Półmaraton w Mławie – kto biegnie ze mną?

Półmaratońska triada już w najbliższy weekend. W jeden termin zbiły się trzy październikowe półmaratony: w Krakowie, Poznaniu i w Mławie. Ja startuję w Mławie.

Do Mławy pojechaliśmy pierwszy raz na II Półmaraton – pięć lat temu. Wiecie, po czym poznać upływ lat w życiu biegacza? Na zdjęciu otwarciowym Mały Yoda ściskający mnie tatę na mecie biegu na piątkę we wrześniu 2021. A poniżej mniejszy Mały Yoda, ledwo dwa i pół roczku – na mecie Półmaratonu w Mławie 2016.

Zachwyciło mnie wtedy w Mławie to, że to impreza, w której Warszawa powinna kończyć sezon półmaratoński (zostawiając na deser warszawski Bieg Niepodległości na dystansie 10 km). Do Mławy jest rzut beretem, zwłaszcza jak ktoś umie rzucać i mieszka na Białołęce. Zdarzyło mi się kiedyś jechać w korkach na Białołękę prawie dwie godziny, czyli tyle, ile z północnych dzielnic Warszawy jedzie się do Mławy. A teraz patrzę, że jest też pociąg, który z Centralnego jedzie godzinę i 17 minut.

Jaka jeszcze jest wyższość Mławy nad Krakowem i Poznaniem. Nie będę dowodził, że to miasto piękniejsze i zabytkowsze. Natomiast w Mławie jest sam bieg. Nikt nie jeździ do Mławy, sorry, chyba że ma tam rodzinę jak dwójka naszych Podopiecznych. Do Mławy jedziesz po to, żeby przebiec 21 kilometrów. Albo 10, albo 5, bo takie dystanse też są przewidziane. Jedziesz pobiec. Proste. Cel – pal.

Mam z tym biegiem też wiele prywatnych emocji. Pesymistycznie patrząc mógłbym powiedzieć, że tam się skończyłem. Stawałem na starcie z niezaleczoną kontuzją kolana. Kończyłem ze sztywną nogą, co na finiszu nie przeszkadzało, ale za metą uniemożliwiło normalne stanie na jednej nodze. Dresy zakładałem na siedząco, bo było zimno (co jest zresztą wielką zaletą październikowych zawodów). A skończyło się to artroskopią łąkotki przyśrodkowej.

Wtedy skończyłem bieg z całkowicie niesatysfakcjonującym wynikiem 1:26:33 i na niezłym 15. miejscu open. Chciałem złamać 1:25, ale niesprawna noga dołożyła mi po 5 sekund na kilometrze. Teraz też będę chciał złamać 1:25 i zobaczymy co na to metryka, ile mi dołoży i jak boleśnie.

Dziś zrobiłem ostatnie 1,5-godzinne wybieganie przed tym startem, bo jak nie wiesz co zrobić, to zrób wytrzymałość. A jak wiesz, co zrobić, to też zrób wytrzymałość.

We wtorek z Podopiecznymi na Treningu Wspólnym będą rytmy, rozkręcę aparat ruchu. Nie powstrzymam się chyba przed interwałami, będzie jak za dawnych lat – ale zrobię je w środę. A w piątek lekki, 45-minutowy rozruch z ostatnim kilometrem w tempie na start czyli 4:00.

Jeśli chcesz skopiować mój tydzień przedstartowy, to daruj sobie wtorkowe rytmy, trochę gryzą się z interwałami w środę. A jeżeli dziś nie było biegania, to możesz zrobić 1-1,5-godzinne wybieganie we wtorek. Ale lepiej trening wytrzymałościowy zakończyć w niedzielę, ale ja sobotę i niedzielę spędziłem z Małym Yodą w Górach Świętokrzyskich i zrobiłem tylko jeden godzinny trening. Stąd ostatnie zdjęcie, selfie na Łysicy. Czapeczka ta sama co w Mławie’16, niezniszczalna.

A w weekend zdobywaj laury w półmaratonie. Z kim się widzę w Mławie? Kawonan ma najbliżej.

Zapisy na Mławę – półmaraton, dziesiątka i piątka – TUTAJ.

Komentarze

5 thoughts on “Półmaraton w Mławie – kto biegnie ze mną?”

  1. Hej Wojtek. 1.25 to odważna prognoza – możesz napisać skąd taie wyliczenie? Niedawno pisałeś, że bieganie to nie piłka nożna gdzie Radomiak raz na 100 lat może wygrać fuksem z Realem. W Bieganiu ile wybiegasz tyle nabiegasz a Twoje ostatnie starty (bardziej Raszyn niż maraton) pozycjonują Cię raczej 3-4′ wolniej. Tu musiałbyś pobiec połówkę w tempie szybszym niż dychę w Raszynie – a limit biegaczy to tylko 200 osób. 70-80% z tych 200 osób przekroczy metę 15′ i później po Tobie. Może być ciężko w samotnym biegu wykręcić takie liczby. Ciekawi mnie skąd taka prognoza bo 1:25 w połówce to w przeliczeniu 3:02-3:03 w maratonie.
    Pozdrawiam ciepło, R.

  2. Rob,
    To 1:25 to trochę prognoza marzeń. Czas 1:28-1:29 mieści się w widełkach 1:25-1:30. W Raszynie byłem zajechany mocnym tygodniem przed maratonem, teraz jestem świeższy (o ile zregenerowałem się już po MW), więc liczę, że pobiegnę lepiej. Maraton zresztą – chociaż było pod koniec za ciepło – pobiegłem lepiej niż Raszyn. A przy takiej pogodzie jak teraz byłoby raczej 3:04-3:06, a nie 3:08.
    Te widełki 1:25-1:30 są dość szerokie. Na maratonie na połówce byłem w 1:33, więc o ile nie będzie jakiejś katastrofy, to nie spodziewam się, żebym miał pobiec w 1:30, tylko szybciej. A z drugiej strony nie spodziewam się 1:25, chociaż chętnie zrobiłbym sobie niespodziankę.

  3. Dzięki 🙂 W każdym razie powodzenia. Mimo wszystko łatwiej by Ci było w Krakowie czy Poznaniu niż w takim kameralnym biegu, ale trzymam kciuki za satysfakcjonujący Cię czas. Jesli miałbym pobawić się w prognozowanie – to jeśli ruszysz z rezerwą to 1:26:xx a jeśli ruszysz na 1:25 to meta raczej w 1:28:xx. Ja lecę Poznań i choć ostatnią pomiarową dyszkę mamy mniej więcej na zbliżonym poziomie to ruszam z pokorą na 1:30 🙂

  4. No to wygląda, że trafiłem. Ruszyłeś na 1:25 i wyszło 1:28:00. Mimo wszystko gratulacje. To satysfakcjonujący rezultat – potwierdzający, że w Warszawie pogoda mocno wypaczyła wynik.
    R.

  5. Rob – widzę, że Tobie trochę zabrakło w Poznaniu do złamania. Może jeszcze nie w tym roku, a może też to efekt legend o negative-split. Taki bieg udaje się zrobić tylko jeśli ma się dzień konia. Normalnie trzeba stracić na mecie z dwie minuty (a czasem trochę więcej) do prognozy z 1/4 dystansu.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *