Wzmacniaj się

Sportowa sobota. Wsiedliśmy na rowery z Kingą i Małym Yodą, podjechaliśmy na ścieżkę zdrowia w Lesie Kabackim. Zaplanowałem sobie taką inicjację sezonu kalistenicznego, który tradycyjnie otwieram po 11 listopada i oby trwał jak najdłużej, póki zapału starczy.

Żelaza się boję. Ile razy podkusiło mnie, żeby poćwiczyć ze sztangą, z kettlem, to się kończyło źle, przeciążeniem, wizytami u fizjo. Zostawmy żelazo zawodowcom i pamiętajmy, że trening zawodowców jest jak piramida. Z rzeszy juniorów wyrasta jeden mistrz, a reszta odpada po drodze zniechęcona brakiem sukcesów albo zajechana treningiem, z ponadrywanym wszystkim. Nam nie o to chodzi, tylko o rozwijanie swojej formy do optymalnego poziomu i utrzymywanie jej na wysokim poziomie mimo upływu lat. Dobrze zdefiniowałem?

Kocham ćwiczenia kalisteniczne czyli z obciążeniem własnego ciała. Najbardziej pompki, mocno drążek, a także deskę. Doceniam wykroki, unikam przysiadów (obciążają kolana, a po dwóch artroskopiach staram się na nie bardzo uważać), chociaż czasem nie oprę się przysiadowi bułgarskiemu. Lubię ćwiczenia z gumami oporowymi, a jeszcze bardziej lifty z gumami mini-loop i imitacje kroku biegowego z obciążeniem. Robię brzuszki, mam fajową matę, ale bez takiego zapału, jak Kinga, mistrzyni brzuszków. Wolę na macie rosyjski twist. Muszę wyciągnąć z szafki domowego TRX-a, którego przyniósł mi w zeszłym roku Mikołaj.

A Wy co lubicie? Co robicie?

Mały Yoda opanował już w poprzednim sezonie ćwiczenie, które nazwałem małpiszonem – zwis na jednej ręce, przejście na zwis oburącz, a potem na drugą rękę. A teraz ćwiczy stanie na głowie, rekord to 50 sekund, niedługo się tym pochwalę na FB.

Sprawność całego ciała daje przyjemność w każdym ruchu. Efektywność w bieganiu. Sprężystość w życiu.

Namawiam: zajarajmy się takim treningiem teraz. Na kalistenicznych siłowniach plenerowych, na ścieżkach zdrowia, w domu. Jeszcze fajny pomocnik do tego, to apki. Mam jedną z podpowiedziami „fajnych ćwiczeń”, robię sobie wtedy trening „co mi się podoba przez 20-30 minut”. Albo inna opcja to czelendż. W lecie w zeszłym roku bawiłem się apką 100 Pushups, fajnie ustawiała treningi na siłę i na wytrzymałość pompkową, przypominała o kolejnej sesji – i doszedłem do tych 100 pompek. Wiecie co jest w tym trudne? To trwa ze trzy minuty, musisz trzymać 3 minuty deskę i pracować do tego ramionami. Teraz kręci mnie apka 50 Pullups, nie muszę dojść do 50 podciągnięć na drążku, ale chętnie bym tu wskoczył na wyższy level.

A niedzielę rozpoczęliśmy z Kingą od tradycyjnej już przejażdżki rowerowej. Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie, pamiętajcie. Póki warunki pogodowe nie umożliwiają jazdy na nartach, to z pewnością można jeździć na rowerze.

Bieganie? We wtorek zrobiliśmy 3 km na Treningu Wspólnym (plus piłki lekarskie i tabata), w czwartek zrobiłem mały kros z Podopiecznym Piotrem na treningu indywidualnym. I starczy. Nie tylko kolana, dwugłowe, trójgłowe i czworogłowe muszą odpocząć od treningu biegowego. Głowa także.

Komentarze

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *