Roztrenowanie zaczyna się od oddania krwi. Poszedłem do punktu krwiodawstwa prosto z fizykoterapii, żeby mnie nie podkusiło wystartować w Biegu Niepodległości. Jeśli mam wstać z kolan i wrócić do biegania na swoim poziomie, to muszę teraz zadbać o łąkotkę. Albo łękotkę, to oboczność.
Sezon się skończył. I nie wiem, czy coś jeszcze się nie kończy (młodsi: to tzw. suspens, dalej będzie wyjaśnione o co chodzi).
W krwiodawstwie dosłużyłem się właśnie srebrnej odznaki – przekroczyłem właśnie 15 litrów oddanej krwi. Jeszcze trzy lata i będzie złoto. Bo oddaję krew dwa razy w roku, na koniec sezonu wiosennego i jesiennego. Hemoglobina (miałem piękne 15,0) leci wtedy na łeb na szyję, na jej odbudowanie potrzeba przynajmniej dwóch miesięcy. A przy niskiej hemoglobinie szwankuje transport tlenu do komórek i silnik się w człowieku dusi.
Jeżdżę na zabiegi – pole magnetyczne, ultradźwięki i krioterapia miejscowa – w zasadzie codziennie. Po czterech poprawa jest nieznaczna. Jeszcze sześć. W przychodni starzy ludzie ze zwyrodnieniami, urazami i pomarszczonymi twarzami. Mnie się też z każdym dniem bez biegania robi coraz bardziej pomarszczona twarz.
Chociaż chyba jestem tam jednym z nielicznych, którzy na zabiegi przyjeżdżają na rowerze. Dziś zrobiłem po zabiegach jeszcze wycieczkę po lesie i to jest suspens 2.0, ale on się wyjaśni dopiero za kilka dni.
A co się kończy? Dziennikarstwo prasowe się kończy. Wprawdzie od dawna, ale dostałem w tej sztuce właśnie nową rolę.
Od stycznia żegnam się z etatem. Nie żegnam się z „Newsweekiem”, tylko mam pisać teksty jako firma i wystawiać faktury za to, co opublikują.
Urlop – proszę bardzo, na własny rachunek. Wyjazd na Mazury (po doliczeniu faktu, że przez tydzień nie zarabiam) osiągnie cenę wakacji w Grecji. Zwolnienie lekarskie – i tak nie biorę. Poczucie przynależności? Wyszedłem z rozmowy z szefem maratończykiem z poczuciem, że jestem w zespole. Że wciąż mam pracę, tyle że na trochę gorszych warunkach.
A potem gruchnęło w Borussi. „Gazeta Wyborcza” zaczęła zwolnienia grupowe i moi znajomi na Fejsie (Piotrek, Marek, Iza) zaczęli pisać, że stracili pracę. Zaroiło się od komentarzy pełnych wsparcia, do Piotrka nawet sam zadzwoniłem. No i zwolnieni zaczęli opowiadać o szczegółach – dostali propozycje przejścia na podobne warunki, jak ja. Tylko że wyciągnęli z tego odmienny wniosek. Ja uważam, że mam pracę, a oni, że pracę stracili.
I tak już chodzę po świecie i opowiadam o swoich umiejętnościach dziennikarskich, tekściarskich, trenerskich i nie tylko – bo do nowych warunków pracy trzeba będzie trochę dorobić. Ale może powinienem się rozglądać bardziej konkretnie?
Myślę o tym teraz, kiedy leżę na kozetce w czasie zabiegu pola magnetycznego – bo nie można wtedy mieć komórki, nic mnie nie rozprasza. A właściwie myślę o tym non stop, bo rodzina, kredyt, rachunki, przedszkole Małego Yody, szkoła tańca córki gimnazjalistki. I myślę tak: nie szukam pracy, ale jeśli praca mnie szuka…
Aaa – w tytule jest roztrenowanie. Normalnie powinno się wtedy biegać dużo mniej i na dużo większym luzie. Zamiast czterech-pięciu treningów w tygodniu – powiedzmy dwa. (Teoria sześciotygodniowego roztrenowania mówi: w pierwszym tygodniu roztrenowania trzy jednostki, w drugim – dwie, potem – jedna, potem – znów jedna, znów dwie, znów trzy). Raczej powoli, po płaskim, chyba, że Ci w duszy zagrają jakieś przyspieszenia albo pagórki. Najlepiej bez zegarka. Krótko. Dla przyjemności. Dodajemy też inne aktywności – rower, rolki, basen, badminton, tenis, drążek, mata, co kto lubi. Ja nie lubię basenu, żeby była jasność.
Tylko podtrzymujemy ruch, żeby się w grudniu zebrać do roboty. Mam nadzieję, że do tego czasu ja też będę silny, wyleczony, gotowy.
3 thoughts on “Roztrenowanie, praca i krew”
Książki pisz Trenerze, bo masz dar do tego. Kiedy nowa? Powodzenia!
Ania Szymczak, bialaczka, żona córka I mama. Wroclaw, caly Wroclaw o nia walczyl rok temu. Spóźniliśmy się A za Dwa dni rocznica smierci, bo nie znalezlismy dawcy mimo zaangazowania tysieci. Ania odeszla przed wielka akcja Wroclaw ratuje Anie. Wielka Smutek rodziny i przyjaciol.
Pingback: roztrenowanie rower bieg chomika | KS Staszewscy