Przygotuj się na koronawirusa

Dzień dobry. Prawdopodobnie zachorujesz na koronowirusa. Ja też. Szacunki w mediach mówią, że wirusem zarazi się 60-80 proc. populacji. Możesz zrobić dwie rzeczy: 1. Jak najbardziej odwlec ten moment przestrzegając zasad pandemicznego BHP. 2. Jak najlepiej przygotować swój organizm – fizycznie i psychicznie – do podjęcia walki z patogenem, kiedy przyjdzie czas.

Zaraz będzie o sporcie, jeszcze tylko jeden akapit o filozofii. Gdyby to była dżuma, ospa prawdziwa, konieczna byłaby inna strategia: wszyscy siedzimy w domach, zjadamy zapasy, a jak się skończą, to książki albo tynk ze ścian. Póki WHO nie ogłosi, że ostatni zarazek zginął. Ale tu mamy do czynienia z chorobą, która bywa śmiertelnie niebezpieczna, ale bywa też niezauważalnie nieszkodliwa. Zależnie od organizmu.

Dlatego minimalizujemy kontakty w granicach tego, co uważamy za rozsądne i prospołeczne. Nie spotkaliśmy się z nikim na spotkanie przy stole, chociaż teraz, kiedy tego brak, widzimy, jak cudownie jest móc się spotykać. Kinga mówi, że do spożywczaka u nas wpuszczają po dwie osoby, a reszta stoi w karnej kolejce. Ja do sklepu pójdę dopiero pod koniec tygodnia, bo na początku poprzedniego tygodnia leżałem w łóżku po jakiejś infekcji, więc poczekamy aż złapię lepszą odporność. Trzaskam teksty zdalnie, w zeszłym tygodniu zrobiłem trzy rozmowy video przez internet.

Tu zdjęcie z domowego treningu (filmik hula od rana na naszym Facebooku), bo namawiamy do takiej aktywności. Ale nie wyłącznie.

Kinga wyszła w zeszłym tygodniu na bieganie z cztery-pięć razy. Raz z audiobookiem „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku”, a wątek absurdu szkolnego, z którym teraz musimy się prawie wszyscy prawie bezpośrednio mierzyć jest nam wszystkim bliski. Raz z Podopieczną, wszystko w przepisowych odległościach. Dwa razy z dwoma koleżankami, też na odległość. A że sobie pogadały przy tym?

Jeśli to nie jest dżuma, to każdy sobie musi sam odpowiedzieć, gdzie wyczuwa granicę ograniczania kontaktów. Wspólne grillowanie 5-10-osobowych grupek na polanie w Powsinie albo grupowe popijanie piwa na bulwarach to chyba przesada. Ale autobus, którym ludzie jadą do pracy – a jeżdżą? Jest bardziej zatłoczony, ale autobus jest ok, bo autobusem ludzie jadą do pracy, nikt nie wychodzi sobie na jeżdżenie autobusem, tak jak wychodzi na bieganie. Wszystko się plącze – trzymajmy się wypadkowej naszych potrzeb (nie każdy ma przecież potrzebę ruchu), solidarności społecznej, bezwzględnego przestrzegania bezwzględnych zaleceń i względnego rozumienia względnych.

Ja zaliczyłem pod koniec tygodnia dwie wyprawy rowerowe. Dłuższą z córką-licealistką (karnęliśmy się do Konstancina) i krótszą z Małym Yodą. Jeden solidny trening domowy z taśmą oporową (mało). I jedno bieganie – 45 min. powoli.

Biegacze – Kinga mi opowiadała – w takim stresie, w strachu, że robią coś nie tak, że wzrok mają wbity w ścieżki. Więc od razu postanowiłem pozdrawiać skinieniem dłoni i serdecznym uśmiechem wszystkich. Serdeczny uśmiech nie przenosi wirusów.

Przy okazji ważne odkrycie. To, co jest wątpliwe przy wyjściu na odizolowany trening, to klatka schodowa. Klamka, guzik od domofonu, przyciski w windzie (wiem, windą lepiej nie jechać), furtka. Dotykasz tam miejsc, które sąsiedzi dotykali. A potem podrapiesz się po nosie i co?

Mój sposób na dziś: ręce w rękawiczkach. I zasada: prawa ręka do operowania w terenie, a dotykanie twarzy tylko lewą ręką. Nie unikniesz tego, bo przy takiej pogodzie w pewnym momencie zaczyna kapać z nosa i musisz ten problem mniej lub bardziej elegancko rozwiązać.

I tu przechodzimy do punktu drugiego. Bieganie, to nie fanaberia egoisty. To – dla biegacza – utrzymywanie organizmu w formie. A forma to nie tylko gotowość do pokonania 42 kilometrów określonym tempem, ale też moc jak z Gwiezdnych Wojen.

Taką formę trzeba zbudować trochę innymi środkami. Zaczynamy dzień łykiem wody spod ogórków, co pół roku temu nie przyszłoby mi w ogóle do głowy. Potem kwaszeniak do śniadania. Jogurt z kulturami. Jak coś podjeść w ciągu dnia to tak, żeby dietetyk mógł pochwalić – jabłko, mandarynka, orzechy, kawałek gorzkiej czekolady. Jesteś tym co jesz? Nie tylko, ale dostarcz układowi odpornościowemu maksimum amunicji na wypadek batalii.

Jesteś też tym, co czujesz. A co czujesz, jak nie możesz biegać? Rozbicie, dół jak wół, nerw jak w PMS, itd.? Trafiłem? Nie jestem psychologiem, ale mam stuprocentowe przekonanie, że godzina poświęcona na bieganie jest lepszą inwestycją w naszą formę psychiczną, niż godzina ze scrollowaniem koronawirusa w necie. A do zwalczenia koronawirusa będą potrzebne nie tylko leukocyty, ale też endorfiny.

Wszystkie zdjęcia z treningu domowego, bo zdecydowaliśmy się – z poczucia solidarności społecznej, a nie obaw epidemiologicznych – na zawieszenie do świąt Treningów Wspólnych z KS Staszewscy. Nie takie to będą święta, jak sobie myśleliśmy.

A na razie widzimy się w necie. Tu albo na fejsie. My spotykamy się czasem ze znajomymi na video. Próbowaliście?

Ostatnie zdjęcie – widok z naszego balkonu. Ktoś to ładnie ujął.

Komentarze

1 thought on “Przygotuj się na koronawirusa”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *