czarnym koniem – Krakowem. A Orlen jest poza podium
4 thoughts on “Największy maraton w Polsce”
Prywatny niebiegowy obóz rodzinny w Jaworkach dzień czwarty.
Jak to na majówce bywa lipiec zmienił się w listopad. Wybieramy Beskid Sądecki. Szczawnica – Przechyba (z pozdrowieniami dla Radziejowej) – Dzwonkówka – Beresnik – Szczawnica. Widoków niewiele. Moczy nas deszcz, schniemy, moczy nas deszcz, schniemy…
19 km, 1400 m podejść, 7 godzin.
Wieczór spędzam ponownie z Mockiem w Breslau.
Mi chleb, a WAMBUA!
Oki – na koniec obozu Lubań?
Lubain Wambua
Zgadzam się w 100%. Podciąganie na siłę liczby uczestników kończy się tym, że w Trójce usłyszałem: w Orlen maratonie wzięło udział ponad 20 tysięcy biegaczy. Spadłem z krzesła, bo w ten sposób Orlen staje się jednym z największych maratonów w Europie 🙂
Jeśli już poruszyłeś kwestię Orlenu, to mam swoje trzy obserwacje
1. Puszczanie trasy przez pola Wilanowsko/Powsińskie jest jednak słabym pomysłem. Wiatr duje, ścieżynka wąska, żadna to frajda biegać gdzieś na „opłotkach” miasta, jak się przyjechało na bieg miejski do fajnej stolicy dużego państwa. Wolałbym, aby bieg puścić na Żoliborz, Pragę, Wolę niż na… pole 🙂 Zresztą to nawet lepiej w TV wygląda. Berlin Marathon, w którym miałem przyjemność uczestniczyć prowadzi przez centralne dzielnice. I to się ogląda.
2. Brak ciepłego posiłku regeneracyjnego na tak dużej imprezie uważam za spore niedociągnięcie
3. Meta na błoniach stadionu Narodowego to również słaby pomysł. Organizacyjnie to oczywiście łatwiej jest zrobić tam miasteczko biegowe, bo plac ogromny, ale zawsze taka lokalizacja przegra ze ścisłym centrum, czy to na Krakowskim Przedmieściu, na placu teatralnym czy też na Nowym Mieście przy Fontannach. Choć może trochę marudzę. Może jakby było cieplej, to i przy Stadionie byłoby miło.
Poza tym trzymam kciuki za powodzenie maratonu jesiennego. Dla takiego Orlenu zrobić taką imprezę to jak splunąć, dla M Troniny i jego ludzi to zawsze romantyczna przygoda.