Suplementacja w bieganiu – tak czy nie? Dietetyczka, którą spytałem odpowiada pytaniem: a biegasz 100 kilometrów tygodniowo?
Dziś Czwartek Czytelników, czyli Wy pytacie, a Staszewski odpowiada. A jak nie wie, to idzie spytać specjalistę.
Bożena Fenicjanka zapytała o „suplementy i wspomagacze” – brać czy nie. A konkretnie: – Obecnie testuję mieszankę własnej roboty do spożycia po treningu, bo znowu duże osłabienie i przemęczenie (dużo zajęć, mało snu): izotonik (dla smaku) + wit. C + kreatyna + beta alanina+ tauryna+ tyrozyna + BCAA (dużo) + magnez i śpi się po niej doskonale i regeneracja szybsza. Wiem, że można by to rozkładać w ciągu dnia, ale nie mam na to czasu a czuję, ze i tak działa ? dziś się obudziłam przed budzikiem ? ciekawa jestem Twojej opinii.
Ja mam swoją opinię, ale postanowiłem najpierw zapytać o Fenicką Mieszankę i suplementację ogólnie dietetyczkę – Katarzynę Wójs z Nowego Sącza, która pomaga też na odległość i była u nas z wykładem na ostatnim obozie w Rabce.
Pani dietetyczka powiedziała trzy rzeczy:
- Proste wyjaśnienie: -Ta mieszanka na pewno przyspiesza regenerację. Zawiera bowiem białka, które przyspieszają regenerację włókien mięśniowych, a dodatkowo nawadnia i chroni organizm przed infekcjami.
- Wyjaśnienie naukowe (wciąż o Fenickiej Mieszance): – Połączenie beta alaniny z kreatyną powoduje powstawanie większej ilości suchej masy ciała i zmniejsza ilość tkanki tłuszczowej. Z założenia łagodzi
kwasicę metaboliczną, co może skutkować wykonywaniem większej ilości powtórzeń przy danym obciążeniu a kretyna przyspieszy powstawanie suchej masy mięśniowej. - Wiedza dla wszystkich: – Każda osoba które trenuje więcej niż 10 godzin tygodniowo powinna stosować suplementację. Suplementacja powinna być dobierana indywidualne w szczególności gdy osoba trenującą ma jakieś schorzenia współistniejące np. tarczyca, cukrzyca, policystyczne jajniki. Na pewno bez obaw może po treningu zastosować białko serwatkowe (jedną porcję) oraz wprowadzić do diety witaminy C, D3 + K2, Magnez czy Cynk.
Czyli Bożena – pij, jak pomaga. Natomiast, kiedy przeczytałem ostatni punkt – bez zrozumienia – to rąbnął mnie w łeb mocny dysonans poznawczy. Bo zasadniczo jestem przeciw. Cała moja suplementacja to trzy żele na maratonie i kilka łyków izotoniku na punktach po 30 kilometrze (o ile nie zjada się akurat żelu, bo tego może nie wytrzymać żołądek). Jak producent izotoników dawał nam wodę i izotoniki na obóz, to braliśmy dla biegaczy, bo biegacze to lubią. A jak na ostatni obóz nie dał, to z pewną ulgą ideologiczną przeszliśmy na samą wodę (i naprawdę nie chodziło nam o zaoszczędzenie 40 złotych). Wierzę, że organizm sam powie czego mu potrzeba, no może trzeba mu trochę podpowiedzieć – żeby były węglowodany złożone, białko, tłuszcze, warzywa, owoce i wszystko to, co Moja Sportowa Żona podsuwa mi zamiast bułki z Nutellą.
Moja opinia jest więc inna niż wiedza pani dietetyczki: Bożena, wyśpij się, a jutro idź sobie na sok marchwiowo-selerowo-jabłkowy. Ja jestem przeciw prochom.
Owszem łykałem, dwa razy. Z 15 lat temu poszedłem do budki z koksem, powiedziałem, że biegam maratony, dostałem wielką butlę tabletek, łykałem przez miesiąc i nie zauważyłem żadnej różnicy. To po co przepłacać? Dwa-trzy lata temu było drugie podejście: poszedłem do sklepiku w pasażu, poprosiłem o coś na regenerację. Czy to była kreatyna, glukozamina czy BCAA – zabijcie, nie pamiętam. Efekt ten sam: zero.
Próbował wtedy też tego środka Podopieczny Adam. I jak?
Ale w końcu przeczytałem odpowiedź pani dietetyczki ze zrozumieniem. Zaleca ona suplementację tym, którzy trenują ponad 10 godzin tygodniowo. Jeśli przeliczyć to na samo bieganie, to w przybliżeniu oznacza to ponad 100 km tygodniowo. Nikt z moich znajomych na Garmin Connekcie, nawet rekordzista Podopieczny Mariusz z Kielc, tyle nie biega.
Więc spokojnie możemy wypić herbatę i iść spać.
Dwie prośby do Was:
- Jakie są wasze doświadczenia. Co stosujecie? Domowy izotonik – woda z miodem, cytryną i szczyptą soli? A może coś bardziej wymyślnego? Co Wam to daje? A może ktoś łyka prochy? Z jakim efektem?
- O co chcecie spytać Staszewskiego albo o co Staszewski ma spytać specjalistów. Wrzućcie pytania, bo w bazie jest w tej chwili jedno.
- Liczę na tyle komentarzy, ile półmaraton ma kilometrów 🙂
13 thoughts on “Suplementy CzwartekCzytelników”
Wojtek w Szwecji w porno-klubie
Pisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię
Za to, co i tak wszak lubię…
Ja wychodzę z założenia, że wszystko czego organizm potrzebuje, znajdziemy w jedzeniu, dobrze zbilansowanej diecie. Piguły i tablety to jednak sztuczny produkt, zazwyczaj kompletnie zbędny. Może bardziej to efekt placebo a nie realny zysk dla organizmu. A jeśli jeszcze poczyta się wywiady z prof. Wojdyłło-Osiatyńską to się kompletnie odechciewa łykania prochów, co polecam (czytanie, nie łykanie).
A co do izotoników, to zazwyczaj robię wodę z miodem i solą, ale jak w Lidlu wpadnie w oczy powerade, no to też się kupi i wypije na trasie.
Pytanie akurat mam: narastające zmęczenie po treningach. Jak do tego podejść? Odpowiedź może być prosta: odpocznij chłopie, ale wiadomo, że nie o to tutaj chodzi. Zawsze mam dylemat: czy za mocny trening? czy też tak ma być, trenujesz, to boli.
Ale przyjmijmy, że jak się chce poprawić wyniki, to musi trochę boleć po treningach. pytanie, co zrobić, żeby bolało mniej: lepsza regeneracja? dłuższe rozciąganie? sól do kąpieli? lodowata woda?
A może trza zacisnąć zęby i czekać na luźniejsze dni?
Jak walczycie ze zmęczeniem? Pytam bardziej Kingi, bo Wojtek po tych tysiącach kilometrów już organizm ma zahartowany.
n.
Ja zamiast wody po treningu rozpuszczam sobie magnez z Lidla, a rano zamiast wody po espresso rozpuszczam sobie multiwitaminę z Lidla 😉 czasami też zamiast coli rozpuszczam sobie to lub to z Lidla (kurcze Lidl może jakaś zniżka za reklamę!? ;-)))
I tran jem w okresie jesienno-zimowym czasami Rutinoscorbin.
Kiedyś piłem BCAA, ale bardzo tego nie lubiłem, więc przestałem. Nie wiem czy to działało – podejrzewam, że tak, bo jak w coś uwierzę to działa.
Kiedyś również piłem sproszkowane zboże jakieś skiełkowane, ale bardzo tego nie lubiłem – działanie podobne jak BCAA, bo wierzyłem że działa.
Piję też od kilku lat z przerwami tzw. grzybek tybetański – prawdopodobnie działa na wszelkie problemy żołądkowe i rzeczywiście przestałem je mieć, ale możliwe, że wynika to z drastycznego ograniczenia mięsa w diecie 😉 Na te same problemy piłem olej lniany (i w ogóle jak grzybek tybetański na wszystko) – i też bardzo dobrze działał, ale bardzo tego nie lubiłem 😉 bo smakują mi tylko rozpuszczalne rzeczy z Lidla – nie tylko te multiwitaminy, ale np. Grants rozpuszczony w coli – muszę przyznać, że on na pewno działa. Shine on!
Vegańskie pytanie 🙂 czym zastąpić miód w mieszance: woda z miodem, cytryną i szczyptą soli?
syropem klonowym
Z suplementacji tylko wit.D3 ,no niestety taki mamy klimat .Jeśli chodzi o izotonik to woda cytryna sól i nasiona szałwii hiszpańskiej ,w wersji wegańskiej można po prostu sztuczny miód użyć .
I jestem tego samego zdania co MSŻ ,wszystko można dostarczyć organizmowi z pożywienia ,musi po prostu być urozmaicone.
Zgadzam się również z Tobą Wojtku ,że organizm upomni się o swoje ,mam dwa przykłady :
po treningu często mam ochotę na pomarańcze ,a te jak wiemy odkwaszają organizm
drugi przykład to woda ,zawsze piłam zwykłą nie gazowaną ,ale przyszedł taki czas latem ,że miałam ochotę na gazowaną kupiłam więc taką wysokozmineralizowaną na M ,i po jakimś czasie usłyszałam wypowiedź dietetyczki ,
że woda gazowana szybciej nawadnia organizm .
Karina – o tak, też jestem za wodą gazowaną. Pamiętam ten mit, że tylko niegazowana. Raz robiłem wywiad z dietetyczką jeszcze do Gazety Wyborczej – powiedziała, że o ile ktoś nie ma problemów z żołądkiem, to może pić co lubi. A woda gazowana szybciej zaspokaja psychicznie pragnienie – bo bąbelki oddziałują na receptory w jamie ustnej.
Pict – to cała apteka. Na pewno Ci służy? Próbowałeś bez?
dj rav – dzięki!
Dla mnie suplementy z półki przy kasie w markecie są trujące jak chipsy i nutella! Kiedyś brałam, próbowałam i posmak w ustach, odbijanie chemią i ból brzucha mówił mi, że to mega świństwo. Potem na studiach mądra pani profesor biolog i naukowiec (nie pamiętam nazwiska, a indeks gdzieś tam w szufladzie) potwierdziła, że to mega syf ;). Jeśli brać to pod okiem fachowca i na pewno nie są to marketowe tabletki musujące ;). Dołączam się do wpisu Kariny i Norberta, dobre, zdrowe i zbilansowane posiłki mają moc i dają ochronę.
MSŻ
Pict-bardzo mi się podoba Twój wpis, a szczególnie zdanie: „Kiedyś piłem BCAA, ale bardzo tego nie lubiłem, więc przestałem. Nie wiem czy to działało – podejrzewam, że tak, bo jak w coś uwierzę to działa”. Nic dodać nic ująć :)! Ciekawa jestem grzybka tybetańskiego… swojego czasu moja koleżanka z czasów krakowsko-studenckich miała nalewkę jakichś ojców świętych czy też mnichów, też na wszystko :).
MSŻ
Dorzucam do worka z pytaniami (odchodząc od tematu suplementów) – sauna… po treningu/ zamiast treningu?/tylko w dni nietreningowe? Pomysły, opinie, uwagi?
Sauna, tak! Rozstrzygnijmy to raz na zawsze. Będę pytał
Super! Świetnie że ktoś z biegaczy podejmie się rozstrzygnięcia tematu! Z góry dziękuję i czekam niecierpliwie na artykuł 🙂